Trener z ligi estońskiej znalazł zaskakujący sposób, by obejść karę. Niebywałe

W estońskiej ekstraklasie dzieją się rzeczy, które w mocniejszych ligach byłyby nie do pomyślenia. Podczas niedzielnego meczu Nõmme Kalju z Levadią Tallinn (2:0), uwagę kibiców skupił nie tyle wynik, co niecodzienne zachowanie trenera gospodarzy.

Z trybuny… na dach

Nikita Andriejew, 36-letni szkoleniowiec Nõmme Kalju, nie mógł zasiąść na ławce rezerwowych z powodu zawieszenia za czerwoną kartkę otrzymaną pod koniec kwietnia. W starciu z Florą Tallinn (3:2) dał upust emocjom po kontrowersyjnym rzucie karnym, co zakończyło się jego wyrzuceniem z boiska.

Podczas kolejnego spotkania nie zamierzał jednak pozostawać biernym obserwatorem. Zamiast oglądać mecz z trybun, postanowił… wspiąć się na dach stadionu. Tam z góry – niemal jak z wieży kontrolnej – obserwował grę swoich zawodników i udzielał im wskazówek.

Sprytne zagranie trenera popłaciło

Trzeba jednak zaznaczyć, że sytuacja miała miejsce na kameralnym Hiiu Staadionie, który mieści zaledwie 650 widzów. Niska konstrukcja trybuny umożliwiła Andriejewowi wdrapanie się na dach bez narażania życia.

Do tej pory estońska federacja nie zajęła oficjalnego stanowiska w sprawie wyczynu trenera. Prawdopodobnie nie znajdzie podstaw do dodatkowego ukarania Andriejewa, który i tak niedługo wróci na ławkę.

Pomysłowość szkoleniowca została nagrodzona. Kalju pokonało Levadię po trafieniach Ibrahima Jabira i Kristjana Kaska. Gdyby jednak istniała klasyfikacja na najbardziej pomysłowe obchodzenie zakazów stadionowych, Andriejew byłby bezapelacyjnym liderem.

Źródło: Copa90, meczyki.pl