NEWSY I WIDEO

Kibic zapłacił pół miliona, by piłkarz mógł zagrać w meczu. Zawodnik dostał czerwoną kartkę

Przed kilkoma dniami w Brazylii doszło do niebywałej sytuacji, która zostanie zapamiętana na długo. Kibic Internacionalu Porto Alegre zapłacił 186 tysięcy dolarów tylko po to, żeby umożliwić jednemu z piłkarzy swojego klubu grę w niezwykle ważnym meczu. Jak się później okazało, inwestycja się nie opłaciła.

Hojny gest kibica

Sezon brazylijskiej Serie A zbliża się do końca. W jednym z meczów przedostatniej kolejki obecnego sezonu zmierzyły się ze sobą Flamengo oraz Internacional Porto Alegre. Media zapowiadały to starcie jako „mecz o mistrzostwo”. Żeby Internacional mógł wystąpić w najsilniejszym zestawieniu, jeden z kibiców Colorado zainwestował 186 tysięcy dolarów, ale po kolei.

Rodinei, bo o nim w głównej mierze mowa, w styczniu ubiegłego roku został wypożyczony z Flamengo do Internacionalu. W umowie zawarto, że Brazyiljczyk nie będzie mógł wystąpić w bezpośrednim starciu pomiędzy obiema ekipami, chyba że Internacional wpłaciłby na konto Flamengo wspomniane 186 tysięcy dolarów. Jeden z kibiców klubu z Porto Alegre postanowił wspomóc klub, któremu kibicuje i przelał na jego konto ponad 600 tysięcy złotych.

Internacional dzięki pomocy oddanego kibica wykorzystał zapis w kontrakcie i przelał pieniądze na konto Flamengo, dzięki czemu Rodinei mógł wystąpić w tej arcyważnej potyczce.

Nieudana inwestycja

Lepiej w spotkanie weszli goście, którzy wyszli na prowadzenie już w 12. minucie meczu, lecz niedługo później Flamengo wyrównało stan rywalizacji. Drugą bramkę dla Colorado mógł zdobyć wspomniany Rodineo, jednak piłka po jego strzale zatrzymała się na obramowaniu bramki. Po kilku minutach drugiej części meczu boisko musiał opuścić nasz bohater, który za głupi faul otrzymał czerwoną kartkę. Flamengo wykorzystało grę w przewadze, strzelając zwycięską bramkę w 63. minucie spotkania.

W związku z porażką w niedzielnym meczu Internacional stracił pozycję lidera w tabeli ligowej na zaledwie jedną kolejkę przed końcem rozgrywek. Tym samym o krok od mistrzostwa Brazylii jest Flamengo, które posiada dwa punkty przewagi w tabeli, a w ostatnim meczu zmierzy się z Sao Paulo.

źródło: weszło.com, meczyki.pl

Vinicius Junior chce wygrać Złotą Piłkę. 20-latek wskazał przyszłe gwiazdy piłki nożnej

Vinicius Junior miał okazję odpowiedzieć na kilka pytań w „TNT Sports Brazil”. 20-latek poruszył w nim kilka ciekawych kwestii. Między innymi odniósł się do tego, który z młodych zawodników w przyszłości podbije świat piłki nożnej.

Brazylijczyk jest piłkarzem Realu Madryt od 2018 roku. W barwach „Królewskich” do tej pory rozegrał 98 meczów, w których strzelił 11 goli i zanotował 20 asyst. W tym sezonie na koncie ma 29 występów, trzy bramki i cztery ostatnie podania.

Zachowawcza gra

Eksperci i kibice zauważyli w ostatnim czasie pewną zmianę w zachowaniu Viniciusa na boisku. 20-latek podejmuje zdecydowanie mniej ryzyka, niż robił to dawniej. Sam zawodnik uważa, że mógł po prostu dojrzeć do innego sposobu grania.

– Może dojrzewam i wybieram poprawne akcje oraz próbuję pomagać drużynie w inny sposób – stwierdził Brazylijczyk.

Piłkarz opowiedział także o swoich relacjach z Edenem Hazardem. Obaj grają na podobnej pozycji, przez co muszą rywalizować ze sobą o miejsce w pierwszym składzie.

– Zawsze będzie istnieć rywalizacja. Wszyscy chcą grać i nikt nie chce pozostać poza boiskiem. On zawsze ze mną rozmawia. Poza boiskiem jest świetnym człowiekiem. Zawsze jest szczęśliwy. Ja jestem szczęśliwy, że spełniłem marzenie o grze z Hazardem. To wielki piłkarz. Oglądałem w telewizji, co robił i jak ryzykował z piłką. Możliwość walki o grę z kimś takim też czyni mnie szczęśliwym – przyznał Vinicius.

