NEWSY I WIDEO

Zbigniew Boniek deprecjonuje rekord Zlatana Ibrahimovicia: „Gdybym był na ławce i wszedł na rzut karny, to prawdopodobnie też mógłbym go strzelić”

Zlatan Ibrahimović został najstarszym strzelcem bramki w historii Serie A. Jego osiągnięcie postanowił zdeprecjonować Zbigniew Boniek. Były reprezentant Polski stwierdził, że w wieku 65 lat również dałby radę zdobyć gola z rzutu karnego.

W sobotę AC Milan przegrał na wyjeździe z Udinese 1:3. Jedyną bramkę dla Rossoneri zdobył Zlatan Ibrahimović. Szwed dokonał tego w wieku 41 lat, 5 miesięcy i 15 dni. Poprzednim rekordzistą był Alessandro Costacurta, który strzelił gola w wieku 41 lat i 25 dni.

Ostatnia bramka Zlatana Ibrahimovicia padła z rzutu karnego. Z tego tytułu osiągnięcie szwedzkiego napastnika zdyskredytował Zbigniew Boniek. Były piłkarz m.in. Juventusu, czy AS Romy stwierdził, że z wieku 65 lat również byłby w stanie tego dokonać. Dodał również, że w sobotnim meczu AC Milan grał w dziesiątkę ze względu na to, iż w składzie znajdował się wspomniany Zlatan.

– Mam 65 lat. Gdybym był na ławce i wszedł na rzut karny, to prawdopodobnie też mógłbym go strzelić. Oglądałem wczoraj mecz – Milan grał w dziesiątkę. Metryki nie oszukasz – stwierdził Zbigniew Boniek.

Łukasz Skorupski wrócił do afery premiowej. „Tak się kłóciliśmy, że nie gadaliśmy z pewnymi zawodnikami”

W wywiadzie dla „Przeglądu Sportowego” Łukasz Skorupski wrócił do afery premiowej. Bramkarz reprezentacji Polski przyznał, że podczas mundialu w Katarze wewnątrz polskiej kadry panowała znakomita atmosfera. Ta została jednak popsuta przez słynną już aferę premiową.

Reprezentacja Polski zakończyła Mistrzostwa Świata 2022 na etapie 1/8 finału. Po odpadnięciu z mundialu w naszym kraju wybuchła afera premiowa. Jeszcze przed wylotem do Kataru Premier Mateusz Morawiecki miał obiecać polskim piłkarzom premię za awans z grupy. Cel został osiągnięty. Po ostatnim meczu grupowym wewnątrz kadry rozpoczęły się rozmowy o podziale pieniędzy.

Do afery premiowej wrócił Łukasz Skorupski. Reprezentant Polski porozmawiał na ten temat z „Przeglądem Sportowym”. 31-latek przyznał, że kwestia podziału pieniędzy powinna zostać ustalona jeszcze przed wylotem na Mistrzostwa Świata.

– Moim zdaniem na takim turnieju nie powinniśmy w ogóle gadać o premii, wszystko powinno być ustalone na papierze przed mistrzostwami. Tylko my niewiele mogliśmy zrobić. Powiedzieli nam o niej przed samym wyjazdem do Kataru, zaraz wyjeżdżaliśmy na lotnisko. Normalnie to wcześniej ustalilibyśmy między sobą – powiedział Łukasz Skorupski na łamach „Przeglądu Sportowego”.

Łukasz Skorupski przyznał, że wewnątrz reprezentacji Polski w trakcie mundialu panowała znakomita atmosfera. Kwestia premii podzieliła jednak polskich piłkarzy i sztab reprezentacji. Skorupski przyznał, że rozmowy przeistoczyły się w kłótnie.

– Zaczęły się kłótnie między nami, rozmowy z trenerem. Tak trochę nakręcaliśmy się już wszyscy w ekipie, tak szczerze ci powiem: premia, premia, kiedy premia – ujawnił Skorupski.

– Tworzyliśmy zwartą grupę, byliśmy zżyci. Atmosfera była piękna, a później wszystko się zepsuło – dodał.

– Wychodzimy z grupy i zamiast się cieszyć, nagle zaczęliśmy kłócić się o tę premię. Ci mają mieć tyle, inni tyle. Ale to tak się kłóciliśmy, że nie gadaliśmy z pewnymi zawodnikami. A dzień wcześniej razem śpiewaliśmy – zdradził bramkarz reprezentacji Polski.

Po wyjściu z grupy na reprezentację Polski czekał mecz z reprezentacją Francji. Jednak zamiast w pełni skupić się na meczu 1/8 finału piłkarze i sztab drużyny narodowej zaprzątali swoje głowy pieniędzmi i podziałem premii. O kulisach opowiedział Łukasz Skorupski.

– Zbliżał się mecz z Francją. „Lewy” mówi, rada drużyna: „Panowie, dogadajmy się. Nie możemy myśleć o premii, tylko o meczu”. Dogadaliśmy się, żeby już nie rozmawiać o tej premii. Z całym szacunkiem dla pieniędzy, ale nikomu na kadrze ich nie brakuje. Wrócił spokój, zagraliśmy mecz – podsumował Łukasz Skorupski.


źródło: przeglad sportowy

Poważna kontuzja Jana Bednarka. Polak ze złamaniem trafił do szpitala

Ogromny pech spotkał Jana Bednarka. W sobotnim meczu przeciwko Tottenhamowi Polak doznał poważnej kontuzji. Natychmiastowo został przetransportowany do szpitala.

Jan Bednarek wyszedł w podstawowym składzie Southampton na mecz z Tottenhamem. Niestety, nie zdołał on dograć spotkania do końca. Już w pierwszej połowie Polak musiał opuścić boisko po tym, jak doznał groźnego urazu. W 28. minucie gry jeden z rywali uderzył go łokciem w okolice żeber.

Niestety, kontuzja polskiego obrońcy okazała się całkiem poważna. Brytyjscy dziennikarze poinformowali, że u Bednarka doszło do złamania żebra. Jeszcze w trakcie meczu został on przetransportowany do szpitala.

Kontuzja Jana Bednarka jest fatalną informacją dla Fernando Santosa i całej reprezentacji Polski. Piłkarz Southampton znalazł się wśród 25 powołanych piłkarzy na marcowe zgrupowanie. W obliczu problemów innych środkowych obrońców (brak regularnej gry Kiwiora, kontuzja Glika) Jan Bednarek przez wiele osób był przewidywany do gry w wyjściowym składzie na mecz z Czechami.


screen: Viaplay

Robert Lewandowski zaskoczył. „Za dużo myślę podczas meczów”

 

Robert Lewandowski wypowiedział się na temat współpracy z Pepem Guardiolą. Kapitan reprezentacji Polski stwierdził, że Hiszpan zmienił jego podejście do piłki nożnej.

Guardiola wpłynął na „Lewego”

Robert Lewandowski współpracował z Pepem Guardiolą w latach 2014-2016. Były piłkarz Bayernu Monachium przyznał, że odcisnęło to na nim piętno. Polak stwierdził, że dzięki Hiszpanowi zmienił podejście do piłki nożnej.

– Guardiola jest trenerem, który zmienił moje podejście do futbolu. Nie wiem, czy to dobrze, czy nie. Czasami myślę, że gdybym był głupszy, grałoby mi się łatwiej. Teraz za dużo widzę i za dużo myślę podczas meczów. Ale to też pomaga. Dostrzegam, co można zmienić, a potem przekazuje to kolegom z drużyny – powiedział Robert Lewandowski.

Grzegorz Krychowiak tęskni za meczami reprezentacji Polski [CZYTAJ]

– Pracowałem z Guardiolą przez dwa lata. Dużo rozmawialiśmy. Pamiętam, że kiedyś powiedział, że może mi pomóc tylko w tym, jak konstruować akcję i przenieść piłkę w polu karnym. Mówił: „Nie pomogę ci w tym, co możesz zrobić z piłką, bo jesteś ode mnie lepszy. W polu karnym to ty decydujesz” – dodał.

Źródło: ESPN, Meczyki.pl

Grzegorz Krychowiak tęskni za meczami reprezentacji Polski

 

Fernando Santos ogłosił powołania na marcowe zgrupowanie reprezentacji Polski. Na liście zabrakło nazwiska Grzegorza Krychowiaka. Pomocnik w mediach społecznościowych dał znać, że tęskni za meczami kadry.

Brak Krychowiaka w reprezentacji

Decyzja Fernando Santosa wywołała spore poruszenie wśród opinii publicznej. Kibice i eksperci są podzieleni co do słuszności braku powołania dla Grzegorza Krychowiaka. W obronie pomocnika Al Shabab stanął m.in. Jacek Bąk.

To dlatego Gikiewicz nie został powołany do reprezentacji Polski. „Nie jest akceptowany przez całą kadrę” [CZYTAJ]

Główny zainteresowany zwleka z odniesieniem się do całej sytuacji. Były pomocnik Paris Saint-Germain odpowiedział jednak na pytanie zadane przez profil „Łączy Nas Piłka”. 33-latek wyznał, że już tęskni za meczami reprezentacji Polski.

Reprezentacja Polski podczas marcowego zgrupowania rozpocznie eliminacje do EURO 2024 w Niemczech. W pierwszym spotkaniu Biało-Czerwoni zmierzą się z Czechami na wyjeździe. Mecz zaplanowano na piątek 24 marca o godzinie 20:45. Trzy dni później Polacy zagrają u siebie z Albanią.

Źródło: Twitter

To dlatego Gikiewicz nie został powołany do reprezentacji Polski. Zaskakujący powód

 

Bożydar Iwanow wypowiedział się w sprawie braku powołania dla Rafała Gikiewicza. Komentator Polsatu Sport twierdzi, że grono kadry źle odebrało pomysł zaproszenia bramkarza Augsburga na zgrupowanie.

Dlaczego nie powołano „Gikiego”?

Fernando Santos ogłosił powołania na marcowe mecze reprezentacji Polski. Wśród zaproszonych przez Portugalczyka nie znalazł się Rafał Gikiewicz. Bożydar Iwanow wyjaśnił powody tej decyzji byłego selekcjonera Portugalii.

– Nie powiedziałem, że będzie „jedynką” reprezentacji Polski, czy też zostanie powołany, tylko że jest rozważany. To trochę tak, jak kiedyś chodziłem do klubu Piekarnia w Warszawie, i też wiele opcji rozważałem. Rozważanie a podejmowanie konkretnych decyzji to są dwie różne sprawy – wyjaśnił dziennikarz Polsatu Sport w programie „Piłkarski Salon” na antenie „Meczyków”.

Wybitny reprezentant Polski krytykuje brak powołania dla Grzegorza Krychowiaka. „Na pewno wciąż by się przydał” [CZYTAJ]

– Był obserwowany, ale mówiłem w ostatnim czasie, że to nie jest zawodnik akceptowany przez całą reprezentację Polski. Nie słyszałem tego, ale gdzieś pojawiły się głosy, że on w roli eksperta telewizyjnego czy youtube’owego – bodajże w czasie ME – krytycznie wypowiadał się nt. polskich piłkarzy, którzy uczestniczyli w tym turnieju – dodał.

– To zostało bardzo źle odebrane przez grono kadry. Facet, który chce grać w tej reprezentacji, być może krytykuje swoich przyszłych kolegów. Nie zarejestrowałem tego, żeby to było aż tak mocno, ale druga strona tak to odebrała. Nie twierdzę, że jest lepszy niż Drągowski czy Skorupski, ale mogę zapewnić, że był brany pod uwagę i rozważany – podsumował Iwanow.

Reprezentacja Polski podczas marcowego zgrupowania zagra dwa mecze. Pierwszy z nich odbędzie się w Pradze przeciwko Czechom. Drugie starcie ma zostać rozegrane na Stadionie Narodowym w Warszawie, gdzie rywalem Biało-Czerwonych będzie Albania.

Źródło: Meczyki.pl

Wybitny reprezentant Polski krytykuje brak powołania dla Grzegorza Krychowiaka. „Na pewno wciąż by się przydał”

Członek Klubu Wybitnego Reprezentanta, Jacek Bąk, ocenił brak powołania dla Grzegorza Krychowiaka. 96-krotny reprezentant Polski przyznał, że Krychowiak wciąż przydałby się polskiej drużynie narodowej.

Nadchodzi pierwsze zgrupowanie reprezentacji Polski pod wodzą Fernando Santosa. W marcu Biało-Czerwoni rozegrają dwa mecze w ramach eliminacji EURO 2024. Na inaugurację kwalifikacji Polacy zagrają z Czechami. Następnie podejmą w Warszawie Albanię.

Brak powołania dla Krychowiaka

W piątkowe południe Fernando Santos ogłosił swoje pierwsze powołania. W 25-osobowej kadrze nie zabrakło kilku niespodzianek. Zdecydowanie największą sensacją jest nieobecność Grzegorza Krychowiaka. 33-latek przez lata był stałym bywalcem na zgrupowaniach reprezentacji Polski.

Opinia Jacka Bąka

Od dłuższego czasu wielu kibiców domagało się odstawienia Grzegorza Krychowiaka od reprezentacji Polski. W ostatnich kilku, kilkunastu miesiącach nie dawał już drużynie narodowej tyle, co wcześniej. Brak powołania dla 33-latka od Fernando Santosa ucieszył znaczną część polskich kibiców. Odmienne zdanie ma jednak w tej sprawie Jacek Bąk. Wybitny reprezentant Polski stwierdził, że jego młodszy kolega wciąż przydałby się Biało-Czerwonym.

– Krychowiak na pewno wciąż by się przydał. Szkoda, że go nie ma. Nie ma przecież też Kuby Modera. Wiadomo, trener pewnie ma inną koncepcję w głowie, ale ktoś taki jak Krychowiak, nawet jak nie na całe 90 minut, to mógłby wspomóc drużynę na 45 czy 30 minut. Jednak to trener powołuje zawodników – stwierdził Jacek Bąk w rozmowie z „WP Sportowe Fakty”.

– Wiadomo, jest to zawodnik od czarnej roboty, ale z ogromnym doświadczeniem. Może po najbliższych meczach trener jeszcze go powoła na kolejne zgrupowania. Moim zdaniem na pewno by się nam przydał – dodał 96-krotny reprezentant Polski.

– A taki zawodnik jak Krychowiak na pewno pomógłby nam czy to w meczach czy nawet w szatni. On przecież też nie ma jeszcze 40 lat. To wciąż czynny piłkarz, który gra w niezłych klubach, ma blisko 100 spotkań w kadrze. Nie mamy tylu zawodników z takim doświadczeniem, aby tak z nich rezygnować. Trener jednak zawsze musi pokazać swój pazur. Dla mnie jednak to trochę słabo, że go nie ma – zakończył Jacek Bąk.


źródło: wp sportowe fakty

Robert Lewandowski o Carlo Ancelottim. „Dał mi niesamowitą pewność siebie”

 

Już w najbliższą niedzielę odbędzie się El Clasico. Robert Lewandowski będzie miał okazję zagrać przeciwko swojemu byłemu trenerowi, Carlo Ancelottiemu. Kapitan reprezentacji Polski wypowiedział się na temat tego szkoleniowca.

„Lewy” o Ancelottim

Robert Lewandowski współpracował z Carlo Ancelottim w Bayernie Monachium, gdzie wspólnie zdobyli mistrzostwo Niemiec. Kapitan reprezentacji Polski dobrze wspomina włoskiego szkoleniowca. Napastnik FC Barcelony uważa, że obecny trener Realu Madryt pomógł mu w rozwoju.

Piłkarze Lecha Poznań ocenili losowanie. „Jesteśmy w stanie osiągnąć dobry wynik” [CZYTAJ]

– Ancelotti dał mi niesamowitą pewność siebie. Dodał mi tego, czego wcześniej nie miałem. To niesamowity człowiek, który troszczy się o piłkarzy. Dla niego najważniejsze jest bycie dobrym człowiekiem, a nie mówienie o taktyce. Można mu zaufać i wiele się od niego nauczyć – powiedział Robert Lewandowski.

Spotkanie FC Barcelony z Realem Madryt zaplanowano na 19 marca o godzinie 21:00.

Źródło: Meczyki.pl

Piłkarze Lecha Poznań ocenili losowanie. „Jesteśmy w stanie osiągnąć dobry wynik”

 

Lech Poznań poznał rywala w ćwierćfinale Ligi Konferencji. Piłkarze mistrzów Polski ocenili wylosowanie włoskiej Fiorentiny.

Piłkarze o losowaniu

Kolejorz pokonał Djurgardens IF i awansował do ćwierćfinału Ligi Konferencji. Tam Polacy zmierzą się z włoską Fiorentiną. Piłkarze Lecha skomentowali rezultat losowania w rozmowie z klubowymi mediami.

– Dobre losowanie. Na tym etapie trzeba po prostu wyjść z jak największym entuzjazmem, cieszyć się tym gdzie jesteśmy. To na pewno będzie dla mnie fajna podróż, w Fiorentinie jest też kilku chłopaków, z którymi grałem, więc to będzie ciekawe spotkanie. Grałem w Serie A przeciwko tej drużynie, wiem czego się tam spodziewać. Myślę, że jesteśmy w stanie osiągnąć dobry wynik – powiedział Bartosz Salamon.

Komentator ligi włoskiej ocenił losowanie Lecha Poznań. „Fiorentina to bardzo dobry rywal” [CZYTAJ]

– Jesteś w ćwierćfinale w rozgrywkach europejskich, więc liczysz się z tym, że nie będziesz już grać z ogórkami, tylko że każdy mecz to już jest przeciwnik z wysokiej półki. Samo to, że jesteśmy w takim gronie, to już jest wielka nobilitacja dla całego klubu, drużyny. Myślę, że przyjdzie jeszcze czas na przygotowanie się do tego meczu, na analizę. Teraz cieszmy się tym, że awansowaliśmy dalej, a nie koncentrujmy się na tym, co będzie – ocenił Filip Bednarek.

– To, że gramy pierwszy mecz u siebie nie ma dla mnie większego znaczenia. Fiorentina raczej podchodzi do tego meczu inaczej, niż my podchodzimy do nich. Zawsze lepiej jest grać pierwszy mecz na wyjeździe niż u siebie. Trzeba po prostu zagrać dobre spotkania i pokazać, że jesteśmy na tym etapie nieprzypadkowo i nawet z takimi rywalami potrafimy sobie poradzić – podsumował bramkarz Lecha Poznań.

Pierwszy mecz pomiędzy Lechem Poznań a Fiorentiną odbędzie się w czwartek 13 kwietnia na stadionie przy ulicy Bułgarskiej. Rewanż odbędzie się we Florencji tydzień później.

Źródło: Lech Poznań

Komentator ligi włoskiej ocenił losowanie Lecha Poznań. „Fiorentina to bardzo dobry rywal”

 

Lech Poznań zmierzy się z Fiorentiną w ćwierćfinale Ligi Konferencji. Komentator ligi włoskiej, Mateusz Święcicki ocenił losowanie mistrzów Polski.

Lech w ćwierćfinale

Mistrzowie Polski w czwartek pewnie pokonali szwedzkie Djurgarden w 1/8 finału Ligi Konferencji Europy. Dzień później Kolejorz poznał rywala, z którym zmierzy się w ćwierćfinale rozgrywek. Przeciwnikiem drużyny Johna van den Broma będzie włoska Fiorentina.

Lech Poznań poznał ćwierćfinałowego rywala. Trudny przeciwnik na drodze do kolejnej rundy [REAKCJE]

Głos w sprawie losowania na antenie „Meczyków” zabrał Mateusz Święcicki. Komentator Eleven Sports uważa, że Viola to bardzo dobry rywal dla Lecha Poznań.

– Fiorentina mocno napina się na Ligę Konferencji. To drużyna z ciekawymi piłkarzami, którzy w dwumeczu z Bragą pokazali, że potraktują te rozgrywki serio. Gdyby Lech przeszedł „Violę”, to nie byłoby to już wejście o dwa stopnie, ale skok salto, po którym moglibyśmy mówić z dużym respektem o wielkim wyczynie polskiej drużyny – powiedział ekspert od ligi włoskiej.

– Wydaje mi się, że Fiorentina to bardzo dobry rywal dla Lecha, kiedy będzie trzeba grać pragmatycznie. Uważam, że „Kolejorz” ma jakość i określony styl. Choć ten styl nie musi być szczególnie atrakcyjny – dodał Święcicki.

Źródło: Meczyki.pl

Lech Poznań poznał ćwierćfinałowego rywala. Trudny przeciwnik na drodze do kolejnej rundy [REAKCJE]

 

W ćwierćfinale Ligi Konferencji Lech Poznań zmierzy się z Fiorentiną. Przed Kolejorzem ciężki dwumecz, lecz stawka jest ogromna – półfinał europejskiego pucharu. Pierwsze spotkanie już 13 kwietnia przy Bułgarskiej.

W czwartek Lech Poznań pokonał Djurgardens 3:0 i z dwubramkową zaliczką z pierwszego spotkania awansował do ćwierćfinału Ligi Konferencji. Kolejorz jest pierwszym klubem od czasów Legii Warszawa z sezonu 1995/1996, który doszedł do tego etapu europejskiego pucharu.

W kolejnej rundzie mistrz Polski trafił na renomowanego przeciwnika – ekipa Johna van dem Broma zmierzy się z Fiorentiną. Ostatni raz obie drużyny mierzyły się między sobą w Lidze Europy w sezonie 2015/2016. Wówczas Kolejorz wygrał na wyjeździe 2:1, a na swoim terenie przegrał 0:2.

Powołanie, którego nikt się nie spodziewał. Fernando Santos: „Chcę go zobaczyć na żywo”

Fernando Santos ogłosił listę zawodników na najbliższe zgrupowanie reprezentacji Polski. Wśród powołanych znalazło się kilka zaskakujących nazwisk, w tym 22-letniego Bena Ledermana. Portugalski szkoleniowiec nie ukrywa, że chciałby sam ocenić czy pomocnik przyda się kadrze.

W piątek w samo południe Fernando Santos ogłosił listę 25 powołanych na najbliższe spotkania eliminacji do Mistrzostw Europy. Portugalczyk zrezygnował z usług Krychowiaka czy Glika, a w zamian za to zdecydował się na młodszych zawodników.

Wśród powołanych znalazł się Ben Lederman – pomocnik Rakowa Częstochowa. 22-latek urodził się w Los Angeles i dopiero w lutym 2020 roku rozpoczął karierę w Polsce. W młodzieżowych reprezentacjach zdążył rozegrać raptem 3 spotkania. W tym sezonie wystąpił w piętnastu spotkaniach Ekstraklasy, a od początku roku jest podstawowym wyborem Marka Papszuna.

– Mieliśmy okazję obejrzeć wszystkie drużyny z Ekstraklasy. Obserwowaliśmy na żywo 11 meczow. Byłem pod wrażeniem nie tylko Ledermana, ale też innych młodych zawodników. Na szerokiej liście mam nazwiska 90 piłkarzy. Jest na niej wielu graczy z Ekstraklasy – zdradził Fernando Santos.

– Lederman zwrócił moją uwagę. Chcę go zobaczyć na żywo, by zrozumieć, czy to, co zaobserwowałem podczas meczów będzie przydatne dla kadry – dodał portugalski szkoleniowiec.

Zieliński wzbudza zainteresowanie klubów z Premier League. Nowa siła w Anglii chce Polaka w składzie

Latem Piotr Zieliński może zmienić klub. Według Gianluki Di Marzio Polakiem intensywnie interesują się kluby z Premier League. 

Polak zebrał bardzo dobre opinie za swój występ przeciwko Eintrachtowi Frankfurt w Lidze Mistrzów (3-0). Napoli z Zielińskim w składzie rozbiło w dwumeczu niemiecki zespół 5-0 i pewnie zakwalifikował się do ćwierćfinału rozgrywek. Obecnie ekipa Luciano Spallettiego uchodzi za cichego faworyta do wygrania trofeum.

Trafi do Premier League?

Choć Napoli święci w tym sezonie wiele sukcesów, a sam Zieliński stanowi istotny element w całej układance, to wciąż nie wiadomo, jaka czeka go przyszłość. Klub nie podjął jeszcze decyzji co do kontraktu 28-latka, który wygasa w czerwcu przyszłego roku.

Gianluca Di Marzio podaje, że problemy w negocjacjach z zawodnikiem zamierzają wykorzystać inne kluby. Sytuację uważnie mają monitorować drużyny z Premier League. Włoski dziennikarz nie wyklucza, że Polak zostanie bohaterem głośnego transferu najbliższego lata. Pytać ma o niego między innymi Newcastle United.

– Mam na myśli Newcastle, czyli zespół, który jeśli zakwalifikuje się do europejskich pucharów, poszuka zawodników zdolnych do rywalizowania na tym poziomie – oznajmił Di Marzio.

Włoch dodał, że „Sroki” to jeden z kilku klubów, który interesuje się Zielińskim. Nie podał jednak dokładnych nazw. Zamiast tego stwierdził, że do Napoli zgłosiło się „kilka silnych klubów”.

W bieżącym sezonie 28-latek wystąpił w 35 meczach Napoli, Strzelił w nich 7 goli i zaliczył 9 asyst.

Ishak stanął w obronie wygwizdanego Karlstroma. Mocne stanowisko kapitana Lecha o kibicach Djurgarden

Lech Poznań zameldował się wczoraj w ćwierćfinale Ligi Konferencji Europy. „Kolejorz” pokonał w rewanżu Djurgarden 3-0, jednocześnie wygrywając w dwumeczu aż 5-0. W trakcie spotkania doszło jednak do nieprzyjemnych sytuacji z udziałem kibiców gospodarzy. 

Wiele lat przyszło czekać polskim kibicom na awans ekstraklasowego klubu do ćwierćfinału europejskich rozgrywek. Lech pisze piękną historię i wkrótce pozna rywala w kolejnej fazie Ligi Konferencji.

Buczenie

„Kolejorz” w 1/8 zaprezentował się bardzo dobrze, punktując słabości Djurgarden. Finalnie podopieczni Van den Broma wygrali na wyjeździe 3-0. Spotkanie było szczególne dla Jesper Karlstroma, który grał w szwedzkiej ekipie przed transferem do Poznania. Ba, w Djurgarden był kapitanem.

Kibice nie przyjęli go jednak ciepło. Gdy w drugiej połowie pomocnik schodził z boiska, został wygwizdany i wybuczany. Sam przyznał, że było to dziwne uczucie.

– Dziwnie było być wygwizdanym. Chciałem okazać uznanie kibicom, bo wiele tu przeszedłem. Nie zdążyłem im podziękować po transferze, bo wybuchła pandemia. Rozumiem, że ludzie byli źli, ale szczerze mówiąc, to ich reakcja była dla mnie zaskakująca – przyznał Karlstrom. 

– Kocham Djurgardens. Chcę, żeby wygrywali wszystkie mecze poza tymi z nami. Starałem się okazywać szacunek klubowi, ale robiłem wszystko, żeby wygrać. Jeśli komuś to przeszkadza, to trudno. Ale myślę, że wiele osób i tak mnie tutaj docenia – dodał. 

Takie zachowanie kibiców Djurgarden nie spodobało się innemu Szwedowi z ekipy Lecha. Gorzko o reakcji fanów wypowiedział się Mikael Ishak. Kapitan „Kolejorza” nie krył rozczarowania sytuacją.

– Szczerze mówiąc, jestem bardzo rozczarowany kibicami Djurgardens. Mają dobrą reputację, a gdy przyjeżdża były kapitan, który odnosił z klubem sukcesy, to traktują go w ten sposób. Djurgardens nie co roku zdobywa mistrzostwo i puchar, by potem zapominać o takich zawodnikach. Nie było przyjemnie oglądać, gdy schodzi z boiska przy buczeniu – przyznał napastnik. 

Szwedzi nie zgadzają się z decyzją sędziego: „Żółta kartka nie byłaby oczywistym błędem”

W czwartkowy wieczór Lech Poznań pokonał na wyjeździe Djurgardens IF 3:0 i awansował do ćwierćfinału Ligi Konferencji. Drugą połowę Szwedzi grali bez swojego kapitana, który otrzymał czerwoną kartkę. Zdaniem eksperta Viaplay sędzia ocenił sytuację zbyt surowo.

53 lata – tyle czekaliśmy na polski klub, który przejdzie dwie wiosenne rundy europejskiego pucharu. Awans Kolejorza do kolejnego etapu to nie tylko wielki sukces klubu, ale także całej polskiej piłki. Tym zwycięstwem aktualni mistrzowie kraju zdobyli dla Ekstraklasy wiele punktów do ligowego rankingu UEFA.

Lech Poznań przyjechał do Szwecji z dwubramkową zaliczką z pierwszego spotkania. Od początku zakładano, że nie będzie to łatwy mecz, lecz ostatecznie podopieczni Johna van dem Broma pokonali Djurgardens IF 3:0.

Wpływ na wynik na pewno miała czerwona kartka, którą tuż przed przerwą obejrzał kapitan gospodarzy – Marcus Danielson. 33-latek przyznał się do błędu i przeprosił za niego.

– Już za to przeprosiłem drużynę. To nie było dobre podanie z mojej strony – przyznał kapitan Djurgardens IF.

Nieco innego zdania jest Bojan Djordjic. Według eksperta Viaplay arbiter spotkania powinien pokazać Danielsonowi żółtą kartkę.

 – To okropna czerwona kartka. Dla mnie to nie jest czerwona kartka. Chorwacki sędzia obroni się przepisami gry, bo Danielson był ostatnim piłkarzem przed bramkarzem, ale żółta kartka nie byłaby oczywistym błędem – powiedział na antenie.


TROLLNEWSY I MEMY