NEWSY I WIDEO

Wojciech Szczęsny o współpracy ze Spallettim i anegdota o wieczorze kawalerskim. „Trenerze, będę chodził trzy dni najeb*ny”

Wojciech Szczęsny opowiedział na łamach książki pt. W krainie piłkarskich bogów o współpracy z Luciano Spallettim. Polski bramkarz zdradził autorom, co powiedział ówczesnemu trenerowi Romy, gdy zbliżał się jego wieczór kawalerski.

Autorzy książki „W krainie piłkarskich bogów” opowiadają o włoskiej piłce. Lektura zawiera wiele spostrzeżeń polskich piłkarzy, których wypytywali Piotr Dumanowski i Dominik Guziak z programu Calcio Truck i stacji Eleven Sports.

Wieczór kawalerski

Dziennikarze podczas poruszania wątku trenerów natknęli się na ciekawą historię Wojciecha Szczęsnego, którą opisali we wspomnianej książce. Golkiper Juventusu opowiedział duetowi komentatorów ligi włoskiej o współpracy z Luciano Spallettim.

– Gdy zbliżał się mój wieczór kawalerski, a wypadło to na końcówkę ważnego sezonu, powiedziałem mu: „Trenerze, będę miał wieczór kawalerski i będę chodził trzy dni najeb*ny, chciałbym, żeby trener o tym wiedział i inaczej na mnie spojrzał” – opowiadał bramkarz Starej Damy.

– On odparł „OK, przychodź tylko punktualnie na trening”. Przez trzy dni przychodziłem na trening i codziennie miałem ze Spallettim ten sam dialog: „Najeb*ny?” „Tak.” „Jest źle?” „Tak.” „To jedź do domu. Przyszedłeś na trening, to teraz się wyśpij”. Robił tak, bo wcześniej przyszedłem i mu o tym opowiedziałem – uzupełnił Szczęsny.

Współpraca ze Spallettim

Według Wojciecha Szczęsnego Spalletti to mistrz. Dzięki niemu polski bramkarz odrodził się we Włoszech.

– Świetnie mi się z nim współpracowało. Uważam, że jest cholernie niedocenianym trenerem. Ma bardzo ciekawy charakter. Po moim pierwszym sezonie w Romie poszedł do zarządu klubu i poprosił: „Nie kupujcie mi żadnego zawodnika, zatrzymajcie tylko Szczęsnego” – podsumował były bramkarz Arsenalu.

Źródło: W krainie piłkarskich bogów (Piotr Dumanowski, Dominik Guziak)

Tuchel rozpływa się nad młodym zawodnikiem Chelsea. „To wielki talent i ma ogromny potencjał”

Z uwagi na słabe wyniki Frank Lampard musiał opuścić Chelsea. Nowym trenerem The Blues został Thomas Tuchel, który znów wprowadził londyńczyków na zwycięski tor. Podczas konferencji przed meczem z Newcastle United opowiedział o zawodniku, który zrobił na nim piorunujące wrażenie.

Beneficjent zmiany

Callum Hudson-Odoi jest zdecydowanym wygranym zmiany szkoleniowca. 20-latka przesunięto na wahadło, gdzie radzi sobie fenomenalnie. Dzięki temu stał się kluczową postacią zespołu. Tuchel zdradził na konferencji, że na młodego Anglika z zaciekawieniem spoglądał już w PSG.

– Zwróciłem na niego uwagę, gdy pracowałem w PSG. To było około dwa lata temu. Trafił na mój radar z prostego powodu: to wielki talent i ma ogromny potencjał. Teraz musi ciężko pracować, by się rozwijać, ustabilizować poziom i zyskać regularność. To duże wyzwanie, ale będziemy przy nim – cytuje niemieckiego szkoleniowca portal meczyki.pl.

