NEWSY I WIDEO

Ujawniono ceny pierwszych biletów. Gigantyczna kwota za pakiet

Piłkarskie Mistrzostwa Świata 2026 zbliżają się wielkimi krokami. Turniej ten po raz pierwszy w historii odbędzie się na terenie trzech krajów – Stanów Zjednoczonych, Kanady i Meksyku. Będzie jednak wyjątkowy także ze względu na rozszerzenie liczby uczestników do 48 drużyn. We wtorek poznaliśmy także pierwsze ceny biletów.

Kosztowna piłkarska przygoda

Jak informuje The Athletic, dostępne obecnie pakiety dotyczą wyłącznie meczów rozgrywanych na terenie Stanów Zjednoczonych. Najdroższą opcją jest U.S. Venue Series. Umożliwia on zakup biletów na wszystkie mecze rozgrywane w jednym z 11 amerykańskich miast-gospodarzy. Ceny tego pakietu zaczynają się od 8 tysięcy dolarów. Kończą się jednak nawet na 73 tysiącach dolarów, w zależności od miasta i kategorii miejsc na stadionie.

Dla kibiców szukających nieco tańszej alternatywy przygotowano U.S. Four-Match Series. Ten pakiet pozwala na obejrzenie czterech meczów w Stanach Zjednoczonych. Z kolei jego cena wynosi około 5800 dolarów.

O dostępności biletów i szerokiej ofercie mówiła także Alicia Falken, dyrektorka generalna Mistrzostw Świata 2026.

– Będzie dostępna szeroka gama produktów w zasięgu dla prawie każdego typu fana, który chce mieć za sobą wspaniałe wrażenia – zapewniała Falken.

Ile za pojedynczy bilet?

Dziennikarze The Athletic oszacowali również średnie ceny pojedynczych biletów na mecze fazy grupowej turnieju. Będą one prawdopodobnie kosztować średnio 305 dolarów za sztukę. Ich sprzedaż ma ruszyć w drugiej połowie roku.

Mundial 2026 będzie pierwszym w historii turniejem, w którym wystąpią aż 48 drużyn, a mecze będą rozgrywane w trzech krajach. Stany Zjednoczone, Kanada i Meksyk przygotują dla kibiców łącznie 16 miast-gospodarzy, w tym takie metropolie jak Nowy Jork, Los Angeles, Toronto, Vancouver czy Mexico City.

Turniej rozpocznie się 11 czerwca 2026 roku, a jego finał zaplanowano na 19 lipca 2026 roku (odbędzie się w Nowym Jorku na MetLife Stadium).

Źródło: The Athletic, Meczyki.pl

Nietypowy kibic Śląska Wrocław. Specjalnie przeprowadził się do Polski. „Wybrałem się w przygodę życia”

Śląsk Wrocław ma nietypowego kibica. Poczynania „Wojskowych” śledzi Francuz, Antoine Gedon, który zamieszkał nawet we Wrocławiu. O szczegółach zauroczenia klubem opowiedział w rozmowie z „TVP Sport”.




Gedon jest magistrem komunikacji i marketingu cyfrowego. Pochodzi z północnej części Francji, z okolic Lille i… kibicuje Śląskowi. Od stycznia mieszka we Wrocławiu, gdzie nie opuszcza żadnego meczu i wnikliwie opisuje wydarzenia wokół klubu.

„Stawał się częścią mojej historii”

23-latek jeszcze w 2021 roku założył na portalu X profil „SlaskFR”. Jego zamysłem było przybliżenie polskiej piłki francuskim kibicom. Pojawiają się na nim wpisy i grafiki jego autorstwa, a także relacje na żywo z meczów w ojczystym języku.

