NEWSY I WIDEO

Paulo Sousa wyjeżdża do Anglii nie tylko dla Casha. Weźmie udział w spotkaniu PZPN

Paulo Sousa pojawi się na mecz Aston Villi z Wolverhampton. Do tej pory wydawało się, że Portugalczyk wybiera się do Anglii, aby obejrzeć występ Matty’ego Casha. Poza tym miał później spotkać się z piłkarzem, starającym się o polski paszport. Okazuje się jednak, że nie jest to jedyny cel selekcjonera.

Cash od jakiegoś czasu stara się o otrzymanie obywatelstwa. 24-latek chciałby występować w biało-czerwonych barwach i niebawem wszelkie formalności zostaną dopięte.

W celu sprawdzenia na żywo możliwości piłkarza Aston Villi do Anglii wybiera się Paulo Sousa. Portal meczyki.pl informował o tym w piątek, dodając, że Portugalczyk odbędzie również spotkanie z prawym obrońcą.

Napięty grafik

Tomasz Włodarczyk dodaje, że nie jest to jedyny cel podróży selekcjonera. Szkoleniowiec weźmie także udział w spotkaniu organizowanym przez PZPN w ambasadzie RP w Londynie. Będzie mógł tam porozmawiać z młodymi zawodnikami, na co dzień i trenującymi na Wyspach.

Jak podaje dziennikarz „Meczyków”, spotkanie organizowane jest w ramach kolejnej odsłony projektu „Gramy dla Polski”. Włodarczyk wyjaśnił, na czym będzie ono polegać.

– Podczas takiego spotkania trenerzy i skauci PZPN rozmawiają z zaproszonymi piłkarzami i piłkarkami polskiego pochodzenia, którzy na co dzień mieszkają za granicą – czytamy w artykule.

„Transfermarkt” zaktualizował wartości piłkarzy w Ekstraklasie. Kacper Kozłowski samodzielnym liderem

Serwis „Transfermarkt” zaprezentował nowe wartości piłkarzy, występujących w polskiej Ekstraklasie. Od wczoraj najwyżej wycenianym piłkarzem jest Kacper Kozłowski, który wcześniej dzielił pozycję lidera z Jakubem Kamińskim.

Najwyżej wyceniani piłkarze w Ekstraklasie

Od 15 października najbardziej wartościowym piłkarzem w Ekstraklasie jest Kacper Kozłowski, którego wartość wzrosła z 5 do 8 milionów euro. Na drugim miejscu znajduje się Jakub Kamiński, który również zaliczył wzrost wartości w porównaniu z poprzednim notowaniem. Od wczoraj piłkarza Lecha Poznań jest wart 6 milionów euro (wcześniej jego wartość wynosiła 5 milionów). Podium zamyka Luquinhas z wartością 3,5 mln euro, jednak jego wartość pochodzi z maja tego roku.

https://twitter.com/Nitrov01/status/1449106984830226432

Wzrosty

Największy wzrost w całym zestawieniu zaliczył Mateusz Żukowski. Wycena piłkarza Lechii Gdańsk wzrosła z 200 tysięcy euro do 2,5 miliona euro. Jeśli chodzi o największą zmianę procentową wartości, to również należy ona do Żukowskiego (+1150%).

Spadki

Z kolei największy zjazd zaliczył piłkarza Radomiaka Radom, Rhuan, którego wartość spadła o 1,1 miliona euro. Natomiast największy procent swojej wartości utracił inny piłkarz Radomiaka, Mario Rondon (66,7%). Tyle samo na wartości stracił Krzysztof Kiklaisz z Górnika Zabrze, który jednak głównie występuje w rezerwach.

Didier Drogba pochlebnie o Arkadiuszu Miliku. „Nie muszę mu doradzać”

Didier Drogba wypowiedział się na temat Arkadiusza Milika. Legendarny napastnik pochwalił napastnika reprezentacji Polski. – Nie muszę mu doradzać – stwierdził były piłkarz Chelsea.

Drogba nadal to ma

Niedawno odbył się charytatywny mecz pomiędzy legendami Olympique Marsylii oraz drużyną UNICEF-u. W składzie tych drugich znaleźli się m.in. Jens Lehmann, David Trezeguet czy Pierre Gasly (kierowca Formuły 1). Legendy pokonały UNICEF 7:4, a Didier Drogba zdobył trzy bramki.

