Ostatnie miesiące nie były zbyt udane dla Dawida Kownackiego z powodu licznych urazów. Dziś jednak 23-latek został bohaterem Fortuny Duesseldorf, zdobywając bramkę na wagę trzech punktów w 89. minucie! Polak na boisku pojawił się w minucie 77.
Michniewicz upomina syna na konferencji. „Planuję męska rozmowę”
Na piątkowej konferencji Legii Warszawa Czesław Michniewicz skrytykował zachowanie swojego syna. Potomek szkoleniowca Wojskowych może stracić dostęp do internetu.
Młody Michniewicz ze szlabanem na Twittera?
Mateusz Michniewicz, syn Czesława, sam określa się jako twitterowy błazen. Dobrze, że chociaż niektórzy robią to, czego naprawdę chcą, a nie próbują układać życie innych, jak robi to Marek Wawrzynowski. Były narodowy ekspert do spraw szkolenia najprawdopodobniej zmienił profesję i zajmuje się obecnie edukowaniem innych.
chcesz się komuś podlizać?
— Marek Wawrzynowski (@M_Wawrzynowski) December 4, 2020
Czy Czesław odetnie Mateuszowi internet?
Trzeba przyznać, że Mateusz zamieszcza wiele „ciekawych” Tweetów. Młody Michniewicz lubi się pośmiać w internecie i nikt mu tego nie broni. Wszystko jednak ma swoje granice, zwłaszcza, gdy ojciec jest jednym z topowych polskich szkoleniowców.
JD Freda dzikusa
— Mati Michniewicz (@MatiMichniewicz) December 2, 2020
Dobrze, ze ten Roofe odszedl z Leeds, bo bym go co weekend wyzywal
— Mati Michniewicz (@MatiMichniewicz) October 29, 2020
Na piątkowej konferencji prasowej Legii Warszawa Czesław Michniewicz odniósł się do tweetów syna. Trener Wojskowych zapowiedział rozmowę z Mateuszem.
Ja już jakiś czas czasu wylogowałem się z życia internetowego, ale wiem, że on tam mocno uczestniczy w tym życiu. Na pewno w domu porozmawiamy sobie, bo czasami fantazja ponosi go gdzieś tam za mocno. I on też musi ponosić konsekwencje swoich czynów i wypowiedzi. Jest moim synem, ale jest też już osobą dorosłą. Oczywiście Twitter to fajna rzecz dla młodych ludzi, można sobie pożartować, ale czasami trzeba tez wyluzować, nabrać do tego dystansu – powiedział Michniewicz na konferencji
Trzymaj się tam @MatiMichniewicz ? pic.twitter.com/dvsFSh8D9x
— Legia Warszawa ? (@LegiaWarszawa) December 4, 2020
Wyobrażacie se na jakimś innym portalu, ze oficjalny profil MISTRZA POLSKI zaczepia dzieciaka swojego trenera? Lubię twitter.
— Mati Michniewicz (@MatiMichniewicz) December 4, 2020
Wypowiedzi Czesława Michniewicza nie powinniśmy brać na poważnie. Szkoleniowiec być może ukróci twitterowe zapędy syna, lecz raczej nie odłączy mu kabla od internetu. Chyba.
Ja tu zostaje.? pic.twitter.com/cQbcFmZgv7
— Mati Michniewicz (@MatiMichniewicz) December 4, 2020
Wiemy, gdzie Legia będzie się przygotowywać do rundy wiosennej! Egzotyczny kierunek
Jak poinformował na konferencji prasowej Czesław Michniewicz, Legia Warszawa do rundy wiosennej będzie się przygotowywać w Dubaju.
