Samuel Eto’o zaliczył kolejną wpadkę jako prezes Kamerunu. „Też nie wiemy, o co chodzi”

Reprezentację Kamerunu od dłuższego czasu goni afera za aferą. Nie inaczej było w przypadku trwającego właśnie Pucharu Narodów Afryki. Okazuje się, że drużyna rozegrała ostatni mecz w strojach, które nie pochodzą od oficjalnego sponsora. 




W przeszłości Samuel Eto’o brylował głównie w FC Barcelonie. To w Katalonii trzykrotnie sięgnął po mistrzostwo Hiszpanii, a dwukrotnie po Ligę Mistrzów. Sukcesy świętował także w rodzimym Kamerunie, z którego reprezentacją wygrał dwa razy Puchar Afryki i nawet olimpijskie złoto.




Nic więc dziwnego, że finalnie Eto’o wylądował na stanowisku prezesa kameruńskiej federacji. Pracuje w niej już od kilku lat, ale ciężko mówić tu o sukcesach. Dużo więcej mówi się o licznych aferach i nieścisłościach, które pojawiają się przy jego kadencji.

Co z tymi koszulkami?

W ostatni czasie o byłym napastniku zrobiło się głośno po tym, jak uderzył katarskiego reportera w trakcie mundialu. Wcześniej przedłużył sobie swoją kadencję jako prezesa związku z czterech do siedmiu lat, w związku z czym toczy się walka sądowa z FIFA. Równolegle trwa śledztwo w sprawie podatków z czasów, gdy grał w Barcelonie, a do tego córka próbuje doprosić się także drogą prawną alimentów.




Teraz doszła kolejna afera, która dobitnie pokazuje chaos w kameruńskiej federacji. Jeszcze niedawno reprezentacja grała w strojach od Le Coq Sportif, ale umowa nagle została zerwana. Eto’o stwierdził, że w jej miejsce podpisze kontrakt z One All Sports. Problem w tym, że w ostatnim meczu z Gwineą (1-1) Kamerun zagrał… w starych trykotach.




Co ciekawe, jeden z kibiców zapytał o co chodzi na fanpage’u One All Sports. Dostał bardzo wymowną odpowiedź od admina.

– Też nie wiemy, o co chodzi. Ale o stroju na mecz decyduje federacja, a nie producent – czytamy.