NEWSY I WIDEO

Kibice Legii muszą zmienić plany. Nie dostali zgody na przemarsz w dniu finału Pucharu Polski

Kibice Legii Warszawa chcieli zorganizować przemarsz w dniu finału Pucharu Polski. Protest fanatyków Wojskowych „przeciwko używaniu przez kibiców Wisły Kraków niebezpiecznych ostrych narzędzi” jednak nie będzie miał miejsca. Władze miasta odmówiły prawa do demonstracji.

 

Chcieli zrobić przemarsz

Drugiego maja Wisła Kraków zagra na Stadionie Narodowym z Pogonią Szczecin. Tego samego dnia kibice Legii chcieli wyrazić swój protest przeciwko zachowaniu fanów Białej Gwiazdy.

 

Władze miasta w porę się jednak ocknęły, że spora część fanatyków Legii w pobliżu kibiców z Krakowa może spowodować problem. Szczegóły tej sprawy przekazała Gazeta Krakowska.

Kibice Legii Warszawa planowali swój przemarsz na 14:00. Przypomnijmy, że finał Pucharu Polski odbywa się o 16:00. Wojskowi planowali spacer od ronda Waszyngtona przez Zieleniecką, Targową, Sokolą, a później na drugą stronę Wisły. Akurat niedaleko tych ulic znajduje się Stadion Narodowy, gdzie przebywać będą fani Białej Gwiazdy.

W związku z tym miasto odmówiło legionistom możliwości organizacji tego zdarzenia.

– Wskazana przez organizatora trasa przemarszu kibiców Legii przecina się z trasą przejścia kibiców Wisły Kraków z dworca kolejowego Warszawa Stadion do dedykowanego wejścia na PGE Narodowy, a także przechodzi obok parkingu przewidzianego dla kibiców krakowskich, co może być przyczyną konfliktów antagonistycznie nastawionych wobec siebie grup osób i wystąpienia sytuacji kryzysowych – stwierdził Pierwszy Zastępca Komendanta Stołecznego Policji.

Swoje negatywne opinie wystawił również straż pożarna i pogotowie ratunkowe. W odpowiedzi organizator przemarszu stwierdził, że: „Nie możemy, jako kibice Legii Warszawa, zmienić trasy czy daty tego przemarszu.”

Źródło: Gazeta Krakowska

Tradycja przed finałem Pucharu Polski. Kibice Pogoni i Wisły grożą bojkotem

Jak zwykle przed finałem Pucharu Polski pojawia się groźba bojkotu. Tym razem wysunęli ją kibice Pogoni Szczecin. PZPN dostał od nich jasne ultimatum przed nadchodzącym widowiskiem. 




Finał Pucharu Polski budzi wielkie emocje niemal co roku. Niekoniecznie jednak z powodów sportowych. W tym roku najpierw zrobiło się głośno po deklaracji Jarosława Królewskiego, który chciał zdjęcia zakazu wyjazdowego dla kibiców Wisły Kraków. Prezes „Białej Gwiazdy” zagroził, że drużyna odda mecz walkowerem, jeżeli jej sympatycy nie wejdą na trybuny. Ten problem udało się rozwiązać i zakaz został zawieszony, jednak na tym nie kończą się kłopoty przed finałem.

Strajk

Jak podał portal kanalsportowy.pl, kibice Wisły i Pogoni rozważają zbojkotowanie finału Pucharu Polski. Mateusz Borek miał dotrzeć do pisma, jakie wystosowało Stowarzyszenie Kibiców Pogoni Szczecin „Portowcy” do PZPN. W treści sprzeciwili się planowanej obecności policji w strefie przyjęcia kibiców.




W liście powołano się na zapis ustawy o bezpieczeństwie imprez masowych. Chodzi konkretnie o przepis, według którego policja może interweniować dopiero wtedy, gdy zawodzą służby porządkowe. Kibice Pogoni twierdzą więc, że organizator narusza prawo.

– Informujemy, że w sytuacji kiedy na terenie strefy kontroli Kibiców Pogoni Szczecin będą znajdować się funkcjonariusze Policji (…), Kibice Pogoni Szczecin nie rozpoczną wchodzenia na teren imprezy masowej – mieli napisać w piśmie kibice. Podobne mieli wystosować również fani Wisły Kraków. 