– Poznaję go jeszcze lepiej. Jest niesamowicie pozytywnym człowiekiem i bez przerwy się uśmiecha. Lubię tę pozytywną aurę wokół niego – uzupełnił Thomas Tuchel.

Źródło: Meczyki.pl, Chelsea

Miralem Pjanić wylewa żale francuskiej telewizji o grze w Barcelonie. „Nigdy nie znalazłem się w takiej sytuacji”

Miralem Pjanić nie może się pogodzić z rolą rezerwowego w FC Barcelonie. Bośniak miał być następcą Arthura, a teraz się frustruje. Były pomocnik Juventusu porozmawiał o tym z francuską telewizją Telefoot.

Nie tego się spodziewał

FC Barcelona i Juventus wymienili się pomocnikami w letnim oknie transferowym. Do Katalonii trafił Miralem Pjanić, a do Turynu Arthur Melo. Bośniak miał być kluczową postacią Blaugrany, jednak tak się nie stało. Pomocnik jeśli gra, to głównie po wejściu z ławki.

– Grałem w kilku klubach u kilku różnych trenerów i nigdy nie znalazłem się w takiej sytuacji. To nie jest łatwe, przyjmuję to z wielkim trudem. Nie znam dokładnych powodów, dla których nie pojawiam się na boisku tak często, jak tego oczekiwałem – cytuje Pjanicia portal sport.tvp.pl.

– Wciąż ciężko pracuję i muszę szanować decyzje podjęte przez klub, nawet jeśli się z nimi nie zgadzam. Chcę jednak zostawić tutaj po sobie ślad – uzupełnił Bośniak.

Słaba postawa

Miralem Pjanić w sezonie 2020/2021 zagrał łącznie 1 171 minut. W 24 spotkaniach nie zdobył ani jednej bramki. Nie zanotował również żadnej asysty.

Źródło: Telefoot, TVP Sport

Bogdan Zając nie wytrzymał po meczu z Legią. „Nie wiem, kim jest osoba zadająca pytanie, ale…”

Niedzielne starcie pomiędzy Jagiellonią Białystok a Legią Warszawa zakończyło się remisem 1:1. Po meczu niezadowolony był trener gospodarzy Bogdan Zając, który słownie zaatakował miejscowego dziennikarza.

Podział punktów w Białymstoku

Legia Warszawa wywiozła w niedzielę z Białegostoku zaledwie jeden punkt. Zaledwie, bo to warszawiacy stworzyli sobie tego dnia więcej dogodnych sytuacji do strzelenia bramki. W szeregach Legii brakowało przede wszystkim skuteczności, gdyż z 18 strzałów oddanych na bramkę rywala zaledwie 5 leciało w światło bramki strzeżonej przez 17-letniego Xaviera Dziekońskiego. Wychowanek Jagi co prawda nie zdołał zachować czystego konta (wpuścił piłkę do siatki po strzale z rzutu karnego), jednak kilkukrotnie ratował swój zespół z opresji.

Wybuch emocji Bogdana Zająca

Na pomeczowej konferencji prasowej zagotował się trener gospodarzy – Bogdan Zając. Pierwsze pytanie brzmiało: „Jak to możliwe, że tak słaby zawodnik jak Kris Twardek, mógł trafić do Jagielloni Białystok?”.

Następne pytanie poproszę. […] Nie wiem, kim jest osoba zadająca pytanie, ale niech poczyta kilka książek. Może znajdzie on odpowiedź, jak buduje się pewne zespoły. W drużynie nie mamy 11 wirtuozów, potrzeba zawodników o różnych predyspozycjach. Kris Twardek zasłużył na miejsce na boisku i miał swoje zadania do wykonania – odpowiedział Bogdan Zając.

Kolejne pytanie dotyczyło tego, czy trener Zając nie sądzi, że swoimi decyzjami poddaje on w wątpliwość to, iż jest on trenerem na miarę Ekstraklasy i czy „nie straci on szatni”.

