NEWSY I WIDEO

Bild ocenił transfer Wszołka do Unionu. „Perspektywy: żadne”

Dziennikarze Bilda ocenili transfer Pawła Wszołka do Unionu Berlin. Zatrudnienie polskiego skrzydłowego nazwano jednym z najdziwniejszych transferów za kadencji Ollivera Ruhnerta.

Brutalna ocena transferu

Paweł Wszołek dołączył do Unionu Berlin latem 2021 roku. Dziennikarze Bilda wzięli pod lupę transfer 29-letniego Polaka do klubu ze stolicy Niemiec. Były piłkarz Legii Warszawa został nazwany jednym z najdziwniejszych ruchów dyrektora sportowego Unionu.

– To jeden z najdziwniejszych transferów Olivera Ruhnerta (dyr. sportowy Unionu). Zatrudnił go do pracy nad systemem, w którym trener w ogóle go nie widzi. Jest podobnym przypadkiem do Endo (też 1 mecz w bieżącym sezonie), tyle że po prawej stronie. Wszołkowi pozwolono zagrać tylko w ostatnich minutach Pucharu Niemiec z Mannheim na pozycji bocznego obrońcy – ocenili dziennikarze Bilda.

– Perspektywy: żadne. Wiele musiałoby się wydarzyć, aby Polak otrzymał szansę gry na swojej pozycji. Możliwe, że opuści klub już w styczniowym okienku transferowym – czytamy w dzienniku.

Paweł Wszołek zaliczył jedynie 17 minut na niemieckich boiskach w bieżącym sezonie. Polak zagrał w końcówce meczu DFB Pokal.

Fot. Instagram Paweł Wszołek

Źródło: Sport.pl, BILD

Rzecznik prasowy PZPN skomentował sytuację Jakuba Świerczoka. „Poczekajmy z ostatecznymi werdyktami”

W piątkowe przedpołudnie w mediach ukazała się informacja o zawieszeniu Jakuba Świerczoka. Napastnik japońskiego klubu Nagoya Grampus jest podejrzewany o stosowanie dopingu.

W piątek dowiedzieliśmy się, że Jakub Świerczok został zawieszony przez Azjatycką Konfederację Piłkarską. Po jednym z meczów Ligi Mistrzów Polak został przebadany pod kątem stosowania dopingu. Niestety, badania pokazały wynik pozytywny przy jednej z niedozwolonych substancji.

Zawieszenie jest obecnie uznawane za tymczasowe. Reprezentant Polski poprosił o zbadanie próbki B. Do czasu rozwiązania sprawy piłkarz nie będzie mógł występować w barwach swojego klubu. Jeśli próbka B da wynik negatywny, to Polak nie straci aż tak dużo, jak można by się było spodziewać. Przed kilkoma dniami zakończono rozgrywki ligi japońskiej i w najbliższym czasie Nagoya Grampus nie ma zaplanowanych żadnych oficjalnych meczów.

Głos w całej sprawie zabrał przedstawiciel Polskiego Związku Piłki Nożnej, Jakub Kwiatkowski. Rzecznik prasowy PZPN zdradził szczegóły całego zamieszania wokół Jakuba Świerczoka.

– Decyzja została podjęta 9 grudnia. Zawodnik, zgodnie z przepisami, poprosił o zbadanie próbki B. Dodano, że ma prawo podczas tego badania być ze swoim przedstawicielem. Termin będzie podany później – przekazał Jakub Kwiatkowski.

– Na tym etapie ciągle istnieje potencjalne domniemanie niewinności. Dlatego poczekajmy z ostatecznymi werdyktami – dodał.


źródło: interia sport

Jakub Świerczok podejrzewany od doping! Polak zawieszony w Japonii

Azjatycka Konfederacja Piłkarska zawiesiła Jakuba Świerczoka. Jak poinformowano – w organizmie Polaka znaleziono niedozwoloną substancję, podczas testów antydopingowych. Na razie strony oczekują na dalszy rozwój wypadków. 

17 października Nagoya Grampus, w którym występuje napastnik, zagrał w Azjatyckiej Lidze Mistrzów z koreańskim Pohang Steelers (0-3). Po jego zakończeniu przeprowadzono badania antydopingowe. Próbka „A” dała wykazała, że w organizmie Świerczoka obecna była niedozwolona substancja. Póki co nie wiadomo jednak, co to dokładnie było.

Oczekiwanie

Tak czy inaczej, zgodnie z przepisami, Polak został zawieszony przez Azjatycką Konfederację Piłkarską. Kara jest tymczasowa, do momentu wydania ostatecznej decyzji przez Komisję Dyscyplinarną i Etyczną AFC. Przez ten czas opuści spotkania Nagoya Grampus w każdych rozgrywkach.

Do Japonii Świerczok wyjechał z Piasta Gliwice latem, tego roku. Dla Nagoya Grampus wystąpił w 21 oficjalnych meczach. Strzelił w nich 12 goli.

Zbigniew Boniek stanął w obronie Legii Warszawa. „Bawią mnie ci znawcy futbolu”

Legia Warszawa nie zagra na wiosnę w pucharach po tym, jak przegrała przy Łazienkowskiej ze Spartakiem Moskwa (0-1). Mistrzowie Polski nie zaprezentowali fenomenalnego futbolu, ale z drugiej strony podnieśli rękawicę, mimo kryzysu, jaki panuje w drużynie. W mediach panuje jednak ogólna krytyka „Wojskowych”. Postawę Legii docenił jednak Zbigniew Boniek. 

Stołeczny zespół w tym sezonie prezentuje się zdecydowanie poniżej oczekiwań. W Ekstraklasie nadal znajduje się w strefie spadkowej, natomiast w Lidze Europy, mimo sześciu punktów po dwóch pierwszych kolejkach, nie udało się wywalczyć awansu z grupy.

Na sam koniec tej fazy rozgrywek Legia poległa na własnym boisku w meczu ze Spartakiem Moskwa (0-1). Bramka dla gości padła po fatalnym błędzie Maika Nawrockiego. W doliczonym czasie gry mistrzowie Polski mogli przynajmniej wyrównać, lecz rzutu karnego nie wykorzystał Tomas Pekhart.

„Napier******a totalna”

W mediach panuje od wczoraj trend wyśmiewania i „jazdy” po Legii. „Wojskowych” w obronę wziął jednak Zbigniew Boniek, który docenił postawę drużyny. Zwrócił uwagę, że stołeczny zespół zasługiwał na remis.

– Scenariusz znany – napier******a totalna. A ja uważam ze Legia zagrała dobry mecz i zasługiwała przynajmniej na remis… Bawią mnie ci wszyscy znawcy futbolu – napisał na Twitterze.

Tak czy inaczej, to Spartak, a nie Legia na wiosnę zagra w fazie pucharowej Ligi Europy. Mistrzom Polski obecnie pozostała… walka o utrzymanie w Ekstraklasie.

Wieteska ostro podsumował sytuację Legii. „Jesteśmy w du*ie” [WIDEO]

Mateusz Wieteska był jednym z niewielu wyróżniających się zawodników Legii Warszawa w meczu ze Spartakiem Moskwa (0-1). Stoper kilka razy zatrzymywał akcję gości i uchronił drużynę od jeszcze wyższej porażki. Po zakończonej rywalizacji ostro podsumował sytuację klubu. 

Legia musiała pokonać Spartak w ostatniej kolejce fazy grupowej Ligi Europy, aby zapewnić sobie awans do 1/16 z drugiego miejsca. Mistrzowie Polski polegli jednak w Warszawie po bramce Bakajewa, który wykorzystał fatalny błąd Maika Nawrockiego. Artura Boruca pokonał już w 17. minucie meczu. Była to jednak jedyna bramka tego wieczoru.

„Jesteśmy w du*ie”

Najlepiej z drużyny gospodarzy wyglądał Mateusz Wieteska. Stoper wcielił się w lidera defensywy Legii i niejednokrotnie blokował groźne akcje Spartaka. Po spotkaniu stanął przed kamerami „TVP Sport” i podsumował sytuację swojego zespołu.