Finał Pucharu Polski zaplanowano na 2 maja, więc już na najbliższy czwartek. Pierwszy gwizdek sędziego usłyszmy o 16:00.

Źródło: kanalsportowy.pl

Zbigniew Boniek szydzi z Lecha Poznań. Wymowny wpis byłego prezesa. „Na swoich warunkach”

Lech Poznań w miniony weekend znowu zawiódł kibiców. Po remisie z Cracovią (0-0) ogromna krytyka wylała się na Mariusza Rumaka oraz piłkarzy, który otwarcie zarzuca się brak zaangażowania. W słowach nie przebierał także Zbigniew Boniek, który wydaje się zupełnie rozczarowany postawą „Kolejorza”.




Ostatnie miesiące w wykonaniu Lecha są tragiczne. Ekipa z Wielkopolski powoli traci jakiekolwiek szanse na zniwelowanie straty do liderującej Jagiellonii Białystok i wypisuje się z wyścigu o mistrzostwo Polski. W rundzie wiosennej kilkukrotnie zaliczyli wpadki, które nie powinny przydarzyć się drużynie walczącej o najwyższe cele.

Wymowny wpis

Kolejne tego typu potknięcie „Kolejorz” zaliczył w minioną niedzielę. Tym razem Lech zremisowali bezbramkowo z Cracovią, która znajduje się w dole tabeli. Na cztery kolejki przed końcem sezonu tracą cztery punkty do Jagiellonii.




Na wpadkę błyskawicznie po zakończeniu meczu zareagował Zbigniew Boniek. Były prezes PZPN zamieścił na Twitterze wymowny wpis, szydzący z Lecha.

– Kolejorz goni Jagiellonię na swoich warunkach…. – napisał Boniek. 

W Poznaniu cierpliwość skończyła się już kibicom. Po meczu z Cracovią piłkarze zostali wygwizdani, zaś z trybun słychać było wołanie o Mariusza Rumaka. Nagrania oraz więcej o tej sytuacji możecie zobaczyć TUTAJ.

Dumfries trzyma Hernandeza na łańcuchu… Skandaliczny transparent podczas fety Interu [WIDEO]

W niedzielę piłkarze Interu celebrowali zdobyte kilka dni temu mistrzostwo Włoch. Podczas fety nie zabrakło pstryczków dla największych rywali, czyli Milanu. Pokazano między innymi transparent, który wprost ośmieszał piłkarza „Rossonerich”. 




Już w ubiegły poniedziałek Inter Mediolan był pewny mistrzostwa Włoch. „Nerazzurri” kompletnie zdominowali ligę i zostawili rywali daleko w tyle. Drugi w tabeli AC Milan miał aż dziewiętnaście punktów straty do Interu.

Choć kwestia mistrzostwa została rozstrzygnięta, to z fetą z tej okazji wstrzymano się do niedzieli. Pod koniec minionego weekendu odbyła się wielka celebracja z okazji wygrania Serie A.

Pstryczki

W trakcie fety nie zabrakło oczywiście sporej ilości „strzałów” w kierunku wspomnianego Milanu, który jest największym rywalem Interu od lat. Internet obiegły zdjęcia transparentu, jaki Denzel Dumfries otrzymał od kibiców. Przedstawiono na nim Holendra, który trzyma na łańcuchu psa… z głową Theo Hernandeza.




Dumfries nie wydawał się jednak szczególnie zniesmaczony otrzymanym transparentem. Wręcz przeciwnie. Eksponował go przed tłumem z radością, co doskonale widać na zdjęciach oraz nagraniach, które szybko obiegły media społecznościowe.

Inter był w tym sezonie lepszy od całej stawki ligowej, w tym od Milanu, którego zostawił daleko w tyle. Wygrał dwukrotnie derby Mediolanu, najpierw rozbijając rywali 5-1, zaś w rewanżu w rundzie wiosennej, 2-1. Wspomniany transparent nawiązuje prawdopodobnie do drugiego spotkania, gdzie doszło do przepychanki między Dumfriesem a Hernandezem. Obaj piłkarze wylecieli wówczas z boiska.

