Kolejny przeciek na temat Złotej Piłki. Lewandowski na podium, ale jedynie drugi…

Kolejne doniesienia sugerują, że Robert Lewandowski w tym roku także nie wygra Złotej Piłki. Według nowych informacji zwycięstwo w plebiscycie odniesie Leo Messi. Polak natomiast ma się znaleźć na podium. 

Galę Złotej Piłki zaplanowano na 29 listopada. Głosowanie na najlepszego piłkarza 2021 roku „France Football” zakończyło natomiast pod koniec października. Oficjalnie tylko redakcja francuskiego dziennika wie, kto zdobędzie za niecały tydzień statuetkę w Paryżu. Pojawiają się jednak różne przecieki, dotyczące końcowych wyników.

Lewandowski drugi?

Jakiś czas temu takie plotki opublikował Francesco Aguilar. Dziennikarz zdradził wówczas, że Lionel Messi otrzymał już wiadomość o tym, że wygrał Złotą Piłkę. Jego informacje potwierdziła także portugalska telewizja „RTR”. Zdementował je jednak redaktor naczelny „France Football”, a więc Pascal Ferre.

Na pewien czas przecieki ustały, lecz teraz pojawiły się kolejne. Tym razem Sergio Gonzalez w programie „Mas Que Pelotas” stwierdził, że wie, kto otrzyma nagrodę dla najlepszego piłkarza tego roku. Również wskazał nazwisko Leo Messiego.

– Messi został już poinformowany, że jest zwycięzcą kolejnego plebiscytu Złotej Piłki. Robert Lewandowski będzie drugi – ogłosił.

Podolski wbija serię szpilek Legii i wywołuje burzę. Juras: „Hej, jesteś debilem”

Ostatnie zwycięstwo Górnika Zabrze nad Legią Warszawa nadal rozgrzewa polskie media. Dla mistrzów Polski była to siódma porażka z rzędu w tym sezonie Ekstraklasy. Z wygranej wyraźnie cieszył się Lukas Podolski, który w tym spotkaniu strzelił swojego pierwszego gola w lidze. Radości nie pozostawił jednak tylko na boisku, a zaczął nią emanować także w social mediach, co spowodowało małą burzę. 

W minioną niedzielę byliśmy świadkami bardzo dobrego meczu. Górnik Zabrze pokonał po emocjonującym widowisku Legię Warszawa (3-2). Bramka dla gospodarzy padła w ostatniej minucie doliczonego czasu gry, ale wcześniej mieliśmy mnóstwo zwrotów akcji, od powrotu Legionistów do remisu, aż do ostatecznej porażki.

Przełamanie i seria wpisów

Był to wyjątkowy wieczór dla Lukasa Podolskiego, autora drugiej bramki dla Górnika. 36-latek tym samym zdobył w końcu swojego pierwszego gola w Ekstraklasie od transferu do Zabrza. Cieszył się na boisku, zaś poza nim nie oszczędził sobie wbić kilka szpilek kibicom Legii.

Zaczęło się niewinnie. Od razu po spotkaniu umieścił w mediach społecznościowych zdjęcie transparentu sympatyków „Wojskowych” z podpisem: „Chociaż w Zabrzu śmierdzi i bieda, za Legią na wyjazd jechać trzeba. 21.11”. Podolski dopisał w opisie krótkie: „Miło, że byliście w Zabrzu” z emotką buziaka.

Na tym się jednak nie skończyło. W poniedziałkowy wieczór Podolski ponownie przypuścił w social mediach atak na Legię, publikując tym razem całą serię wpisów. Tym razem wrzucił post „Nieznanych Sprawców”, a więc grupy kibiców mistrzów Polski, umawiających się na wyjazd do Zabrza. Opis uderzał w Górnika, na co odpowiedzał „Poldi”.

