Szymon Marciniak chce ważnej zmiany dla sędziów. „Tam jest naprawdę mega niebezpiecznie”

Sędziowie, którzy prowadzą mecze w niższych ligach mogą wkrótce zyskać dodatkowe środki bezpieczeństwa. Może to wpłynąć korzystnie na ich warunki pracy. Szymon Marciniak jest zdecydowanym zwolennikiem takiego rozwiązania, o czym otwarcie powiedział na „TVP Sport”. 




Arbitrzy cieszą się sporym szacunkiem zawodników na wyższym szczeblu rozgrywkowym. Zgoła inaczej sytuacja wygląda w niższych ligach, gdzie często dochodzi do niespodziewanych wydarzeń. Można wręcz powiedzieć wprost, że dochodzi do aktów agresji i przemocy względem sędziów.

„Jestem za kamerami”

Całej sytuacji jest świadom między innymi Szymon Marciniak. Nasz międzynarodowy arbiter nie ukrywa, że w niższych ligach jest porządek. W rozmowie z „TVP Sport” przyznał, że sędziowie dostają nawet pogróżki. Zmienić mogłoby to wyposażenie ich w specjalne kamery.

– To jest dramat, co tam się dzieje. Tam jest naprawdę mega niebezpiecznie. Przemoc, zniewagi, groźby i nawet pogróżki śmiertelne to bardzo smutna rzeczywistość, to jest inny świat niż Ekstraklasa czy mecze międzynarodowe. Takie kamery z pewnością byłyby dla sędziów niższych lig dużą i ważną pomocą – przyznał Marciniak. 




– Brakuje nam sędziów w całej Polsce, bo nikt nie chce za sto złotych jechać na mecz, żeby słuchać, że jest ch***m i że ktoś po meczu chce mu wpie***lić. Wprowadzenie kamer pomogłoby skończyć z chamstwem i bandytyzmem w piłce nożnej – dodał.

Marciniak jest przekonany, że kamery wpłynęłyby korzystnie na bezpieczeństwo i komfort pracy sędziów. Przede wszystkim zawodnicy zaczęliby zwracać uwagę na to, co mówią.




– Dobrze wiemy, jak to działa. Jeśli piłkarze będą wiedzieć, że sędziowie mają na sobie kamery z mikrofonami, poziom zachowań na boiskach piłkarskich szybko i wyraźnie się poprawi. Ktoś, kto widzi kamerkę, to nawet jeśli ma bandycki charakter czy po prostu jest oburzony lub czuje się pokrzywdzony, to oczywiście pomyśli, co pomyśli, bo człowieka kamerą przecież nie zmienimy, ale ten ktoś zmieni swoje zachowanie – stwierdził dla „TVP Sport”.




– Na widok kamery odpuści, powstrzyma się, ugryzie w język, bo nie będzie chciał dostarczać dowodu, który potem byłby użyty przeciwko niemu. Może powie „panie sędzio, pan dobrze wie, co ja teraz myślę”, ale to przecież dla sędziów brzmiałoby tak łagodnie jak starodawny „sędzia kalosz”. Jestem za kamerami, bo wreszcie byłby spokój. Kamery złagodzą obyczaje – podsumował.