Wojtek Kowalczyk wie coś, czego nie wiedzą inni? „W Legii jest pijacka grupa”

Wojciech Kowalczyk, ekspert piłkarski występujący w programach na kanale „Weszło TV”, zdradził możliwy powód słabszej dyspozycji Legii Warszawa w polskiej lidze. Według byłego reprezentanta Polski w zespole Czesława Michniewicza utworzyła się „pijacka grupa”.

Wyniki osiągane przez Legię Warszawa w tym sezonie PKO BP Ekstraklasy powoli przestają śmieszyć kibiców innych drużyn, gdyż stają się już one normą. Na ten moment mistrzowie Polski zajmują dopiero 15. miejsce w lidze i mają zaledwie jeden punkt przewagi nad strefą spadkową. Do tej pory zespół Michniewicza zdołał wygrać zaledwie 3 z 10 rozegranych spotkań na polskich boiskach.

Piast pokonał Legię

Czy zbliża się koniec Czesława Michniewicza w Legii Warszawa? Już od dłuższego czasu w mediach mówi się, że Dariusz Mioduski rozpoczął sondowanie rynku w poszukiwaniu potencjalnego następcy trenera Michniewicza. 51-latek nadal nie potrafi przełożyć dobrej dyspozycji swoich podopiecznych z występów w europejskich pucharach na mecze w polskiej Ekstraklasie. W niedzielę Legia została zmiażdżona przez Piast Gliwice 4:1.

Teoria Kowalczyka

Po zakończeniu spotkania Piast-Legia w mediach pojawiła się masa komentarzy krytykujących zespół mistrza Polski. Ciekawą kwestię w programie „Liga Minus” poruszył Wojciech Kowalczyk. Ekspert piłkarski stwierdził, że w szatni Legii utworzyła się grupka zawodników, którzy po wygranym meczu lubią sięgnąć po napoje wyskokowe.

– W Legii jest pijacka grupa. O tym mówią wszyscy. Po Leicester tak świętowali, że z Lechią nie mieli siły grać. Wśród nich jest jeden zawodnik, który grał dzisiaj w Gliwicach – stwierdził „Kowal”.

– O tej pijackiej grupie trzeba to powiedzieć. Przecież nie ma przypadku w tym, że Michniewicz bierze pięciu rezerwowych do Gliwic. Grupa imprezowa… To nie są lata ’90, co sobie w Anglii brali trzech rezerwowych na wyjazd. Wystarczy sobie dodać 2+2 – dodał.

Napięta atmosfera w Legii Warszawa. Michniewicz odsunął 4 zawodników od składu

W Legii Warszawa atmosfera robi się coraz bardziej nieciekawa. Według informacji Tomasza Włodarczyka z portalu meczyki.pl Czesław Michniewicz odsunął od pierwszej drużyny kilku zawodników. Łącznie, mowa o czterech piłkarzach, którzy nie pojawili się nawet na ławce rezerwowych w meczu z Piastem Gliwice. 

„Wojskowi” na starcie w Gliwicach wyszli w nieco innym ustawieniu niż zwykle. W największą konsternację wprowadziła jednak kibiców ławka rezerwowych. Na grafice ze składem widniało bowiem jedynie pięć nazwisk piłkarzy, z których dodatkowo będzie mógł skorzystać Czesław Michniewicz.

Napięta atmosfera

W kadrze na mecz z Piastem nie znaleźli się: Lirim Kastrati, Mattias Johanson, Lindsay Rose i Jurgen Celhaki. Jak podał Tomasz Włodarczyk z portalu meczyki.pl cała czwórka podpadła ostatnio Czesławowi Michniewiczowi. Szkoleniowiec miał odsunąć zawodników za „szeroko pojętą niesubordynację”.

– Wewnątrz zespołu jest gorąco. Nie wszyscy grają do jednej bramki – cytuje swoje źródło meczyki.pl.

– Nie ciągną wózka w tę samą stronę, a na to żaden trener nie może sobie pozwolić – dodano.

Według Włodarczyka: Kastrati, Johanson i Rose mieli psuć atmosferę w drużynie. Celhaki odmówił natomiast gry w rezerwach, co spotkało się z reakcją Michniewicza. Z tego powodu, póki co wszyscy wymienieni piłkarze zostali odsunięci od pierwszej drużyny.

