W poniedziałek FC Barcelona oficjalnie zaprezentowała Xaviego, jako nowego szkoleniowca Blaugrany. Poza zmianami w sztabie już zimą na Camp Nou może pojawić się kilku ciekawych zawodników.
Powrót w nowej roli
Xavi wrócił do Katalonii, lecz tym razem nie będzie biegać po boisku. 41-latek ma wyciągnąć FC Barcelonę z kryzysu sportowego, jak i ekonomicznego. Były reprezentant Hiszpanii swoją pracę rozpoczął od wprowadzenia rygorystycznego regulaminu dla zawodników.
Na całego
Marca donosi, że mimo trudnej sytuacji finansowej, zarząd Dumy Katalonii planuje zimowe transfery. Głównym celem Blaugrany jest sprowadzenie środkowego napastnika. Sergio Aguero ze względu na problemy kardiologiczne jest wyłączony z gry przynajmniej do lutego. Martin Braithewaite nie czuje się jeszcze gotowy do powrotu na boisku, a Luuk De Jong nie prezentuje optymalnej formy.
Według hiszpańskiego dziennika FC Barcelona bardzo by chciała, aby jej szeregi zasili Edinson Cavani, Timo Werner i Raheem Sterling. Wszyscy trzeciej nie są zadowoleni ze swojej obecnej sytuacji w klubie i z chęcią poszliby na półroczne wypożyczenie. Duma Katalonii liczy, że uda jej się zaprosić chociaż jednego z wymienionych graczy na krótki epizod na Camp Nou.
Matty Cash bez żadnych przeszkód będzie mógł zadebiutować w reprezentacji Polski. Piłkarz Aston Villi w mediach społecznościowych podziękował prezesowi Polskiego Związku Piłki Nożnej, Cezaremu Kuleszy za pomoc w sprawie dopięcia formalności paszportowych.
Matty Cash oficjalnie Polakiem
Trwało to kilka miesięcy, jednak się udało. Matty Cash i PZPN dopięli wszystkie formalności, aby piłkarz Aston Villi mógł zagrać dla reprezentacji Polski. FIFA wydała zgodę na grę Casha w biało-czerwonych barwach, a sam piłkarz ma już polski paszport.
Bardzo prawdopodobne, iż kibice będą mieli okazję ujrzeć Casha w meczu z Andorą. Spotkanie odbędzie się w piątek 12 listopada o godzinie 20:45.
Podziękował prezesowi za wsparcie
Piłkarz Aston Villi docenił wkład prezesa PZPN. W swoich mediach społecznościowych podziękował Cezaremu Kuleszy za pomoc w sprawie paszportu.
– Panie Prezesie, to była przyjemność poznać się z Panem. Jeszcze raz dziękuję za pomoc, dzięki której dostałem tę szansę – napisał Matty Cash na Twitterze.
Panie Prezesie, to była przyjemność poznać się z Panem. Jeszcze raz dziękuję za pomoc, dzięki której dostałem tę szansę 🇵🇱 @Czarek_Kuleszapic.twitter.com/Ye4tzFhRB6
Wdzięczność Matty’ego Casha względem Cezarego Kuleszy ma jeszcze większy wydźwięk po jego wywiadzie dla Guardiana. Piłkarz Aston Villi stwierdził, że „Zbigniew Boniek nie chciał go wysłuchać„.
Dawid Hanc, obecnie piłkarz rezerw Zagłębia Lubin, zyskał w Polsce popularność dzięki pewnemu filmikowi, który z pewnością widziała większość z Was. Co dziś dzieje się z „Młodym następcą Cristiano Ronaldo”? Jakie były kulisy powstania tego legendarnego już filmiku? Na wszystkie nurtujące pytania odpowiedział w rozmowie z portalem „weszło.com” sam zainteresowany.
23 września 2012 roku. To właśnie wtedy w internecie, a dokładnie w serwisie youtube, pojawił się film z udziałem Dawida Hanca. Za nagranie materiału odpowiadał ojciec Dawida, który nazwał film z umiejętnościami swojego syna „Młody następca Cristiano Ronaldo Dawid Hanc 10 lat”. Tytuł okazał się strzałem w dziesiątkę, gdyż do dziś film uzbierał ponad 34 miliony wyświetleń! W 2018 roku próbowano powtórzyć sukces sprzed lat, jednak nowszy materiał z umiejętnościami Hanca obejrzano „tylko” 360 tysięcy razy.
Głównie przez chwytliwy tytuł film zyskał dość dużą popularność w Polsce. Jako że w 2012 roku youtube nie był tym, czym jest teraz, to nagranie zostało obejrzane wiele razy także poza granicami naszego kraju. Film z udziałem obecnego piłkarza Zagłębia Lubin zyskał tak dużą popularność, że na różnego rodzaju grupach czy forach co jakiś czas wraca jego temat. Hanc drugim Ronaldo nie został, obecnie gra w rezerwach Zagłębia Lubin.
Obecnie III liga
Kariera Dawida Hanca z pewnością nie potoczyła się tak, jakby chciał tego zarówno sam piłkarz, jak i jego ojciec. Obecnie Dawid ma 19 lat i po kilku latach treningów w akademii Zagłębia Lubin, wciąż nie doczekał się debiutu w pierwszej drużynie. W tym sezonie 19-latek rozegrał 13 spotkań na poziomie III ligi, gdzie zdołał strzelić do tej pory jedną bramkę. W ostatnim czasie miał okazję trenować z pierwszą drużyną, jednak na ten moment do Ekstraklasy jest mu jeszcze daleko.
– Pracuję na to, żeby dostać szansę pokazania się w Ekstraklasie. Chcę profesjonalnie grać w piłkę, wszystko poukładałem pod ten sport. Wierzę, że to zaprocentuje w przyszłości. Nie chcę deklarować, że za kilka lat będę grał w Ekstraklasie czy w ligach zagranicznych, bo nie wiem co przyniesie przyszłość. W piłce trzeba mieć szczęście i musi też dopisywać zdrowie – powiedział Dawid Hanc.
Kulisy powstania filmu
Tak jak już wspomnieliśmy, za nagraniem filmu stał ojciec Dawida Hanca, Bogdan. W najnowszym tekście na portalu „weszło.com” pojawiły się wypowiedzi zarówno syna jak i ojca. Jak się okazuje, to ojciec piłkarza zainicjował nagranie i wrzucenie filmu do sieci, a Dawid się na to zgodził.
– Pamiętam, że wyszło to intuicyjnie. Byłem z tatą na boisku i w pewnym momencie powiedział mi, że będzie mnie nagrywał i zasugerował, żebym porobiłparę zwodów. Od tego się zaczęło, a później sukcesywnie dogrywane były kolejne fragmenty, które zostały wykorzystane w tym głównym filmie. Tata mi mówił, że zrobił to po to, żeby później łatwiej mi było trafić do innych klubów, którym porozsyła ten film – opowiedział Dawid Hanc.
– Myślę, że najważniejsze było to, że tata nic nie robił za moimi plecami. Wszystko mi mówił i ze mną konsultował. Do niczego mnie nie zmuszał. Też chciałem, żeby powstał ten film. Ani tata ani ja nie znaliśmy się na montażu. Pomógł nam mój kuzyn, dodał fajną muzyczkę, a decyzja o publikacji tego filmu była nasza wspólna – zaznaczył piłkarz.
– Pomysł był taki, żeby nagrać to, co potrafi Dawid i pokazać to też innym. Aczkolwiek nikt nie sądził, że to zrobi taką furorę w sieci. Historia jest taka, że po prostu wziąłem zwykły aparat i nagrałem filmik, a decyzja o publikacji była nasza wspólna – dodał ojciec 19-latka.
Zbigniew Boniek na kanale „Prawda Futbolu” skomentował słowa Roberta Lewandowskiego na temat szkolenia w Polsce. Były prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej stwierdził, że kapitan biało-czerwonych nie zna tematu, bo od lat mieszka za granicą.
Kapitan reprezentacji ostro o polskim szkoleniu
Robert Lewandowski podczas wtorkowej konferencji prasowej wypowiedział się na temat szkolenia w Polsce. Kapitan biało-czerwonych stwierdził, że jest wiele do poprawy. Napastnik Bayernu Monachium przyznał, że szkolenie musi iść w konkretnym systemie przez wiele lat.
– Nie możemy mówić, że w szkoleniu jest dobrze i przyszłościowo. Nie jest. Gdyby wszystko funkcjonowało dobrze, bylibyśmy w innym miejscu. Jest bardzo dużo do poprawy – powiedział Robert Lewandowski.
– Nie widać u nas piłkarskiej jakości. Nie wprowadzamy co roku, chociażby dwóch nowych piłkarzy do pierwszej kadry lub do reprezentacji młodzieżowych. Od paru lat wypowiadam się na temat szkolenia i moje zdanie się nie zmienia, bo nie widzę, by zmieniało się szkolenie. Na pewno nie na tyle, żebym pomyślał: „O! Widzę światełko w tunelu” – dodał snajper Bayernu Monachium.
Boniek odpiera słowa Lewandowskiego
Słowa Roberta Lewandowskiego nie spodobały się Zbigniewowi Bońkowi. Były prezes PZPN na kanale „Prawda Futbolu” odniósł się do zarzutów napastnika Bayernu Monachium. Boniek bronił się wprowadzeniem Centralnej Ligi Juniorów, Pro Junior System oraz przepisem o młodzieżowcu.
– Robert w ogóle nic nie wie na temat szkolenia w Polsce od 8-10 lat, bo go w Polsce nie ma. Z tego, co słyszałem, to bardzo pozytywnie wypowiadał się o młodych piłkarzach, którzy się pojawiali na kadrze. Zawsze można dyskutować – ocenił były prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej.
Śląsk Wrocław wystosował specjalny list do Cezarego Kuleszy. Klub narzeka w nim na pracę sędziów oraz prosi prezesa PZPN o interwencję. Szczególną uwagę zawrócono na system VAR.
W naszym kraju bardzo często patrzy się na decyzje podejmowane przez sędziów. W zasadzie nieważne, co zadecyduje arbiter w danej sytuacji – i tak znajdą się zwolennicy oraz przeciwnicy jego decyzji. Mimo wprowadzenia systemu wideoweryfikacji problem ten nie ustaje. Ba, prawdopodobnie jeszcze się nasila.
Interwencja
Kolejne kontrowersje pojawiły się w meczu Śląska Wrocław z Jagiellonią Białystok (2-2). Chodzi o sytuację z 26. minuty, gdy Israel Puerto ostro potraktował Mateusza Praszelika. Za faul zobaczył jednak tylko żółtą kartkę, mimo stanowczych protestów piłkarzy WKS-u.
– Faul Puerto na Praszeliku to nie był atak na piłkę. To była sytuacja, w której można było zrobić poważną krzywdę Mateuszowi. To był faul zagrażający zdrowiu zawodnika. Tak jak z boiska wydawało mi się, że to czerwona kartka, tak po obejrzeniu akcji na wideo tym bardziej uważam, że to jest czerwona kartka. Nie mogę tego zrozumieć – mówił po spotkaniu Jacek Magiera, trener Śląska.
Na żalu się nie skończyło. Wrocławianie postanowili wziąć sprawy w swoje ręce i napisać list do Cezarego Kuleszy. W nim proszą o interwencję prezesa PZPN-u.
– Jedną z zasad, jaką kierujemy się w Śląsku Wrocław, jest nie komentowanie – zwłaszcza publicznie – decyzji podejmowanych przez arbitrów prowadzących mecze naszych drużyn. Niestety, wydarzenia ostatnich miesięcy zmuszają nas do odejścia od naszych zasad i zajęcia stanowiska w sprawie rażących błędów sędziowskich, jakich jesteśmy świadkami od początku sezonu 2021/2022 – zaczyna się pismo.
W dalszej części Śląsk wymienia wszystkie błędne decyzje sędziów z ostatnich spotkań Ekstraklasy. Łącznie wskazali pięć meczów.
– To jedynie kilka najbardziej rażących przykładów dotyczących Śląska Wrocław z ostatnich kolejek. Sytuacji takich było więcej i co najważniejsze – nie dotyczyły wyłącznie naszej drużyny. Sygnały płynące z innych klubów wyraźnie świadczą o tym, że jest to problem szerszy, który dotyka wszystkich uczestników rozgrywek PKO Ekstraklasy – kontynuują.
Mimo że Xavi został zaprezentowany jako nowy trener FC Barcelony zaledwie 2 dni temu, to zdążył on już przeprowadzić pierwsze zmiany w funkcjonowaniu zespołu. 41-letni szkoleniowiec wprowadził kilka zmian, mających na celu lepszą integrację zespołu, a także odpowiednie nastawienie do treningów oraz meczów.
Xavi Hernández został zaprezentowany jako nowy trener FC Barcelony w poniedziałek, 8 listopada 2021 roku. Hiszpański szkoleniowiec związał się z klubem, którego jest wychowankiem, umową do końca sezonu 2023/2024. 41-latek przejął dowodzeniem nad zespołem po Sergim Barjuanie, który był tymczasowym trenerem po tym, jak zwolniony został Ronald Koeman.
Xavi pracę w klubie rozpoczął od zmian w sztabie szkoleniowym pierwszego zespołu. W ostatnich miesiącach Barçę notoryczne nawiedzały liczne plagi kontuzji. W związku z tym były piłkarz Blaugrany zdecydował się rozstać z dotychczasowym trenerem od przygotowania fizycznego, Albertem Rocą, który został sprowadzony przez Ronalda Koemana. Ponadto z klubem pożegnał się szef fizjoterapeutów, Juanjo Brau, który pracował tam od 17 lat. Do tego zwolniony został analityk Jordi Melero. W ich miejsce Xavi sprowadził Ivana Torresa, Carlosa Nogueirę oraz Jaume Munilla.
Rewolucja w zasadach
Niemałą rewolucję przeszły również obowiązujące piłkarzy zasady i obowiązki. Według informacji przekazanych przez hiszpańskie media jasno wynika, że Xavi chce postawić na poprawę atmosfery w zespole, a także na odpowiednie nastawienie do treningów oraz meczów. Poza wspólnym spędzaniem czasu nowy trener Blaugrany wymaga od swoich podopiecznych, by ci pojawiali się prędzej w ośrodku treningowym. Dzień ma rozpoczynać się od wspólnego śniadania, co ma nie tylko na celu kontrolowanie piłkarzy w kwestii żywienia, ale także ma prowadzić do polepszenia atmosfery.
Lista zmian wprowadzonych przez Xaviego:
Piłkarze mają zakaz używanie telefonów w ośrodku treningowym, szatni i autokarze.
Każdy piłkarz po przyjściu na trening ma przywitać się z każdym pracownikiem klubu. Każdy piłkarz będzie miał indywidualny plan ćwiczeń na siłowni i rozpisaną dietę.
Piłkarze kontuzjowani i wykluczeni z kadry meczowej mają pojawić się godzinę przed meczem na Camp Nou.
Osobiste podróże piłkarzy Barcelony będą ściśle kontrolowane. Już pierwsze podróże Pique zostały odwołane przez Xaviego
Kacper Kozłowski należy do grona największych polskich talentów. 18-latek bryluje boiskową dojrzałością, ale przede wszystkim przebojowością. Nastolatka docenił portal „CIES”, umieszczając go na szczycie najlepiej dryblujących piłkarzy do 18. roku życia.
Kozłowski początkowo pokazywał się w Pogoni Szczecin, gdzie dostrzegł do Paulo Sousa. Portugalczyk powołał pomocnika na Euro 2020, nim ten wszedł w pełnoletność. Tym samym piłkarz „Portowców” stał się najmłodszym zawodnikiem, który kiedykolwiek wystąpił na turnieju finałowym mistrzostw Europy. Miał wówczas 17 lat i 246 dni.
Nadal imponuje
Latem o Kozłowskiego pytało wiele klubów, oferując Pogoni za niego spore pieniądze. 18-latek został jednak w Szczecinie i na razie stanowi ważną postać drużyny Kosty Runjaicia. „Portowcy” znajdują się obecnie na trzecim miejscu w Ekstraklasie, zaś sam pomocnik ma na koncie trzy bramki i trzy asysty w 12 występach.
Nastolatek imponuje jednak nie samymi statystykami. Serwis „CIES”, zajmujący się zbieraniem statystyk ze świata piłki opublikował ranking najlepiej dryblujących piłkarzy do lat 18 w 33 najlepszych ligach świata. Według danych portalu Kozłowski zajmuje w zestawieniu pierwsze miejsce, z 61-procentową skutecznością.
Nie jest to najwyższa skuteczność, gdyż wyższą wykazują się między innymi Jude Bellingham (Borussia Dortmund) czy Yaser Asprilla (Envigado FC). Obaj panowie mają po 70 proc. skuteczności. Kozłowski zajmuje jednak pierwsze miejsce, ze względu na czas, jaki poświęcał na drybling. Ten wynosi zaledwie ponad 11 minut. Dla porównania w przypadku wspomnianych wyżej zawodników to kolejno: 18 minut i 34 sekundy oraz 20 minut i 9 sekund.
Według „CIES” Kozłowski posiada dzięki temu najwyższy „indeks dryblingu”. W przypadku Polaka wynosi on 5.30. Drugi na podium Joan Cruz posiada 4.10, zaś trzeci Casper Terho – 3.89.
Już dziś rozpoczną się zmagania w WTA Finals w Guadalajarze, gdzie rywalizują najlepsze tenisistki na świecie. W tym gronie jest oczywiście Iga Świątek. Z okazji wielkiego święta tenisa bukmacher Betcris przygotował specjalną promocję, która gwarantuje nam freebet w wysokości 25 PLN.
Przed Igą Świątek niełatwe zadanie. Polka trafiła bowiem do wyjątkowo nieprzyjemnej dla siebie grupy, a przeciwniczkami naszej najlepszej zawodniczki będą: Sakkari, Badosa oraz Sabalenka.
Freebet 25 PLN za WTA Finals w Betcris
Specjalną promocję na WTA Finals przygotował bukmacher Betcris. Gwarantuje on freebet w postaci 25 PLN. Jak skorzystać z oferty?
Dokonaj wpłaty za minimum 50 PLN i postaw kupon SOLO za minimum 50 PLN, który zawiera zdarzenie dotyczące meczów rozgrywanych w ramach tenisowego turnieju WTA Finals w Guadalajarze.
Niezależnie od rozstrzygnięcia na kuponie, gracz otrzyma freebet w wysokości 25 PLN.
Darmowy zakład można wykorzystać na kupon SOLO (z oferty przedmeczowej lub live z wyłączeniem sportów wirtualnych) zawierający zdarzenie dotyczące meczów rozgrywanych w ramach tenisowego turnieju WTA Finals.
Minimalny kurs zdarzenia wynosi 1.80.
Oferta obowiązuje w dniu 10.11.2021 roku od godziny 10:00 do 12.11.2021 do godziny 10:00.
Jeśli nie masz jeszcze konta u bukmachera Betcris zarejestruj się z tym linkiem i kodem GRAMGRGUBO. Skorzystaj z oferty powitalnej bukmachera w postaci zakładu bez ryzyka i freebetu.
Piłkarze reprezentacji Polski przygotowują się do najbliższych dwóch spotkań w narodowych barwach. Na wtorkowej konferencji prasowej pojawił się Robert Lewandowski, który odpowiedział na kilka pytań dziennikarzy. Kapitan reprezentacji Polski został zapytany także o Złotą Piłkę.
Reprezentacja Polski rozpoczęła przygotowania do dwóch ostatnich spotkań w ramach eliminacji do Mistrzostw Świata. Obecnie Biało-Czerwoni przebywają w Hiszpanii, gdzie przygotowują się do wyjazdowego spotkania z Andorą. Po tym meczu Polacy przylecą do Polski, gdzie rozpoczną przygotowania do ostatniego meczu z Węgrami.
Dla kogo Złota Piłka?
We wtorek odbyła się druga konferencja prasowa reprezentacji Polski podczas listopadowego zgrupowania. Tym razem z dziennikarzami skonfrontował się Robert Lewandowski. Kapitan naszej drużyny narodowej opowiedział nieco o nastrojach oraz o najbliższych spotkaniach, ale także udzielił głosu nt. zbliżającej się gali Złotej Piłki.
– O Złotej Piłce przestałem już myśleć. To nie pomaga. Jakie są spekulacje i informacje. Podchodzę do tego na spokojnie. Są ważniejsze rzeczy na ten moment. Pomyślę o tym w dniu Gali. To wielka rzecz, ale mamy trochę do roboty wcześniej – powiedział Robert Lewandowski.
Zgrupowanie reprezentacji Polski w Hiszpanii ruszyło pełną parą! Na kanale „Łączy nas Piłka” na YouTube pojawił się już pierwszy vlog. Pierwszoplanową rolę odegrał w nim oczywiście Matty Cash, jednak nie zabrakło klatek z innymi kadrowiczami.
24-latka przedstawiono całemu sztabowi reprezentacji oraz związanych z nią pracowników (kucharz, operatorzy itd.). Cash zapoznał się także z resztą piłkarzy powołanych przez Paulo Sousę.
Szpileczka
Na zgrupowaniu pojawił się również Kamil Grabara, dla którego było to pierwsze powołanie do seniorskiej drużyny. 22-latek już w pierwszym vlogu z Hiszpanii zdążył wbić szpilkę Rafałowi Gikiewiczowi, z którym, delikatnie mówią, ma dość napięte stosunki. W przeszłości obaj panowie niejednokrotnie wymieniali się „uprzejmościami” na swój temat.
Gdy bramkarz Kopenhagi zmierzał do swojego pokoju po przyjeździe do hotelu, wraz z nim zmierzała kamera. Nagrywający powitał go ponownie na kanale „Łączy nas Piłka” (wcześniej znajdował się między innymi na nagraniach z reprezentacji do lat 21). Grabara odpowiedział w swoim stylu, przy okazji zaczepiając Gikiewicza.
Zbliżają się mecze z udziałem reprezentacji Polski, więc w typowy już dla siebie sposób dał o sobie znać Jan Tomaszewski. Były reprezentant Polski w wywiadzie dla „TVP Sport” podzielił się swoją opinią nt. kończących się eliminacji do Mistrzostw Świata. Według popularnego „Tomka” Paulo Sousa zawalił nam całe eliminacje.
Najlepsi polscy piłkarze przyjechali na listopadowe zgrupowanie reprezentacji Polski, podczas którego zostaną rozegrane ostatnie spotkania w eliminacjach do Mistrzostw Świata. Najpierw Biało-Czerwoni w piątek zmierzą się na wyjeździe z reprezentacją Andory. Ostatnie spotkanie w eliminacjach podopieczni Paulo Sousy rozegrają w poniedziałek, kiedy na Stadionie Narodowym podejmą reprezentację Węgier. Nie da się ukryć, że to drugie z tych spotkań będzie istotniejsze w kontekście walki o drugie miejsce w grupie.
Sytuacja w grupie
Po 8 rozegranych kolejkach eliminacji do Mistrzostw Świata w strefie europejskiej reprezentacja Polski zajmuje obecnie drugie miejsce w grupie „I”. Na ten moment Polacy mają trzy punkty straty do liderującej Anglii i mają już tylko iluzoryczne szanse na zajęcie pierwszego miejsca. Za plecami Biało-Czerwonych są Albańczycy, a przewaga pomiędzy obiema reprezentacjami wynosi zaledwie dwa punkty.
Tomaszewski atakuje!
Reprezentacja Polski jest na dobrej drodze do zajęcia drugiego miejsca w grupie i zakwalifikowania się do baraży. Mimo to Jan Tomaszewski ciągle jest niezadowolony. Tym razem w rozmowie z „TVP Sport” były bramkarz reprezentacji Polski obarczył winą Paulo Sousę za obecną „nie najlepszą” sytuację w grupie.
– Nie czarujmy się: Sousa zawalił nam eliminacje, głównie przez nieznajomość piłkarzy. Gdybyśmy wywieźli z Węgier i Anglii cztery punkty, to z tymi drugimi rywalizowalibyśmy dzisiaj o pierwsze miejsce w grupie. Musimy pokonać Węgrów, bo wtedy będziemy rozstawieni w barażach, a to oznacza, że zagramy na Stadionie Narodowym. W przeciwnym razie, Cezary Kulesza musiałby się już teraz poważnie zastanowić nad nieprzedłużeniem kontraktu z Portugalczykiem – ocenił Jan Tomaszewski.
– Należy jednak zwrócić uwagę na pewną kwestię. Sousa nie trafia ze składem, i dlatego nie jest to jakimś objawieniem, że rezerwowi wpływają później na końcowy wynik. W tym momencie nie wiadomo, kto jest podstawowym zawodnikiem w zespole Sousy, a kto nie – dodał.
Kamil Glik zawieszony za swoją ostatnią nieudaną interwencję. Polak otrzymał czerwoną kartkę, za co został ukarany. Opuści trzy najbliższe mecze Benevento w Serie B.
33-latek w ostatnim meczu przeciwko Frosinone (1-4) wyleciał z boiska po otrzymaniu czerwonej kartki. Stoper brutalnego faulu dopuścił się już w 25. minucie spotkania. Polak ostro zaatakował kolano jednego z rywali. Sędzia początkowo nie widział przewinienia Glika, lecz po analizie VAR wrócił do sytuacji i wyrzucił go z boiska.
Surowa kara
We wtorek oficjalnie ogłoszono, jaka kara spotka doświadczonego obrońcę. Glik opuści trzy następne spotkania Benevento w Serie B. Stopera zabraknie w meczach z Pisą (21 listopada), Regginą (27 listopada) oraz Vicenzą (30 listopada).
Dla 33-latka była to druga czerwona kartka w tym sezonie ligowym. Wcześniej opuścił już jedną kolejkę Serie B po tym, jak wyleciał z boiska w meczu z Como. Łącznie Glik zanotował 11 występów w tym sezonie w barwach Benevento.
Na ostatnim meczu RC Lens pojawił się kibic z dość nietypową flagą. Wydrukował on na niej… swoje CV!
Do niecodziennej sytuacji doszło podczas spotkania drużyny Przemysława Frankowskiego z Troyes. Jean Guichard, wielki fan Lens pojawił się na trybunach z wielką flagą. Na niej wydrukowane miał swoje CV.
Okazuje się, że Guichard marzy o pracy w swoim ukochanym klubie. W tym celu postanowił pokazać się władzom drużyny z kreatywnej strony. Nie da się ukryć, że zrobił to chyba najlepiej, jak mógł. Poniżej znajdziecie filmik z udziałem wspomnianego kibica.
Cracovia poinformowała o rozwiązaniu umowy z Michałem Probierzem za porozumieniem stron. 49-latek pracował w krakowskim klubie od czerwca 2017 roku.
Rozstanie z Cracovią
– Wraz z dniem 9 XI 2021 roku funkcje I Trenera oraz wiceprezesa ds. sportowych Cracovii przestał sprawować Michał Probierz. Szkoleniowiec żegna się z najstarszym Klubem sportowym w Polsce po ponad czterech latach współpracy. Umowa rozwiązana została za porozumieniem stron – poinformowała Cracovia.
Dwa trofea na koncie po czterech latach prowadzenia klubu
Michał Probierz spędził w Cracovii ponad cztery lata. W tym czasie poprowadził drużynę w 175 spotkaniach. Jego średnia punktów na mecz wyniosła 1,46. Drużyna pod wodzą Probierza dwukrotnie występowała w eliminacjach do europejskich pucharów. Za pierwszym razem po zajęciu czwartego miejsca w Ekstraklasie, za drugim po triumfie w Pucharze Polski. Klub zdobył również Superpuchar.
– Dziękuję Profesorowi Januszowi Filipiakowi za całe wsparcie i zaufanie, na które mogłem liczyć przez cały czas pracy. Dziękuję także Kibicom oraz wszystkim pracownikom Klubu. To był dobry czas, mieliśmy wzloty i upadki, ale zawsze będę miło wspominał te lata – powiedział klubowym mediom Michał Probierz.
Sebastian Staszewski z „Interii” odbył rozmowę z Jakubem Kwiatkowskim, rzecznikiem prasowym reprezentacji Polski. Opowiedział w niej między innymi o sytuacji Matty’ego Casha.
W listopadzie „Biało-Czerwoni” zagrają z Andorą i Węgrami w ostatnich meczach eliminacji mistrzostw świata. Paulo Sousa na te spotkania powołał między innymi Matty’ego Casha. 24-latek może już bez problemu występować w naszej reprezentacji. PZPN dopiął bowiem wszystkie formalności.
Będzie śpiewać
Cash wielokrotnie zapewniał, że uczy się Mazurka Dąbrowskiego. Prawy obrońca obiecał, że odśpiewa nasz hymn narodowy, jeśli otrzyma powołanie do kadry. Okazuje się, że taki warunek postawił mu także Jakub Kwiatkowski. O szczegółach opowiedział Sebastianowi Staszewskiemu z „Interii”.
– W sobotę wysłał mi próbkę (swojego wykonania hymnu – przyp. red.). I jest nieźle, choć śpiewa fonetycznie. Co by nie mówić, to nigdy wcześniej nie mówił w naszym języku, więc nie ma się co dziwić – przyznał Kwiatkowski.
– W Londynie powiedziałem mu tak: słuchaj, nie wiem jak to zrobisz, ale musisz nauczyć się hymnu. Musisz go umieć. Jak będziesz w wyjściowym składzie i pokażą cię kamery, to masz śpiewać. Nie musisz recytować jak najlepszy polski aktor, ale ludzie mają widzieć pasję, energię. I się nauczył, z… youtube’a. Poza tym Cash ma jeszcze parę dni, więc na zgrupowaniu zrobimy mu kilka lekcji – dodał.