Carlo Ancelotti udzielił wywiadu „Il Messagero”. Włoski szkoleniowiec podczas rozmowy zapowiedział, że zakończy trenerską karierę w Realu Madryt.
Przyjdzie czas na podsumowanie
Carlo Ancelotti zdobył w swojej karierze 24 trofea. Szkoleniowiec Realu Madryt w rozmowie z „Il Messagero” przyznał jednak, że liczby nie mają dla niego większego znaczenia. Włoch stwierdził, że dopiero na emeryturze przejdzie do podsumowania swojej kariery.
63-latek przyznał również, że po swoim etapie w Realu Madryt zakończy trenerską karierę.
– Teraz nadal skupiam się na codziennej pracy, na treningach w Realu Madryt. Jeszcze kilka lat temu moim priorytetem były kwestie taktyczne, ale teraz mocniej skupiam się na relacjach międzyludzkich, na poznawaniu nowych ludzi, nowych pokoleń. Real Madryt jest na szczycie futbolu. Po Realu odejdę na emeryturę. Nie ma lepszego miejsca na świecie, aby zakończyć tę przygodę – powiedział szkoleniowiec.
Umowa Carlo Ancelottiego z Królewskimi obowiązuje jeszcze przez dwa sezony. Już jutro Real Madryt rozpocznie swoje zmagania w lidze. Na starcie Królewscy zmierzą się z Almerią na wyjeździe.
Philip Lahm udzielił wywiadu Przeglądowi Sportowemu. Były reprezentant Niemiec wypowiedział się na temat Roberta Lewandowskiego i jego zakończonej przygodzie w Bayernie Monachium.
„Wszyscy na tym wygrali”
Philipp Lahm nie spodziewał się, że Robert Lewandowski będzie chciał opuścić Bayern Monachium. Były reprezentant Niemiec uważa jednak, że wola kontynuowania swojej kariery w innym klubie jest normalna, a zakończenie współpracy Polaka z Bawarczykami nie powinno przekreślać jego osiągnięć.
– Wydawało mi się, że skoro strzelał tyle goli i pobił tyle rekordów, to nie będzie chciał zmieniać otoczenia, że w Bayernie Monachium ma odpowiednie warunki do gry, które mu pasują. Ale jeśli piłkarz koniecznie chce odejść i kwota transferu jest satysfakcjonująca dla jego klubu, to najbardziej rozsądnym rozwiązaniem jest właśnie pozwolenie takiemu zawodnikowi na odejście. Już jakiś czas przed oficjalnym ogłoszeniem transferu Roberta byłem przekonany, że do niego dojdzie. Skoro za gracza w tym wieku można zarobić spore pieniądze i przeznaczyć je na nowych zawodników, to trzeba tak postąpić. Ostatecznie wszyscy są z tego transferu zadowoleni, więc wszyscy na tym wygrali – powiedział Philipp Lahm.
Legendarny piłkarz Bayernu Monachium w rozmowie z Przeglądem Sportowym przyznał, że zapamięta Roberta Lewandowskiego jako całkowitego profesjonalistę. Lahm podkreśla rolę Bayernu Monachium w rozwoju Polaka. Niemiec twierdzi, że to dzięki Bawarczykom „Lewy” wyrósł na czołowego piłkarza świata.
– Zapamiętam Roberta jako całkowitego profesjonalistę, który też bardzo się rozwinął w tym okresie. Pierwsze miesiące miał trudne, widać po nim było, że potrzebuje trochę czasu, żeby się u nas zaaklimatyzować. Zresztą podobnie było w Dortmundzie, gdzie początek miał znacznie słabszy od kolejnych sezonów. Ale jak już poznał dobrze Bayern Monachium i zasady panujące w drużynie i w klubie, to zaczął brać na siebie coraz większą odpowiedzialność. I to w Bayernie stał się czołowym piłkarzem świata. Wszyscy znają i kojarzą jego rekordy, stał się częścią historii Bayernu Monachium – dodał były reprezentant Die Mannschaft.
Były agent Roberta Lewandowskiego udzielił wywiadu TVP Sport. Cezary Kucharski wypowiedział się na temat nadchodzącego sezonu La Liga i oficjalnego debiutu kapitana reprezentacji Polski w FC Barcelonie.
Czas na oficjalny debiut
Już w sobotę o 21:00 FC Barcelona podejmie u siebie Rayo Vallecano. Wielu kibiców oczekuje, że Katalończycy zmiotą rywali, a Robert Lewandowski przy okazji wpakuje przynajmniej jedną bramkę w swoim oficjalnym debiucie.
Cezary Kucharski w rozmowie z TVP Sport przyznał, że Rayo to idealny rywal dla FC Barcelony na rozpoczęcie sezonu ligi hiszpańskiej. Były agent Roberta Lewandowskiego wytypował liczbę bramek kapitana reprezentacji Polski w kampanii 2022/2023.
– Wszyscy oczekują wysokiego zwycięstwa Barcelony i bramek Roberta Lewandowskiego. Rywal jest wręcz idealny, aby dobrze zacząć sezon ligi hiszpańskiej. To wymarzona sytuacja. Na tle Rayo można się świetnie zaprezentować i otworzyć swój strzelecki dorobek. Tego oczekiwałbym od Lewandowskiego – powiedział Kucharski.
– Nie sądzę, żeby Robert miał takie liczby, jak w lidze niemieckiej. Przynajmniej na początku. Zakładam, że Robert regularnie będzie zdobywał bramki. Może nie tak regularnie, jak w Niemczech, ale w pierwszym sezonie powinien strzelić powyżej 20 goli – dodał.
W piątek została opublikowana lista nazwisk nominowanych do zdobycia Złotej Piłki. W gronie wyróżnionych po raz pierwszy od 2005 roku nie znalazł się Lionel Messi. Francuskie media analizują, dlaczego Argentyńczyka zabrakło wśród nominowanych.
Leo Messi nie jest jedynym topowym piłkarzem, który nie znalazł się na liście pretendentów do zwycięstwa w plebiscycie Ballon d’Or. Wśród nominowanych zabrakło m.in. Neymara, Toniego Kroosa czy Thomasa Mullera. Nieobecność siedmiokrotnego zdobywcy Złotej Piłki szokuje, zwłaszcza, że jest to pierwszy plebiscyt od 17 lat, w którym zabraknie 35-latka.
Wśród nominowanych znalazł się natomiast Cristiano Ronaldo. Ta sytuacja również wywołała sporo kontrowersji, a dziennikarze francuskiego L’Equipe postanowili wytłumaczyć, dlaczego ich zdaniem organizatorzy plebiscytu Ballon d’Or zdecydowali się na takie ruchy.
– Świętokradztwo? To na pewno trzęsienie ziemi. Zmiany przepisów nie były korzystne dla Messiego. Nie pomogła mu też zmiana klubu. Był mało widoczny w eliminacjach mistrzostw świata. Jego pierwszy rok w Paryżu był sporym rozczarowaniem. Tylko sześć goli w lidze, ale też wrażenie, że część Leo została w Barcelonie – możemy przeczytać.
– Wydawało się, że spaceruje po swojej najlepszej formie. Jego napięte relacje z trenerem Mauricio Pochettino również miały spory wpływ na formę. Dodatkowo nie pomógł klubowi w odniesieniu sukcesów. PSG szybko odpadło z Ligi Mistrzów. Na początku przegapił proces aklimatyzacji w nowym klubie i od tego się zaczęło – argumentuje prasa.
– Stał się najlepszym strzelcem w historii piłki nożnej. Strzelił sześć goli w Lidze Mistrzów, a bez niego klub nie wyszedłby z grupy. Mimo 37 lat uzbierał 18 bramek w Premier League. Znów błyszczał w najważniejszych momentach – dodają.
Wśród nominowanych do zdobycia Złotej Piłki znalazł się Robert Lewandowski. Zwycięzcę plebiscytu poznamy 17 października.
France Football ogłosiło listę 30 nominowanych piłkarzy do tegorocznego plebiscytu Złotej Piłki. W zestawieniu nie został uwzględniony Leo Messi. Argentyńczyka zabraknie w głównym głosowaniu Złotej Piłki po raz pierwszy od 2005 roku.
Zmiany w plebiscycie Złotej Piłki
W tym roku plebiscyt Złotej Piłki będzie inny niż w poprzednich latach. Organizatorzy głosowania na najlepszego piłkarza na świecie wprowadzili kilka zmian. Najważniejsza z nich dotyczy obejmowanego okresu czasu, za który jest przyznawana nagroda. Ostatnio był to rok kalendarzy, a obecnie jest to sezon piłkarski. W tym roku wybór najlepszego piłkarza na świecie obejmuje poczynania danego zawodnika w sezonie 2021/2022.
Poza tym France Football wprowadziło kilka innych zmian. Dotyczą one przede wszystkim procesu głosowania. Od tego roku prawo głosu przysługuje przedstawicielom wyłącznie 100 najlepszych państw z rankingu FIFA. Wszystkie zmiany, które obowiązują od tego roku, opisaliśmy TUTAJ.
W piątkowy wieczór organizatorzy plebiscytu Złotej Piłki opublikowali listę 30 – ich zdaniem – najlepszych piłkarzy w sezonie 2021/2022. Najwięcej emocji wywołał brak Leo Messiego wśród nominowanych piłkarzy. Pierwszy sezon Argentyńczyka w PSG nie należał do najlepszych, a do tego na jesieni trapiły go urazy. W związku z tym 35-latek nie był uwzględniany wśród faworytów do wygrania Złotej Piłki. Mimo wszystko mało kto się spodziewał, że Messi nie znajdzie się nawet na liście nominowanych. Wszak Argentyńczyk zdobył tę nagrodę w poprzednim roku. Messi nie został uwzględniony w głównym głosowaniu Złotej Piłki po raz pierwszy od 2005 roku.
Lech Poznań awansował do IV rundy eliminacji Ligi Konferencji Europy. Po dwumeczu z Vikingurem Reykjavik Kolejorz pozostawił jednak ogromny niesmak. Były reprezentant Polski, Jan Tomaszewski, skomentował to, co wydarzyło się w czwartkowy wieczór w Poznaniu.
Za nami III runda eliminacji do Ligi Konferencji Europy. Na tym etapie rozgrywek udział brały dwie polskie drużyny – Lech Poznań oraz Raków Częstochowa. Zarówno jedni, jak i drudzy awansowali do ostatniej rundy w kwalifikacjach. Lech oraz Raków powalczą o fazę grupową LKE z kolejno: Dudelange oraz Slavią Praga.
Zdecydowanie wiele emocji było w dwumeczu z udziałem Lech Poznań, niestety w większości były one negatywne. Pierwszy mecz z Vikingurem Reykjavik Lech przegrał na wyjeździe 0:1. Mimo to Kolejorz uważany był za faworyta do awansu przed rozpoczęciem rewanżu. W drugim meczu pomiędzy tymi drużynami stroną przeważającą byli mistrzowie Polski, którzy strzelili dwie bramki w podstawowych 90 minutach. Kiedy wydawało się, że Lechowi nie grozi już nic złego, w 95. minucie Islandczycy strzelili bramkę na 1:2 i doprowadzili do dogrywki. Na całe szczęście poznaniacy w dodatkowych 30 minutach strzelili kolejne dwie bramki, dzięki którym awansowali do IV rundy eliminacji.
Jeszcze przed zakończeniem spotkania na piłkarzy Lecha spadła ogromna fala krytyki. Suchej nitki na mistrzach Polski nie zostawili także eksperci. Swoje „trzy grosze” postanowił dorzucić również Jan Tomaszewski. Były reprezentant Polski wprost mówi o kompromitacji Lecha.
– To są piłkarze-amatorzy. Dzieci, futbolowe dzieci, które ośmieszyły mistrza Polski. Można to „zwycięstwo”, wielkie zwycięstwo Lecha Poznań, określić jednym zdaniem. Był to najbardziej kompromitujący występ polskiej drużyny w europejskich rozgrywkach – skomentował Jan Tomaszewski.
– Nie przypominam sobie bardziej kompromitującego zwycięstwa, bo to było zwycięstwo, ale kompromitujące. Pełnych profesjonalistów nad półamatorami. Umówmy się, tam 70% jest piłkarzy, którzy biegają na boisku dla rozrywki. To, co wczoraj i na Islandii pokazał Lech, zasługuje na to, że kierownictwo Lecha powinno natychmiast zrobić remanent. Dalej tak być nie może – dodał.
Gianluca Di Marzio przekazał nowe informacje w sprawie przyszłości Jakuba Kiwiora. Włoski dziennikarz twierdzi, że West Ham United za Polaka ofertę w wysokości 12 mln euro.
Młoty chcą Polaka
Według Di Marzio Spezia otrzymała ofertę za Jakuba Kiwiora. Po dwukrotnego reprezentanta Polski zgłosił się West Ham United. Anglicy mieli zaoferować za 22-latka 12 milionów euro.
Spezia sprowadziła Jakuba Kiwiora latem 2021 roku ze słowackiej Żyliny. Wówczas włoski klub zapłacił za Polaka nieco ponad 2 miliony euro. 22-latek od tego czasu zanotował 24 występy w barwach ekipy prowadzonej przez Thiago Mottę.
Stefan Effenberg udzielił wywiadu niemieckiemu serwisowi „Sport1”. Były piłkarz Bayernu Monachium wypowiedział się na temat dyspozycji zespołu po odejściu Roberta Lewandowskiego.
Większa wolność dla reszty zespołu
Stefan Effenberg w rozmowie ze „Sport1” stwierdził, że odejście Roberta Lewandowskiego uwolniło jakość innych zawodników. Były piłkarz Bayernu Monachium uważa, że brak Polaka powoduje więcej wolności dla reszty zespołu.
– Wszystko inne kwitnie bez Lewandowskiego, ponieważ całość nie skupia się już na nim. To stwarza również więcej wolności i przestrzeni dla innych zawodników. Ci gracze mają ogromną jakość – powiedział Stefan Effenberg.
John van den Brom odpowiedział na pytania dziennikarzy podczas konferencji prasowej po meczu Lecha Poznań z Vikingurem Reykjavik. Trener mistrzów Polski uważa, że piłkarze Kolejorza nie zasłużyli na tak ostre potraktowanie przez swoich kibiców.
Vikingur pokonany
Lech Poznań wygrał z Islandczykami 4:1. Kolejorz był jednak bardzo nieskuteczny, przez co na rozstrzygnięcie musieliśmy poczekać do końca dogrywki. Trener Kolejorza podczas konferencji prasowej wyjawił, że mistrzowie Polski mieli aż 21 okazji, aby rozstrzygnąć ten dwumecz.
Wiele mówiło się także o zachowaniu kibiców Lecha Poznań. Fani Kolejorza nie byli zadowoleni z gry swojego klubu, dlatego dawali o tym znać okrzykami i szyderczym „Ole!” przy podaniach. John van den Brom przyznał, że to spotkanie kosztowało zespół wiele emocji.
– Cóż za mecz, było dzisiaj bardzo wiele emocji. Najważniejszy jest awans, ale sami byliśmy winni temu, że stało się to dopiero w dogrywce. Mieliśmy mnóstwo szans, a na końcu przeciwnik zdobył gola. Mentalnie był to trudny moment, jednak drużyna zmobilizowała się w dogrywce i wykonała cel – ocenił trener Lecha Poznań.
– Dziwi mnie zachowanie kibiców, nie rozumiałem jednak tego, co krzyczeli z trybun. Kibice zareagowali bardzo emocjonalnie, jednak dobrze zareagowaliśmy na boisku. Jeszcze 2 miesiące temu wszyscy z drużyny byli dumni, a teraz zawodnicy musieli grać przeciwko swoim kibicom – dodał.
– Nie wszystko jest idealne, ale przecież jesteśmy bliscy celu, jakim jest awans do Ligi Konferencji. Przed nami kolejne 2 mecze w Poznaniu i bardzo potrzebujemy wsparcia kibiców. Piłkarze, którzy jeszcze 2 miesiące temu byli oklaskiwani nie zasługują na takie słowa kibiców, jak dzisiaj – podsumował van den Brom.
Lech Poznań awansował do IV rundy eliminacji Ligi Konferencji, jednak styl gry Kolejorza pozostawiał wiele do życzenia. Kibice mistrzów Polski po spotkaniu podeszli pod płot obok terenu, z którego wychodzą piłkarze. Fani Lecha dyskutowali z zawodnikami na temat ich zaangażowania w grę.
Fatalna skuteczność i kompromitacja pomimo wygranej
Lech Poznań pokonał u siebie Vikingura Reykjavik (4:1) w III rundzie eliminacji do Ligi Konferencji. Spotkanie trwało jednak 120 minut, ponieważ Kolejorz w samej końcówce starcia stracił bramkę na 2:1, wcześniej marnując wiele sytuacji.
Fatalna skuteczność i forma zawodników Kolejorza spowodowała frustrację kibiców. Fani przez większość dogrywki szydzili z piłkarzy, krzycząc „Ole!” po podaniach. Mocno oberwało się również Afonso Sousie. Portugalczyk zmarnował rzut karny, niedługo później jednak się zrehabilitował i trafił do siatki Islandczyków po udanej akcji zespołu. Reakcja trybun była dość szokująca – fani Kolejorza wygwizdali strzelca.
Po spotkaniu doszło do kolejnego zamieszania z udziałem kibiców Lecha. Ludzie licznie zgromadzili się obok miejsca, z którego wyjeżdżają piłkarze. Fanatycy mistrzów Polski chcieli podyskutować z zawodnikami i sztabem.
Ludzie gromadzą się przy bramie wyjazdowej. Zapowiada się ciężka noc dla zawodników i sztabu Lecha Poznań.
Po pewnym czasie pojawili się piłkarze i doszło do dyskusji. Do z niej wyniknęło? Z naszych źródeł wynika, że kibice zarzucali zawodnikom kiepską grę i brak zaangażowania. W rozmowach mieli brać udział Mikael Ishak, Bartosz Salamon, Artur Rudko i Radosław Murawski.
– Kibice zarzucali kiepską grę i brak zaangażowania. Do głosu doszedł Salamon, Rudko, Ishak i „Muraś”. Fani mówili, że wszędzie jeżdżą za klubem po Europie, a piłkarze się nie odwdzięczają. Kapitan zespołu, Mikael Ishak miał skontrować zarzuty kibiców, że wcale nie jest tak, iż się nie starają – przekazał nam jeden z fanów Kolejorza, który był obecny przy całym zamieszaniu.
"Jeszcze było, że wszędzie po Europie za nimi jeździmy, a oni się nie starają. Ishak skontrował, że wcale tak nie jest, że się starają".
Dawid Kownacki zareagował na wulgarny wpis „kibica”, który obrażał Filipa Marchwińskiego. Były piłkarz Kolejorza nie oszczędzał mocnych słów w kierunku komentującego.
Frustracja w internecie
Lech Poznań awansował do IV rundy kwalifikacji Ligi Konferencji. Styl, w jakim piłkarze Kolejorza wygrali z islandzkim Vikingurem pozostawiał jednak wiele do życzenia. Fani wylali swoją frustrację w mediach społecznościowych. Oberwało się m.in. Filipowi Marchwińskiemu. W obronie wychowanka Lecha Poznań stanął były piłkarz Kolejorza, Dawid Kownacki.
Jeden z „kibiców” skomentował na Instagramie wpis informujący o bramce Filipa Marchwińskiego. Wulgaryzmy w kierunku strzelca bramki zostały zauważone przez… Dawida Kownackiego. Piłkarz Fortuny Düsseldorf postanowił zareagować na to zachowanie.
– Chłopaku, chyba coś Ci się w głowie popier****ło. Rozpędź się i wiesz co zrób. Ogarnijcie się ludzie, bo wasza głupota przechodzi ludzkie pojęcie. Ten internet i myślenie, że jesteście bezkarni was totalnie zgorszyła. Nie pozdrawiam – napisał 7-krotny reprezentant Polski.
Po czasie komentarze zniknęły z internetu. Wiele wskazuje na to, że użytkownik, który publicznie obrażał Filipa Marchwińskiego, zreflektował się po odpowiedzi od Dawida Kownackiego.
Lech Poznań wywalczył awans do IV rundy eliminacji Ligi Konferencji Europy. Nie było o to jednak aż tak łatwo, Kolejorz musiał walczyć o awans w dogrywce rewanżowego meczu z mistrzem Islandii. Poznaniacy zdołali uniknąć kompromitacji. Mimo to w mediach pojawiła się cała masa negatywnych komentarzy w kierunku mistrzów Polski.
Za nami mecze III rundy eliminacji Ligi Konferencji Europy. Na tym etapie rozgrywek Polskę reprezentowały zaledwie dwa zespoły – Lech Poznań i Raków Częstochowa. Obie drużyny zobaczymy w IV rundzie kwalifikacji.
Raków Częstochowa w III rundzie el. LKE mierzył się ze Spartakiem Trnava. Wicemistrzowie Polski i zdobywcy Pucharu Polski wygrali oba mecze przeciwko słowackiemu zespołowi (2:0, 1:0). W IV rundzie kwalifikacji podopieczni Marka Papszuna zmierzą się z czeską Slavią Praga.
Dużo więcej emocji było w dzisiejszym meczu Lecha Poznań. Kolejorz mierzył się na własnym obiekcie z islandzkim Vikingurem Reykjavik. Mistrzowie Polski przegrali pierwszy mecz 0:1 i musieli dziś odrobić straty. Piłkarze Lecha przez większość meczu byli stroną przeważającą. Wydawało się, Polacy odniosą zwycięstwo 2:0. Niestety, w doliczonym czasie gry Islandczycy strzelili bramkę na 1:2 i tym samym doprowadzili do dogrywki. Na szczęście w dodatkowych 30 minutach gry lepsi byli piłkarze Lecha, którzy strzelili dwie kolejne bramki i wygrali 4:1. Tym samym Lech zagra w IV rundzie el. LKE, w której zmierzy się z luksemburskim Dudelange.
Pod koniec podstawowych 90 minut gry wydawało się, że Lech spokojnie dowiezie zwycięstwo do ostatniego gwizdka sędziego. W ostatnich minutach meczu Kolejorz miał kilka dogodnych sytuacji do zdobycia bramki, jednak żadnej wykorzystał. Skutecznością wykazali się natomiast Islandczycy, którzy wykorzystali niefrasobliwość Polaków i zdobyli gola w 95. minucie gry. Po tej bramce w sieci ruszyła lawina negatywnych komentarzy w kierunku piłkarzy Lecha.
Gratulacje dla @LechPoznan za awans, ale po tym #LPOVIK jestem starszy o osiem lat… Nie chcę nawet myśleć o ile postarzeli się kibice Kolejorza. Na końcu liczy się jednak awans. I z Dudelange Lech zaczyna zabawę od nowa. Powodzenia👍🏻
Być może Lech dotarla się do fazy grupowej. Oby to zrobił. Ale jeśli tak się stanie, ten sezon naprawdę mocno będzie pachniał zeszłoroczną Legią i Lechem sprzed dwóch lat.
Lech Poznań bohaterem kolejnego wydania martyrologii polskiego futbolu klubowego. Tym razem po niesamowicie zaciętym boju udało mu się przejść zawsze silny i nieprzyjemny Vikingur Reykjavik.
Lech wygrał po dogrywce, hura!!!🤦♂️🤦♂️ Wiecie co jest najlepsze, że jutro nasz "gwiazdy"będą miały wolne po "ciężkim" meczu a Islandczycy jutro będą musieć wrócić do swojej prawdziwej pracy, bo dla nich piłka to tylko zabawa.
Zbigniew Boniek był ostatnio gościem w programie „Pogadajmy o piłce” na antenie „Meczyków”. Były prezes PZPN ocenił decyzję nowych władz polskiej federacji piłkarskiej odnośnie wyboru Czesława Michniewicza na nowego selekcjonera reprezentacji Polski.
Przez 9 lat Zbigniew Boniek pełnił rolę prezesa Polskiego Związku Piłki Nożnej. Były reprezentant Polski przebywał na tym stanowisku przez dwie kadencje. W 2021 roku zakończył swoją pracę w polskiej federacji piłkarskiej. Następcą Bońka został Cezary Kulesza, który pokonał w wyborach Marka Koźmińskiego.
Niedługo minie rok, odkąd Cezary Kulesza jest prezesem PZPN. W tym czasie przed 60-latkiem postawiono kilka ciężkich wyzwań. Jednym z nich był Paulo Sousa, który na przełomie 2021 i 2022 rok chciał rozstać się z PZPN i dołączyć do Flamengo. Nowy prezes polskiej federacji musiał uporać się z Portugalczykiem, a do tego znaleźć jego następcę. Wybór padł na Czesława Michniewicza.
Wybór Czesława Michniewicza na selekcjonera reprezentacji Polski wzbudził w naszym kraju wiele kontrowersji. Wszystko za sprawą przeszłości 52-latka i jego kontaktów z byłym szefem piłkarskiej mafii w naszym kraju. Nie pomogło także zachowanie władz PZPN. Cezary Kulesza zamiast wyjaśnić kwestie budzące kontrowersje, wolał się od nich po prostu odciąć. Zdaniem Zbigniew Bońka, w tym aspekcie jego następca popełnił błąd.
– Wydaje mi się, że Czarkowi trochę źle podpowiedziano. Wystarczyło, według mnie, powiedzieć: „Panowie dziennikarze, jeśli chodzi o przeszłość pana Michniewicza i macie jakieś pytania, zapraszam jutro do Polskiego Związku Piłki Nożnej, Czesław Michniewicz jest do Waszej dyspozycji. Natomiast dziś prezentujemy selekcjonera reprezentacji Polski” – ocenił Zbigniew Boniek.
– Ja, kiedy chciałem zatrudnić Czesława Michniewicza, wykonałem telefon do prokuratury. Pojechałem, jako prezes chciałem wiedzieć, na co muszę być przygotowany. […] Zadzwoniłem do prokuratury i zadałem proste pytanie: „Czy w stosunku do Czesława Michniewicza są jakieś oskarżenia?”. Nie, nie było żadnych. […] Panowie, dla mnie sprawa jest czysta – skomentował były prezes PZPN.
– Jak ja bym był prezesem, to Sousa by był cały czas selekcjonerem. […] Natomiast tam trochę poszło to drugą stroną. Czuł, że jest trochę inaczej. Normalnie, po ludzku, chcieli się rozejść – przekazał Boniek.
Kosta Runjaić odpowiedział na pytania dziennikarzy podczas konferencji prasowej przed meczem z Widzewem Łódź. Niemiecki szkoleniowiec Wojskowych wypowiedział się na temat sytuacji finansowej klubu.
Fakt ograniczonego budżetu nie podoba się trenerowi Legii. Szkoleniowiec chciałby mieć kolejnego napastnika w swoim zespole, jednak rozumie sytuację finansową klubu. Kosta Runjaić podczas konferencji prasowej przed piątkowym meczem z Widzewem zabrał głos w tej sprawie.
– Musi się naprawdę dużo zadziać, abym w nocy miał koszmary. Sprawa sprowadzenia napastnika jest w toku. Nie jest to prosty temat, ale z natury jestem optymistycznie nastawiony do życia. Spodziewam się, że w ciągu kolejnych dni uda się ogłosić pozyskanie nowego zawodnika – powiedział.
– To jest fakt, że klub podjął decyzję o obcięciu budżetu pierwszej drużyny i podjął kurs na oszczędności. To nie ułatwia pracy dyrektorowi sportowemu i trenerowi. W ekonomii czy też na giełdzie mówi się, że gdy kursy akcji spadają, to należy zachować spokój, a nawet je dokupić – akurat ten przypadek nas nie dotyczy. Najważniejsze, że wewnątrz klubu panuje spokój – dodał.
– Jeśli chodzi o jakość graczy składających się na zespół, to nie mam do tego większych zastrzeżeń. Można dyskutować o głębokości składu, ale na to nie zawsze mamy wpływ. Musimy wycisnąć maksimum z tego, co obecnie mamy. I to właśnie staram się czynić. Niezależenie od powrotu Blaza Kramera, nadal uważam, że pozyskanie napastnika jest kluczowe – zakończył trener Legii Warszawa.