Real Madryt wygrywa El Clasico. Szalona końcówka na Camp Nou [WIDEO]

Real Madryt pokonał FC Barcelonę na Camp Nou 2:1. Końcówka spotkania była bardzo emocjonująca. W ciągu kilku minut padły dwie bramki.

Strzelanie w październikowym klasyku ligi hiszpańskiej rozpoczął David Alaba. Na kolejne bramki trzeba było czekać aż do doliczonego czasu gry drugiej połowy.

Dwubramkowe prowadzenie Realu

FC Barcelona stworzyła zagrożenie pod bramką Realu Madryt, jednak z akcji ostatecznie nie wyszło nic poważnego. Królewscy przeprowadzili szybki kontratak, a Lucas Vazquez zakończył go bramką, uderzając z bliskiej odległości.

Szybka odpowiedź Barcy

Katalończycy walczyli do końca. W ostatniej minucie doliczonego czasu gry podanie Desta wykorzystał Sergio Aguero. Mecz zakończył się wygraną Realu Madryt (2:1).

Wypłynęło nazwisko potencjalnego następcy Szczęsnego. Czas na zmianę pokoleniową w Juve?

Według hiszpańskiego portalu fichajes.net Juventus poszukuje nowego bramkarza. Kandydatem do bramki Starej Damy ma być Kepa Arizzabalaga.

Wojciech Szczęsny od kilku sezonów sprawuje rolę pierwszego golkipera Juventusu. Polak miał niedawno spadek formy, przez co zaliczył kilka wpadek. Szkoleniowiec Starej Damy, Massimiliano Allegri bronił 31-latka, ale media ciągle podsuwały nowe nazwiska w kontekście bramki Juve.

Wypłynęło nazwisko potencjalnego następcy Szczęsnego

Według fichajes.net jednym z kandydatów do wejścia w buty Szczęsnego jest Kepa Arizzabalaga. Hiszpan trafił do Chelsea w 2018 roku za rekordowe 80 mln euro. Media łączyły go z Juventusem, gdy klub opuszczał Gianluigi Buffon. Stara Dama ma obserwować Hiszpana już od kilku lat.

Wspomniane źródło przekonuje, że Kepa ma być sprowadzony w celu zmiany pokoleniowej w klubie. Portal transfermarkt.de wycenia Hiszpana na 13 mln euro. Umowa 27-letniego bramkarza z Chelsea obowiązuje do czerwca 2025 roku.

Źródło: fichajes.net, Meczyki.pl

Jakub Świerczok z pięknym golem przeciwko Vissel Kobe. Dwukrotnie okiwał obrońcę rywali i pokonał bramkarza [WIDEO]

Jakub Świerczok popisał się kolejnym trafieniem w lidze japońskiej. Polski napastnik pokonał bramkarza Vissel Kobe po świetnym rajdzie. Nagoya Grampus ostatecznie zremisowała 2:2.

Dobry początek Nagoyi

Ekipa Świerczoka bardzo dobrze zaczęła spotkanie z Vissel Kobe. Naoki Maeda trafił do siatki rywali już w szóstej minucie. Niedługo później prowadzenie Nagoyi Grampus podwyższył Jakub Świerczok. Polak pokonał sporo metrów w stronę bramki, dwa razy minął tego samego przeciwnika i pewnym strzałem zza pola karnego pokonał bramkarza gości.

Mecz zakończył się wynikiem 2:2. Jakub Świerczok przebywał na boisku do 62. minuty. Dla byłego napastnika Piasta Gliwice to dziewiąte trafienie w barwach Nagoyi Grampus.

Beckham ambasadorem mundialu w Katarze. Anglik otrzyma astronomiczne pieniądze

David Beckham to wciąż jedna z najbardziej rozpoznawalnych osób w świecie piłki nożnej. Choć swoją karierę zakończył już dawno temu, to wciąż pozostaje aktywny czy to w social mediach, czy w innych sferach biznesowych. Zamiar wykorzystać to mają Katarczycy. 

Mistrzostwa świata w Katarze odbędą się w 2022 roku. Obecnie turniej nie cieszy się specjalnie pochlebnymi opiniami. W mediach co i rusz pojawiają się informacje o łamaniu praw człowieka przez organizatorów oraz inne niepokojące informacje.

Z tego powodu Katarczykom zależy na ociepleniu wizerunku swojego kraju, jako organizatora największej piłkarskiej imprezy na świecie. W tym celu pojawił się pomysł wykorzystania Davida Beckhama.