Egzotyczny kierunek Legii
Przed Legią Warszawa trzy ostatnie mecze ekstraklasy w tym roku kalendarzowym. Rok zakończą starciem ze Stalą Mielec 18 grudnia. Po tym spotkaniu piłkarze rozjadą się na przerwę zimową, która potrwa do 4 stycznia. Niedługo później, bo 6 stycznia wylecą na obóz do Dubaju, gdzie będą przebywać do 22 stycznia. Pierwszy mecz po przerwie zagrają z Podbeskidziem Bielsko-Biała.
Obóz przygotowawczy w ZEA
– Będziemy mieli tam świetne warunki do pracy. Wszystko jest jeszcze dogrywane, a umowy są podpisywane. W najbliższym czasie wszystko zostanie sfinalizowane. To nowy kierunek, wiele ciekawych drużyn będzie w tym czasie przebywało w Dubaju i w okolicy, więc jest szansa zagrać z nimi gry kontrolne. Wszystko musi być poparte dokumentami, więc więcej na ten temat nie mogę powiedzieć – przekazał Michniewicz na konferencji prasowej przed jutrzejszym meczem z Lechią Gdańsk.
Jak podaje portal Legia.net, wstępnie stołeczny klub do rundy wiosennej miał przygotowywać się w Turcji. Zmianę planów miał spowodować jeden ze sponsorów, który zaproponował wylot do Dubaju.
Weekendowa promocja Lucky Loser w Totolotku
Nadchodzący weekend to czas na 12. kolejkę Ekstraklasy i 8 interesujących pojedynków! Z tej też okazji paczka nr 1 ze świątecznych promocji Totolotka kryje bonus Lucky Loser na Ekstraklasę o wartości 30 PLN!
Już teraz obstaw mecze w promocji Lucky Loser (szczegóły promocji TUTAJ) za min. 30 PLN i nie martw się o wynik – jeśli przegrasz, otrzymasz bonus 30 PLN!
Nie masz konta w Totolotku? Zarejestruj się klikając TUTAJ i odbierz 500 zł bonusu od depozytu!
Zasady:- Promocja obowiązuje wyłącznie w dniach 5-6.12.20 (SB-ND)
– Postaw min. 30 PLN, w przypadku przegranej otrzymasz bonus 30 PLN
– Na kuponie wyłącznie EKSTRAKLASA
– Bonus ważny 7 dni
– Obrót 1 raz po kursie min. 2.00
– Bonus ważny na dowolny sport
– Bonus nie może być wykorzystany na zakłady systemowe
– Użytkownik może skorzystać jeden raz w każdym kanale (Internet/Punkt naziemny)
– Promocja dla nowych i obecnych graczy
Nie masz konta w Totolotku? Zarejestruj się klikając TUTAJ i odbierz 500 zł bonusu od depozytu!
Egzamin Luisa Suareza z j. włoskiego był ustawiony! Surowa kara dla profesorów z Perugii
Prokuratura z Perugii rozstrzygnęła dochodzenie w sprawie rzekomych nieprawidłowości w egzaminie, do którego przystąpił Luis Suárez w celu uzyskania włoskiego paszportu. Rektor, dyrektor generalny oraz profesorowie Uniwersytetu w Perugii zostali zawieszeni na 8 miesięcy.
Jak podaje hiszpańska Marca, egzamin Luisa Suareza z języka włoskiego na poziomie B1 został ustawiony! Zaliczenie tego testu było potrzebne Urugwajczykowi w celu uzyskania włoskiego obywatelstwa. Pierwsze informacje o możliwym ustawieniu egzaminu pojawiły się już pod koniec września.
ZOBACZ: ANSA: Luis Suarez znał odpowiedzi na wszystkie pytania jeszcze przed testem
ZOBACZ: Kolejne doniesienia ws. testu Suareza. Miał opisać swoją karierę i… arbuza
Śledztwo ruszyło 22 września, kiedy to prokuratura przystąpiła do przeszukania Uniwersytetu w Perugii. Zabezpieczono wówczas dokumenty, które w następnych tygodniach były dokładnie analizowane. Wynik śledztwa jest jednoznaczny – egzamin był farsą!
