Grzegorz Krychowiak o aferze premiowej: „Nie mam sobie nic do zarzucenia”

Grzegorz Krychowiak opowiedział o „aferze premiowej” na łamach portalu „meczyki.pl”. Piłkarz reprezentacji Polski zdradził kulisy całej sprawy i powiedział, jak to wyglądało z jego perspektywy.

Dziś mija tydzień od ostatniego meczu reprezentacji Polski na Mistrzostwach Świata. Biało-Czerwoni zakończyli swój udział na mundialu w Katarze na etapie 1/8 finału. Z turnieju Polaków wyeliminowali Francuzi, którzy wygrali 3:1.

Afera premiowa

Dotarcie do 1/8 finału Mistrzostw Świata jest najlepszym wynikiem reprezentacji Polski na tym turnieju od 1986 roku. Mimo to teraz mało kto mówi o wyniku osiągniętym przez Polaków. Sukces przykryła „afera premiowa”. Po wypowiedziach Czesława Michniewicza i Roberta Lewandowskiego przyszedł czas na Grzegorza Krychowiaka. 32-latek w rozmowie z Tomaszem Włodarczykiem przedstawił swoją wersję zdarzeń.

Stanowisko Krychowiaka

Już na samym początku wątku premii Grzegorz Krychowiak stwierdził, że nie ma on sobie nic do zarzucenia. 32-latek zdradził, że część reprezentantów Polski od samego początku zdawała sobie sprawę, że „będzie z tego syf”. Krychowiak podkreślił, że to nie ich wina, że obiecano im pieniądze. To nie oni prosili o premię.

– Mówię Ci to wprost: nie mam sobie nic do zarzucenia – rozpoczął Grzegorz Krychowiak.

– Bo nie my przynieśliśmy i stworzyliśmy ten problem. Obiecano nam ogromną kwotę za awans. Przyjęliśmy to do wiadomości, ale od początku słuchało się tego wszystkiego z dużym niedowierzaniem. Już trochę w tym życiu widzieliśmy. Nie z takich rzeczy powstawały afery. Wstaliśmy od stołu i powiedzieliśmy sobie w wąskim gronie: „Panowie, będzie z tego syf”. Że to jest złe. Że to uderzy głównie w nas – rozwinął reprezentant Polski.

– Nie rozumiem tego. Przecież my o nic się nie prosiliśmy. Nie wyciągaliśmy po nic rąk. To były pieniądze, których nikt od nikogo nie chciał – dodał 32-latek.

Tłumaczenia

Media podawały, że łączna suma premii miała wahać się w granicach 30-50 milionów złotych. W omawianym wywiadzie Grzegorz Krychowiak tłumaczył, że on i jego koledzy planowali przeznaczyć część tych pieniędzy na cele charytatywne. Dodał także, że żałuje, że sprawa premii się nie zmaterializowała, gdyż wtedy mogliby na tym skorzystać potrzebujący.

– Nie wiedzieliśmy nawet, czy to jest do końca na poważnie. Zostaliśmy tą propozycją po prostu zaskoczeni, ale ustaliliśmy, że jeśli to ma się faktycznie zmaterializować, to duża część tej kwoty musi pójść na cele charytatywne. Tylko taki ruch może w jakiś sposób uratować nas od tej niezręcznej sytuacji – tłumaczył Krychowiak.

– Taka jest prawda. Ja o żadną kasę się nie prosiłem, po nic nie wyciągałem ręki, a robi się z nas chciwych bogaczy – dodał 98-krotny reprezentant Polski.

Podział pieniędzy

Grzegorz Krychowiak stwierdził, że on i jego koledzy nie prosili o żadne pieniądze. Z drugiej jednak strony były rozmowy o podziale pieniędzy. Niejako jedno wyklucza drugie. Krychowiak starał się to wyjaśnić.

– Może nie wszyscy to zrozumieją, ale jak kilku najbogatszych zawodników ma zadecydować za całą grupę? To były bardzo duże kwoty. Dla niektórych zawodników ogromna różnica. Duży zastrzyk do domowego budżetu. Działają normalne pobudki. Nie jest łatwo to odrzucić. Myślisz, że wąska grupa piłkarzy, która zarabia najwięcej, miałaby wstać i powiedzieć: „Nam ta premia nie robi różnicy. To my będziemy za nią atakowani więc Wy też nic nie dostaniecie”? Musisz znaleźć złoty środek. Ostatecznie nie jesteśmy panami i władcami tej reprezentacji. Musimy podejmować decyzje kolektywnie, a nie na zasadzie, że to liderów dopadnie krytyka – my tych pieniędzy nie chcemy – to wy też musicie się z tą premią pożegnać. Poza tym reprezentacja to nie tylko piłkarze. Dziesiątki ludzi pracują w cieniu dla dobra reprezentacji. Mi by ta premia życia nie zmieniła, ale nie mieliśmy prawa odmawiać im tych pieniędzy, nawet jeżeli były wirtualne – próbował wyjaśnić Grzegorz Krychowiak.


źródło: meczyki.pl

Michał Budzich