Krocie za pomoc

Według dziennikarzy „The Sun” były piłkarz zawarł już dziesięcioletnią umowę z Katarem. W jej myśl Anglik stał się niejako ambasadorem nadchodzącego mundialu. Medialność „Becksa” ma pomóc w poprawieniu stosunków Kataru z kibicami. Przede wszystkim jest to zabieg wycelowany w ocieplenie wizerunku organizatorów przyszłorocznego mundialu.

„The Sun” podaje, że za każdy rok trwania umowy Beckham zainkasuje 15 milionów funtów. W ten sposób 46-latek zgarnie aż 150 mln funtów. Dziennikarze nie wykluczają jednak, że większość tej kwoty trafi na konto Anglika jeszcze w przyszłym roku.

Matty Cash zadeklarował: „Kiedy wyjdę na boisku, będę śpiewał polski hymn”

Wszystko wskazuje na to, że Matty Cash już wkrótce zadebiutuje w reprezentacji Polski. Ostatnio z piłkarzem Aston Villi spotkał się Paulo Sousa, a teraz 24-latek zaczął również udzielać wywiadów polskim dziennikarzom. Co ciekawego miał do powiedzenia nasz przyszły reprezentant?

Paulo Sousa wyleciał kilka dni temu do Anglii, by z bliska przyjrzeć się obecnym reprezentantom Polski. Głównym celem wyprawy Portugalczyka był jednak Matty Cash, który najprawdopodobniej już wkrótce otrzyma polski paszport, a tym samym pojawi się zielone światło na grę w reprezentacji Polski.

Spotkanie Sousy z Cashem

Wczoraj selekcjoner reprezentacji Polski oglądał grę Matty’ego Casha przeciwko Arsenalowi prosto z trybun. Dziś, zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami, Portugalczyk spotkał się z 24-letnim obrońcą, z którym miał odbyć półtoragodzinną rozmowę. Więcej o tym spotkaniu pisaliśmy TUTAJ.

– W sobotę rano spotkałem się z Paulo Sousą i mieliśmy okazję szerzej porozmawiać o reprezentacji Polski. Mogę tylko powiedzieć, że jeśli otrzymam powołanie, będzie to dla mnie wielki zaszczyt – skomentował Matty Cash w rozmowie z „meczyki.pl”.

– Spotkanie przebiegało w kapitalnej atmosferze. Trener to bardzo otwarty i inteligentny człowiek. Zjedliśmy razem śniadanie i porozmawialiśmy nie tylko o futbolu. Selekcjonera interesuje tylko sukces. Mnie również, dlatego mam nadzieję, że wspólnie z nim i całą drużyną spełnimy swoje marzenia. Chciałbym pomóc w awansie do mistrzostw świata. Nie myślę o niczym innym – zaznaczył 24-latek.

– Doskonale wie, jakim jestem zawodnikiem. Ma swój pomysł, jak wkomponować mnie do zespołu. Teraz wypada tylko trzymać kciuki, że wszystko pójdzie sprawnie z robotą papierkową, otrzymam polski paszport i będą mógł założyć polską koszulkę – wyjawił piłkarz Aston Villi.

Paszport coraz bliżej

Wszystko wskazuje na to, że kwestia przekazania polskiego paszportu Matty’emu Cashowi jest kwestią kilku, kilkunastu dni. Pierwotnie wydawało się, że piłkarz najszybciej będzie mógł zadebiutować w reprezentacji Polski dopiero w marcu. Najnowsze doniesienia jednak mówią, że Paulo Sousa bardzo naciskał na Cezarego Kuleszę, by ten pomógł nieco w procesie przekazywania paszportu. W tej sprawie prezes PZPN miał spotkać się nawet z Andrzejem Dudą.

– Teraz to naprawdę sytuacja ekspresowa. Nie chcę za wiele mówić, nie chcę zapeszać, ale można być pewnym, że jak już wszystko będzie na swoim miejscu, w moim domu wystrzelą korki od szampana. Przez ostatnie miesiące wiele rozmawialiśmy o mojej grze dla Polski. Wszyscy są absolutnie podekscytowani i jeśli ten moment nadejdzie, to na pewno wiele osób z mojego otoczenia pojawi się na meczu kadry, na fantastycznym Stadionie Narodowym w Warszawie – powiedział piłkarz Aston Villi.