– No to odpowiem temu panu, niech lepiej z dala będzie od tej szatni, bo może do niej wejść, a następnie z niej nie wyjść. Prosiłbym, aby tonował troszkę swoje nastroje – ocenił 48-latek.

Zbigniew Boniek określił zarobki Paulo Sousy. „O takiej sumie w ogóle mowy nie ma”

Zbigniew Boniek był gościem niedzielnego programu „Cafe Futbol” na antenie Polsatu Sport. Rozmowa w studiu dotyczyła głównie reprezentacji Polski, a prezes PZPN zdradził wiele ciekawych szczegółów ostatnich miesięcy.

Boniek myślał o zwolnieniu Brzęczka w grudniu 2020 roku

Ku uciesze wielu kibiców Zbigniew Boniek postanowił zwolnić Jerzego Brzęczka. Tę informację ogłoszono w styczniu 2021 roku, jednak jak przyznaje prezes, o zmianie selekcjonera reprezentacji Polski myślał jeszcze w tamtym roku.

– 6-7 grudnia byłem przekonany, że zrobię zmianę selekcjonera. Muszę powiedzieć, że przez 30, 35 dni słabo spałem. Ale od pewnego momentu byłem już pewien, że Paulo Sousa będzie dobrym wyborem. Kandydatów było trzech czy czterech, ale po telefonie do Sousy nie chciałem już innych. Z tych dostępnych na rynku Sousa da nam najwięcej, jeśli chodzi o charyzmę, doświadczenie, znajomość piłki – wyjawił prezes Boniek.

ZOBACZ: Zbigniew Boniek ponownie komentuje zwolnienie Brzęczka. „Trzeba było coś zmienić”

Allegri poza zasięgiem PZPN-u

Zanim Zbigniew Boniek przedstawił nowego selekcjonera reprezentacji Polski, wielu kibiców marzyło i Massimiliano Allegrim. Już wtedy wydawało się to mało realne, co tylko podkreślił w niedzielę były reprezentant Polski.

– Gdybym zadzwonił do Allegriego, to zacząłby się śmiać jak stąd do Meksyku – powiedział w programie „Cafe Futbol” prezes PZPN Zbigniew Boniek. 

Ile zarabia Paulo Sousa?

Prezes Boniek został zapytany o zarobki nowego selekcjonera reprezentacji Polski. Jak mówi 64-latek, roczne wynagrodzenie całego sztabu jest dużo niższe niż 2 miliony euro, o których dość dużo się mówiło w mediach.

– 2 mln euro rocznie? O takiej sumie w ogóle mowy nie ma. Razem z wynagrodzeniem sztabu suma jest dużo niższa niż 2 mln euro – odpowiedział Boniek.

Jerzy Brzęczek przestał pełnić funkcję selekcjonera reprezentacji Polski, ale wciąż jest związany kontraktem z PZPN. Boniek powiedział, że trener Brzęczek będzie otrzymywał wynagrodzenie jeszcze przez kilka miesięcy.

– Trener Brzęczek będzie jeszcze przez kilka miesięcy dostawał wynagrodzenie z PZPN, jestem pewien, że szybko wróci do pracy w klubach – wyjawił prezes PZPN.

źródło: Polsat Sport

Fatalna seria Lecha Poznań trwa! Dariusz Żuraw: „Trudno tutaj mówić o grze w piłkę”

W niedzielne popołudnie Lech Poznań doznał kolejnej kompromitującej porażki. Tego dnia lepsza od ekipy Dariusza Żurawia okazała się niżej notowana Wisła Płock.

Fatalna forma Lecha Poznań

Ostatnie tygodnie, a można już powiedzieć, że nawet i miesiące w wykonaniu Lecha Poznań nie są najlepsze. W ostatnich pięciu meczach Kolejorz zebrał zaledwie 2 punkty i pod tym względem jest najgorszym zespołem w polskiej lidze. Ostatnie zwycięstwo w PKO BP Ekstraklasie Lech zdobył 6 grudnia ubiegłego roku, kiedy pokonał 4:0 Podbeskidzie Bielsko-Biała.

Czas na zmianę trenera?

W ostatnich dniach coraz głośniej mówi się o możliwym zwolnieniu Dariusza Żurawia z posady trenera Lecha Poznań. Do tej pory zarząd klubu z Poznania, jak na ekstraklasowe warunki, był nadzwyczaj wyrozumiały. Należy jednak mieć z tyłu głowy, że do końca sezonu pozostało zaledwie 13 kolejek, a strata do czołówki zamiast maleć, to nieustannie rośnie. Jeszcze kilka takich wpadek i Lech będzie musiał walczyć jedynie o utrzymanie.

Przeprosiny na konferencji

Szalę goryczy może przelać niedzielna porażka Lecha z Wisłą Płock. Ekipa Żurawia w Płocku zagrała na tyle słabo, że może to spowodować zmianę na stanowisku trenera. Szkoleniowiec klubu z Poznania na pomeczowej konferencji przeprosił kibiców.

–  Mogą tylko przeprosić kibiców za tę chałturę, którą odstawiliśmy. Trudno tutaj mówić o grze w piłkę. Jeśli miałbym mówić, który z zawodników zagrał na swoim poziomie, to może Mickey van der Hart. To tyle – ocenił po meczu Żuraw.

– Wpadliśmy w dół na koniec tamtej rundy i do tej pory nie możemy z niego wyjść. Niestety kontuzje wielu kluczowych graczy nie pozwoliły nam na to, by się dobrze przygotować. Mamy duże problemy w defensywie, wystarczy rzucić jedną dłuższą piłkę i nie trzeba się natrudzić – dodał.

fot. Przemysław Szyszka

Trent Alexander-Arnold bije kolejne rekordy w stracie piłki. Z Leicester ustanowił rekord sezonu

Liverpool przeżywa bardzo trudne chwile. Jurgen Klopp zmaga się z plagą kontuzji, a forma „The Reds” pozostawia wiele do życzenia. W sobotę mistrz Anglii doznał dotkliwej porażki z Leicester City (1-3). W spotkaniu znowu ujawniły się mankamenty Trenta Alexandra-Arnolda.

Przypomnijmy, że „Lisy” odwróciły bieg sobotniego meczu w kilka chwil. W 67. minucie Mohamed Salah wyprowadził Liverpool na prowadzenie, jednak już po dziesięciu minutach na tablicy widniał remis 1-1. Wtedy zaczął się koszmar gości. Gospodarze strzelili jeszcze dwa gole w ciągu następnych… sześciu minut.

Fatalne statystyki Alexandra-Arnolda

W starciu z Leicester nie popisał się Trent Alexander-Arnold. Problemami Anglika są jego częste straty piłki. Podczas meczu na King Power Stadium znowu to udowodnił.

Jak wyliczył „Goal” prawy defensor Liverpoolu stracił piłkę aż po 35,2 proc. swoich kontaktów z futbolówką. Tym samym był to najgorszy wynik w TOP5 lig europejskich. Co więcej, analitycy z „SofaScore” wyliczyli, ile razy faktycznie doszło do takiej sytuacji.

Jak się okazało, Anglik zanotował aż 45 strat. Ponadto Arnold szlifuje swoje własne, niechlubne rekordy. W Premier League to on najczęściej traci piłkę, co udowadnia ranking stworzony przez portal. Każdą pozycję zamyka w nim 22-latek.

Jurgen Klopp znalazł winnego porażki z Leicester. Niemiec oskarżył sędziów

Zbigniew Boniek ponownie komentuje zwolnienie Brzęczka. „Trzeba było coś zmienić”

Zbigniew Boniek wziął udział w niedzielnym wydaniu programu „Cafe Futbol” na antenie Polsatu Sport. Prezes PZPN po raz kolejny wrócił do swojej decyzji o zwolnieniu Brzęczka. Ponadto zabrał głos ws. możliwego powrotu kibiców na stadiony.

W styczniu tego roku jak grom z jasnego nieba spadła na nas informacja o zwolnieniu Jerzego Brzęczka z posady selekcjonera reprezentacji Polski. Po kilku dniach poznaliśmy następcę 49-latka, którym został rok starszy Paulo Sousa. Emocje wśród kibiców po wyborze nowego trenera drużyny narodowej były mieszane.

Dlaczego Brzęczek został zwolniony?

W niedzielne południe Boniek gościł w studiu Polsatu Sport, gdzie poruszono wiele ciekawych wątków. Jednym z nich było omówienie zwolnienia Jerzego Brzęczka.

– Wydaje mi się, że trzeba było coś zmienić. Zaniepokoiły mnie pewne rzeczy. Zwycięstwo było zasługą piłkarzy, a porażka winą trenera. Nie ma drużyny, która tak funkcjonuje. Z piłkarzy była zdjęta odpowiedzialność. Musiałem kogoś poświęcić, żeby zmienić mechanizm i wprowadzić mentalność, że wynik jest wspólną sprawą – wyznał prezes PZPN.

ZOBACZ: OFICJALNIE! Jerzy Brzęczek zwolniony z roli selekcjonera reprezentacji Polski

„Brzęczek jest dobrym selekcjonerem, ale…”

–  Polska nie musi kochać Paulo Sousy. Polska musi mieć i ma nowego selekcjonera. Chcemy, żeby to, co się wydarzy, było dobre, dobrze wyglądało i było lepsze. Taka jest prawda. Uważam, że trener Jerzy Brzęczek jest dobrym selekcjonerem, ale nastąpił szereg rzeczy, które mnie zaniepokoiły i doszedłem do wniosku, że muszę coś zmienić – powiedział w programie Cafe Futbol Zbigniew Boniek.

ZOBACZ: Pierwsza konferencja prasowa Paulo Sousy za nami. Co powiedział Portugalczyk?

Kibice wrócą na stadiony już w marcu?

Poza tematem reprezentacji poruszono również wątek powrotu kibiców na stadiony w Polsce. Prezes PZPN uważa, że nie ma żadnych przeciwskazań, by tak się nie stało.

– Nie widzę przyczyny, dla której odpowiednia ilość kibiców nie może uczestniczyć w widowisku sportowym na otwartym terenie. Wysłaliśmy całą dokumentację i liczymy na pozytywne rozpatrzenie sprawy. Wydaje mi się, że od 1 marca można to wprowadzić – skomentował temat powrotu kibiców na stadiony Zbigniew Boniek.

źródło: Polsat Sport

Hansi Flick skomentował plotki o porzuceniu Bayernu. Wszystko się wyjaśniło

Hansi Flick jest od dłuższego czasu łączony z przejęciem reprezentacji Niemiec. Szkoleniowiec Bayernu Monachium miałby zostać nowym selekcjonerem zastępując na stanowisku Joachima Loewa. Sam zainteresowany postanowił skomentować medialne doniesienia.

Od 2019 roku zmieniło się wiele. Flick, który przejmował Bawarczyków w kryzysie zbudował maszynę i wyrobił sobie markę znaną na całym świecie. Niemiec aktualnie uznawany jest za jednego z najlepszych trenerów w Europie. Z „Die Roten” wygrał Ligę Mistrzów, Bundesligę, Puchar Niemiec, Superpuchar Niemiec, Superpuchar Europy oraz Klubowe Mistrzostwa Świata.

Przez Bayern do kadry

Flick dzięki swojej klubowej pracy zwrócił na siebie uwagę niemieckiej federacji. Zdaniem wielu dziennikarzy, a także kibiców idealnie odnalazłby się w roli selekcjonera narodowej reprezentacji. To właśnie Flick po mistrzostwach Europy miałby zostać następcą Loewa.

Plotki podsycał także domniemany konflikt szkoleniowca z zarządem Bayernu. Według mediów trener ma inną wizję budowania zespołu od Hasana Salihamidzicia. Co więcej, niebawem do rady nadzorczej Bawarczyków dołączy Olivier Kahn. Nadchodzące zmiany mają być punktem zwrotnym w karierze Flicka w Bayernie.

Odcięcie

Sam 55-latek postanowił odnieść się do narastających plotek. W rozmowie z „Bildem” szkoleniowiec zaprzeczył wszelkim doniesieniom. Tym samym Flick zaznaczył, że póki co nie myśli o rozstaniu z Bawarczykami.

– Wiem, co to znaczy pracować w Bayernie i nie widzę powodu, by myśleć o czymkolwiek innym. Loew to mój przyjaciel, od czasu do czasu rozmawiamy przez telefon. On wykonuje świetną robotę. Pamiętam, jak wszyscy zachwycali się tym, jak gra kadra, gdy zdobywała mistrzostwo świata – powiedział Flick.

– Dobrze się czuję w Monachium i w klubie. Dobrze się tu bawię i nie mam absolutnie żadnego powodu, by to zmieniać – podsumował trener.

Szykuje się szybki powrót Milika do Serie A. Poznaliśmy cenę za Polaka

Przyszłość Arkadiusza Milika znowu stanęła pod znakiem zapytania. Polski napastnik latem może opuścić Olympique Marsylię. Co ciekawe, pomóc może mu w tym specjalna klauzula, która została wpisana mu w kontrakt.

Milik niedawno trafił do Ligue 1. Jego transfer był dla Francuzów bardzo ważny, a 26-latek szybko został mianowany na nową gwiazdę klubu. Tamtejsi dziennikarze przekonują jednak, że przygoda Polaka z nową ligą może się szybko zakończyć.

Powrót do Serie A

Portal „Grandhotelcalciomercato.com” informuje, że Milik w kontrakcie z Marsylią ma wpisana klauzulę wykupu. Cena za napastnika miałaby wynieść blisko 12 mln euro. Tak atrakcyjna okazja miałaby zachęcić kluby z Włoch do sięgnięcia po Polaka.

Na korzyść napastnika działa także fakty, że Napoli ostatecznie nie nałożyło na Milika klauzuli „Anty-Włochy”. Przypomnijmy, że uniemożliwiłaby ona powrót snajpera na Półwysep Apeniński przez następne 1,5-2 lata.

– To tylko 12 milionów, bo przecież Milik kosztował Napoli w 2016 roku ponad 30 milionów – napisali dziennikarze.

Zimą o Milika pytały choćby Juventus czy AS Roma. Latem prawdopodobnie wróci temat kupienia Polaka przez te zespoły.

Niesamowity Duńczyk pokonany! Taka była jego reakcja [WIDEO]

Po ponad pięciuset spotkaniach rozegranych w ramach FUT Champions 15-letni Anders Vejrgang przegrał swój pierwszy mecz w tych rozgrywkach. Młody Duńczyk zniósł to niespodziewanie dobrze.

To koniec

Przez wiele tygodni wszyscy razem wchodziliśmy na Twitcha, aby śledzić występy niesamowitego 15-latka. Młody Duńczyk nie przegrał żadnego spotkania w FUT Champions od października. Do czasu. Vejrgang „potrzebował” 535 meczów, aby odnieść swoją pierwszą porażkę w tych rozgrywkach.

Choć wielu pewnie cieszy się z porażki Duńczyka, to ten na pewno pozostanie w historii FIFY na lata. Wielu graczy chwaliło się weekendami zakończonymi z bilansem 30:0, jednak nikt nie dokonał tego tyle razy z rzędu, co Vejrgang.

Antonio Conte wrócił do swojego spięcia z prezesem Juventusu. „Przepraszam”

Kilka dni temu po odpadnięciu z Pucharu Włoch zrobiło się głośno o Antonio Conte. Trener Interu „popisał” się wówczas niesportowym zachowaniem. Pokazał środkowy palec w kierunku prezesa Juventusu.

Kamery po ostatnim gwizdku sędziego uchwyciły, jak Conte w nieelegancki sposób potraktował prezesa „Starej Damy”. Andrea Agnelli nie pozostał mu dłużny. Na gest szkoleniowca odpowiedział po prostu: – Spierd****! Zamknij się, pajacu.

Niespodziewany zwrot akcji

Conte przez dłuższy czas odpierał wszelkie zarzut. Włoch znany jest ze swojego temperamentu i rzadko przeprasza za swoje słowa. W tym przypadku było jednak inaczej.

– Chcę mówić tylko o piłce nożnej podczas konferencji prasowej, więc poruszę ten temat, zanim zaczną się pytania. Przyszedłem przeprosić, bo źle zareagowałem na zniewagę pod swoim adresem – przyznał Conte.

– Powinienem zachować się inaczej i to byłoby z pewnością bardziej pozytywne. Przepraszam, wyciągnę z tego nauczkę na przyszłość. Obelgi i prowokacje nie powinny być wymówką- dodał Włoch.

– Wszyscy widzieli, co wydarzyło się na stadionie Juventusu, to jest dla mnie ważne. Jako trenerzy, zawodnicy i prezesi mamy dawać przykład – zaznaczył.

– Dlatego powinienem zareagować w inny sposób, uniesionymi kciukami lub brawami, aby pokazać, że słyszę, co zostało powiedziane. To byłoby bardziej pozytywne –podsumował.

Nagelsmann zirytowany zachowaniem Bayernu. Trener Lipska nie krył swojego rozczarowania

Bayern Monachium w piątek oficjalnie ogłosił transfer Dayota Upamecano z RB Lipsk. Na moment potwierdzenia transakcji zły jest Julian Nagglsmann. Trener „Byków” wściekł się na podanie tej informacji tuż przedmeczem.

Bawarczycy zajmują pierwsze miejsce w tabeli Bundesligi z dorobkiem 48 punktów i przewagą czterech „oczek” nad drugim Lipskiem. Co więcej, podopieczni Hansiego Flicka mają jeden mecz zaległy i nie zapowiada się, aby w najbliższym czasie sytuacja na szczycie uległa zmianie.

Upamecano kością niezgody

Jedynym mankamentem w tym sezonie dla Bayernu jest ich kiepska gra defensywna. „Die Roten” tracą wiele bramek w porównaniu do poprzedniego roku. Lekiem na problemy Bawarczyków miał być nowy lider obrony. Wybór zarządu padł na Dayota Upamecano z RB Lipsk.

Hasan Salihamidzić oficjalnie potwierdził udane negocjacje z „Bykami” w piątek. Julian Nagelsmann skomentował moment ogłoszenia transferu, przy czym nie krył swojego zgorszenia. Szkoleniowiec nie mógł właściwie nic na ten temat powiedzieć.

– Jeśli chodzi o Upamecano, to rzeczywiście Bayern potwierdził jego transfer. My niczego takiego nie zrobiliśmy, więc to ich musicie o wszystko zapytać – powiedział trener Lipska.

– Ja i mój zespół byliśmy skupieni na dzisiejszym meczu. Inne rzeczy nie miały znaczenia, nawet 20 minut przed startem. Wiem, że Upamecano ma klauzulę odstępnego, więc to decyzja piłkarza, a nie nasza. Musicie zapytać o to wszystko ludzi, którzy musieli to ogłosić 20 minut przed meczem Bundesligi. Skupiłem się na Augsburgu i jestem zadowolony z naszego dzisiejszego występu – dodał 33-latek.

Jurgen Klopp znalazł winnego porażki z Leicester. Niemiec oskarżył sędziów

Liverpool przegrał w sobotę z Leicester City po niespodziewanej utracie trzech goli w końcówce meczu. „The Reds” prowadzili aż do 78. minuty 1-0, jednak spotkanie ostatecznie zakończyło się wynikiem 3-1 dla „Lisów”. Jurgen Klopp za porażkę obwinia częściowo sędziów.

Kolejna porażka Liverpoolu w tym sezonie Premier League sprawiła, że mistrz Anglii traci do Manchesteru City już 13 punktów. Tak ogromna strata właściwie wyklucza podopiecznych Kloppa z walki o tytuł. Tym bardziej że „Obywatele” znajdują się aktualnie w świetnej dyspozycji.

Punkt zwrotny

Liverpool prowadził w meczu od 67. minuty po golu Mohameda Salaha. „Lisy” straty zaczęły odrabiać po około dziesięciu minutach. Jako pierwszy do bramki trafił James Maddison, lecz jego trafienie z rzutu wolnego zostało nieuznane. Sędzia dopatrzył się przy nim pozycji spalonej.

Po analizie VAR ostatecznie gol został Leicester przyznany. Jurgen Klopp uważa, że był to punkt zwrotny w całym meczu, który niejako przesądził o końcowym wyniku.

– Straciliśmy gola, który jest bardzo trudny do przyjęcia. Wiem, że dużo rozmawiamy na temat VAR-u. Ale chyba wszyscy zgodzą się, że to był punkt zwrotny w tym spotkaniu – stwierdził Niemiec.

Zdaniem szkoleniowca bramka nie powinna była zostać uznana. Z jego perspektywy Maddison był na oczywistym spalonym. W podobnym tonie Klopp wypowiedział się zresztą o drugim golu.

– Widziałem kilka razy tę sytuację i moment, w którym zatrzymali akcję, aby sprawdzić, kto był na spalonym. To nadal jest indywidualna decyzja arbitra. Dla mnie był tam wyraźny spalony – twierdzi.

– Drugi gol to nieporozumienie. Linia obronna musi się ze sobą zgrać. Przez 75 minut wszystko było pod tym względem w porządku. To był naprawdę dobry mecz – zaznaczył Klopp.

– Byli w tabeli o jedno miejsce przed nami, ale na boisku to my wyraźnie dominowaliśmy. Graliśmy futbol, który chcieliśmy grać, unikaliśmy ich kontrataków, strzeliliśmy naprawdę fajnego gola, mieliśmy więcej szans – dodał szkoleniowiec.

– Musimy więcej pracować, aby wykorzystywać te okazje. Pierwszy gol dla Leicester był punktem zwrotnym. Według mnie rywale mieli szczęście i o tym wiedzą. Skończyli mecz i zasłużyli na trzy punkty, ale takie są moje spostrzeżenia – podsumował.

 

Kwintesencja Ekstraklasy. Piłkarz Podbeskidzia miał pustą bramkę w 92. minucie i uderzył w słupek [WIDEO]

Akcja Podbeskidzia z końcówki meczu z Cracovią z pewnością przejdzie do historii Ekstraklasy. W naszej lidze codziennością są dziwne, słabe zagrania, wpadki. Jednak to, co zrobili piłkarze gości w doliczonym czasie gry, przy remisie, przechodzi ludzkie pojęcie.

Podbeskidzie mogło zamknąć mecz z ekipą Michała Probierza na swoją korzyść. W ostatnim momencie zawodnicy przyjezdnych wyprowadzili dobrą, składną kontrę, w której kibice widzieli nadzieje na zwycięstwo. Po położeniu obrońcy i wyłożeniu piłki pozostało tylko skierować ją do „pustaka”. Cóż, piłkarz beniaminka wolał jednak słupek.


TROLLNEWSY I MEMY