NEWSY I WIDEO

Hiszpańska prasa przed meczem BVB – Barca. „Z Polakiem w bramce nie wiedzą, co to znaczy przegrać”

We wtorkowy wieczór Wojciech Szczęsny po raz trzeci w ciągu ostatnich dziesięciu miesięcy pojawi się na Signal Iduna Park. Dwa poprzednie razy był rezerwowym. Tym razem stanie między słupkami jako podstawowy bramkarz FC Barcelony w rewanżowym meczu ćwierćfinału Ligi Mistrzów przeciwko Borussii Dortmund.

Dortmund znów na drodze Szczęsnego

W czerwcu 2024 roku Szczęsny siedział na ławce rezerwowych podczas meczu Polska – Francja (0:0) na Euro 2024. We wrześniu, już jako piłkarz Barcelony, był również zmiennikiem w wygranym 3:2 starciu przeciwko BVB w fazie grupowej Ligi Mistrzów. Teraz sytuacja jest zupełnie inna – Polak wywalczył sobie miejsce w bramce i jest niekwestionowanym numerem jeden w zespole Hansiego Flicka.

Hiszpańskie „Mundo Deportivo” poświęciło Polakowi osobny artykuł. Podkreślono w nim, że Szczęsny nie przegrał jeszcze ani jednego meczu w barwach Barcelony.

„Z Polakiem w bramce Barcelona nie wie, co to znaczy przegrać” – zaznaczono.

Możliwość dogonienia legendy

W spotkaniu z Borussią Szczęsny może wyrównać rekord Johana Cruyffa z sezonu 1973/74. Legendarny Holender nie przegrał żadnego z 23 meczów rozegranych wtedy dla Barcelony. Dziś Polak ma na koncie 22 mecze bez porażki. Awans do półfinału Ligi Mistrzów byłby zatem nie tylko sukcesem drużynowym, ale także mocnym wyróżnieniem w karierze polskiego bramkarza.

Przed meczem z Borussią dziennikarze przypomnieli wypowiedzi Szczęsnego z konferencji prasowej. Pytania dotyczyły przede wszystkim konkurencji z wracającym po kontuzji Marc-André ter Stegenem.

– Nie pozwalasz mi się rozgrzać, uderzasz prosto do tematu ter Stegena. Marc grał na bardzo dobrym poziomie. Porównywanie go do mnie nie ma większego sensu. Wraca do treningów po poważnej kontuzji. Gdy wróci do zdrowia, nie będzie wielu bramkarzy, którzy mogliby się z nim równać – przyznał Polak.

– Nie uwierzyłbym, gdyby ktoś powiedział mi, że mogę zdobywać tytuły z FC Barceloną – dodał.

Dojdzie do rotacji?

Trener Barcelony nie dał jednak jednoznacznej odpowiedzi na pytanie o rotację w bramce w najważniejszych meczach sezonu.

– W piłce nożnej wszystko się może zdarzyć. Nie mogę dać stuprocentowej odpowiedzi – uciął.

FC Barcelona ma ogromną zaliczkę z pierwszego meczu, wygranego aż 4:0. Dwa gole strzelił Robert Lewandowski, a po jednym dorzucili Raphinha i Lamine Yamal. Borussia Dortmund – FC Barcelona odbędzie się we wtorek, 15 kwietnia o godzinie 21:00.

Źródło: Sport.pl, Mundo Deportivo, FC Barcelona

Szok w Górniku Zabrze na koniec sezonu. Jan Urban zwolniony!

To koniec Jana Urbana w Górniku Zabrze! Według portalu meczyki.pl, szkoleniowiec został zwolniony. Tym samym nie poprowadzi drużyny w końcówce sezonu 2024/25.

Urban pracował w Górniku od 2021 roku. 62-latek odszedł z klubu po sezonie 2021/22, ale już w marcu 2022 roku powrócił do Zabrza. Pod jego wodzą zespół miewał momenty bardzo dobrej gry.

Niespodziewany finał

Rozmawiano nawet na temat przedłużenia umowy, która obowiązywała szkoleniowca. Jak podaje jednak portal meczyki.pl, nici z negocjacji. Działacze Górnika zdecydowali się zwolnić Urbana w samej końcówce bieżącego sezonu.

Miało być to pokłosie ostatniego dołka, w jaki wpadł śląski zespół. Na razie jednak nie zostanie zatrudniony nominalny następca Urbana. Drużynę do końca sezonu ma poprowadzić były opiekun rezerw – Piotr Gierczak.