Miłe słowa o Miliku

Legendarny napastnik Chelsea przed meczem spotkał się z Arkadiuszem Milikiem. Drogba odpowiedział na wpis Polaka w mediach społecznościowych i dodał: „Dziękuję przyjacielu, uczyń nas dumnymi z OM”.

https://twitter.com/didierdrogba/status/1448640993272549376?

– Nie muszę doradzać Arkowi Milikowi. On strzela gole, a dla nas, napastników, to są rzeczy, które cały czas powtarzamy. Wiemy, jak zdobywać bramki. Teraz bardzo ważne jest zaufanie od reszty zespołu, musisz czuć się dobrze w swoim otoczeniu. Ludzie zapominali, że potrzebowałem trzech lub czterech meczów przez zdobyciem pierwszej bramki na Velodrome – powiedział Drogba po zakończeniu charytatywnego spotkania.

Zobacz również: Arkadiusz Milik wrócił do gry. Kibice Marsylii przywitali go owacją [WIDEO]

Źródło: Sport.pl

Amanda Staveley zabrała głos ws. przyszłości Steve’a Bruce’a. „Dowie się o tym jako pierwszy”

Władze Newcastle United odniosły się do obecnej sytuacji Steve’a Bruce’a. Amanda Staveley potwierdziła, że obecny szkoleniowiec poprowadzi Sroki w niedzielnym meczu z Tottenhamem.

Nowe otwarcie

Tydzień temu Mike Ashley oficjalnie sprzedał Newcastle United. Nowym właścicielem Srok jest Saudyjski Fundusz Inwestycyjny, którym zarządza Mohammed bin Salman. Budżet PIF wynosi około 320 mld funtów.

Wraz z przejęciem klubu przez Saudyjczyków rozpoczęły się spekulacje na temat zmiany trenera. Według medialnych doniesień Sroki byłyby zainteresowane zatrudnieniem Antonio Conte, Franka Lamparda, Brendana Rodgersa czy Stevena Gerarda. Na liście życzeń znajdował się również Zinedine Zidane. Ten jednak odmówił ze względu na swoje marzenie o poprowadzeniu reprezentacji Francji.

Co z Bruce’em?

Nowi właściciele do tej pory nie podjęli decyzji w sprawie przyszłości Steve’a Bruce’a i jego następcy. Jedna z nowych twarzy projektu Newcastle United, Amanda Staveley wypowiedziała się na temat spotkania z obecnym szkoleniowcem Srok.

– W poniedziałek spotkaliśmy się ze Stevem. Był bardzo profesjonalny i jego sztab szkoleniowy poprowadzi zespół w niedzielę. Jeśli w przyszłości wprowadzimy jakiekolwiek zmiany, to Steve dowie się o tym jako pierwszy. Życzymy mu powodzenia w jego tysięcznym meczu w roli menadżera – powiedziała na łamach nufc.co.uk.

Newcastle United zajmuje przedostatnie miejsce w tabeli Premier League. Do wyjścia ze strefy spadkowej brakuje im zaledwie jednego punktu. Steve Bruce pracuje na St James’ Park od lipca 2019 roku. Mecz Srok z Tottenhamem odbędzie się w niedzielę (17 października) o godzinie 17:30.

Źródło: nufc.co.uk, WP Sportowe Fakty

Marcin Kamiński z golem na wagę zwycięstwa. Polski obrońca Schalke zachował się niczym rasowy napastnik [WIDEO]

Schalke pokonało Hannover za sprawą trafienia Marcina Kamińskiego. Polak w samej końcówce spotkania pokonał bramkarza gospodarzy i wprawił w euforię całą społeczność klubu z Gelsenkirchen.

https://twitter.com/Gianni030_/status/1449080741179056132

Nika Kvekveskiri odpowie za swój wybryk po alkoholu. „Nałożono na niego pokaźną karę finansową”

Lech Poznań oficjalnie odniósł się do wybryku Niki Kvekveskiriego, który spowodował kolizję dwóch samochodów pod wpływem alkoholu. Gruzin otrzymał dotkliwą karę finansową.

Oświadczenie rzecznika

Nika Kvekveskiri z Lecha Poznań spowodował kolizję dwóch pojazdów w nocy z 2 na 3 października. Piłkarz miał we krwi 0,8 promila alkoholu. Rzecznik prasowy Kolejorza, Maciej Henszel wygłosił krótkie oświadczenie w tej sprawie na piątkowej konferencji przed meczem z Legią Warszawa. Gruzin jest po rozmowie z trenerem i dyrektorem sportowym. 29-latek złożył obszerne wyjaśnienia. Klub podtrzymuje, że zawodnik zamierza dobrowolnie poddać się karze.

– Zawodnik spotkał się z trenerem Maciejem Skorżą i dyrektorem sportowym Tomaszem Rząsą. Nałożono na niego pokaźną karę finansową wynikającą z regulaminu drużyny. On sam podkreśla, że chce wziąć udział w akcji związanej z profilaktyką społeczną. Dlatego jesteśmy w kontakcie z Komendą Wojewódzką Policji w Poznaniu i przygotowujemy taką inicjatywę – powiedział rzecznik prasowy Lecha Poznań.

Portal transfermarkt.de wycenia Kvekveskiriego na 600 tysięcy euro. Umowa 29-letniego pomocnika z Lechem Poznań obowiązuje do końca czerwca 2023 roku. Piłkarz zanotował w bieżącym sezonie 10 występów, w których strzelił jedną bramkę.

Źródło: Lech Poznań

Albańska federacja oskarżyła polskich kibiców o prowokację. Mamy odpowiedź PZPN

Wciąż nie zakończyła się sprawa związana ze skandalicznym zachowaniem albańskich kibiców podczas meczu Albania-Polska. Najpierw albańska federacja oskarżyła Polaków o prowokację, a teraz na zarzuty odpowiedział przedstawiciel PZPN, Jakub Kwiatkowski.

Podczas wtorkowego meczu Albania-Polska rozgrywanego w ramach eliminacji do Mistrzostw Świata, doszło do obrzydliwego zachowania tamtejszych kibiców. Po strzelonym golu przez Karola Świderskiego albańscy kibice zaczęli rzucać butelkami i innymi przedmiotami, które mieli przy sobie, w stronę polskich piłkarzy. Niewiele zabrakło, a spotkanie zostałoby uznane jako walkower na korzyść Biało-Czerwonych.

Oskarżenia Albańczyków

Po zakończeniu spotkania, gdy emocje już nieco opadły, albańska federacja wystosowała oświadczenie, w którym oskarżyła polskich kibiców znajdujących się na stadionie o prowokację. Fragment tekstu znajdziecie poniżej:

Mecz pokazał nam również kilka poważnych problemów, które należy jak najszybciej rozwiązać. Incydenty, które nie przynoszą chwały nam, Albanii oraz jej wspaniałym kibicom.

Zdajemy sobie sprawę, że incydenty z wtorkowej nocy nas nie promują. Musimy wyciągnąć z tego lekcję. Mieliśmy 22 000 wspaniałych fanów, a tylko kilkanaście osób zniweczyło wszystko, co zespół do tej pory zrobił.

Jedno jest pewne: nie mamy brutalnych kibiców, nie mieliśmy w historii kibiców problematycznych. Wręcz przeciwnie, doskonałe zachowanie, jakie nasi kibice dają w meczach i poza boiskiem drużynie, jest powodem do dumy.

Wtorkowe wydarzenia są wynikiem ciągłej prowokacji i bardzo agresywnego zachowania polskich kibiców. Polscy kibice są znani z takich zachowań i od wielu dni osoby zaangażowane w mecz dokładały wszelkich starań, by zapobiec poważniejszym wydarzeniom.

Nie możemy zapominać, że w tym samym czasie Polacy byli na trybunach na Wembley podczas meczu Anglia – Węgry i odnotowali liczne starcia z lokalnymi kibicami i lokalną policją (…). W żadnym momencie nikt nie powinien wskazywać palcem winnych, ale wspólnie powinniśmy się zastanowić, co zrobić, by wykonywać dobrze swoją pracę.

Odpowiedź PZPN

Na odpowiedź ze strony PZPN-u nie musieliśmy długo czekać. Jakub Kwiatkowski, rzecznik prasowy PZPN, w rozmowie z „WP Sportowe Fakty”  skomentował zarzuty, jakie padły ze strony albańskiej federacji.