Benzema go broni

W meczu Ligi Mistrzów przeciwko Borussii M’Gladbach kamery wychwyciły bardzo dziwną sytuację. Karim Benzema krzyczał do Mendy’ego, by ten nie zagrywał piłki do Viniciusa. Wówczas pojawiło się wiele plotek o kiepskiej atmosferze w szatni Realu. Brazylijczyk został poproszony o skomentowanie całej sytuacji.

– Benzema to jeden z zawodników, którzy mnie tutaj bronią. On zrobił wszystko, by mi pomóc, gdy mnie nikt tutaj nie znał. Ludzie z zewnątrz nie wiedzą, co tam tak naprawdę się wydarzyło. W Realu Madryt minimalna rzecz tworzy ogromny hałas – zaznaczył.

20-latek został poproszony o wskazanie młodych zawodników, którzy w przyszłości zdominują światową piłkę. Brazylijczyk nie był w stanie wymienić wszystkich, jednak wskazał na pewno na cztery nazwiska.

– Jednym z nich jest Jadon Sancho, którego mocno podziwiam, a do tego Haaland, Rodrygo, Ansu Fati… Jest wielu piłkarzy, którzy mają dobre wejście i którzy będą mocno błyszczeć w futbolu – odpowiedział skrzydłowy.

Przy tym pytaniu Vinicius opowiedział także o swoich celach piłkarskich. Dla Brazylijczyka nie zwykle ważne jest zdobycie Ligi Mistrzów. Nie zapomina jednak o celach indywidualnych. 20-latek ma nadzieję, że w kiedyś dane będzie mu wygranie Złotej Piłki.

Młodzieżowy reprezentant Włoch rzucił piłkę dla Harvardu. Niebywała historia 18-latka

We Włoszech doszło do bardzo niecodziennej sytuacji. 18-letni Alessandro Arlotti postanowił rzucić piłkę nożną po tym, jak dostał się na Harvard! Nastolatek był jednym z najbardziej obiecujących młodych zawodników.

Piłkarze często poza samym sportem mają inne zainteresowania. Wielu zawodników postanawia zostawić sobie furtkę w wypadku, gdyby ich kariera nie przyniosła odpowiedniego zabezpieczenia finansowego. W tym celu postanawiają na przykład rozpocząć kształcenie się na uczelniach wyższych. Dla nich jest to jednak tylko alternatywa dla sportu.

Nauka ponad piłkę

Inną drogą postanowił pójść włoski talent. Alessandro Arlotti, bo o nim mowa postanowił rzucić karierę piłkarską po tym, jak dostał się na Harvard. 18-latek był jednym z największych diamentów we Włoszech ostatnich lat.

We wrześniu 2020 roku perspektywiczny napastnik przeszedł z AS Monaco do Pescary. W klubie z zaplecza Serie A miał rozwinąć skrzydła i stopniowo nabywać doświadczenia w dorosłym futbolu. Działacze wiązali z nim ogromne nadzieje. Nastolatek zdążył nawet zagrać kilka meczów w młodzieżowym zespole, jednak nadszedł czas wyboru.

„Dziękuję Pescaro”

Arlotti tydzień temu dodał na swojego Instagrama zdjęcie. W opisie posta napisał tylko „dziękuję Pescaro”. Wówczas kibice nie spodziewali się, że jest to faktycznie pożegnanie z klubem.

Wyświetl ten post na Instagramie.

 

Post udostępniony przez Alessandro Arlotti? (@aless_arlt)

Następnie pojawił się drugi wpis. Tym razem już bez opisu, jednak sama fotografia była bardzo wymowna. 18-latek wybrał przeniesienie się do Stanów Zjednoczonych po dostaniu się na Harvard.

Wskazywał na to, chociażby napis „Naprzód Crimson!”. O co właściwie chodzi? Jest to szkolna drużyna piłkarska, w której teraz występować będzie Włoch. Na co dzień Crimson grają w amatorskiej lidze American College. Jak widać, 18-latek nie żegna się z piłką na dobre.

 

Wyświetl ten post na Instagramie.

 

Post udostępniony przez Alessandro Arlotti? (@aless_arlt)

Legia Warszawa wkracza na rynek kryptowalut! Bitcoin może zacząć się bać?

Legia Warszawa rozpoczęła współpracę z firmą Chili oraz platformą Socios.com. Wojskowi jako pierwszy klub w Polsce wypuszczą specjalne tokeny dla kibiców.

Legia wśród największych

Altetico Madryt, FC Barcelona, Juventus, Galatasaray – to tylko część klubów, które współpracują z platformą Socios.com i wypuściły na rynek fan tokeny. Do tego zacnego grona dołączyła także Legia Warszawa, która ma zamiar wyemitować własne $LEGi.

Wojskowi informują, że posiadacze warszawskiego fan tokena będą mogli liczyć na różne przywileje, takie jak: głosowania w wielu decyzjach dotyczących życia klubu, nagrody VIP, specjalne zniżki oraz oznakowania dla posiadaczy $LEGa.

– Jesteśmy bardzo dumni, że do grupy naszych partnerów dołącza kolejna globalna marka Socios.com. Zależy nam, żeby rozwijać się w obszarze nowoczesnych rozwiązań i technologii, które pozwalają naszym kibicom aktywnie uczestniczyć w codziennym życiu klubu, a nawet brać udział w niektórych procesach decyzyjnych. Wierzymy, że potencjał jednej z najbardziej popularnych marek sportowych w tej części Europy, jaką jest Legia, umożliwi platformie Socios.com zaangażowanie wielu kibiców nie tylko na terenie Polski, ale także na arenie międzynarodowej – powiedział Paweł Kokosza, dyrektor komercyjny Wojskowych.

Lista Paulo Sousy nabiera kolorytu. W reprezentacji zobaczymy nowych zawodników?

Od samego przejęcia reprezentacji Polski przez Paulo Sousę snujemy domysły, kogo nowy selekcjoner powoła na swoje pierwsze zgrupowanie. Przez media przewija się wiele nazwisk, zarówno tych nowych, ale też jak i tych, które w kadrze grają od dawna. Jedni sądzą, że drugie życie dostanie Milik czy Piątek, inni są żądni nowej krwi.

Do tej pory pewniakiem wydawał się, chociażby Krystian Bielik, który świetnie prezentował się w Championship po kontuzji. Również w przypadku Jacka Góralskiego tendencja była zwyżkowa. Mistrz Kazachstanu z Kairatem Ałmaty zapunktował podczas ostatnich meczów Jerzego Brzęczka zarówno w oczach ekspertów, jak i kibiców. Niestety, w przypadku obu piłkarzy plany popsuła kontuzja. Obaj zerwali więzadła krzyżowe, przez co na pewno nie zobaczymy ich w najbliższym czasie z orzełkiem na piersi.

Kto dostanie szansę?

Do drzwi reprezentacji pukają młode, wygłodniałe wilki. Na pozycji stopera rodzi się nam coraz większa rywalizacja, przez wzgląd na schyłek kariery Kamila Glika. Do tej pory świetnie we Włoszech wyglądał Sebastian Walukiewicz, a w Premier League dobre recenzje zbierał Jan Bednarek. Na tę chwilę to jednak zapewne ta trójka będzie stanowić trzon naszej defensywy. Do tego w odwodzie wciąż pozostają jeszcze Michał Helik, Paweł Bochniewicz, Kamil Piątkowski, a do tego odradzający się Paweł Dawidowicz.

Ten ostatni to w ogóle bardzo ciekawy przypadek. Już za Adama Nawałki o 25-latku mówiło się jak o „polskim Howedesie” do spółki z Jędrzejczykiem. Później jednak Dawidowicz zaginął, a odnalazł się ostatnio w barwach drugoligowego Hellasu Verona.

Po lewej stronie obrony również czeka nas zacięta rywalizacja. Oprócz Macieja Rybusa, który po burzliwej kadencji Brzęczka może odzyska posłuch, do gry zostają Reca, Puchacz i Karbownik. To właśnie ostatnia dwójka jest melodią przyszłości, jednak powoli wchodzącą na najwyższy poziom. Kto wie, czy Sousa nie zdecyduje się na postawienie na któregoś z nich na dłużej.

Problemy środka pola

Wspomniane kontuzje Jacka Góralskiego i Krystiana Bielika poniekąd uleczyły ból głowy nowego selekcjonera. Do tej pory powyższa dwójka była niemal pewniakami na Euro, a teraz wiemy, że nie będziemy mogli z nich skorzystać.

Zatem na kogo może liczyć Sousa? Portugalczyk najpewniej myśli o pięciu nazwiskach: Grzegorzu Krychowiaku, Piotrze Zieliński, Karolu Linettym, Mateuszu Klichu i Jakubie Moderze. Czy to wystarczy do zapełnienia kadry na mistrzostwa? Raczej nie, ale w sumie nie mamy wielu innych kandydatów.

Niektórzy dopatrują się powrotu Bartosza Kapustki. Po nieudanych wojażach młody zawodnik odradza się niejako w Legii, dla której strzelił ostatnio gola. Jakimś pomysłem mogłoby być też powołanie Damiana Szymańskiego czy Szymona Żurkowskiego, jednak dopiero czas pokaże, komu faktycznie zaufa selekcjoner.

Bramkarska elita

O obstawienie naszej bramki na Euro, na eliminacje i w ogóle na najbliższe lata nie musimy się obawiać. Oczywiście naturalnie pierwszym wyborem Paulo Sousy logicznie wydaje się Wojciech Szczęsny. Jeśli jednak to nie on stanie między słupkami, a zastąpi go Łukasz Fabiański, to wciąż będziemy się czuć doskonale.

A co, jeśli ani goalkeeper „Starej Damy”, ani West Hamu nie będzie mógł wystąpić w pierwszym składzie reprezentacji? No to nadal mamy Łukasza Skorupskiego czy Bartłomieja Drągowskiego, którzy w Serie A radzą sobie kapitalnie. Naprawdę, bramkarsko nie musimy się obawiać absolutnie niczego.

Odarci ze skrzydeł

O ile defensywa wygląda imponująco, o tyle boki naszej kadry kuleją. Z naszych skrzydłowych regularnie gra tylko Kamil Jóźwiak. Osobiście już zapomniałem, kiedy jakieś minuty zebrał Kamil Grosicki. Zresztą, przez wszystkie sagi transferowe z nim związane sam nie wiem, czy chciałbym go powołać na miejscu Sousy.

Podobnie wygląda sytuacja Damian Kądziora. Od momentu odejścia z Dinama Zagrzeb jego kariera pikuje. Transfer do Eibar miał się okazać złotym strzałem, no ale nie wyszło. Ratunkiem miało być odejście do Turcji, do Alanyasporu. Ale tam też jest ciężko. 113 minut rozegranych na tamtejszych boiskach raczej nie zrobi na nikim wrażenia.

Za Jerzego Brzęczka w reprezentacji na dłużej zabawił Sebastian Szymański. Wówczas jako piłkarz Legii potrafił ładnie zatańczyć z piłką na skrzydle, posłać dobrą piłkę, nawet strzelić bramkę. Później było nieco gorzej, ale jakiś powód tego był.

21-latek w Dynamie Moskwa regularnie gra jako „dziesiątka” czy „ósemka”. To nie jest już typowy boczny pomocnik, jak mogliśmy myśleć o nim te kilka lat temu. Być może pora jednak zastanowić się nad innym pomysłem na młodego zawodnika. Kto wie, czy nie sprawdziłby się jako alternatywa dla Piotra Zielińskiego?

Jedyny pewniak

O swoje powołanie może być pewny właściwie tylko jeden zawodnik. Robert Lewandowski od dawna ma zapewnione miejsce w kadrze. To kapitan z krwi i kości, serce tej reprezentacji. Zagadką pozostaje jednak, kto ma mu towarzyszyć. Czy Sousa pokusi się o grę jednym napastnikiem? A może zagra dwójką jak dawniej?

W przypadku drugiego pomysłu sprawa się nieco komplikuje. Zarówno Krzysztof Piątek, jak i Arkadiusz Milik zmagają się z własnymi problemami, choć zgoła różnymi. Ten pierwszy po prostu w Herthcie nie strzela bramek. Z kolei były napastnik Napoli od przejścia do Marsylii zagrał dwa mecze i nabawił się kontuzji.

Najpewniejsze wydaje się zatem ustawienie Lewandowskiego samego na szpicy, chociaż jest pewna alternatywa. Do dyspozycji nadal mamy między innymi Karola Świderskiego, który mógłby wykorzystać gorsze chwile wspomnianych wcześniej Piątka i Milika. A kto wie, czy do kadry nie zapuka także Bartosz Białek, regularnie łapiący doświadczenie w Bundeslidze.

Debiut

Przypomnijmy, że Sousa swój debiut będzie mieć już za miesiąc. Reprezentacja Polski wraz z Portugalczykiem uda się do Budapesztu na inaugurację eliminacji mistrzostw świata 2022. Tam podejmiemy reprezentację Węgier.

