NEWSY I WIDEO

Doczekał się debiutu i koniec. Polski talent na wylocie z Liverpoolu

Przykre informacje dobiegają z Liverpoolu. Wiele wskazuje na to, że po zakończeniu bieżącego sezonu z Anfield pożegna się Mateusz Musiałowski. Polak ostatnio nie grał nawet w młodzieżówce „The Reds”.




W marcu Musiałowski przeżył piękną chwilę i zadebiutował w pierwszej drużynie Liverpoolu. Zaliczył kilkanaście minut przeciwko Sparcie Praga w 1/8 finału Ligi Europy. Czekał na to od wielu lat, bo do Anglii trafił w 2020 roku i grał wyłącznie w juniorskich zespołach.

Koniec

Niestety, od tamtej pory wiele zmieniło się na gorsze. Musiałowski nie tylko nie powiększył już swojego dorobku w pierwszej drużynie Liverpoolu, ale przestał także grać w młodzieżówce. Według Thisisanfield.com ta historia może się zakończyć rozejściem stron. Umowa Polaka z „The Reds” jest ważna tylko do 30 czerwca.




Musiałowski prawdopodobnie nie będzie jednak narzekać na brak ofert. Już w minionym roku sporo mówiło się o zainteresowaniu ze strony klubów z Polski, w tym z Ekstraklasy. Wyraźnie interesować się miało nim także TSV Hartberg z Austrii, zaś ostatnio w mediach przewinęły się Birmingham City czy Leeds United.

Trener opuścił drużynę w trakcie meczu. Klubowy lekarz przejął stery i poprowadził zespół do zwycięstwa

Do dość zaskakującej sytuacji doszło w brazylijskiej Serie D. Trener Brasiliense w przerwie meczu opuścił swoją drużynę i wyszedł ze stadionu. Jego miejsce zajął… klubowy lekarz. 




Brasiliense po trzech meczach Serie D zajmuje 1. miejsce w grupie piątej. W niedzielę zespół pokonał 2-1 Real Brasilia.

Zmiana trenerów

Po meczu okazało się, że przy zmianie stron doszło do zaskakującej sytuacji. Gdy na tablicy widniał bezbramkowy remis, a obie ekipy zeszły na przerwę do szatni, Paulo Roberto Santos, szkoleniowiec Brasiliense, razem ze swoim sztabem, opuścił stadion. Takie zachowanie miało być podyktowane zachowaniem właściciela klubu, który skrytykował grę drużyny.




Na stadionie zostało tylko kilku pracowników Brasilense. Wśród nich był klubowy lekarz, Jorge Oliveira, który… poprowadził zespół do zwycięstwa. Mężczyzna wcielił się w trenera, a jego zawodnicy wygrali 2-1.

Ogromny wałek w Rumunii. Zawodnik podawał się za swojego brata bliźniaka

Do ogromnej afery doszło ostatnio w Rumunii. Jeden z tamtejszych klubów pozyskał kilka miesięcy temu Edgara Ié. Jak jednak donoszą media, w roli Edgara występował jego brat bliźniak, Edelino Ié.




Edgar Ié jest wychowankiem Sportingu Lizbona. W młodym wieku przeniósł się do FC Barcelony, gdzie kontynuował swój rozwój. Tam nie zdołał jednak zaistnieć w większym stopniu, w pierwszej drużynie Barcy zagrał zaledwie raz. W kolejnych latach Edgar wybrał się w wędrówkę po Europie. Grał w klubach z Francji, Holandii, Portugalii, czy Turcji. W lutym związał się umową z Dinamem Bukareszt.

W ostatnich dniach światło dzienne ujrzał niemały skandal w Rumunii. Jak donoszą tamtejsze media, Edgar Ié to tak właściwie Edelino Ié. Edelino jest bratem bliźniakiem Edgara.

Skąd podejrzenia o rzekomej zamianie braci bliźniaków? Po pierwsze, Edelino – w przeciwieństwie do brata – nie potrafi rozmawiać po angielsku. Po drugie, Edelino nie chciał ukazać swojego prawa jazdy.

Kariera Edelino nie potoczyła się tak dobrze jak jego brata, Edgara.  Co prawda również wywodzi się on z akademii Sportingu Lizbona, jednak w karierze seniorskiej występował w niższych ligach portugalskich oraz na Litwie. Na jesieni występował w Polsce. Reprezentował barwy 4-ligowej Tłuchowii Tłuchowo.




Do całego zamieszania odniósł się sam Edgar Ié. W rozmowie z Geradem Romero absolutnie zaprzeczył medialnym doniesieniom. „Wiadomość jest fałszywa, nigdy nie zrobiłbym czegoś takiego”.

Nani znowu wolnym zawodnikiem! Portugalczyk jednak trafi do Ekstraklasy?

Lukas Podolski kilka dni temu potwierdził, że chciał sprowadzić do Górnika Zabrze Naniego. Niewykluczone, że ta sprawa nie została jeszcze zamknięta. Portugalczyk rozstał się właśnie ze swoim dotychczasowym klubem. 




Nani od 2023 roku występował w Adanie Demirspor. Wcześniej zaliczył również epizody w Melbourne Victory czy Venezii. Turecki klub był na razie ostatnim przystankiem Portugalczyka, który pozostaje obecnie bez zatrudnienia. Fabrizio Romano podał, że umowa 37-latka została rozwiązana ze skutkiem natychmiastowym.

Górnik spróbuje?

W Polsce sytuacja Naniego zbiegła się z udzielonym niedawno przez Lukasa Podolskiego wywiadem na antenie Kanału Sportowego. Niemiec przyznał otwarcie, że temat sprowadzenia Portugalczyka do Zabrza był prawdziwy i żałuje, że nie udało się go dopiąć. W rozmowie „Poldi” przyznał także, że: „może ten temat wróci”.




Niewykluczone więc, że Niemiec spróbuje ponownie uruchomić swoje kontakty i wspomoże Górnik w ewentualnym sprowadzeniu Naniego do Ekstraklasy. Portugalczyk, mimo wieku, dałby zapewne sporo drużynie na murawie. W Adanie wystąpił w 34 meczach, w których strzelił cztery gole i dołożył trzy asysty.

IV-ligowiec ogłosił konkurs na prawa do transmisji meczu z KTS-em. Trzeba zapłacić 30 000 złotych

W IV lidze dochodzi powoli do ostatecznych rozstrzygnięć. Do ostatniego meczu szykuje się już MKS Ząbkovia Ząbki, która zmierzy się z KTS-em Weszło. Gospodarze postanowili zorganizować z tej okazji kuriozalny konkurs na… prawo do transmitowania meczu. 




Obecnie o awans do III ligi w grupie mazowieckiej walczą przede wszystkim trzy zespoły. Są to: liderujące rezerwy Wisły Płock (67 punktów), Ząbkovia Ząbki (66 pkt) oraz KTS Weszło (61 pkt). Nic więc dziwnego, że olbrzymim zainteresowaniem w Ząbkach cieszy się nadchodzące starcie wicelidera z zespołem Krzysztofa Stanowskiego, zajmującym trzecie miejsce w tabeli.

Konkurs

Sytuację Ząbkovia chciałaby wykorzystać w celach zarobkowych. Wobec tego ogłoszony został konkurs na Facebooku, w którym można wygrać prawo do transmisji meczu. Co ciekawe, obecnie post widnieje w zedytowanej formie. W pierwotnie zamieszonym wpisie mogliśmy przeczytać, że: „Kwota początkowa do wzięcia udziału w konkursie to 30.000 zł”. Obecnie usunięto ten fragment.

 

Mariusz Rumak zawiedziony po meczu z Legią. „To dla mnie duża osobista porażka”

Mariusz Rumak po meczu z Legią Warszawa nie krył rozczarowania. Szkoleniowiec Lecha Poznań podczas konferencji prasowej i wywiadu dla CANAL+ Sport przyznał, że przegrał swój najważniejszy mecz w karierze.

 

Zawiedziony Rumak

Lech Poznań przegrał z Legią Warszawa w niedzielnym meczu PKO BP Ekstraklasy. Podopieczni Mariusza Rumaka strzelili trzy bramki w tym spotkaniu, jednak rezultat był dla nich niekorzystny.

Na listę strzelców wpisali się Miha Blazić, Bartosz Salamon i Joel Pereira. Dwóch pierwszych trafiło do własnej siatki. Po meczu Mariusz Rumak nie krył swojego rozczarowania. Szkoleniowiec Kolejorza przedstawił swoje przemyślenia w rozmowie z CANAL+ Sport i na konferencji prasowej.

 

– Przeciwnik był blisko dwóch bramek, a potem my strzelamy sobie dwa gole samobójcze. Każdy by nie wytrzymał. Wychodzisz na stadion, gdzie jest 40 tysięcy ludzi na bezdyskusyjnie najważniejszy mecz w Poznaniu na przestrzeni całego sezonu i dwa razy sam sobie strzelasz bramki. Myślę, że każdego by to złamało. Choćby na moment. Zawsze piłkarz potrzebuje wsparcia. To nie jest opieka, bo nie jesteśmy opiekunkami, ale jesteśmy po to, żeby dać im wsparcie w każdym aspekcie – powiedział w rozmowie z CANAL+ Sport.

– Teraz czuję, że przegrałem najważniejszy mecz, od kiedy jestem trenerem. Personalnie to był mecz, na który najbardziej czekałem i naprawdę wierzyłem, że go wygramy. To dla mnie duża osobista porażka – dodał na konferencji prasowej.

Źródło: Lech Poznań, CANAL+ Sport

Salamon przemówił po porażce z Legią. „Czuję, że was zawiodłem”

 

Lech Poznań przegrał z Legią Warszawa (1:2) w niedzielnym meczu PKO BP Ekstraklasy. Kolejorz strzelił w tym spotkaniu dwa samobóje. Jednym ze strzelców „swojaka” był Bartosz Salamon, który po spotkaniu przeprosił kibiców ze stolicy Wielkopolski.

 

Przeprosiny Salamona

To nie był dobry mecz Lecha Poznań. Legia Warszawa prowadziła grę przez większość spotkania. Mimo to sama nie potrafiła strzelić bramki. Pomógł jej w tym Lech, którego obrońcy dwukrotnie strzelili gola samobójczego.

Porażka z Wojskowymi przekreśliła szanse poznaniaków na mistrzostwo Polski. Mało tego, teraz klub Piotra Rutkowskiego może mieć spore problemy, aby załapać się do pierwszej trójki i zagrać w eliminacjach do europejskich pucharów.

Nastroje w Poznaniu po niedzielnym meczu były bardzo burzliwe. Strzelec jednego z goli samobójczych i wychowanek Lecha, Bartosz Salamon przeprosił kibiców za występ w meczu przeciwko Legii Warszawa.

 

– Jest mi wstyd. Trzy lata czekałem, żeby zagrać Lech – Legia w Poznaniu. Wiem, co ten mecz znaczy dla poznaniaków i wiem, jaki zawód i złość teraz czujecie. Nie oczekuję zrozumienia, od liderów drużyny w takich meczach wymaga się, aby stanęli na wysokości zadania, a ja niestety swoim golem samobójczym przyczyniłem się w wielkim stopniu do tej porażki. Czuję, że was zawiodłem, ale zawiodłem przede wszystkim samego siebie. (…) Na pewno Lech nie może tak wyglądać i ja też jestem za to odpowiedzialny – napisał na Instagramie obrońca Kolejorza.

Źródło: Instagram

Krzychu Velde wściekły po zmianie z Legią. Poleciały wulgaryzmy [WIDEO]

Kristoffer Velde wybuchł po zejściu z boiska w meczu z Legią Warszawa (1-2). Norweg spisał się bardzo słabo, po czym zwrócił się do kamery i wybuchł z nerwów. 




Lech Poznań ponownie zawiódł kibiców. „Kolejorz” przegrał w niedzielę hitowe starcie z Legią Warszawa 1-2. Gospodarze spisali się tragicznie szczególnie w defensywie. Jedyne gole dla „Wojskowych” padły po samobójczych trafieniach Blazicia i Salamona.

„Spie***laj”

Nie popisał się także Kristoffer Velde, którego przy Bułgarskiej powoli mają coraz bardziej dość. Norweg chciał odejść z Lecha zimą, ale z jego transferu finalnie nic nie wyszło i w rundzie wiosennej spisuje się bardzo słabo. Na koncie ma zaledwie tylko dwa gole i jedną asystę, co znacząco różni się od jesiennego dorobku (7 bramek i 4 asysty).

Velde stracił nawet w ostatnich tygodniach miejsce w składzie Lecha, ale Mariusz Rumak postawił na niego od początku hitu z Legią. Skrzydłowy ponownie zawiódł jednak oczekiwania i został zmieniony w 67. minucie. Decyzja trenera nie przypadła do gustu zawodnikowi.




Najpierw zawodnik dał upust złości i nie zbił „piątki” z Rumakiem po zejściu do ławki rezerwowych. Następnie jednak wyżył się również na filmującym go operatorze. Velde zwrócił się do niego i kazał mu „spie***lać”.

Dawid Szwarga nie zgadza się z decyzją o odejściu. „To pytanie należy zadać osobie, która te decyzje podejmuje”

Po wczorajszym meczu między Rakowem a Pogonią wywiadu na łamach „Canal+” udzielił Dawid Szwarga. Trener Rakowa został zapytany o swoje odejście z klubu. 33-latek nie zgadza się z decyzją podjęta przez właściciela Rakowa.




Przed kilkoma dniami władze Rakowa Częstochowa ogłosiły, iż po zakończeniu tego sezonu z pierwszym zespołem pożegna się dotychczasowy trener, Dawid Szwarga. 33-latek objął Raków przed rozpoczęciem sezonu 2023/2024. Po niespełna roku pracy w roli pierwszego trenera przyszedł czas na rozstanie. Według medialnych doniesień następcą Szwargi najprawdopodobniej zostanie Marek Papszun.

Zespół Rakowa całkiem dobrze zareagował na informację o zwolnieniu Dawida Szwargi. W sobotę Raków mierzył się u siebie z Pogonią Szczecin. Drużyna Dawida Szwargi odniosła zwycięstwo 2:1. Tym samym Raków wciąż utrzymuje się w walce o europejskie puchary.

Po sobotnim starciu z Pogonią przed kamerami „Canal+” pojawił się Dawid Szwarga. Trener Rakowa został zapytany o decyzję klubu odnośnie chęci zmiany trenera pierwszego zespołu. 33-latek odpowiedział, że nie zgadza się z podjętą decyzją.

– Oczywiście, że nie zgadzam się z tą decyzją. Trudno, żebym jako pierwszy trener, który włożył tyle wysiłku i pracy z tym zespołem, teraz przeszedł do porządku dziennego w takiej sytuacji, w jakiej się znaleźliśmy. Każdy, kto zna podstawy pracy grupowej, to wie, że taka sytuacja i taka informacja nie jest łatwa, żeby tym momentem zarządzić i zagrać takie spotkanie, jakie zagraliśmy. Bardzo bym chciał pracować z tą grupą ludzi, z którą obecnie pracuję. Mam tu na myśli zarówno zawodników, jak i sztab szkoleniowy. Ubolewam nad tym, że w tej rundzie nie byliśmy powtarzalni na tyle, by nie dać właścicielowi argumentu do dokonania zmiany w kolejnym sezonie. Chciałbym, abym w kolejnym klubie, w którym będę pracował, żebym miał taki zasób ludzki, jak w Rakowie – skomentował Dawid Szwarga.




Dawid Szwarga został także zapytany o fakt ogłoszenia decyzji o zwolnieniu w trakcie sezonu. Trener Rakowa nie chciał wprost odpowiadać na to pytanie.

– Myślę, że to pytanie należy zadać osobie, która te decyzje podejmuje. Moje komentarze w tej chwili na temat timingu tej decyzji byłyby niewłaściwe. Teraz najważniejszy jest Raków… – odpowiedział Szwarga.

Holenderski ekspert komplementuje polską szkołę bramkarzy. „To naprawdę ewenement”

Holenderski trener bramkarzy, Frans Hoek, pochwalił polską szkołę bramkarzy. W rozmowie z „WP Sportowe Fakty” stwierdził, że to ewenement, by Polska miała aż tak wielu klasowych golkiperów.




Frans Hoek jest cenionym w Europie trenerem bramkarzy. 67-latek ma w swoim CV naprawdę uznane marki. Pracował w takich klubach jak Manchester United, FC Barcelona czy Bayern Monachium. Pracował także w jako trener bramkarzy w reprezentacjach Holandii i Arabii Saudyjskiej. Był także członkiem sztabu Leo Beenhakkera, kiedy ten prowadził reprezentację Polski.

Hoek dobrze zna polskie realia. Mimo że pracował w reprezentacji Polski już ponad dekadę temu, to nadal śledzi sytuację polskich piłkarzy. W rozmowie z „WP Sportowe Fakty” pozytywnie wypowiedział się na temat bogactwa polskiej piłki na pozycji bramkarza. Porównał Polskę do topowych reprezentacji jak Belgia, Anglia czy Niemcy, gdzie jego zdaniem przyszłość nie rysuje się w aż tak różowych barwach.

– Mam kontakt z trenerem Andrzejem Dawidziukiem i wiem, jak wygląda sytuacja w Polsce. Jest naprawdę dobrze. Wystarczy wspomnieć Kamila Grabarę, który broni w Kopenhadze i idzie do VfL Wolfsburg. Nie ma żadnej dziury do zasypania. W najbliższym czasie Polacy na pewno nie będą mieli problemu z obsadą bramki. To naprawdę ewenement – ocenił Frans Hoek.

– Sytuacja jest ciekawa, bo wiele reprezentacji ma lub będzie miało, problemy z obsadą bramki. Niedawno to analizowałem. Niemcy mają Neuera i Ter Stegena, ale potem jest znak zapytania. Belgia? Courtois, a po nim niewiadoma. Holendrów i Anglików też to dotyczy. I bardzo wielu innych reprezentacji, tylko nie Polski. To coś niesamowitego – powiedział Holender.





źródło: wp sportowe fakty

Nasser Al-Khelaifi pogratulował Wiśle zdobycia Pucharu Polski! Prezes PSG wysłał list do Królewskiego

Jarosław Królewski pochwalił się w piątek listem od niebyle jakiej persony. Do właściciela Wisły Kraków napisał sam Nasser Al-Khelaifi, właściciel PSG. Katarczyk pogratulował „Białej Gwieździe” zdobycie Pucharu Polski. 




Nieco ponad tydzień temu byliśmy świadkami prawdziwej sensacji. W dramatycznych okolicznościach Wisła Kraków ograła Pogoń Szczecin w finale Pucharu Polski. Najpierw rzutem na taśmę „Biała Gwiazda” wyrównała stan meczu, czym doprowadziła do dogrywki. Zaraz po rozpoczęciu dodatkowych 30 minut gry udało się jej z kolei wyjść na prowadzenie i utrzymać stan do końca spotkania.

Tym samym Wiśle udało się zdobyć trofeum, które z kolei pozwoli jej zagrać w eliminacjach Ligi Europy. To o tyle ciekawa sytuacja, że krakowski klub nie jest jeszcze pewny awansu do Ekstraklasy. Na ten moment zajmuje 6. miejsce w tabeli 1. Ligi, premiowane grą w barażach. Konkurencja jest jednak duża i wciąż nie wiadomo, na jakiej pozycji skończy Wisła.

Gratulacje

Po wygranej w Pucharze Polski do Krakowa spływać zaczęły gratulacje. Zachwyceni byli dziennikarze, kibice, ale nie tylko. W piątek, Jarosław Królewski pochwalił się na Twitterze, że otrzymał również gratulacje od Nassera Al-Khelaifiego. Właściciel PSG jest również szefem Europejskiego Stowarzyszenia Klubów, w związku z czym wysłał specjalne pismo na Reymonta.




W imieniu Europejskiego Stowarzyszenia Klubów, które reprezentuje ponad 620 europejskich klubów, chciałbym pogratulować Panu i Wiśle Kraków zdobycia Pucharu Polski. Zostanie pierwszym klubem od 30 lat, który wygrał trofeum nie grając w Ekstraklasie jest wielkim osiągnięciem. To świadectwo ciężkiej pracy i pasji każdej osoby w klubie. Gratuluję ponownie i życzę Wiśle Kraków powodzenia w przygotowaniach do rozgrywek Ligi Europy w przyszłym sezonie – napisał Al-Khelaifi. 

Rafał Collins po 4 miesiącach odchodzi z Zagłębia. Wyjawił całą prawdę o funkcjonowaniu klubu

Bieżący sezon jest tragiczny dla Zagłębia Sosnowiec. Klub nie ma już żadnych szans na utrzymanie w 1. lidze, wobec czego czeka go spadek na niższy szczebel. To jednak dopiero początek wielu zmian w pionie sportowym i organizacyjnym. Swoje oświadczenie wystosował już Rafał Collins.




Zimą doszło do istotnej zmiany w Zagłębiu Sosnowiec. Kontrolę w klubie przejął wówczas Rafał Collins, mimo posiadania ledwie 0,7 proc. udziałów. Po dojściu do władzy biznesmen zatrudnił na miejsce trenera Aleksandra Chackiewicza, co skończyło się katastrofą i skandalem. Drużyna spadła z 1. ligi, zaś kilka miesięcy temu doszło do pobicia Białorusina.

Szybko poszło…

Obecnie Zagłębie czeka spora przebudowa. Spadek do II ligi oznacza cięcie kosztów i zmiany w kwestiach sportowych oraz organizacyjnych. Te nie ominą także kadry kierowniczej, gdyż z klubu odejdzie… Rafał Collins. Obecny szef klubu wystosował długie oświadczenie, w którym wyjaśnił swoją decyzję oraz zdradził kilka zakulisowych informacji o funkcjonowaniu zespołu.

Poniżej kilka najciekawszych fragmentów oświadczenia Collinsa:

– Na początku rundy wiosennej, po podpisaniu umowy z Urzędem Miasta Sosnowiec, poprosiłem o przejęcie odpowiedzialności za zespół trenera związanego z Zagłębiem Lubin, który przyjechał ze swoim sztabem do Sosnowca. Kandydatem na nowego dyrektora sportowego był były prezes Zagłębia Lubin. W wyniku rozbieżności co do warunków umowy nie doszło do porozumienia, po czym wszystkie strony rozstały się w poczuciu wzajemnego szacunku – zaczął Collins. 




– Kolejnym kandydatem, który był bardzo blisko przejęcia zespołu, był Marek Saganowski. Ze względu na brak pewnego rodzaju elastyczności nie doszło do porozumienia. Tu nie chodziło o elastyczność moją, czy trenera Saganowskiego. Trzecim wyborem był trener Chackiewicz. 30 minut po podpisaniu umowy przez trenera Chackiewicza, do mediów została przekazana informacja o tym, że Rafał Collins ma plan na sprowadzenie Ukraińców z Pro Star. Był to pierwszy „wyciek”, a tak naprawdę pierwszy z wielu elementów układanki mający na celu podważenie wiarygodności projektu – czytamy dalej.

– Podczas konferencji prasowej przedstawiłem się kibicom oraz zarysowałem projekt, który miałem nadzieję zrealizować. Dzień później w klubie pojawił się komornik, zajmując kwotę 500 tysięcy złotych z całkowitego długu, który wynosił ok. 2 mln złotych. Zajęcie dotyczyło pożyczki, której warunki w mojej opinii były niekorzystne dla klubu. Po krótkim okresie konto zostało odblokowane, ale na tym etapie każda doinwestowana złotówka podlegała już zajęciu, co całkowicie związało nam ręce. Przez to okienko transferowe dla nas de facto się zakończyło i byliśmy zmuszeni polegać na wolnych zawodnikach, których wybierali nowy dyrektor sportowy oraz trener Chackiewicz – dodał. 

– Nie zamierzam firmować swoją twarzą oraz nazwiskiem wielu rzeczy, które zastałem na orbicie Zagłębia Sosnowiec. Być może są osoby, które przyjdą i „wtopią się” w pewne okoliczności, być może nie wszyscy mają podobny kręgosłup moralny i pewnego rodzaju działania są dla nich akceptowalne – dla mnie nie. Od czasu mojego przyjścia do klubu działy się rzeczy bardzo dziwne, jedni chcieli się podkleić, składali dziwne propozycje, inni podkładali nogi, kłamali i manipulowali i podrzucali do dziennikarzy tematy mające na celu zdyskredytowane mojego działania wokół klubu – podkreślał działacz. 




Collins zamierza niebawem odsprzedać swoje udziały w Zagłębiu. Wykupić ma je od niego Stowarzyszenie Kibiców. Formalnie nastąpić to ma 25 maja.

Leo Messi zmienił zdanie ws. sprzedaży pierwszego kontraktu z Barceloną. Serwetka wystawiona na aukcję

Leo Messi zmienił zdanie w kwestii sprzedaży legendarnej serwetki, na której podpisał kontrakt z FC Barceloną. Skrawek papieru trafił na aukcję, gdzie finalna oferta może wynieść nawet 500 tysięcy dolarów.

 

Kontrakt na nietypowym papierze

Leo Messi zakończył swoją długą przygodę z FC Barceloną, przenosząc się oficjalnie do Paris Saint-Germain po 21 latach gry dla jednego klubu. Historia jego związku z „Dumą Katalonii” miała niezwykły początek – od podpisania umowy na serwetce.

W 2000 roku, gdy Messi miał zaledwie 13 lat, FC Barcelona była tak zdeterminowana, by go pozyskać, że pierwszą umowę podpisano na serwetce w restauracji. Później stało się to symbolem początku wielkiej kariery argentyńskiego piłkarza.

Przez lata serwetka była w posiadaniu ówczesnego agenta Messiego, Horacio Gaggioliego. Przechowywał ją w sejfie z zamkiem szyfrowym w andorskim banku. Choć Messi wielokrotnie odrzucał oferty jej kupna, ostatnio postanowił zmienić zdanie.

 

Serwetka trafiła na licytację w renomowanym londyńskim domu aukcyjnym Bonhams. Według agencji Reuters, pierwsze oferty sięgały 300 tysięcy dolarów, a szacuje się, że finalna cena może osiągnąć nawet 500 tysięcy.

Licytacja rozpoczęła się w ostatnią środę i potrwa do przyszłego piątku.

Źródło: Reuters

Specjalna oferta dla fanów Bayeru Leverkusen. Klub oferuje darmowy… tatuaż

Bayer Leverkusen oferuje swoim fanom darmowe klubowe tatuaże na pamiątkę historycznego sezonu. Klub triumfował w Bundeslidze i ustanowił rekordową serię meczów bez porażki. Przed nimi szansa na potrójną koronę.

 

Rekordowy sezon Bayeru Leverkusen

Zespół prowadzony przez Xabiego Alonso, pozostający niepokonany we wszystkich rozgrywkach tego sezonu, awansował do finału Ligi Europy po remisie 2:2 z AS Roma. Niemiecka drużyna pokonała rzymian w dwumeczu 4:2.

Leverkusen przedłużył swoją imponującą passę do 49 meczów bez porażki we wszystkich rozgrywkach, bijąc długoletni europejski rekord Benfiki z lat 1963–1965. Po zdobyciu pierwszego w historii klubu tytułu mistrza Bundesligi, Bayer awansował również do finału Pucharu Niemiec, gdzie zmierzy się z Kaiserslautern.

 


W związku ze świetną dyspozycją klubu w bieżącej kampanii, poinformowano o specjalnej ofercie dla kibiców, którzy będą chcieli upamiętnić sukcesy. Bayer Leverkusen oferuje swoim kibicom możliwość wyboru jednego z tatuaży z motywem klubu. Sesja będzie bezpłatna, a promocja trwa do końca sezonu.

– Zarezerwuj wizytę już teraz, aby uwiecznić ten wyjątkowy czas na swojej skórze – napisał klub w oświadczeniu.

Źródło: Bayer

Tajemnicze wpisy Zbigniewa Stonogi. Oberwało się Jagiellonii Białystok

Zbigniew Stonoga zamieścił na swoim profilu tajemnicze wpisy. Są one związane bezpośrednio z Jagiellonią Białystok.

W piątek na profilu Zbigniewa Stonogi pojawił się tajemniczy wpis. Niespodziewanie był on poświęcony Jagiellonii Białystok. Pan Zbigniew wystosował publiczne pytanie w stronę władz klubu, dlaczego po raz drugi akredytacji na mecz Jagi nie otrzymał Antoni Stonoga. Zasugerował on, że wpływ na taką decyzję mogły mieć odmienne upodobania polityczne.

– Zwracam się z uprzejmą prośbą do Zarządu Klubu Jagiellonia Białystok o udzielenie odpowiedzi na pytanie dlaczego drugi raz odmówiliście Państwo akredytacji dla Antoniego Stonogi. Czy kwestie upodobań politycznych większości Podlasian miały na to wpływ? – zapytał Zbigniew Stonoga.

 




Na profilu „Gazeta Stonoga” chwilę później ukazała się odpowiedź władz Jagiellonii Białystok. Klub odpowiedział, że wpływ na odmowę udzielenia akredytacji dla Antoniego Stonogi ma duże zainteresowanie meczami Jagi w ostatnim czasie. Zbigniew Stonoga ustosunkował się do tej odpowiedzi pisząc, iż chętnie odkupi wideo z meczu pokazujące trybunę prasową.




Niedługo później pojawił się kolejny wpis na profilu „Gazeta Stonoga”. Z wpisu dowiadujemy się o chęci odkupienia informacji o ewentualnych nieprawidłowościach w funkcjonowaniu Jagiellonii Białystok.


TROLLNEWSY I MEMY