Nie wszyscy w Wiśle mają zaległości. Sarapata wypłaciła sobie grubą kasę

Kto przejmowałby się młodymi piłkarzami, którzy pożyczają pieniądze na jedzenie? Co z tego, że warci grube setki tysięcy euro piłkarze odchodzą za darmo? Oj tam, że kibice robili zrzutki. W 2018 roku, gdy Wisła tonęła w długach, zarząd Wisły zarobił…

Trzymacie się?

910 TYSIĘCY ZŁOTYCH! Prawie milion w 12 miesięcy! Warto tu wspomnieć, że zarząd liczył trzy osoby. Jedna z nich, Daniel Gołda, poinformował, że przez pół roku zarobił niecałe 9 tysięcy złotych. Oznacza to, że do Damiana Dukata i Marzeny Sarapaty trafiło niemalże PÓŁ MILIONA ZŁOTYCH na głowę.

Wyobrażacie to sobie? W normalnych firmach za niegospodarność ponosi się konsekwencje. W Wiśle za zniszczenie finansów dostaje się pół miliona złotych.

Ciekawe ile trafiło pod stołem do „Miśka”…

Oficjalnie: Legia sprowadza portugalski szrot

Dariusz Mioduski jednak nie miał włamu na konto, a żartobliwie zapowiedział nowe wzmocnienia Legii. Przypomnijmy tweeta:

Do Warszawy trafią dwaj piłkarze. Pierwszy z nich, to 27-letni skrzydłowy Benfiki SL Salvador Agra. Portugalczyk jest zawodnikiem Benfiki wypożyczonym do hiszpańskiego Cadiz CF, w którym rozegrał 10 spotkań. 27-letni skrzydłowy najlepiej grał w Nacionalu Funchal w barwach tej drużyny zdobył 16 goli i zaliczył 18 asyst, ale nie zdołał się przebić po transferze do Benfiki. Krótko mówiąc, do Legii trafia zawodnik, który w drugiej lidze hiszpańskiej rozegrał marne 6 spotkań, a w swojej karierze odbijał się już od takich klubów jak Real Betis, czy grająca wtedy w Serie A Siena.

Drugim „wzmocnieniem” legionistów został Luis Rocha. Lewy obrońca grał w lidze portugalskiej, a od 2-5 roku nie umie wywalczyć sobie podstawowego składu w przeciętniaku ligi greckiej. Panetolikos GFS, w którym Rocha był zawodnikiem zaledwie rotacji, zajmuje obecnie 6. miejsce w greckiej Ekstraklasie, a poprzednie sezony kończył na 8. i 11. miejscu. Nie jest to obrońca szczególnie skuteczny w ofensywie, do tej pory w swojej karierze zdobył 5 goli i zaliczył 4 asysty. Takie transfery nie zrobiłyby wrażenia w Jagiellonii, a co dopiero w mistrzu Polski.

 

Dariusz Mioduski żartuje na twitterze

Właściciel Legii mimo 40-milionowej dziury budżetowej, słabych wyników i fatalnych transferów nie traci dobrego humoru. Oto jakiego tweeta dodał w czwartek:

HIT! Vanna Ly to tak naprawdę… wcale nie Vanna Ly! Wisłę kupił anonimowy azjata

To co dzieje się w Wiśle Kraków już dawno przekroczyło wszystkie granice absurdu. Przypomnijmy:

  • klubem zarządzali bandyci związani ze zorganizowaną przestępczością
  • w kasach pracowali bandyci i mordercy
  • Stowarzyszenie Kibiców brało złotówkę od każdego biletu, a gdy piłkarze mieli zaległości w wypłatach dostali 300 tysięcy złotych z dnia meczowego
  • krakowscy biznesmeni, którzy chcieli kupić klub byli zastraszani
  • w końcu klub został „sprzedany” kambodżańskiemu współwłaścicielowi Manchesteru City, Hulkowi Hoganowi z biurem w sklepie z cygarami i agentowi piłkarskiemu, którego nikt nie zna, a który jedyne czym się wsławił, to lajkowanie dziewczyn na insta
  • Sarapata przed rezygnacją wypłaciła pieniądze sobie i jej mężowi
  • kambodżański Książę spotkał się z prezydentem Krakowa zasłaniając się parasolką przed dziennikarzami
  • podobno znał Jana Pawła Drugiego (sic)
  • kiedy minął termin zlecenia przelewu zniknął i podobno dostał zawału w drodze do Nowego Jorku
  • kibole rządzący Wisłą podpisali umowę po angielsku bez notariusza i teraz analizują co właściwie podpisali
  • propozycję zostania prezesem otrzymał człowiek, któremu przez lata obecności w radzie nadzorczej nie przeszkadzało rozkradanie klubu przez kiboli. Do tego jest dawnym ubekiem, ale propozycję odrzucił

Mało? To teraz mamy prawdziwą bombę. Vanna Ly… to nie Vanna Ly. Porównajcie sami, na zdjęciu na górze „Vanna Ly”, który był zainteresowany zakupem włoskiej Genoi (w której gra Krzysztof Piątek). Na dole przebieraniec, który przyjechał na wycieczkę do Krakowa.

 

Nowy prezes Wisły współpracował z kibolami, zamieszany w oszustwa finansowe, związany z PRL

Zgodnie z oczekiwaniami Ly Vanna okazał się zwykłym słupem i oszustem, a jego firmy-krzaki nie przelały Wiśle 12 milionów złotych. O tym, że był tylko zasłoną dymną pisaliśmy tutaj: Vanna Ly od początku był zasłoną dymną. Zostawmy jednak kambodżańskiego przebierańca, który podobno przeszedł wczoraj zawał serca, a skupmy się na nowym prezesie Wisły.

Kim jest Tadeusz Czerwiński? W przeszłości był między innymi prezesem, członkiem zarządu i członkiem rady nadzorczej krakowskiego klubu. Warto wspomnieć, że w czasach komuny był pracownikiem Ministerstwa Spraw Zagranicznych, miał też intratne posady w Banku Handlowym. Czerwiński był również zamieszany w aferę finansową związaną z Krakowskim Business Park. Sprawa KBP to jedna z największych afer gospodarczych w Małopolsce. 14 osób oskarżono o udział w międzynarodowej grupie przestępczej, która w latach 1998-2013 dokonała nadużyć na ponad 100 mln zł na szkodę spółki oraz Skarbu Państwa. Głównym oskarżonym jest Adam Ś., były prezes KBP.
Czytaj więcej: https://dziennikpolski24.pl/oskarzony-wiceprezes-nie-przeszkadza-wisle/ar/10703674

Co poza tym? Na postać Czerwińskiego światło rzucił kilka lat temu w wywiadzie Jacek Bednarz. Ówczesny prezes Wisły po zwolnieniu z klubu opowiedział, ze to właśnie nowy prezes Wisły stał za jego zwolnieniem. Przypomnijmy, że to właśnie Bednarz wypowiedział wojnę bandytom z „Wisła Sharks”. Za jego kadencji kibole strzelali racami w stadion, to on zdecydował, że klub nie będzie przekazywał stowarzyszeniu kibiców pieniędzy ze sprzedanych biletów.

O tym, że lada moment będę musiał odejść, wiedziałem, gdy rada nadzorcza powołała do zarządu Tadeusza Czerwińskiego! mówił Bednarz w wywiadzie dla PS. 

Po zwolnieniu Bednarza Czerwiński dogadał się z kibicami. Co było dalej wszyscy pamiętamy. Meresiński, TS, Sarapata, Misiek, Vanna Ly…

Wisła Kraków: Vanna Ly od początku był zasłoną dymną

Kto nie śmiał się z Kambodżańskiego Księcia, jego wysokości Vanny Ly, współwłaściciela Manchesteru City, budowniczego hoteli ze światłowstrętem? Każdy, my też. Niestety sprawa wcale śmieszna nie jest, a Vanna Ly miał odwrócić uwagę nas wszystkich od tego, co dzieje się w Krakowie.

Po pierwsze – mimo, że umowa sprzedaży nie doszła do skutku, oficjalnie dokumentacja spółki znajduje się w posiadaniu Vanna Ly. Gdzie jest naprawdę? Nikt tego nie wie. Wkrótce zapewne okaże się, że papiery się odnalazły, ale niekompletne.

Po drugie – kiedy wszyscy zajmują się Hulkiem Hoganem i Vanną, dotychczasowe władze Wisły zdołały jeszcze swoje zarobić. Jak donosi Interia, Marzena Sarapata przed rezygnacją wypłaciła sobie wszystkie pensje, przelała 60 tysięcy złotych swojemu mężowi (za drukowanie magazynu), a 300 tysięcy trafiło do Stowarzyszenia Kibiców Wisły Kraków. SKWK miało umowę z Wisłą SA na zasilanie jego działalności złotówką od każdego sprzedanego biletu.

Krótko mówiąc, wszystkie dni kiedy dziennikarze analizowali kim są Ly i Hartling, a potem podczas tych wszystkich śmieszków, kibole rządzący Wisłą rozkradli to, co jeszcze zostało w kasie i wyczyścili wszystkie ślady.

Cały Vanna Ly pewnie nawet się tak nie nazywa, a jest wynajętym słupem do odwrócenia uwagi. Zapewne już jest daleko od Polski i czeka na kolejne tego typu „zlecenie”.

Wisła Kraków zapewne upadnie, klub od IV ligi będą reaktywować bandyci z nowymi słupami, bo dla nich nie jest ważny poziom rozgrywek, tylko władza w klubie. Już teraz to widzimy. Oficjalnie rozwiązano umowę na wynajem siłowni „Miśkowi”. Kto jest nowym najemcą? Tego już nie wiadomo…