Następnie po powrocie do Polski „Biało-Czerwoni” zagrają z Andorą (28 marca), a trzy dni później czeka ich wyjazd na Wembley. Będzie to trzeci mecz reprezentacji pod wodzą Paulo Sousy.

Następne spotkania Polaków to już tylko sparing z Islandią 8 czerwca. Później czekają nas na pewno trzy mecze w grupie Euro 2020. Pierwszy z nich odbędzie się ze Słowacją (14 czerwca). Kolejni będą Hiszpanie (19 czerwca) i Szwedzi (23 czerwca).

Zbigniew Przesmycki zabrał głos w sprawie błędów i kar dla arbitrów. „Pomyłki się zdarzają” [WIDEO]

Zbigniew Przesmycki urzęduje jako przewodniczący kolegium sędziów PZPN od 2011 roku. 69-letni były sędzia odpowiedział na pytania dziennikarzy Canal+ w programie Liga+Extra.

Nie będzie kar podczas kadencji Przesmyckiego

Temat sędziów w Polsce wciąż budzi wiele kontrowersji. Eksperci i kibice domagają się, by arbitrzy tłumaczyli się ze swoich decyzji. Bardziej konserwatywni dziennikarze żądają również kar dla sędziów. Przesmycki stanowczo odpowiedział na te sugestie.

– Dopóki będę przewodniczącym, sędziowie nigdy nie będą karani za błędy, które popełniają. Oni wykonują swoją pracę najlepiej, jak potrafią. Pomyłki się zdarzają. Nie chcemy robić tych błędów, ale nie można ich wyeliminować. Nawet VAR, od którego oczekiwaliśmy cudów, nie potrafił ich wyeliminować – cytuje Przesmyckiego portal Sport.pl.

Przewodniczący kolegium sędziów stwierdził, że karą dla sędziów są absencje i brak premii.

Źródło: Canal+, Sport.pl

Niebywała postawa piłkarzy i trenera Zenitu! Uratowali mężczyznę z płonącego budynku

Piłkarze oraz członkowie sztabu Zenita Sankt Petersburg popisali się bohaterską akcją. W poniedziałek uratowali oni człowieka z płonącego budynku.

Do przerażającego zdarzenia doszło w ośrodku treningowym mistrzów Rosji. Portal „rt.com” poinformował w poniedziałek o wybuchu pożaru w jednym z budynków. Ponadto, ogień uwięził w nim jednego z pracowników, a ten stracił przytomność.

Bohaterski czyn

Z akcją ratunkową ruszyła trójka piłkarzy Zenitu oraz członek sztabu szkoleniowego. Mowa o dwójce zawodników: Islamie Żiłowie i Nikicie Simidjankinie, a także o trenerze, Luisie Anuli. Wspomniana trójka zauważyła, że pożar wybuchł w pomieszczeniu gospodarczym. Następnie od razu ruszyli na pomoc uwięzionemu pracownikowi.

Anula pomagał w gaszeniu ognia, a piłkarze wyciągnęli nieprzytomnego mężczyznę. Dzięki błyskawicznej reakcji udało się go w porę uratować, przez co nie odniósł poważnych obrażeń.

Cała trójka została okrzyknięta bohaterami w uznaniu za swój heroiczny czyn. Sam Zenit również postanowił odnotować ten incydent. Klub wydał w tym celu specjalne oświadczenie.

– Na zgrupowaniu doszło do incydentu, o którym nie możemy nie powiedzieć. Żiłow, Simdjankin i Anula wykonali prawdziwie męski czyn. Podczas biegania usłyszeli krzyki, podbiegli i zobaczyli dym. W jednym z pomieszczeń wybuchł pożar. Chłopaki wyciągnęli nieprzytomnego mężczyznę i wezwali karetkę. Jego życiu nie zagraża niebezpieczeństwo. Brawo, chłopaki! – napisali Rosjanie.

Paweł Wszołek wydał oświadczenie. Odniósł się do afery ze swoim udziałem

W poniedziałek media obleciała informacja o awanturze, jaką wszczął Paweł Wszołek w weekend. Zawodnik postanowił wydać specjalne oświadczenie, w którym postanawia wyjaśnić sytuację. Rozwiewa także wszelkie powstałe na jego temat plotki.

W minionej kolejce Ekstraklasy Legia Warszawa pokonała Wisłę Płock aż 5-2. Tym samym mistrz Polski uplasował się na pozycji lidera ligi. W przerwie meczu doszło jednak do zaskakującej sytuacji.

Po 45 minutach Czesław Michniewicz postanowił dokonać korekt składu. W ich wyniku murawę musiał opuścić Paweł Wszołek. Piłkarz wściekł się podobno tak bardzo, że wszczął awanturę i sugerował brak szacunku od klubu w jego stronę. Miał nawet grozić rozwiązaniem kontraktu, o czym informował portal „meczyki.pl”.

Naprostowanie

Na temat byłego reprezentanta Polski powstało mnóstwo plotek. Niektóre serwisy sugerowały nawet, że takim zachowaniem stara się wywalczyć transfer. Wszołek postanowił odnieść się do wszelkich informacji na swój temat w specjalnym oświadczeniu, a także wyjaśnić zaistniałą sytuację.

– Ucinając wszelkie plotki dotyczące mojej osoby: Jestem człowiekiem, który zawsze działa w 200% dla dobra klubu, co mogą potwierdzić wszystkie osoby pracujące ze mną. Ostatnią rzeczą, na jaką pozwalałby mi mój szacunek do mojego zawodu, byłoby wdawanie się w konflikty – napisał na Instagramie.

– Wszelkie sprawy rozstrzygane są w szatni, a w przerwie meczu po zmianie, z trenerem Michniewiczem podaliśmy sobie rękę, a z drugim trenerem odbyłem rozmowę po meczu. Mam nadzieje, że również klub, Legia Warszawa, ustosunkuje się do całej sprawy. Ponadto, mediom, które rozpisują się, że „grożę rozwiązaniem kontraktu”, oświadczam, że nie zgadzam się na wkładanie nieprawdziwych słów w moje usta i wierzę, że będzie to sprostowane – dodał zawodnik.

 

Wyświetl ten post na Instagramie.

 

Post udostępniony przez Paweł Wszołek (@pawelwszolek22)

Brzęczek rozchwytywany! Klub z Ekstraklasy pytał o byłego selekcjonera

Według informacji Adama Godlewskiego Śląsk Wrocław kontaktował się z Jerzym Brzęczkiem. Były selekcjoner reprezentacji Polski nie może narazie rozpocząć nowej pracy.

Czech na wylocie

Przyszłość Vitezlava Lavitzki w Śląsku Wrocław jest bardzo niepewna. Mimo szóstej pozycji w tabeli Ekstraklasy, zarządowi oraz kibicom nie podoba się styl gry preferowany przez Czecha. Wojskowi od kilku tygodni zaciekle poszukują nowego szkoleniowca.

Adam Godlewski za pośrednictwem portalu legalnibukmacherzy.pl poinformował, że Śląsk Wrocław kontaktował się z Jerzym Brzęczkiem. Jakiekolwiek negocjacje szybko się jednak zakończyły, ponieważ byłego selekcjonera do czerwca obowiązuje okres wypowiedzenia w PZPN. Przez ten czas 49-latek nie może objąć żadnego klubu.

Anders Vejrgang wraca na zwycięską ścieżkę! 15-latek ponownie niepokonany

Genialna seria 15-letniego Duńczyka została przerwana tydzień temu. W miniony weekend Duńczyk wrócił na zwycięski szlak, wygrywając wszystkie 30 spotkań w lidze weekendowej. Czas na pobicie własnego rekordu?

Kolejne zwycięstwa Vejrganga

Każda seria się kiedyś kończy i tak też było z Andersem Vejrgangiem, który tydzień temu doznał pierwszej porażki w FUT Champions w FIFA 21. Licznik zwycięstw z rzędu 15-latka zatrzymał się na „zaledwie” 535 wygranych. Więcej o tym pisaliśmy tutaj.

Czas na nowy rekord?

Tydzień później Anders wrócił do rywalizacji i wszyscy byli ciekawi, jak poradzi on sobie po ostatniej porażce. Reprezentant RB Lipsk wrócił na zwycięską ścieżkę i ponownie był niepokonany w trakcie weekendu. Jeszcze 17 weekendów bez porażki i będzie nowy rekord!

Warto zaznaczyć, że tym razem Duńczyk nie transmitował swojej gry na twitchu, tak jak to było we wcześniejszych tygodniach. Czyżby Anders chciał usunąć się nieco w cień? A może po prostu lepiej radzi sobie bez dodatkowej presji w postaci dziesiątek tysięcy widzów, którzy śledzą i komentują jego grę?

Paweł Wszołek groził rozwiązaniem kontraktu. Piłkarz zdenerwował się na Michniewicza

W trakcie meczu Legii Warszawa z Wisłą Płock doszło do nieciekawej sytuacji. Po tym, jak boisko opuścił Paweł Wszołek, piłkarz uniósł się gniewem i rozpoczął awanturę. Padły także słowa o rozwiązaniu kontraktu.

Legia pokonała wysoko, bo aż 5-2 Wisłę Płock. Sobotnie zwycięstwo pozwoliło stołecznej drużynie wrócić na fotel lidera Ekstraklasy po piątkowej porażce Pogoni Szczecin (1-2 z Wisłą Kraków). Nastroje w drużynie Czesława Michniewicza nie są jednak tak dobre, jakie powinny być w obecnej sytuacji.

Awantura

W przerwie meczu zapadła decyzja o zmianach taktycznych. Paweł Wszołek miał opuścić boisko za debiutującego Shabanowa, a w jego miejsce przesunięty został Artur Jędrzejczyk. Korekty podyktowano po dwóch golach, które Legia straciła w końcówce pierwszej połowy.

Informacji o zejściu z boiska dobrze nie zniósł wspomniany Wszołek. Z informacji Tomasza Włodarczyka z portalu „meczyki.pl” piłkarz zaczął się awanturować. W szatni miały nawet paść groźby o rozwiązaniu kontraktu. Zawodnik odebrał zmianę jako brak szacunku do niego.

Kara

Dalsze losy Wszołka przy Łazienkowskiej wydają się dosyć niepewne. W gruncie rzeczy jego umowa wygasa za pół roku, jednak w ostatnim czasie wracał do formy. Pytanie po sobotniej sytuacji klub zdecyduje się na rozmowy z piłkarzem pod kątem przedłużenia współpracy.

„Legia.net” informuje, że póki co nie wiadomo, jaka kara czeka zawodnika. Pewne jest natomiast to, że go nie ominie. Na tę chwilę najprawdopodobniejszą wydaje się jedynie przekazanie określonej sumy na cele charytatywne.

Były piłkarz Chelsea skomentował podejście Hazarda do piłki nożnej. „Nie trenował dobrze, być może brakuje mu ambicji”

Filipe Luis udzielił wywiadu dla Daily Mail. Brazylijski obrońca z polskimi korzeniami ostro ocenił podejście Edena Hazarda do piłki nożnej. Zdaniem 35-latka belgijski piłkarz Realu Madryt nie ma ambicji.

Dwie strony Edena Hazarda

Lewy obrońca dzielił szatnię ze skrzydłowym w londyńskiej Chelsea. 35-latek komplementuje umiejętności Hazarda, jednak ma wątpliwości co do jego trybu życia.

– Najlepszymi piłkarzami, z jakimi grałem, są Neymar i Hazard. Na boisku nie można mu było jednak zabrać piłki. Kiwał trzech, czterech zawodników i sam wygrywał mecze. Ma ogromny talent – cytuje Filipe Luisa portal Meczyki.pl.

– Eden Hazard nie trenował dobrze. Jeszcze pięć minut przed zajęciami grał w szatni w Mario Kart. Być może brakuje mu ambicji, żeby powiedzieć: zostanę najlepszym graczem na świecie. Mógłby nim być – uzupełnił Brazylijczyk.

W Madrycie nie powala

Bilans Edena Hazarda w Realu Madryt to 35 spotkań, 4 bramki i 7 asyst. Umowa 30-letniego skrzydłowego z Królewskimi obowiązuje do 30 czerwca 2024 roku. Portal Transfermarkt wycenia go na 50 mln euro.

Źródło: Meczyki.pl, Daily Mail

Mesut Oezil w ogniu krytyki. 92-krotny reprezentant Niemiec śpiewał turecki hymn [WIDEO]

Niemałą burzę wywołał w niedzielny wieczór Mesut Oezil. Piłkarz, który zagrał w reprezentacji Niemiec blisko 100 spotkań, przed wczorajszym meczem zaśpiewał turecki hymn.

Mesut Oezil urodziły się 15 października 1988 roku w Gelsenkirchen i jest potomkiem tureckich emigrantów . Mimo że urodził się on w Niemczech, to nie czuł on szczególnej więzi z tym krajem. Były piłkarz m.in. Realu Madryt nie śpiewał hymnu reprezentacji Niemiec, lecz milczał, co wielokrotnie było tematem dyskusji w mediach. Wówczas tłumaczył się tym, że modli się w duchu, co miało mieć lepszy wpływ na jego grę.