– Drodzy Kibice, w chłodny jesienny listopadowy wieczór „ugościliśmy” w Zabrzu Legię Warszawa. Powietrze było czyściutkie, pachniało jedynie miłością do Górnika Zabrze, wyrażoną przez 23 tysiące najlepszych kibiców pod słońcem… – pisał mistrz świata z 2014 roku.

– Górnik jak na gospodarza przystało, obdarował spadających z królewskiego stolca, upojonych czajkowym fetorem kibiców Legii, trzema ciosami. Ukąsił Janża, Podolski i Kubica. Ohh, co to był za wieczór w mieście, w którym nie ma Wawelu ani Długiego Targu, ani gotyckiego rynku… – dodał.

– Ale co jest w Zabrzu? Zwycięstwo! 3 punkty, i 3 strzelone Legii bramki. I na nic frustracja i wyzwiska kibiców Legii. Górnik zwyciężył, a Legia przegrała. Dziękuję Wam za ostatni list, z radością odpowiadam i zapraszam na kolejną wizytę w Zabrzu… – podsumował wywód.

Konsekwencje

Wpisy Podolskiego wywołały spore poruszenie na Twitterze. Kibice Górnika głównie pozytywnie wypowiadali się o zamieszczonych przez zawodnika postach, lecz nie brakowało także krytyków. W wątpliwość słuszności tego typu zachowań poddał Marek Wawrzynowski, dziennikarz „Wirtualnej Polski”.

– Poldi chyba oddał konto miejscowym kibicom. Pewnie komuś się to spodoba, ale czy profesjonalny piłkarzy powinien tak budować swoją pozycję? Wolałbym, żeby strzelał regularnie bramki, na razie jego dorobek w ESA to 10 meczów 1 bramka, 1 asysta. Mizernie – napisał.

Krytycznie wypowiedział się także Łukasz „Juras” Jurkowski. Spiker Legii oraz zawodnik MMA ostro odpowiedział na wpisy 36-latka.

– Hej Podolski, jesteś debilem. Chyba, że nie masz kontroli nad prowadzeniem konta w SM. Zatrudniając takiego barana potwierdzasz moją tezę – podsumował w poniedziałkowy wieczór.

– Sportowiec klasy światowej powinien być odpowiedzialny również poza areną rywalizacji. Brak szacunku dla rywala na poziomie rynsztoku świadczy o braku tej klasy. Jaranie się tym o równej jego głupocie. Nie przypominam sobie, abym propsował takie coś w Legii – dodał następnego dnia.

Messi podtrzymuje, że chce wrócić do FC Barcelony. Ma konkretny pomysł na swoją rolę

Leo Messi, odchodząc do Paris Saint-Germain, zapewniał, że chce wrócić do FC Barcelony. Argentyńczyk na łamach „Marki” ponownie potwierdził swoje słowa. 34-latek ocenił także zatrudnienie Xaviego w Blaugranie. 

Przed startem sezonu 2021/22 w Katalonii wrzało od sagi z Leo Messim. Przez kilka tygodni nie było wiadome, czy Argentyńczyk podpisze nowy kontrakt z Barceloną, przez jej problemy finansowe. Ostatecznie zasady La Liga nie pozwoliły mu odnowić umowy, wobec czego musiał opuścić Camp Nou. Zdecydował się na przejście do PSG, jednak zapewnił, że wróci jeszcze do Barcelony.

Nic się nie zmieniło

Messi udzielił ostatnio rozmowy „Marce”. Na łamach hiszpańskiego dziennika zapewnił, że w dalszym ciągu chciałby wrócić na Camp Nou. Nie dopowiedział natomiast, w jakiej roli widzi się w tam po powrocie.

– Zawsze mówiłem, że wrócę do Barcelony, ponieważ to jest mój dom i chcę pomóc klubowi. Jeśli będę mógł zrobić, to co mam na myśli, to chciałbym wrócić – przyznał.

– Nie wykluczam powrotu Messiego i Iniesty, choć myślę, że nie odbędzie się to w roli piłkarzy – mówił z kolei jakiś czas temu Joan Laporta. 

Zbawienie Barcy?

Jakiś czas temu z Barceloną rozstał się z kolei Ronald Koeman. Holender po fali dramatycznych wyników został zwolniony, zaś Blaugranę objął Xavi. Powrót Hiszpana na Camp Nou wzbudził wielkie emocje wśród kibiców, którzy wiążą teraz z klubem nowe nadzieje. Podobnie uważa Leo Messi.

– Xavi jest trenerem, który ma dużą wiedzę i od dziecka doskonale zna Barcelonę. Jest bardzo ważną osobą dla młodych ludzi i nie mam wątpliwości, że jest tym, który sprawi, że Barcelona będzie się dzięki niemu bardzo rozwijać – stwierdził 6-krotny zdobywca Złotej Piłki.

Barcelona pod wodzą Xaviego wygrała już swój pierwszy mecz. W derbowym spotkaniu pokonali Espanyol (1-0). W najbliższy wtorek zmierzy się natomiast z Benficą w meczu 5. kolejki fazy grupowej Ligi Mistrzów.

Nagelsmann odniósł się do afery z „Lewym” po meczu z Węgrami. „Nie dostanie wiele czasu na odpoczynek”

Zbliża się zakończenie fazy grupowej Ligi Mistrzów. We wtorek rozegra się piąta kolejka zmagań elitarnych europejskich rozgrywek. W niej między innymi zagrają Bayern Monachium i Dynamo Kijów. Przed tym spotkaniem Julian Nagelsmann odniósł się do ostatniej nieobecności Roberta Lewandowskiego w meczu z Węgrami. 

Przypomnijmy, że 15 listopada w Warszawie Polacy kończyli eliminacje do mistrzostw świata. Na „do wiedzenia” podopieczni Paulo Sousy przegrali z Węgrami (1-2). Jeszcze przed spotkaniem ogłoszono, że z „Madziarami” nie zagra Robert Lewandowski.

„Dobrze, że miał przerwę”

To wywołało masę niezadowolenia i spekulacji. Do mediów zaczęły wypływać kolejne doniesienia o powodach absencji kapitana „Białol-Czerwonych”. Do sprawy odniósł się także Julian Nagelsmann, który uważa, że przerwa dobrze zrobiła 33-latkowi.

– Omówiono to z drużyną narodową. Kontrola obciążeń jest ważna również dla „Lewego”. Eric Choupo-Moting przebywa na kwarantannie i Robert nie dostanie teraz zbyt wielu czasu na odpoczynek. Dobrze, że miał przerwę na kadrze – stwierdził szkoleniowiec, zapytany na konferencji przed meczem z Dynamem. 

Vuković gotowy przejąć Legię. „Zostawiłbym dumę na boku. I tak mam ważny kontrakt”

Aleksandar Vuković udzielił wywiadu portalowi Mozzartsport.pl. 42-letni Serb przyznał, że byłby gotowy schować swoją dumę do kieszeni i wrócić do Legii Warszawa, aby jej pomóc do końca sezonu.

Vuko o sytuacji Legii

Legia Warszawa zajmuje siedemnaste miejsce w PKO BP Ekstraklasie. W niedzielnym meczu z Górnikiem mistrzowie Polski przegrali 2:3 po golu w doliczonym czasie gry. Sytuacja warszawiaków jest dramatyczna. Aleksandar Vuković w rozmowie z portalem Mozzartsport.pl przyznał, że chętnie pomoże Legii.

– Tak wspaniały klub po zaledwie jednej trzeciej sezonu ma nikłe, matematyczne szanse na obronę tytułu. Nawet osoby wnikliwie śledzące polską piłkę nie pamiętają, kiedy było tak poprzednio. Legia istnieje od 105 lat i w tym sezonie pobiła już kilka negatywnych rekordów – powiedział były piłkarz Legii jeszcze przed meczem z Górnikiem Zabrze.

