Francuskie brudy wychodzą na wierzch. Konflikty rodziły konflikty, nawet hotel był zły…

Mimo iż we Francuzach upatrywano przyszłych mistrzów Europy, ci odpadli już w 1/8 fazy pucharowej turnieju. „L’Equipe” publikuje teraz kulisy z drużyny „Trójkolorowych”. Okazuje się, że w kadrze Deschampsa dochodziło do wielu spięć. Generalnie panowała tam nie najlepsza atmosfera. 

W poniedziałek Szwajcaria dokonała niemożliwego i wyeliminowała Francję z Euro 2020. Dla piłkarzy znad Sekwany był to szok, podobnie zresztą, jak dla kibiców. Tym bardziej że ekipa Didiera Deschampsa prowadziła w końcówce 3-1, a mimo to dała sobie strzelić dwie bramki.

Remis poskutkował dogrywką, która nie przyniosła jednak rozstrzygnięcia. Spotkanie rozstrzygnąć miał konkurs rzutów karnych, gdzie jako jedyny pomylił się Kylian Mbappe.

Bulgoczący kocioł

Natłok gwiazd w ekipie mistrzów świata sprzed trzech lat okazał się dla nich zgubny. Choć na papierze kadra Francji wyglądała wprost kosmicznie, to nie przełożyło się to na występ „Trójkolorowych” na Euro.

„L’Equipe” ujawnia, że w drużynie Deschampsa dochodziło do wielu spięć. Najczęstszymi nazwiskami, które wymieniają dziennikarze są: Kylian Mbappe i Antoine Griezmann. 22-latek był ponoć zazdrosny o piłkarza Barcelony.

– Mówi się, że ten pierwszy jest zazdrosny o zaufanie, jakim trener i drużyna obdarzają Griezmanna, a na dodatek cały czas trwa dyskusja nad tym, kto jest odpowiedzialny za wykonywanie stałych fragmentów. Podobno w ostatnich latach Mbappe nieco zmienił się, dlatego też stał się trudniejszy do współpracy – pisze „L’Equipe”.

Frustracja Mbappe przełożyła się także na innych zawodników „Trójkolorowych”. Atmosfera udzieliła się nawet najbardziej doświadczonym piłkarzom mistrzów świata. Hugo Lloris, Steve Mandanda oraz Moussa Sissoko byli już zmęczeni humorami piłkarza PSG.

Jak w trampkarzach

Swoje dorzuciła także matka Adriena Rabiota. Po spotkaniu ze Szwajcarią ukazały się informacje o jej wyczynach na trybunach. Veronique Rabiot miała ostro krytykować piłkarzy francuskiej drużyny oraz wdać się w kłótnie z ich rodzinami. Najbardziej oberwało się ojcu Mbappe oraz najbliższym Paula Pogby.

– Po wyeliminowaniu z turnieju pojawiły się doniesienia o burzy, która wybuchła między matką Adriena Rabiota a rodzinami Paula Pogby i Kyliana Mbappe, ale wydaje się, że podczas turnieju było więcej nieprzyjemnych incydentów – twierdzą dziennikarze.

Powrót (niekoniecznie) udany

Choć Karim Benzema dobrze zaprezentował się na Euro po swoim powrocie do reprezentacji – nie wszystkim miało się to podobać. Ponownym powołaniem piłkarza Realu Madryt nie był zachwycony Antoine Griezmann.

– Griezmann nie był zachwycony powrotem Benzemy do kadry narodowej, biorąc pod uwagę fakt, że zmusiło go to do zmiany roli, ale podkreśla się, że zawsze podchodził do swojej pracy z pokorą i pozytywnym nastawieniem – zaznaczono w prasie.

„L’Equipe” dodaje, że kadrowiczom nie przypasowało także… miejsce noclegu na Węgrzech. W tamtejszym hotelu nie można było otwierać okien, przez co zawodnicy czuli się „uwięzieni” w Budapeszcie. Pogba poprosił nawet o przeprowadzkę do innego ośrodka, z widokiem na jezioro Gardony.

Kto zawinił blamażowi na Euro 2020? Niemieccy kibice wybrali kozła ofiarnego

Reprezentacja Niemiec na Euro 2020 zdecydowanie rozczarowała. Podopieczni Joachima Loewa ledwie wyszli z grupy, po czym odpadli już w 1/8 po porażce z Anglią (0-2). Media u naszych zachodnich sąsiadów szukają winnych słabego występu swojej drużyny na mistrzostwach Europy. Kibice są przekonani, że największą odpowiedzialność ponosi za to selekcjoner. 

Niemcy nie przechodzą najlepszego okresu w swojej historii. Euro 2020 to już druga wielka impreza, z której bardzo szybko odpadają. Trzy lata temu na mundialu w Rosji nie zdołali nawet wyjść z grupy. Tym razem, choć udało im się awansować do fazy pucharowej, nie zagrzali tam długo miejsca. Porażka z Anglią (0-2) przekreśliła marzenia „Die Mannschaft” na dalszy udział w turnieju.

Koniec ery z niesmakiem

Już od dawna wiedzieliśmy, że po mistrzostwach z niemiecką kadrą rozstanie się Joachim Loew. Mało kto jednak spodziewał się, że wieloletni selekcjoner odejdzie z reprezentacji w tak słabej atmosferze.

„Bild” sporządził nawet specjalną ankietę dla kibiców, gdzie oceniano występ naszych zachodnich sąsiadów na Euro. Według głosujących Loew ponosi największą winę za odpadnięcie z imprezy (aż 37 proc.). Kolejne 27 proc. wini za to drużynę, zaś 10 proc. głosowało na niemieckie związek.

Oberwało się także piłkarzom. Najsłabiej według kibiców wypadł Leroy Sane (22 proc. głosów kibiców). Również Thomasa Mullera obwinia się za słaby występ kadry. Wracając jednak do Loewa, aż 63 proc. ankietowanych stwierdza, że szkoleniowiec powinien rozstać się z reprezentacją jeszcze przed startem Euro 2020.

Pozytywy?

Mimo wielu negatywnych opinii kibice wyróżnili trzech zawodników „Die Mannschaft”. Według fanów najlepiej w niemieckiej kadrze zaprezentował się Robin Gosens (15,5 proc.). Doceniono także postawę Joshuy Kimmicha (12,7 proc.) oraz Leona Goretzki (11 proc.), którzy byli kolejnymi najlepiej ocenianymi piłkarzami mistrzów świata z 2014 roku.

Kibice są spokojni, jeśli chodzi o przyszłość niemieckiej piłki reprezentacyjnej. 75 proc. głosujących uważa, że Hansi Flick będzie idealnym następcą Loewa.

Juranović skomentował plotki o odejściu z Legii. Stanowcza odpowiedź

Josip Juranović wraz z reprezentacją Chorwacji doszedł do 1/8 finału Euro 2020. Wicemistrzowie świata odpadli już z turnieju po meczu z Hiszpanią, zaś prawy obrońca pokazał się z dobrej strony. To z kolei zaowocowało zainteresowaniem ze strony silniejszych klubów. W rozmowie z „Super Expressem” 25-latek zapewnił jednak, że póki co nie myśli o odejściu z Legii. 

Niebawem drużyna Czesława Michniewicza podejmie w pierwszej rundzie eliminacji do Ligi Mistrzów norweski Bodo/Glimt. Rywalizacja z mistrzami Eliteserien rozpocznie się już w przyszłym tygodniu.

Urlop przed rewanżem

Początkowo Juranović miał być do dyspozycji trenera już na pierwszy mecz z Bodo. Tak się jednak nie stanie, gdyż najpierw uda się na krótki urlop do Dalmacji. Chorwat w rozmowie z „Super Expressem” wyjaśnił, że decyzję podjęto po rozmowach z klubem.

– Rozmawiałem z dyrektorem sportowym, a także trenerem Legii. Powiedział mi, że powinienem odpocząć. Krótki urlop spędzam w Chorwacji, w Dalmacji – wyjaśnił 25-latek.

– Do klubu wracam 11 lipca, czyli trzy dni przed rewanżem z Bodo/Glimt w I rundzie eliminacji Ligi Mistrzów. Zabraknie mnie w pierwszym spotkaniu, ale w rewanżu będę do dyspozycji trenera. Będę chciał pomóc drużynie w meczu z mistrzem Norwegii – dodał.

Dobre występy na mistrzostwach Europy poskutkowały zainteresowaniem Juranoviciem na rynku transferowym. Piłkarz zapewnia jednak, że na razie nie zamierza opuszczać Warszawy.

– Szczerze, to nic mi o tym nie wiadomo. Nikt ze mną na ten temat nie rozmawiał. Byłem z tego wyłączony. Interesowało mnie tylko EURO, na nim byłem skupiony. Poza tym mam ważny kontrakt z Legią – stwierdził.

Były kapitan kadry wskazał faworyta do wygrania Euro. Zaskakujący wybór

Jacek Bąk, były kapitan reprezentacji Polski w rozmowie z „Interią” wskazał swojego faworyta do wygrania mistrzostw Europy. Według 48-latka po trofeum sięgnąć może reprezentacja Danii. 

W piątek wyłonieni zostaną pierwsi półfinaliści Euro 2020. Najpierw czeka nas spotkanie Szwajcarii z Hiszpanią, zaś następnie zagrają ze sobą Belgowie i Włosi. Wiele wskazuje na to, że w tej drugiej parze możemy upatrywać przyszłego mistrza Europy.

Serce – Belgia, rozum – Włosi

Jacek Bąk nie ukrywa, że liczy na reprezentację Roberto Martineza. Były kapitan polskiej kadry liczy na to, że to „Czerwone Diabły” zameldują się w półfinale Euro 2020, jednak ma świadomość potencjału włoskiej ekipy.

– Wolałbym w półfinale Belgię, ale coś mi podpowiada, że wygrają Włosi. Bardzo chciałbym się mylić, bo nie przepadam za tą drużyną. Trzeba jej jednak oddać, że do tej pory pokazała więcej od Belgów, by po ten tytuł sięgnąć – przyznał Bąk w rozmowie z „Interią”.

– Na pewno przyjemniej dla oka grają Belgowie. No i mają w swoich szeregach Romelu Lukaku. To taki napastnik-bomba. Może eksplodować w każdej chwili i w każdym miejscu. Włosi też potrafią grać kombinacyjnie i mają swoje atuty w ataku, ale bazują przede wszystkim na betonowej defensywie, o którą potrafią się rozbić najlepsi – dodał.

Prawdziwy „czarny koń”?

Bąk przekonuje także, że należy skupić wzrok również na Duńczykach. 48-latek upatruje w nich drużynę, która może jeszcze sporo namieszać. Ba, były piłkarz uważa, że w końcowym rozrachunku mogą nawet sięgnąć po zwycięstwo na Euro 2020.

– Duńczycy to najbardziej nieobliczalna ekipa turnieju. I to oni mogą się okazać „czarnym koniem” nie do zatrzymania. Grają radosną piłkę, wspaniale się na taki futbol patrzy. Są mocni fizycznie, zaawansowani technicznie i mają trenera, który potrafi im pomóc taktycznie. Jeśli dojdzie do powtórki z ’92 roku, nie powinniśmy tego nazywać sensacją – zaznaczył.

Francja jak Polska z Euro 2016. Kibice żądają… powtórzenia karnego Mbappe

Francja w niebywałych okolicznościach odpadła kilka dni temu z Euro 2020. W 1/8 finału imprezy wyeliminowali ich Szwajcarzy, którzy byli już jedną nogą poza turniejem. Wątpliwości budzi jednak ostatni rzut karny wykonany przez Kyliana Mbappe. Nie tyle chodzi o tego, który oddawał strzał, a o tego, który go obronił. 

W Rumunii w poniedziałek doszło do wielkiej sensacji. Francuzi, których typowano na kandydatów do wygrania mistrzostw Europy po konkursie rzutów karnych odpadli z Euro. Co więcej, za ich wyeliminowanie odpowiadają Szwajcarzy. Warto dodać, że „Helweci” przegrywali już 3-1, jednak w końcówce udało im się doprowadzić do remisu i dogrywki.

Po dodatkowych 30 minutach, w których nie padła bramka rozstrzygająca, obie drużyny przystąpiły do „jedenastek”. Wszyscy byli nieomylni, aż do Kyliana Mbappe. Młody gwiazdor źle uderzył piłkę, którą obronił Yann Sommer. Bramkarz Borussii M’Gladbach stał się tym samym bohaterem, jednak w kraju nad Sekwaną mają o tym inne zdanie.

Jak pięć lat temu…

Media oraz kibice we Francji zdążyły już zrugać Mbappe za fatalny strzał. Kiedy strzały w stronę 22-latka ustały, działa skierowano z powrotem na Szwajcarów. Według fanów „Trójkolorowych” Sommer podczas strzału Mbappe był źle ustawiony, przez co… rzut karny powinien być powtórzony! Mało tego, powstała nawet specjalna petycja, pod którą zbierane są podpisy.

https://twitter.com/Footballdayy2/status/1410485413446361089

Brzmi znajomo? Dokładnie, w 2016 roku mieliśmy taką samą sytuację, kiedy Jakub Błaszczykowski nie trafił z jedenastego metra w konkursie przeciwko Portugalii. Z Obecnymi mistrzami Europy „Biało-Czerwoni” mierzyli się wówczas w ćwierćfinale.

Guardiola nie chciał ponownie objąć Barcelony. Wskazał jednak, kto powinien to zrobić

Pep Guardiola zdecydował się nie wracać do FC Barcelony? Takie wieści przekazują hiszpańskie media. Szkoleniowiec Manchesteru City wskazał jednak trenera, który powinien objąć Dumę Katalonii po Ronaldzie Koemanie. 

Już od dawna huczy od plotek o ewentualnej zmianie w Barcelonie. Pozycja Koemana w Katalonii jest bardzo chwiejna, a Joan Laporta najchętniej zmieniłby Holendra. Wszystko przez to, w jakim stylu Blaugrana grała ostatnie mecze minionego sezonu.

To wszystko działo się zaledwie kilka tygodni temu. Wówczas lista potencjalnych trenerów rosła z dnia na dzień. Aktualnie w tej sprawie jest nieco ciszej, co jednak nie oznacza, że temat został zmieciony pod dywan.

Idealny kandydat?

Joan Laporta wciąż ma myśleć nad zastąpieniem Koemana. W tym celu spotkał się nawet z Pepem Guardiolą. Na początku czerwca panowie porozmawiali z Majorce o ewentualnym powrocie 50-latka do Katalonii. Ten jednak stanowczo odmówił.

Javi Miguel w programie „Onze” przekazał natomiast, że Guardiola doradził w tej sprawie prezesowi Barcy. Szkoleniowiec Manchesteru City miał wskazać Luisa Enrique jako idealnego kandydata do przejęcia drużyny po Koemanie.

https://twitter.com/FCBarcelonaFl/status/1410083680823955458

Matka reprezentanta Francji awanturowała się na meczu. Atakowała rodziny innych piłkarzy

Porażka Francji ze Szwajcarią w 1/8 finału mistrzostw Europy nadal odbija się szerokim echem. We francuskich mediach przeczytać można bardzo wiele o porażce „Trójkolorowych”, jednak nie tylko wydarzenia boiskowe przykuły ich uwagę. Także na trybunach działo się sporo. 

Nastroje nad Sekwaną nie są obecnie najlepsze. Zresztą trudno się dziwić. Francuzi byli kreowani na jednych z faworytów do wygrania Euro 2020, a tymczasem odpadli zaledwie po czwartym meczu. Taki wynik to ogromne rozczarowanie.

Awanturka

Z poziomu trybun starcie ze Szwajcarią oglądały rodziny reprezentantów Francji. Wśród nich była także matka Adriena Rabiota, Veronique. W pewnym momencie kobieta wszczęła awanturę i zaczęła udzielać zawodnikom lekcji.

Oberwało się członkom rodzin piłkarzy, którzy również byli obecni na trybunach. Najpierw pani Rabiot zaatakowała państwa Pogba. Według kobiety to przez zawodnika Manchesteru United Szwajcarzy doprowadzili do wyrównania, a w konsekwencji do dogrywki.

To było jednak dopiero preludium. Najmocniej oberwało się rodzicom Kyliana Mbappe. Przypomnijmy, że 22-latek jako jedyny pomylił się w serii rzutów karnych, co przypieczętowało awans „Helwetów” do ćwierćfinału Euro. Matka Rabiota ostro skomentowała strzał piłkarza PSG. Zasugerowała także jego ojcu, by ten utemperował arogancję syna.

– To zawstydzające, jak on to uderzył. Piłkarz na takim poziomie… Uderzył zbyt lekko. Mam nadzieję, że go skarcicie – cytuje „RMC Sport”.

 

Wiadomo, czemu Coman nie chciał zmiany przeciwko Szwajcarii. Powód jest kuriozalny

Kingsley Coman w meczu 1/8 finału Euro 2020 przeciwko Szwajcarii wszedł z ławki rezerwowych na drugą połowę. Na murawie był następnie do 111. minuty. Francuskie media ujawniły, że 25-latek miał zejść z boiska wcześniej z powodu urazu, jednak… skrupulatnie odmawiał selekcjonerowi. 

Mecz Francji i Szwajcarii przeszedł już do historii. „Trójkolorowi” dali sobie wyrwać zwycięstwo, choć wygrywali już 3-1 w drugiej połowie spotkania. „Helweci” doprowadzili do remisu, aby później podejść do konkursu rzutów karnych. W nich pomylił się Kylian Mbappe, czym przypieczętował odpadnięcie mistrzów świata z turnieju.

„Nie zejdę”

Kingsley Coman na boisko w tym meczu wszedł dopiero w przerwie. Zmienił on wtedy Clementa Lengleta, jednak wytrwał tylko do dogrywki. Już na początku pierwszej połowy dodatkowych 30 minut 25-latek doznał urazu.

Didier Deschamps chciał dokonać zmiany, więc wysłał na rozgrzewkę Marcusa Thurama. Choć ból doskwierał Comanowi coraz bardziej to nie chciał opuścić murawy. Dopiero gdy selekcjoner Francuzów poważnie zirytował się całą sytuacją piłkarz Bayernu odpuścił i zszedł na ławkę. Była to już 111. minuta.

Czemu jednak Coman za wszelką cenę chciał zostać na boisku? „L’Equipe” podaje, że nie chciał, aby opinia publiczna znowu mówiła o jego podatności na kontuzje. Tylko w minionym sezonie Francuz czterokrotnie pauzował z powodu urazów.

https://twitter.com/Bojanowski33/status/1410088489543254024

Deschamps zabrał głos ws. swojej przyszłości. Już wiadomo, kto obejmie kadrę Francji?

Czy Didier Deschamps pożegna się z kadrą Francji? Kompromitująca porażka ze Szwajcarią i odpadnięcie z Euro 2020 mogą okazać się gwoździem do trumny selekcjonera „Trójkolorowych”. Sam 52-latek nie chciał teraz mówić o swojej przyszłości. 

Poniedziałkowy mecz 1/8 finału Euro 2020 stanowił prawdziwy rarytas. Francuzi prowadzili ze Szwajcarią 3-1, ale dali wbić sobie dwie bramki, dzięki czemu doszło do dogrywki. Ta nie przyniosła rozstrzygnięcia, co poskutkowało rzutami karnymi.

W konkursie „jedenastek” obie strony bezbłędnie wykonywały swoje uderzenia. Jedyny pomylił się Kylian Mbappe, czym przypieczętował awans Szwajcarii.

„Musisz to zaakceptować”

Na gwiazdorze PSG skupiła się największa krytyka po ostatnim gwizdku w Bukareszcie. Oprócz nietrafionego rzutu karnego Mbappe fatalnie marnował doskonałe okazje do zakończenia spotkania w regulaminowym czasie gry. Na pomeczowej konferencji młodego zawodnika w obronę wziął Didier Deschamps.

– Nawet jeśli nie strzela, często bywa decydujący. Wziął odpowiedzialność za ten rzut karny, ale nikt go za to nie obwinia. Rzuty karne to rzuty karne. To boli, ale musisz to zaakceptować. To jest piłka nożna. Często to my znajdowaliśmy się po dobrej stronie – stwierdził selekcjoner „Trójkolorowych”.

– Drugi gol Szwajcarów sprawił, że wróciły emocje i mecz zaczął się od nowa. Jeśli jest jakiś żal, to do ostatnich dziesięciu minut. Powinniśmy byli lepiej kontrolować wydarzenia – ocenił 52-latek.

Czas na zmianę?

Gigantyczna wpadka reprezentacji Francji może okazać się kamyczkiem, który uruchomi lawinę wydarzeń. Przyszłość Didiera Deschampsa stanęła obecnie pod znakiem zapytania i niewykluczone, że pożegna się z posadą selekcjonera swojego kraju.

Według Fabrizio Romano francuska federacja pod uwagę bierze obecnie dwa rozwiązania. Pierwszym ma być pozostawienie na stanowisku obecnego szkoleniowca i danie mu szansy na odbudowanie zespołu. Drugim, bardziej prawdopodobnym wyjściem jest zatrudnienie w miejsce 52-latka Zinedine’a Zidane’a.

Hiszpańska „Marca” podaje, że „Zizou” faktycznie może niebawem objąć kadrę „Trójkolorowych”. Do myślenia dają także słowa Florentino Pereza. Prezes Realu zdradził niedawno, że marzeniem byłego szkoleniowca „Królewskich” jest prowadzenie reprezentacji Francji.

Francuskie media komentują mecz ze Szwajcarią. „Zostali ukrzyżowani”

W poniedziałek byliśmy świadkami istnej sensacji. Francuzi, mistrzowie świata pożegnali się z Euro 2020 już na etapie 1/8. „Trójkolorowych” do domu odesłali Szwajcarzy, którzy w szalonych okolicznościach awansowali do ćwierćfinału mistrzostw Europy. Media znad Sekwany ostro skomentowały kompromitację swojej reprezentacji.

Francja uchodziła za jednego z faworytów całego Euro. Na papierze drużyna Didiera Dechampsa wyglądała kosmicznie, jednak pierwszy mecz po fazie grupowej zupełnie im nie wyszedł.

Spotkanie ze Szwajcarią zakończyło się remisem (3-3), po czym doszło do rzutów karnych. W nich lepsi okazali się „Helweci”. Ostatnią „jedenastkę” fatalnie wykonał Kylian Mbappe. Gwiazdor PSG wcześniej marnował okazję za okazją.

„Unicestwieni”

Odpadnięcie Francuzów brutalnie skomentowały rodzime media. Dziennikarze znad Sekwany nie zostawiły suchej nitki na drużynie mistrzów świata. „L’Equipe” na swojej okładce pisze wprost, że „Trójkolorowych” unicestwiono.

– Francuzi zostali ukrzyżowani przez Szwajcarów. Ogółem to był fantastyczny mecz, ale niestety także wielkie niepowodzenie i zawód po stronie mistrzów świata. Zostali brutalnie odesłani do domu, skarceni za niedoskonałości i błędy tych, którzy nimi zarządzali. Ta drużyna straciła solidność i duszę, która towarzyszyła jej trzy lata temu – napisano.

Podobnie o porażce Francji napisano w dzienniku „Le Figaro”. Bez ogródek mecz ze Szwajcarią uznano za największą porażkę w historii francuskiego futbolu.

– Są takie wieczory, które później pamięta się latami. Poniedziałkowy mecz zalicza się właśnie do tej kategorii. Niestety, to będzie smutna opowieść po nocy, która zostawi rany na generacji spragnionej kolejnych wygranych, ale nieumiejącej wyeliminować trzynastej drużyny świata. Z opuszczonymi głowami i łzami w oczach mistrzowie świata wyszli z Euro przez najmniejsze drzwi, po czymś, co jeszcze długo będzie nazywane jednym z największych niepowodzeń reprezentacji Francji w historii – czytamy.

„Le Monde” najwięcej zarzuca jednak nie piłkarzom, a selekcjonerowi „Trójkolorowych”. Didier Deschamps mocno oberwał za liczne eksperymenty taktyczne, które w końcu nie przyniosły oczekiwanych rezultatów.

– Cztery mecze, cztery schematy użyte przez Deschampsa, który przeszedł przez to Euro, jak 'Pan Złota Rączka’. Tylko wyglądało to tak, jakby jego 3-4-1-2 zupełnie zdezorientowało piłkarzy – podsumowali dziennikarze.

Kibice wybrali najlepszych i najgorszych kadrowiczów na Euro 2020. Zaskoczenia?

Jak poszczególni reprezentanci Polski wypadli na Euro 2020? Kibice w sondażu IBRiS dla „Onetu” ocenili postawę kadrowiczów. Dokonano także oceny Paulo Sousy oraz wybrano najlepszych piłkarzy na poszczególnych pozycjach.

Polska szybko, bo już po fazie grupowej pożegnała się z mistrzostwami Europy. Mimo dwóch porażek (ze Słowacją i Szwecją) oraz remisu (z Hiszpanią) kibice byli w większości dumni z „Biało-Czerwonych”. Szczególnie w meczu z „La Roja” widać było, że grają ambitnie i chcą wygrać spotkanie.

Wcześniej na naszych reprezentantów spadła ogromna fala krytyki. Mecz ze Słowacją okrzyknięto katastrofą, a gros kibiców negatywnie ocenił wówczas każdego zawodnika, nawet Roberta Lewandowskiego.

Zmienna optyka

Teraz kiedy jesteśmy już po fazie grupowej i po naszej przygodzie z Euro można na spokojnie dokonać oceny i analizy występu Polaków. Kibice, jak się okazuje, całkiem pozytywnie patrzą po czasie na reprezentację Polski.

W sondażu IBRiS sympatycy „Biało-Czerwonych” ocenili między innymi postawę Roberta Lewandowskiego. Przypomnijmy, że na kapitana spadły istne gromy po meczu ze Słowacją. Przeciwko Hiszpanii oraz Szwecji strzelił natomiast łącznie trzy bramki i wziął drużynę na swoje barki.

To nie uszło uwadze kibiców, którzy w znakomitej większości pozytywnie ocenili 32-latka. Aż 89,6 proc. uznało postawę Lewandowskiego za pozytywną.

Podobna sytuacja ma miejsce w przypadku Kamila Glika i Piotra Zielińskiego, którym także oberwało się za mecz ze Słowakami. Tego pierwszego wybrano ostatecznie najlepszym obrońcą Polaków na Euro (73 proc. pozytywnych opinii), zaś drugiego – najlepszym pomocnikiem (46 proc.).

Aj, Grzesiu…

Jeśli spojrzymy na piłkarzy najbardziej krytykowanych po Euro, to raczej większego zaskoczenia nie doświadczymy. Oczywiście najbardziej oberwało się Grzegorzowi Krychowiakowi. Pomocnik Lokomotivu jako jedyny zawodnik otrzymał więcej negatywnych opinii, od tych pozytywnych (48 proc.).

Co ciekawe, drugim najbardziej krytykowanych reprezentantem jest… Wojciech Szczęsny. Bramkarz Juventusu otrzymał aż 40 proc. negatywnych opinii, przy 52 proc. pozytywnych.

Sousa zostaje

Po odpadnięciu Polski z Euro sporym znakiem zapytania pozostawało zatrudnienie Paulo Sousy. Zbigniew Boniek zapowiedział już, że Portugalczyk zostanie na stanowisku, zaś sam selekcjoner deklarował, że chce nadal pracować z kadrą.

Także kibice chcą, aby trener się nie zmieniał. Sousa w sondażu otrzymał zaledwie 13,4 proc. negatywnych opinii. Aż 48,3 proc. z nich stanowiły oceny pozytywne.

Dyrektor Bayernu skomentował plotki o odejściu Lewandowskiego. Wymowne słowa

Robert Lewandowski odejdzie z Bayernu Monachium? W mediach znowu huczy od plotek, według których 32-latek zmieni klub latem. Co jednak na to dyrektor sportowy „Die Roten”, Hasan Salihamidzić? 

Rola Lewandowskiego w Bayernie jest niepodważalna. To jeden z najlepszych piłkarzy w historii bawarskiego zespołu, a także drugi najlepszy strzelec klubu. W minionym sezonie Polak pobił rekord innej ikony „Die Roten”, a więc Gerda Mullera, strzelając 41 goli w jednym sezonie Bundesligi.

Czas zmiany?

Choć 32-latek świetnie odnajduje się w Monachium, a całe Niemcy zna już jak własną kieszeń, to w mediach nieustannie pojawiają się plotki o jego transferze. W przeszłości najczęściej mówiło się o Realu Madryt, jednak od jakiegoś czasu słyszy się także o Chelsea czy Manchesterze United.

Pytanie tylko, czy w plotkach jest coś na rzeczy? Doniesienia postanowił skomentować Hasan Salihamidzić, który jest dyrektorem sportowym mistrzów Niemiec.

– Wiemy, co daje nam Lewandowski, ale on też wie, co ma w Bayernie. Marzył o triumfie w Lidze Mistrzów i nagrodzie dla najlepszego piłkarza. Osiągnął to w Bayernie. Lewy należy do Bayernu, jak Manuel Neuer i Thomas Muller – stwierdził stanowczo na łamach „Kickera”.

– Zostało jeszcze sporo czasu. Krok po kroku. Mam jednak nadzieję, że jeszcze długo będą grać w Bayernie – dodał.

Wspomniani przez Salihamidzicia Neuer i Muller, podobnie jak Lewandowski, posiadają kontrakty do 2023 roku. Niewykluczone, że strony niebawem zdecydują się na odnowienie umów.

Czesław Michniewicz zostanie zwolniony z Legii? Trener chłodno ocenił swoją sytuację

Niedługo Legia Warszawa rozpocznie walkę o zakwalifikowanie się do Ligi Mistrzów. Przed dwumeczem z norweskim Bodo/Glimt w drużynie mistrza Polski wciąż mamy mnóstwo niewiadomych. Między innymi nieznana jest przyszłość Tomasa Pekharta.

W zeszłym sezonie Czesław Michniewicz stworzył w Legii przyjemnie grającą dla oka ekipę. Nie jest jednak tajemnicą, że w Ekstraklasie trenerzy często tracili pracę na początku sezonu. Tym bardziej, jeśli szykowały się jakieś zmiany personalne składu.

Pekhart out?

Jedną z takich zmian może być odejście Tomasa Pekharta. Czeski napastnik w minionym sezonie był najlepszym strzelcem Ekstraklasy, zaś w mediach pojawiły się informacje o zainteresowaniu nim innych klubów. Na plotki te zareagował także szkoleniowiec mistrzów Polski.

– Liczę się z taką opcją. Jest dojrzałym zawodnikiem, zdobył koronę króla strzelców i mogą pojawić się kluby, które zaoferują mu większe pieniądze. Jest rozsądnym facetem, choć chciałbym, by został. To gracz dający nam wiele opcji. Przede wszystkim musi chcieć tu zostać. Ma roczny kontrakt i byłoby dobrze, gdyby podjął decyzję. Nie wiem co z nim będzie, ale liczę, że do nas wróci i pomoże nam jeszcze z Bodo – skomentował doniesienia Czesław Michniewicz w rozmowie z „TVP Sport”.

Strata Pekharta ograniczyłaby również możliwości Legii w ataku. Michniewicz przyznał bowiem, że Czech mógłby grać razem z Mahirem Emrelim, który niedawno dołączył do stołecznego klubu.

– Emreli lubi cofnąć się do rozegrania, zdarza mu się uciekać od bramki. Musi być też ktoś, kto absorbuje stoperów. Pekhart jest do tego idealny. Dużo obiecywałbym sobie po tej współpracy. Lopes też odnajduje się jako gracz tworzący akcje. Wszystkie opcje wykorzystamy, jeśli załapiemy się do fazy grupowej europejskich pucharów – ocenił.

Biorąc pod uwagę, jak często zwalniano trenerów na początku sezonu w naszej lidze, o to także zapytano Michniewicza. Trener Legii odpowiedział jednak dosyć wymijająco na to, czy za dwa miesiące dalej będzie pracować w Warszawie.

– Sam chciałbym to wiedzieć. Liczę się ze wszystkim, ale kompletnie nie zaprząta to moich myśli. Trenera się zmienia, kiedy nie ma wyników. Martwię się obecnie tylko tym, by wszyscy zawodnicy byli zdrowi. Jak zaczną się kontuzje i kartki, to zaczną się problemy. Ale nie ma sensu budzić się rano z myślą, że kiedyś się umrze. Tak, kiedyś to się stanie, ale po co to ciągle rozważać? – zakończył.

Lukaku ma coś, czego nie ma Cristiano Ronaldo? Belg zdradził, czego może mu zazdrościć

Cristiano Ronaldo to zawodnik kompletny. Od lat należy do ścisłej czołówki zawodników na świecie i nie schodzi poniżej określonego poziomu. Imponujące są także jego umiejętności, z których najcharakterystyczniejsze są drybling czy szybkość. Romelu Lukaku uważa jednak, że jest coś, czego 36-latek nie ma i może pozazdrościć właśnie jemu. 

W niedzielę dostaniemy prawdziwą piłkarską ucztę. W kolejnym meczu 1/8 Euro 2020 zmierzą się Belgia oraz Portugalia. Media przedstawiają nadchodzące spotkanie jako pojedynek strzelecki dwóch maszyn – Lukaku oraz Cristiano Ronaldo.

Obaj panowie na co dzień występują w Serie A, gdzie ścigają się o tytuł króla strzelców. Podobna sytuacja ma miejsce podczas tegorocznego Euro.

Coś, czego nie ma Ronaldo

Nie da się ukryć, że starcie się dwóch takich snajperów budzi nie lada emocje. Tym bardziej że Lukaku i Ronaldo są do siebie pod paroma względami podobni. Belga zapytano ostatnio, czy jest coś, co chciałby otrzymać od piłkarza Juventusu oraz odwrotnie – czy mógłby coś przekazać mu.

– Od Ronaldo wziąłbym drybling i sposób, w jaki uderza piłkę. On na pewno chciałby moją siłę – stwierdził Lukaku.

Napastnik Interu nie ukrywa także, że gra w jednej lidze z piłkarzem takiej klasy jak Ronaldo niesamowicie go napędza. Dokonania Portugalczyka stanowią dla niego dodatkową motywację.

– Sposób, w jaki Ronaldo był krytykowany po meczu Juventusu z Porto był niewiarygodny. W następnym meczu ustrzelił hat-tricka. To motywujące, gdy masz w swojej lidze kogoś, kto może to zrobić mając 36 lat. Dzięki temu zastanawiasz się, czy sam możesz wejść na ten poziom – docenił rywala Belg.

– To piłkarz, na którego można liczyć. Jest imponujący – podsumował.

Gareth Bale poirytowany pytaniem dziennikarza. Machnął ręką i poszedł [WIDEO]

Gareth Bale uciekł sprzed kamery dziennikarza. Po przegranej z Danią w 1/8 mistrzostw Europy (0-4) kapitana Walii mocno poirytowało pytanie, jakie otrzymał od reportera. O co poszło?

Walia mocno przyczyniła się do zwycięstwa Duńczyków na Johan Cruijff Arenie. W Amsterdamie oprócz pokazu świetnej gry ekipy Hjulmanda widzieliśmy także multum błędów Bale’a i spółki. To musiało zaowocować ostrą lekcją i sromotną porażką.

Koniec rozmowy

Po spotkaniu przed kamerami BBC pojawił się kapitan Walijczyków, a więc Gareth Bale. Pomeczowy wywiad przebiegał raczej standardowo. Dziennikarz zapytał 31-latka o przebieg spotkania, o to, co zawiniło i co przyczyniło się bezpośrednio do wygranej Danii.

– Mecz ułożył się nie tak, jak chcieliśmy. Zaczęliśmy dobrze, ale po stracie gola nasza gra się posypała – ocenił Bale.

Do końca wywiadu gwiazdor jednak nie dotrwał. Dziennikarz postanowił zapytać skrzydłowego o to, czy mecz z Danią był jego ostatnim w karierze. To mocno poirytowało 31-latka, który po prostu odszedł sprzed kamery.