– Czy prowokacją naszych fanów było gwizdanie gospodarzy podczas odgrywania polskiego hymnu? Przypomnę tylko, że w Warszawie, miesiąc wcześniej, polscy kibice bili brawo podczas hymnu Albanii. Byliśmy bardzo blisko sektora polskich kibiców jeszcze przed meczem. Tuż przy trybunie wywiadu udzielał selekcjoner. Przy okazji widziałem, co działo się obok. Albańscy kibice rzucali w nasz sektor butelkami, pokazywali środkowe palce, zaczepiali. Zatem jak nazwać takie zachowanie? – pyta Jakub Kwiatkowski.

– Czy właśnie z powodu starć na Wembley albańscy kibice rzucali w naszych zawodników butelkami? Nie będziemy odnosić się do tych zarzutów. Wszyscy widzieli, co działo się na stadionie. Delegat również, co zresztą odnotował w raporcie po meczu – dodał rzecznik prasowy PZPN.

źródło: wp sportowe fakty

Artur Wichniarek o formie Lewandowskiego: „Robert nie przyzwyczaił się do niestrzelania goli”

Robert Lewandowski w ostatnim czasie znalazł się w nieco gorszej formie. 33-latek nie strzelił bramki w trzech spotkaniach z rzędu, co rzadko mu się zdarza. Nad sytuacją Polaka w felietonie dla „Przeglądu Sportowego” pochylił się Artur Wichniarek. 

Snajper Bayernu Monachium przyzwyczaił nas do swojej regularności. Lewandowski w zeszłym sezonie pobił rekord Gerda Mullera, zaś w obecnych rozgrywkach kontynuował swoją strzelecką passę. W ostatnim czasie coś się jednak zacięło.

Kryzys?

Od trzech meczów 33-latek nie był w stanie umieścić piłki w siatce. Zarówno w meczu Bayernu z Eintrachtem (1-2) oraz w dwóch spotkaniach reprezentacji Polski: z San Marino (5-0) i Albanią (1-0). Ostatni raz, kiedy „Lewy” zanotował bramkę miał miejsce 29 września. Wówczas w Lidze Mistrzów dwukrotnie ustrzelił Dynamo Kijów (5-0).

Z tego powodu niemieckie media zaczęły pisać o kryzysie Lewandowskiego. „Sport Bild” sugerował, że Polak nie jest zadowolony z sytuacji w klubie oraz jest sfrustrowany zainteresowaniem Bawarczyków Erlingiem Haalandem. Władze „Die Roten” zdążyły już jednak zdementować te doniesienia.

Głos w sprawie domniemanego kryzysu zabrał także Artur Wichniarek. W felietonie dla „Przeglądu Sportowego” były piłkarz tłumaczył sytuację kapitana reprezentacji Polski.

– Widać wyraźnie, że Robert nie przyzwyczaił się do niestrzelania goli. Obecna sytuacja go zaskakuje. Było widać, że Robert bardzo chciał przełamać niemoc strzelecką. Z drugiej strony, nie jest tak, że Polak ma słabe wejście w sezon, wręcz przeciwnie – napisał.

– Lewy nie ma kryzysu, tylko znalazł się w sytuacji, do której ani siebie, ani nas nie przyzwyczaił. Nie zdobył bramki w trzech kolejnych meczach kadry i w dwóch spotkaniach Bundesligi, co jest rzadkością. Nie sądzę, żeby ten dwumecz miał decydować o przyznaniu Złotej Piłki. Jeśli miałoby tak być, to uważam, że trzeba by schować ten plebiscyt do szafy – dodał.

Mimo gorszej formy Lewandowski i tak prowadzi w tabeli strzelców Bundesligi. 33-latek strzelił siedem bramek w trwających rozgrywkach, podobnie jak Erling Haaland. Norweg zaciął się w tym samym momencie co snajper Bayernu.

Zapowiedziano strajk sędziów! Arbitrzy atakują Polski Związek Piłki Nożnej

Sędziowie oficjalnie ogłosili strajk przeciwko Polskiemu Związkowi Piłki Nożnej. Arbitrzy protestować będą z powodu niezadowolenia z podwyżek i braku należytej ochrony prawnej. Wszystko opisano w oświadczeniu na profilu „Strajk Sędziów Piłkarskich” na Facebooku.

Sędziowie prowadzący mecze na profesjonalnym szczeblu mają zapewnione komfortowe warunki pracy. Choć narażeni są na duży stres, to w związku z tym otrzymują całkiem niezłe wynagrodzenie. Dużo gorzej ma się natomiast sytuacja niżej.

Dosyć

Arbitrzy, którzy prowadzą nieprofesjonalne mecze oraz traktują ten zawód jako dodatek mogą jednak narzekać. Często są także ofiarami ataków słownych lub cielesnych, czy to ze strony zawodników, czy to działaczy klubów.

W związku z powyższym grupa sędziów zdecydowała się zejść z PZPN-em na wojenną ścieżkę. W mediach społecznościowych ogłoszono strajk.

– Protest Sędziów Piłki Nożnej odbędzie się w dniach 30-31 października 2021 roku. Ma to na celu zasygnalizowanie problemu jakim są skandalicznie niskie stawki sędziowskie, które w porównaniu do zarobków corocznie tracą na wartości praktycznie od 2003 roku. Obiecane podwyżki o 30-40 zł od 2022 roku nie satysfakcjonują nikogo, a rosnące koszty (w tym paliwo po 6 zł) sprawiają, że z miesiąca na miesiąc ubywa sędziów i obserwatorów w niższych ligach. Ponadto w ostatnim czasie nasilająca się agresja do sędziów i fala hejtu wylewana przez działaczy sprawia, że sędziowie nie chcą sędziować meczów – napisano na profilu „Strajk Sędziów Piłkarskich” na Facebooku.

– Sytuacja jaka nastąpi w dniach 30-31.10.2021 roku nie jest żadnym buntem, a jedynie koniecznością przekazania opinii publicznej i nieświadomym działaczom skali problemu. Nie jest to również inicjatywa przedstawicieli władz sędziowskich tylko głos sfrustrowanych sędziów piłkarskich. Arbitrzy to większości pasjonaci, którzy pragną z najwyższą fachowością prowadzić zawody piłkarskie, ciągle doskonaląc swój warsztat. Chcą za to otrzymywać adekwatne do bieżących zarobków wynagrodzenie – dodano.

Żądania

Sędziowie mają do Związku kilka postulatów. O tym także napisano w oświadczeniu.

– Proszę nie identyfikować z akcją żadnych konkretnych osób a problem nie pojawił się wczoraj tylko narasta od kilku lat! Postulaty jakie wnosimy to:

– Zdecydowana i adekwatna do rosnących zarobków podwyżka ekwiwalentów od 1 stycznia 2022 roku,

– Ochrona prawna i związkowa dla sędziów piłkarskich w związku z wydarzeniami jakie miały miejsce w ostatnim czasie(naruszenie nietykalności cielesnej sędziów), tzn. radykalne zwiększenie kar za takie zachowanie.

– Udział przedstawiciela sędziów w spotkaniu z PZPN w partycypowaniu przy tworzeniu nowych stawek od 2022 roku.

W oczekiwaniu na reakcję PZPN – Sędziowie Piłkarscy – podsumowano.

Przełom ws. Matty’ego Casha?! Paulo Sousa spotka się z piłkarzem Aston Villi

Matty Cash jest coraz bliżej powołania do reprezentacji Polski. Według doniesień Tomasza Włodrczyka z portalu „meczyki.pl” selekcjoner reprezentacji Polski, Paulo Sousa, w najbliższy weekend ma spotkać się z piłkarzem Aston Villi.

Polski paszport coraz bliżej!

Od kilku tygodni wiemy, że Matty Cash jest zainteresowany grą w reprezentacji Polski. Anglik z polskimi korzeniami rozpoczął już proces uzyskania polskiego paszportu, który umożliwiłby mu grę w narodowych barwach. 24-latek złożył już wszystkie wymagane dokumenty i na horyzoncie nie widać żadnych przeciwskazań, by nie miał on otrzymać polskiego obywatelstwa.

ZOBACZ RÓWNIEŻ: Szczęsny przedstawił swoje zdanie ws. Casha. „Nigdy mi to nie przeszkadzało”

Selekcjoner nie obejrzy meczu Legia-Lech

Niemal od początku pracy Paulo Sousy z reprezentacją Polski w mediach przewija się dyskusja o tym, że Portugalczyk nie jeździ na spotkania Ekstraklasy. Już w najbliższą niedzielę na polskich boiskach dojdzie do hitu – Legia Warszawa zmierzy się z Lechem Poznań. Na tym spotkaniu zabraknie 51-letniego trenera, który ma inne priorytety. Jak podał Tomasz Włodarczyk z „meczyki.pl”, Portugalczyk na nieco ponad tydzień wyleci do Anglii, gdzie będzie śledził poczynania swoich podopiecznych.

ZOBACZ RÓWNIEŻ: Paulo Sousa zarobił już połowę tego, co Brzęczek. Gigantyczne wynagrodzenie Portugalczyka

Sousa spotka się z Cashem

Głównym celem wyjazdu Sousy na Wyspy jest Matty Cash. Selekcjoner Biało-Czerwonych ma zamiar obejrzeć spotkanie Aston Villi z trybun oraz spotkać się z piłkarzem.

Stanowisko Paulo Sousy

Jakie stanowisko ws. powołania do reprezentacji Polski ma Paulo Sousa? We wcześniejszych wywiadach Portugalczyk mówił, że jego decyzja ws. powołania będzie zależeć przede wszystkim od tego, czy 24-latek będzie w stanie otrzymać wszystkie wymagane dokumenty. Jeszcze kilka tygodni temu selekcjoner reprezentacji Polski twierdził, że skupia się wyłącznie na piłkarzach, jakich ma do dyspozycji. Do tego grona nie należy wciąż Matty Cash, jednak wkróce może się to zmienić.

ZOBACZ RÓWNIEŻ: PZPN pozwie angielską federację za niesłuszne oskarżenia? „Czekamy na przesłanie akt sprawy z FIFA”

źródło: meczyki.pl

Wojciech Szczęsny zdradził swoje odczucia po odejściu Cristiano Ronaldo. „To jest jego największa jakość”

Wojciech Szczęsny w rozmowie z Łukaszem Wiśniowskim i Jakubem Polkowskim opowiedział o pożegnaniu Cristiano Ronaldo z Juventusem. Bramkarz zdradził, że Portugalczyk nie robił imprezy na koniec swojego pobytu w Turynie ze względu na szybkie załatwianie transferu do Anglii.

W letnim oknie transferowym doszło do wielu szokujących przenosin. Swoje kluby zmienili m.in. Sergio Ramos czy Leo Messi. Do grona gwiazd, które przeniosły się do innego zespołu, dołączył także Cristiano Ronaldo. Portugalczyk wrócił do Manchesteru United.

Nieudana misja Ronaldo

Przygoda „CR7” z Juventusem nie była do końca udana. Portugalczyk miał za zadanie zdobyć Ligę Mistrzów ze Starą Damą. Tak się jednak nie stało. Wojciech Szczęsny opowiedział o pożegnaniu Cristiano Ronaldo z turyńskim zespołem. Polak zdradził na antenie Foot Trucka, że wszystko działo się bardzo szybko.

– Cristiano Ronaldo pożegnał się z każdym piłkarzem indywidualnie. Nie robił też imprezy na pożegnanie, tym bardziej że wszystko z jego transferem było załatwiane bardzo szybko. Nie mam więc żadnych anegdot z tym związanych – powiedział Szczęsny w rozmowie z Łukaszem Wiśniowskim i Jakubem Polkowskim.

Stracili największą gwiazdę

Dziennikarze zapytali bramkarza reprezentacji Polski o odczucia po odejściu „CR7” ze Starej Damy. Szczęsny stwierdził, że Ronaldo potrafił zrobić coś z niczego. Teraz jednak nie ma takiego punktu odniesienia.

– Teraz nie ma takiego punktu odniesienia. Od trzech lat był ten Cristiano, który w ciężkim momencie w meczu jest w stanie strzelić dwa gole z niczego, nawet jeśli go nie było widać na murawie. I to jest jego największa jakość – dodał.

Źródło: Foot Truck, Sport.pl

Tymoteusz Puchacz o swojej sytuacji w Unionie Berlin: Staram się jak najszybciej dostosować

Tymoteusz Puchacz wypowiedział się na temat swojej sytuacji w Unionie Berlin. Wychowanek Lecha Poznań zdradził, że trener Urs Fischer nie ma do niego żadnych zarzutów i często go uspokaja, że nie ma czym się martwić.