– Dotarły do mnie wiadomości, że mogę spodziewać się zaproszenia na spotkanie od właściciela klubu. Wiedziałem jednak, że to głównie plotki. Chociaż, hipotetycznie rzecz biorąc, niezależnie od goryczy, jaką odczuwam z powodu tego, jak się rozstaliśmy, zostawiłbym dumę na boku i byłbym gotów pomóc klubowi do końca sezonu – zadeklarował.

– I tak mam ważny kontrakt z Legią do połowy 2022 roku, więc nie stawiałbym żadnych dodatkowych warunków finansowych ani innych. Miałbym tylko prośbę związaną z osobami będącymi w klubie, z którymi nie chciałbym i nie mógłbym pracować – zakończył „Vuko”.

Legenda klubu

Aleksandar Vuković reprezentował barwy Legii Warszawa w latach 2001-2009. Dla stołecznego klubu zebrał łącznie 202 występy, w których strzelił 15 bramek i zanotował 14 asyst. Serb był pierwszym trenerem Wojskowych od kwietnia 2019 roku do września 2020. Obecnie pozostaje bez pracy.

José Mourinho spełnił złożoną obietnicę. Portugalczyk kupił swojemu podopiecznemu buty [WIDEO]

Jak José Mourinho powiedział, tak zrobił. Portugalski szkoleniowiec obiecał swojemu 18-letniemu podopiecznemu, że jeśli ten dobrze zagra w meczu z Genoą, to kupi mu nowe buty. Mourinho dotrzymał słowa, a piłkarz nie krył swojego zadowolenia, co zresztą widać na poniższym filmie.

W niedzielę doszło do starcia w ramach 13. kolejki Serie A. Genoa podejmowała na własnym obiekcie uważaną za faworytów AS Romę. Bohaterem starcia okazał się 18-letni Felix Afena-Gyan, strzelec dwóch bramek dla Giallorossich.

Niespodziewany bohater

Wynik starcia Genoi z Romą w zasadzie do samego końca nie był rozstrzygnięty. Przez większość spotkania przeważali podopieczni José Mourinho, jednak nie potrafili udokumentować swojej przewagi bramką. W 74. minucie na murawie pojawił się wspomniany Felix Afena-Gyan. José Mourinho miał obiecać 18-latkowi, że jeśli ten zagra dobry mecz, to po meczu kupi mu nowe buty. Jak się okazało, decyzja Mourinho była strzałem w dziesiątkę, gdyż Ghańczyk zapewnił zwycięstwo Romie, strzelając dwie bramki.

– Obiecałem, że kupię Felixowi buty, które naprawdę lubi i które są naprawdę drogie. Nie będę mówił, o jaką markę chodzi, bo nie chcę robić reklamy. Kosztują 800 euro, więc po strzelonej bramce podbiegł i powiedział mi, żebym nie zapomniał o zakładzie. Pierwszą rzeczą, którą zrobię w poniedziałek, to kupię mu buty – mówił po meczu Mourinho.

Obietnica spełniona

Na działania Mourinho nie musieliśmy długo czekać. Felix otrzymał buty, na które sobie zasłużył, już kolejnego dnia.

Jerzy Dudek ma radę dla Tymoteusza Puchacza. „Powinien jak najszybciej zrezygnować z siłowni”

Jerzy Dudek na łamach „Przeglądu Sportowego” dał pewną radę Tymoteuszowi Puchaczowi. Były reprezentant Polski uważa, że piłkarz Unionu Berlin powinien bardziej przyłożyć się do treningów czysto piłkarskich.

Tymoteusz Puchacz cieszy się całkiem dużym zaufaniem ze strony Paulo Sousy. Wychowanek Lecha Poznań w narodowych barwach rozegrał już 10 spotkań i wziął udział w ostatnich Mistrzostwach Europy. Mimo to 22-latek wciąż nie jest w stanie na stałe przebić się do pierwszego składu Unionu Berlin. Ostatni mecz w biało-czerwonych barwach przeciwko Węgrom również pozostawił wiele do życzenia.

