NEWSY I WIDEO

Kosecki o grze w drugiej lidze tureckiej. „Po porażkach prezes czeka na nas przy autokarze”

Piłkarz drugiej ligi tureckiej, Jakub Kosecki udzielił wywiadu portalowi Onet Sport. Były zawodnik Legii Warszawa odniósł się do hejtów wymierzonych w jego stronę. Syn Romana Koseckiego zdradził również kulisy z szatni.

Jakub Kosecki dwa lata temu odszedł ze Śląska Wrocław do Adany Demirspor. Piłkarz spotkał się z falą krytyki po tym jak nie krył się, że przechodzi tam z powodów finansowych. Wychowanek Legii Warszawa odniósł się do hejtów wymierzonych w jego stronę.

Wiem, że komuś może się to wydawać niemożliwe, ale ja mam to po prostu – sorry, że tak to ujmę – głęboko w d***e. Nie obchodzi mnie, co ktoś obcy mówi na mój temat. Spływa to po mnie.

Kosecki nie ukrywa, że poziom drugiej ligi tureckiej jest podobny do Ekstraklasy. Dodał jednak, że atmosfera w szatni po porażkach bywa gorąca. Piłkarze specjalnie przedłużają pobyt pod prysznicem, by spławić niezadowolonego prezesa.

Na pewno Legia Warszawa czy Lech Poznań są silniejsze i bez problemu by sobie tu poradziły, ale jeśli chodzi o całą ligę, poziom jest porównywalny do polskiej ekstraklasy.

Po każdym niepowodzeniu prezes okazuje swoje niezadowolenie w bardzo bezpośredni sposób. Wpada do szatni. A teraz, gdy nie może przychodzić na stadion, czeka po meczu przy autokarze. Każdy z nas jak najdłużej stoi pod prysznicem, bo ma nadzieję, że prezes może sobie w końcu pójdzie – zdradził Kosecki na łamach Onet Sport.

30-latek wystąpił w bieżącym sezonie w siedmiu spotkaniach. W tym czasie zanotował 3 asysty. Portal transfermarkt.de wycenia Polaka na 100 tysięcy euro. Jego umowa z tureckim klubem wygasa w czerwcu 2021 roku. Kosecki nie wyklucza powrotu do ojczyzny.

Kontrowersja w Gdańsku! Sędziowie przeoczyli gola Lechii?

W meczu 11. kolejki Lotto Ekstraklasy Lech Poznań po dość nudnym meczu wygrał z Lechią Gdańsk 1:0. Spotkanie mogło skończyć się zupełnie inaczej, ponieważ sędzia nie uznał biało-zielonym gola.

Czy doczekamy się gola-line technology?

Cała sytuacja miała miejsce w 76. minucie. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Łukasz Zwoliński skierował piłkę w kierunku bramki Kolejorza, lecz jego strzał zatrzymał Filip Bednarek. Sędziowie uznali, że futbolówka nie zdążyła przekroczyć linii całym obwodem, lecz eksperci Canal + są innego zdania.

W programie Ekstraklasa po godzinach przeprowadzono analizę sytuacji ze spotkania Lechia-Lech. Według dziennikarzy Canal+ piłka przekroczyła linię całym obwodem, a sędziowie popełnili błąd. Jeśli gol zostałby uznany, to spotkanie mogłoby się potoczyć zupełnie inaczej, ponieważ to Lechia prowadziłaby 1:0.

Spotkanie ostatecznie zakończyło się wynikiem 1:0 dla Lecha Poznań. Zwycięską bramkę zdobył Mikael Ishak, a Kolejorz po prawie dwóch miesiącach przerwał swoją zwycięską niemoc.

Były młodzieżowy reprezentant Francji zagra dla Polski? Ludovic Obraniak nie ma wątpliwości!