Kibice Lecha wściekli po remisie z Cracovią. „Gdzie jest Rumak?” [WIDEO]

Lech Poznań najprawdopodobniej wypisał się z walki o mistrzostwo Polski. Podopieczni Mariusza Rumaka zremisowali z Cracovią 0:0. Po meczu kibice domagali się, aby trener podszedł pod trybunę z najbardziej zagorzałymi fanami Kolejorza.

 

„Gdzie jest Rumak?”

Lech Poznań zremisował bezbramkowo w meczu z Cracovią. Podopieczni Mariusza Rumaka nie potrafili wcisnąć piłki do bramki przeciwnika. To jedno z wielu spotkań pod jego wodzą, przy których widnieje „zero” w miejscu z liczbą bramek Kolejorza.

 


Po meczu kibice dali wyraz swojej frustracji. Fani z Kotła domagali się, aby szkoleniowiec podszedł pod trybunę. Mariusz Rumak nie spełnił jednak ich prośby.

Z trybun pojawił się również motywacyjny przekaz. Mężczyzna prowadzący doping w Kotle przekazał swoje myśli piłkarzom. Po wszystkim zachęcono zawodników do dalszej walki o jak najlepsze wyniki w lidze.

Kolejorz po niedzielnym meczu awansował na drugie miejsce w tabeli, wyprzedzając Śląska Wrocław. Ekipa Jacka Magiery przegrała w sobotę z Ruchem Chorzów. Lech Poznań traci do Jagiellonii Białystok cztery punkty. Do końca sezonu pozostały cztery kolejki.

Według wyliczeń Piotra Klimka szanse Kolejorza na mistrzostwo Polski wynoszą około siedemnastu procent.

Źródło: X, własne

Awantura w Polonii Warszawa! Do szatni wparowali kibice [WIDEO]

Do niemałego zamieszania doszło po meczu Polonii Warszawa. Do szatni stołecznego klubu mieli wparować kibice.

W niedzielne popołudnie swoje spotkanie rozgrywała Polonia Warszawa. Piłkarze tego klubu podejmowali na własnym stadionie GKS Katowice. Spotkanie zakończyło się zwycięstwem przyjezdnych 2:1. Obie bramki dla GKS-u padły w doliczonym czasie gry.

Porażka mocno utrudnia sytuację Polonii Warszawa w walce o utrzymanie. Na ten moment Polonia zajmuje 15. lokatę w tabeli. Nad strefą spadkową ma zaledwie 1 punkt przewagi.




Dzisiejsza porażka mocno rozwścieczyła kibiców Polonii Warszawa. Emocje wymsknęły się jednak nieco spod kontroli. Jak czytamy na portalu „meczyki.pl”, kilku kibiców Polonii miało wbiec do szatni swoich piłkarzy po zakończonym meczu. Chwilę wcześniej jeden z piłkarzy Czarnych Koszul miał rzekomo odkrzyknąć „coś” w kierunku sympatyków Polonii.




Do akcji wkroczyła ochrona obecna na stadionie. Na nagraniach widać, jak służby wchodzą do szatni, by załagodzić sytuację.


źródło: Meczyki, Kuba Grabowski

Robert Lewandowski ze Złotą Piłką za 2020 rok? „Na pewno bym się nie obraził”

Robert Lewandowski został zapytany o ewentualne przyznanie mu Złotej Piłki za 2020 rok. Polak przyznał, że byłby to dla niego ogromny zaszczyt i przyjąłby tę nagrodę.




Rok 2020 był szczególny dla Roberta Lewandowskiego. To właśnie w tamtym roku Polak zdobył Ligę Mistrzów z Bayernem Monachium. Do tego wygrał Bundesligę i Puchar Niemiec. Był królem strzelców wszystkich wymienionych rozgrywek. Jesienią 2020 roku rozpoczął słynną już pogoń za rekordem Gerda Mullera. Wszystko wskazywało na to, że Robert otrzyma za 2020 rok Złotą Piłkę. Niestety, organizatorzy plebiscytu podjęli kontrowersyjną decyzję o nieprzyznawaniu nagrody za ten rok ze względu na pandemię.




Od tamtego czasu w mediach co i rusz wraca dyskusja, czy France Football nie powinno przyznać Polakowi nagrody z opóźnieniem. Wszak Lewy był wówczas zdecydowanie dominatorem. Robert został ostatnio zapytany o taką ewentualność. Jak przyznał, z chęcią przyjąłby taką nagrodę.

– 2020 i 2021 rok to były moje najlepsze lata. Ostatnio znajomy podesłał mi statystyki, strzeliłem wtedy 100 bramek w 85 meczach. Oczywiście bardzo chciałbym zdobyć Złotą Piłkę. Nie chodzi o to, że jestem zły czy smutny z powodu tego, że nie wygrałem, ale czuję, że w którymś z tych dwóch lat nadeszła moja kolej. Ta z 2021 roku należy do Leo Messiego – ocenił Polak.

– Słyszałem, że krążą plotki, że Złota Piłka za 2020 rok mogłaby zostać przyznana z opóźnieniem. Ten rok był dla mnie wyjątkowy, byłem w życiowej formie, wygraliśmy wszystko. Ujmijmy to tak: na pewno bym się nie obraził, gdybym cztery lata później otrzymał Złotą Piłkę za 2020 rok. Byłby to ogromny zaszczyt i przyjąłbym tę nagrodę – zadeklarował Robert Lewandowski.

Rasistowski skandal w LaLiga. Mecz musiał zostać przerwany [WIDEO]

W Hiszpanii doszło do kolejnego skandalu na tle rasowym. Ostatni mecz Atletico Madryt z Athletikiem Bilbao musiał zostać przerwany z tego powodu.

W sobotni wieczór Atletico Madryt podejmowało na własnym stadionie Athletic Bilbao. Spotkanie zakończyło się zwycięstwem gospodarzy wynikiem 3:1. Gole dla Atleti zdobyli De Paul i Correa, a jedna z bramek była trafieniem samobójczym. Jedynego gola dla Athletiku zdobył Nico Williams.

Spotkanie w pierwszej części gry musiało zostać chwilowo przerwane. Powód? Rasistowskie obelgi w kierunku piłkarza Athletiku, Nico Williamsa. Zawodnik zgłosił ten fakt sędziemu głównemu.




Po krótkiej przerwie piłkarze wrócili do gry. Nico Williams zrobił najlepsze, co mógł. Młody Hiszpan skupił się na grze i kilka minut później zdobył bramkę. Celebrował ją, pokazując kolor swojej skóry przez klasyczny już gest.




Po meczu Nico zabrał głos w tej sprawie. Stwierdził, że takie zachowanie kibiców nie jest normalne. Dodał, że w tej sytuacji piłkarze Atletico okazali mu wsparcie.

– To nie jest normalne, aby ktoś obrażał cię, ze względu na kolor skóry. Wiem, że głupi ludzie są wszędzie, ale to musi się zmienić – skomentował Nico Williams.

– Zawodnicy Atlético Madryt wspierali mnie, rozumieją mnie. Niedopuszczalne jest słuchanie odgłosów małp – widziałem i słyszałem, jak robili to trzej goście – dodał Hiszpan.

Napoli wydało komunikat ws. Piotra Zielińskiego. Złe informacje o sytuacji Polaka

Napoli przekazało najnowsze informacje o stanie zdrowia Piotra Zielińskiego. Polak miał doznać urazu na ostatnim treningu. W związku z tym nie zagra w niedzielnym meczu z AS Romą. 




To ostatnie miesiące Piotra Zielińskiego w Napoli. Po zakończeniu bieżącego sezonu pomocnik odejdzie z klubu i przeniesie się do Interu Mediolan. W związku z tą decyzją Polak został na jakiś czas odsunięty od składu, ale w ostatnim czasie wrócił do łask i ponownie pokazywał się z dobrej strony na murawie.

Uraz

Niestety, w sobotnie popołudnie z Włoch doleciały do nas kolejne niepokojące informacje. Napoli poinformowało, że Zieliński na ostatnim treningu doznał urazu. Nie będzie przez niego w stanie zagrać z AS Romą w najbliższym spotkaniu. Jak podaje „Il Mattino” pomocnik będzie pauzować na szczęście tylko około tygodnia.




– Zieliński na wczorajszym treningu doznał lekkiej kontuzji mięśnia brzuchatego lewej łydki – napisano w komunikacie. 

Występ z Romą jest dla Zielińskiego definitywnie stracony, ale nie wiadomo, co z kolejnym spotkaniem. 6 maja Napoli zagra z Udinese. Niewykluczone, że nie zdąży się do tej pory wykurować.

Harry Kane pierwszy w historii! Niebywałe osiągnięcie Anglika w Bayernie. Lewandowski daleko w tyle

Harry Kane w swoim pierwszym sezonie w Bayernie Monachium strzelił gola lub zanotował asystę przeciwko każdej drużynie z Bundesligi. Dokonał tego jako pierwszy w historii debiutant w niemieckiej ekstraklasie. 

Latem minionego roku Bayern Monachium dogadał się z Tottenhamem i między klubami wywiązał się hitowy transfer. Za niemal 100 mln euro do Niemiec przeniósł się Harry Kane.




Transakcja okazała się strzałem w „10” dla Bawarczyków, gdyż Anglik świetnie odnalazł się w drużynie jako następca Roberta Lewandowskiego. Na ten moment ma na koncie łącznie 42 gole i 13 asyst w 42 meczach „Die Roten” na wszystkich frontach.

Pierwszy w historii

Kolejne trafienia Kane zanotował w sobotę w rywalizacji z Eintrachtem Frankfurt. Dzięki nim ponownie zapisał się w historii. Portal „Squawka” wyliczył, że 31-latek jest pierwszy piłkarzem w historii Bundesligi, który w swoim debiutanckim sezonie strzelił gola lub zanotował asystę przeciwko wszystkim drużynom w lidze.

Robert Lewandowski w swoim debiutanckim sezonie w Bundeslidze nie mógł się oczywiście równać statystykami z tymi, jakie wykręca jego obecny następca. Polak w sezonie 2010/11 w Borussii Dortmund strzelił zaledwie osiem goli i dołożył trzy asysty.

Choć Kane świetnie prezentuje się indywidualnie w Bayernie, to stracił już szanse na mistrzostwo Niemiec (wygrane przez Bayer Leverkusen) czy Puchar Niemiec. Bawarczycy obecnie mają już tylko szansę na triumf w Lidze Mistrzów. W półfinale najpierw trzeba jednak przejść Real Madryt.

Salah vs Klopp! Egipcjanin nie wytrzymał. Szokujące sceny w trakcie meczu z West Hamem [WIDEO]

Mohamed Salah starł się z Juergen Kloppem podczas meczu Liverpoolu z West Hamem. Kamery nagrały kłótnię piłkarza ze szkoleniowcem. 




Liverpool nie zdołał zrehabilitować się po ostatniej porażce w derbach z Evertonem (0-2) i tylko zremisował z West Hamem (2-2) sobotni mecz w Premier League. Spotkanie na ławce rezerwowych rozpoczął Mohamed Salah, którego forma jest ostatnio zdecydowanie poniżej oczekiwań.

Spięcie

Egipcjanin na murawie pojawił się dopiero w 82. minucie. Wtedy doszło również do kłótni między nim a Juergen Kloppem. Zaczęło się od tego, że Niemiec podszedł do zawodnika i powiedział coś w jego kierunku. Ten zareagował jednak nerwowo, zaczął krzyczeć i wymachiwać rękoma. Dopiero po wkroczeniu Darwina Nuneza udało się uspokoić sytuację.

Co spowodowało tak nerwową reakcję Salaha? Na razie nie wiadomo. Jest to jednak zdecydowane potwierdzenie, że od kilku tygodni w Liverpoolu dzieje się źle.

Kamery nagrały reakcję Dembele na czerwoną kartkę dla Xaviego [WIDEO]

„RMC Sport” opublikowało specjalny reportaż o niedawno rozgrywanym rewanżu w ćwierćfinale Ligi Mistrzów między FC Barceloną a PSG. Zamieszczono w nim między innymi wybuch Xaviego zakończony czerwoną kartką. Można również zauważyć reakcję Ousmane’a Dembele na tę sytuację. 




Przed nami półfinały Ligi Mistrzów. W ćwierćfinałach odpadł między innymi Arsenal czy Manchester City, ale również FC Barcelona, która mimo zwycięstwa w pierwszym meczu z PSG, w dwumeczu okazała się gorsza. Na własnym stadionie „Blaugrana” odniosła sromotną porażkę – aż 1-4.

Akcja – reakcja

Barcelona nieźle grała w pierwszej połowie rewanżowego spotkania, ale czerwona kartka, którą otrzymał Ronald Araujo zwiastowała kłopoty. Niebezpodstawnie, bo po zmianie stron PSG dochodziło coraz mocniej do głosu. Na domiar złego z ławki wyleciał także Xavi, który był wściekły na sędziego po jednej z decyzji.

– Twoja matka to su*a! Daj z siebie wszystko, twoja matka to su*a! Nie zadzieraj ze mną, człowieku! – krzyczał Xavi, co wyłapały mikrofony na stadionie. 




Choć Xavi „ukradł show”, to uwagę zwraca również reakcja Ousmane’a Dembele. Przechodząc obok wściekłego Hiszpana, który właśnie dostawał czerwoną kartkę, zaczął bić brawo.

Marek Papszun w Legii Warszawa? „Myślę, że by się zdecydował”

Goncalo Feio zastąpił Kostę Runjaicia na stanowisku trenera Legii Warszawa. Zdaniem Bożydara Iwanowa, lepszym wyborem dla „Wojskowych” byłby inny szkoleniowiec. 




Legia Warszawa w bieżącym sezonie radzi sobie poniżej oczekiwań. Z drużyny, która miała walczyć o mistrzostwo Polski, stała się drużyną, która drży o awans do europejskich pucharów w przyszłym sezonie. W związku z tym podjęto ostatecznie decyzję o zwolnieniu Kosty Runjaicia, którego zastąpił Goncalo Feio.

Papszun by przyjął?

Portugalczyk ma już za sobą dwa spotkania w roli opiekuna Legii. Poprowadził „Wojskowych” w zremisowanych meczach z Rakowem Częstochowa (0-0) oraz ze Śląskiem Wrocław (1-1). W większości opinii Feio jest odpowiednią osobą na odpowiednim miejscu, choć nie wszyscy są jego zwolennikami.

Bożydar Iwanow na antenie portalu meczyki.pl wyraził swoje wątpliwości względem Portugalczyka. Dodał również, kto jego zdaniem lepiej nadałby się na trenera Legii.

– Nie wydaje się wam, że gdyby nie to, że Jacek Zieliński swego czasu nie zdecydował się na Marka Papszuna, to teraz zmieniając Kostę Runjaicia, postawiłby na kogoś innego? – pytał w programie dziennikarz. 




– Dyrektor sportowy Legii chyba nie chciał się przyznać, bo błędu. Z całą moją sympatią do Gonçalo Feio, wydawało mi się bardziej logiczne rozwiązanie na ten moment postawić na Marka Papszuna. To są jednak decyzje Zielińskiego i jego prawo – dodał. 

– Ja myślę jednak, że w tej sytuacji Marek by się zdecydował poprowadzić Legię Warszawa – zaznaczył Iwanow. 

Łukasz Piszczek zmienił zdanie ws. pracy w Ekstraklasie. „Jestem gotowy”

Łukasz Piszczek udzielił wywiadu portalowi sport.tvp.pl. Były reprezentant Polski w rozmowie z Mateuszem Migą zadeklarował chęć pracy w klubie z Ekstraklasy.

 

Co dalej z Piszczkiem?

Łukasz Piszczek po odejściu z Borussii Dortmund trafił do trzecioligowego LKS-u Goczałkowice-Zdrój. To właśnie w tym klubie „Piszczu” grał jako junior. Teraz jest grającym trenerem.

Niedługo po odejściu z BVB Piszczek otrzymał ofertę objęcia klubu z Ekstraklasy. Wtedy legendarny piłkarz nie był jednak gotowy na taki ruch. Perspektywa byłego piłkarza ekipy z Dortmundu uległa zmianie.

W rozmowie z Mateuszem Migą Łukasz Piszczek potwierdził, że jest gotowy, aby spróbować swoich sił jako trener ekstraklasowego zespołu.

 

– Gdy kończyłem grę w Borussii, proponowano mi pracę w jednym z klubów Ekstraklasy. Powiedziałem, że na tę chwilę nie mam uprawnień. […] Chciałem najpierw poznać codzienność w zarządzaniu życiem szatni, na razie może na niższym poziomie w Goczałkowicach. Chciałem też ukończyć kurs. Wiedziałem, że poznam tam perspektywę ludzi doświadczonych i albo utwierdzę się w tym, jak to wygląda, albo odkryję coś całkowicie nowego – powiedział Łukasz Piszczek.

– Było parę rzeczy, które mocno zwróciły moją uwagę i utwierdziły mnie w tym, jak bym chciał pracować. Chciałem też wykorzystać ten czas, by poznać ludzi i otoczyć się dobrym sztabem. Ludźmi kompetentnymi, merytorycznymi, a do tego lojalnymi. A jakby teraz ktoś zapytał mnie, czy jestem gotowy na to, żeby przejąć klub, powiedziałbym, że tak – dodał były reprezentant Polski.

– To musiałaby być na pewno ciekawa oferta, bym ją rozważył. Wiadomo, każda oferta z Ekstraklasy jest godna rozważenia, ale też nie chciałbym się pchać w projekt, do którego nie będę pasował – podsumował.

Źródło: TVP Sport

Uniwersum polskiej piłki nie przestaje zaskakiwać. Przestępca zmienił płeć i grał w kobiecych ligach

Wydawać by się mogło, że w polskiej piłce doświadczyliśmy już wszystkiego. Okazuje się jednak, że nasze uniwersum wciąż potrafi zaskoczyć. Samuel Szczygielski nagłośnił skandal w piłce kobiecej i naświetlił sprawę Joanny Radziwiłowej, która… nie istnieje. Tak naprawdę okazała się ona Andrzejem, który zmienił płeć, aby uciec przed wymiarem sprawiedliwości. 




Joanna Radziwiłowa grała w wielu klubach w polskich ligach kobiecych. Kobieta okazała się być jednak mężczyzną, choć w swojej karierze zawsze była dobrym duchem szatni i dbała o atmosferę. Nie odznaczała się przy tym szczególnymi umiejętnościami bramkarskimi.

Ujawniony skandal

Na pierwszy rzut oka Radziwiłowa nie wzbudzała zatem podejrzeń. Samuel Szczygielski odkrył jednak jej sekret i ujawnił, że Joanna, to tak naprawdę… Andrzej. Sprawa wyszła na jaw, kiedy do klubu Checz Gdynia wpłynęła informacja, że w drużynie ma przebywać osoba niebezpieczna i karana. Zbiegło się to również z nagłym zniknięciem wspomnianej zawodniczki na treningach, choć wyjechała z zespołem na sparing do Tczewa. Tam została zabrana przez służby.

– Joanna po długiej nieobecności pojawiła się w dniu meczowym i została poproszona o zejście do szatni. Tam czekały służby, które zadały jej pytanie: „Pan Andrzej? Zapraszamy z nami” – czytamy w tekście Samuela Szczygielskiego na portalu meczyki.pl.




Joanna Radziwiłowa okazała się być w rzeczywistości Andrzejem Dobrzynieckim, który w przeszłości był fikcyjnym prawnikiem. W tamtych czasach miał „pomagać” ofiarom afery Amber Gold i odzyskać ich pieniądze. Tak naprawdę osoby, które się do niego zgłosiły, zostały ponownie oszukane i nigdy nie odebrały straconych kwot.

Przed sądem Dobrzyniecki miał kilka razy zmieniać swoją płeć. Wszystko po to, aby uciec przed wymiarem sprawiedliwości. W sumie miał mieć wiele nazwisk: Joanna Radziwiłowa, Andrzej Dobrzyniecki, Joanna Dobrzyniecka, Andrzej Dobrzyniecki-Carteir, czy Joanna Plewczyńska. To wciąż była jednak ta sama osoba.

Źródło: Samuel Szczygielski, portal meczyki.pl.

Link do artykułu źródłowego znajdziecie TUTAJ


TROLLNEWSY I MEMY