Awans do fazy grupowej Ligi Europy był Legii potrzebny nie tylko ze względów sportowych, ale przede wszystkim finansowych. Niestety, plan Wojskowych się nie powiódł i teraz będzie trzeba łatać dziurę finansową, która jest ogromna.
– Brak awansu do fazy grupowej byłby dla nas bolesny. Te środki, którymi nagradza UEFA, mamy wpisane w budżet. Puchary są niezbędne, byśmy szli do przodu. Nie zrobimy postępu, łatając dziurę transferami. – W takich słowach jeszcze w lipcu wypowiadał się Dariusz Mioduski. Teraz czarny sen stał się rzeczywistością, a Legia balansuje nad przepaścią.
Straty Legii za Brak awansu do LE można wręcz liczyć w dziesiątkach milionów. Klub Pana Mioduskiego potrzebował tych pieniędzy, a teraz one po prostu znikły. Poza tymi trzydziestoma milionami Legia straciła również około 20 milionów na pandemii koronawirusa. Do końca okienka transferowego pozostało niewiele, a Legia zapewne będzie chciała kogoś sprzedać, by chociaż trochę się odkuć. Wczoraj informowaliśmy o możliwym odejściu Karbownika, za którego włoski klub oferuje 6 milionów euro.
W dzisiejszym „Stanie futbolu” pojawił się Maciej Wandzel, były współwłaściciel klubu. W programie Krzysztofa Stanowskiego wyznał, iż dług Legii może wynosić nawet 100 milionów złotych! – Dotychczasowy dług oceniam na jakieś 100 milionów, czyli jeszcze nie licząc tego, co wydarzyło się w meczu z Karabachem.
Przez lata przychody krajowe Legii wynosiły między 110 a 130 milionów złotych, co teraz zmieniła pandemia. Źródłem zysku dla takiego klubu jest gra w fazie grupowej Ligi Europy i to jest obowiązek prestiżowy i finansowy. Przez lata udawało się to bez problemu osiągać i oznacząło dodatkowo co najmniej 50 milionów więcej. Niestety, ale czwarty raz z rzędu stołeczni nie zdołali wślizgnąć się do elity, co jest potężną stratą. Jeszcze cztery lata temu można to było załatać odłożonymi pieniędzmi oraz tymi zarobionymi ze sprzedaży zawodników w ratach, bo te raty stopniowo spływały do działu księgowości. Rok później było już bardzo, bardzo trudno, bo rezerwy się wyczerpały – Dariusz Mioduski musiał z osobistego majątku wyłożyć około 30-40 milionów, a klub i tak zaczął się zadłużać – przekazał Maciej Wandzel.
Szansą na ratunek jest albo dołożenie pieniędzy przez prezesa, albo znalezienie inwestora, który załata dziurę. Stoi więc pod wielkim problemem, którego nie zazdroszczę, bo Dariusz Mioduski liczył pewnie bardzo na te 50 milionów z awansu – dodał.
fot. Legia Kosz – youtube