Krychowiak i Lewandowski najgorsi w meczu ze Słowacją. Kto był najlepszy? [OCENY]

Za nami pierwszy długo wyczekiwany mecz reprezentacji Polski na Euro 2020. Niestety, nie okazał się on dla nas szczęśliwy. „Biało-Czerwoni” przegrali ze Słowacją (1-2) i mają bardzo ciężkie zadanie przed sobą. Jak jednak zagrali nasi kadrowicze? Nie najlepiej, to mało powiedziane.

Do końca fazy grupowej pozostały mecze z Hiszpanią oraz Szwecją, a żeby przejść do fazy pucharowej – przydałoby się wygrać oba. Porażka ze Słowacją na start mistrzostw Europy, której tak się obawialiśmy, a którą jednocześnie tak deprecjonowaliśmy, mocno komplikuje sprawę wyjścia z grupy.

Niemniej po tak fatalnym początku Euro przydałoby się ocenić grę naszych zawodników. I tak też zrobiliśmy. Wraz z innymi redaktorami Ekstraklasatrolls.pl wystawiliśmy swoje noty kadrowiczom, po czym wyciągnęliśmy dla każdego średnią.

Zobaczcie sami, jakie oceny przyznaliśmy zawodnikom Paulo Sousy za występ ze Słowacją:

Wojciech Szczęsny (ocena – 3,5) – Zarówno przy pierwszym, jak i drugim trafieniu nie miał za wiele do gadania. Być może gdyby lepiej się ustawił to nie przepuściłby strzału Maka, jednak do końca pilnował bliższego słupka. Poza dwiema wpuszczonymi bramkami nie mógł wykazać się interwencjami.

Bartosz Bereszyński (2) – Obciął się przy pierwszym golu dla Słowacji. Do spółki z Kamilem Jóźwiakiem nie upilnowali Roberta Maka, a piłkarz Ferencvaros z łatwością ograł ich obu. Po jego stronie, szczególnie w pierwszej połowie, najczęściej szły ataki rywali. Stamtąd padało także największe zagrożenie.

Kamil Glik (2) – Już w pierwszej minucie o mało nie stracił piłki we własnym polu karnym. Zawinił przy bramce dla Słowaków, kiedy zablokował piłkę w taki sposób, że odbiła się od słupka i po plecach Szczęsnego wpadła do siatki. Później zdarzały mu się również niepewne interwencje, momentami w drugiej połowie sprawiał wrażenie elektrycznego.

Jan Bednarek (3,5) – Na początku może nie wyglądał lepiej niż Glik, jednak z upływem minut zyskiwał na pewności siebie. Na szczególną uwagę zasługują kilkukrotnie zagrane długie podania, przecinające drugą linię. W końcówce meczu miał świetną okazję do doprowadzenia do remisu, ale nie zdołał jej wykorzystać.

Grzegorz Krychowiak (1) – Bez komentarza.

Mateusz Klich (4) – W pierwszej połowie często pokazywał się do grania. Pod koniec nieco jednak przygasł i do końca spotkania właściwie był niezauważalny na boisku.

Maciej Rybus (4,5) – Zaliczył asystę przy trafieniu Karola Linettego. Dobrze włączał się do akcji ofensywnych, chociaż czasami brakowało mu dokładności. W defensywie dobrze asekurował kolegów oraz bronił ataki Słowaków.

Kamil Jóźwiak (2) – Choć miewał przebłyski i potrafił minąć trzech zawodników w jednej akcji, to nie był to piłkarz, którego chcemy oglądać. Kilkukrotnie głupio stracone piłki. Niedokładne dośrodkowania. Ale co najgorsze totalne nieporozumienie podczas akcji Roberta Maka. Kiepski występ Jóźwiaka.

Karol Linetty (5) – Jego obecność w składzie na Słowację zaszokowała. Początkowo nie dał argumentów przemawiających za jego wystawieniem, jednak w drugiej połowie udowodnił, dlaczego Sousa postawił na niego. Linetty strzelił bramkę na wagę remisu, a później miał kolejne sytuacje.

Piotr Zieliński (4,5) – Czemu tak krótko, chciałoby się zapytać. Czemu tak krótko potrafił grać na najwyższym poziomie? Zieliński w mecz wszedł fenomenalnie, szukał wolnych przestrzeni, dostrzegał dobrze ustawionych kolegów, podchodził do gry. Z biegiem czasu zdawał się jednak niedomagać, aż ostatecznie zupełnie zgasł. Mimo wszystko jedna z najwyższych ocen w drużynie.

Robert Lewandowski (1,5) – Zawsze jego nieskuteczność tłumaczymy brakiem piłek od kolegów czy innymi zadaniami otrzymanymi od selekcjonera. W tym spotkaniu miał jednak swoje szanse, których po prostu nie wykorzystał. Nasz kapitan niczym specjalnym się nie wyróżnił i zagrał tak samo kiepski mecz, jak pozostali kadrowicze.


Rezerwowi:

Przemysław Frankowski (3) – Nie zrobił nic „wow”, ale też niczego nie zepsuł.

Jakub Moder (3) – *To samo*

Karol Świderski (3,5) – W końcówce mógł sporo namieszać. Otrzymał podanie od Roberta Lewandowskiego i świetnie, mocno przymierzył na bramkę Słowaków, jednak bramkarz rywali był na posterunku.

Tymoteusz Puchacz (4) – Najlepsza zmiana wśród „Biało-Czerwonych”. W pewnym momencie jako jedyny pokazywał, że chce odmienić wynik. W pamięci zapadła mi jedna akcja, kiedy osamotniony Puchacz biegnie lewą stroną przy linii, mija trzech rywali i, choć potyka się o własne nogi, to zaraz wstaje i walczy dalej o piłkę. Próbował, szarpał, dośrodkowywał – bardzo dobra zmiana.