Początki mojego zainteresowania to sezon 2017/2018. Tak naprawdę przypadek sprawił, że pierwszy mecz Ekstraklasy, jaki oglądałem na YouTube, był z udziałem Śląska Wrocław. Nigdy nie byłem fanem hegemonów, którzy potrafią zdominować ligę, jak PSG. Wolałem kluby z sercem, surową i autentyczną duszą, dlatego też od razu pokochałem Śląsk. To nie wyniki sprawiły, że się w nim zakochałem, bo tamten sezon wcale nie był łatwy. Coś w Śląsku mnie przyciągnęło – odporność drużyny na boisku, niesamowita baza fanów, którzy żyją dla drużyny, ogromny stadion, na którym czujesz pasję w każdej przyśpiewce, miasto z bogatą historią i niezaprzeczalnym urokiem. To był prawdziwy, niefiltrowany futbol, czyli taki, jaki powinien być. Wtedy nie zdawałem sobie z tego sprawy, ale Wrocław powoli stawał się częścią mojej własnej historiipowiedział Gedon dla „TVP Sport”.




Dopiero w październiku 2024 roku Gedon zdecydował się na tygodniową podróż do Polski. Obejrzał wówczas domowe mecze Śląska ze Stalą Mielec i Rakowem Częstochowa. Spotkał się nawet z Jackiem Magierą i otrzymał koszulkę od Simeona Petrowa. To był bodziec, przez który w styczniu bieżącego roku na sześć miesięcy przeprowadził się do Wrocławia.

Zaczęło mnie męczyć oglądanie meczów przed telewizorem. Czasami sygnał internetowy się zacinał, a jakość obrazu nie była zbyt wysoka. To komplikowało relacjonowanie moich meczów w sieci. Nie odczuwałem już wielkich emocji. Stwierdziłem, że po pięciu latach pisania we Francji, czas w końcu wyruszyć do Wrocławia i obejrzeć mecz na żywo. Najpierw były spotkania ze Stalą i Rakowem, a miesiąc później udałem się na kolejną wycieczkę, tym razem na starcia z Piastem i Puszcząprzyznał.

Miałem sporo czasu wolnego, a że nie miałem w życiu jeszcze tak długich wakacji, stwierdziłem, że czemu nie wybrać się do Wrocławia na pół roku. To było moje marzenie, żeby przeżyć tam całą rundę. Wiedziałem, że taki moment może się już nie powtórzyć. Wybrałem się w przygodę życia, płacę za wszystko z własnej kieszeni. Reakcje mojej rodziny i znajomych na to, że wyjeżdżam na kilka miesięcy, były różne. Większość zrozumiała, że robię to z pasji dla Śląska i dlatego, że spodobała mi się Polska. Niektórzy znajomi byli zdziwieni i nie wiedzieli o Wrocławiu nic, a dziś to się zmienia i chcą mnie tu odwiedzićdodał.

Cytowane wypowiedzi pochodzą z wywiadu na portalu tvpsport.pl. Oryginalny wywiad w całości możecie przeczytać tu: Antoine Gedot – kibic Śląska Wrocław z Francji. Zamieszkał na pół roku, żeby zobaczyć walkę o utrzymanie | TVP SPORT

Wojciech Szczęsny ze „specjalnym traktowaniem” przed El Clasico. Barcelona przygotowuje się do meczu z Realem

W niedzielę Hiszpanii odbędzie się El Clasico. FC Barcelona szykuje się do hitowego spotkania z Realem Madryt, ale nie cała drużyna trenuje na pełnych obrotach. Część zawodników ma „specjalne traktowanie”.




Kilka dni temu FC Barcelona odpadła z Ligi Mistrzów po porażce w półfinale z Interem Mediolan (6-7 w dwumeczu). Nie ma jednak czasu na rozpamiętywanie. Już w niedzielę Blaugrana spotka się z Realem Madryt w hicie LaLigi.

Specjalne traktowanie

Po spotkaniu z Interem pojawił się jednak problem w dyspozycji niektórych zawodników. Część zespołu wciąż ma odczuwać dyskomfort po wymagającej batalii. Z tego względu sztab szkoleniowcy Barcy zarządził o „specjalnym traktowaniu” niektórych piłkarzy.




Według „Mundo Deportivo” w tym gronie znaleźli się: Lamine Yamal, Wojciech Szczęsny, Ronald Araujo, Frenkie De Jong, Ferran Torres i Andreas Christensen. Wszyscy mieli trenować jedynie na siłowni.

Robert Lewandowski oraz reszta zespołu odbyła zajęcia na murawie. Część z nich trenowała jednak indywidualnie. W tym gronie znalazł się także Alejandro Balde, który wraca po kontuzji.

Wojciech Kowalczyk kontynuuje krytykę Szymona Marciniaka! „Największy przekręt w historii Ligi Mistrzów”

Wojciech Kowalczyk po raz kolejny otwarcie skrytykował Szymona Marciniaka za ostatni meczu Interu Mediolan z FC Barceloną. – Dla mnie to był największy przekręt w historii Ligi Mistrzów, jaki kiedykolwiek widziałem – skomentował Kowalczyk.




W tym tygodniu poznaliśmy tegorocznych finalistów Ligi Mistrzów. W decydującym starciu o to trofeum zmierzą się PSG i Inter Mediolan. Francuski zespół pokonał w półfinale Arsenal. Z kolei Włosi rozprawili się z FC Barceloną.

Marciniak krytykowany

Dwumecz Interu z FC Barceloną przyniósł nam masę emocji. Wszak padło w nim aż 13 bramek! W tak ważnym i zaciętym starciu nie obyło się bez pewnych kontrowersji sędziowskich. Za swoją pracę Szymon Marciniak został mocno skrytykowany przez kibiców z Hiszpanii.




Kowalczyk krytykuje

Szymona Marciniaka skrytykowali nie tylko kibice, ale również część ekspertów, w tym Wojciech Kowalczyk. Były reprezentant Polski przejechał się po Marciniaku na Twitterze. W czwartek Kowalczyk ponownie skrytykował Marciniaka, tym razem w studiu „Kanału Zero”.

– Dla mnie to był największy przekręt w historii Ligi Mistrzów, jaki kiedykolwiek widziałem. On przebił sławnego Ovrebo z meczu Chelsea – Barcelona. (…) Tak, bo Ovrebo nie miał VAR-u, Marciniak miał VAR

– To jest największy przekręt w historii Ligi Mistrzów na poziomie półfinałów i takiego nie widziałem. I tu nie ma dyskusji. Przekręt, nad przekrętami. Tu nie wybroni Marciniaka nic.

– Dla mnie to jest chłop, który powinien skończyć z sędziowaniem w Europie, bo Ovrebo zakończył swoją sędziowską karierę, przygodę. I mam nadzieję, że Szymon Marciniak w następnym sezonie albo sobie wybierze Arabię Saudyjską albo po prostu wakacje gdziekolwiek. Dla mnie to już jest sędzia skończony

Mroczek odpowiada nowemu właścicielowi Pogoni Szczecin. „Nieprawdziwe zarzuty”

W Pogoni nieźle się gotuje. Alex Haditaghi, oskarżył byłego prezesa Jarosława Mroczka o nieprawidłowości w zarządzaniu klubem. Były sternik „Portowców” odpowiedział na zarzuty w oficjalnym oświadczeniu. Wiele wskazuje na to, że sprawa może zakończyć się na poziomie prawnym.

Haditaghi chce „oczyścić klub z korupcji”

Alex Haditaghi, który niedawno przejął większościowe udziały w Pogoni Szczecin, nie traci czasu na delikatność. W serii wpisów opublikowanych na platformie X i innych mediach społecznościowych, zarzucił byłemu prezesowi Jarosławowi Mroczkowi oraz agentowi Przemysławowi Pańtakowi działania na szkodę klubu.

– Kiedy przejąłem Pogoń Szczecin, obiecałem kibicom: Oczyścić klub z korupcji i pasożytów. Oczyścić klub i spłacić jego ogromne długi. Ochronić go przed ludźmi, którzy wykorzystywali go zbyt długo – napisał Haditaghi.

W swoich oświadczeniach Kanadyjczyk poinformował również, że Mroczek został pozbawiony prawa reprezentowania klubu na walnych zgromadzeniach akcjonariuszy Ekstraklasy oraz innych organach związanych z Pogonią. Co więcej, jak poinformował portal Weszlo.com, były prezes otrzymał zakaz wstępu do strefy VIP na stadionie.

Mroczek odpowiada

Były prezes Pogoni Szczecin zdecydował się wydać oficjalne oświadczenie, w którym kategorycznie odrzucił oskarżenia.

– Wszystkie zarzuty postawione mi przez Alexa Haditaghi są nieprawdziwe. Przez cały okres sprawowania przeze mnie funkcji prezesa Zarządu spółki Pogoń Szczecin SA nigdy nie przeprowadziłem żadnego nielegalnego działania i nie działałem na szkodę Klubu – napisał Mroczek.

Były sternik klubu podkreślił, że nie zamierza wdawać się w publiczną wymianę zdań z nowym właścicielem. Zapowiedział jednak, że wszelkie przyszłe spory będzie rozwiązywał za pośrednictwem kancelarii prawnej, którą zaangażował do ochrony swojego wizerunku i interesów.

Źródło: Weszlo.com

Bramkarska debata w Barcelonie. „Wszyscy wiemy, kto jest bramkarzem przyszłości”

Wojciech Szczęsny od kilku miesięcy jest pierwszym bramkarzem FC Barcelony, ale jego pozycja w drużynie nie jest już tak pewna, jak mogłoby się wydawać. Po powrocie do zdrowia Marca-André ter Stegena dyskusja o tym, kto powinien bronić bramki „Dumy Katalonii”, rozgorzała na nowo. Tym razem głos w tej sprawie zabrał Jesus Mariano Angoy, były bramkarz klubu.

Szczęsny czy ter Stegen?

Sytuacja w bramce Barcelony stała się jednym z głównych tematów dyskusji w hiszpańskich mediach. Hansi Flick początkowo jasno określił, że w Lidze Mistrzów i El Clasico przeciwko Realowi Madryt zagra Szczęsny. Jednak po odpadnięciu Katalończyków z europejskich rozgrywek i zbliżającym się starciu z odwiecznym rywalem, pytanie o przyszłość polskiego bramkarza powróciło.

Jeszcze niedawno dyrektor sportowy Barcelony, Deco, wyrażał przekonanie, że Szczęsny pozostanie w klubie na kolejny sezon i będzie rywalizował z ter Stegenem o miejsce w wyjściowej jedenastce. Teraz jednak perspektywa ta nie wydaje się już tak oczywista.

Swoje zdanie na ten temat postanowił wyrazić Jesus Mariano Angoy, były bramkarz Barcelony, który w przeszłości występował zarówno w pierwszym zespole, jak i rezerwach klubu. W rozmowie z katalońskim Sportem jednoznacznie wskazał, kto jego zdaniem powinien być numerem jeden.

– Wiemy, jakim zawodnikiem jest Ter Stegen. Myślę, że jest bramkarzem teraźniejszości i przyszłości Barcelony. Okoliczności sprawiły, że konieczne było podpisanie kontraktu ze Szczęsnym, a teraz wierzę, że codzienna praca zadecyduje o przyszłości – stwierdził Angoy.

58-latek nie ma wątpliwości, że to właśnie Niemiec będzie kluczową postacią w bramce Barcelony w nadchodzących sezonach. Jego zdaniem Szczęsny pełnił rolę tymczasowego rozwiązania, które było konieczne ze względu na problemy zdrowotne ter Stegena.

– Bez wątpienia. Myślę, że wszyscy wiemy, że bramkarzem teraźniejszości i przyszłości będzie Ter Stegen – podkreślił Angoy.

Przyszłość Szczęsnego pod znakiem zapytania

Kontrakt Wojciecha Szczęsnego z Barceloną obowiązuje do 30 czerwca 2025 roku, ale wciąż nie został przedłużony. Deco jeszcze kilka tygodni temu zapewniał, że Polak pozostanie w klubie i będzie rywalizował z ter Stegenem.

Hiszpańskie media spekulują jednak, że Inaki Pena odejdzie, a to może wprowadzić dodatkową presję na decyzję klubu.

Źródło: Sport.es, Sport.pl

Szymon Marciniak krytykowany przez kibiców. Na jego Instagramie pojawiły się tysiące komentarzy

Po wtorkowym meczu Ligi Mistrzów na Szymona Marciniaka wylała się ogromna fala krytyki ze strony kibiców, szczególnych tych zagranicznych. Na instagramowym koncie Marciniaka pojawiły się tysiące negatywnych komentarzy.




We wtorkowy wieczór odbyło się rewanżowe starcie między Interem Mediolan a FC Barceloną w półfinale Ligi Mistrzów. W pierwszym meczu padł remis 3:3. W rewanżu po podstawowych 90 minutach również mieliśmy wynik 3:3. Kwestia awansu do finału rozgrywek rozstrzygnęła się w dogrywce, w której bramkę na wagę zwycięstwa zdobył Inter.

Rewanżowy mecz Interu z Barceloną przyniósł kibicom masę emocji. Pojedynek przyniósł również kilka kontrowersyjnych sytuacji, jeśli chodzi o decyzje sędziów. Przypomnijmy, że arbitrem głównym był Szymon Marciniak. Największe kontrowersje to brak rzutu karnego na Lamine Yamalu i brak faulu na Gerardzie Martinie przy golu na 3:3 dla Interu.

Wspomniane sytuacje nie są jednoznaczne. Ciężko więc powiedzieć o ewidentnym błędzie Marciniaka i jego kompanów. Mimo to w mediach pojawiło się wiele negatywnych komentarzy w kierunku Polaka, wszak stawka meczu była niezwykle wysoka. Negatywne komentarze pojawiły się nie tylko w przestrzeni publicznej, ale również na Instagramie Szymona Marciniaka. Pod jego kilkoma ostatnimi postami pojawiły się tysiące komentarzy. Głównie hiszpańskich kibiców FC Barcelony. Pod jego dzisiejszym postem pojawiło się na ten moment blisko 10 tysięcy komentarzy. Z kolei pod poprzednim wpisem komentarzy jest już grubo ponad 20 tysięcy. Poniżej cytujemy część z nich.




„Najgorszy sędzia, jakiego kiedykolwiek widziałem.”

„Nigdy już nie nazywaj się sędzią.”

„Historyczna kradzież.”

„Nie powinieneś już prowadzić żadnego meczu w swoim życiu.”

„Pewnego dnia zapłacisz za to, co zrobiłeś futbolowi!”

„Mam nadzieję, że życie potraktuje cię tak samo, jak ty Barcę.”

„Gratulacje, cel osiągnięty. Barca wyeliminowana.”

„Ile dostałeś od Interu”.
fot. Szymon Marciniak (Instagram)

źródło: Szymon Marciniak (Instagram)

Jarosław Mroczek zbanowany w Pogoni Szczecin! Alex Haditaghi zakazał byłemu właścicielowi wejścia do klubu i loży VIP

Mimo zmian w Pogoni Szczecin nadal jest bardzo gorąco. Jak dowiedziało się „Weszło”, Jarosław Mroczek otrzymał zakaz wstępu do klubu i na lożę VIP. Taką decyzję miał osobiście podjąć Alex Haditaghi, a więc nowy szef „Portowców”.




Haditaghi przejął Pogoń raptem kilka tygodni temu, a już rozpoczyna swoje żelazne rządy. Kanadyjczyk zdążył już zbanować Przemysława Pańtaka z grupy F-MG.COM. Teraz poszedł jeszcze dalej.

Zakaz wstępu

Portal „Weszło” dowiedział się, że na czarnej liście biznesmena znalazł się były prezes Pogoni – Jarosław Mroczek. Były właściciel, a także jego najbliższa rodzina, nie będą mogli pojawiać się już na meczach Pogoni w loży VIP.




Tak, niedługo wydam oświadczenie. Ta sytuacja jest żenująca, nie wiem, co się temu panu stałocytuje Mroczka portal weszło.com.

Źródło: https://weszlo.com/2025/05/07/jaroslaw-mroczek-pogon-szczecin-zakaz-wstepu-haditaghi/

Co dalej ze Szczęsnym? Deco ucina dyskusję o przyszłości Polaka

Wojciech Szczęsny jeszcze kilka tygodni temu był pewnym numerem jeden w bramce FC Barcelony. Dobra postawa Polaka sprawiła, że wielu kibiców uznawało go za kluczowego gracza zespołu Hansiego Flicka. Jednak końcówka sezonu przyniosła wyraźny spadek formy, co błyskawicznie zmieniło ton dyskusji na temat jego przyszłości w klubie.

Wzloty i upadki Szczęsnego

Jeszcze w marcu sytuacja wydawała się klarowna – to Marc-André ter Stegen miał obawiać się o swoją przyszłość, a nie Szczęsny. Polak imponował spokojem i skutecznością, a jego pozycja w bramce Barcelony wydawała się niepodważalna. Tymczasem w kwietniu przyszły problemy.

W rywalizacji z Celtą Vigo Szczęsny popełnił kosztowny błąd, który przyczynił się do straty bramki. Jeszcze większe wrażenie zrobił jego występ przeciwko Borussii Dortmund – sprokurował rzut karny, co mocno obciążyło jego konto.

Na domiar złego, w półfinale Ligi Mistrzów z Interem Mediolan został kompletnie przyćmiony przez Yanna Sommera, który swoimi interwencjami wprowadził „Nerazzurrich” do finału.

Jeszcze na początku kwietnia dyrektor sportowy Barcelony, Deco, jasno deklarował, że Szczęsny zostanie w klubie na kolejny sezon. Jednak po zakończeniu rywalizacji z Interem dziennikarze telewizji Movistar ponownie zapytali Deco o przyszłość Polaka, a jego odpowiedź była zaskakująco chłodna.

– To nie jest odpowiedni czas na rozmowy o przedłużaniu kontraktów. Dopóki drużyna rywalizuje, musimy myśleć o tym. Później zobaczymy, co się stanie – uciął temat Deco.

Warto zauważyć, że Deco od początku nie był zwolennikiem pozostawienia ter Stegena w roli zmiennika. Według hiszpańskich mediów w jego opinii to Niemiec powinien być pierwszym wyborem w bramce Barcelony. A to tylko podsyca spekulacje na temat przyszłości Szczęsnego.

Źródło: Interia Sport, Movistar

Wojciech Szczęsny dumny ze swoich młodszych kolegów, mimo porażki z Interem. „Wygrają jeszcze sobie ten puchar parę razy”

Wojciech Szczęsny nie dopisze sobie trofeum za wygranie Ligi Mistrzów. Polak mimo porażki z Interem podkreśla, że jest jednak dumny. Wróży swoim młodszym kolegom świetlaną przyszłość.




Inter Mediolan w miniony wtorek zameldował się w finale Ligi Mistrzów. Po emocjonującym rewanżu, Włosi wygrali z FC Barceloną w dogrywce (4-3). W sumie dwumecz zakończył się wynikiem 7-6.

„Jestem dumny”

Całe spotkanie w bramce Barcelony rozegrał Wojciech Szczęsny. Polakowi nie udało się uchronić drużyny od porażki, choć zaliczył kilka bardzo dobrych interwencji.




Po ostatnim gwizdku stanął przed kamerami „Canal+ Sport”. Podkreślał, że mimo wyniku jest dumny ze swoich młodszych kolegów. Życzył im również wielu wygranych Lig Mistrzów w przyszłości.

– Bardziej niż zły jestem dumny z tych młodych chłopaków. Dla większości z nich to jest początek kariery. Dzisiaj przegrali i wszystkim będzie trochę smutno, ale udowodnili, że wygrają jeszcze sobie ten puchar parę razy w życiu – przyznał Szczęsny.

Szymon Marciniak w ogniu krytyki po półfinale Ligi Mistrzów. Pedri przejechał się po Polaku

Pedri nie oszczędził Szymona Marciniaka po przegranym półfinale Ligi Mistrzów z Interem (3-4). Hiszpan stwierdził wręcz, że pracy arbitra powinna bliżej przyjrzeć się UEFA.




Za nami jeden z najlepszych dwumeczy w historii Ligi Mistrzów. Inter Mediolan pokonał FC Barcelonę w sumie wynikiem 7-6 i zagra w finale tegorocznych rozgrywek. Rewanż na San Siro rozstrzygnęła dopiero dogrywka.

„Jest wiele rzeczy, który nie rozumiem”

Choć o samym dwumeczu mówi się bardzo dużo, to wiele mówi się również o Szymonie Marciniaku. I niestety nie są to pochlebstwa. Polak poprowadził półfinałowy rewanż i zbiera teraz masę krytyki.




Szczególnie niezadowolony z pracy Marciniaka jest obóz FC Barcelony. Według zawodników oraz Hansiego Flicka, wszystkie stykowe sytuacja były rozstrzygane na korzyść Interu. Wiele mówi się przede wszystkim o sytuacji z 68. minuty, gdy podyktowano rzut karny za faul na Yamalu, a po analizie VAR decyzja została niesłusznie cofnięta.

– UEFA powinna przyjrzeć się temu sędziemu. Jest wiele rzeczy, których nie rozumiem. Zgadzam się z Hansim Flickiem, że wszystkie sytuacje 50 na 50 były na korzyść rywali – ocenił Pedri.

Barcelona odpada z Ligi Mistrzów! Wojciech Kowalczyk odpalił się na Twitterze!

Inter Mediolan wyeliminował FC Barcelonę z Ligi Mistrzów! Ten niezwykle emocjonujący mecz komentował na Twitterze Wojciech Kowalczyk. Były reprezentant Polski nie krył swojej złości i nie szczędził słów krytyki w stronę Szymona Marciniaka.




Co to był za mecz, co to był za dwumecz! Po dwóch niezwykle emocjonujących pojedynkach awans do finału Ligi Mistrzów uzyskał Inter, który pokonał w dwumeczu FC Barcelonę 7:6. Pierwszy mecz zakończył się remisem 3:3. W rewanżu po dogrywce górą był Inter, który wygrał wynikiem 4:3. Oba spotkania były niezwykle emocjonujące i zapewniły kibicom liczne zwroty akcji.

We wtorkowy wieczór Twitter żył meczem Interu z FC Barceloną. Swoimi opiniami na bieżąco dzielił się Wojciech Kowalczyk. Były reprezentant Polski był mocno niezadowolony z pracy Szymona Marciniaka. W jego kierunku zamieścił kilka mocnych wpisów. Przykładowe załączamy poniżej.




Oberwało się głównie Szymonowi Marciniakowi. Ale nie tylko! Kowalczyk wbił również szpilkę w Roberta Lewandowskiego i Wojciecha Szczęsnego.

Trener z ligi estońskiej znalazł zaskakujący sposób, by obejść karę. Niebywałe

W estońskiej ekstraklasie dzieją się rzeczy, które w mocniejszych ligach byłyby nie do pomyślenia. Podczas niedzielnego meczu Nõmme Kalju z Levadią Tallinn (2:0), uwagę kibiców skupił nie tyle wynik, co niecodzienne zachowanie trenera gospodarzy.

Z trybuny… na dach

Nikita Andriejew, 36-letni szkoleniowiec Nõmme Kalju, nie mógł zasiąść na ławce rezerwowych z powodu zawieszenia za czerwoną kartkę otrzymaną pod koniec kwietnia. W starciu z Florą Tallinn (3:2) dał upust emocjom po kontrowersyjnym rzucie karnym, co zakończyło się jego wyrzuceniem z boiska.

Podczas kolejnego spotkania nie zamierzał jednak pozostawać biernym obserwatorem. Zamiast oglądać mecz z trybun, postanowił… wspiąć się na dach stadionu. Tam z góry – niemal jak z wieży kontrolnej – obserwował grę swoich zawodników i udzielał im wskazówek.

Sprytne zagranie trenera popłaciło

Trzeba jednak zaznaczyć, że sytuacja miała miejsce na kameralnym Hiiu Staadionie, który mieści zaledwie 650 widzów. Niska konstrukcja trybuny umożliwiła Andriejewowi wdrapanie się na dach bez narażania życia.

Do tej pory estońska federacja nie zajęła oficjalnego stanowiska w sprawie wyczynu trenera. Prawdopodobnie nie znajdzie podstaw do dodatkowego ukarania Andriejewa, który i tak niedługo wróci na ławkę.

Pomysłowość szkoleniowca została nagrodzona. Kalju pokonało Levadię po trafieniach Ibrahima Jabira i Kristjana Kaska. Gdyby jednak istniała klasyfikacja na najbardziej pomysłowe obchodzenie zakazów stadionowych, Andriejew byłby bezapelacyjnym liderem.

Źródło: Copa90, meczyki.pl

Grzegorz Krychowiak zagra w Polsce? Przedstawił potężne wymagania finansowe

Grzegorz Krychowiak został zapytany o ewentualną grę w którymś z łódzkich klubów. 35-latek przyznał, że byłby chętny na taki ruch, tylko wtedy, gdyby zaproponowano mu pensję, na jaką mógł liczyć w Arabii Saudyjskiej.




Siódmego czerwca w Łodzi odbędzie się Mecz Gwiazd. Udział w nim wezmą gwiazdy polskiej oraz francuskiej piłki. Dodatkowo w obu drużynach mamy ujrzeć również znanych artystów i celebrytów. Ambasadorem wydarzenia jest Grzegorz Krychowiak. W polskiej drużynie poza Krychowiakiem mają zagrać m.in. Tomasz Kłos, Tomasz Kuszczak, Kamil Glik, Jacek Krzynówek czy nawet… Zbigniew Boniek! Po drugiej stronie barykady stanie drużyna, w barwach której mają zagrać chociażby Eden Hazard, Jens Lehmann czy też Javier Pastore.

We wtorek odbyła się specjalna konferencja prasowa, na której ogłoszone zostały szczegóły wydarzenia. Pojawił się na niej również Grzegorz Krychowiak. 35-latek został zapytany przez Prezydent Łodzi, Hannę Zdanowską, o to, czy zagrałby w którymś z łódzkich klubów – ŁKS-ie lub Widzewie. Krychowiak odparł, że zgodziłby się na to, jeśli tylko zaoferowano by mu pensję, jaką otrzymywał za grę w Arabii Saudyjskiej.

– Pani Prezydent, niezmiernie się cieszę, że Pani poruszyła ten temat, bo za tydzień będę już bezrobotnym piłkarzem. Więc prześlę Pani warunki finansowe. Nie te z Cypru, ale z Arabii Saudyjskiej i naprawdę będę więcej niż zadowolony, byśmy mogli porozmawiać o współpracy – skomentował Grzegorz Krychowiak.

Grzegorz Krychowiak nieuchronnie zbliża się do końca kariery. W styczniu skończył 35 lat. W tym sezonie reprezentuje barwy cypryjskiego Anorthosisu. Wraz z końcem czerwca jego kontrakt z tym klubem wygasa.




Duże wzmocnienie Rakowa! Ogłoszono wielki powrót do Ekstraklasy

Raków Częstochowa zaczął już teraz wzmacniać się na przyszłość. Klub ogłosił duży powrót do Ekstraklasy. Pion sportowy klubu zostanie wzmocniony Arturem Płatkiem.




W Częstochowie nikt nie pełni funkcji dyrektora sportowego. Spekulowano, że mogłoby się to zmienić po zatrudnieniu Płatka. Raków poinformował jednak o innej roli dla doświadczonego działacza.

Doradca

Z oficjalnego komunikatu Rakowa wynika, że Płatek obejmie stanowisko doradcy zarządu klubu ds. sportowych. Kontrakt, który podpisał, obowiązuje do końca przyszłego sezonu, ale zawarto możliwość jego przedłużenia o kolejne dwa sezony.




– Nowy doradca będzie odpowiedzialny za realizację długofalowej strategii sportowej klubu. Do jego zadań należeć będzie także nadzór nad polityką transferową, wsparcie w procesie skautingu i negocjacji transferowych oraz rozwój struktury sportowej, w tym wspieranie pracy sztabu szkoleniowego i procesu budowy kadry – czytamy na stronie Rakowa.

Płatek wraca tym samym do Ekstraklasy po bardzo długiej przerwie. Ostatni raz w Polsce pracował jako koordynator sportowy w Górniku Zabrze. W ostatnim czasie pełnił z kolei funkcję dyrektora sportowego bułgarskiego Botewa Płowdiw. Z kolei w latach 2012-2018 pracował jako skaut w Borussii Dortmund.


TROLLNEWSY I MEMY

EkstraklasaTrolls.pl
Przegląd prywatności

Ta strona korzysta z ciasteczek, aby zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o ciasteczkach są przechowywane w przeglądarce i wykonują funkcje takie jak rozpoznawanie Cię po powrocie na naszą stronę internetową i pomaganie naszemu zespołowi w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne.