Nietypowa sytuacja w meczu Meksyku z Hondurasem. Dwie żółte kartki… i brak czerwieni dla bramkarza




W Lidze Narodów CONCACAF doszło do niecodziennej sytuacji. Bramkarz reprezentacji Hondurasu otrzymał drugą żółtą kartkę… i nie wyleciał z boiska.




Niecodzienna sytuacja i przepisowe zawiłości

W rewanżowym spotkaniu Meksyku z Hondurasem (w pierwszym spotkaniu ci drudzy wygrali 0:2 – przyp. red.) doszło do dogrywki, a potem rzutów karnych. Wyrównujący stan dwumeczu Meksyk ostatecznie awansował po serii jedenastek. Podczas konkursu doszło jednak do rzadko spotykanej sytuacji.




Stanowcze stanowisko Probierza nt. ewentualnej porażki w barażach. „Dlaczego miałbym to zrobić?” [CZYTAJ]

Bramkarz reprezentacji Hondurasu dwukrotnie opuścił linię bramkową podczas jedenastki rywali. W związku z tym zobaczył żółtą kartkę. Problem w tym, że golkiper posiadał już na swoim koncie jedno upomnienie.




Mogłoby się więc wydawać, że otrzyma czerwoną kartkę i zostanie usunięty z boiska. Tak się jednak nie stało. Dlaczego? Druga żółta kartka otrzymana w konkursie jedenastek nie skutkuje czerwoną kartką. Edrick Menjivar miał więc szczęście (gdyby dostał obie kartki w ciągu konkursu rzutów karnych, wówczas musiałby zejść, a w jego miejsce wszedłby piłkarz z pola – przyp. red.).

Źródło: Twitter

Michał Probierz wyjaśnił brak obecności Arkadiusza Milika na zgrupowaniu. „Mieliśmy inną koncepcję”

Michał Probierz nie powołał Arkadiusza Milika na listopadowe zgrupowanie reprezentacji Polski. Selekcjoner Biało-Czerwonych wytłumaczył brak obecności napastnika Juventusu w rozmowie z Tomaszem Włodarczykiem na antenie „Meczyków”.




Brak Milika

Arkadiusz Milik był wielkim nieobecnym listopadowego zgrupowania reprezentacji Polski. Napastnik Juventusu nie otrzymał powołania pierwszy raz od dekady (kiedy był zdrowy – przyp. red.). Według medialnych doniesień powodem braku zaproszenia na kadrę mogła być jego niesubordynacja.

Wrócą zgrupowania polskich ligowców? Michał Probierz zdradza swój pomysł [CZYTAJ]

Podczas październikowego meczu z Wyspami Owczymi Arkadiusz Milik miał nie założyć kamizelki nadajnikiem GPS. W związku z tym trenerzy nie mogli odczytać jego parametrów wydolnościowych. Tomasz Włodarczyk w rozmowie z Michałem Probierzem zapytał selekcjonera o powód nieobecności snajpera Juve.




– Faktycznie, Arek nie założył GPS, ale normalnie o tym rozmawialiśmy. To nie był powód braku powołania dla niego. Na spotkanie z Czechami mieliśmy inną koncepcję – pamiętajmy, że powołany był Benedyczak, który jednak wypadł, a w jego miejsce wszedł Struski. Nie chciałem dowoływać już napastnika – powiedział Michał Probierz.




Reprezentacja Polski nie dostała się bezpośrednio na Mistrzostwa Europy w Niemczech. Podopieczni Michała Probierza spróbują szczęścia w barażach. W pierwszym meczu Biało-Czerwoni zagrają przeciwko Estonii.




Źródło: Meczyki.pl

Warszawska policja odpowiedziała kibicom Lecha Poznań. „Żadne z oskarżeń nie znalazły potwierdzenia”




Komenda Stołeczna Policji odpowiedziała na zarzuty postawione przez kibiców Lecha Poznań po wyjazdowym meczu z Legią Warszawa. Według funkcjonariuszy fani Kolejorza popełnili sporo wykroczeń i przestępstw.

Zamieszanie przed meczem z Legią




Kibice Lecha Poznań długo oczekiwali na wejście na stadion przed meczem z Legią Warszawa. Według doniesień fanatyków Kolejorza mieli być przeszukiwani w niestosowny sposób. Funkcjonariusze policji rzekomo dopuścili się obrażania ich, ponadto mieli zaglądać im do bielizny i niszczyć ubrania.

Wielka szansa dla Jakuba Kiwiora? Czołowy klub Serie A chce ściągnąć Polaka! [CZYTAJ]

Po ponad tygodniu warszawska komenda ustosunkowała się do zarzutów. Zrobili to w oświadczeniu opublikowanym na portalu „goal.pl”. Według policjantów działania były uzasadnione, a rzecznik KSP poinformował o zatrzymaniu 22 kibiców.




– Ujawniono 9 przestępstw (8-posiadanie środków odurzających i 1-znieważenie policjanta) i 58 wykroczeń. W jednym przypadku, w związku z posiadaniem pirotechniki przeprowadzono czynności przyspieszone, które zakończyły się dwuletnim zakazem stadionowym i grzywną w wysokości 3 tys. złotych. 23 razy użyto środków przymusu bezpośredniego w postaci siły fizycznej, kajdanek oraz RMG i RMP. Każdorazowo ich użycie nie budziło wątpliwości. Zabezpieczono również 130 środków pirotechnicznych – poinformował podinspektor Sylwester Marczak.

– Na obecną chwilę żadne z oskarżeń, które pojawiają się w przestrzeni medialnej, nie znalazły potwierdzenia – dodał rzecznik stołecznej policji.




Kibice Lecha Poznań zapowiedzieli, że podejmą prawne kroki w stosunku do policjantów. Na razie trwa jednak zbieranie materiałów dowodowych.

Źródło: goal.pl

Reprezentant Polski odpowiada emerytowanym piłkarzom. „To farmazon”




Paweł Bochniewicz udzielił wywiadu portalowi „weszlo.com”. Obrońca Heerenveen odniósł się do krytyki wobec reprezentacji Polski. Były piłkarz Górnika Zabrze uważa, że zarzuty o braku zaangażowania kadrowiczów są chybione.

Nie chce im się?

Paweł Bochniewicz zagrał od początku spotkania przeciwko reprezentacji Czech. Polak zszedł jednak z boiska w 57. minucie z uwagi na uraz. Ostatecznie mecz skończył się remisem 1:1, a Biało-Czerwoni będą musieli powalczyć o awans poprzez udział w barażach.




Ogromna kontrowersja w meczu o awans na Euro. Ukraina została okradziona kosztem Włochów? [WIDEO]

Piłkarz Heerenveen później udzielił wywiadu portalowi „weszlo.com”, w którym stwierdził, co mu się podobało w grze Polaków. Obrońca przyznał, że postawa Biało-Czerwonych może być podstawą do optymizmu.




– Mecz z Czechami był ciężki. Wiem, że jest oceniany negatywnie, ale myślę, że to, jak weszliśmy w mecz, pokazało, że chcemy wygrać. Wyszliśmy bardzo wysoko, graliśmy piłką. Brakowało jakości z przodu, ostatniego podania i wykończenia, ale nie było najgorzej – powiedział Bochniewicz.

– Są mankamenty, rzeczy, które trzeba nadrobić, ale w meczu z Czechami nie zawiodła mentalność. (…) Nie ma zawodnika, który tu odpuszcza. Najbardziej denerwują mnie piłkarze na emeryturze, którzy kwestionują, że temu czy tamtemu reprezentantowi się nie chce. To farmazon. Każdy marzył o tej drużynie i nawet w tych wstydliwych meczach chce się grać – dodał.




Reprezentacja Polski podczas listopadowego zgrupowania zagra jeszcze jedno spotkanie. Biało-Czerwoni zmierzą się z Łotwą we wtorek o 20:45.

Źródło: weszlo.com

Mocne słowa Kucharskiego o Lewandowskim. „Poszedł na współpracę z pisowskimi służbami”




Cezary Kucharski udzielił wywiadu Tomaszowi Ćwiąkale. Były agent Roberta Lewandowskiego wypowiedział się między innymi na temat współpracy z kapitanem reprezentacji Polski.

Robert Lewandowski i Cezary Kucharski od wielu lat mają ze sobą konflikt. Rozpoczął się od oskarżenia ze strony piłkarza o szantaż. Agent „Lewego” miał wówczas grozić, że ujawni informacje o oszustwa podatkowe Lewandowskich, a za milczenie w tej sprawie oczekiwał 20 mln euro.

Michał Probierz zaskoczył kibiców. Podał skład na mecz z Łotwą [CZYTAJ]




Według Cezarego Kucharskiego taśmy ujawniające szantaż są zmanipulowane i należy je przeanalizować kolejny raz. Były agent Roberta Lewandowskiego wspomniał również o przeżyciach Anny Lewandowskiej, która miała mieć ataki paniki i szczękościsk.




– To jest teatr. Pan Siemiątkowski (pełnomocnik Lewandowskich w tej sprawie – przyp. red.) buduje teatr na użytek sądu, opinii publicznej, że Lewandowska bardzo cierpiała i cierpi z tego powodu. Ja jej do tej sprawy nie zapraszałem. To Siemiątkowski wymyślił, by ją do tego zaangażować. Lewandowscy mają w zwyczaju komunikować się z opinią publiczną przez portale plotkarskie. Z mojego punktu widzenia to dla mnie jest wymyślone na użytek oczerniania mnie w mediach i przed sądem – powiedział Kucharski.

Czy jest szansa na ugodę?

– W zeszłym roku, bodaj w czerwcu, był u mnie wysłannik Lewandowskiego. Przyjechał poważny człowiek składać mi jakieś propozycje. Ale nie były one poważne. W styczniu tego roku Siemiątkowski proponował mojemu prawnikowi kwotę za ugodę, ale też niepoważną. Ja spokojnie czekam na to, co będzie się działo w sądach – dodał.

– Mam świadomość, że to będzie trwało długo. Ja to traktuję jako grę, jako negocjacje. Nie po to Lewandowski poszedł na współpracę z pisowskimi służbami, prokuraturą, żebym ja poszedł do więzienia za szantaż, który wymyślił. W tej grze chodzi o pieniądze – podsumował były reprezentant Polski.




Źródło: Tomasz Ćwiąkała, Sport.pl

Trener z dwoma wyrokami za korupcję pracował w młodzieżowej kadrze Polski. „Poprosiłem, by mógł dokończyć pracę”




W Polskim Związku Piłki Nożnej niedawno pracował człowiek skazany za ustawianie meczów. Dariusz Kołodziej usłyszał w przeszłości dwa wyroki, a mimo to znalazł miejsce w sztabie szkoleniowym kadry do lat siedemnastu.




Człowiek z korupcyjną przeszłością pracował w kadrze

Mundial do lat siedemnastu okazał się kiepskim w wykonaniu Biało-Czerwonych. Polacy przegrali wszystkie mecze, a przed turniejem wstrząsnęła nimi afera alkoholowa. Młodzi reprezentanci strzelili tylko jednego gola, tracąc aż dziewięć.

Prezydent UEFA rozwścieczył Ukrainę. Skandaliczna wypowiedź przed meczem z Włochami [CZYTAJ]




Po odpadnięciu z turnieju z kadry U-17 odszedł asystent Dariusz Kołodziej. Portal „pilkarskamafia.blogsport.com” przypomniał o korupcyjnej przeszłości trenera. Kołodziej był dwukrotnie skazany za ustawianie meczów.

W pierwszym przypadku mówiono o ustawieniu meczu Hutnika Kraków z Motorem Lublin. Były zawodnik poddał się karze, a sąd orzekł wobec niego 14 miesięcy więzienia w zawieszeniu na trzy lata, trzy tysiące złotych grzywny oraz przepadek 900 zł łapówki za sprzedanie spotkania.

W drugiej rozprawie chodziło o ustawienie meczów Podbeskidzia z ŁKS-em i Radomiakiem. Tutaj Kołodziej również dobrowolnie poddał się karze, za co skazano go na 10 miesięcy więzienia w zawieszeniu na 2 lata oraz 2 tys. zł grzywny.




Szkoleniowiec przed podjęciem pracy w PZPN-ie nie poinformował o swojej przeszłości. Federacja dowiedziała się o tym po wdrożeniu sprawdzających procedur (po aferze z Antonim Fijarczykiem – przyp. red.).

– Jako członek sztabu był zgłoszony do FIFA, miał zakupione bilety lotnicze do Indonezji oraz przydzielone zadania w sztabie. Porozmawiałem z prezesem Cezarym Kuleszą i poprosiłem, by Kołodziej mógł dokończyć pracę na mundialu w Indonezji – wytłumaczył Maciej Mateńko, wiceprezes PZPN, cytowany przez „pilkarskamafia.blogspot.com”.

Źródło: pilkarskamafia.blogspot.com, meczyki.pl

Nowe nagranie ws. afery u naszych sąsiadów. Pijany reprezentant Czech omal nie wpadł pod koła samochodu [WIDEO]




Czeska federacja piłkarska poinformowała o wyrzuceniu trzech piłkarzy reprezentacji z listopadowego zgrupowania. Teraz wyciekło nagranie z pijanym piłkarzem naszych południowych sąsiadów.




Afera u sąsiadów

Reprezentacja Czech zremisowała z Polską w meczu eliminacji do EURO 2024. Już jutro nasi południowi sąsiedzi przystąpią do ostatniego starcia w ramach tych rozgrywek. Podejmą u siebie Mołdawię. To spotkanie zdecyduje o ich awansie (wystarczy im remis – przyp. red.).

Spora afera na linii PZPN – dziennikarz. Federacja grozi pozwem, a Żelazny odpowiada [CZYTAJ]




Do tego starcia Czesi przystąpią w okrojonym składzie. Federacja poinformowała o wydaleniu trzech zawodników ze zgrupowania. Mowa o Vladimirze Coufalu, Janie Kuchcie i Jakubie Brabecu. Piłkarze zostali złapani na imprezowaniu w klubie w centrum Ołomuńca, gdzie odbędzie się mecz z Mołdawią.




Nowe światło w tej sprawie rzuciło nagranie z udziałem jednego z piłkarzy. Na wideo kompletnie pijany Brabec przechodzi przez ulicę w nieoznakowanym miejscu. Niewiele zabrakło, a zawodnik wpadłby pod koła zbliżającego się samochodu. Kolegę szybko zawrócił Coufal, przez co uniknięto tragedii.

Źródło: Twitter

Spora afera na linii PZPN – dziennikarz. Federacja grozi pozwem, a Żelazny odpowiada

Polski Związek Piłki Nożnej zagroził Piotrowi Żelaznemu pozwem. Sprawa wywołała spore oburzenie w całym piłkarskim środowisku. Związek odniósł się do całej sprawy, co szybko skontrował sam dziennikarz.




Spięcie na linii PZPN – Żelazny

Piotr Żelazny to dziennikarz odpowiadający za „Magazyn Kopalnia” oraz występujący na antenie Viaplay. We wrześniu napisał wpis na Twitterze wpis odnoszący się do słów Cezarego Kuleszy z RMF FM o bankietach z udziałem działaczy: „Jak ktoś pana zaprosi, to co, siedzicie tak bez niczego?”.

Ujawniono przemowę Michała Probierza z przerwy w meczu z Czechami! „Dalej szukać” [WIDEO]




– Czy związek, którego wielka reforma polega na tym, że pijani działacze będą teraz wchodzić innym wejściem do samolotu, może komukolwiek stworzyć odpowiednie warunki do pracy? – napisał na Twitterze dziennikarz.

Federacja potępiła słowa Piotra Żelaznego. Polskiemu Związkowi Piłki Nożnej nie spodobały się zwłaszcza słowa „pijani działacze”. Dziennikarz otrzymał wezwanie do zaprzestania naruszeń dóbr osobistych oraz przeprosin za powyższe słowa.

Oświadczenie federacji




– Jak każda organizacja w naszym kraju mamy prawo do ochrony własnego wizerunku. Szanujemy dziennikarzy, ich prawo do krytyki i oceny naszych działań. Nie możemy jednak przejść obojętnie od wpisów i wypowiedzi, które nie noszą znamion krytyki dziennikarskiej, a są po prostu hejtem skierowanym w największy związek sportowy w naszym kraju – czytamy w oficjalnym komunikacie PZPN-u.

– Pan Piotr Żelazny w swoim wpisie, nagraniu oraz audycji opublikowanej w portalu Onet naruszył dobro organizacji, obrażając PZPN, dziesiątki tysięcy działaczy piłkarskich pracujących w tysiącach klubów, ludzi pracujących na co dzień w związku oraz wszystkich naszych partnerów. Nie ma i nie będzie naszej zgody na szkalowanie środowiska piłkarskiego – dodano.

Do komunikatu polskiej federacji odniósł się główny zainteresowany. Piotr Żelazny we wpisie na Twitterze sprostował, że nie miał na celu obrazić wszystkich pracowników Polskiego Związku Piłki Nożnej.




– Nie obraziłem tysięcy działaczy, mówiłem wprost o nawalonych dziadach, pchających się do samolotu, motywujących, łających i pouczających piłkarzy. Mówiłem oczywiście o Cezarym Kuleszy, który przyznawał wprost, że przecież tak bez niczego nie potrafi i się nie godzi. Zizizuza – odpowiedział dziennikarz.

Źródło: Twitter

Trzech piłkarzy reprezentacji Czech wyleciało ze zgrupowania. Afera u naszych sąsiadów

Reprezentacja Czech po remisie z Polską ma szanse na bezpośredni awans na EURO 2024 w Niemczech. Niedługo po meczu z Biało-Czerwonymi w ich szeregach doszło do zamieszania, przez co ze zgrupowania wyleciało trzech zawodników.




Wylecieli ze zgrupowania

Reprezentacja Czech zremisowała z Polską (1:1) na PGE Narodowym, dzięki czemu nadal mają szansę na bezpośredni awans na Mistrzostwa Europy. W ostatniej kolejce eliminacji nasi sąsiedzi zagrają z Mołdawią, która znajduje się tuż za nimi (mają dwa punkty mniej, remis da awans Czechom – przyp. red.).




Rodzice piłkarza zamieszanego w aferę alkoholową wyciągną konsekwencje wobec PZPN? „Być może skończy się oskarżeniami” [CZYTAJ]

Przed kluczowym spotkaniem doszło jednak do sporego skandalu w szeregach naszych południowych sąsiadów. Kadra Czechów „zeszczuplała” o trzech zawodników. Kadrę musieli opuścić Vladimír Coufal z West Hamu United, Jan Kuchta ze Sparty Praga oraz Jakub Brabec z Arisu Saloniki.




– Trzech zawodników kadry narodowej w sobotni wieczór zasadniczo naruszyło regulamin wewnętrzny drużyny narodowej. Jakub Brabec, Vladimír Coufal i Jan Kuchta opuścili spotkania kadry narodowej ze skutkiem natychmiastowym decyzją władz kadry narodowej – czytamy w komunikacie federacji.




Przypomnijmy, że cała trójka znalazła się w składzie na mecz z Polską. Na razie nie wiadomo, co było powodem usunięcia piłkarzy ze zgrupowania. Według nieoficjalnych doniesień zawodnicy mieli imprezować w klubie nocnym w centrum Ołomuńca.

Źródło: Ceska fotbalova reprezentace, transfery.info

Rodzice piłkarza zamieszanego w aferę alkoholową wyciągną konsekwencje wobec PZPN? „Być może skończy się oskarżeniami”

Polski Związek Piłki Nożnej może mieć problemy ze względu na usunięcie jednego z zawodników za aferę alkoholową na kadrze U-17. Rodzice piłkarza mogą domagać się wyciągnięcia konsekwencji wobec polskiej federacji. Współpracują już z kancelarią prawną.




Rodzice wyciągną konsekwencje wobec PZPN?

Przed rozpoczęciem mistrzostw świata U-17 w reprezentacji Polski czterech piłkarzy zostało przyłapanych na piciu alkoholu. Mowa o Oskarze Tomczyku, Filipie Wolskim, Janie Łabędzkim i Filipie Rózdze. Cała czwórka została usunięta ze zgrupowania, przez co musieli wrócić wcześniej do kraju.




Tak prezentuje się nasza sytuacja w barażach o Euro. Idealny scenariusz blisko spełnienia [CZYTAJ]

Wiele wskazuje na to, że sprawa może mieć dalszy ciąg. Według doniesień Tomasza Włodarczyka z portalu „Meczyki.pl” rodzice jednego z zawodników rozważają wyciągnięcie konsekwencji wobec federacji.




– To może nie być koniec zamieszania wokół afery alkoholowej w kadrze do lat 17. Być może skończy się jakimiś oskarżeniami pod adresem PZPN. Według moich informacji rodzice co najmniej jednego z piłkarzy współpracują już z kancelarią prawną i mogą domagać się wyciągnięcia konsekwencji wobec federacji za to, w jaki sposób potraktowano nieletniego – przekazał dziennikarz w programie „Pogadajmy o piłce”.




Źródło: Meczyki.pl

Kontrowersyjny ruch ze strony PZPN. Pismo sądowe trafiło do dziennikarza

PZPN za pośrednictwem swoich prawników wysłał pismo sądowe do jednego z polskich dziennikarzy. Wszystko to za sprawą wpisu na Twitterze, który miał naruszyć dobra osobiste piłkarskiej federacji.




Dziennikarz Piotr Żelazny zamieścił dziś w mediach społecznościowych wpis, w którym pochwalił się pismem, jaki ostatnio otrzymał od PZPN. Prawnik federacji we wspomnianym piśmie wezwał dziennikarza do zaprzestania dalszych naruszeń dóbr osobistych PZPN poprzez usunięcie określonego wpisu na Twitterze. Ponadto dziennikarz został wezwany do zamieszczenia na swoim profilu przeprosin w ciągu 24 godzin.







Wpis opublikowany przez Żelaznego miał godzić w dobre imię PZPN  i naruszać dobra osobiste federacji. Ów wpis pojawił się na profilu dziennikarza 12 września. Jego treść brzmiała następująco: „Czy związek, którego wielka reforma polega na tym, że pijani działacze będą teraz wchodzić innym wejściem do samolotu, może komukolwiek stworzyć odpowiednie warunki do pracy?”.




Mimo otrzymanego wezwania dziennikarz nie zamierza się do niego dostosowywać. Przekazał na Twitterze, że nawet przez myśl mu nie przeszło to, by usuwać poprzedni wpis i zamieścić przeprosiny.

Międzynarodowa federacja myśli o wprowadzeniu nowej zasady w celu ochrony sędziów. Zainspirowali się regułą z rugby

Wiele wskazuje na to, że już niedługo zostanie wprowadzony nowy przepis chroniący sędziów piłkarskich. Międzynarodowa federacja zainspirowała się pomysłem z innej dyscypliny – rugby.




Nowy przepis w piłce nożnej?

Według aktualnych przepisów gry w piłkę nożną tylko kapitanowie drużyn są uprawnieni do rozmawiania z sędziami. Próby podjęcia dyskusji przez innych zawodników powinny kończyć się napomnieniem. W ostatnich latach wygląda to jednak nieco inaczej. Do sędziów podbiegają całe zespoły, przez co federacje chcą zmniejszyć liczbę takich przypadków.

Motor Lublin podniesie ceny biletów za… przekleństwa? „Takie zachowania utrzymują negatywny wizerunek Klubu” [CZYTAJ]




Na Wyspach Brytyjskich od kilku lat testują regułę zainspirowaną z innego sportu – rugby. Na szczeblu juniorskim i amatorskim sędziowie mogą nakazać zachowującemu się agresywnie zawodnikowi zejście na dziesięć minut.




Według „The Times” Brytyjczycy są bliscy zaadaptowania tej zasady również w lidze zawodowej. Wszystko przez malejący autorytet arbitrów po wprowadzeniu systemu VAR i pomyłek z nim związanym.

– Niewłaściwe zachowanie zawodników to jeden z głównych problemów w piłce nożnej. Kary czasowe sprawdziły się na amatorskim szczeblu. Piłkarz nie przejmie się żółtą kartką za powiedzenie czegoś arbitrowi, lecz mogłoby być inaczej, gdyby musiał opuścić boisko na kilka minut – przyznał dyrektor wykonawczy IFAB, Lukas Brud.

– Wszyscy wielokrotnie widzieli zmasowane ataki na sędziów. To jest niedopuszczalne. Chcemy, by rzeczywiście tylko kapitanowie mogli z nimi dyskutować. Sprawdziło się to w rugby czy koszykówce – podsumował.




Władze IFAB mają za dwa tygodnie spotkanie z przedstawicielami angielskich klubów. Wiele wskazuje na to, że wtedy zapadnie decyzja o stosowaniu wspomnianej zasady.

Źródło: The Times, Meczyki.pl

Motor Lublin podniesie ceny biletów za… przekleństwa? „Takie zachowania utrzymują negatywny wizerunek Klubu”

Motor Lublin poinformował o podniesieniu cen biletów na mecze ze względu na nieodpowiednie zachowanie kibiców. – Takie zachowania utrzymują negatywny wizerunek Klubu – czytamy w komunikacie.




Nietypowe działanie polskiego klubu

Gazeta Wyborcza niedawno opublikowała artykuł, w którym opisuje działanie kiboli Motoru Lublin. W trakcie meczu kibice wywiesili transparent, na którym widnieje napis o treści: „Baton, knułeś, kłamałeś, ludzi oczerniałeś. Blind fury za plecami opatentowałeś – za to z Motoru pogoniony zostałeś„.

Były piłkarz Górnika nakłaniał gangstera do napadu na dom Lewandowskich?! Szokujące słowa [CZYTAJ]




Klub poinformował, że wspomniane zachowanie fanatyków miało bezpośredni wpływ na wycofanie się jednego ze sponsorów. To oczywiście wygenerowało straty, które Motor Lublin chce nadrobić za pomocą podniesienia cen biletów.

Klub opowiedział o swoim pomyśle w oficjalnym komunikacie.




– Od najbliższego meczu za każde naruszenie w formie wulgarnych okrzyków lub transparentów, a także odpalania flar i rzucania rac na boisko cena biletu na sektorach, na których będzie dochodziło do tych karygodnych incydentów będzie podwyższana o 5 złotych na każdy kolejny mecz – czytamy w oświadczeniu.

– Jednocześnie informujemy, że takie zachowania utrzymują negatywny wizerunek Klubu, co w konsekwencji może doprowadzić do wycofania się głównego inwestora z jego dalszego finansowania. Mamy nadzieję, że kibice włączą się w dbanie i troskę o nienaganny wizerunek Klubu – dodali.

Wspomniane działanie Motoru Lublin wywołało lawinę negatywnych komentarzy. Kibice stwierdzają między innymi, że to pretekst właściciela do wycofania się z finansowania zespołu.




– To oświadczenie to jakiś żart. Pan Jakubas znudził się Motorem i ewidentnie szuka sposobu, jak uciec z klubu… Najlepiej zgonić na „złych kibiców”. Ma kolegów: Mioduskiego czy Świerczewskiego i nie wie, że częścią piłki nożnej są oprawy? Że na trybunach są wulgaryzmy? – napisał jeden z fanów.

Źródło: Motor Lublin

Współpracownik Roberta Lewandowskiego o słowach byłego psychologa kadry. „Jestem zszokowany”




Kilka dni temu Damian Salwin ocenił zdolności przywódcze Roberta Lewandowskiego. Były psycholog reprezentacji Polski podważył umiejętności piłkarza FC Barcelony. Słowa Salwina zszokowały współpracownika Roberta Lewandowskiego – Tomasza Zawiślaka.




Kolega Lewandowskiego o opinii psychologa z kadencji Brzęczka

Damian Salwin negatywnie ocenił Roberta Lewandowskiego w roli lidera reprezentacji Polski. Były psycholog Biało-Czerwonych stwierdził, że piłkarz FC Barcelony posiada inny zestaw cech. Słowa te odbiły się szerokim echem w całej Polsce.

Były psycholog reprezentacji o charakterze Lewandowskiego jako lidera. „Nie widziałem czegoś takiego” [CZYTAJ]




Portal WP Sportowe Fakty zapytał współpracownika Roberta Lewandowskiego o zdanie w tej sprawie. Tomasz Zawiślak nie zamierzał się odnosić do słów byłego psychologa reprezentacji Polski. Przyznał jednak, że zdziwiło go to stwierdzenie.




– Jestem zszokowany, że psycholog publicznie wypowiada tego typu opinie o osobach, z którymi łączyła go relacja zawodowa. I tym bardziej nie zamierzam się do tych słów odnosić – powiedział Zawiślak.

Źródło: WP Sportowe Fakty

EkstraklasaTrolls.pl
Przegląd prywatności

Ta strona korzysta z ciasteczek, aby zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o ciasteczkach są przechowywane w przeglądarce i wykonują funkcje takie jak rozpoznawanie Cię po powrocie na naszą stronę internetową i pomaganie naszemu zespołowi w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne.