Po długim czasie Leo Messi postanowił przerwać milczenie i poinformować kibiców, że zostaje na następny sezon w FC Barcelonie. Przy okazji Argentyńczyk opowiedział o sytuacji, jaka spotkała go w klubie.
4 września okazał się decydujący w sprawie Leo Messiego. Od rana w internecie pojawiło się wiele informacji na temat możliwej przyszłości Argentyńczyka. Dzień od zaczął się od listu wysłanego do władz ligi przez ojca Messiego, w którym napisał, że jego syn ma prawo rozwiązać umowę i odejść z klubu za darmo.
Wszystko wskazywało na to, że sprawa najprawdopodobniej zakończy się w sądzie. Władze Dumy Katalonii nie miały zamiaru odpuścić i cały czas domagały się 700 milionów euro za Leo Messiego. Przed godziną 16 argentyńskie media poinformowały, że Atomowa Pchła zostaje w Blaugranie, a oświadczenie, które napisał jego ojciec, miało pokazać, że kapitan Barcelony działa wbrew swojej woli.
Po długim czasie milczenie przerwał Leo Messi, który udzielił długiego wywiadu dla goal.com. Argentyńczyk zapowiedział, że ma zamiar wypełnić umowę do końca, lecz po jej zakończeniu odejdzie z klubu za darmo.
Zawsze stawiam klub na pierwszym miejscu. Pieniądze? Każdego roku mogłem wyjechać i zarabiać więcej. To była trudna decyzja. Chciałem zwycięskiego projektu i zdobywania tytułów z klubem, aby nadal rozwijać jego legendę. Prawda jest taka, że od dawna nie było tu projektu ani niczego takiego. Tylko żonglują nazwiskami i łatają dziury – skomentował
Kiedy przekazałem decyzję mojej rodzinie, zaczął się dramat. Wszyscy płakali, moje dzieci nie chciały wyjeżdżać z Barcelony ani zmieniać szkoły. Chcę rywalizować na najwyższym poziomie, zdobywać tytuły, grać o zwycięstwo w Lidze Mistrzów. Można w niej wygrywać lub przegrywać, to bardzo trudne rozgrywki, ale musisz konkurować. Tak nie było ani w Rzymie, ani w Liverpoolu, ani w Lizbonie – powiedział
Argentyńczyk przyznał, że w ostatnim czasie nie dogadywał się z zarządem, który za wszelką cenę starał się utrudnić mu odejście z klubu.
Byłem pewien, że jestem wolnym piłkarzem. Prezes zawsze mówił, iż mogę podjąć decyzję na koniec sezonu. W czerwcu rywalizowaliśmy w lidze i tylko z tego powodu zostanę w klubie. Bartomeu zakomunikował mi, że jedynym sposobem na odejście jest zapłacenie 700 milionów euro. To niemożliwe. Nigdy nie poszedłbym do sądu przeciwko FC Barcelonie, to klub, który kocham, który dał mi wszystko – stwierdził
Mam zamiar nadal grać w Barcelonie i moje nastawienie nie zmieni się bez względu na to, jak bardzo chcę wyjechać. Dam z siebie wszystko, zawsze chcę wygrywać. Właściwie nie wiem, co się teraz stanie. Jest nowy trener i nowy pomysł. To dobrze, ale musimy zobaczyć, jak zareaguje na to zespół i czy pozwoli nam to rywalizować – przyznał
Wysłanie burofaxu było oficjalnym potwierdzeniem, że chcę wyjechać. Przez cały rok mówiłem o tym prezesowi. Powtarzał mi: „kiedy kończy się sezon, zdecydujesz czy zostaniesz, czy odejdziesz”. Nigdy nie ustalał żadnej daty. Nie dotrzymał słowa. Nie chciałem narobić żadnego bałaganu, po prostu podjąłem decyzję i o tym poinformowałem – zakończył