W Ekstraklasie często jesteśmy świadkami, krótko mówiąc, skąpstwa. Zarządy polskich klubów niejednokrotnie zawzięcie walczą o obniżenie kwoty wykupu jakiegoś piłkarza, choćby o kilka tysięcy euro. Jasne, zawsze to jakaś oszczędność. Jednak jak się okazuje, czasami lepiej po prostu przyjąć warunki narzucane przez klub sprzedający.
Lech przykładem jak nie kupować piłkarzy
Tomasz Włodarczyk z portalu Meczyki.pl wdał się w ciekawą dyskusję pod swoim wpisem na Twitterze. Dziennikarz przytoczył pod postem historię negocjacji Lecha Poznań z FK Teplice w sprawie transferu Alexa Krala.
„Kolejorz” walczył o obniżenie kwoty o 100-200 tysięcy. Ostatecznie pojawiła się Slavia Praga, która rzuciła na stół 900 tysięcy euro i zakończyła negocjacje.
Aktualnie Alex Kral występuje w Spartaku Moskwa, do którego z Czech odszedł za 12 mln euro. Co więcej, Włodarczyk podał, że 22-letni piłkarz ze stolicy Rosji odejdzie za około 8 mln więcej.
Dlatego też wątpię skoro nie chcą płacić 600-700 tys. euro.
I tu podobna historia. Lech negocjował kiedyś Alexa Krala (FK Teplice). Walczył o obniżkę 100-200 k. Slavia wzięła go za 900 tys. Po roku sprzedała za 12 mln euro do Spartaka! Kral ma zaraz pójść za 20+ mln euro.
— Tomasz Włodarczyk (@wlodar85) December 18, 2020
Nie nauczyli się na błędach
Dziury w obronie Lecha Poznań zmotywowały zarząd do podjęcia zimą odpowiednich kroków. „Kolejorz” ma doczekać się wzmocnień w postaci stoperów, zaś pierwszym z nich miał być piłkarza Banika Ostrawa, Patrizio Stronatii.
Jak dowiedział się wspomniany wcześniej dziennikarz, czeski klub nie zamierza sprzedawać defensora za grosze. Cena za 26-latka waha się między 600 a 700 tysięcy euro. Jak dowiedział się jednak Włodarczyk, Lech chciałby jeszcze tę cenę obniżyć.
Na jakim etapie są negocjacje ws. Patrizio Stronatiego? Lech nie chce płacić ustalonej przez Banik kwoty: https://t.co/VH1K2I5JYf
— Tomasz Włodarczyk (@wlodar85) December 18, 2020