Ciężary w Unionie

Puchacz trafił do Unionu Berlin w letnim okienku transferowym, kiedy niemiecki klub zapłacił za niego Lechowi Poznań 2,5 miliona euro. Do tej pory 22-latek w barwach Unionu rozegrał zaledwie 6 spotkań, wszystkie z nich to starcia w Lidze Konferencji Europy. Były obrońca Kolejorza nie zdołał jeszcze zadebiutować w Bundeslidze, a trener do tej pory zaledwie 2 razy powołał go do kadry meczowej.

Brak postępu

Piłkarz Unionu Berlin często powtarza w mediach, że pracuje niezwykle ciężko, dokładając kolejny jednostki treningowe na siłowni, by poprawić swoją sytuację w klubie. Niestety w jego przypadku nie widać zbytnio efektów tej ciężkiej pracy. Wydaje się, że Puchacz zbyt dużo uwagi poświęca aspektom fizycznym i motorycznym, a zbyt mało aspektom stricte piłkarskim. Takie zdanie na ten temat ma Jerzy Dudek, który swoją opinią pochwalił się w felietonie na łamach „Przeglądu Sportowego”.

– Potwierdziło się jednak to, że ci, którzy nie grają regularnie w klubach, mają potem problem ze złapaniem odpowiedniego rytmu w meczu kadry. Nie chcę się znęcać nad Tymkiem Puchaczem, bo przede mną zrobiło to już wielu, ale z drugiej strony on sam na to zapracował. Zawsze szuka się kozła ofiarnego, ale moim zdaniem „Puszka” powinien jak najszybciej zrezygnować z siłownfi, zamiast tego musi się skupić na dośrodkowaniach w pełnym biegu, bo tego się oczekuje od zawodnika grającego na jego pozycji. Nie ma przypadku w tym, że Puchacz nie gra w Bundeslidze. Trenerzy widzą, jakie ma braki w wyszkoleniu technicznym – skomentował Jerzy Dudek.

źródło: przeglad sportowy

Były piłkarz Wisły przyznał się do korupcji w meczu z Legią w 1993 roku. „Chcę, żeby cała Polska wiedziała, że ten mecz był sprzedany”

Były piłkarz Wisły Kraków i Legii Warszawa, Grzegorz Szeliga przyznał się niedawno do sprzedania meczu. Po wszystkim udzielił wywiadu portalowi TVP Sport, w którym zdradził nieco więcej na ten temat. Szeliga odczuwa wielkie poczucie winy, dlatego postanowił ogłosić swoją korupcję po… prawie trzydziestu latach.

Były piłkarz przyznał się do korupcji

W 1993 roku Wisła Kraków mierzyła się z Legią Warszawa. Grający w Białej Gwieździe Grzegorz Szeliga po 28 latach przyznał się do sprzedania tego meczu.

– Ja, Grzegorz Szeliga sprzedałem mecz w 1993 roku Legia – Wisla. Chcę się poddać karze. Przepraszam kibiców obu drużyn – napisał w mediach społecznościowych 53-latek.

Dziennikarze TVP Sport postanowili się upewnić, że to nie włam na konto Szeligi i zapytali go o tę sytuację. Były piłkarz przyznał, że jest świadomy swojego postu. W wywiadzie dla wspomnianego źródła mówi o tym, że przez prawie 30 lat nie mógł spojrzeć w lustro.

– Jestem świadomy tego, co napisałem. Po blisko 30 latach musiałem o tym powiedzieć. Wziąłem pieniądze… Sam… Dostałem pieniądze od Legii. Przecież ja tam wcześniej grałem. Nie pamiętam kwoty, bo po drodze była denominacja. Była czwórka z przodu na pewno – powiedział Grzegorz Szeliga w rozmowie z TVP Sport.