– Ostatnie porażki z GKS-em Katowice, Legią Warszawa i Zagłębiem Lubin sprawiły jednak, że do zmiany trenera w Zabrzu dojdzie już teraz. Według naszych informacji Urban został zwolniony – napisał Tomasz Włodarczyk z „Meczyków”.

Źródło: meczyki.pl / Tomasz Włodarczyk.

Hajto szczerze o wypadku z 2007 roku: „Spotkała mnie tragedia. Największa trauma w moim życiu”

Tomasz Hajto wrócił do wypadku z 2007 roku. W rozmowie podczas podcastu „WojewódzkiKędzierski” przyznał, że to trauma, która odbiła się nie tylko na nim, ale i na jego rodzinie.

W 2007 roku Tomasz Hajto spowodował wypadek. Zginęła w nim 74-letnia kobieta, którą były piłkarz potrącił na przejściu dla pieszych. Jako sprawca, został skazany na dwa lata więzienia w zawieszeniu na cztery lata. Obciążono go także grzywną w wysokości siedmiu tysięcy złotych i zakazem prowadzenia pojazdów na rok.

Trauma

Ostatnio Hajto był gościem w podcaście „WojewódzkiKędzierski”. W trakcie rozmowy wrócono do tragedii sprzed lat. Jak sam przyznał – była to trauma nie tylko dla niego samego, ale i dla jego całej rodziny.

Spotkała mnie tragedia, miałem wypadek. Notabene – śmiertelny. Wiadomo, że w takiej sytuacji wjeżdża od razu prokurator, masz badanie krwi, wszystko. Spędziłem całą noc na komisariacie. Zostałem skazany wyrokiem prawomocnym za spowodowanie wypadku. Wypadku, jak sama nazwa wskazuje Była to chyba największa trauma w moim życiupodkreślił Hajto.

Trauma, która odbiła się na całej rodzinie. I powiem jedną rzecz – dotknęło to mojej córki, której śpiewano różne piosenki. Praktycznie do szkoły nie chciała chodzić. W Polsce jest skrajny hejt. Jesteśmy tak skrajni… Albo kogoś uwielbiamy, albo  nienawidzimydodał.

Od kilku lat wypadek, który spowodował Hajto, stanowi w internecie mem. Internauci często żartują z tragedii, która się wtedy wydarzyła. Były piłkarz nie ukrywa, że jest zażenowany całą sytuacją.

Pewne kobiety, które chciały walczyć o swoje prawa, co w pełni popieram, planowały wyjść na demonstrację z dużym transparentem – osobiście go widziałem – z napisem: “PiS, wy nie jesteście Hajto, poniesiecie konsekwencje”. Ja walcząc o swoje prawo nie chciałbym najeżdżać na ciebie. To było uderzenie poniżej pasa. To mnie uderzyło na tyle mocno, że miałem takie zachwianie przez miesiąc. W jakim kierunku to idzie? Ktoś rzucił hasło, że nie zostałem skazany wyrokiem prawomocnym. Dostałem wiadomość od czternastolatka na Instagramie, czy mógłbym tego i tego dnia stanąć na takiej i takiej ulicy i przejechać jego nauczycielkę, bo ja nie poniosę konsekwencji. Nie wiem, gdzie jest granica, do której możemy się posunąć. To był wypadek, ciężko mi z tym byłoprzyznał Hajto.

Rasistowski skandal w polskiej lidze. Zaatakowani zostali czarnoskórzy kibice [WIDEO]

Do ogromnego skandalu doszło w trakcie ostatniego meczu Odry Opole w I Lidze. Zaatakowany został jeden z czarnoskórych kibiców obecnych na trybunach. Zwyzywany i opluty został także Lukas Klemenz, były piłkarz Odry.

Portal „Weszło” opublikował nagranie, na którym widać, jak jeden z kiboli Odry Opole zaatakował czarnoskórego kibica. Do zdarzenia doszło na stadionie Odry Opole podczas ostatniego meczu z Wisłą Kraków w I Lidze. Napastnik miał krzyczeć: „wyjazd, k***a”.

Osoba, która uderzyła tego czarnoskórego kibica, chodziła przez cały mecz po trybunach i wypatrywała, czy nie ma na nich innych czarnoskórych. Co najmniej trzy takie osoby zostały zaatakowane, w tym Lukas Klemenz – przekazał portalowi „Weszło” jeden ze świadków zdarzenia.