– Nie jest łatwo, ale wiedzieliśmy, że musimy wygrać ten mecz. Myślę, iż od początku było widać częstsze posiadanie piłki, graliśmy tak jak chcieliśmy grać, tylko nie stwarzaliśmy sobie sytuacji. A bez tego nie będziemy zdobywać bramek – ocenił.

– Po głupim błędzie dostaliśmy gola i nie udało nam się przechylić szali zwycięstwa na naszą stronę. Na pewno było widać, że Spartak przyjechał tutaj grać głównie z kontrataku, ewidentnie się na to nastawili – dodał „Wietes”.

– Większość zespołów ustawia się na nas niską defensywą i starają się grać z nami z kontrataku, bo widzą, że popełniamy w tym elemencie błędy. Niestety, ale to wykorzystują – kontynuował.

Legia nadal boryka się z olbrzymimi problemami. Porażka w Lidze Europy była w pewnym stopniu wliczona w koszta sezonu, lecz sytuacja w Ekstraklasie budzi niepokój. „Wojskowi” nadal znajdują się w strefie spadkowej. Wieteska zwrócił uwagę także i na to w mocnych słowach.

– Wiemy, że już nie mamy europejskich pucharów. Będę mówił to, co każdy po odpadnięciu polskiej drużyny, trzeba się skupić na lidze. Ale w lidze jesteśmy troszeczkę w d***e, więc trzeba zacząć wygrywać – podsumował.

 

Nietrafiony karny Pekharta miał podwójną wartość. Legii uciekły duże pieniądze

Legia Warszawa przegrała ze Spartakiem Moskwa (0-1) w meczu ostatniej kolejki Ligi Europy. Mistrzowie Polski pożegnali się tym samym z rozgrywkami, choć mogli zrobić to w nieco lepszym stylu. W ostatnich minutach gospodarze otrzymali rzut karny, którego jednak nie wykorzystał Tomas Pekhart. Wraz z obronionym przez Selikowa strzałem przepadło nie tylko godne pożegnanie, ale i spora kasa.

W pierwszej połowie Legia potrafiła przebić się pod pole karne Spartaka i stworzyć tam zagrożenie. Brakowało jednak osoby, która byłaby w stanie zamienić sytuacje na gola i nieco przytrzymać piłkę.

Rosjanie nastawiali się głównie na kontry, mając świadomość, że gospodarze będą chcieli się otworzyć. I w pełni tę koncepcję wypełnili, wykorzystując fatalny błąd Nawrockiego. Stoper za lekko podał piłkę do Artura Boruca, do której dopadł Bakajew. Umieścił bez problemów piłkę w siatce Legii, ustalając wynik do końca meczu.

Nadzieja

W drugiej połowie Legia grała już va banque. Spartak nie potrafił jednak wykorzystać nadarzających się okazji do wyjaśnienia spotkania i rozwiązania sprawy wyniku. Gospodarze popełniali bowiem mnóstwo błędów i aż się prosiło, aby goście którąś pomyłkę wykorzystali.

Finalnie to jednak Legia była blisko strzelenia bramki. W doliczonym czasie gry sędzie przez kilka minut sprawdzał stykową sytuację w polu karnym Rosjan, po której na ziemię runął Pekhart. Okazało się, że Czech faktycznie był faulowany, natomiast gospodarze otrzymali rzut karny.

Do „jedenastki” podszedł sam poszkodowany, ale… nie trafił do siatki. Jego strzał wybronił Aleksandr Selikow, który nie tylko odebrał Legii godne pożegnanie z Ligą Europy, ale także dodatkowe wynagrodzenie. Piotr Kamieniecki z „TVP Sport” poinformował, że w przypadku remisu „Wojskowi” otrzymaliby dodatkowe ok. 800 tysięcy złotych.

Milik o swojej sytuacji w Marsylii: Czuję, że to mi pomoże

Arkadiusz Milik w wywiadzie dla Viaplay opowiedział o swojej sytuacji w Olympique Marsylia. Jorge Sampaoli w ostatnich meczach zdecydował się na posadzenie polskiego napastnika na ławce rezerwowych.

Milik doznał kontuzji pod koniec poprzedniego sezonu. Polak z tego powodu ominął mistrzostwa Europy oraz przygotowania do następnej kampanii. Po kilku bezbarwnych występach napastnika w barwach OM, trener postanowił posadzić Milika na ławce.

– Na pewno czuję, że jestem w takim przejściowym momencie. Nie miałem okresu przygotowawczego i zostałem od razu rzucony do grania co trzy dni. Nie będę ukrywał, że to odczułem. Teraz dwa razy byłem na ławce rezerwowych. Wydaje mi się, że to taki fajny moment. To może dziwnie zabrzmieć, ale na pewno mi się przyda. Czasami zawodnicy mówią, że meczami muszą dojść do dyspozycji – powiedział Arkadiusz Milik na antenie Viaplay.

– Miałem możliwość normalnie trenować i skupić się na sobie, żeby wrócić do normalnej dyspozycji. Czuję, że pomoże mi to, że dwa razy byłem na ławce. Jestem spokojny. Skupiam na tym, żeby ciężko pracować i się rozwijać. Myślę, że będę miał lepsze statystyki, jeśli chodzi o Ligue 1 – dodał Polak.

Bilans Arkadiusza Milika w bieżącym sezonie to 13 spotkań oraz 4 strzelone bramki. Portal transfermarkt.de wycenia 27-letniego Polaka na 20 mln euro.

Źródło: WP Sportowe Fakty, Viaplay

Gorący początek meczu w Warszawie. Kibice Legii ze specjalną oprawą [ZDJĘCIE]

Dla Legii Warszawa mecz ze Spartakiem Moskwa może być najważniejszym w sezonie. Waży się los awansu z grupy Ligi Europy. Kibice Wojskowych słyną ze swoich wybryków. Nie inaczej było czwartkowego wieczoru.

Wciąż nie wiadomo, jaką karę otrzyma Legia Warszawa za zachowanie swoich kibiców na King Power Stadium. Przypomnijmy, że fanatycy CWKS-u wszczęli bójkę z angielską policją i odpalili środki pirotechniczne. Zapowiada się na to, że za czwartkowy mecz ze Spartakiem Moskwa też wpadną kary.

Mocny początek meczu ze Spartakiem

Kibice Legii Warszawa przywitali wszystkich specjalnym transparentem, pisząc na nim… „Jazda z ku**ami”. Oprócz obraźliwej oprawy podczas meczu śpiewano przyśpiewki uderzające w UEFĘ. Legia może już powoli sięgać do kieszeni za kolejne wybryki swoich kibiców.

Zobacz również: Mioduski o kolejnych karach: Nasza kartoteka w UEFA jest gruba

fot. Legionisci.com

Kolejny piłkarz narzeka na zachowanie Koemana. „Straciłem przez to chęć do gry w piłkę”

Były piłkarz FC Barcelony, Junior Firpo udzielił wywiadu „Cadena Ser”. Lewy obrońca Leeds United opowiedział o swoich wspomnieniach ze współpracy z Ronaldem Koemanem.

Nieudana przygoda w stolicy Katalonii

Junior Firpo trafił do FC Barcelony w 2019 roku z Realu Betis. Jego przygoda z Blaugraną nie potoczyła się jednak najlepiej. 25-latek łącznie wystąpił w 41 spotkaniach Dumy Katalonii. W tym czasie zdobył dwa gole i zanotował trzy asysty. Latem 2021 roku odszedł do Leeds United za 15 mln euro.

Piłkarz udzielił wywiadu stacji „Cadena Ser”, w którym opowiedział o swojej relacji z byłym trenerem FC Barcelony, Ronaldem Koemanem.

– Pytałem Koemana o wytłumaczenie, dlaczego nie gram. Zaczął mówić mi rzeczy, które nie miały żadnego sensu. Kłamał, że źle trenuję i negatywnie wpływam na grupę. Straciłem przez to chęć do gry w piłkę. Były momenty, kiedy czułem się lekceważony. Nigdy nie zrozumiem, dlaczego po spotkaniach, kiedy rezerwowi trenowali, Koeman szedł do swojego gabinetu i tam siedział – opowiedział obrońca.

Diametralne różnice

Junior Firpo zdradził co nieco na temat różnic pomiędzy FC Barceloną, a Leeds United. Lewy obrońca przyznał, że największą zmianę zauważa w przygotowaniu fizycznym. Dodał również, że w odróżnieniu od Barcelony, w Leeds oglądają materiał wideo pod analizę rywali.

https://twitter.com/cwiakala/status/1468940146867417097

Źródło: Cadena Ser, Meczyki.pl, Twitter

„Depay jest obecnie silniejszy na Instagramie niż na boisku”. Wagner przejechał się po Holendrze

Bayern Monachium pokonał u siebie FC Barcelonę (3:0). Sandro Wagner był jednym z ekspertów podczas transmisji na antenie DAZN. Były napastnik mistrzów Niemiec w dobitnych słowach podsumował występ Memphisa Depaya.

Słaba postawa Barcy i krytyka wobec Depaya

FC Barcelona nie dała rady pokonać Bayernu Monachium. Tym samym, Katalończycy „spadli” z rozgrywek Ligi Mistrzów do Ligi Europy, zajmując trzecie miejsce w swojej grupie. Jednym z największych rozczarowań podczas środowego hitu był występ Memphisa Depaya. Holender był kompletnie niewidoczny, za co oberwało mu się od Sandro Wagnera.

– Depay jest obecnie silniejszy na Instagramie niż na boisku. Jego gra nie jest wystarczająco dobra. Jeśli chcesz być pierwszym napastnikiem w takim klubie jak Barcelona, nie możesz wygrywać tylko 27% pojedynków z rywalami. To jakiś żart – stwierdził były napastnik Bawarczyków.

– Nie podoba mi się też mowa ciała Memphisa. Wydaje się być negatywnie nastawiony, macha rękami do kolegów. Nie lubię takiego zachowania – dodał.

Źródło: DAZN, Meczyki.pl

Ojciec komentował debiut swojego syna w Lidze Mistrzów. Nie krył wzruszenia [WIDEO]

Manchester United „tylko” zremisował z Young Boys Berno w ostatniej kolejce Ligi Mistrzów (1-1), ale i tak zapewnił sobie awans do 1/8 finału Ligi Mistrzów. W drużynie „Czerwonych Diabłów” doszło jednak do szczególnego wydarzenia. W drugiej połowie spotkania Ralf Rangnick pozwolił zadebiutować 18-letniemu Charliemu Savage, synowi byłego piłkarza – Robbie’ego Savage, w Lidze Mistrzów. Co ciekawe, ojciec zawodnika komentował jego pierwsze minuty na boisku!

Do tej pory młody Walijczyk występował jedynie w Pucharze Ligi Angielskiej, gdzie zgromadził trzy występy. Zanotował także asystę. Rangnick postanowił jednak pokazać, że docenia młodzież Manchesteru United.

W 89. minucie zrobił wielką rzecz dla Savage’a i wpuścił na mecz z Young Boys, zmieniając Juana Matę. Nastolatek z pewnością na długo zapamięta ten moment. Ale nie tylko on.

Za mikrofonem, komentując spotkanie był bowiem obecny jego ojciec – Robbie Savage. Były piłkarz nie krył wzruszenia z całej tej sytuacji. Poniżej możecie zobaczyć, jakie emocje mu towarzyszyły.

Poniżej znajdziecie jeszcze krótki komentarz Robbiego przed rozpoczęciem spotkania.

Czesław Michniewicz zdradził swoje plany na przyszłość. „To moje marzenie”

Czesław Michniewicz udzielił wywiadu rosyjskiej stacji „Match TV”. Były trener Legii Warszawa zdradził swoje plany na przyszłość. Z rozmowy dowiadujemy się, że szkoleniowiec odrzucił oferty pracy w dwóch reprezentacjach narodowych.

Przygoda Czesława Michniewicza w Legii Warszawa z pewnością nie zakończyła się tak, jak oczekiwałby tego sam trener. 51-latek został zwolniony z funkcji trenera pierwszego zespołu pod koniec października, a powodem takiej decyzji były głównie fatalne wyniki w PKO BP Ekstraklasie. Michniewicza na stanowisku trenera zastąpił Marek Gołębiewski, który jednak nie zdołał odmienić formy piłkarzy Legii na lepsze.

O tym, że Czesław Michniewicz celuje w pracę w Rosji, wiadomo nie od dziś. 51-latek wychowywał się na Białorusi, dzięki czemu biegle mówi w języku rosyjskim. W rozmowie ze stacją „Match TV” polski trener potwierdza, że chciałby pracować w którymś z klubów z ligi rosyjskiej.

– Mówię po rosyjsku, rozumiem Rosjan i ich mentalność. Jako dziecko każdego lata przyjeżdżałem do dziadka na Białoruś. Jestem zainteresowany sprawdzeniem się w Rosji. Praca z klubem z waszego kraju to moje marzenie – skomentował Czesław Michniewicz.

– Spartak Moskwa? Och, to świetny klub! To byłby dla mnie zaszczyt otrzymać taką ofertę – dodał.

Czesław Michniewicz zdradził także, że miał propozycje objęcia reprezentacji Cypru i Dominikany. Obie te propozycje odrzucił.


źródło: wp sportowe fakty

Zdjęcie, które odzwierciedla sytuację FC Barcelony. Lenglet śmieje się po porażce

FC Barcelona w środę została rozbita przez Bayern Monachium (3-0) i odpadła z rozgrywek Ligi Mistrzów już po fazie grupowej. Taka sytuacja wydarzyła się pierwszy raz od 21 lat, a na domiar złego piłkarze Blaugrany nawet nie nawiązali rywalizacji z Bawarczykami. Tragizmu sytuacji dodaje moment po zakończeniu meczu, gdy Clement Lenglet obejmował Roberta Lewandowskiego. Z uśmiechem na ustach.

Bayern na Allianz nie zagrał spektakularnego meczu. Często brakowało dokładności, akcje nie były prowadzone na takiej szybkości, jak zazwyczaj. Mimo to Barcelona i tak nie miała żadnych argumentów, aby zagrozić bramce Manuela Neuera. Blaugrana nie nawiązała żadnej rywalizacji.

Z tego też powodu ostatecznie Barca odpadła z LM już po fazie grupowej. Aby mogła kontynuować przygodę w fazie pucharowej musiała pokonać Bawarczyków na ich terenie. Misja ta okazała się jednak niemożliwa.

Symbol upadku?

Nie da się ukryć, że sezon 2021/22 jest istnym pasmem niepowodzeń dla Dumy Katalonii. Barcelona po raz pierwszy od 21 lat nie zdołała przejść przez fazę grupową Ligi Mistrzów. Mówimy zatem o największej klęsce klubu w XXI wieku.

Nie wszyscy wydają się tym jednak szczególnie przejęci. Jeszcze na murawie Allianz Areny, tuż po ostatnim gwizdku sędziego Clement Lenglet nic sobie nie robił ze srogiego lania. Zamiast tego, z uśmiechem na ustach obejmował Roberta Lewandowskiego. Zupełnie tak, jakby znowu był nastolatkiem, który spotkał swojego idola.

Grupa E ostatecznie ułożyła się pod dyktando Bayernu. Monachijczycy zdobyli komplet punktów, wygrywając wszystkie sześć meczów. Na drugim miejscu skończyła Benfika i to właśnie te dwie ekipy zagrają w fazie pucharowej Ligi Mistrzów.

FC Barcelona, która skończyła na 3. pozycji na wiosnę zagra w Lidze Europy. Ostatnie miejsce przypadło dla Dynama Kijów. Ukraiński zespół zebrał zaledwie jeden punkt w grupie.


TROLLNEWSY I MEMY

EkstraklasaTrolls.pl
Przegląd prywatności

Ta strona korzysta z ciasteczek, aby zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o ciasteczkach są przechowywane w przeglądarce i wykonują funkcje takie jak rozpoznawanie Cię po powrocie na naszą stronę internetową i pomaganie naszemu zespołowi w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne.