Artur Boruc został zawieszony przez Komisję Ligi. Bramkarza Legii czeka dłuższa absencja

W ubiegłą niedzielę Legia Warszawa podejmowała u siebie Wartę Poznań. Niechlubnym bohaterem tego spotkania stał się Artur Boruc, którego zachowanie wywołało wiele kontrowersji. Komisja Ligi postanowiła zawiesić go na trzy mecze.

W starciu przeciwko „Zielonym” Legia przegrała po raz 14. w tym sezonie Ekstraklasy. Z emocjami nie poradził sobie kapitan „Wojskowych”, Artur Boruc. 41-latek kilka razy zachował się nieprawidłowo.

Boruc najpierw otrzymał czerwoną kartę za uderzenie Dawida Szymonowicza, za co sędzia wyrzucił go z boiska oraz podyktował rzut karny dla Warty. Później podczas schodzenia z boiska doświadczony golkiper odepchnął kamerzystę, który stanął mu na drodze. Na koniec w jego mediach społecznościowych pojawiły się wpisy obrażające arbitra Łukasza Kuźmę.

Surowy wyrok

Komisja Ligi wzięła tę sprawę pod lupę. Zadecydowano, że Boruc nie zagra w kolejnych trzech spotkaniach Legii, a dodatkowo będzie musiał zapłacić 25 tysięcy złotych kary finansowej.

–Komisja Ligi uznała, że agresywne zachowanie zawodnika nosiło znamiona naruszenia nietykalności cielesnej. Tego typu zachowania muszą być piętnowane w adekwatny sposób, bowiem są sprzeczne z Regulaminem Dyscyplinarnym i Kodeksem Etycznym PZPN. Komisja Ligi w wymiarze kary uwzględniła także zachowanie zawodnika, którego dopuścił się wobec operatora kamery. Przypadkowo zaszedł on drogę Borucowi, a odepchnięcie pracownika produkcji TV było nieadekwatne do zaistniałej sytuacji – mówi Jarosław Poturnicki, przewodniczący Komisji Ligi.

– Uznaliśmy, że po raz kolejny nieodpowiednio ocenił pracę sędziego. Boruc dopuścił się już podobnego przewinienia w tym sezonie. Działał zatem w warunkach recydywy, co miało wpływ na zaostrzenie kary – dodał.


Jagiellonia Białystok uczy Boruca savoir-vivre’u. Ekipa z Podlasia odpowiedziała na zaczepkę 41-latka [WIDEO]

Jagiellonia Białystok odpowiedziała Arturowi Borucowi na zaczepkę sprzed kilku miesięcy. Maskotka klubu z Podlasia postanowiła nauczyć byłego bramkarza reprezentacji Polski podstawowych zasad savoir-vivre’u.

Postawa niegodna byłego reprezentanta Polski

Artur Boruc był zdecydowanym antybohaterem minionej kolejki PKO BP Ekstraklasy. Doświadczony bramkarz Legii Warszawa zachował się niegodnie względem Dawida Szymonowicza, sędziego spotkania i pracownika telewizji. Po wszystkim dał młodym kibicom fatalny przykład radzenia sobie z niepowodzeniami, publikując w mediach społecznościowych wulgarne wpisy.

Antybohater

Warta Poznań pokonała Legię Warszawa w niedzielnym meczu Ekstraklasy. W drugiej połowie doszło do zamieszania w polu karnym CWKS-u. Dawid Szymonowicz stanął na drodze Artura Boruca, nie kontaktując się z nim w żaden sposób. Były bramkarz reprezentacji Polski zaatakował obrońcę Zielonych, za co później otrzymał czerwoną kartkę. Po wszystkim pokazał swoje niezadowolenie sędziemu, krzycząc mu do ucha.