No właśnie, Lukas Klemenz. Piłkarz GKS-u Katowice również jest jednym z poszkodowanych. 29-latek skorzystał z wolnej niedzieli i wraz z synem i swoim kolegą udał się na mecz Odry Opole, w barwach której w przeszłości występował. Niestety, ich także spotkała nieprzyjemna sytuacja. Sprawę skomentował sam zainteresowany.

– Zostałem zwyzywany i opluty, a mój kolega uderzony i opluty, tylko za to, że mamy inny kolor skóry. Zgłosiliśmy sprawę policji. Szukamy osoby, która nas oczerniła i chcemy ją pociągnąć do odpowiedzialności – przekazał Lukas Klemenz cytowany przez „nto.pl”.

Powyższą sprawę na łamach portalu „opolska360.pl” wyjaśniła także Komenda Miejska Policji w Opolu. Służby prowadzą prace nad zabezpieczeniem monitoringu. Celem jest namierzenie agresora.

– W trakcie trwającego w niedzielę meczu do komisariatu policji zlokalizowanego na stadionie zgłosiło się dwóch 29-letnich mężczyzn. Przekazali policjantom, że chwilę wcześniej zostali znieważeni na tle rasowym. Dodatkowo, wobec jednego z nich miała zostać użyta z tego powodu przemoc – przekazał Przemysław Kędzior z Komendy Miejskiej Policji w Opolu na łamach „opolska360.pl”.

– Prowadzimy sprawę. Zabezpieczamy monitoring ze stadionu i dążymy do ustalenia osoby odpowiadającej za tę sytuację – uzupełnił.

Komunikat w powyższej sprawie opublikowała także sama Odra Opole. Klub przekazał, że chce wyjaśnić sprawę.

– Informujemy, że do Klubu wpłynęło zgłoszenie o incydencie w którym poszkodowanym jest były zawodnik Odry Opole Lukas Klemenz. Klub jest zdeterminowany żeby wyjaśnić zaistniałą sytuację, ponieważ absolutnie odcina się wszelkich form dyskryminacji. Dopełnimy wszelkich starań, żeby podobne zdarzenia nie miały u nas miejsca w przyszłości – przekazano w komunikacie.


źródło: weszlo.com, nto.pl, opolska360.pl

Jakub Kiwior ponownie zatrzyma Real Madryt? „Najtrudniejsze jeszcze przed nami”

W środę odbędzie się rewanżowe starcie ćwierćfinału Ligi Mistrzów między Realem Madryt a Arsenalem. Pełen nadziei przed tym meczem jest Jakub Kiwior.

W zeszłym tygodniu odbyły się pierwsze mecze 1/4 finału Ligi Mistrzów. Największym zaskoczeniem była niespodziewanie wysoka wygrana Arsenalu nad Realem Madryt. Kanonierzy pokonali Królewskich 3:0. Dwie fenomenalne bramki zdobył Declan Rice. Wynik meczu ustanowił Mikel Merino.

W pierwszym meczu między Arsenalem a Realem pełne 90 minut rozegrał Jakub Kiwior. Polak zastąpił w wyjściowym składzie Gabriela. Za swój występ zebrała pozytywne recenzje.

– Po spotkaniu czułem się dobrze. Po takim meczu jak ten nie ma możliwości, by nie czuć się dobrze, ale nadal myślę, że to nie koniec. Najtrudniejsze jeszcze przed nami. Więc nadal zachowuję zimną krew – skomentował Jakub Kiwior.

– Nie czułem się zdenerwowany. To był jeden z największych meczów w mojej karierze. Wcześniej mierzyłem się z Kylianem Mbappe w drużynie narodowej, byłem gotowy na wszystko. – dodał.

Rewanżowe starcie między obiema drużynami odbędzie się na Santiago Bernabeu. Dla Jakuba Kiwiora będzie to pierwszy mecz na tym obiekcie. Polak jest podekscytowany możliwością zagrania na tym stadionie.

– Uważam, że to niesamowity stadion. Nigdy tam nie byłem i oczywiście to dla mnie nowe doświadczenie. Myślę, że to jeden z największych stadionów, więc czekam na to spotkanie – ocenił Kiwior.

– Ważne, aby zachować spokój, ale musimy wygrać drugi mecz – podsumował Polak.

źródło: Arsenal

Lech znalazł nowego pomocnika? Kolejny Szwed na celowniku

Latem możemy być świadkami transferowej ofensywy Lecha Poznań. Według medialnych doniesień, „Kolejorz” miał zwrócić uwagę na nowego pomocnika.

W bieżącym sezonie Ekstraklasy Lech wciąż walczy o mistrzostwo. Najpierw jednak trzeba przegonić Raków Częstochowa, który wciąż ma trzy punkty przewagi nad „Kolejorzem”. Niezależnie od wyników na koniec sezonu, pewne jest, że latem dojdzie przy Bułgarskiej do zmian kadrowych.

Nowy pomocnik?

Największych zmian powinniśmy spodziewać się w linii pomocy. Sprowadzony niedawno Filip Jagiełło nie prezentuje wybitej formy. Na domiar złego z powodu kontuzji z gry wypadł Gísli Thórdarson.

Lech miał już teraz rozpocząć poszukiwania nowego pomocnika. Przeczesują przy tym doskonale znany sobie rynek skandynawski. Jak podaje portal fotbollskanalen.se, działacze „Kolejorza” mieli zwrócić uwagę na Eliasa Barsouma z Degerfors.

22-latek jeszcze niedawno grał jedynie w 2. lidze szwedzkiej. Dopiero w bieżącym sezonie udało mu się zagrać w rodzimej ekstraklasie. Co istotne, poza Lechem uwagę miało zwrócić na niego Hammarby IF.

A jednak! Upiekło się Kylianowi Mbappe. Tylko tyle ma pauzować za swój bandycki faul

Kylian Mbappe nie dokończył ostatniego meczu Realu Madryt. Francuz wyleciał z boiska z czerwoną kartką za brutalne wejście. Wydawało się, że czeka go kilka meczów zawieszenia. Tak się jednak nie stanie.

Real Madryt wygrał w niedzielę z Deportivo (1-0) po bramce Camavingi. „Królewscy” nie dokończyli spotkania w komplecie. Kylian Mbappe brutalnie potraktował w 38. minucie Antonio Blanco, za co wyleciał z boiska z czerwoną kartką.

Upiekło się

Zaraz po ostatnim gwizdku rozpoczęły się dyskusje odnośnie zawieszenia dla Mbappe. Wydawało się, że Francuz będzie musiał pauzować co najmniej dwa najbliższe mecze. W najsurowszym scenariuszu, Real musiałby radzić sobie bez gwiazdora nawet przez cztery najbliższe kolejki.

COPE ustaliło jednak, że Francuzowi się upiecze. Mbappe ma zostać zawieszony tylko na jedno spotkanie, ze względu na okoliczności faulu. Choć wejście było brutalne, to doszło do niego w naturalnej walce o piłce. Miało to wpłynąć łagodząco na decyzję o zawieszeniu. Jeżeli doniesienia się potwierdzą, to Mbappe opuści jedynie spotkanie z Athletikiem Bilbao.

Tomasz Hajto podsumował rok pracy Goncalo Feio w Legii Warszawa. „To jest pic, to jest farmazon”

Tomasz Hajto w mocnych słowach wypowiedział się na temat pracy Goncalo Feio w Legii Warszawa. W kilku zdaniach ekspert Polsatu Sport podsumował roczny pobyt Portugalczyka w stołecznym klubie.

Goncalo Feio objął pierwszą drużynę Legii Warszawa 10 kwietnia 2024 roku. W tym czasie poprowadził swój zespół w 53 meczach. Średnia zdobytych punktów na mecz w tym okresie wynosi 1,91. W ubiegłym sezonie zapewnił Legii możliwość gry w europejskich pucharach. W obecnej kampanii ligowej Legia zajmuje dopiero 5. lokatę. Feio poprowadził jednak Legię aż do ćwierćfinału Ligi Konferencji.

W ostatnich tygodniach na Legię zaczęła spadać ogromna fala krytyki. Przede wszystkim za wyniki osiągane przez stołeczny zespół w rozgrywkach na krajowym podwórku. Kibice i eksperci obarczają winą różne osoby. W tym kontekście jedni krytykują Goncalo Feio, drudzy Dariusza Mioduskiego, a jeszcze inni Jacka Zielińskiego.

W ostatnim odcinku Cafe Futbol poruszono temat Legii Warszawa. Swoją opinię na temat Goncalo Feio przedstawił Tomasz Hajto. Ekspert Polsatu Sport w mocnych słowach skrytykował obecnego szkoleniowca Legii.

– Tu żeśmy siedzieli, kiedy został trenerem [Goncalo Feio – przyp. red.]. Widziałem wywiad z Kapustką: „Nie no ja z takim trenerem jeszcze nie trenowałem”. Potem jest odstawiony Augustyniak. Potem w ogóle te wszystkie sploty wydarzeń, to wszyscy mówili: „On ma potencjał, jaki on ma w ogóle mental, jakie podejście” – rozpoczął Tomasz Hajto.

– Zobaczcie, jak dzisiaj diametralnie obróciliśmy jego fachowość i ten mental w drugą stronę. Bo się okazuje, że tak. Przedeptał po meczu własną drużynę, mówiąc, że są dwa światy – powiedział Hajto.

-Mówiliśmy, że ma super kontakt z drużyną. Okazuje się, że wcale tak nie jest. Że to jest pic, że to jest farmazon. Żal mi, bo to jest Legia – jeden z pięciu największych klubów w historii polskiej piłki. On na to nie zasłużył, kibic na to nie zasłużył – podsumował ekspert Polsatu Sport.

źródło: Polsat Sport

Karol Linetty ze smutnym końcem w Torino. Polak na wylocie z klubu. Dopiero co został kapitanem

Karol Linetty znajduje się obecnie w trudnym położeniu. Wiele wskazuje na to, że po sezonie pożegna się z Torino. W rozmowie z „TVP Sport” swoimi spostrzeżeniami na temat Polaka podzielił się włoski dziennikarz, Emmanuele Pastorella.

Sytuacja Linetty’ego mocno zmieniła się na przestrzeni kilku ostatnich miesięcy. Ledwo co został kapitanem Torino i był łączony z powrotem do reprezentacji Polski, a obecnie znajduje się na wylocie z klubu.

Potraktowany niesprawiedliwie?

Niedawno wydawało się, że Linetty ma w Turynie silną pozycję. Dość nieoczekiwanie został jednak posadzony na ławkę przez Paolo Vanoliego. Zdaniem dziennikarza, Emmanuele Pastorelli, Polak padł ofiarą ogólnej formy drużyny i kilku innych wydarzeń.

Każdy trener dokonuje własnych wyborów. Karol Linetty został ukarany w niezrozumiały sposób i wydaje się, że wpływ miały na to zmiany kadrowe, a także postawienie na inny moduł gry. Z dnia na dzień spadł w hierarchii. Dziwne, że odebrano mu opaskę kapitańską bez żadnego słowa. Przekazano ją Samuele Ricciemu, w pewnym sensie to uzasadniony wybór, jednak dla Linettego była to smutna decyzjastwierdził dziennikarz w rozmowie z „TVP Sport”.

Od stycznia Polak nie mógł sobie znaleźć miejsca w drużynie. Przybycie do klubu Casadeia z pewnością miało duże znaczenie, ponieważ piłkarz z taką jakością natychmiast stał się pierwszym wyborem w środku pola Toro i ukradł mu miejsce. Przeszkodziła mu również zmiana systemu taktycznego. Mimo że do gry Karola nie było większych zastrzeżeń, wyniki drużyny pozostawiały wiele do życzenia. Trener Vanoli postanowił grać dwójką pomocników i Linetty nie pasował zbytnio do tego ustawienia, a zespół zaczął wyglądać lepiej. Przyjście Casadeia i zmiana formacji okazały się dużymi problemami dla Linettego dodał Pastorella.

Brak minut dla Karola Linettego może również wynikać z kwestii kontraktowych. Przez pewien czas były prowadzone rozmowy z Urbano Cairo na temat przedłużenia umowy, jednak się one nie powiodły i już dziś wiadomo, że strony rozstaną się ze sobą wraz z końcem sezonu. Dziś trener wie, że budując długofalowo drużynę nie może myśleć o Linettym. Jego przygoda z Torino zakończy się po pięciu sezonachpodkreślił.

30-latek rozegrał dla Torino 138 meczów – najwięcej spośród wszystkich klubów w swojej seniorskiej karierze. Zdobył w nich 3 gole i 3 asysty.

Poważne plany Jagiellonii na przyszłość. Klub przeprowadzi historyczną inwestycję

Jagiellonia Białystok ma odważne plany odnośnie dalszego rozwoju klubu. Według Łukasza Wiśniowskiego, Duma Podlasia planuje zbudowanie ośrodka treningowego i akademii z prawdziwego zdarzenia.

Jagiellonia jest zdecydowanie w piku swojej historii. Tylko w zeszłym sezonie Jadze udało się zdobyć mistrzostwo Polski, a obecnie wciąż jest w walce o kolejny tytuł. Mało tego, białostoczanie dotarli do ćwierćfinału Ligi Konferencji. Na koncie mają także Superpuchar Polski.

Ośrodek i akademia

Tak dobra sytuacja Jagiellonii powoduje, że w klubie myślą poważnie o rozwoju struktur. Na podstawie obecnych sukcesów, działacze chcieliby zbudować coś na przyszłość. Jak poinformował na antenie „Meczyków” Łukasz Wiśniowski, chodzi konkretnie o rozbudowę ośrodka treningowego oraz powstanie akademii.

– Miałem okazję porozmawiać z Łukaszem Masłowskim i jest absolutnie skoncentrowany na tym, żeby powstała ta akademia, ośrodek szkoleniowy z prawdziwego zdarzenia. Jest po rozmowach z miastem i zdaje się, że są już obiecane tereny i to w centrum Białegostoku – oznajmił dziennikarz.

– Są już plany i wszystko wskazuje na to, że niebawem ta pierwsza łopata zostanie wbita. To też będzie dużym sukcesem, bo przez tyle lat nikt nie był w stanie tego zrobić – dodał.

Jakub Moder doceniony za ostatni mecz. „Motor napędowy”

Holenderskie media doceniły Jakuba Modera za występ w ostatnim meczu w barwach Feyenoordu. Według tamtejszej prasy Polak jest motorem napędowym drużyny.

Trudna droga Modera

Kariera Jakuba Modera nie należy do najłatwiejszych. Po znakomitym wejściu do seniorskiego futbolu w barwach Lecha Poznań i głośnym transferze do Brighton, Polak zmagał się z poważną kontuzją, która na długo zatrzymała jego rozwój. Od niedawna pomocnik odradza się w Feyenoordzie Rotterdam i udowadnia, że nadal potrafi robić różnicę.

Gdy Moder opuszczał Brighton, niewielu mogło przypuszczać, że z miejsca stanie się kluczowym graczem nowego zespołu. W Anglii pamiętany jest raczej jako zawodnik o ogromnym potencjale, którego karierę brutalnie zahamowało zerwanie więzadeł krzyżowych. Polak pauzował ponad 570 dni i – mimo wielkich nadziei – nie zdążył rozwinąć skrzydeł w Premier League. Brighton, które w 2020 roku zapłaciło za niego 11 milionów euro, ostatecznie zdecydowało się zakończyć współpracę.

W styczniu 2025 roku po Modera sięgnął Feyenoord. Wówczas klub prowadził Brian Priske, jednak jego kadencja nie trwała długo. Tymczasowo zespół objął Pascal Bosschaart, a następnie stery przejął Robin van Persie. To właśnie legenda holenderskiej piłki uczyniła z Modera jednego z kluczowych zawodników w swojej koncepcji gry.

Dwa gole, trzy punkty i fala pochwał od prasy

W ostatnim meczu ligowym Feyenoord mierzył się na wyjeździe z Fortuną Sittard. Choć drużyna z Rotterdamu nie zachwyciła, to dzięki dwóm trafieniom Modera zainkasowała cenne trzy punkty.

Zobacz również: Dublet Jakuba Modera! Polak dał zwycięstwo Feyenoordowi [WIDEO]

Jego występ docenił m.in. portal Voetbal International, który zatytułował relację z meczu:

„Dzięki Moderowi przeciętny Feyenoord wciąż pozostaje w wyścigu o drugie miejsce”.

Dziennikarze podkreślili, że drużyna zagrała słabo, lecz skuteczność Modera uratowała wynik.

„Rotterdamczycy zagrali bardzo niedbale w wyjazdowym meczu z Fortuną Sittard, ale dzięki dwóm bramkom Jakuba Modera udało im się zdobyć upragnione trzy punkty i tymczasowo zmniejszyć stratę do PSV. […] Od styczniowego transferu Polak zdobył już cztery bramki, tylko o jedną mniej niż strzelec z Fortuny – Ezequiel Bullaude” – czytamy.

Co więcej, Moder otrzymał najwyższą notę spośród wszystkich piłkarzy obecnych na boisku. Podobnie ocenili go dziennikarze portalu Voetbalprimeur.nl, którzy również nie szczędzili pochwał.

„Nieskuteczny Feyenoord może tylko dziękować Moderowi. Ponownie zwiększają oni presję na PSV” – podsumowali.

W następnej kolejce Feyenoord zmierzy się u siebie z PEC Zwolle. Spotkanie zaplanowano na piątek 25 kwietnia o godzinie 21:00.

Źródło: Interia Sport, Voetbalprimeur.nl, Voetbal International

Bramkarz chciał rozproszyć Sergio Ramosa w nietypowy sposób. Odwrócił się przed rzutem karnym [WIDEO]

W lidze meksykańskiej doszło do niecodziennej sytuacji. Nahuel Guzman, bramkarz Tigres UANL w nietypowy sposób próbował zdekoncentrować Sergio Ramosa przed rzutem karnym. Hiszpan jednak nie dał się sprowokować i trafił do siatki.

Bramkarz z cyrkowym pomysłem

Do zdarzenia doszło na początku drugiej połowy meczu. Ramos podszedł do „jedenastki”, ale w tym momencie rozpoczął się pokaz… aktorski bramkarza Tigres. Nahuel Guzman stanął plecami do strzelca. Obserwował go jedynie ukradkiem przez ramię. Kiedy Ramos rozpoczął rozbieg, Guzman gwałtownie się odwrócił i zaczął tańczyć na linii bramkowej.

Pomimo prób wytrącenia go z równowagi, Ramos pozostał niewzruszony. Pewnym strzałem zdobył bramkę, który był już jego czwartym trafieniem dla nowego klubu.

Ramos dał swojej drużynie prowadzenie, ale końcówka meczu nie potoczyła się po ich myśli. Zespół Hiszpana kończył spotkanie w dziewiątkę – czerwone kartki obejrzeli German Berterame oraz Oliver Torres. To sprawiło, że rywale przejęli inicjatywę.

Tigres wykorzystało grę w przewadze dopiero w doliczonym czasie gry. Najpierw wyrównał Sebastian Córdova, a chwilę później zwycięskiego gola zdobył Nicolas Ibáñez. W ten sposób gospodarze odwrócili losy spotkania i sięgnęli po komplet punktów.

Źródło: Weszlo.com

Wojciech Szczęsny o krok od Johana Cruyffa. Polak pisze swoją legendę w FC Barcelonie

Wojciech Szczęsny nadal zachwyca kibiców FC Barcelony. Bramkarz jest o krok od zrównania się z legendą klubu. Brakuje mu zaledwie jednego meczu.

FC Barcelona minionej soboty wygrała z Leganes (1-0). Dla Szczęsnego spotkanie to było szczególne. Nie dość, że zachował kolejne czyste konto, to był to 22 mecz z rzędu, którego nie przegrał w Blaugranie.

O krok od legendy

Szczęsny jest regularnie nazywany w hiszpańskich mediach „talizmanem” Barcelony. Dzięki wygranej z Leganes wskoczył na czwarte miejsce w prestiżowej klasyfikacji. W gronie zawodników, którzy nie przegrali największej liczby meczów w Blaugranie, przeskoczył Alberta Celadesa (21 meczów w sezonie 1995/1996).

Jeśli Polak przedłuży passę także w kolejnym spotkaniu, to zrówna się z Johanem Cruyffem. Holender w sezonie 1973/1974 nie przegrał 23 kolejnych meczów od swojego transferu.

Dalej przed Szczęsnym zostanie tylko dwóch zawodników. W sezonie 2017/18 Paulinho nie przegrał kolejnych 25 meczów, zaś w kampanii 2011/12 – Cesc Fabregas zanotował serię 30 spotkań bez porażki.

Aby Szczęsny zapisał się więc złotymi zgłoskami w historii Barcy, musiałby nie przegrać kolejnych dziewięciu meczów. Terminarz zapowiada się jednak wymagająco. Dumę Katalonii czekają: rewanż z Borussią w ćwierćfinale Ligi Mistrzów, Celtą i Mallorcą w La Lidze, finał Pucharu Króla z Realem Madryt, dwumecz z Bayernem lub Interem w półfinale LM, Real Valladolid, ponowne starcie z „Królewskimi” i Espanyol w lidze.

Tak prezentuje się ranking kandydatów do Złotej Piłki. Robert Lewandowski daleko za czołówką

Robert Lewandowski w bieżącym sezonie znowu zachwyca formą. Gdzieniegdzie pojawiają się nawet głosy o Złotej Piłce dla Polaka. Dziennikarz „The Athletic” pokusili się o stworzenie rankingu, gdzie jednak napastnik nie znalazł się na wysokiej lokacie.

„Lewy” przeżywa pod wodzą Hansiego Flicka renesans formy. W 45 meczach, kapitan reprezentacji Polski, strzelił aż 40 goli (wszystkie rozgrywki). Nic dziwnego, że ponownie znalazł się na ustach całego świata i znowu mówi się o nim w kontekście Złotej Piłki.

Bez szans?

Nagroda dla najlepszego piłkarza na świecie niemal od zawsze budzi kontrowersje. Kto w tym roku może liczyć na wyróżnienie i czy może to być Lewandowski? Dziennikarz „The Athletic” stworzyli swój subiektywny ranking szans na zdobycie trofeum.

Zaznaczono przy tym, że jest to jedynie status na chwilę obecną. Ranking ma być aktualizowany i ma w nim jeszcze dojść do wielu roszad. Nie należy zatem przywiązywać do niego szczególnej uwagi, a raczej potraktować jako ciekawostkę.

Tym samym na dzisiaj pierwsze miejsce w rankingu „The Athletic” zajmuje Raphinha. Nie budzi to raczej szczególnych kontrowersji, podobnie jak dalsza część podium. Na drugiej lokacie umieszczono Ousmane’a Dembele, a na trzeciej – Lamine Yamala.

Robert Lewandowski znalazł się natomiast na miejscu ósmym. Może to być o tyle ciekawe, że wyprzedził go choćby Harry Kane (4.) i Alessandro Bastoni (7.).

Po ostatnim sezonie były pytania o jego przyszłość w Barcelonie. W obecnych rozgrywkach 36-latek prowadzi zespół być może do trzech trofeów. Jest jedynym zawodnikiem w pięciu najsilniejszych europejskich ligach, który dobił do 40 goli w sezonie we wszystkich rozgrywkach i ma niesamowity bilans pod wodzą Hansiego Flicka: 123 gole w 116 spotkaniach w Barcelonie oraz Bayernietłumaczono w kontekście Lewandowskiego.

Jaka przyszłość czeka Barcelonę po Lewandowskim i Szczęsnym? Klub rozpoczął pracę nad szukaniem następców

Robert Lewandowski i Wojciech Szczęsny, to bezsprzecznie jedni z najważniejszych zawodników FC Barcelony. Wiecznie jednak grać nie będą, a już teraz nie są najmłodsi. W klubie mają tego świadomość i według sport.es, podjęto działania w celu znalezienia ich przyszłych następców.

Lewandowski wciąż zachwyca liczbą strzelonych bramek, z kolei Szczęsny nadal nie przegrał meczu w barwach Blaugrany. Obaj, mimo ogromnego doświadczenia i wiekowego zaawansowania, wciąż stanowią o sile Barcelony w bieżącym sezonie. Czas biegnie jednak nieubłaganie i prędzej czy później zakończą przygodę z Katalonią.

„Są zgodni”

To z kolei wywołuje alarm w Barcelonie. Działacze klubu mają świadomość wieku jednych ze swoich najważniejszych piłkarzy. Jak przekazuje sport.es, Flick i Deco są zgodni, co do konieczności poszukania ich młodszych następców.

– Flick jest zadowolony z występów Ferrana Torresa na pozycji numer 9, ale uważa, że należy zakontraktować bardziej doświadczonego zawodnika z potencjałem na dłuższą metę. Podobnie jest w bramce, gdzie Marc-Andre Ter Stegen nie będzie miał nieograniczonego czasu gry, […], a Inaki Pena ma niewielkie perspektywy na przyszłość, biorąc pod uwagę, jak bardzo podupadł on w połowie sezonu – czytamy.

Takie doniesienia zwiastują spore zmiany w Barcelonie na przestrzeni najbliższych lat. Niewykluczone, że już przy najbliższej okazji Blaugrana podejmie rozmowy z perspektywicznymi zawodnikami.


TROLLNEWSY I MEMY

EkstraklasaTrolls.pl
Przegląd prywatności

Ta strona korzysta z ciasteczek, aby zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o ciasteczkach są przechowywane w przeglądarce i wykonują funkcje takie jak rozpoznawanie Cię po powrocie na naszą stronę internetową i pomaganie naszemu zespołowi w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne.