NEWSY I WIDEO

Kasper Hämäläinen po karierze chce zarządzać w sporcie. „Inspiruję się Pogonią Siedlce”

Kasper Hämäläinen udzielił wywiadu TVP Sport (całość TUTAJ). Były piłkarz Lecha Poznań i Legii Warszawa opowiedział o swoim działaniu pod koniec piłkarskiej kariery.




Fin zawiesił buty na kołku

Kasper Hämäläinen kilka miesięcy temu zakończył piłkarską karierę. Po zawieszeniu butów na kołku związał się z Turun Palloseura. W rozmowie z TVP Sport opowiedział o swoim ostatnim meczu.




– Było śnieżnie, wietrznie, deszczowo. Na termometrze -1°C. Typowa pogoda dla Finlandii na tamten okres. Po meczu nie docierało do mnie, że to już koniec. Trudno było mi to sobie zobrazować. Przecież grałem w piłkę regularnie od wielu lat. Nagle to miało się zakończyć. Myślę, że dopiero po dwóch tygodniach zacząłem zdawać sobie sprawę, że to już koniec – powiedział Kasper Hämäläinen.




Niespodziewany obrót spraw w kwestii Karola Świderskiego? Transfer się komplikuje [CZYTAJ]

Fin pod koniec swojej kariery zaczął planować życie po etapie zawodowego grania w piłkę. Były piłkarz Lecha Poznań i Legii Warszawa zainteresował się zarządzaniem w sporcie. Były reprezentant Finlandii ukończył nawet studia licencjackie.




– Myślę, że wielu piłkarzy zapomina, żeby w czasie kariery robić coś poza graniem w piłkę. Wiele rzeczy przekłada na później i nagle przychodzi czas, gdy kończy się karierę i nie ma się perspektyw – dodał.

– Jest duży procent piłkarzy, którzy mają problemy po zakończeniu kariery. Może jest tak, że nie wiedzą, co ich interesuje w danym momencie. A wtedy trzeba po prostu to znaleźć, a wcześniej lepiej poznać siebie. Nie można zamykać się tylko na piłkę i żyć w tej bańce. Nawet wiążąc plany po karierze z tym sportem, trzeba patrzeć szerzej – ocenił były reprezentant Finlandii.

Rola dyrektora sportowego

W tym samym wywiadzie Kasper Hämäläinen poruszył także kwestię swojej pracy w potencjalnej roli dyrektora sportowego rodzimego Turun Palloseura. Fin przyznał, że czerpie inspirację między innymi z Pogoni Siedlce.

– Szukam różnych opcji. Chciałbym pomóc temu klubowi (TPS), ale nie mogę tego jeszcze potwierdzić. Wiem jedno, że mamy dużo do zrobienia. Praca dyrektora sportowego byłaby dla mnie odpowiednia. Jednak nie zawsze tak było. Kiedy nie miałem dzieci, chciałem być trenerem. Kiedy pojawiły się, zdałem sobie sprawę, że to nie dla mnie, bo zajmuje to za dużo czasu. Swoje plany jednak kieruje w stronę zarządzania – stwierdził.

– Inspiruję się m.in. Bodø/Glimt, Lechem Poznań i… Pogonią Siedlce. Mam tam bardzo dobrego kolegę, Grzegorza Koprukowiaka. Dużo ze sobą rozmawiamy. Pomagał mi przy pisaniu pracy magisterskiej, której tematem było zarządzanie klubem i identyfikacja talentów. Poza tym wymieniamy dużo spostrzeżeń dotyczących działań w TPS. Jego wizja jest zgodna z moją. To zdrowa relacja – podsumował.

Źródło: TVP Sport

Niespodziewany obrót spraw w kwestii Karola Świderskiego? Transfer się komplikuje

Powrót Karola Świderskiego do Europy wydaje się kwestią czasu. Portal mlsmultiplex.com wyraził w tej kwestii swoją opinię. Poddał on w wątpliwość termin potencjalnego transferu Polaka.




„Świder” trafił do MLS w 2022 roku, przechodząc z PAOK-u Saloniki do Charlotte FC. W niedawno zakończonym sezonie ligi amerykańskiej strzelił 12 goli, co uczyniło go jednym z filarów drużyny. Nie bez powodu od dłuższego czasu spekuluje się, że może on podążyć drogą Przemysława Frankowskiego, który po krótkim czasie za Oceanem odszedł do Lens.

Nowy trener go zatrzyma?

Jeszcze na początku listopada Świderski na łamach meczyki.pl przyznał otwarcie, że liczy na transfer. W tej kwestii ufa swojemu agentowi – Mariuszowi Piekarskiemu. Sam napastnik nie ukrywa zatem, że chciałby trafić do nowego klubu, ale okazuje się, że nie musi to być takie proste.




Portal mlsmultiplex.com uważa, że plany Świderskiego może pokrzyżować przybycie nowego trenera – Deana Smitha. Z ich opinii wynika, że szkoleniowiec może podjąć próbę przekonania 27-latka do zostania w Charlotte.

– Mimo braku stałej pozycji napastnik w ciągu dwóch lat udowodnił, że jest wyróżniającym się zawodnikiem całego zespołu. (…) Pozostaje pytanie, czy przybycie Smitha będzie miało wpływ na jego ambicje i perspektywy kariery. Czy piłkarz będzie zdeterminowany, aby już w styczniu przenieść się na Stary Kontynent, czy też Smithowi uda się go przekonać, aby został? – dywagują dziennikarze.




Do rozważań dodano także Kamila Jóźwiaka, który był niedawno łączony z powrotem do Lecha Poznań. Jak czytamy na portalu – „ich los pozostaje owiany tajemnicą”.

– Ich przyszłość nadal jest intrygującym rozdziałem, czekającym na odkrycie w dynamicznym krajobrazie międzynarodowego futbolu – podsumowano. 

Kary w Borussii Dortmund w związku ze świętami. Piłkarze zapłacą za nadwagę

Borussia Dortmund przygotowała system kar na okres świąteczny. Piłkarze BVB zapłacą kary za dodatkowe kilogramy.




Za nami Święta Bożego Narodzenia. W tym czasie większość lig piłkarskich jest zatrzymana. Mecze rozgrywane są jedynie w nielicznych krajach. Już wkrótce jednak piłka na najwyższym poziomie wróci do gry.




Na okres świąteczny Borussia Dortmund miała przygotowany specjalny system kar dla swoich piłkarzy. W obawie o utratę odpowiedniej formy swoich zawodników klub postanowił wprowadzić kary w przypadku przybrania na masie podczas świąt.




Szczegóły w tej sprawie ujawnił ostatnio Thomas Meunier. Belg zdradził, że za każdy dodatkowy kilogram zawodnik musi zapłacić tysiąc euro. W przypadku niektórych piłkarzy ta kwota liczy się za każde przybrane 100 gramów.




Ta zasada obowiązuje w BVB nie od dziś. Meunier przytoczył przykład z przeszłości. Pewien piłkarz musiał zapłacić nawet karę 10 tysięcy euro. „Powiedzieli: »Masz tydzień, a jeśli zrzucisz kilogramy, zmniejszymy karę«”. I rzeczywiście, dotarł do celowej wagi i w ten sposób uniknął tak wysokiej grzywny”.


źródło: Przegląd Sportowy

Nietypowe rozstrzygnięcie meczu Superpucharu Egiptu. O awansie zadecydowały 34 rzuty karne [WIDEO]

Półfinał Superpucharu Egiptu został rozstrzygnięty w nietypowy sposób. O awansie zadecydowało 17 serii rzutów karnych.




W tegorocznym Superpucharze Egiptu biorą udział 4 zespoły: Future FC, Pyramids FC, Al Ahly oraz Ceramica Cleopatra. W poniedziałek zostały rozegrane dwa półfinały. Mecze te wyłoniły dwóch finalistów – Al Ahly i Future FC.




Półfinałowe starcie między Future FC a Pyramids FC przyniosło nietypowe rozstrzygnięcie. W podstawowych 90 minutach był remis 0:0. Po nich przyszedł czas na rzuty karne. W nich lepsi okazali się być piłkarze Future FC. Seria jedenastek przyniosła jednak ogrom emocji.




Konkurs rzutów karnych między Future FC a Pyramids FC był wyjątkowo długi. W sumie rozegrano 17 serii jedenastek, piłkarze wykonali aż 34 rzuty karne. Ostatecznie zwycięstwo zgarnął zespół Future FC. Końcowynik rezultat to 14:13. O wyniku meczu zadecydował niestrzelony karny przez Osamę Galala. Co ciekawe, piłkarz ten spudłował także w 6. serii jedenastek.




Old Trafford zostanie rozebrane? Taka opcja najbardziej się opłaca

 

Kibice Manchesteru United w ostatnich latach narzekają nie tylko na wyniki sportowe swojego ulubionego zespołu. Fani Czerwonych Diabłów często lamentują również na temat Old Trafford, które wymaga gruntownej przebudowy.




Zmiany w Manchesterze United

Sir Jim Ratcliffe wykupił 25% udziałów w Manchesterze United. W związku z tym kibice Czerwonych Diabłów oczekują inwestycji. Oprócz finansowania wydatków na cele sportowe fani mają nadzieję na usprawnienie stadionu.




„Walczyłbym o jego zatrudnienie”. Czeski dyrektor sportowy rozpływa się na temat Papszuna [CZYTAJ]

Old Trafford od dawna uchodzi za kultowy stadion, jednak jego standard odbiega od nowoczesnego. Firma Populous, która pracowała przy budowie stadionu Tottenhamu, przedstawiła swoje koncepcje, które można wdrożyć.




Według jej przedstawicieli w grę wchodzi całkowite wyburzenie obiektu lub jego przebudowa. Dyrektor firmy, Chris Lee jest zwolennikiem pierwszego z pomysłów. Twierdzi on, że taka opcja bardziej opłaciłaby się klubowi.

– Początkowe nakłady byłyby wysokie, ale przy Old Trafford jest mnóstwo terenu pod zabudowę. W dodatku United w trakcie budowy mogliby nadal korzystać z Old Trafford, więc nie traciliby zysków z dnia meczowego. Dostępną przestrzeń można wykorzystać pod budowę czegoś innowacyjnego i ekscytującego – wytłumaczył Lee.





Według medialnych doniesień koszt budowy nowego stadionu wyniósłby około 2 mld funtów.

Źródło: Daily Mail, Meczyki

„Walczyłbym o jego zatrudnienie”. Czeski dyrektor sportowy rozpływa się na temat Papszuna

Jan Nezmar pochwalił Marka Papszuna. Były dyrektor Slavii Praga w rozmowie z „isport.blesk.cz” powiedział, że walczyłby o zatrudnienie Polaka w każdym klubie.




Pochwała dla Papszuna

Marek Papszun wraz z końcem poprzedniego sezonu przestał pełnić funkcję trenera Rakowa Częstochowa. Były szkoleniowiec Medalików od tamtej pory pozostaje bez pracy w zawodzie. Co kilka tygodni Polak jest jednak wymieniany w gronie kandydatów do objęcia zagranicznego klubu. W przeszłości wiele mówiło się o zespołach z Grecji, reprezentacji Czech lub Dynamie Kijów z Ukrainy.




Chwytający za serce gest piłkarza Premier League. „Potrzebujemy Cię Tato” [CZYTAJ]

Były szkoleniowiec Rakowa Częstochowa wyrobił sobie w Europie renomę. Polak otrzymał pochwałę od czeskiego dyrektora sportowego, który w przeszłości pracował w Slavii Praga. Jan Nezmar w rozmowie z „isport.blesk.cz” stwierdził, że walczyłby o zatrudnienie Papszuna w każdym zespole.




– Miałem okazję zobaczyć, jak pracuje Papszun i jego sztab. Nie ukrywam, że wywarli na mnie ogromne wrażenie. Gdybym był teraz dyrektorem sportowym jakiegokolwiek klubu, walczyłbym o jego zatrudnienie. Papszun jest jednym z tych, których chciałbym mieć u siebie – powiedział były dyrektor sportowy Slavii Praga.





Źródło: isport.blesk.cz

Chwytający za serce gest piłkarza Premier League. „Potrzebujemy Cię Tato”

Mario Lemina pokazał piękny gest po zdobyciu bramki w niedzielnym meczu z Chelsea. Piłkarz Wolverhampton zadedykował gola choremu ojcu.




Wsparcie dla ojca

W minioną niedzielę Chelsea przegrała z Wolverhampton (1:2). Bramki dla Wilków strzelali Mario Lemina i Matt Doherty. Pierwszy z wymienionych po strzeleniu gola oddał hołd swojemu ojcu. Po spotkaniu opublikował zdjęcie z celebracją.




Znamy formułę starcia Najman vs Boniek! Pięściarz zdradził szczegóły pojedynku [CZYTAJ]




– Walcz dalej Tato, to dla Ciebie. Kocham Cię. Potrzebujemy Cię Tato – napisał w mediach społecznościowych Mario Lemina.

Po niedzielnym meczu Gabończyk udzielił wywiadu „Sky Sports”. Tam opowiedział o sytuacji jego ojca.




– Chciałem przekazać wiadomość mojemu tacie. Jest w szpitalu od dwóch miesięcy. Dużo walczy, a moja rodzina jest wokół niego. Chciałem z nim być, ale muszę wykonać swoją pracę – wytłumaczył.

Źródło: Sky Sports

Znamy formułę starcia Najman vs Boniek! Pięściarz zdradził szczegóły pojedynku

W grudniu pojawiły się szczegóły wielkiego pojedynku. Marcin Najman zmierzy się ze Zbigniewem Bońkiem. Zawodnik Clout MMA zdradził, gdzie ma dojść do niespodziewanej konfrontacji.




Marcin Najman na to starcie czekał bardzo długo. W końcu jednak się doczekał. Panowie co prawda nie zmierzą się w oktagonie, co preferowałby zapewne pięściarz, ale „zawalczą” w innej dyscyplinie. Wszystko wskazywało na żużel, co ostatnio potwierdził „Cesarz”.

„Za dużo zostało powiedziane”

Najman oznajmił w krótkim materiale, że do pojedynku wyzwał go sam Boniek. Zawodnik Clout MMA zaznacza, że zbyt wiele rzeczy zostało już powiedziane i muszą sobie wyjaśnić pewne kwestie.




– Musimy sobie odpowiedzieć na pytanie, kto jest w tym wszystkim cesarzem, kto imperatorem, a kto być może jednym i drugim w jednej osobie. Ta rywalizacja odbędzie się na pewno. Już za dużo rzeczy zostało powiedziane. Za dużo uszczypliwości zostało wymienionych – opowiedział z uśmiechem. 




– „Bonito” mnie do tej walki wyzwał! To będzie rywalizacja speedrowerowa, czyli żużel na rowerach na tym mniejszym torze. Ale nie w dwóch, tylko w czterech. Jeszcze dwóch potrzebujemy do składu, ale też takich nieoczywistych i nieprzypadkowych – podsumował na antenie „Kanału Sportowego”.




Do wielkiego wyścigu dojdzie zapewne w przyszłym roku. Nie znamy jeszcze dokładnej daty, ale można przewidywać, że nastąpi ona na jego początku.

Co z przyszłością Jakuba Kiwiora? Nowe doniesienia ws. polskiego obrońcy

Jakub Kiwior wciąż nie ugruntował swojej pozycji w Arsenalu. Według doniesień włoskiej prasy kluby z Serie A ochoczo przyglądają się polskiemu obrońcy.




Wróci do Italii?

Jakub Kiwior nie ma pewnego miejsca w składzie Arsenalu. Polak co jakiś czas otrzymuje szanse od Mikela Artety, jednak wciąż nie może liczyć na regularną grę. W związku z jego sytuacją media regularnie spekulują na temat jego transferu.




Kapitalny sezon polskiego napastnika w Holandii. Świetne statystyki w fatalnym klubie [CZYTAJ]

Jeszcze niedawno były piłkarz Spezii był łączony z Milanem i Napoli. Teraz nowe doniesienia przekazała „La Gazzetta dello Sport”. Według wspomnianego źródła zainteresowanie aktualnych mistrzów Włoch jest realne. Kiwior ma być jednym z nazwisk, które mogą dołączyć do ekipy z Neapolu.




– Dokonamy trzech lub czterech transferów. Przyjdzie boczny obrońca, środkowy obrońca, a następnie jeden lub dwóch pomocników – mówił Aurelio De Laurentiis.




Na razie nie wiadomo jednak, jaką formę transferu mogą przybrać przenosiny Kiwiora. Jeszcze niedawno Arsenal nie chciał się zgodzić na jego wypożyczenie. Transfer definitywny może być również nieosiągalny ze względu na długi kontrakt Polaka.

Przypomnijmy, że Kiwior jest związany z Kanonierami umową do końca czerwca 2028 roku. Portal transfermarkt.de wycenia 23-latka na 25 mln euro.

Źródło: La Gazzetta dello Sport

Kapitalny sezon polskiego napastnika w Holandii. Świetne statystyki w fatalnym klubie

Kacper Kostorz, który był do niedawna uznawany za wielki polski talent, odbił się od Ekstraklasy. Obecnie przeżywa jednak swój najlepszy sezon w karierze. Na zapleczu Eredivisie radzi sobie świetnie i strzela gola za golem. 




24-letni już piłkarz ma za sobą kilka polskich klubów. W 2019 roku trafił do Legii Warszawa z Podbeskidzia, w którym w 60 meczach strzelił 3 gole i zanotował asystę. Dla stołecznej drużyny rozegrał jednak już tylko 15 spotkań i strzelił dwa gole oraz dołożył ponownie asystę. Ostatecznie większość pobytu w stolicy spędził na wypożyczeniach.




Na jakiś czas wrócił nawet do Podbeskidzia, a po drodze trafił też do Miedzi Legnica. Legia zdecydowała się finalnie na rezygnację z napastnika, a zgłosiła się po niego Pogoń Szczecin. „Portowcy” zdecydowali się jednak również go wypożyczyć. Początkowo Kostorz trafił do Korony Kielce i… holenderskiego Den Bosch.

Sezon życia

Właśnie w barwach klubu z Eerste Divisie 24-latek zyskał swoją najlepszą w dotychczasowej karierze formę. Jak na razie rozegrał w bieżącym sezonie 20 meczów i strzelił 8 goli. Na koncie ma także 4 asysty. Ostatnio zrobiło się głośno o jego trafieniu piętą.

Warto przy tym zaznaczyć, że Kostorz takie statystyki notuje w jednej z najgorszych ekip Eerste Divisie. Den Bosch zajmuje dopiero 18. miejsce w tabeli z zaledwie 15 punktami na koncie. Strzelili również tylko 22 bramki, a aż 8 z nich było autorstwa Polaka. Niewykluczone, że wypożyczenie do Holandii będzie dla Kostorza przepustką do powrotu do silniejszych klubów Ekstraklasy i wywalczenie sobie pierwszego składu.

Bułka odniósł się do słów Grabary. „Gra w reprezentacji to dla mnie coś więcej niż gra w klubie”

Marcin Bułka odniósł się do ostatnich słów Kamila Grabary odnośnie gry w reprezentacji Polski. Bramkarz OGC Nice stwierdził, że dla niego gra w narodowych barwach jest zdecydowanie ważniejsza niż w klubie.




Przed kilkoma tygodniami na kanale „Foot Truck” pojawił się wywiad z Kamilem Grabarą. 24-latek poruszył m.in. temat hierarchii na pozycji bramkarza w reprezentacji Polski. Przyznał on wprost, że rola trzeciego bramkarza mu nie odpowiada. Powiedział, że po prostu mu się nie chce być trzecim w hierarchii na tej pozycji. Dodał także, że mając na uwadze duży natłok meczów wolałby po prostu mieć cztery dni wolnego. Tę wypowiedź znajdziecie TUTAJ.




Teraz do powyższych słów Kamila Grabary odniósł się jego rówieśnik, Marcin Bułką. Robiący w tym sezonie we Francji ogromną furorę Bułka na łamach „Meczyków” skomentował słowa Grabary. Przedstawił także swoją perspektywę na kwestię hierarchii w bramce reprezentacji Polski.

–  To jest jego preferencja. Jeżeli tak uważa, to OK – skomentował słowa Grabary Bułka.

– Ja, gdy zostałem dowołany do kadry, to cieszyłem się z tego. Gra w reprezentacji to dla mnie coś więcej niż gra w klubie. I raczej się to u mnie nie zmieni. Chcę być w kadrze, chcę rywalizować, chcę grać. Jeżeli dostaję szansę, to pakuję się i lecę – przyznał Marcin Bułka.

– Nie jestem tam po to, by podawać piłki, tylko po to, by rywalizować. Idę po to, by być numerem jeden, a to, że jest to w zasięgu – to druga sprawa – uzupełnił.




W tym sezonie francuskiej Ligue 1 Marcin Bułka rozegrał 17 meczów. Wpuścił w nich zaledwie 9 bramek. Aż 11-krotnie notował czyste konto. Po najnowszej aktualizacji wartości rynkowych na portalu „Transfermarkt” 24-latek jest wyceniany na 15 milionów euro.





źródło: meczyki.pl

Wielka inwestycja Cristiano Ronaldo legnie w gruzach? Portugalczyk może stracić fortunę

Cristiano Ronaldo zainwestował jakiś czas temu w hotel. Zapowiada się jednak, że jego wkład zostanie utopiony. Przebudowa budynku nadal się nie rozpoczęła, choć miała… dobiegać końca. 




Portugalczyk miał zamiar przebudować zabytkową kamienicę w centrum Manchesteru i uczynić z niej hotel. Wszelkie potrzebne pozwolenia otrzymał w grudniu 2020 roku. W sumie zatrudnienie w nim, według planów, znaleźć miało nawet 900 osób.

Utopiona fortuna

Ronaldo zainwestował w generalne przebudowanie budynku, które z kolei planowano zakończyć jeszcze w bieżącym roku. „The Sun” podaje jednak, że… prace nawet się nie zaczęły. Kamienica pozostaje tak samo pusta, jak miało to miejsce w ostatnich kilkunastu latach.




Planowano przeprowadzić całkowitą renowację na zewnątrz oraz wewnątrz budynku. Jak na razie nie zrobiono jednak nic. Sama kamienica natomiast grozi zawaleniem. W środku mają wisieć kable, a podłogi wręcz się rozpadać.




Przed Ronaldo jednak jeszcze większy problem – pozwolenie na przebudowę wygasło w grudniu. Oznacza to, że Portugalczyk, w przypadku dalszego zainteresowania inwestycją, musiałby liczyć się z kolejnymi, ogromnymi kosztami, aby uzyskać potrzebne zgody.




Co ciekawe, nie była to pierwsza taka inwestycja 37-latka. Piłkarz posiada już hotele w Lizbonie czy Nowym Jorku, a nawet na Maderze. Plany budowy nowego obiektu w Manchesterze zakładały stworzenie czterogwiazdkowego kurortu ze 151 pokojami. Obiekt miał również zawierać dwa bary, taras widokowy czy salę gimnastyczną.

PZPN nie był przeciwko meczu z Rosją w barażach o mundial? Zaprotestowali piłkarze

Reprezentacja Polski w marcu 2022 roku miała zagrać dwa mecze barażowe (z Rosją i Szwecją lub Czechami) o awans na mistrzostwa świata w Katarze. Finalnie zagrali tylko jeden – ze Szwecją, ze względu na atak Rosji na Ukrainę. Jak się okazuje, pierwotna decyzja PZPN w tej sprawie była zupełnie inna. 




Ostatnie kilka dni, tygodni, a nawet miesięcy, to wyciek kolejnych skandalicznych informacji o działaniach obecnego PZPN-u. W ostatnim czasie na światło dzienne wyszło przykładowo, że działacze związku mieli do Kataru sprowadzać alkohol. Tomasz Włodarczyk twierdził nawet, że „pito niemal bez przerwy. Po pokojach i nie tylko”.

Mecz z Rosją miał się odbyć

Na tym jednak nie koniec. Tomasz Włodarczyk w programie „Pogadajmy o piłce” poddał w wątpliwość sytuację z początku zeszłego roku. Wówczas PZPN świetnie wyszedł z zaplanowanego meczu barażowego z Rosją. Spotkanie zbiegło się z wybuchem wojny na Ukrainie, na co związek zareagował zdecydowanie – odmówił gry ze „Sborną”, ale… na ich terenie.




Pierwsze oświadczenie dotyczyło zgody na mecz na neutralnym terenie. To dopiero piłkarze mieli zawetować starcie, czym zmusili federację do reakcji.




– Za kulisami piłkarze szykowali osobne oświadczenie, nie zgadzając się z PZPN-em, że absolutnie nie będą grali z Rosją w żadnej formie. I ten komunikat dotarł do Cezarego Kuleszy w ostatniej chwili. W piątek miał się ukazać komunikat piłkarzy, że nie zgadzają się z PZPN-em i nie będą grali z Rosją na żadnych warunkach. Nie zgodzili się na to przede wszystkim Wojciech Szczęsny i Tomasz Kędziora, którzy mają żony Ukrainki. Był ogromny sprzeciw wobec tej decyzji PZPN-u i oficjalnie oni w ostatniej chwili zmienili tę decyzję na ostrzejszą, że nie grają w ogóle. Żeby nie rozjechać się z piłkarzami – opisał Włodarczyk. 

Ostatecznie z Rosją faktycznie nie zagraliśmy. Zmierzyliśmy się natomiast ze Szwecją, którą pokonaliśmy 2-0 i awansowaliśmy na mundial.

Zmiany właścicielskie w Manchesterze United. „Jesteśmy zachwyceni zawarciem umowy”

Manchester United przekazał informacje w sprawie sprzedaży części udziałów. Nowym współwłaścicielem angielskiego klubu został prezes firmy INEOS, Sir Jim Ratcliffe. Reszta udziałów pozostanie w rękach Glazerów.




25% dla Ratcliffe’a

Doniesienia w sprawie sprzedaży Manchesteru United pojawiały się już od wielu miesięcy. Już w zeszłym roku rodzina Glazerów chciała pozbyć się części udziałów. Chętny do przejęcia całego klubu był katarski fundusz. Amerykanie woleli jednak sprzedać tylko ułamek praw do Czerwonych Diabłów.




Kwiatkowski ostro o rozstaniu z PZPN. „Forma pozostawiała wiele do życzenia” [CZYTAJ]

Klub poinformował, że nowym współwłaścicielem został prezes firmy INEOS. Mowa o Sir Jimie Ratcliffie, który zarządza również francuskim OGC Nice. Według podanych przez Manchester United informacji inwestor ma zarządzać operacjami w sekcji piłkarskiej. Ponadto Ratcliffe zadeklarował się na inwestycje w wysokości 300 mln dolarów.




– Jesteśmy zachwyceni zawarciem umowy z Sir Jimem Ratcliffem i INEOS. W ramach przeglądu strategicznego z listopada 2022 roku postanowiliśmy przyjrzeć się różnym alternatywom, które pomogą Manchesterowi United, koncentrując się na zapewnieniu sukcesów naszym drużynom męskim, żeńskim i młodzieżowym. Sir Jim i INEOS wniosą do klubu bogate doświadczenie komercyjne, a także znaczne zaangażowanie finansowe – czytamy w komunikacie klubu.





Źródło: Manchester United, Przegląd Sportowy Onet

Kwiatkowski ostro o rozstaniu z PZPN. „Forma pozostawiała wiele do życzenia”

Jakub Kwiatkowski był niedawno gościem w Kanale Sportowym. Były pracownik Polskiego Związku Piłki Nożnej porównał Cezarego Kuleszę i Zbigniewa Bońka w roli prezesa federacji.




Porównanie prezesów

PZPN niedawno zwolnił Jakuba Kwiatkowskiego. Były team manager i rzecznik prasowy reprezentacji Polski w Kanale Sportowym porównał rządy federacji pod wodzą Zbigniewa Bońka i Cezarego Kuleszy. Kwiatkowski mocno skomentował działania drugiego z wymienionych.




– Ta kadencja aktualnego prezesa przebiega troszeczkę ze wspólnym mianownikiem – pokazania, że jest się lepszym niż Boniek. Pytanie, kto był lepszy w tej sytuacji, wspominając to, jak się żegnano z Tobą, a jak ze mną – powiedział do Tomasza Iwana, który rozstał się z kadrą jeszcze za czasów poprzedniego prezesa.

Hiszpański dziennikarz dosadnie o Robercie Lewandowskim. „Nie jest już nietykalny” [CZYTAJ]




Jakub Kwiatkowski ma za złe Polskiemu Związkowi Piłki Nożnej styl, w jakim go pożegnano. Były rzecznik prasowy federacji nie otrzymał żadnego powodu wypowiedzenia. Jego zdaniem Zbigniew Boniek żegnał się z pracownikami w zdecydowanie lepszym stylu.

– Pamiętam, jak prezes Boniek żegnał Jerzego Brzęczka. Poczekał do nowego roku, żeby nie robić tego typu rzeczy przed świętami. Tutaj postanowiono inaczej. Forma pozostawiała wiele do życzenia. Ani dziękuję, ani niczego, ani jakie były powody. No OK… – podsumował „Kwiatek”.





Źródło: Kanał Sportowy


TROLLNEWSY I MEMY