?? Suspenden con 8 meses a miembros de la Universidad para Extranjeros de Perugia, por el examen amañado a Luis Suárez. "El examen de Suárez fue una farsa, sabía las respuestas y se pactó la nota" pic.twitter.com/SsufHZRsMB
— Alberto FF (@Filosofiafutbo) December 4, 2020
Policja przekazała, że piłkarz miał znać pytania jeszcze przed przystąpieniem do egzaminu. Wyniki końcowy samego egzaminu również został ustalony wcześniej. Jak podaje Marca, w sprawę miał być również zaangażowany Juventus. Według śledczych zarząd włoskiego klubu nawet na najwyższych szczeblach instytucjonalnych interweniował, by przyspieszyć przyznanie włoskiego obywatelstwa dla 33-latniego piłkarza.
??? Concluye la investigación: "El examen de Suárez fue una farsa, sabía las respuestas y se pactó la nota" https://t.co/CoyRZyVvOZ
— MARCA (@marca) December 4, 2020
Stara Dama faktycznie mogła mieć udział przy ustawianiu egzaminu. Podczas letniego okienka transferowego wiele mówiło się o odejściu Luisa Suareza z Barcelony, a głównym zainteresowanym był Juventus Turyn. Żeby jednak do takiego transferu mogło dojść, Urugwajczyk musiał uzyskać włoskie obywatelstwo. Pomimo prób ustawiania egzaminu 33-latek koniec końców wylądował w Atletico Madryt.
Neymar stawia twarde warunki ws. nowego kontraktu. „Brazylijczyk chce znów zagrać z Messim”
Hiszpańskie Mundo Deportivo przedstawiło nowe doniesienia co do Neymara i jego kontraktu z PSG. Według doniesień prasy, Brazylijczyk postawił ultimatum władzom swojego klubu. Chce by do Paryża sprowadzono Lionela Messiego.
W najbliższych tygodniach możemy spodziewać się wielu doniesień odnośnie przyszłości Leo Messiego. Argentyńczyk chciał odejść z FC Barcelony już latem, jednak kruczek prawny mu to uniemożliwił. Teraz plotki nabierają napędu, ponieważ do końca kontraktu 33-latka zostało nieco ponad pół roku. Przypomnijmy, że wraz z Prawem Bosmana, Messi będzie mógł negocjować swój kontrakt z innym klubem już w styczniu.
Wśród zainteresowanych drużyn wymienia się Manchester City oraz Paris Saint-Germain. Atakujący PSG, Neymar nie ukrywa, że chciałby jeszcze zagrać w jednej drużynie z 33-latkiem.
Jak donoszą media, 28-latek miał posunąć się nawet do postawienia klubowi ultimatum. Według Mundo Deportivo, Brazylijczyk podpisze nowy kontrakt, gdy do Paris Saint-Germain sprowadzony zostanie najlepszy piłkarz Dumy Katalonii.
Neymar i Messi rozmawiają codziennie. Są jak bracia. Brazylijczyk wie, co czuje Leo. Zdaje sobie sprawę, że za miesiąc będzie mógł negocjować z kim zechce.
Brazylijczyk chce znów grać z Messim, poczuć tę samą radość, co kiedyś w Barcelonie. Teraz w PSG bardziej niż kiedykolwiek czuje się liderem. Wie, że drużyna jest uzależniona od niego. Ma ogromną charyzmę.
Umowa brazylijskiego atakującego wygasa po sezonie 2021/2022. W 95 meczach dla PSG zdobył 76 bramek i zaliczył 45 asyst.
Neymar will sign a new contract at PSG if they complete a deal for Lionel Messi, reports Mundo Deportivo ? pic.twitter.com/jmXxtWniBQ
— Goal (@goal) December 4, 2020
Cezary Kucharski przerywa milczenie. „Zarzuty o szantaż to absurd i zamach na logikę”
Konflikt pomiędzy Robertem Lewandowskim a Cezarym Kucharskim wydaje się nie mieć końca. Dziś wywiad z byłym agentem kapitana reprezentacji Polski opublikował portal WP Sportowe Fakty.
Cała sprawa rozpoczęła się w mediach we wrześniu tego roku, gdy niemiecki Der Spiegel opublikował artykuł o sporze na linii Lewandowski-Kucharski. Niemiecki tygodnik już wtedy informował o tym, iż Kucharski złożył przeciw 32-latkowi pozew w sądzie.
W październiku tego roku Cezary Kucharski został zatrzymany przez policję z powodu domniemanego szantażu piłkarza Bayernu. Agent piłkarski miał domagać się od Roberta Lewandowskiego kwoty rzędu 20 milionów euro za „milczenie”. Wspomniane milczenie miało dotyczyć oszustw podatkowych, których miał dopuścić się kapitan reprezentacji Polski.
Zarówno Lewandowski, jak i Kucharski naprzemiennie co kilka tygodni zabierają głos w tej sprawie. Tym razem przyszła kolej na Kucharskiego, który udzielił wywiadu portalowi WP Sportowe Fakty.
Na sam początek prowadzący wywiad Dariusz Tuzimek zapytał 48-latka o słynny „szantaż”. Były agent Lewandowskiego wyraża się w tej sprawie jasno.
– Powtarzam: zarzuty o szantaż to absurd i zamach na logikę. Po pierwsze, ta taśma to jest mały fragment naszych wielogodzinnych rozmów. Po drugie, na pytanie Roberta odpowiedziałem trzykrotnie, żeby przeczytał sobie porozumienie, skoro nie wie, za co są „te pieniądze” – oznajmia 48-latek.
– Po trzecie, specjalnie dobrane są dwuminutowe wypowiedzi, które mają sugerować w przestrzeni publicznej, że dochodzi do domniemanego szantażu, pomijając, że rozmowy trwały kilka godzin. Publicznie udostępniono tylko mały fragment tej rozmowy, by pasował do tezy. Po czwarte, szantaż nie polega przecież na kryciu kogoś, a kwota 20 mln euro w trakcie naszej rozmowy używana jest w kilku kontekstach – dodaje.
– Po piąte, czy gdybym szantażował Roberta podczas spotkania w Monachium, ten utrzymywałby ze mną kontakt, wysyłał życzenia urodzinowe albo pozwalał na kontynuowanie rozmów między pełnomocnikami? – kończy Kucharski.
ZOBACZ RÓWNIEŻ: Wyciekły nagrania rozmowy Lewandowskiego z Kucharskim! „20 mln euro za spokój…”
ZOBACZ RÓWNIEŻ: Kucharski oficjalnie pozwał Lewandowskiego! „Sprawę zarejestrowano 14 września”
Tuzimek przywołuje fragment opublikowanej rozmowy, gdzie Robert mówi, że Kucharskiemu się nic nie należy. „Zero euro, zero złotych”.
– Tak, bo on przyszedł w jednym celu: żeby mnie nagrać i uprawdopodobnić z góry założoną tezę o szantażu – wyznaje.
Następnie Kucharski został zapytany o kolejny fragment z nagrania słynnej rozmowy. „Tyle jest jakby warty – myślę – twój spokój, nie?”.
– Tak. Obaj chcemy mieć spokój i o tym mówiliśmy podczas spotkania, że chcemy iść do przodu. Naiwnie myślałem, że on poważnie tak mówił. Podpisanie tego porozumienia to był dopiero pierwszy krok do zapewnienia sobie wzajemnego spokoju – przyznał.
Kucharski przyznaje, że on nigdy żadnych rozmów nie nagrywał.
– Oczywiście, że nie. Uważałem, że spotykamy się, żeby rozwiązać problem. Nie jestem pierwszym na świecie człowiekiem, z którym się wspólnik nie rozliczył. To była trudna rozmowa, ale nie było żadnych gróźb, żadnego straszenia, więc nie ma też mowy o szantażu – zaprzecza Kucharski.
Cały wywiad przeczytacie tutaj.
Szalony pomysł syna Diego Maradony! Co na to Leo Messi?
Po śmierci Diego Maradony ludzie ze świata piłki zaczynają się prześcigać w tym, kto ma lepszy sposób na uhonorowanie słynnego Argentyńczyka. Najstarszy syn Diego rzucił pomysł, by zakazać gry w koszulkach z numerem „10” w klubach, w których grał jego ojciec.
Pomysły na uhonorowanie Diego Maradony
Kilka dni po śmierci byłego reprezentanta Argentyny trener Olympique Marsylia Andre Villas-Boas rzucił pomysł, by zakazać gry z dziesiątką na plecach we wszystkich klubach na świecie. Portugalczyk twierdził, że byłby to najlepszy sposób na oddanie hołdu Diego.
ZOBACZ: Tak Neapol żegna Diego Maradonę [WIDEO]
ZOBACZ: Pele, Lewandowski, Ronaldo, Bolt i inni żegnają Diego Maradonę. Zobacz najciekawsze wpisy
Ciekawa sugestia syna słynnego Argentyńczyka
Z nieco zmienionym pomysłem wyszedł ostatnio najstarszy syn złotego medalisty MŚ z 1986 roku. Zaproponował on, by zakazać gry z numerem 10 we wszystkich klubach, w których grał Argentyńczyk.
– W drużynach, których grał mój ojciec, myślę, że powinno się to wydarzyć. Włączając w to Barcę, nie mam wątpliwości – wyznał w rozmowie z Marcą.
?️"Uważam, że wszystkie zespoły, w których grał mój ojciec, powinny zastrzec numer dziesięć. Włącznie z Barceloną".
~ ?? Diego Maradona Junior#maradona #DiegoMaradona #AD10S #ad10smaradona #pilkanozna #piłkanożna pic.twitter.com/a5rZvYZ2pE
— Mecze24.pl (@Mecze24PL) December 3, 2020
Nie da się ukryć, jest to dość kontrowersyjna teza. Tym bardziej że wiemy, kto aktualnie gra z dychą na plecach w Barcelonie. Messi spędził całą swoją dotychczasową karierę w klubie z Katalonii i osiągnął wszystko, co było do zdobycia. Teraz nagle miałby odstąpić strój z uwagi na Diego Maradonę, który spędził w hiszpańskim klubie zaledwie 2 lata?
Piłkarz Lecha przeprosił po meczu. To nie było udane wejście
Dzięki wczorajszej porażce w meczu z Benficą Lecha Poznań definitywnie pożegnał się z szansami na wyjście z grupy. Piłkarze nie zachwycili swoją postawą, a kilku z nich skomentowało porażkę na swoich social mediach.
Sromotna porażka Lecha
Kolejorz swoją drogę do awansu skomplikował zeszłotygodniową porażką ze Standardem Liege. Jeśli jednak piłkarze Lecha chcieli podtrzymać szanse na wyjście z grupy, konieczne było zwycięstwo z Benficą. Wczoraj niespodzianki nie było, a Lech definitywnie zaprzepaścił możliwość wyjścia z grupy Ligi Europy.
Vasyl Kravets przeprasza
Pamiętamy jeszcze, jak przed kilkoma tygodniami Kolejorz ulegał u siebie Benfice 2:4. Mimo że wówczas wynik był niekorzystny, to w grze poznaniaków dało się znaleźć pewne pozytywy. Wczoraj już tak nie było, piłkarze Lecha przegrali z kretesem.
Po meczu Vasyl Kravets zamieścił na swoim story na instagramie przeprosiny. 23-latek wszedł na murawę z ławki rezerwowych w drugiej połowie i, lekko mówiąc, nie odmienił obrazu gry Lecha. – Chciałbym przeprosić za mój występ w dzisiejszym meczu – skomentował Ukrainiec.
Kravets na insta. pic.twitter.com/RuMA4UEfQE
— Laionik (@Laionik) December 3, 2020
Reakcja kibiców
Kibice również nie byli zachwyceni postawą 23-letniego obrońcy we wczorajszym spotkaniu. Poniżej najciekawsze tweety.
Kravets z @LechPoznan chyba przejdzie do historii – to były jego „3 niekontakty” lewą nogą w 2 minuty plus faul ?♂️ i 2 straty #BENLCH #EuropaLeague
— Tomasz Bitner ⚪️?⚪️ #pisOFF! (@tomekbit) December 3, 2020
Kravets jakby nierozgrzany.#BENLPO #UEL #KoLEjorz
— Dominik Stachowiak (@D__Stachowiak) December 3, 2020
Kravets to ma popularne wejście smoka
— Jan Kiew (@jankiew_lp) December 3, 2020
Najlepszy Kravets wchodzi z ławki trzy pierwsze przyjęcia piłki dosłownie zjebane . Przypominam to profesjonalny piłkarz z kontraktem
— Kamil Knot (@KnotKamil) December 3, 2020
Kravets 3 pierwsze kontakty i 3 straty xDd
— Jazz (@KajekzxxZ) December 3, 2020
Bramka okupiona cierpieniem. Bolesny gol w grupie Lecha [WIDEO]
W drugim dzisiejszym meczu grupy D Glasgow Rangers wygrali ze Standardem Liege 3:2. Drugiego gola dla drużyny z Belgii zdobył Duje Cop. Chorwat trafił do pustej bramki i przy okazji zahaczył kroczem o słupek. Łączymy się z nim w bólu.
Niepokojące informacje z Lizbony. Lech musi odrabiać straty! [WIDEO]
Lech Poznań wyszedł na mecz z Benficą mocno rezerwowym składem i teraz są tego pierwsze efekty. Kolejorz musi odrabiać straty po bramce Jana Vertonghena.
1-0 Vertonghen 36’ #BENLPO #UEL pic.twitter.com/4qThsQ4Bi9
— Piłkarski Poker (@poker_pi) December 3, 2020
Sezon Milika uratowany? W grę wchodzi transfer do LaLigi
O odejściu Arkadiusza Milika z Napoli mówi się od bardzo dawna. Było wiele doniesień o przenosinach, lecz żadne z nich się nie udały. Być może tym razem się uda i Polak trafi do LaLiga.
Milik uratuje chociaż połowę sezonu?
Chyba wszyscy znają transferowe story Milika, ale dla pewności je przypomnimy. 26-latek nie przedłużył kontraktu z Napoli, przez co Gattuso nie zgłosił go do żadnych rozgrywek. Polaka obowiązuje kontrakt do końca czerwca 2021 roku, więc postanowił on poszukać sobie nowego klubu, aby nie tracić sezonu. Pojawiło się wiele plotek transferowych z udziałem Milika i na nieszczęście żadna z nich nie okazała się być prawdziwa. Wszystko wskazuje na to, że napastnik nie pogra w tym sezonie, choć…
Jednak LaLiga?
Atletico Madryt również pojawiło się na internetowej liście zaintersowanych Milikiem, lecz podczas letniego okienka do transferu nie doszło. Rojiblancos zmagają się obecnie z brakiem napastników – Costa ma problemy z nogą, a Suarez zachorował na koronawirusa. Dodatkowo AS poinformował, że Hiszpan może niedługo opuścić Madryt, dlatego też pojawił się temat Milika.
I znowu pojawia się „ale”. Według ASa przenosiny Milika na Wanda Metropolitano zależą od Diego Costy. Jeśli Hiszpan odejdzie z Atletico, to transfer Polaka jest bardzo prawdopodobny. 26-latek miał dołączyć do Rojiblancos już latem, jednak klubowa kasa zmniejszyła się przez koronawirusa i nie było środków na zakup Milika. Miejmy nadzieję, że zimą transfer dojdzie do skutku, a Polak zacznie regularnie grać i nie zawiedzie nas na Euro.
Prezes Cracovii atakuje sędziów Ekstraklasy! Twierdzi, że pomagają Legii
Kilka miesięcy temu Komisja Dyscyplinarna ukarała Cracovię za aferę korupcyjną sprzed ponad 15 lat. Sprawa nie do końca jeszcze ucichła, a prezes Pasów próbuje zmienić temat i szuka nowego kozła ofiarnego.
Cracovia ukarana za korupcję
Milion złotych grzywny i minus 5 punktów w sezonie 2020/2021 – taką karę otrzymała Cracovia za korupcję w latach 2003-2004. Klub dobrowolnie poddał się karze, choć niektórzy domagali się degradacji Pasów. Taka kara nie była jednak możliwa, ponieważ PZPN usunął ją z taryfikatora w 2008 roku. Natomiast sędzia piłkarski zamieszany w ustawianie spotkań został skazany na prawie 3 lata więzienia.
„Jeśli nadal będziemy mieli takie sędziowanie, jak w meczu z Legią…”
Janusz Filipiak, prezes zarządu sportowej spółki akcyjnej MKS Cracovia, udzielił wywiadu dla Onetu. Pan profesor chyba zapomniał, że za Pasami nadal ciągnie się widmo nie tak dawnej korupcji albo nieumiejętnie próbował zmienić „bohatera”. W każdym bądź razie prezes Filipiak oskarżył Legię o ustawianie spotkań.
Jeśli nadal będziemy mieli takie sędziowanie, jak w meczu z Legią, to ciężko będzie zdobyć mistrzostwo Polski. Wszyscy stwierdzili, że należał nam się karny, tylko nie sędzia. Jestem bardzo bezpośredni, ale to głos nie tylko mój, ale wielu osób ze środowiska.
Gdyby nie było VAR-u, można by to uznać za błąd. Ale na powtórce było widać zagranie ręką. Skoro nawet pan Przesmycki, szef sędziów, mówi, że karny się należał, to trudno mówić o błędzie. Po co w takim razie jest VAR? No na litość boską! Nie twierdzę, że to było ukartowane, ale jednak mamy czasem do czynienia z grzecznościowym sędziowaniem.
Twierdzi Pan, że Legia jest uprzywilejowana, jeśli chodzi o sędziowanie? – zapytał dziennikarz
Ależ przecież wszyscy to mówią! Nie trzeba powtarzać tego po raz kolejny – odpowiedział mu Filipiak
Mateusz Miga, jeden z dziennikarzy TVP Sport, wygrzebał z czeluści cytat, w którym Janusz Filipiak otwarcie przyznał, że w 2003 roku miał całkowitą władzę w Cracovii. Przypomnijmy, że Pasy w sezonie 2003/2004 próbowały ustawić prawie 20 spotkań! Do tego prezes Cracovii w 2005 roku przyznał, że dwa szybkie awanse były jednym z najłatwiejszych sukcesów jego życiu (cytat za Piłka Nożna).
Trzeba przyznać, że profesor Filipiak ma tupet. Najpierw sam maczał palce w dość nieuczciwym procesie awansu Cracovii, który uszedł mu na sucho, a kilkanaście lat później oskarża Legię o podobne zagrania. Chyba komuś przydałaby się lekcja pokory.
Kilka lat temu grał w Realu Madryt, teraz jest bankrutem. Dramatyczna historia 33-latka
Royston Drenthe, były piłkarz m.in. Realu Madryt, został uznany bankrutem przez sąd w Holandii. Holender w trakcie kariery miał roztrwonić ponad 3 miliony euro.
Royston Drenthe ogłoszony bankrutem
Holender debiutował w holenderskiej Eredivisie w styczniu 2006 roku. Wówczas był uznawany za spory talent, a jego umiejętności i potencjał dostrzegł Real Madryt, który ściągnął Drenthe’a do siebie w 2007 roku za 14 milionów euro. Wówczas taka kwota za transfer 20-latka robiła spore wrażenie.
Nieudana kariera holenderskiego talentu
W późniejszych latach kariera Roystona Drenthe’a nie rozwinęła się tak, jakby tego chciał sam piłkarz. Po zakończonej przygodzie w Realu Madryt Holender próbował swoich sił w takich klubach jak Reading, czy Sparta Rotterdam. W obecnym sezonie występuje w 3-ligowym Kozakken Boys.
Wyrok sądu
Przed kilkoma dniami sąd w Bredzie ogłosił Holendra bankrutem, przez co będzie on posiadał nadzór finansowy.
– Od zawsze byłem pod lupą. Nie znam szczegółów sprawy, ale jeśli jest tak, jak myślę, to nie jest to aż tak poważna kwestia. Na pewno zostanie wyjaśniona – objaśnia piłkarz.
Problemy z agentem
Za swoje problemy finansowe Drenthe obwinia głównie swojego byłego agenta. Holender radzi młodym piłkarzom, by ci uważali na swoich przyszłych menedżerów.
– Wiedziałem, że w Realu zarobię 1,8 miliona euro w pierwszym sezonie, ale nic więcej. To było strasznie słabe, bo później agent kontrolował wszystko – przekonuje 33-latek.
Neymar podgrzewa atmosferę przed transferem Messiego? „To czego chcę dziś najbardziej od piłki, to jeszcze raz zagrać z Leo Messim”
Neymar udzielił wywiadu telewizji ESPN po meczu z Manchesterem United. Brazylijski atakujący Paris Saint-Germain zaskoczył reporterów zdaniem o Leo Messim.
To czego chcę dziś najbardziej od piłki, to jeszcze raz zagrać z Leo Messim, czuć razem z nim radość na boisku. W przyszłym roku, musimy to zrobić – mówił po meczu Neymar.
Jak można zinterpretować słowa Brazylijczyka? Wielu ludzi domyśla się, że chodzi o zaproszenie Messiego do udziału w projekcie PSG. Argentyńczykowi wraz z końcem bieżącego sezonu wygasa kontrakt. Media co jakiś czas podgrzewają temat przenosin 33-latka do Manchesteru City, jednak sam Pep Guardiola wolałby ten pozostał w Katalonii.
Jako kibic Barcelony życzyłbym sobie, by Messi zakończył karierę w tym klubie – mówił szkoleniowiec The Citizens.
Druga strona dopatruje się możliwości powrotu Neymara na Camp Nou. Warto jednak spojrzeć na te opinie z przymrużeniem oka, ponieważ FC Barcelona zmaga się z ogromnymi kłopotami finansowymi. Przyjście Neymara do Katalonii wydaje się być nierealne.
Neymar najprawdopodobniej wypowiedział słowa w formie żartu zdając sobie sprawę z ich wagi. Na kolejne interpretacje i doniesienia pozostaje czekać kolejne tygodnie. Być może władze PSG nawiążą kontakt z Lionelem Messim już w styczniu, by ten dołączył do nich od nowego sezonu.
Neymar podpalił. „Najbardziej pragnę znowu zagrać z Messim, cieszyć się z nim na boisku i poza nim. W przyszłym roku musimy to zrobić".
To jak zaproszenie, by pokopać na ogródku w Paryżu, ale wiecie jaką to ma moc. W styczniu Messi może negocjować z innymi, w Barcelonie wybory. pic.twitter.com/ckDqXj6GGT
— Dominik Piechota (@dominikpiechota) December 2, 2020