32-latek przez wiele lat był kluczową postacią reprezentacji Niemiec, w której zagrał w sumie w 92 meczach. Po raz ostatni w drużynie narodowej zagrał na Mundialu w Rosji w 2018 roku, gdzie zespół Joachima Loewa nie wyszedł z grupy.

W ostatnich kilkunastu miesiącach 32-latek mocno spuścił z tonu. W styczniu tego roku piłkarz zamienił Arsenal na Fenerbahce, w którym zagrał już czterokrotnie. Jego ostatni występ odbił się szerokim echem za sprawą sytuacji przed samym rozpoczęciem meczu Fenerbahce-Goztepe. 92-krotny reprezentant Niemiec zaśpiewał turecki hymn, co nie umknęło uwadze mediów.

Rezerwowy bramkarz Manchesteru United jako asystent sędziego. Oto Lee Grant

Wielkie kluby mają zazwyczaj bardzo szeroką kadrę rezerwową. Piłkarze, którzy wchodzą w jej skład zazwyczaj dostają bardzo niewiele szans gry. Nie inaczej jest w przypadku Lee Granta, 38-letniego bramkarza Manchesteru United.

W niedzielę „Czerwone Diabły” pokonały Newcastle 3-1 na Old Trafford. Do ciekawej sytuacji doszło w 88. minucie spotkania, kiedy Ole Gunnar Solskjaer zdecydował się na zmiany.

Nowa rola

Wspomniany wcześniej Lee Grant postanowił, że nie będzie się nudzić gdzieś na trybunach. 38-latek pojawił się przy murawie i wcielił się… w asystenta sędziego. Doświadczony bramkarz stanął więc z tablicą do zmian w ręku i sygnalizował rotacje w składzie Manchesteru United. Kibice „Czerwonych Diabłów” natychmiast podwycili zabawne zachowanie rezerwowego piłkarza.

Co ciekawe, Grant przytrzymywał tablicę podczas zmiany 17-letniego Shola Shoretire’a. Młody piłkarz podczas starcia ze „Srokami” zanotował swój debiut w barwach Manchesteru United.

Lewandowski czy Immobile? Miroslav Klose wskazał, kto jest lepszy

Niebawem Bayern i Lazio spotkają się w 1/8 finału Ligi Mistrzów. Przed spotkaniem poproszono byłego piłkarza obu klubów, Miroslawa Klose o porównanie snajperów obu zespołów. Zdaniem Niemca z pojedynku Lewandowski – Immobile zwycięską ręką wychodzi Polak.

Klose ma w swoim CV zarówno grę dla Bayernu, jak i Lazio. Dla Bawarczyków występował w latach 2007-2011. Późniejsze pięć sezonów spędził już w Rzymie. Aktualnie pełni rolę asystenta w sztabie Hansiego Flicka.

Lewandowski czy Immobile?

Byłego napastnika obydwu zespołów poproszono o porównanie ich największych ofensywnych atutów. Chodziło oczywiście o dwa nazwiska – Roberta Lewandowskiego i Ciro Immobile. Obu panów często zestawia się ze sobą w różnych analizach i rozważa, który z nich rzeczywiście jest lepszy.

W bieżących rozgrywkach werdykt wydaje się nadwyraz prosty. Polak na koncie ma już 31 bramek. Z kolei snajper Lazio zdobył ich 19. Klose nie ma wątpliwości, kto z tej dwójki jest lepszy.

– Widzę Lewandowskiego codziennie na treningach, więc mogę go dokładniej ocenić. Uważam, że jest lepszy. To piłkarz kompletny, który jest wzorem do naśladowania dla innych napastników – przyznał Niemiec.

Legenda naszych zachodnich sąsiadów nie dyskredytuje jednak Immobile. Jego zdaniem Włoch to znakomity piłkarz i świetny napastnik. Bardzo ceni sobie rolę Włocha, którą odgrywa w Lazio.

– Immobile też jest świetny, zarówno z piłką, jak i bez niej. Potrzebuje niewielu okazji, aby strzelić gola. To pokazuje jego jakość – zaznaczył.

Bayern Monachium do spotkania z włoskimi rywalami podejdzie w kiepskim nastroju. W ostatnim ligowym meczu przegrali 1-2 z Eintrachtem Frankfurt. Podopieczni Hansiego Flicka zmagają się z pewnym kryzysem. Wcześniej również doznali potknięcia. Dwie kolejki temu tylko zremisowali z Arminią Bielefeld, beniaminkiem Bundesligi.


TROLLNEWSY I MEMY