NEWSY I WIDEO

Kibice Lecha Poznań przyszli na spotkanie zarządu klubu. „Nie było już dyskusji…”

Grupa kibiców Lecha Poznań dołączyła do środowego spotkania zarządu klubu. Z rozmów niezbyt wiele wynikło, lecz kibice deklarują, że będą bacznie przyglądać się sytuacji klubu.

Fatalna sytuacja Lecha w lidze

Ostatnie tygodnie w Poznaniu w kontekście Lecha Poznań nie należą do najspokojniejszych. Forma Kolejorza w lidze nie jest najlepsza, co przełożyło się na ogromną stratę do czołówki ligi oraz ogromne niezadowolenie kibiców. Na ten moment ekipa Żurawia traci do liderującej Legii aż 14 punktów, z kolei do 3. miejsca premiowanego awansem do kwalifikacji Conference League strata wynosi 9 oczek.

Niezadowoleni kibice

Na fanpage’u „Lech Poznań Fanatics” opublikowano informację o środowym spotkaniu włodarzy Lecha. Na zebraniu obecny był zarząd klubu, dyrektor sportowy oraz trener Dariusz Żuraw. Po kilkunastu minutach powyższe grono zasiliła grupka kibiców.

Według informacji podanych przez sympatyków Kolejorza spotkanie nie zakończyło się sukcesem. Miało ono trwać ok. 20 minut, a w poprzednich latach rozmowy potrafiły trwać godzinami. Kibice ogłosili swojego stanowisko i opuścili zebranie.

Dziś odbyło się spotkanie Zarządu Klubu/Dyrektora Sportowego/Trenera Lecha z Zarządem Stowarzyszenia Kibiców.

Po kilkunastu minutach od jego rozpoczęcia, spotkanie zaszczyciła grupa trochę innego kalibru reprezentująca Grupy Kibicowskie Kolejorza.

W poprzednich latach tego typu spotkania trwały 2-3 godziny i niczego specjalnego to nie przynosiło. Dziś skończyło się po niecałych 20 minutach.

Nie było już dyskusji, tylko Nasz konkretny monolog, momentami w żołnierskich słowach. Po wygłoszeniu swoje stanowiska po prostu wyszliśmy.

Będziemy bacznie przyglądać się sytuacji i reagować na bieżąco czytamy w komunikacie.

Nie znamy dokładnych tematów rozmów, więc możemy się jedynie domyślać treści stanowiska kibiców. Z pewnością sympatycy Lecha chcieli wyrazić swoje niezadowolenie spowodowane fatalną postawą zespołu Dariusza Żurawia w Ekstraklasie.

Czy Patryk Dziczek będzie musiał zakończyć karierę? Specjalista ocenił sytuację Polaka

Przyszłość Patryka Dziczka wciąż nie jest klarowna i nie wiadomo co czeka Polaka w najbliższym czasie. Specjalista ds. neurologii ocenił aktualną sytuację zdrowotną Dziczka.

Problemy zdrowotne Patryka Dziczka

Przed kilkoma dniami informowaliśmy o mrożącej krew w żyłach sytuacji z udziałem Patryk Dziczka. 22-letni piłkarz Salernitany zasłabł w czasie meczu swojego zespołu, po czym przetransportowano go do szpitala. Nie była to pierwsza tego typu sytuacja w życiu Polaka, gdyż we wrześniu ubiegłego roku Patryk zasłabł na treningu swojego zespołu.

Jaka przyszłość czeka Polaka?

Od kilku dni w mediach dywaguje się nt. przyszłości polskiego piłkarza. W ostatnich latach były liczne przypadki, jak piłkarze z powodu problemów z sercem umierali na boisku. By móc temu zapobiec, chyba najlepszym i jedynym wyjściem dla Patryka będzie zakończenie sportowej kariery.

Patryk Dziczek będzie zmuszony zakończyć karierę? Mateusz Borek nie ma wątpliwości

Specjalista ocenia powagę sytuacji

Wcześniejsze informacje, które na ten moment są jedynie typowymi plotkami, mówią o tym, że Polak mógł przejść omdlenie wazowagalne. Serwis Super Express zapytał specjalistę od neurologii o powagę sytuacji, w jakiej znalazł się Patryk Dziczek.

– Taka przypadłość nie przekreśla kariery sportowca. Są to omdlenia, lub utraty przytomności wskutek wysiłku fizycznego. Najczęściej chodzi pionizację (gwałtowny podryw, wstanie) i rozpoczęcie wzmożonej aktywności. Wtedy odruchowo spada ciśnienie, albo zwalnia się akcja serca. Te objawy mogą się również pojawić równocześnie. Charakterystyczne jest to, że sytuacja generalnie powinna się powtarzać powinno. To się dosyć często zdarza u sportowców. Jeżeli wykluczono padaczkę, to jest to zespół wazowagalny. Na skutek przejściowego niedotlenienia mózgu i głębokiej utraty przytomności mogą pojawić się mioklonie – ruchy przypominające drgawki. Nie jest to jednak padaczka. To zespół neurokardiogenny. Mogą pojawić się omdlenia, zawroty głowy, nudności, nawet zaburzenia widzenia. To przyczyna nieprawidłowego rozszerzenia naczyń krwionośnych. Spowolniony jest przepływ krwi, dlatego człowiek mdleje. Nie ma jednak przeciwskazań, by piłkarz kończył przez to karierę. Należy brać specjalne leki, używać dużo soli i pić dużo wody. Trzeba podnieść ciśnienie krwi. Czasami też stosować beta adrenolityki lub leki antyarytmiczne – ocenia na łamach SE dr Luiza Balicka-Adamik, specjalistka neurologii.

Na ten moment ciężko cokolwiek wyrokować, jeśli nie mamy oficjalnych informacji ze strony klubu oraz samego piłkarza. Patryk przechodzi obecnie szereg badań i najpewniej niedługo poznamy dokładniej jego przyszłość.

źródło: Super Express

Dariusz Mioduski na okładce prestiżowego magazynu. Właściciel Legii opowiada o potrzebnych zmianach w piłce nożnej

Właściciel Legii Warszawa – Dariusz Mioduski – pojawił się na okładce czasopisma „FC Business”. 57-latek opowiedział m.in. o tym, jakie zmiany są niezbędne dla rozwoju europejskiego futbolu.

„Europejski futbol musi się zmienić”. Takie słowa znajdują się na okładce wspomnianego magazynu tuż obok Dariusza Mioduskiego. Dziennikarze magazynu przeprowadzili wywiad z prezesem Legii głównie na tematy biznesowe i ekonomiczne w świecie futbolu.

Wpływ pandemii na wynagrodzenia

W ostatnich miesiącach niesamowicie ucierpiały budżety klubów piłkarskich z powodu pandemii koronawirusa. Mioduski zabrał głos w tej sprawie, gdzie wypowiedział się, chociażby nt. wynagrodzeń piłkarzy.

– Tak, wiele klubów wynegocjowało okresowe obniżki wynagrodzeń w zeszłym sezonie, ale teraz wszystko powoli wraca do normy. System licencji klubowych i brak mechanizmu limitów wynagrodzeń daje piłkarzom i agentom przewagę w negocjacjach na niezwykle konkurencyjnym rynku – ocenił prezes Legii.

– Nie ma globalnego porozumienia pomiędzy klubami ws. zarządzania kosztami – jest to wielka różnica między sportem w Europie a w Stanach. Mają tam [w USA – przyp. red.] zbiorowe porozumienia z graczami oraz ustalone struktury kosztów z karami za ich nieprzestrzeganie – dodaje Mioduski.

Wpływ TOP 5 lig świata na futbol

Dariusz Mioduski zauważa, że wpływ czołowych pięciu lig europejskich na futbol jest zbyt silny. Według prezesa Legii klubom ze słabszych lig coraz ciężej jest zatrzymać u siebie młodych, utalentowanych piłkarzy. Ponadto powoduje to zmniejszenie zainteresowania zarówno ze strony mediów, jak i sponsorów.

Na przykład w Polsce, jeśli polskie kluby nie grają w Lidze Mistrzów czy Lidze Europy, to postrzeganie ligi i zainteresowanie nią spada. Niekorzystnie wpływa na frekwencję, a także wartość praw medialnych oraz sponsoringu. Ostatecznie wpływa to negatywnie na lokalne zainteresowanie sportem, ponieważ ludzie postrzegają go jako produkt lokalny – ocenia Mioduski.

–  Mamy dość konkurencyjną ligę, dziś naszym problemem jest to, że nasi młodzi zawodnicy odchodzą za wcześnie. Musimy zająć się tym i zmienić – dodaje 57-latek.

źródło: FC Business, piłkarski biznes

Rio Ferdinand miażdży Atletico po wygranej Chelsea. „Widać, jak słaba jest La Liga”

Chelsea w drugim wtorkowym meczu Ligi Mistrzów pokonała Atletico Madryt 1-0. Angielscy eksperci nie kryli swojego zaskoczenia kiepską grą „Rojiblancos” w tym spotkaniu. -Widać, jak słaba jest teraz La Liga- mówił Rio Ferdinand.

Podopieczni Thomasa Tuchela wygrali na Wanda Metropolitano skromnie, bo tylko 1-0. Niemniej jednak dokonali tego, po bajecznym trafieniu Oliviera Giroud. Francuz strzelił kapitalnego gola przewrotką w 68. minucie spotkania.

Głosy krytyki

Angielscy eksperci po ostatnim gwizdku sędziego nie kryli zaskoczenia słabą grą Atletico. Ich zdaniem Chelsea kontrolowała przebieg meczu od samego początku, aż do samego końca.

– Widać, jak słaba jest teraz La Liga. Atletico tak naprawdę nie zagrażało Chelsea – wypalił Rio Ferdinand.

– Kiedy wygrywasz na wyjeździe w pucharach 1:0, to wracasz do domu z uśmiechem. Tuchel w rewanżu będzie mógł sobie pozwolić na zmiany. Jeśli piłkarze są profesjonalistami, to awansują do ćwierćfinału. To nie jest Atletico, które widzieliśmy w przeszłości – dodał Anglik.

Swoje trzy grosze do wypowiedzi legendy Manchesteru United dodał także Joe Cole. Według byłego piłkarza Chelsea, zawodnicy „The Blues” w pełni wykonali założenia otrzymane od Thomasa Tuchela.

– Ten mecz był spokojny dla Chelsea. Zagrała dobrze taktycznie. Atletico nie miało szansy, żeby się odgryźć – zaczął 39-latek.

– Jeśli to jest najlepsza drużyna La Liga, to coś się zmienia. Ten zespół wyglądał jak swój cień. Myślałem, że Chelsea bez N’Golo Kante będzie miała trudno, ale dominowała i cały czas prowadziła grę – podsumował.

Włosi znaleźli nowe określenie dla Lewandowskiego. Zachwyty nad Polakiem

Nie milkną echa ostatnie meczu Ligi Mistrzów pomiędzy Lazio a Bayernem. Włoska prasa rozpisuje się pod adresem Roberta Lewandowskiego w samych superlatywach. Tamtejsi dziennikarze nazywają Polaka „drapieżnikiem”.

Bayern łatwo poradził sobie z gospodarzami we wtorkowym starciu w Lidze Mistrzów. Mistrzowie Niemiec rozbili Lazio aż 4-1 w Rzymie, a pierwszego gola w meczu zdobył Roberta Lewandowski. Polak kapitalnie wykorzystał błąd defensywy rywali i rozpoczął strzelanie. Tym samym napastnik został 3. najlepszym strzelcem w historii Champions League. 

Zachwyty w prasie

Włoskie media po spotkaniu rozpisywały się o rażących błędach obrony Lazio. „La Gazzetta dello Sport” pisze wprost, że klub z Serie A będzie potrzebować cudu, na wywiezienie z Monachium rezultatu dającego awans.

– Bayern był przerażający. Lazio rozdało im gole, a teraz potrzebuje więcej niż cudu – czytamy w gazecie.

W 9. minucie Lewandowski wykorzystał nieuwagę Musacchio. Polak otrzymał prezent od stopera rywali, któłry bezlitośnie wykorzystał. Tym samym otworzył worek z bramkami w Rzymie.

– Wszyscy czekali na pojedynek Immobile z Lewandowskim, ale Włoch za wiele nie zdziałał, był niewidoczny, a Polak zdobył 32. bramkę w tym sezonie! Nieuwagę Musacchio wykorzystał jak prawdziwy drapieżnik – napisali dziennikarze „LGdS”.

„Lewy” otrzymał od włoskiej gazety ocenę „7” w dziesięciostopniowej skali. Jedynym piłkarzem z wyższą notą był Joshua Kimmich. Uniwersalny pomocnik został oceniony na „7,5”.

Snajper Bayernu oprócz zachwytów ze strony prasy został także okrzyknięty najlepszym piłkarzem meczu. Po spotkaniu odebrał statuetkę.

Jak potoczy się kariera Kloppa? „Bild” jest pewny, że trafi do reprezentacji Niemiec

Plotki o ewentualnym odejściu Kloppa z Liverpoolu po sezonie nie mają końca. „Bild” przymierza niemieckiego szkoleniowca do zostania następcą Joachmia Loewa. Dziennik postanowił przybliżyć możliwy scenariusz dalszej kariery 53-latka.

Media rozpisywały się jakiś czas temu o możliwości porzucenia „The Reds” przez ich opiekuna. Wszystko za sprawą kryzysu, w jaki wpadł mistrz Anglii. W niemieckiej prasie można było nawet doczytać się informacji, że Klopp mógłby zostać następcą Flicka w Bayernie. Szkoleniowiec Bawarczyków jest bowiem także przymierzany do pracy z narodową reprezentacją. Teraz jednak role się odwróciły.

Klarowna przyszłość

„Bild” przekonuje, że gdyby po tym sezonie doszło do zmiany trenera w Liverpoolu, przyszłość Kloppa wydaje się jasna. Dziennik sądzi, że Niemiec nie wypełni obowiązującego do 2024 roku kontraktu. Anfield opuściłby na dwa lata przed końcem umowy.

Gdyby taki scenariusz się spełnił, czekałyby go kilkumiesięczne wakacje. Po zakończeniu mundialu w Katarze zostałby nowym selekcjonerem reprezentacji. Sporo zależy od tego, czy do czasu mistrzostw świata Joachim Loew utrzyma się na stanowisku.

Debiut na swoim podwórku

Niemieckie media przekonują, że jest to jak najbardziej prawdopodobny scenariusz. Gdyby się ziścił, pierwszą dużą imprezą Kloppa w roli selekcjonera byłyby mistrzostwa Europy w 2024 roku. Turniej będzie odbywać się w Niemczech.

Oczywiście „Bild” nie wyklucza, że szkoleniowiec wypełni kontrakt z Liverpoolem. Przemawia za tym fakt, że zarówno on, jak i jego żona doskonale czują się w Anglii. Dlatego też mało prawdopodobne wydaje się zakończenie współpracy już po tym sezonie. Dziennik twierdzi, że szanse na to są równe jednemu procentowi.

Oficjalnie. Jamal Musiala potwierdził, w której reprezentacji zamierza grać

O Jamalu Musiale już od dłuższego czasu jest głośno w piłkarskim światku. 17-letni piłkarz Bayernu błysnął podczas wtorkowego meczu Ligi Mistrzów z Lazio. Wówczas na nowo odżyły spekulacje odnośnie reprezentacyjnej kariery młodego zawodnika. Jak się okazało w środę, pomocnik podjął decyzję.

Bayern rozbił Lazio w pierwszym meczu 1/8 finału Ligi Mistrzów. „Die Roten” wygrali w Rzymie aż 4-1 i zapewnili sobie solidną zaliczkę przed rewanżem. Autorem jednego z goli był Jamal Musiala, który w piątek będzie obchodzić osiemnaste urodziny.

Zaledwie 17-letni piłkarz ma zarówno angielskie, jak i niemieckie korzenie. Obie reprezentacje zaciekle walczyły o piłkarza Bawarczyków już od dłuższego czasu. Musiala w końcu dokonał wyboru i oficjalnie potwierdził, w jakich barwach zamierza występować.

Pora na decyzje

Młody zawodnik na łamach „The Athletic” wyjawił, że ostatecznie zdecydował się na grę dla reprezentacji Niemiec. „Bild” od siebie dodał także, że w piątek, czyli w dzień osiągnięcia przez piłkarza pełnoletności, podpisze on profesjonalny kontrakt z Bayernem. Na mocy umowy, która obowiązywać będzie do 2026 roku ma otrzymywać około pięciu milionów euro rocznie.

– Jamal to młody, ale już teraz fenomenalny piłkarz. Ciągle ma jeszcze sporo do poprawy. Ale talent Musiali jest kolosalny – komplementował 17-latka Michael Ballack.

Posłuchał kolegów

Musiala nie ukrywa, że lepiej posługuje się językiem angielskim. W przeszłości pomocnik grał zarówno w młodzieżówkach niemieckich, jak i „Synów Albionu”. Spory wpływ na decyzję zawodnika mieli mieć jednak jego koledzy z Bayernu.

Do zdecydowania się za reprezentacją Niemiec namawiali go ponoć Serge Gnabry, Joshua Kimmich oraz sam Joachim Loew. Selekcjoner kadry pojawił się w styczniu w Monachium, aby osobiście przekonać Musialę. Także wspomniany Ballack miał z nim o tym rozmawiać.

– To nie była dla mnie łatwa decyzja, ale wybrałem grę dla kraju, w którym się urodziłem. W sercu mam miejsce i dla Anglii, i dla Niemiec. Nic się w tej kwestii nie zmieni. Anglia ma dla mnie kolosalne znaczenie, mam z nią związanych wiele pozytywnych wspomnień – komentował swoją decyzję zawodnik.

– Długo myślałem, co będzie najlepsze dla mojej przyszłości? Gdzie będę miał większe szanse na grę? Od dłuższego czasu skłaniałem się ku grze dla Niemiec i na to się zdecydowałem – skwitował.

Już bije rekordy

Musiala swoje 18. urodziny będzie obchodzić już w piątek. We wtorek pobił natomiast rekord Bayernu Monachium. Dzięki swojej bramce przeciwko Lazio został najmłodszym strzelcem bramki w Lidze Mistrzów w historii Bawarczyków. Dokonał tego mając raptem 17 lat i 363 dni. Wcześniej rekord należał do Samuela Kuffoura, który pierwszego gola w LM zanotował w wieku 18 lat i 60 dni.

Haaland docenia Lewandowskiego. „Oglądam każdy mecz Bayernu, by podpatrzeć u niego coś, co mogę wykorzystać u siebie”

Erling Haaland w rozmowie z serwisem Viaplay Football ocenił Roberta Lewandowskiego. Norweski napastnik podziwia snajpera Bayernu Monachium i nazywa go szalonym.

Słowa pochwały od młodego talentu

Lewandowski od lat utrzymuje się na topie jeśli chodzi o strzelanie bramek. W poprzednim sezonie zdobył aż 55 bramek w 47 meczach m.in. przez co otrzymał nagrodę zawodnika roku. Formę Polaka postanowił docenić norweski diament – Erling Haaland.

– Ten facet jest szalony, naprawdę szalony. Gdy strzelam gola, myślę sobie, że udaje mi się do niego zbliżyć, a wtedy on… znów robi coś wielkiego np. strzela hat-tricka, jakby to było dla niego coś dziecinnie prostego, to niewiarygodne. To szaleństwo – cytuje Norwega portal Onet Sport.

Stara się go naśladować

Napastnik Borussii Dortmund chłonie z Lewandowskiego jak tylko może. W rozmowie z Viaplay Football przyznał, że ogląda każdy mecz Bayernu, by podpatrzeć od Polaka coś dla siebie.

– Obserwowanie go mnie inspiruje. Jest znakomity technicznie i świetnie tworzy sobie dogodne sytuacje. To imponujące. Oglądam każdy mecz Bayernu, by podpatrzeć u niego coś, co mogę wykorzystać u siebie – uzupełnił były zawodnik Molde i RB Salzburg.

Źródło: Onet Sport, Viaplay Football

Trener Atalanty Bergamo ironicznie o problemach kadrowych Realu Madryt. „Byłbym bardzo zmartwiony, gdyby zagrał Zinedine Zidane”

Trener Atalanty Bergamo podczas konferencji prasowej wypowiedział się na temat środowego spotkania z Realem Madryt. Według Gasperiniego Włosi nie są faworytem starcia z Królewskimi.

Szacunek do trenera rywali

Szkoleniowiec ekipy z Lombardii w ironiczny sposób odniósł się do problemów kadrowych Realu Madryt. Przypomnijmy, że w meczu Atalanta – Real Madryt nie wystąpią m.in. Eden Hazard, Karim Benzema, Dani Carvajal czy Sergio Ramos. Gian Piero Gasperini obawia się, że w miejsce jednego z kontuzjowanych zawodników na boisko wszedłby Zinedine Zidane.

– Byłbym bardzo zmartwiony, gdyby w środę zagrał Zinedine Zidane, ale na szczęście będzie na ławce rezerwowych. Widziałem, jak robił niesamowite rzeczy. Byłem trenerem grup młodzieżowych w Juventusie, kiedy on grał w klubie. Zostawałem, żeby oglądać go trenującego. Jego piłkarze są przyzwyczajeni do gry w takich spotkaniach. Są niebezpieczni, nawet jeśli brakuje im kilku graczy – cytuje włoskiego trenera portal sport.tvp.pl.

Trzeźwa ocena sytuacji

Gasperini ocenił szanse Atalanty w starciu z madrytczykami. Według trenera bergamczyków faworytem są Królewscy.

– Nie jesteśmy faworytami, awans nie jest naszym obowiązkiem. Musimy być w pełni skoncentrowani. Bycie ambitnym nie oznacza bycia aroganckim. Nie znajdujemy się wśród najlepszych. Musimy cieszyć się tym meczem – dodał Gian Piero Gasperini.

Źródło: TVP Sport

Łukasz Trałka wrócił myślami do gry w ŁKS-ie. „Nigdy bym nie pomyślał, że Paulinho zrobi taką karierę”

Łukasz Trałka zagościł w programie Foot Truck. Pomocnik Warty Poznań w rozmowie z Łukaszem Wiśniowskim i Jakubem Polkowskim opowiedział o Paulinho, z którym miał przyjemność trenować w ŁKS-ie.

Nie spodziewał się takiego progresu

Paulinho spędził rok w Łódzkim Klubie Sportowym. Podczas jego pobytu w Polsce na treningach spotykał Łukasza Trałkę. Były kapitan Lecha Poznań nie ukrywał w wywiadzie dla Foot Trucka, że był zaskoczony przebiegiem kariery Brazylijczyka. Według pomocnika Paulinho nie miał nic specjalnego podczas pobytu w ŁKS-ie.

– Nigdy bym nie pomyślał, że zrobi taką karierę. Nawet przez sekundę. Był niezły, ale nie miał nic specjalnego w tamtym czasie. Sprawdzałem, czy to jest ten sam Paulinho. Nastrzelał goli w trzeciej lidze i wzięli go wyżej. No i poleciało. Później reprezentacja, Tottenham, FC Barcelona, Chiny… Oglądając jego mecze, pytałem się: „Co kurde tam się wydarzyło?”. To jest niemożliwe, jak zawodnik może zmienić się w tak krótkim czasie – mówił Łukasz Trałka w rozmowie z Kubą Polkowskim i Łukaszem Wiśniowskim.

Źródło: Foot Truck

UEFA odwołała EURO 2021 do lat 19. Powód? Koronawirus

UEFA przekazała we wtorek informację o odwołaniu Mistrzostw Europy w piłce nożnej do lat 19. Powód jest oczywiście jasny i jest nim pandemia koronawirusa.

Mistrzostwa Europy U-19 odwołane

Mistrzostwa Europy U-19 miały się odbyć w Rumunii. Rywalizacja mężczyzn miała się rozpocząć 30 czerwca, natomiast kobiety miały wkroczyć do rywalizacji 21 lipca. Zgodnie z wcześniejszymi przewidywaniami oba turnieje się nie odbędą.

– Podejmując te decyzje, Komitet Wykonawczy UEFA zwrócił uwagę, że przy obecnych ograniczeniach rządowych podróżowanie drużyn i organizowanie miniturniejów byłoby bardzo trudne – przekazała UEFA w oświadczeniu.

Co z EURO 2020(1)?

A jak ma się sprawa z seniorskim turniejem? UEFA liczy na to, że dzięki uruchomieniu programu szczepień uda się zmagania przeprowadzić. Ciężko aktualnie wyrokować, jaki format przyjmie turniej, jednak ze względów finansowych ciężko sobie wyobrazić, by miał się on w ogóle nie odbyć. Mistrzostwa mają się odbyć w dniach 11 czerwca – 11 lipca w 12 miastach z 12 krajów.

Robert Lewandowski strzela dla Bayernu! Polak 3. najlepszym strzelcem w historii LM [WIDEO]

Robert Lewandowski zdobył swoją 72. bramkę w historii Ligi Mistrzów. Tym samym Polak wskoczył na 3. pozycję w rankingu najlepszych strzelców w historii Champions League. Bayern prowadzi 1:0 z Lazio.

https://twitter.com/Feuille2Match_/status/1364307105398870025

Austriacki bramkarz kontuzjowany. Zaskoczył go… grill. „Będę musiał odpocząć przez tydzień”

Zabawnej sytuacji zakończonej „kontuzją” doświadczył Christopher Knett. Austriacki bramkarz nie zagrał w poniedziałkowym meczu swojej drużyny, gdyż poparzył sobie dłoń podczas przyrządzania steka.

30-letni Knett od lipca 2019 roku jest bramkarzem greckiego Panetolikosu. W obecnym sezonie greckiej ekstraklasy zagrał w 21 meczach, tracąc 27 bramek. 6-krotnie udawało mu się zachować czyste konto. Na swoim koncie mógł mieć o jeden występ więcej, gdyby nie feralna kontuzja.

Grecja, słońce, ciepły klimat, liczne plaże i zabytki. Wszystko sprzyja temu, by móc odpoczywać i co jakiś czas odpalić grilla. Z takiego założenia wyszedł nasz bohater, który zaprosił paru znajomych i na własną rękę zorganizował grilla. Słowo „ręka” nie zostało tu użyte bez powodu.

30-latek zajął się obsługą grilla i w trakcie smażenie steka poparzył sobie rękę. W związku z odniesioną „kontuzją” Knett opuścił poniedziałkowe spotkanie swojej drużyny z Panathinaikosem. Pomimo nieobecności swojego podstawowego bramkarza piłkarze Panetolikosu zdołali sprawić niespodziankę, wygrywając z wyżej notowanym rywalem 1:0.

–  Będę musiał odpocząć przez tydzień. Takie wypadki zdarzają się, za kilka dni ręka powinna być już w optymalnym staniewyznał piłkarz.

źródło: TVP Sport

Patryk Dziczek będzie zmuszony zakończyć karierę? Mateusz Borek nie ma wątpliwości

Patryk Dziczek podczas ostatniego meczu Salernitany stracił przytomność. Młodego piłkarza przewieziono do szpitala, jednak to nie koniec tej historii. Jego problemy mogą okazać się o wiele poważniejsze. Mateusz Borek uważa nawet, że zawodnika czeka zakończenie kariery.

W trakcie spotkania Serie B rozgrywanego pomiędzy Ascoli a Salernitaną były piłkarz Piasta Gliwice nagle padł na murawę. Jak się okazało, Dziczek stracił przytomność. Zawodnika przetransportowano do szpitala, gdzie przeprowadzono szczegółowe badania.

„Wieszczę koniec kariery”

Mateusz Borek przyznał, że nie widzi szczęśliwego zakończenia dla 22-latka. Zdaniem dziennikarza finalnie młody zawodnik będzie zmuszony zakończenie kariery. Tym bardziej że nie była to pierwsza tego typu sytuacja. Wcześniej Dziczek zasłabł podczas jednego z treningów Salernitany.

– Jestem rozbity tą sytuacją. Znamy tego chłopaka z występów z polskiej młodzieżówce. Dziczek to chłopak skoncentrowany na piłce. Każdego dnia chciał być lepszy – stwierdził w „Misji Futbol” Borek.

– Ja wieszczę koniec kariery. Sytuacja ma miejsce drugi raz. Umówmy się, że gdyby chciał wrócić na boisko, to zaczyna się igranie ze śmiercią – nawet jeśli lekarze będą uspokajać. Już wiadomo, że na tym poziomie zawodowego sportu pewne procesy w organizmie powodują, że on tak reaguje – dodał dziennikarz.

– Pewnie ja sam jako zawodnik bałbym się iść do limitów własnego organizmu. Nie ma tu mądrego, nie jestem lekarzem, nie wiem, co będzie w głowie tego chłopaka. Nie wiem, co sobie będzie myślał jego trener – kontynuował.

– Sytuacja jest dramatyczna. Wygląda na to, że chłopak, który poświęcił wiele lat swojego życia na to, co kocha, nie będzie mógł grać – podsumował.


TROLLNEWSY I MEMY