Gikiewicz tłumaczy swoje zachowanie: „Obrażali mnie, to była moja odpowiedź”

W piątek Augsburg pokonał na wyjeździe Werder Brema 1:0. Bohaterem spotkania został Rafał Gikiewicz, który w 95. minucie obronił rzut karny, a następnie dobitkę. Po wszystkim polski golkiper swoim zachowaniem sprowokował kibiców gospodarzy, którzy chcieli wtargnąć na boisko. W rozmowie z DAZN 34-latek tłumaczył, dlaczego tak się zachował.

Werder Brema dopiero co wrócił do Bundesligi i po sześciu kolejkach ma na koncie 2 zwycięstwa i tyle samo remisów oraz porażek. Co ciekawe Die Werderaner ostatnie spotkanie niemieckiej ekstraklasy na swoim stadionie wygrali 560 dni temu. Ekipa Ole Wernera w piątek mierzyła się na własnym terenie mierzyła się FC Augsburg, lecz przegrała ten mecz 0:1. Zwycięską bramkę w 63. minucie zdobył Ermedin Demirović.

Bośnia i Hercegowina rozegra sparing z Rosją. Stanowczy sprzeciw reprezentantów [CZYTAJ]

Bohaterem spotkania został jednak Rafał Gikiewicz, który w 95. minucie obronił rzut karny, a następnie dobitkę. Po wszystkim bramkarz zaczął wykonywać prowokujące gesty, co nie spodobało się kibicom przeciwnej drużyny. Kilku z nich od razu zeskoczyło z trybun i próbowało wtargnąć na boisko. Dodatkowo ławka rezerwowych FC Augsburg została obrzucona plastikowymi kubkami. Do akcji musiała wkroczyć ochrona, a bramkarz przyjezdnych obejrzał żółtą kartkę za swoje zachowanie.

Odważna teza Martina Braithwaite’a. „To on robi większą różnicę niż Lewandowski” [CZYTAJ]

Rafał Gikiewicz odniósł się do całej sytuacji w rozmowie z telewizją DAZN. 34-latek zdradził, że jego gest był odpowiedzią na zachowanie kibiców Werderu Brema, którzy całą drugą połowę obrażali bramkarza oraz jego rodzinę.

– Obrażali mnie prawie całą drugą połowę, to była moja odpowiedź. Nie mieli dla mnie i dla nas żadnego szacunku. Jesteśmy tylko zawodnikami i nie można obrażać mojej rodziny, czy mnie osobiście. Nie mogłem tego zaakceptować i to była moja odpowiedź – powiedział Gikiewicz.

– Fullkrug po prostu musi się pogodzić z porażką. Pomyśleli, że teraz przychodzi Augsburg i wygrywają 4-0 czy co? To jest po prostu brak szacunku. Z mojego punktu widzenia byliśmy wyraźnie lepszą drużyną. Zasłużone zwycięstwo, a oni mogą biadolić bez końca. Nie jestem zainteresowany ich wymówkamiskomentował golkiper.

Polska firma będzie budować wirtualne stadiony. O co chodzi? [CZYTAJ]

Bośnia i Hercegowina rozegra sparing z Rosją. Stanowczy sprzeciw reprezentantów

Bośniacki związek piłki nożnej zgodził się na rozegranie spotkania towarzyskiego z reprezentacją Rosji. Pomysł ten spotkał się z oburzeniem zawodników. Wśród nich jest kapitan bośniackiej kadry, Edin Dżeko, który stanowczo sprzeciwia się temu wydarzeniu.

Bośniacki portal klix.ba poinformował, iż tamtejszy związek piłkarski zdecydował się na rozegranie meczu towarzyskiego z Rosją, który została wykluczona z rozgrywek organizowanych przez FIFA i UEFA. Decyzja ta została podjęta po tym, jak wojska naszych sąsiadów zaatakowały Ukrainę. Spotkanie Rosji z Bośnią i Hercegowiną odbędzie się 19 listopada – dzień przed rozpoczęciem Mistrzostw Świata w Katarze i poza terminem wyznaczonym przez FIFA.

Wiemy, co Xavi przekazał Ferranowi Torresowi na kartce. Chodziło o aspekty taktyczne [CZYTAJ]

Decyzja ta spotkała się z oburzeniem. Jedną z osób bojkotujących ten pomysł jest sam kapitan Bośniaków – Edin Dżeko. Napastnik przyznał, że związek zapytał go o jego zdanie w tej sprawie, lecz podjął decyzję na własną rękę – sprzeczną z opinią zawodnika Interu Mediolan. 36-latek otrzymał również wiadomości od ukraińskich mediów, aby ten wpłynął na bośniacką federację.

 – Jestem przeciwny rozegraniu tego meczu! Zawsze jestem i byłem za pokojem. Federacja zna moje zdanie! Niestety nie jestem tym, który podejmuje decyzje z kim zagra Bośnia i Hercegowina, ale mam swoje stanowisko, które jest jasne. Nie chcę rozgrywania tego meczu, gdy cierpią niewinni ludzie. Solidaryzuję się z narodem ukraińskim w tych trudnych dla niego czasach – powiedział Edin Dżeko.

Polska firma będzie budować wirtualne stadiony. O co chodzi? [CZYTAJ]

Sprzeciw wyraził również inny reprezentant Bośni i Hercegowiny – Miralem Pjanić.

-Słyszałem o decyzji federacji. Znają moje stanowisko. Ludzie dzwonili do mnie i pytali, co myślę o takiej grze. Powiedziałem wszystko, co myślałem, a potem zaskoczyła mnie przeciwna decyzja. To niefortunne. Nie mam słów. Gdy tylko drużyna narodowa zaczyna grać dobrze, zawsze coś idzie nie tak. Nie mam słów. Znają moje stanowisko, powiem tylko, że nie jest to dobre – przyznał pomocnik cytowany przez portal Sportske.ba.

Swoje stanowisko przedstawiła również burmistrz Sarajewa – Benjamina Karić.

– Sarajewo jako miasto było najdłużej oblegane przez agresorów, a ja jako burmistrz zdecydowanie potępiam decyzję Narodowego Związku Piłki Nożnej o rozegraniu meczu towarzyskiego z Rosją – napisała na Twitterze.

Zmiany w rankingu faworytów Ligi Mistrzów. Podium niezmienne, roszady w „10” [CZYTAJ]

Fot. NFS BIH/Twitter.om

Wiemy, co Xavi przekazał Ferranowi Torresowi na kartce. Chodziło o aspekty taktyczne

W trakcie meczu FC Barcelony z Viktorią Pilzno kamery zarejestrowały ciekawy obrazek. W drugiej połowie meczu Ferran Torres otrzymał kartkę z poleceniami od Xaviego Hernandeza. Hiszpańskie media ujawniły, co przekazał swojemu podopiecznemu Xavi.

Za nami pierwsza kolejka fazy grupowej Ligi Mistrzów. W środę oczy wielu polskich kibiców były skierowane na mecz z udziałem Roberta Lewandowskiego. Na Camp Nou FC Barcelona podejmowała Viktorę Pilzno. Spotkanie zakończyło się okazały zwycięstwem gospodarzy 5:1. W końcowym sukcesie ekipy z Katalonii dużą rolę odegrał Lewandowski, który zdobył hat-tricka. Po jednej bramce dla Barcy zdobyli jeszcze Franck Kessie oraz Ferran Torres. Jedyną bramkę dla zespołu z Czech zdobył Jan Sykora.

Odważna teza Martina Braithwaite’a. „To on robi większą różnicę niż Lewandowski” [CZYTAJ]

Wskazówki od Xaviego

Ciekawe zdarzenie zarejestrowały telewizyjne kamery w drugiej części spotkania. W 81. minucie gry na murawie pojawił się debiutujący w bordowo-granatowych barwach Pablo Torre. 19-latek wbiegł na boisko z kartką od Xaviego, którą następnie przekazał Ferranowi Torresowi.

Eric Garcia nie spodziewał się tego po Lewandowskim. Piłkarz Barcy wyznał, o co chodzi [CZYTAJ]

Oto, co przekazał Xavi

Hiszpańskie media nie potrzebowały dużo czasu, by dowiedzieć się, co znajdowało się na kartce. Według „Mundo Deportivo” Xavi przekazał Ferranowi 3 wskazówki. Po pierwsze, przy rzucie rożnym w defensywie Hiszpan miał kryć piłkarza z numerem „2”. Z tym numerem występował Lukas Hejda. Po drugie, przy rzucie wolnym w defensywie rozgrywanym z boku boiska, Ferran miał ustawić się „jako pierwszy w linii”. I po trzecie, w murze 22-latek miał ustawiać się jako czwarty.

Polska firma będzie budować wirtualne stadiony. O co chodzi?

Rzeszowscy kibice Lecha Poznań nie mają łatwego życia z wielu względów. Jednym z nich jest na pewno fakt, że od stadionu ich ulubionego klubu dzieli ich ponad 600 km drogi i prawie 6 godzin trasy. W związku z tym regularne dojazdy na spotkania „Kolejorza” mogą być dość uciążliwe. Rozwiązanie tego problemu opracowała jednak firma Zetly, która chciałaby zebrać kibiców ze wszystkich zakątków naszego kraju na wirtualnych stadionach, a dodatkowo zaoferować polskim klubom możliwość zasilenia swoich budżetów.

Prawdziwy hot-dog za wirtualne tokeny?

Zetly wyszło w kierunku polskich klubów z dość praktyczną inicjatywą, która już wkrótce ma umożliwić kibicom gromadzenie się na wirtualnych stadionach i wspieranie swojej drużyny na boisku w bardzo innowacyjny sposób. Oznaczałoby to bowiem, że np. na  trybunach obiektu przy Łazienkowskiej, przy Bułgarskiej czy na Tarczyński Arena mogliby się pojawić fani przebywający w dowolnym zakątku świata.

Na tym jednak nie koniec. Kluby PKO BP Ekstraklasy mogłyby czerpać z faktu posiadania tego typu technologii znaczne korzyści dla siebie, gdyż wdrożone rozwiązania umożliwiłyby na przykład… zakup prawdziwego hot-doga w stadionowym sklepie za wirtualne tokeny.

Pomysł ten jest innowacyjny i zasadny biznesowo, ponieważ bierze pod uwagę interesy wszystkich zainteresowanych stron: kibiców, klubów i sponsorów. Ci pierwsi, dostają możliwość dopingowania swojego zespołu, bez względu na aktualne położenie geograficzne. Kluby zyskują opcję dodatkowego wykorzystania zaangażowania swoich fanów, poprzez nakłanianie ich do zakupów produktów z klubowego sklepu w postaci NFT.

Sponsorzy natomiast mieliby okazję do eksponowania swojego logo i produktów w wirtualnej przestrzeni. Choć na ten moment brzmi to nadal jak wizja dalekiej przyszłości, wszystko wydaje się mieć ręce i nogi oraz co najważniejsze, pomysł ten może wejść w życie już w najbliższym czasie. Pokazuje to choćby przykład PSG, które w maju tego roku zdecydowało się wejść do metaverse lub Manchesteru City, który postanowił przenieść Etihead Stadium do wirtualnej rzeczywistości.

Innowacyjne wyjazdy na mecze

Polska firma zapewnia, że jest to przełomowy krok w historii sportu. Firma zamierza wykorzystać doświadczenie zdobyte podczas skanowania przez ich partnerów budynków 3D w Los Angeles i przy wykorzystaniu tej samej technologii przenieść w wirtualną rzeczywistość polskie stadiony. Jak wcześniej wspomnieliśmy, nie chodzi tutaj wyłącznie o murawę i trybuny.

W świecie wirtualnym pojawi się także klubowy sklep, gdzie kibice będą mogli nabyć, w postaci NFT, cyfrową koszulkę, którą będzie mógł założyć na siebie ich wirtualny awatar. W ten sposób, wyposażeni w klubowe barwy, będą mogli z podniesioną wirtualną głową pojawić się na spotkaniu fanów w jednym z cyfrowych światów.

Realizm zawsze w cenie

Firma postawiła sobie za cel przełożenie realnego kibicowskiego życia na wirtualne w skali 1:1. W cyfrowej rzeczywistości pojawić mają się nawet wyjazdy na mecze. Fani otrzymają na przykład pełny pakiet informacji dotyczącego miasta, w którym ich ulubiony zespół rozgrywa mecze. Za wyjazdy na spotkania oraz inne aktywności otrzymać będzie można klubowe tokeny, które, w odpowiedniej liczbie, mogą zostać wykorzystane do zakupu produktów z klubowego sklepu. Co ciekawe, nie tylko tych wirtualnych.

Rozwiązanie, które Zetly zaproponowało polskim klubom to z pewnością odważny krok w kierunku przyszłości, który jednak otwiera przed zespołami mnóstwo nowych dróg. Czy któraś z drużyn PKO BP Ekstraklasy zdecyduje się na taki krok i gdzie zostanie wzniesiony pierwszy w naszym kraju wirtualny stadion? Kluby, które jako pierwsze wprowadzą tego typu technologię u siebie, będą lata świetlne przed swoją konkurencją

Odważna teza Martina Braithwaite’a. „To on robi większą różnicę niż Lewandowski”

Martin Braithwaite podzielił się kontrowersyjną opinią nt. wpływu poszczególnych piłkarzy na dyspozycję całej drużyny FC Barcelony. Zdaniem duńskiego napastnika Ousmane Dembele robi większą różnicę niż Robert Lewandowski.

Transfer Martina Braithwaite’a do FC Barcelony od samego początku budził ogromne kontrowersje. W 2020 roku Barça zapłaciła za przeciętnego napastnika Leganes 18 milionów euro. W sumie Duńczyk spędził na Camp Nou ponad 2 lata. W tym czasie dla Dumy Katalonii rozegrał 58 spotkań, w których strzelił 10 bramek.

Eric Garcia nie spodziewał się tego po Lewandowskim. Piłkarz Barcy wyznał, o co chodzi [CZYTAJ]

Braithwaite opuszcza Barçę

W ostatnich miesiącach zarząd Barçy pracował nad wyrzuceniem z klubu Martina Braithwaite’a. Ogromną przeszkodą był kontrakt Duńczyka, który obowiązywał do 2024 roku. Ostatecznie obie strony zdecydowały się rozwiązać umowę. Mówi się, że Barça miała wypłacić Duńczykowi część wynagrodzenia, które wynikało z obowiązującego kontraktu. Po rozstaniu z Blaugraną Braithwaite zdecydował się zasilić szeregi Espanyolu.

Lech Poznań był bliski sprawienia sensacji. Hiszpańscy dziennikarze docenili występ Polaków [CZYTAJ]

Kontrowersyjna opinia

Ostatnio Braithwaite udzielił wywiadu dla „Catalunya Radio”. W rozmowie wypowiedział się na kilka kwestii związanych z jego byłym klubem. Duńczyk postawił kontrowersyjną tezę. Uważa on, że Ousmane Dembele robi większą różnicę na boisku aniżeli Robert Lewandowski.

– Dembélé robi większą różnicę niż Lewandowski. Ousmane to dobry chłopak, bardzo go lubię. Ma niezwykły talent. Poza Messim nie widziałem nigdy takiego zawodnika – ocenił Martin Braithwaite.

– Lewandowski strzela mnóstwo goli i jestem z jego powodu szczęśliwy. To wielki profesjonalista. Życzę mu wszystkiego dobrego i udanego sezonu, ale ja teraz chcę wygrywać w Espanyolu – dodał.


źródło: fcbarca.com

Grzegorz Krychowiak chwali Lecha Poznań

Zmiany w rankingu faworytów Ligi Mistrzów. Podium niezmienne, roszady w „10”

Goal.com postanowił zaktualizować ranking faworytów do wygrania Ligi Mistrzów. Portal wziął pod uwagę wyniki z 1. kolejki fazy grupowej. Nastąpiło kilka przetasowań. 

Do żadnej zmiany nie doszło jednak na samym szczycie. Bezsprzecznym faworytem portalu pozostaje Manchester City. „Obywatele” pewnie rozbili w pierwszym meczu fazy grupowej Sevillę aż 4-0.

Na drugim miejscu natomiast nadal znajduje się Real Madryt, który pokonał Celtic 3-0. Podium zamyka PSG. Paryżanie mieli zdecydowanie najtrudniejszą przeprawę, ale udało im się wygrać 2-1 z Juventusem.

Roszady za podium

Im dalej w ranking, tym jednak większe nastąpiły zmiany. Z piątej pozycji na czwartą wskoczył Bayern Monachium, zaś ich poprzednie miejsce zajęła FC Barcelona. To pokłosie beznadziejnego startu Liverpoolu, który został rozbity przez Napoli aż 4-1. „The Reds” obecnie plasują się na szóstym miejscu.

Na następnych miejscach znajdują się kolejno: Atletico Madryt, Tottenham, Chelsea i Borussia Dortmund. Warto zaznaczyć, że z tego grona tylko „The Blues” nie wygrali swojego meczu. Sensacyjnie przegrali z Dinamo Zagrzeb (0-1), po czym z klubu zwolniono Thomasa Tuchela.

Faworyci do wygrania Ligi Mistrzów wg. goal.com:

1. Manchester City

2. Real Madryt

3. PSG

4. Bayern Monachium

5. FC Barcelona

6. Liverpool

7. Atletico Madryt

8. Tottenham

9. Chelsea

10. Borussia Dortmund

Eric Garcia nie spodziewał się tego po Lewandowskim. Piłkarz Barcy wyznał, o co chodzi

Robert Lewandowski w FC Barcelonie prezentuje się kapitalnie. W swoich pierwszych występach zachwycił zarówno kibiców, dziennikarzy, jak i kolegów z drużyny. Już nie raz piłkarze Blaugrany pięknie wypowiadali się o umiejętnościach 34-latka. Eric Garcia wyznał, co wywołało u niego największe zdziwienie. 

Lewandowski ma jak na razie pięć oficjalnych występów w FC Barcelonie. Polak strzelił w nich już osiem goli, z czego trzy trafienia zaliczył w meczu z Viktorią Pilzno w Lidze Mistrzów. Pozostałe trafienia udało mu się skompletować w La Lidze.

Lider

34-latek to jednak nie tylko gwarancja gradu goli. Lewandowski na boisku pełni także funkcję lidera drużyny i jednego z rozgrywających. Eric Garcia wprost przyznaje, że nie spodziewał się, jak wiele Polak mówi na boisku.

– Byłem zaskoczony, jak dużo Robert Lewandowski mówi na boisku. Pomaga swoim kolegom z drużyny, mówi ci, co zamierza zrobić, abyś zwrócił na to uwagę. To spektakularny napastnik – wyznał piłkarz Barcelony na łamach „RAC1”.

Początkowo pojawiały się głosy, że Lewandowski może nie poradzić sobie w nowej lidze po tak długim pobycie w Bundeslidze. Kapitan reprezentacji Polski zamknął jednak wszelkie dyskusje w tym temacie.

– Piłkarze na takim poziomie wszędzie się adaptują. Oczywiście to jest Barcelona, a on trafił tutaj, aby strzelać gole – stwierdził Garcia i dodał – Przyszły mecze o stawkę i nikt już nie pamiętał o tym, co się wydarzyło wcześniej [w sparingach – przyp. red.]. Okazało się, że to wspaniały napastnik.

Lech Poznań był bliski sprawienia sensacji. Hiszpańscy dziennikarze docenili występ Polaków

Lech Poznań był bliski sprawienia niespodzianki w meczu przeciwko Villarreal. Ostatecznie Polacy przegrali 3:4, jednak nie przeszkodziło to w wywarciu dobrego wrażenia na hiszpańskich dziennikarzach.

Za nami pierwsza kolejka fazy grupowej Ligi Konferencji Europy w sezonie 2022/2023. Swoje pierwsze spotkanie rozegrał jedyny zespół z Polski w tych rozgrywkach – Lech Poznań. Mistrzowie Polski z poprzedniego sezonu mierzyli się z Villarreal.

Blisko sensacji

Lech Poznań w meczu z Villarreal był skazywany na pożarcie. Wszak Hiszpanie w zeszłym sezonie dotarli do półfinału Ligi Mistrzów, a w tym z pewnością powalczą o wygranie Ligi Konferencji Europy. Pomimo znacznej różnicy poziomów obu drużyn, piłkarze Kolejorza byli bliscy sprawienia sensacji.

Porażka 3:4

Jako pierwszy na prowadzenie, po bramce Michała Skórasia już w 2. minucie meczu, wyszedł Kolejorz. Niedługo później Villarreal strzelił 3 bramki i wynikiem 3:1 zakończyła się pierwsza połowa spotkania. Mistrzowie Polski nie tracili nadziei i pełni optymizmu wyszli na drugą połowę. Takie nastawienie się opłaciło, gdyż w 62. minucie był już remis 3:3. Niestety, w 89. minucie gry bramkę na wagę zwycięstwa dla Villarreal strzelił Francis Coquelin.

Hiszpanie doceniają Lecha

Pomimo porażki piłkarze Lecha Poznań zasłużyli na ogromne słowa uznania. Pozytywne komentarze pojawiły się nie tylko w polskich, ale także w hiszpańskich mediach. „Marca” pisze o tym, że nikt nie spodziewał aż tak ogromnych męczarni w meczu między drużynami aż o tak znacznej różnicy klas. Dziennikarze podkreślili także fakt, że w rozgrywkach ligowych Villarreal do tej pory nie stracił choćby jednej bramki. Utrata trzech goli w meczu z Lechem ma być potwierdzeniem tezy, że w europejskich rozgrywkach nie ma łatwych zwycięstw.

Dziennikarze „Mundo Deportivo” zarzucają drużynie Villarreal brak koncentracji, przez co padła pierwsza bramka dla Lecha. Z kolei „Sport” pisze, że w Europie nie można lekceważyć żadnego zespołu, gdyż może to słono kosztować.


źródło: Marca, Mundo Deportivo, Sport