Dziś portal WP Sportowe Fakty opublikował ciekawy wywiad z byłym reprezentantem Polski – Ludoviciem Obraniakiem. 36-latek przyznał, że jeden z piłkarzy Ligue 1 jest zainteresowany grą dla reprezentacji Polski.

Były reprezentant Francji zagra z Orzełkiem na piersi?

W obszernej rozmowie z Piotrem Koźmińskim Ludo wyznał, że znany mu piłkarz z Ligue 1 byłby zainteresowany grą dla reprezentacji Polski.

– Mogę ujawnić, że jest we Francji dobry piłkarz, który według mojej wiedzy, ze względu na korzenie, myśli o grze dla Polski. Adrien Hunou, napastnik Rennes. Bardzo ciekawy zawodnik – wyznał Obraniak.

26-letni Adrien Hunou z reguły występuje na pozycji środkowego napastnika w Rennes. W obecnym sezonie wystąpił w dziewięciu meczach ligi francuskiej, w których zdobył trzy bramki. W przeszłości z powodzeniem reprezentował barwy francuskiej młodzieżówki, dla której wystąpił łącznie w 33 spotkaniach.

Kosztowna celebracja Leo Messiego. Wiemy jak wysoką karę zapłaci klub

Leo Messi we wczorajszym meczu ligi hiszpańskiej po strzelonej bramce zdjął trykot meczowy, by pokazać się w koszulce Diego Maradony. Za ten gest klub 33-latka będzie zmuszony opłacić karę nie większą niż 3 tysiące euro.

Leo Messi zadedykował gola Maradonie. FC Barcelona będzie musiała zapłacić karę

We wczorajsze popołudnie FC Barcelona z łatwością poradziła sobie z Osasuną Pampeluna. Duma Katalonii pokonała na Camp Nou swoich rywali 4:0. Jedną z bramek zdobył Lionel Messi, po czym Argentyńczyk zdjął strój meczowy i zaprezentował koszulkę Diego Maradony z czasów jego gry dla  Newell’s Old Boys.

Niezbyt wysoka kwota do zapłacenia

Za samo zdjęcie koszulki meczowej Leo Messi natychmiastowo został ukarany żółtą kartką. Dodatkową karę będzie musiał zapłacić klub z uwagi na przepisy FIFA, które mówią, że piłkarz w trakcie meczu nie może prezentować innych reklam poza tymi, które znajdują się na klubowych strojach. Z tego tytułu FC Barcelona będzie zobligowana uregulować kwotę w wysokości do 3 tysięcy euro.

Wiemy za co Alvaro Morata wyleciał z boiska. „Miał powiedzieć, że to była żenująca decyzja”

Juventus zremisował w miniony weekend z tegorocznym beniaminkiem Serie A, Benevento Calcio. Drużyna Wojciecha Szczęsnego kończyła mecz w dziesiątkę, po tym jak Alvaro Morata zobaczył czerwoną kartkę. Włoska prasa ujawniła za co Hiszpan wyleciał z boiska.

Niespodzianka w 9. kolejce ligi włoskiej

Sobotni mecz pomiędzy Benevento, a Juventusem zakończył się remisem 1:1 po bramkach Alvaro Moraty oraz Gaetano Letizii. Turyńczycy musieli poradzić sobie bez Cristiano Ronaldo.

Alvaro Morata w roli głównej

Hiszpański napastnik Starej Damy znalazł się na świeczniku w doliczonym czasie gry. Morata domagał się wówczas rzutu karnego, jednak sędzia miał inne zdanie. Były zawodnik Chelsea, Realu Madryt czy Atletico ruszył w stronę arbitra i wypowiedział słowa, za które wyrzucono go z boiska.

Słowa napastnika kosztowały go mecz przerwy

Włoska prasa, a konkretnie Sky Sports Italia ujawniła, że z ust Hiszpana nie wyszła żadna wulgarna wiązanka. Według wspomnianego źródła, Morata miał powiedzieć: „To była żenująca decyzja”.

Wychowanek Królewskich teraz będzie musiał odbębnić karę przez co ominie go przynajmniej jeden mecz. Juventus zmierzy się w następnej kolejce z Torino w derbach miasta.

Ludovic Obraniak ostro o Fornaliku. „To najgorszy trener jakiego spotkałem”

Były reprezentant Polski, Ludovic Obraniak udzielił wywiadu Piotrowi Koźmińskiemu z WP Sportowe Fakty. 36-latek opowiedział o relacjach z innymi kadrowiczami i o piciu mocnych alkoholi z rodziną Lewandowskich.

Silne charaktery sobie nie przypasowały

Obraniak zadebiutował w biało-czerwonych barwach w towarzyskim meczu z Grecją w 2009 roku. Łącznie wystąpił w 34 spotkaniach, w których zanotował 6 bramek i 5 asyst. Były piłkarz Lille opowiedział Piotrowi Koźmińskiemu o tym, że jego relacje z Jakubem Błaszczykowskim nie należały do najlepszych.

Mamy silne charaktery, to pewnie nie pomagało, żeby się dogadać. Kiedy wiadomo było, że będę grał w polskiej kadrze, Marcin Żewłakow, z którym grałem w Metz, poprosił swojego brata, żeby się mną zaopiekował.

Byłem więc blisko z Żewłakowem, Jerzym Dudkiem, Jackiem Krzynówkiem, Mariuszem Lewandowskim, Wojciechem Kowalewskim. Może to jakoś wpłynęło na relacje z Kubą?

No, a po tym jak publicznie skrytykował mnie za czerwoną kartkę z Czarnogórą, to już było „pozamiatane”.

Brak porozumienia z obecnym trenerem Piasta Gliwice

36-latek wypowiedział się również w ostrych słowach o Waldemarze Fornaliku. „To był najgorszy trener jakiego spotkałem w karierze”.

Nie było między nami chemii od samego początku. Już na pierwszym spotkaniu z nim usłyszałem, że uważa, iż jestem współwinny tego co się wydarzyło na EURO 2012. Można było lepiej zacząć tę znajomość. Fornalik to najgorszy trener jakiego spotkałem nie tylko w kadrze, ale w całej karierze.

Popijawa z Lewandowskimi

To było już po wszystkim, tuż przed rozjazdem do domów. Byłem w pokoju, ale musiałem po coś zejść na dół. Mariusz mnie zobaczył i zaprosił do stolika. Bardzo sympatyczny gest.

Jego tata sączył szklaneczkę i zaproponował mi to samo, mówił przy tym, że teraz jestem członkiem rodziny. Oczywiście, nie odmówiłem, ale nie jestem dobry w piciu mocnego alkoholu.

A to była dobrze przygotowana polska wódka. Na moje nieszczęście chciałem się pokazać i zaproponowałem drugą szklaneczkę. I właśnie ta druga mnie wykończyła. Wróciłem do pokoju i świat zaczął mi się przewracać do góry nogami.

Nie spałem całą noc, myślałem, że żołądek mi eksploduje. Rano było jeszcze gorzej, a cała podróż do Francji była koszmarem. Wymiotowałem w toalecie każdego środka transportu, którym podróżowałem. Tak mnie wtedy załatwił polski trunek.

Ludovic Obraniak zakończył karierę w 2018 roku. W swojej karierze występował w takich drużynach jak Lille, Bordeaux czy Werder Bremen. W 508 spotkaniach zdobył 49 bramek i zaliczył 68 asyst. Jako reprezentant Polski zadebiutował u Leo Beenhakkera.

Piłkarz Premier League ze złamaną czaszką! To może być koniec jego kariery…

Raul Jimenez w trakcie wczorajszego meczu Premier League doznał groźnie wyglądającego urazu. Meksykanin jest już po operacji i, jak informuje klub, zawodnik czuje się „komfortowo”.