Ciężki początek w Niemczech

Tymoteusz Puchacz dołączył do Unionu Berlin w letnim oknie transferowym. Wychowanek Lecha Poznań do tej pory gra tylko w Lidze Konferencji. Polak wciąż nie zdołał zadebiutować w Bundeslidze, chociaż już dwukrotnie oglądał spotkanie ligowe z perspektywy ławki rezerwowych.

Wsparcie trenera

Lewy obrońca reprezentacji Polski opowiedział o swojej sytuacji w Unionie Berlin podczas rozmowy z Foot Truckiem. 22-latek zdradził, że trener Urs Fischer nie ma do niego żadnych zarzutów. Puchacz dodał również, iż na początku musiał się skupić na wielu elementach taktycznych.

– To dziwna sytuacja o tyle, że jest dobrze, a nie jest dobrze. Myślę, że wszystko jest kwestią czasu. Ważne dla mnie jest to, że trener Urs Fischer nie miał żadnych zarzutów do mnie. Czuję się fajnie, robię swoje cały czas i trener chce, żebym był na sto procent gotowy – powiedział „Puszka” w rozmowie z Foot Truckiem.

– Trener na początku pokazywał mi mnóstwo rzeczy, jest dużo różnic w kwestii taktyki. Teraz czuję, że to łapię, jestem wolno wprowadzany, ale jestem też ufny. Skupiam się na tym, na co faktycznie mam wpływ. Trener wziął mnie na rozmowę i powiedział mi, że gram dobrze w kadrze, a w klubie na razie nie i on to rozumie – dodał.

– Wie, że musi to być dla mnie ciężkie i dodał, żebym się nie martwił. Ja słyszę takie słowa i zap******am. Jestem w nowym klubie, są tu nowe rzeczy, więc staram się jak najszybciej dostosować – podsumował.

Portal transfermarkt.de wycenia Tymoteusza Puchacza na 3,5 mln euro. Umowa 22-latka z Unionem obowiązuje do końca czerwca 2025 roku. Berlińczycy w następnym spotkaniu zmierzą się z Wolfsburgiem u siebie. Początek meczu o godzinie 15:30 w sobotę 16 października.

Źródło: Foot Truck, Sport.pl

PSG wytypowało następcę Mbappe. Oferują największą pensję w klubie

Przyszłość Kyliana Mbappe nadal budzi spore emocje. Paris Saint-Germain ma świadomość, że ich największy gwiazdor planuje w najbliższym czasie zmienić klub. Z tego powodu szukają dla niego następcy. 

Być może jeszcze nie zimą, ale latem Mbappe pożegna się z PSG. Już podczas ostatniego okienka bardzo głośno było o ewentualnym transferze 22-latka. Piłkarz jasno zadeklarował, że chce odejść z Francji i przenieść się do Realu Madryt.

Choć póki co działacze paryżan zablokowali transfer, to za kilka miesięcy nie będą w stanie zatrzymać piłkarza. W czerwcu 2022 roku wygasa jego kontrakt z klubem. Wówczas będzie mógł przenieść się do Madrytu na zasadzie wolnego transferu.

Gwiazda za gwiazdę?

PSG musi zatem szukać sobie następcy dla utalentowanego Francuza. Takiego prawdopodobnie już sobie upatrzyli. Santi Aouna z „FootMercato” twierdzi, że głównym kandydatem i przodującym nazwiskiem na liście życzeń paryżan jest Erling Haaland.

Klub prawdopodobnie rozpoczął już rozmowy z agentem Norwega, a więc Mino Raiolą. Wstępnie mówi się o istnie bajońskiej ofercie dla zawodnika. 21-latkowi oferowany jest dwuletni kontrakt z możliwością przedłużenia o kolejne dwa lata.

Na mocy umowy napastnik Borussii Dortmund zarabiałby aż 42 mln euro rocznie, nie uwzględniając premii! Tym samym stałby się najlepiej opłacam piłkarzem na Parc des Princes.

Szczęsny przedstawił swoje zdanie ws. Casha. „Nigdy mi to nie przeszkadzało”

Wojciech Szczęsny był gościem w programie Foot Truck. Bramkarz Juventusu wypowiedział się na temat ewentualnej gry Matty’ego Casha w reprezentacji Polski. 31-latek nie ma nic przeciwko temu, aby piłkarz Aston Villi reprezentował biało-czerwonych.

Walka o grę dla Polski

Sprawa Matty’ego Casha ciągnie się od wielu tygodni. Anglik złożył odpowiednie dokumenty, aby uzyskać polski paszport. Wszystko ma się odbyć w trybie przyspieszonym, ponieważ matka 24-latka jest Polką. Jego dziadkowie, Ryszard i Janina Tomaszewscy urodzili się i wychowali w Polsce.

Szczęsnemu to nie przeszkadza

Wielu kibiców i ekspertów nazywa Casha farbowanym lisem. Część opinii publicznej zwyczajnie nie chce, aby piłkarz Aston Villi reprezentował Polskę. Nieco odmienne zdanie na ten temat ma Wojciech Szczęsny. Bramkarz Juventusu w rozmowie na antenie Foot Trucka stwierdził, że nie przeszkadzałaby mu obecność Casha w polskiej szatni.

– Mi nigdy nie przeszkadzało, że ktoś, kto ma polskie korzenie, chce grać w naszej kadrze. Przeszkadzały mi z punktu widzenia kibica, bo to nie było za moich czasów, takie tematy jak Olisadebe czy Roger Guerreiro. Oni z naszym krajem nie mieli nic wspólnego poza tym, że grali dobrze w lidze. To mi się nie podoba. Ale jak ktoś ma polski paszport, bo ma polskie korzenie, to czemu nie? – stwierdził Wojciech Szczęsny w Foot Trucku.

Źródło: Foot Truck, WP Sportowe Fakty

Bartomeu uważa, że gdyby dalej był prezesem, to Messi by nie odszedł. „Ze mną to by się nie stało”

Josep Maria Bartomeu nie jest już prezesem FC Barcelony od niemal roku. Jego posadę przejął po wygraniu wyborów Joan Laporta, który obecnie mierzy się z ogromnymi problemami. Główną winę za taki stan rzeczy ponosi właśnie jego poprzednik. W ostatnim czasie Bartomeu udzielił kilku wypowiedzi dla „Sportu” oraz dla „Mundo Deportivo”.

Na kilka miesięcy przed końcem kadencji, w październiku zeszłego roku Bartomeu podał się do dymisji. Od tamtej pory 58-latek nie udzielał się medialnie, aż do teraz.

Obrona od zarzutów

Wobec byłego prezesa Barcelony kibice mieli wiele zarzutów. Przede wszystkim jednak obwiniali go za fatalną politykę transferową i bezmyślne zarządzanie klubową kasą. Po jego nieudolnych transferach Blaugrana zmaga się z gigantycznymi problemami finansowymi.

Sam Bartomeu nie widzi jednak swojej winy w obecnym stanie Dumy Katalonii. Według 58-latka głównym powodem opłakanej pozycji Barcelony jest pandemia koronawirusa. Dodatkowo uważa, że gdyby pozostał na stanowisku, to Leo Messi nigdy nie opuściłby Camp Nou.

– Jako prezes klubu nie chciałem, żeby Messi odszedł i robiłem wszystko, co było możliwe, aby Leo nie opuścił klubu. Pozwolili mu odejść i wydaje mi się, że to zła decyzja i błąd. Ze mną w klubie to by się nie stało. Granie bez Messiego oznacza, że wiele rzeczy musi się zmienić – stwierdził Bartomeu.

– Koeman jest przygotowany do roli trenera, ale trzeba mieć cierpliwość, aby zbudować drużynę bez najlepszego zawodnika na świecie. Myślę, że mamy w składzie wielu utalentowanych, młodych zawodników. To jasne, że w tym sezonie musimy walczyć o mistrzostwo i Puchar Króla – dodał.

– Koeman przyszedł do klubu w bardzo trudnym momencie, po bolesnej porażce, i przyjął na siebie duże wyzwanie. W swoim pierwszym sezonie spisał się bardzo dobrze, wygrał Puchar Króla. Nie zwyciężyliśmy w lidze, ale nadal nie wiem dlaczego. Wydawało mi się to dziwne po wspaniałym sezonie, jaki mieliśmy – podsumował 58-latek.


TROLLNEWSY I MEMY

EkstraklasaTrolls.pl
Przegląd prywatności

Ta strona korzysta z ciasteczek, aby zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o ciasteczkach są przechowywane w przeglądarce i wykonują funkcje takie jak rozpoznawanie Cię po powrocie na naszą stronę internetową i pomaganie naszemu zespołowi w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne.