Reprezentacja Gabonu może zostać wykluczona z przyszłorocznego Pucharu Narodów Afryki. Jak się okazuje, jeden z piłkarzy tego kraju według dokumentów urodził się 4 lata później niż… zmarła jego matka. Teraz Gabończyk będzie musiał się tłumaczyć przed Komisją Dyscyplinarną.
Sprzeczne dane
Guëlor Kanga, bo o nim mowa, według oficjalnych informacji urodził się 1 września 1990 roku. Jak się jednak całkiem niedawno dowiedziano, jego matka miała umrzeć w 1986 roku, czyli cztery lata wcześniej! Jak to możliwe?
Jak podaje na twitterze jeden z afrykańskich dziennikarzy, który już pojawiał się m.in. na goal.com, Gabończyk będzie musiał spotkać się z Komisją Dyscyplinarną CAF (Afrykańska Federacja Piłkarska). Jak dodaje Adam Musialik (prowadzący konto „Afrykański Futbol”), reprezentacja Gabonu może zostać wykluczona z PNA.
Gaboński pomocnik reprezentuje obecnie barwy serbskiej Crvena Zvezdy Belgrad. W obecnym sezonie ligi serbskiej zagrał w 25 meczach, zdobył 5 bramek oraz zaliczył 7 asyst. W reprezentacji Gabonu wystąpił w 46 oficjalnych meczach.
W poniedziałek na kanale „Foot Truck” w serwisie youtube pojawił się film z udziałem Bogusława Zielińskiego. Ojciec piłkarza SSC Napoli skomentował słynne słowa Jerzego Brzęczka o „przeskoczeniu w głowie”.
Piotr Zieliński przez wiele lat był uznawany za jeden z największych talentów piłkarskich w Polsce. Piłkarz Napoli ma już na karku 27 lat, więc w końcu można od niego oczekiwać gry na najwyższym poziomie. O ile Polak w piłce klubowej jest jedną z jaśniejszych postaci w Serie A, o tyle w reprezentacji brakuje mu stabilności i przede wszystkim liczb.
– Jeśli Zieliński wstanie pewnego dnia i coś przeskoczy mu w głowie, to będziemy mieli zawodnika, którego będą nam zazdrościć wszyscy na świecie – powiedział w 2019 roku po jednym z meczów reprezentacji Jerzy Brzęczek.
Do powyższych słów ustosunkował się ojciec piłkarza. Pan Bogusław uważa, że wypowiedź byłego już selekcjonera reprezentacji Polski nie była do końca przemyślana.
– Chyba sobie nie zdawał sprawy, że trochę zrobi tym Piotrkowi krzywdę. To się gdzieś rozeszło w mediach i tak później ludzie to komentowali: „żeby mu coś przeskoczyło, niech się obudzi i coś mu przeskoczy”. Wydaje mi się, że to nie było do końca przemyślane – ocenił Bogusław Zieliński.
Piotr Zieliński z pewnością należy do czołówki najlepiej wyszkolonych piłkarzy pod względem technicznym w Europie. Ojciec Piotrka uważa, że jego syn wciąż ma w sobie rezerwy.
– Myślę, że jeszcze nie osiągnął takiego poziomu, do którego jest predysponowany. Ma jeszcze rezerwy. […] To chłopak, który jeśli chodzi o zaawansowanie techniczne, wizję gry, to jest jednym z czołowych pomocników w Europie. Dawno w Polsce takiego piłkarza nie było – powiedział ojciec Piotra Zielińskiego.
Choć Łukasz Piszczek zaledwie kilka dni temu pożegnał się z Borussią Dortmund to niewykluczone, że niedługo znowu zobaczymy go w żółto-czarnej koszulce. Ba, nie tylko jego, ale też Roberta Lewandowskiego czy Jakuba Błaszczykowskiego! Władze BVB planują zorganizowanie wielkiego meczu, z udziałem gwiazd sprzed niemal dziesięciu lat.
Polskie trio z Signal Iduna Park znowu razem? Scenariusz, który wydawał się jedynie pięknym snem niebawem może się ziścić. O co chodzi?
Last Dance
Hans-Joachim Watzke wyznał, że chciałby uhonorować piłkarzy, którzy pozwolili Borussii sięgnąć w 2012 roku po mistrzostwo Niemiec. Było to o tyle wyjątkowe wydarzenie, że na tę chwilę to ostatnie trofeum ligowe, jakie zdobyło BVB. Od tamtej pory Bundesligę nieprzerwanie wygrywa Bayern Monachium.
Na 2022 rok przypada zatem dziesiąta rocznica od ostatniego mistrzostwa. Dyrektor sportowy Borussii chciałby właśnie wtedy podziękować byłym piłkarzom jego klubu. W tym celu planuje zorganizowanie specjalnego meczu gwiazd.
– Mamy taki pomysł i bardzo chcemy go zrealizować w 2022 roku. Chcemy, żeby nasz pierwszy zespół zmierzył się z drużyną, która w 2012 roku wygrała Bundesligę – przyznał Watzke w rozmowie z oficjalną stroną BVB.
Nie trzeba raczej nikomu tłumaczyć, co taki mecz oznacza dla polskich kibiców. To byłaby ostatnia szansa na ujrzenie ponownie polskiego trio na murawie w koszulkach Borussii Dortmund.
W poniedziałkowe popołudnie miała miejsce konferencja prasowa z udziałem Roberta Lewandowskiego. Dziennikarze zapytali kapitana reprezentacji m.in. o odczucia po pobiciu rekordu Gerda Mullera, czy też o cele na EURO 2020.
24 maja, w poniedziałek rozpoczęło się zgrupowanie reprezentacji Polski przed Mistrzostwami Europy 2020. Chwilę po godzinie 15 rozpoczęła się konferencja prasowa z udziałem kapitana Biało-Czerwonych, Roberta Lewandowskiego. O 17 rozpoczął się pierwszy trening naszej reprezentacji, na którym polscy piłkarze wykonali szpaler dla Roberta Lewandowskiego.
Wróćmy jednak do konferencji prasowej z udziałem najlepszego piłkarza świata. Na samym początku dziennikarze pogratulowali piłkarzowi Bayernu pobicia historycznego rekordu Gerda Mullera i zapytali o jego osobiste odczucia.
– Powiem szczerze, że nie do końca jeszcze sobie zdaję sprawę z tego, co się wydarzyło w ostatnich dniach. Nie ukrywam, że ostatnie tygodnie były bardzo emocjonalne – pożegnanie wielu piłkarzy i trenerów Bayernu – zdradził Polak.
– Koniec końców pobiłem ten rekordy, o którym nigdy nie myślałem, że jest to do wykonania – skomentował swój wyczyn Robert Lewandowski.
Robert Lewandowski pobił wspomniany rekord Gerda Mullera w meczu z Augsburgiem. Bramka strzeżona przez Rafała Gikiewicza wydawała się być przez niemal cały mecz zaczarowana. Ostateczne kapitan reprezentacji Polski zdołał zdobyć bramkę w 90. minucie meczu, choć już wcześniej miał wiele dogodnych sytuacji. Polak zdradził, jakie emocje mu towarzyszyły w samym meczu.
– W meczu z Augsburgiem były takie momenty, gdzie sam do siebie zacząłem się śmiać, czy ten rekord jest w ogóle do pobicia, bo miałem tyle sytuacji, tyle podań dostałem od kolegów, a ta piłka nie chciała wpaść – skomentował Lewandowski.
– Czasami sobie człowiek tak myśli, że w futbolu nie wszystko da się wytłumaczyć. Dlatego to jest piękne, ale też tragiczne – dodał.
Dziennikarze zapytali również Roberta Lewandowskiego o jego cel na EURO. Przede wszystkim 32-latek chce wyjść ze swoim zespołem z grupy.
– Naszym celem na pewno będzie wyjście z grupy. Osobiście uważam, że takim sukcesem będzie, jak nasi kibice będą z nas dumni z tego, co zrobiliśmy. A co będzie dalej, to niech fantazja poniesie – ocenił 32-latek.
W poniedziałek rozpoczęło się zgrupowanie reprezentacji Polski w Opalenicy. Kadrowicze jeszcze tego samego dnia odbyli trening pod okiem Paulo Sousy. Na miejscu specjalne przywitanie czekało na Roberta Lewandowskiego, który w sobotę pobił rekord Gerda Mullera.
W weekend 32-latek przeszedł do historii Bundesligi strzelając swojego 41. gola w kończącym się sezonie. Tym samym „Lewy” został pierwszym od 49 lat zawodnikiem, któremu udała się ta sztuka.
Szpaler
Obecnie Lewandowski przebywa już wraz z resztą reprezentacji w Opalenicy. W poniedziałek rozpoczęto tam zgrupowanie, zaś na kapitana „Biało-Czerwonych” czekała miła niespodzianka. Gdy rozpoczynał się trening pozostali koledzy przywitali snajpera przywitano szpalerem.
Warto przypomnieć, że podobny gest wykonali także piłkarze Bayernu. Oni utworzyli jednak szpaler w trakcie meczu z Freiburgiem, kiedy Lewandowski wyrównał rekord Mullera bramką z rzutu karnego.
Aymeric Laporte zdecydował, że w seniorskiej reprezentacji będzie występować w barwach La Furia Roja. Z tej okazji 26-letni obrońca zmienił swoje nazwisko w social mediach na „hiszpańskie”.
Zmiana barw
Aymeric Laporte w przeszłości grał w młodzieżowych reprezentacjach Francji. Obrońca ze względu na swoje baskijskie korzenie postanowił, że w seniorskiej kadrze będzie występować w hiszpańskiej koszulce. 26-latek ma do tego pełne prawo, ponieważ nie rozegrał żadnego spotkania w barwach Trójkolorowych.
Laporte znalazł się w szerokiej kadrze La Roja na Mistrzostwa Europy 2020. Z tej okazji zawodnik The Citizens postanowił zmienić swoje nazwisko na „Lapuerta”. Cała ta akcja jest jedną grą słowną. „La porte” po francusku oznacza „drzwi”, tak samo, jak „la puerta” po hiszpańsku.
Robert Lewandowski w zeszłym sezonie był zdecydowanym faworytem do zdobycia Złotej Piłki. Niestety, plebiscyt „France Football” nieoczekiwanie odwołano. Aktualnie notowania Polaka są dużo niższe, jednak wciąż niezerowe. W zwycięstwo 32-latka w głosowania wierzy Karlheinz Wild, dziennikarz „Kickera”.
W tym sezonie Lewandowski znowu zachwycał formą, podobnie jak w poprzednich rozgrywkach. Polak mimo kontuzji i niemal miesięcznej nieobecność zdołał pobić rekord Gerda Mullera i strzelić 41 bramek w Bundeslidze. Pod jego nieobecność Bayernu odpadł jednak z Ligi Mistrzów, co znacząco obniżyło szanse napastnika na wygranie Złotej Piłki.
Nie wszystko stracone?
Choć notowania Lewandowskiego spadły, to nadal znajduje się on w czołówce światowego futbolu. W zgarnięcie przez Polaka Złotej Piłki wierzy dziennikarz „Kickera”, Karlheinz Wild. W rozmowie z „WP Sportowe Fakty” wyjaśnił, czemu wciąż podkłada nadzieje w 32-latku.
– Ja osobiście nie widzę na razie lepszego piłkarza. Kylian Mbappe? Nie! Musimy jednak poczekać na to co wydarzy się w najbliższych tygodniach i miesiącach, aż do samych wyborów – stwierdził.
– Wiadomo jednak, że Bayern nie może być usatysfakcjonowany tylko jednym tytułem. Ich głównym wyzwaniem był Puchar Europy – dodał Wild.
„Idealny”
Dziennikarz odniósł się także do wydarzenia z ostatniej soboty. W meczu z Augsburgiem Robert Lewandowski strzelił swojego 41. gola w tym sezonie Bundesligi, dzięki czemu pobił 49-letni rekord Gerda Mullera.
– Jeszcze kilka lat temu nie pomyślałbym, że ktoś będzie w stanie pobić ten legendarny wynik. To był jego najlepszy sezon dotychczas. Idealny – zachwycał się Wild.
– Pamiętajmy, że istnieją różnice w ogólnym sposobie gry czy nawet samych warunkach w jakich grali. Dziś mamy VAR, nie ma już śniegu na boiskach, są one w lepszym stanie itd. Mueller wyśrubował swój wynik w sezonie 1971/72, ale żadnego gola nie strzelił z rzutu karnego. Lewandowski miał ich 8. To takie najważniejsze różnice między nimi. Łączy ich natomiast fakt bycia prawdziwym gigantem w obrębie pola karnego i niesamowity instynkt do odnalezienia szansy na zdobycie bramki – podsumował.
W poniedziałek opublikowano skład reprezentacji Hiszpanii na EURO 2020. Luis Enrique nie zabierze na turniej ani jednego piłkarza Realu Madryt. W składzie nie znalazł się także Iñigo Martinez, który wyjaśnił swoją absencję w mediach społecznościowych.
Szczery komunikat
Iñigo Martinez wydał komunikat, w którym tłumaczy, dlaczego zrezygnował z występu na mistrzostwach Europy. Hiszpan nie czuł się w 100% gotowy na udział w turnieju.
– Bardzo trudno przychodzi mi pisanie tego. Od pewnego czasu nie byłem w 100% gotowy fizycznie i mentalnie, aby rywalizować na tak wysokim poziomie, jakiego wymaga gra dla Athleticu i reprezentacji Hiszpanii – przyznał obrońca reprezentacji Hiszpanii.
– Po długich przemyśleniach i rozmowach z bliskimi zdecydowałem jednak, że potrzebuję odpoczynku, by naładować baterię i odzyskać siłę, która mi zawsze towarzyszyła – dodał Martinez.
Iñigo Martinez pełnił ważną rolę w kadrze Luisa Enrique. W 2021 roku zagrał we wszystkich eliminacyjnych meczach reprezentacji Hiszpanii. Ostatecznie wśród stoperów powołano Pau Torresa, Aymerica Laporta, Diego Llorente i Erica Garcię.
W zestawieniu pominięto Sergio Ramosa i Nacho Fernandeza z Realu Madryt. Luis Enrique w pozostałych formacjach również nie powołał nikogo z zespołu Królewskich.
W minioną niedzielę zakończyły się ostatnie kolejki Ligue 1. FC Nantes wciąż jednak drży o utrzymanie. Kanarki zagrają z Toulouse FC dwumecz o grę w elicie. Za porażki Nantes kibice obwiniają polskiego prezesa i właściciela, Waldemara Kitę. Fanatycy zorganizowali jego pogrzeb.
FC Nantes w ostatniej kolejce Ligue 1 przegrało z grającym o nic Montpellier. Przez to Kanarki wylądowały w strefie barażowej. Piłkarze będą musieli zagrać dwumecz z Toulouse FC.
Konflikt na linii kibice-właściciel
Fani Nantes nie są zadowoleni z bieżącej sytuacji w klubie. Od lat są skonfliktowani z polskim prezesem i właścicielem, Waldemarem Kitą. Przed niedzielnym spotkaniem zorganizowali Polakowi „pogrzeb”, a na trumnie napisali FC Kita. Wcześniej przemierzali przez miasto z transparentami, na których widniały słowa: „Nie chcemy cię” czy „Oddaj nam FC Nantes”.
– Nasza demonstracja świadczy o silnym pragnieniu zmiany prezesa – powiedział o wydarzeniu rzecznik fanatyków Nantes.
Waldemar Kita na razie nie komentuje tych wydarzeń. Jego konflikt z fanatykami Kanarków trwa od lat. Polak wykupił FC Nantes w 2007 roku. W pewnym momencie był bliski sprzedania klubu, jednak nic z tego nie wyszło. Za jego kadencji Kanarki dwukrotnie spadały do Ligue 2.
Pierwszy mecz barażowy o grę w Ligue 1 odbędzie się w najbliższy czwartek o 20:45. Rewanż w niedzielę o 18:00.
Pierwszy trener Kamila Grosickiego udzielił wywiadu Interii Sport. Według Kazimierza Bieli wyjazd „Grosika” leży w interesie Roberta Lewandowskiego i innych zawodników kadry.
Dyskusja w narodzie
Kamil Grosicki najprawdopodobniej nie pojedzie na turniej EURO 2020. Paulo Sousa umieścił skrzydłowego West Bromwich Albion na liście rezerwowej przy powołaniach na mistrzostwa.
To wywołało ogromną dyskusję w opinii publicznej. Jedni bronili Sousy, bo jak można powołać piłkarza, który od miesięcy nie powąchał murawy. Drudzy krytykowali Portugalczyka, ponieważ Grosicki jest według nich ważnym ogniwem reprezentacji Polski.
Opinia byłego trenera
Decyzję Paulo Sousy skomentował także pierwszy trener „Grosika”. Kazimierz Biela ma nadzieję, że skrzydłowy mimo wszystko znajdzie się w kadrze na EURO.
– Trzeba na to spojrzeć z dwóch stron. Pierwsza to duże zasługi Kamila Grosickiego dla reprezentacji. Druga to aktualna forma i przydatność zawodnika dla drużyny podczas finałów Euro. Musimy sobie jednak zadać pytanie, czy stać nas na rezygnację z zawodnika, który jest tej kadrze bardzo potrzebny – stwierdził pierwszy trener Kamila Grosickiego.
– Nie chodzi o dawanie czegokolwiek za zasługi, tylko o poważne potraktowanie gracza. Umieszczenie Kamila na liście rezerwowych nie jest chyba optymalnym rozwiązaniem – dodał Biela.
– Mam nadzieję, że Robert i pozostali zrobią wszystko, aby Kamil jednak pojechał na turniej. W interesie Roberta, ale i całej kadry jest to, aby „Grosik” był w drużynie – podsumował.
Dymy w Bergamo! Kibice Atalanty zebrali się tłumnie pod Bortolotti, czyli ośrodku treningowym klubu i żądają… porażki w meczu z AC Milan. O co chodzi?
W niedzielę przed 21 rozpoczną się ostatnie mecze tego sezonu Serie A. Od ich wyników ważą się losy Juventusu, który wciąż nie jest pewny gry w Lidze Mistrzów w następnych rozgrywkach. Okazuje się, że sprawa stwarza o wiele większe emocje, niż mogło się wydawać na pierwszy rzut oka.
Protest
Kibice Atalanty przybyli pod klubowy ośrodek, aby wywrzeć presję na zawodnikach z Bergamo. Okazuje się, że chcą porażki ich zespołu z Milanem. W ten sposób Juventus definitywnie straciłby szansę na grę w Lidze Mistrzów w przyszłym sezonie.
Przy zwycięstwie „Rossonerrii” mieliby na koncie 79 punktów. Jeśli Napoli równolegle pokona Veronę, to zgromadzi identyczną ilość punktów. Wówczas, nawet przy wygranej Juventusu, „Stara Dama” uzbierałaby jedynie 78 „oczek” i nie wskoczyłaby do TOP4 (miejsca premiowane grą w LM).
Dlaczego jednak kibicom Atalanty tak bardzo na tym zależy? Otóż traktują to jako zemstę za rok 2006 i aferę „Calciopoli”, w której główną rolę odegrał właśnie Juventus.
Po sobotnim meczu Rafał Gikiewicz otrzymał masę prywatnych wiadomości. Bramkarz Augsburga się nie patyczkował i postanowił opublikować wybrane przez siebie wiadomości, przy czym nie zakrywał danych tych osób.
Bayern Monachium pokonał w sobotę na własnym stadionie FC Augsburg 5:2, choć to nie wynik był tego dnia najważniejszą kwestią. Zapewne zdecydowana większość zgromadzonych osób przed odbiornikami śledziła mecz po to, żeby dowiedzieć się, czy Robertowi Lewandowskiemu uda się pobić rekord Gerda Muller, czy też nie.
Przez niemal cały mecz cuda w bramce Augsburga wyprawiał Rafał Gikiewicz, który skutecznie utrudniał Lewandowskiemu strzelenie bramki. Gdy już niemal każdy się pogodził z tym, że Robert tego dnia nie zdoła strzelić bramki, to w 90. minucie kapitan reprezentacji Polski wykorzystał błąd Gikiewicza i zdołał strzelić bramkę, tym samym pobił rekord Gerda Mullera w liczbie strzelonych bramek w jednym sezonie. Bramkę Polaka zobaczycie tutaj.
Już w trakcie spotkania w mediach społecznościowych można było dostrzec negatywne emocje, spowodowane dobrą dyspozycją Gikiewicz i niemocą strzelecką Lewandowskiego. Po meczu negatywnych komentarzy w stronę Gikiewicz było jeszcze więcej. Jak się również okazało, bramkarz Augsburga otrzymał również masę wiadomości prywatnych. Niektóre z nich polski bramkarz postanowił udostępnić. 33-latek postanowił nie ukrywać danych tych osób.
Robert Lewandowski pobił rekord Gerda Muellera w ostatniej kolejce Bundesligi. Polak zakończył sezon z 41 bramkami na koncie. Joshua Kimmich wypowiedział się na temat osoby, która może poprawić ten wynik.
Pobije swój własny rekord?
Pomocnik Bayernu Monachium udzielił wywiadu telewizji Sky Sports po sobotnim spotkaniu z Augsburgiem. Niemiec wypowiedział się na temat osiągnięcia kapitana reprezentacji Polski. Według Kimmicha jedyną osobą, która może pobić rekord Roberta Lewandowskiego, jest… Robert Lewandowski.
– Zdobycie tylu bramek jest niewiarygodne, fenomenalne. Myślę, że ten rekord już nigdy nie zostanie pobity. Jeśli tak, to tylko Robert zrobi to ponownie – przyznał reprezentant Niemiec.
Prześcignął legendę
Polak pobił osiągnięcie Gerda Muellera z sezonu 1971/72, kiedy to legendarny snajper strzelił aż 40 bramek w sezonie. Lewandowski w sezonie 2020/21 dokonał czegoś jeszcze większego, bowiem do siatki rywali trafił o jeden raz więcej.
Dziennikarze brytyjskiego „The Independent” przedstawili swoje typy przed EURO 2020. Poznaliśmy faworytów turnieju, „czarnych koni” oraz kandydatów do zdobycia korony króla strzelców. Wyróżniona została nasza reprezentacja oraz Robert Lewandowski.
Wielkimi krokami zbliżają się Mistrzostwa Europy w piłce nożnej mężczyzn. 11 czerwca zostanie rozegrany mecz otwarcia, a sam turniej potrwa do 11 lipca. Reprezentacja Polski zagra w grupie „E”, w której zmierzy się z Hiszpanią, Słowacją oraz Szwecją. Biało-Czerwoni zainaugurują rozgrywki od spotkania ze Słowakami 14 czerwca.
Faworyci do wygrania EURO
Przed kilkoma dniami brytyjski „The Independent” wytypował faworytów do wygrania EURO 2020. Na liście znalazły się: Anglia, Francja, Belgia, Hiszpania oraz Portugalia.
„Czarne konie” EURO
Nieodłącznym elementem każdego wielkiego turnieju jest wytypowanie tzw. czarnych koni. Brytyjczycy wyróżnili takie reprezentacje jak: Włochy, Turcja, a także Polska.
– W swojej historii Polska tylko raz wyszła z grupy na EURO. Dzięki najlepszemu piłkarzowi minionego roku – Robertowi Lewandowskiemu – ich oczy będą skierowane na fazę pucharową. O ich losie najprawdopodobniej zadecyduje ostatni mecz grupowy ze Szwecją – czytamy w uzasadnieniu.
Kto królem strzelców?
Według „The Independent” o koronę króla strzelców EURO powalczy 5 piłkarzy. Są to Harry Kane, Cristiano Ronaldo, Romelu Lukaku, Kylian Mbappe oraz Robert Lewandowski.
– Robert Lewandowski jest w formie swojego życia i ma za sobą kolejny rok bicia rekordów w Bayernie Monachium – czytamy w uzasadnieniu.
Rafał Gikiewicz otrzymał „powołanie” na EURO. Nie dostał go jednak od Paulo Sousy, a od Marka Szkolnikowskiego! Podczas Mistrzostw Europy polski bramkarz będzie pełnił rolę eksperta w studiu TVP Sport.
Po zakończeniu meczu Bayern-Augsburg w mediach społecznościowych TVP Sport pojawiła się informacja o tym, iż grono ekspertów zasili Rafał Gikiewicz! Prędzej ogłoszono, że w studiu pojawią się takie nazwiska jak m.in. Sławomir Peszko, Jakub Wawrzyniak, czy Tomasz Kuszczak.
– Nie spodziewałem się, że selekcjoner Szkolnikowski wyśle mi powołanie do swojej drużyny. Cieszę się bardzo i postaram się nie zawieść was. Widzimy się w Warszawie! – skomentował Gikiewicz.
Ta strona korzysta z ciasteczek, aby zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o ciasteczkach są przechowywane w przeglądarce i wykonują funkcje takie jak rozpoznawanie Cię po powrocie na naszą stronę internetową i pomaganie naszemu zespołowi w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne.
Ściśle niezbędne ciasteczka
Niezbędne ciasteczka powinny być zawsze włączone, abyśmy mogli zapisać twoje preferencje dotyczące ustawień ciasteczek.
Jeśli wyłączysz to ciasteczko, nie będziemy mogli zapisać twoich preferencji. Oznacza to, że za każdym razem, gdy odwiedzasz tę stronę, musisz ponownie włączyć lub wyłączyć ciasteczka.