Fatalna kontuzja Raula Jimeneza

W trakcie wczorajszego meczu Arsenal-Wolverhampton już w 5. minucie doszło do groźnego zderzenia głowami pomiędzy Davidem Luizem a Raulem Jimenezem. W walce o górną piłkę obaj zderzyli się głowami. Brazylijczyk wyszedł z tego starcia raczej bez większych negatywnych konsekwencji, z kolei piłkarz Wolves doznał złamania czaszki.

– Od razu wszystkim zapaliła się czerwona lampka. To była straszna chwila. Jaka była reakcja? Panika, panika, panika. Widać ją było na twarzach naszych zawodników. To było straszne, przerażające  – przyznał po meczu trener Wolves Nuno Espirito Santo.

– Na szczęście jest z nim kontakt, jest w stanie mówić, jest przytomny. Teraz musi zostać dokładnie przebadany. Jest w dobrych rękach – dodał na pomeczowej konferencji prasowej Espirito Santo.

Udana operacja czaszki

29-latek stracił przytomność i jeszcze na boisku pomoc medyczna podała mu tlen. Meksykanina zniesiono z murawy na noszach, a następnie przetransportowano prosto do szpitala. Obecnie jego stan jest „stabilny”. Klub opublikował specjalny komunikat w tej sprawie.

– Raul czuje się komfortowo po operacji, którą przeszedł wczoraj w londyńskim szpitalu – czytamy w dzisiejszym oświadczeniu Wolves.

– Od tamtej pory widział swoją partnerkę Danielę, a teraz odpoczywa. Pozostanie pod obserwacją przez kilka dni, zanim rozpocznie rekonwalescencję – dodano.

– Klub chciałby podziękować personelowi medycznemu Arsenalu, sanitariuszom, personelowi szpitala i chirurgom, którzy dzięki swoim umiejętnościom i szybkiej reakcji okazali taką pomoc.

Czy to koniec kariery Meksykanina?

Tego typu urazu zawsze wydają się niesamowicie niebezpieczne. Operacja powiodła się sukcesem, ale wciąż nie wiadomo, jakie będą wyniki najbliższych badań i czy wczorajsze starcie nie będzie miało negatywnych skutków w przyszłości. Na więcej informacji przyjdzie nam poczekać. Przyszłość sportowa 29-latka stoi pod ogromnym znakiem zapytania. przypomnijmy, że przed kilkoma laty podobnej kontuzji nabawił się Ryan Mason, który był zmuszony przedwcześnie zakończyć karierę.

Piłkarka odmówiła uczestnictwa w minucie ciszy ku pamięci Diego Maradony. „Żeby być piłkarzem, najpierw trzeba być człowiekiem”

Podczas jednego ze spotkań kobiecej ligi hiszpańskiej doszło do niecodziennej sytuacji. Zawodniczka Viajes Interrías FF zbojkotowała minutę ciszy dla Diego Armando Maradony.

W ubiegłą środę świat na chwilę wstrzymał oddech po tym jak opublikowano wiadomość o śmierci Diego Maradony. Wiele federacji postanowiło, że przed meczami jego pamięć zostanie uczczona minutą ciszy. Paula Dapena, uczestniczka spotkania Deportivo La Coruna – Viajes Interrías FF zbojkotowała ten zwyczaj. Powody piłkarki zacytowano później na łamach hiszpańskiego portalu MARCA.

Moje koleżanki patrzyły na mnie i się śmiały. Wiedziały, że tego nie zrobię. Kilka dni temu obchodziliśmy międzynarodowy dzień eliminacji przemocy wobec kobiet. Nie organizowano wtedy minut ciszy dla wszystkich ofiar tego procederu, więc ja nie chciałam robić tego teraz – powiedziała po meczu Paula Dapena.

Odmówiłam zachowania minuty ciszy dla gwałciciela, pedofila i sprawcy przemocy. Uznałam, że muszę odwrócić się i usiąść. Żeby być piłkarzem, najpierw trzeba być człowiekiem i mieć wartości wykraczające poza umiejętności boiskowe. Te, jak wiemy, były w jego przypadku spektakularne.

Lech Poznań i jego problemy. Czas ustalić priorytety, by było co ratować

Lech Poznań w ostatnich tygodniach testuje granice cierpliwości swoich kibiców. Piłkarze Kolejorza w trzech ostatnich meczach stracili bramki w końcówkach spotkań. Dyrektor sportowy klubu, Tomasz Rząsa mówi na antenie TVP Sport, że poznaniacy mają odpowiednią kadrę, by grać na trzech frontach, a sztab nie potrafi zdiagnozować przyczyny utraty koncentracji w doliczonym czasie gry.

W JEDNYM Z TRZECH NAJBLIŻSZYCH MECZÓW LECH POZNAŃ STRACI BRAMKĘ PO 80 MINUCIE? OBSTAW W BETFAN

Z KODEM „ESATROLLS” 600ZŁ BEZ RYZYKA

Fatalna passa poznaniaków

Przypomnijmy, przed przerwą reprezentacyjną Lech Poznań mierzył się w Warszawie z Legią. Lech prowadził, jednak w 67. minucie spotkania wyrównał Skibicki, dla którego były to pierwsze minuty w Ekstraklasie. Skądś znamy taki scenariusz, bowiem w ubiegłym sezonie również ówczesny debiutant – Maciej Rosołek ukąsił Kolejorza.  W trzeciej minucie doliczonego czasu gry Rafa Lopes wpakował piłkę do bramki Filipa Bednarka i poznaniacy musieli się obejść ze smakiem.

Później Lech grał z Rakowem, kiedy to odrobił straty z 0:2 na 3:2, by w ostatnich minutach odpuścić i nie przerwać akcji Szelągowskiego, który wyrównał na 3:3. Kilka dni później Kolejorz mierzył się ze Standardem Liege w ramach meczu Ligi Europy. Gdyby mecz skończył się w 90. minucie Lech wywiózłby z Belgii jeden punkt. Tak się nie stało, bowiem w jednej z ostatnich akcji meczu do pola karnego Wielkopolan wparował Konstantinos Laifis, który ustanowił wynik spotkania na 2:1 dla ekipy z Liege.

Zobacz również: Jasmin Burić wypowiedział się nt. Lecha Poznań. „Brakuje im doświadczenia i cwaniactwa”

Co może być przyczyną tak słabej gry Lecha w końcówkach? Tego nie wie nikt, można się domyślać, że chodzi o zmęczenie czy presję. Podczas niedzielnego programu Wysoki Pressing na antenie Canal + Sport jeden z gości przyznał, że wiadomość od sztabu Kolejorza jest taka, że prędzej by wygrali szóstkę w Lotto, niż zdiagnozowali przyczynę utraty koncentracji w końcówkach meczów.

Wąska kadra

Zdaniem wielu ekspertów, piłkarze Lecha Poznań nie potrafią skupić się do końca spotkania przez zmęczenie. Warto teraz wrócić do letniego okna transferowego, podczas którego nie wzmocniono wszystkich wymagających tego pozycji. Do klubu trafili głównie zawodnicy ofensywni, jednak zabrakło transferów do środka pola i defensywy.

Brak uzupełnienia kadry Kolejorza obnażono już podczas pierwszej kolejki Ligi Europy. Wówczas w pierwszym składzie na mecz z Benficą wyszli Tomasz Dejewski i świeżo ozdrowiały Djordje Crnomarković. Pierwszy z nich nie jest zawodnikiem na tyle doświadczonym, by mierzyć się z wicemistrzami Portugalii. Serb z kolei nie był dobrze przygotowany do tego spotkania, bowiem dopiero co wyleczył chorobę.

Wyeksploatowana pomoc

Największym zarzutem do władz Lecha jest fakt, że nie odciążyli oni Jakuba Modera i Pedro Tiby. Można otwarcie powiedzieć, że Karlo Muhar jest zawodnikiem, który w Poznaniu już wiele nie osiągnie, jednak zostaje w klubie ze względu na obowiązujący kontrakt. To sprawia, że tak naprawdę tylko tych dwóch piłkarzy ma odpowiednie kompetencje, by grać na tych pozycjach. W ostatnich dniach okna transferowego liczono na transfer Petara Brleka, jednak przez jego zakażenie wszystko się wysypało.

Pozyskiwanie zastępców, nie wzmocnień

Dziś wiemy, że Jakub Moder niemal na 99% opuści Lecha już zimą. Według Bartosza Ignacika z Canal + poznaniacy znaleźli już zastępstwo za swojego wychowanka, Jespera Karlströma. Dziennikarze i kibice nie są jednak do końca zadowoleni, bowiem Szwed przyjdzie do klubu jako następca, a nie jako wzmocnienie. Fani liczą na dodatkowe ruchy ze strony Tomasza Rząsy właśnie w tej formacji.

Dyrektor sportowy klubu mówi, że kadra jest zbudowana tak, że daje radę łączyć trzy fronty. Zweryfikujmy to.

  • Puchar Polski można nazwać połową frontu, ponieważ spotkania tych rozgrywek odbywają się bardzo rzadko. Uznajmy jednak, że tutaj Lech Poznań daje radę, bo awansował do 1/8 finału. Co prawda mecz ze Zniczem Pruszków pozostawiał wiele do życzenia i fani mogli drżeć do końca, ale wynik to wynik
  • miejsce w tabeli PKO BP Ekstraklasy, punkt (!!!) nad ostatnim w tabeli Podbeskidziem Bielsko-Biała i 14 punktów straty do liderującego Rakowa Częstochowa. Warto zaznaczyć, że Lech ma jeden mecz zaległości, jednak logicznie patrząc – porażka z Lechią skreśli Kolejorza w kontekście walki o tytuł
  • miejsce w Grupie D Ligi Europy z trzema punktami na koncie po czterech kolejkach. Do tych rozgrywek nie mieliśmy większych oczekiwań i to co ugrał Lech można uznać jako sukces

Kosztowne końcówki spotkań

Sytuacja nie wygląda najlepiej, jednak sytuacja w tabeli ligowej mogłaby wyglądać inaczej, gdyby dokonano odpowiednich wzmocnień. Lech głupio stracił punkty w końcówkach z Zagłębiem Lubin (3 pkt), Wisłą Płock (2 pkt) Legią Warszawa (1 pkt) i Rakowem Częstochowa (2 pkt). To kosztowało ich utratę ośmiu punktów. Gdyby dodać te wartości do dorobku Kolejorza, poznaniacy znajdowaliby się dzisiaj na czwartym miejscu w tabeli, mając jeszcze do rozegrania dwa zaległe mecze (poniedziałkowy z Lechią i przełożony z Pogonią).

Natłok meczów

Przed Kolejorzem ciężka końcówka roku. W ciągu dwudziestu dni Lechici zagrają siedem spotkań. Jeśli w końcu nie zostaną określone priorytety, nie zobaczymy poprawy. Poznaniacy powinni teraz w 100% skupić się na Ekstraklasie, a w Europie grać rezerwami. Awans z grupy jest praktycznie niemożliwy, bo tylko matematyka może pozwolić osiągnąć Lechowi promocję do następnej rundy.

Wspomniany okres będzie kluczowy dla Lecha. Wówczas poznamy punkt odniesienia i będziemy mogli dywagować o tym, czy poznaniacy nadal liczą się w wyścigu o tytuł mistrza Polski. Przypomnijmy, że w sezonie 2020/2021 polska liga będzie trwała krócej ze względu na braki terminów, a rozgrywki zakończą się po 30. kolejce.

Lista zadań

Jako osoba decyzyjna w zarządzie Lecha określiłbym przede wszystkim priorytety przed najbliższymi spotkaniami. Ponadto, już teraz zrobiłbym wszystko co w mojej mocy, by pożegnać się z Thomasem Rogne i Karlo Muharem. Jakby tego było mało, przycisnąłbym właścicieli o pieniądze, za które w zimowym oknie transferowym można by wzmocnić zespół. Potencjał piłkarski Lecha powinien wystarczyć na zdobycie optymalnej liczby punktów do końca 2020 roku. Odpuszczenie Ligi Europy pozwoliłoby odpocząć kluczowym zawodnikom, przez co nie byliby tak eksploatowani. Myślmy jednak dalej. Dodatkowe wzmocnienia mogłyby zdecydować o przewadze jakościowej co pozwoliłoby Kolejorzowi nawiązać walkę o tytuł. Świat jednak nie jest idealny, piłka jest nieprzewidywalna, a ja nie jestem w zarządzie poznańskiego klubu. Warto spoglądać na to co się będzie działo przy Bułgarskiej w najbliższych miesiącach, bowiem zapowiada się na pracowity czas.

fot. Lech Poznań / Adam Jastrzębowski

Thomas Doll kandydatem do objęcia Wisły Kraków! Kim jest niemiecki szkoleniowiec?

Wczoraj po kolejnym kiepskim meczu z posadą trenera Wisły Kraków pożegnał się Artur Skowronek. Według mediów kandydatami do objęcia stanowiska szkoleniowca Białej Gwiazdy są Maciej Skorża, Peter Hyballa oraz Thomas Doll.

Skowronek wyleciał z Wisły

Wisła Kraków nie może zaliczyć tego sezonu do udanych. Biała Gwiazda od początku rozgrywek wygrała tylko 2 mecze, a wczorajsza porażka z Zagłębiem Lubin była ich czwartym spotkaniem z rzędu bez zwycięstwa. Władze Wisły powiedziały „dość” i zrezygnowały z usług Artura Skowronka. Dzień po zwolnieniu w mediach pojawili się nowi kandydaci na stanowisko trenera Białej Gwiazdy.

ZOBACZ: Anglicy rozpływają się nad Mateuszem Klichem. „Jest jak cyborg”

Kto zostanie trener Wisły?

TVP Sport w pierwszej kolejności przywołało Macieja Skorżę. Szkoleniowiec prowadził już Wisłę w latach 2007-2010 i dwukrotnie zdobywał z nią Mistrzostwo Polski. Skorża pod koniec lutego zakończył współpracę z młodzieżową reprezentacją Zjednoczonych Emiratów Arabskich i od tego czasu pozostaje bezrobotny.

Portal Sportowe Fakty WP uważa, że władze Wisły będą szukać nowego szkoleniowca za zachodnią granicą. W grę wchodzi przyjaciel Juergena Kloppa – Peter Hyballa. Niemiecki trener prowadził w swojej karierze młodzieżową drużynę Bayeru Leverkusen, seniorów NEC Nijmegen, NAC Breda oraz Dunajskiej Stredy. Hyballa przez pewien czas był również kierownikiem ds. szkolenia w nimieckim związku piłki nożnej.

Kim jest Thomas Doll?

Według mediów kandydatem do objęcia Białej Gwiazdy jest również Thomas Doll. Szkoleniowiec praktycznie całą swoją piłkarską karierę spędził w Niemczech, gdzie reprezentował m.in. BFC Dynamo, Hamburgera SV czy Eintrachtu Frankfurt. Emerytowany pomocnik występował również w brawach Lazio Rzym, gdzie rozegrał 64 spotkania i strzelił 9 bramek. Swoją piłkarką przygodę Niemiec zakończył w 2001 roku.

Thomas Doll karierę trenerską rozpoczął na ławce Hamburgera SV. Niemiecki szkoleniowiec zaczął od prowadzenia młodzieżówki, później trafił do rezerw, a na samym końcu wylądował w pierwszej drużynie. To właśnie w Rothosen odniósł swój największy sukces trenerski – 3. miejsce w lidze niemieckiej w sezonie 2005/2006. Później Doll prowadził m.in. Hamburger SV, Ferencvaros, Hannover 96 czy APOEL Nikozja

W marcu 2007 roku Thomas Doll został szkoleniowcem Borussi Dortmund, jednak zrezygnował z pierwszym sezonie, kiedy to BVB zajęło 13. miejsce w tabeli. Podczas tego krótkiego epizodu na Signal Iduna Park Doll współpracował z Jakubem Błaszczykowskim. Być może to właśnie Polak może mieć wpływ na ściągnięcie szkoleniowca do Wisły Kraków. W końcu Błaszczykowski jest jednym z udziałowców.

Anglicy rozpływają się nad Mateuszem Klichem. „Jest jak cyborg”

Angielski portal internetowy The Athletic w jednym ze swoich ostatnich artykułów poruszył temat Leeds United, trenera Marcelo Bielsy oraz Mateusza Klicha. Znajdziemy również nawiązanie do słów argentyńskiego trenera, który mówił, że Polak mógłby grać we wszystkich najlepszych drużynach na świecie. Anglicy nie kryją fascynacji reprezentantem Polski.

W ostatnich dniach FIFA opublikowała listę pięciu trenerów nominowanych do nagrody trenera roku FIFA. Wśród nich znalazło się miejsce dla wspomnianego Bielsy, którego największym sukcesem w minionym roku był awans do Premier League. Andre Villas-Boas, trener Olympique Marsylia, nazwał tę nominację „skandalem”.

Dziennikarze The Athletic mówią, że „Klich jest jak Bielsa. Żeby należycie go ocenić, trzeba spojrzeć nieco szerzej na obraz całej jego pracy”. Powołują się na tweeta jednego z kibiców Leeds, który napisał na twitterze „Jeśli oglądasz mecz, nie widzisz Klicha. Jeśli obejrzysz Klicha, zobaczysz całą grę”.

– Zdefiniowanie Klicha jako pomocnika nie jest łatwe. Jego pracowitość, dyskretna prezencja, zdrowy rozsądek, by nie dryblować jak Maradona. Tak było, zanim każdy zaczął na niego patrzyć, a teraz jest to bardziej widoczne niż kiedykolwiek – czytamy dalej.

Angielski portal zwraca uwagę przede wszystkim na wytrzymałość 30-letniego Polaka. The Atheltic przypomina, że Klich pochodzi z wybitnie sportowej rodziny i sugeruje, że może z tego powodu dziś możemy zachwycać się jego odpornością na zmęczenie.

– Klich to piłkarz-cyborg: nigdy nie kontuzjowany, tak rzadko zmęczony i rzadko prawie nigdy bez formy, z wyjątkiem odległego okresu po Bożym Narodzeniu 2018.
– Możliwe, że wytrzymałość Klicha jest w jego genach. Jego ojciec grał zawodowo w piłkę nożną, matka była mistrzynią w pływaniu, z kolei jego siostra uprawia pięciobój. Co najmniej połowa rodziny została stworzona do sportów wytrzymałościowych, a talent Klicha do niszczenia drużyn – obok szans, które stwarza – jest siłą, która spodobałaby się innym zespołom w Europie. Wywiera ogromną presję w środkowej trzeciej części boiska i dużą siłę w ostatniej tercji. Jest wyjątkowy, jeśli chodzi o graczy, którzy pomagają drużynie odzyskać posiadanie piłki w ciągu pięciu sekund od rozpoczęcia pressingu. Dobry przy piłce, dobry bez piłki.

TROLLNEWSY I MEMY