Szeliga chce, żeby ludzie znali prawdę

Umierający na nowotwór były piłkarz chce, aby ludzie wiedzieli, że ten mecz był sprzedany.

– Powiem szczerze. Grałem na sto procent, ale nie dostawałem żadnych piłek. Przyznaję się do tego i chcę ponieść karę. Chcę, abyście o tym pisali. Ja… umieram. Nie mogę tego zabrać do grobu. Muszę o tym powiedzieć. Sprzedałem ten mecz – przyznał.

– 30 lat nie mogłem się przejrzeć w lustrze. Męczyło mnie to. Chodziło mi przede wszystkim o kibiców Wisły. Przez całe życie chciałem o tym powiedzieć – dodał.

– Mam 53 lata i dostałem pieniądze za to, by nie strzelać w tym meczu. To najszczersza prawda. Chcę, żeby cała Polska wiedziała, że ten mecz był sprzedany – zakończył.

Legia nie akceptuje decyzji federacji do dziś

Grzegorz Szeliga grał dla Wisły Kraków od 1993 roku. W tym roku Legia Warszawa zdobyła mistrzostwo, jednak decyzją PZPN je straciła. Warszawiakom postawiono zarzuty dotyczące korupcji m.in. w oparciu o wyjazdową wygraną z Wisłą (6:0). Ostatecznie tytuł przyznano Lechowi Poznań. Legia Warszawa do dziś nie uznaje decyzji PZPN-u. Wojskowi wciąż używają symboliki z jedną gwiazdką więcej za tytuły.

Źródło: TVP Sport

Fot. Grzegorz Szeliga (Facebook)

Marek Papszun odpowiedział na plotki dot. dołączenia do Legii. „Nic mi na ten temat nie wiadomo”

Po niedzielnej porażce Legii Warszawa z Górnikiem Zabrze w mediach pojawiła się informacja mówiąca o tym, że zarząd stołecznego klubu chce pozyskać Marka Papszuna. Obecny trener Rakowa Częstochowa ustosunkował się do tych doniesień w rozmowie z portalem „sport.pl”.

W niedzielę Legia Warszawa doznała kolejnej, siódmej z rzędu już porażki w Ekstraklasie i na ten moment zajmuje przedostatnią pozycję w ligowej tabeli. Tym razem przeszkodą nie do przejścia okazał się Górnik Zabrze, który na własnym obiekcie odniósł zwycięstwo 3:2. Warto zaznaczyć, że pierwszą bramkę w nowych barwach zdobył Lukas Podolski.

ZOBACZ RÓWNIEŻ: Lukas Podolski skontrował opinię dziennikarza. „Pan się chyba nie zna na piłce…” [WIDEO]

Zmiana trenera w Legii?

Po meczu z Górnik-Legia ponownie wrócił temat potencjalnej zmiany trenera w klubie z Warszawy. Portal „WP Sportowe Fakty” przekazał, że Dariusz Mioduski i spółka są już po słowie z Markiem Papszunem. Jedyną przeszkodą w realizacji transferu miał być kontrakt 47-letniego trenera z Rakowem. Więcej o tym pisaliśmy TUTAJ.

Papszun komentuje plotki

Jak się jednak okazuje, powyższe doniesienia nie do końca są prawdziwe. Głos w tej sprawie zabrał sam Marek Papszun. 47-latek w rozmowie z serwisem „sport.pl” zdementował informacje mówiące o tym, iż jest już dogadany z Legią Warszawa. – Nic mi na ten temat nie wiadomo – skomentował doniesienia o zmianie klubu Marek Papszun. W swojej wypowiedzi trener Papszun stwierdził, że obecnie w pełni koncentruje się na pracy w Rakowie Częstochowa. Powiedział także, że rozpoczął już planowanie letniego zgrupowania przed kolejnym sezonem.

– Na tę chwilę jestem trenerem Rakowa i szykuję się do poniedziałkowego meczu z Cracovią. Myślę też o kolejnych spotkaniach i, co więcej, planuję także okres przygotowawczy dla drużyny, również letni. Po prostu pracuję tak, jakbym miał być w Rakowie przez kolejne lata. A co przyniesie przyszłość? Zobaczymy. Na tym etapie nic nie jest wykluczone – skomentował Marek Papszun.

źródło: sport.pl

Paulo Sousa przyznał się do błędu ws. absencji Lewandowskiego. Zdradził swoich wymarzonych rywali w barażach

Selekcjoner reprezentacji Polski udzielił wywiadu Jackowi Kurowskiemu z TVP Sport. Paulo Sousa opowiedział o swoich wymarzonych rywalach w barażach i odniósł się do sytuacji związanej z Robertem Lewandowskim i jego absencją w meczu z Węgrami.

Sousa przyznał się do błędu

Selekcjoner Biało-Czerwonych w rozmowie z TVP Sport odniósł się do swoich decyzji przed meczem z Węgrami. Portugalczyk przemyślał sprawę i przyznał się do błędu. Sousa stwierdził, że jeśli mógłby cofnąć czas, nie zrezygnowałby z kapitana reprezentacji Polski.

– Zdałem sobie sprawę, że popełniłem w tej sytuacji błąd. Bo je popełniam. Podjąłem taką decyzję, ponieważ uważałem, że jest najlepsza i miałem za tym argumenty. Ale zdaję sobie sprawę, że to nie była najlepsza decyzja – powiedział Sousa.

– Zdaję sobie sprawę, że mogłem zachować się zdecydowanie lepiej. Gdybym mógł cofnąć czas, zachowałbym się inaczej. Mogłem lepiej zarządzać minutami gry Roberta. Mogłem dużo lepiej zarządzać drużyną w meczu z Andorą, ale nie możemy mówić tylko o Lewandowskim. To najlepszy zawodnik na świecie, jednak próbowaliśmy czegoś innego. Myliłem się, zdaję sobie sprawę, zrobiłbym to kompletnie inaczej – dodał Portugalczyk.

Ma swoich wymarzonych rywali

Sousa opowiedział również o swoich wymarzonych przeciwnikach w barażach do mistrzostw świata w Katarze. Portugalczyk chciałby trafić na Szkocję, a później zmierzyć się u siebie ze Szwecją.

– Tym drugim musimy się zrewanżować i to będzie dodatkowa motywacja. Zdaję sobie sprawę, że to nie byłby dla nas łatwy mecz, patrząc na wcześniejsze rezultaty – podsumował selekcjoner Biało-Czerwonych.

Źródło: TVP Sport

Podolski zakpił z kibiców Legii Warszawa. „Miło, że byliście w Zabrzu”

Górnik Zabrze pokonał Legię Warszawa (3:2) w niedzielnym spotkaniu PKO BP Ekstraklasy. Lukas Podolski po meczu postanowił odpowiedzieć na transparent kibiców ze stolicy.

Obraźliwy transparent Legii

Kibice Legii Warszawa mobilizowali się na wyjazd do Zabrza. Podczas poprzedniego domowego spotkania fani CWKS-u wywiesili transparent z treścią: „Chociaż w Zabrzu śmierdzi i bieda, za Legią na wyjazd jechać trzeba”.

Odpowiedź mistrza świata

Obraźliwe słowa w kierunku Zabrza najwidoczniej nie spodobały się Lukasowi Podolskiemu, który wykorzystał transparent do szyderki po wygranej z Legią.

– Miło, że byliście w Zabrzu – napisał po meczu mistrz świata z 2014 roku.

Zobacz również: Lukas Podolski podsumował mecz z Legią. „Paliła nam się trochę du*a” [WIDEO]

Źródło: Twitter

Alan Shearer szczery do bólu dla piłkarzy United. „Przestali dla niego biegać”

Po kompromitującej porażce 4:1 z Watfordem Ole Gunnar Solskjaer został zwolniony z Manchesteru United. Postawę zespołu w programie „Match of the Day” skomentował Alan Shearer. Według legendy angielskiej piłki zawodnicy stracili szacunek do pracy wykonywanej przez trenera.

Utrata poparcia

Wątpliwości wobec pracy wykonywanej przez Solskjaera pojawiały się już od dłuższego czasu. Wielu kibiców domagało się zwolnienia po blamażu z Liverpoolem. Według  Alana Shearera nie tylko fani stracili wiarę w umiejętności trenera:

– Z postawy zawodników w tym meczu jasno wynikało, że nie chcieli dalej pracować z Ole Gunnarem Solskjaerem. Przestali dla niego biegać i stracili szacunek do jego pracy. Jeżeli piłkarz mówi, że nie wie, co zrobić z piłką, to po prostu kłamie. To nie ma nic wspólnego z taktyką, pokazują, co myślą o pracy trenera- przekonuje Shearer.

Awaryjny zastępca

Po zwolnieniu Solskjaera zespół tymczasowo przejmie Michael Carrick. Do tej pory 40-latek był asystentem norweskiego szkoleniowca. Jego debiut przypadnie na mecz w Lidze Mistrzów z Villarealem.

Źródło: Sport.pl

Lukas Podolski podsumował mecz z Legią. „Paliła nam się trochę du*a” [WIDEO]

Górnik Zabrze pokonał Legię Warszawa 3:2. Jedną z bramek dla gospodarzy zdobył Lukas Podolski, który po meczu podszedł do wywiadu dla stacji „Canal + Sport”. Niemiec przyznał, że na początku drugiej połowy jego drużynie „paliła się trochę du*a”.

Za nami jeden z największych hitów 15. kolejki PKO BP Ekstraklasy w sezonie 2021/2022. Górnik Zabrze wygrał na własnym obiekcie z Legią Warszawa 3:2. Bramki dla gospodarzy zdobyli Erik Janza, Lukas Podolski, a także Krzysztof Kubica. Obie bramki dla Legii padły między 52. a 54. minutą, najpierw Sandomierskiego pokonał Mateusz Wietestka, a następnie Ernest Muci.

Przełamanie

Wydawało się, że spotkanie z Górnikiem Zabrze jest idealną okazją dla Legii na przerwanie serii porażek. Ostatecznie to Górnicy byli w niedzielę lepsi, w związku z czym Legioniści zanotowali już siódmą porażkę w Ekstraklasie z rzędu. Przełamał się natomiast Lukas Podolski, który zdobył pierwszą bramkę w barwach Górnika.

Wywiad

Po meczu do wywiadu podszedł Lukas Podolski. Mistrz świata z 2014 roku przyznał, że nie był to idealny występ jego zespołu. Dużo do życzenia pozostawia początek drugiej połowy, kiedy rzekomo piłkarzom Górnika „paliła się du*a”.

– Myślę, że zagraliśmy bardzo dobrą pierwszą połowę. W pierwszych dwudziestu minutach drugiej połowy paliła nam się trochę du*a. Na koniec mieliśmy parę sytuacji, żeby wyjść z kontry, ale już w pierwszej połowie mogliśmy strzelić gola na 3:0 i zamknąć mecz – ocenił Podolski.

Lukas Podolski skontrował opinię dziennikarza. „Pan się chyba nie zna na piłce…” [WIDEO]

Górnik Zabrze pokonał na własnym obiekcie Legię Warszawa 3:2. Jedną z bramek dla gospodarzy zdobył Lukas Podolski, który mógł także otrzymać czerwoną kartkę, ale ostatecznie uniknął kary indywidualnej. Po meczu Niemiec stwierdził, że nie zasłużył na czerwoną kartkę, a prowadzący z nim wywiad dziennikarz nie zna się na piłce.

https://twitter.com/AHamankiewicz/status/1462520780118441999