Jaga odpowiedziała po wielu tygodniach

Jagiellonia Białystok postanowiła wykorzystać tę sytuację i odegrać się Borucowi za pstryczka z 27 listopada. Wówczas bramkarz Legii Warszawa podlaskim akcentem poinformował o swoim powrocie do zdrowia i zaprosił na nadchodzący mecz z Jagą. Maskotka ekipy z Podlasia postanowiła nauczyć byłego reprezentanta Polski podstawowych zasad savoir-vivre’u.

https://twitter.com/Jagiellonia1920/status/1493967832572379146?s=20&t=Pof6rB6i5STO7ukH5vr5_g

Jerzy Brzęczek był gotowy na negocjacje z Cezarym Kuleszą. „Zgodziłbym się, bo jestem byłym kapitanem i selekcjonerem kadry”

Jerzy Brzęczek został trenerem Wisły Kraków. Były selekcjoner reprezentacji Polski udzielił wywiadu Przeglądowi Sportowemu. 50-letni trener opowiedział o kulisach rozmów z różnymi pracodawcami. Nie wykluczył rozmów z Cezarym Kuleszą o powrocie do kadry Biało-Czerwonych.

Rozmowy o powrocie na ławkę trenerską

Jerzy Brzęczek w rozmowie z Przeglądem Sportowym zdradził, iż odrzucił trzy oferty przed podjęciem pracy w Wiśle Kraków. Były selekcjoner reprezentacji Polski opowiedział również o swoich odczuciach względem potencjalnych rozmów z Cezarym Kuleszą o powrocie do kadry.

Brak rozczarowania

50-latek był gotowy podjąć negocjacje z prezesem Polskiego Związku Piłki Nożnej. Były selekcjoner Biało-Czerwonych dodał jednak, że nie czekał na sygnał od Cezarego Kuleszy, przez co nie czuje się rozczarowany.

– Byłbym teraz nieszczery, mówiąc, że gdyby prezes Kulesza zaproponował mi spotkanie w sprawie ewentualnego powrotu do kadry, taką rozmową w ogóle nie byłbym zainteresowany – powiedział nowy szkoleniowiec Wisły Kraków.

– Oczywiście, że chętnie zgodziłbym się na spotkanie, bo jestem dawnym kapitanem oraz byłym selekcjonerem polskiej reprezentacji i uważam, że z tych ról nie wywiązałem się najgorzej. Ale nie jest również tak, że czekałem na sygnał od Cezarego Kuleszy. Nie czekałem i nie jestem rozczarowany – dodał.

Źródło: Przegląd Sportowy

Piłkarze Bayernu zastraszani. Padły groźby śmierci, również w kierunku Lewandowskiego

Niepokojące informacje dobiegają z Niemiec. „Bild” podaje, że liderom Bayernu Monachium grożono śmiercią w anonimowym liście. Wśród zastraszanych piłkarzy miał się znaleźć także Robert Lewandowski. 

Do zdarzenia miało dojść 12 stycznia. Tego dnia list odebrał drugoligowy FC St. Pauli. Następnie pismo trafiło na policję. Jak się okazało zawarto w nim groźby, skierowane w stronę trzech piłkarzy Bayernu Monachium – Manuela Neuera, Serge’a Gnabry’ego i Roberta Lewandowskiego.

Śledztwo w toku

„Bild” podaje, że policja jest w posiadaniu wspomnianego listu i obecnie prowadzi czynności. Nie wiadomo jednak, dlaczego dowód zaadresowano do FC St. Pauli. W nagłówki zawarto: – Ogień i śmierć brudnym bawarskim świniom.

– Prowadzimy śledztwo w sprawie podejrzenia o zagrażanie i zakłócanie spokoju publicznego poprzez groźby popełnienia przestępstwa – przekazał rzecznik prasowy policji. 

Bayern na razie nie wydał żadnego komunikatu w tej sprawie. Dziś Bawarczycy rozegrają mecz 1/8 finału Ligi Mistrzów z RB Salzburg. W eskorcie mistrzów Niemiec na spotkanie mają brać udział specjalne służby.

Jerzy Brzęczek skomentował dołączenie do Wisły Kraków. Odmówił trzem klubom

Jerzy Brzęczek został nowym trenerem Wisły Kraków. Po oficjalnej prezentacji na konferencji prasowej nowy szkoleniowiec Białej Gwiazdy udzielił wywiadu „Przeglądowi Sportowemu”. Były selekcjoner opowiedział nieco o ofertach z innych klubów.

Ostatnie wyniki notowane przez piłkarzy Wisły Kraków – delikatnie mówiąc – nie były najlepsze. Po 21 kolejkach Biała Gwiazda zajmuje 13. miejsce w tabeli i wszystko wskazuje na to, że w tym sezonie przyjdzie jej walczyć o utrzymanie. Nad strefą spadkową Wisła ma zaledwie punkt przewagi. Szalę goryczy przelała ostatnia porażka ze Stalą Mielec (0:1). Po tym meczu zarząd krakowskiego klubu zdecydował się podziękować za współpracę Adrianowi Guli.

Brzęczek trenerem Wisły Kraków

Na poznanie następcy słowackiego trenera nie musieliśmy długo czekać. 14 lutego ogłoszono, że nowym szkoleniowcem Wisły Kraków został wybrany Jerzy Brzęczek. Dla 50-letniego trenera będzie to pierwsza praca po odejściu z reprezentacji Polski.

ZOBACZ RÓWNIEŻ: Brzęczek przedstawiony kibicom Wisły. „Przez rodzinne powiązania wymagamy od siebie więcej”

Zainteresowanie innych klubów

We wtorek ukazał się wywiad z Jerzym Brzęczkiem na łamach „Przeglądu Sportowego”. Nowy trener Wisły Kraków zdradził, że miał oferty z trzech klubów i wszystkie odmówił. Potwierdził także doniesienia mediów mówiące o zainteresowaniu ze strony kosowskiej federacji.

-To prawda, taka możliwość istniała, od jakiegoś czasu były prowadzone rozmowy. Kosowo zresztą do dzisiaj nie ma selekcjonera, więc ten kierunek wciąż wchodził w grę, ale doszedłem do wniosku, że skoro mam konkretne zapytanie z Wisły, nie będę już zwlekał. Dlatego reprezentacja Kosowa teraz jest już dla mnie tematem nieaktualnym – skomentował Jerzy Brzęczek.

– Miałem (oferty z innych klubów – przyp. red.). Ogólnie, bez wymieniania nazw, mogę powiedzieć, że w trzech przypadkach odmówiłem, bo uznałem, że to jeszcze nie jest ten czas – zdradził 50-latek.

Słaba forma Wisły

Jak już wspomnieliśmy, sytuacja Wisły Kraków w tabeli PKO BP Ekstraklasy nie należy do najprzyjemniejszych. Do tego należy podkreślić osłabienia kadrowe. W zimowym okienku transferowym Wisłę opuściło dwóch kluczowych piłkarzy – Yaw Yeboah oraz Aschraf El Mahdioui.

– Mam świadomość wszystkich zagrożeń. Wisła musi zacząć punktować, wszyscy w klubie i w drużynie powinni myśleć wyłącznie o tym. Czasu jest niewiele, ale z moim sztabem zrobimy wszystko, by zespół zaczął oddalać się od strefy spadkowej – przekazał Jerzy Brzęczek.

– Natomiast musimy mieć świadomość, że mamy za dużo porażek, za mało zdobytych bramek. Z czegoś to wynika. Warto wierzyć, że od tej pory będzie lepiej, a jednak najgorsze byłoby z kolei naiwne myślenie, że teraz wszystko się odmieni jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Trzeba szybko dotrzeć do drużyny, zdiagnozować problemy i zacząć je rozwiązywać. Czasu na ewentualne pomyłki jest bardzo mało, terminarz jest trudny i napięty. To jest na pewno wielkie wyzwanie – dodał.

źródło: przeglad sportowy

Trudna sytuacja przed meczem z Rosją. Polscy kibice mogą nie wejść na stadion

Niepokojące informacje przekazuje Jakub Kwiatkowski. Rzecznik prasowy reprezentacji podał, że nasza kadra może zagrać mecz barażowy z Rosją bez własnych kibiców na trybunach. Wszystko przez utrudniony wjazd do kraju naszych najbliższych rywali w wyniku przepisów za wschodnią granicą. 

Już niewiele dzieli nas od arcyważnego spotkania z reprezentacją Rosji. Do pierwszego meczu barażowego o wyjazd na mistrzostwa świata pozostał ledwo ponad miesiąc. Rywalizację na stadionie Dynama Moskwa zaplanowano na 24 marca.

Brak wsparcia

Czesław Michniewicz na razie skupia się na przygotowaniu odpowiedniej taktyki oraz porozmawianiu z piłkarzami. Nowy selekcjoner prawdopodobnie ma już w głowie ustalony skład na mecz ze „Sborną”. Więcej o tym pisaliśmy TUTAJ.

Wiele wskazuje natomiast na to, że „Biało-Czerwoni” będą musieli zmierzyć się z Rosjanami bez wsparcia własnych kibiców. Jakub Kwiatkowski przekazał, że przepisy za wschodnią granicą mocno utrudniają wjazd do kraju naszych rywali. W normalnych warunkach PZPN miałby do rozdysponowania 5 proc. biletów przekazanych do sprzedaży.

– Na ten moment nie ma w ogóle w sprzedaży biletów na ten mecz. Według obowiązujących dziś w Rosji covidowych przepisów na stadion może wejść max 500 osób. Jeśli pojawi się opcja wejścia kibiców wówczas poprosimy stronę rosyjską o przysługującą nam pulę 5% dostępnych miejsc – oznajmił na Twitterze rzecznik prasowy reprezentacji Polski. 

Jan Piekutowski z portalu meczyki.pl ustalił, że rosyjski związek oczekuje na odpowiedź od władz. Ta ma nadejść do końca lutego. Wówczas sytuacja związana z wejściem kibiców z Polski zostałaby wyjaśniona.

Angielskie media zachwycone Moderem. „ddał strzał będący kandydatem do gola sezonu”

We wtorek wieczorem Manchester United pokonał na własnym boisku Brighton & Hove Albion 2:0. Cały mecz dla drużyny „Mew” rozegrał Jakub Moder, zbierając przy okazji dobre oceny od angielskich mediów. 

Moder jest ostatnio w bardzo dobrej formie. Polak był chwalony już po ostatnim spotkaniu ligowym przeciwko Watford. 22-latek mógł wówczas zdobyć dwie bramki, jednak zabrakło mu szczęścia. Graham Potter, szkoleniowiec Brighton, postanowił później wstawić się za swoim zawodnikiem.

– Musimy cały czas udoskonalać to, nad czym pracujemy. Prędzej czy później da to efekt w postaci bramek. Jestem pewny, że już wkrótce będziemy rozmawiać o jego trafieniach – powiedział 46-latek przed starciem z „Czerwonymi Diabłami”.

Kolejny dobry występ

Młody gwiazdor reprezentacji Polski przeciwko Manchesterowi United rozegrał pełne 90 minut i stworzył niemałe zagrożenie pod bramką Davida de Gei. Hiszpański golkiper najpierw obronił świetny strzał główką w wykonaniu „Modzia”, później niesamowite uderzenie byłego piłkarza Lecha Poznań wylądował na poprzeczce. Angielskie media zgodnie oceniły, że był on najlepszym piłkarzem „Mew” podczas pojedynku z drużyną Ralfa Rangnicka.

Sussex Express – „De Gea obronił jego pierwszy strzał, a potem w jakiś sposób obronił jego uderzenie głową. W pierwszej połowie ciągle stanowił zagrożenie” [8/10, najlepszy w zespole]

Daily Mail – „Nie miał szczęścia, powinien strzelić dwa gole. Fantastyczną główkę obronił De Gea, a potem oddał strzał będący kandydatem do gola sezonu, ale trafił w poprzeczkę” [7/10, najlepszy w zespole]

90min – „Miał dwie najlepsze okazje w pierwszej połowie, ale De Gea dał radę. Trafił w poprzeczkę po absurdalnym strzale w drugiej połowie” [6/10, najlepszy w zespole]

Al-Khelaifi i Leonardo w przerwie odwiedzili sędziego. Sensacyjne wieści z hiszpańskich mediów

PSG rzutem na taśmę pokonało Real Madryt w pierwszym meczu 1/8 finału Ligi Mistrzów. Według informacji przekazanych przez hiszpańskie media w przerwie spotkania Nasser Al-Khelaifi oraz Leonardo mieli wywierać presję na arbitrze.

Już pierwszego dnia po powrocie Ligi Mistrzów na kibiców czekał absolutny hit fazy 1/8 finału tych rozgrywek. PSG na własnym stadionie podejmowało innego pretendenta do tytułu, Real Madryt.

Podopieczni Mauricio Pochettino przez prawie cały mecz kontrolowali przebieg boiskowych wydarzeń. Francuska drużyna stwarzała zdecydowanie więcej okazji bramkowych oraz utrzymywała się przy piłce. „Królewscy” poza kilkoma sytuacjami zmuszeni byli do bronienia się na własnej połowie.

Przełom mógł nastąpić w 62. minucie gry. Za faul na Kylianie Mbappe sędzia podyktował rzut karny dla PSG. Do piłki podszedł Lionel Messi, jednak górą okazał się wyśmienity tego dnia Thibaut Courtois. Na tablicy wyników nadal utrzymywał się remis.

Jedyny gol tego meczu padł dopiero w ostatniej minucie doliczonego czasu. Kylian Mbappe minął kilku obrońców Realu, po czym wpakował futbolówkę do siatki, między nogami bezradnego Courtois.

Skandal w przerwie?

Hiszpańskie rozgłośnie radiowe COPE oraz SER w przerwie spotkania przekazały sensacyjne informacje. Prezes PSG Nasser Al-Khelaifi oraz dyrektor sportowy Leonardo mieli udać się do tunelu prowadzącego na murawę i tam wywierać presję na Daniele Orsato, który był rozjemcą podczas hitowego starcia.

 

Kiepski rzut karny w wykonaniu Leo Messiego. Mógł dać PSG prowadzenie [WIDEO]

PSG w rywalizacji z Realem Madryt otrzymało rzut karny i w drugiej połowie mogło wyjść na prowadzenie. Fatalnym wykonaniem „jedenastki” popisał się jednak Leo Messi. Argentyńczyk nie wykorzystał okazji na otwarcie wyniku w Paryżu i napoczęcia „Królewskich”.

Liga brazylijska w polskiej telewizji! Kibice będą mogli oglądać poczynania Sousy

Grupa Polsat wykupiła prawa do transmitowania meczów ligi brazylijskiej – informuje Tomasz Włodarczyk! Niebawem w polskiej telewizji będzie można oglądać te rozgrywki. 

W grudnia minionego roku Paulo Sousa nieoczekiwanie opuścił reprezentację Polski na rzecz Flamengo. Od tamtej pory w naszym kraju znacznie urosło zainteresowanie rozgrywkami ligi brazylijskiej. W mediach społecznościowych notorycznie pojawiają się screeny wyników, jakie odnosi ekipa prowadzona przez Portugalczyka.

Wykorzystany moment

Teraz w naszym kraju będzie można legalnie oglądać te rozgrywki. Tomasz Włodarczyk z portalu meczyki.pl ustalił, że Grupa Polsat wykupiła prawa do ich transmisji. Na razie nie wiadomo jednak, na jakim kanale będą one przeprowadzane.

Dziennikarz dodaje, że są dwie możliwości. Pierwsza to dodanie ligi brazylijskiej do oferty kanałów z grupy Eleven. Druga to oczywiście kanały Polsatu Sport.

Sezon w Brazylii na razie nie wystartował. Główne rozgrywki rozpoczną się dopiero w drugi weekend kwietnia bieżącego roku. Do tej pory Sousa miał natomiast okazję kilkukrotnie poprowadził Flamengo. Większość ocen, jakie otrzymał w mediach była jednak negatywna.

Szykują się głośne powroty do reprezentacji Polski! Michniewicz zaskoczy?

Do meczu barażowego mistrzostw świata z Rosją pozostało niewiele czasu. Czesław Michniewicz ostatnie dni spędził na podróżowaniu i odwiedzaniu kadrowiczów. Nowy selekcjoner reprezentacji Polski układa powoli plan na naszych marcowych rywali. Z informacji podanych przez „Polsat Sport” wynika, że możemy spodziewać się kilku głośnych powrotów i niespodzianek w powołaniach. 

24 marca jest datą spędzającą sen z powiek Michniewicza oraz jego sztabu. To wtedy nowy selekcjoner zadebiutuje za sterami „Biało-Czerwonych” i już wtedy może: albo napisać piękną historię, albo przekreślić swoją przygodę z reprezentacją.

Od wyniku meczu z Rosją zależy bowiem, czy nadal będziemy się liczyć w walce o wyjazd na mistrzostwa świata. Jeśli wygramy – w drugim, decydującym spotkaniu zmierzymy się ze zwycięzcą pary Szwecja – Czechy. Jeśli jednak przegramy – pożegnamy się z mundialem.

Powrót weteranów?

Nic więc dziwnego, że od początku objęcia piecza nad kadrą Michniewicz ostro pracuje. Odwiedza kadrowiczów, rozmawia z nimi, konsultuje system, ustala taktykę. Wszystko po to, aby jak najlepiej przygotować drużynę do meczu z Rosjanami.

„Polsat Sport” opublikował pierwsze wnioski z podróży, jakie odbył nowy selekcjoner. Na spotkanie w Moskwie „Biało-Czerwoni” ponownie mają wyjść w ustawieniu z trójką obrońców. Oznaczać to będzie również wysokie ustawienie wahadłowych, a więc niemal 1:1 system, który preferował Paulo Sousa.

Do tego Michniewicz potrzebuje natomiast odpowiednich wykonawców. W defensywie pewne miejsca mają mieć Kamil Glik i Jan Bednarek. Potrzeba więc trzeciego stopera. „Polsat Sport” twierdzi, że szkoleniowiec upatrzył sobie trzech zawodników, z których zamierza wybrać swojego kandydata. Mowa o Mateuszu Wietesce, Michale Pazdanie oraz Marcinie Kamińskim.

W obliczu kontuzji Pawła Dawidowicza powołana zostanie prawdopodobnie cała trójka, lecz tylko jeden z nich otrzyma swoją szansę u boku Glika i Bednarka. Najniżej mają stać z kolei notowania pierwszego z wymienionych stoperów.

Znak zapytania na wahadle

Niepewna wydaje się również pozycja lewego obrońcy w układance Michniewicza. „Polsat Sport” daje bowiem równe szanse zarówno Arkadiuszowi Recy, Maciejowi Rybusowi, jak i Tymoteuszowi Puchaczowi. Delikatną przewagę miał ostatnio zyskać ten pierwszy, lecz selekcjoner nie podjął jeszcze ostatecznej decyzji.

Inna sprawa ma się natomiast z prawym wahadłem. Tam niekwestionowanym faworytem Michniewicza ma być Matty Cash. Obrońca Aston Villi kilka razy w tym sezonie udowodnił swoją wartość, zaś po meczu z Leeds United jeszcze bardziej zyskał na sympatii trenera.

 

Hiszpanie wskazali przyczyny słabszej formy Messiego w PSG. Dziennikarze znaleźli kilka powodów

Lionel Messi latem ubiegłego roku zamienił FC Barcelonę na PSG. Argentyńczyk nie odnalazł się dobrze w nowym klubie i póki co nie gra tak, jak wszyscy od niego oczekują. Dziennik „El Pais” wskazał przyczyny takiego stanu rzeczy.

Przypomnijmy, że Messi musiał odejść z Barcelony ze względu na jej problemy finansowe. Javer Tebas, prezydent LaLiga, nie zezwolił „Dumie Katalonii” na rejestrację swojej legendy w kadrze na nowy sezon. Argentyńczyk musiał więc poszukać sobie nowego domu.

Wybór padł na PSG. 34-latek miał uzupełnić i tak już wyśmienitą linię ataku ekipy z Parc des Princes. Do tej pory jednak nie udało mu się pokazać pełni umiejętności. Na ten moment Messi ma na koncie 7 goli i 8 asyst w barwach paryskiego giganta.

Hiszpanie podali przyczyny

Według hiszpańskiego dziennika „El Pais” za dotychczasowe niepowodzenie 7-krotnego zdobywcy Złotej Piłki we Francji odpowiadają w szczególności dwie rzeczy. Na początku Messi mieszkał w hotelu, co zdecydowanie zmniejszyło jego komfort życia. Problem stanowi również wysoka fizyczność Ligue 1.

 

– Po traumatycznym odejściu z Barcelony Leo Messi miał trudności z przystosowaniem się i do Paryża, i do PSG. W Castelldefels Leo czuł się jak u siebie w domu. Miał tam swoje sklepy z argentyńskim mięsem, swoje restauracje i swoje uliczki, na których był niewidzialny. Do Barcelony jeździł tylko po to, by z normalnego ojca przemienić się w nieziemskiego piłkarza i błyszczeć na Camp Nou – napisano. 

– A przez pierwsze dwa miesiące w Paryżu Leo mieszkał w hotelu Katarczyków. I choć był on luksusowy, to mieścił się w centrum miasta, gdzie pełno paparazzi. Messi potrzebował godzin, by odwieźć dzieci do szkoły. I kolejnej godziny, by dotrzeć na trening. Później powrót do swojej złotej klatki, gdzie nie miał anonimowości. Argentyńczyk odetchnął dopiero, gdy przeprowadził się do Neuilly-sur-Seine, spokojniejszej dzielnicy – można przeczytać w „El Pais”. 

– Ligue 1 to niezwykle fizyczna liga. W Hiszpanii mieli duży większy szacunek do nóg Messiego. Tutaj go kopią tyle samo razy, ale rzadziej faule są odgwizdywane – powiedział jeden z zawodników PSG. 

 

Cassano uderza w Serie A. „Piątek strzela i to pokazuje, że liga jest marna”

Antonio Cassano wypowiedział się na temat stanu ligi włoskiej. Były reprezentant Italii posłużył się przykładem Krzysztofa Piątka i Mauro Icardiego.

Liga coraz słabsza?

Antonio Cassano uważa, że Serie A słabnie z roku na rok. Były napastnik Realu Madryt w podcaście Christiana Vieriego opowiedział o stanie ligi włoskiej, posługując się przykładem polskiego snajpera z Fiorentiny, Krzysztofa Piątka.

– Piątek wyjechał z Włoch i to była katastrofa. Nigdy nie został podstawowym piłkarzem, zdobył ze cztery bramki. Teraz wrócił i strzela gole. To pokazuje, że nasza liga jest marna – powiedział były piłkarz m.in. Romy czy Milanu.

– Icardi? Odkąd jest w PSG, nie widzimy go i nie słyszymy. Mało zdziałał w tym roku, w poprzednim i jeszcze wcześniejszym. W największych drużynach musisz naprawdę umieć grać w piłkę – dodał.

Zobacz również: Krzysztof Piątek zadowolony z powrotu do Włoch. „Jestem naprawdę szczęśliwy, jesteśmy jak rodzina”

Źródło: Weszło

Jakub Moder zmarnował okazje strzeleckie w ostatnim meczu. Trener Brighton stanął po jego stronie

Jakub Moder strzelił dwa gole w barwach Brighton, a w ostatnim meczu ligowym przeciwko Watford mógł podwoić ten wynik. Polak nie wykorzystał jednak swoich sytuacji. Według Grahama Pottera w przyszłości jego podopieczny będzie bardziej skuteczny.

Moder jest zawodnikiem „Mew” od początku 2021 roku. Od początku tego sezonu stanowi ważną postać w drużynie Grahama Pottera, jednak nie udało mu się jednak jeszcze strzelić bramki w Premier League. „Modziu” natomiast zaliczył już trafienia w Pucharze Anglii oraz Pucharze Ligi Angielskiej.

W ostatniej kolejce Brighton wygrało na wyjeździe z Watfordem 2:0, ale zwycięstwo mogło być znacznie bardziej okazałe. Moder nie wykorzystał jednak dwóch dobrych sytuacji na podwyższenie wyniku. Mimo to portal „WhoScored?” umieścił go w najlepszej jedenastce weekendu w Anglii.

„Jeszcze będzie strzelał”

Nieskuteczność polskiego pomocnika nie martwi trenera 9. drużyny w tabeli Premier League. Graham Potter uspokaja kibiców i wierzy, że 22-latek w przyszłości zdobędzie wiele bramek.

– Moder może stać się bramkostrzelnym pomocnikiem. Jestem tego pewien – powiedział.

– Oglądam go każdego dnia i znam jakość Kuby. Czasem bywa tak, że to przypadek decyduje o zdobyciu bramki, jeśli nie jesteś na samym szczycie. Czasami potrzeba nieco szczęścia. No i nie zapominajmy, że Moder to środkowy pomocnik, więc nie zawsze ma blisko do bramki rywala. Ale będziemy razem nad tym pracować. Wiem, że będziemy w przyszłości mówili o Moderze i jego golach – dodał Potter.