– Mam nadzieję, że jeszcze podniosę jej (reprezentacji – przyp. red.) poziom. Polscy kibice są wspaniali. Przemawia przez nich wielka pasja. Podobnie jak przez piłkarzy, którzy walczą na boisku za trzech. To stuprocentowe poświęcenie bardzo mi się podoba, bo wyznaję podobne podejście do futbolu – dodał przyszły reprezentant Polski.

Cash zadeklarował śpiewanie hymnu

W ostatnim czasie wiele dyskusji w Polsce wokół Casha wywoływała kwestia nieznajomości języka polskiego. Piłkarz Aston Villi zdradził, że rozpoczął już naukę polskiego hymnu!

– Oczywiście nie mówię (w języku polskim – przyp. red.), ale znam kilka słów. Aktualnie codziennie oglądam filmiki na youtube i uczę się hymnu. Mogę zadeklarować, że jak przyjdzie moment w którym otrzymam powołanie i wyjdę na boisku, będę śpiewał Mazurek Dąbrowskiego – zadeklarował Matty Cash.

– Jeśli zagram dla Was, to możecie być pewni, że zawsze dam z siebie sto procent. Mam nadzieje, że wkrótce spotkamy się na stadionie – przekazał polskim fanom.

źródło: meczyki.pl

Czemu Lewandowski powinien wygrać Złotą Piłkę? Bundesliga podaje argumenty

Czy Robert Lewandowski ma szansę na wygranie Złotej Piłki? Według oficjalnej strony Bundesligi… jak najbardziej tak! Polak jest wręcz najmocniejszym kandydatem. 

Coraz bardziej zbliża się gala Złotej Piłki. „France Football” zaplanowało event na 29 listopada bieżącego roku. Wtedy, w paryskim Theatre du Chatelet poznamy najlepszego piłkarza 2021 roku. W gronie kandydatów do tego tytułu znajduje się właśnie Robert Lewandowski.

Murowany faworyt?

Oczywiście poza 33-latkiem chrapkę na Złotą Piłkę mają, chociażby, Lionel Messi, Jorginho czy Karim Benzema. Wspomniana czwórka także często wymieniana jest obok Lewandowskiego w kontekście głównych kandydatów do wygrania głosowania.

Oficjalna strona Bundesligi jest jednak zdania, że to właśnie Polak najbardziej zasłużył na to wyróżnienie. W obszernym artykule o dokonaniach „Lewego” dziennikarze przekonują, dlaczego to jemu powinna przypaść statuetka.

W argumentacji zaznaczano między innymi pobicie rekordu legendarnego Gerda Mullera czy passę 19 kolejnych meczów bez porażki w Lidze Mistrzów. Oprócz tego 33-latek jest najskuteczniejszym piłkarzem w tym roku. Polak ma na koncie 53 trafienia i tylko jedna bramka dzieli go od wyrównania życiowego rekordu.

W artykule odniesiono się jeszcze do wypowiedzi kilku piłkarzy czy ekspertów. Przytoczono słowa Kevina de Bruyne, który bez ogródek stwierdził, że swój głos oddałby na Lewandowskiego.

Potężny błąd Gumnego w meczu Bundesligi. Posypały się gorzkie komentarze i oceny [WIDEO]

Piątkowego meczu FSV Mainz-FC Augsburg z pewnością nie będzie najlepiej wspominał Robert Gumny. Polski obrońca zawinił przy dwóch bramkach dla rywali, za co otrzymał wiele krytycznych komentarzy i ocen.

W piątkowy wieczór w ramach 9. kolejki Bundesligi zmierzyły się ze sobą zespoły FSV Mainz oraz FC Augsburg. Gospodarze pewnie pokonali drużynę z dwoma Polakami w składzie 4:1. Niestety, ale duży wkład w wygraną Mainz miał Robert Gumny, który zawalił pierwszą bramkę. Przy trzeciej bramce dla Mainz wychowanek Lecha Poznań także mógł zachować się zdecydowanie lepiej. Cierpliwość trenera Augsburga się skończyła i ściągnął on polskiego obrońcę z boiska już po 45 minutach gry.

Niskie oceny

Po meczu w stronę Roberta Gumnego polały się ogromne słowa krytyki. Dziennikarze niemieckiego „BILD’a” ocenili występ Polaka na „6” w skali 1-6, gdzie „1” oznacza znakomity występ, z kolei „6” jest najgorszą możliwą oceną. Natomiast serwis statystyczny „Sofa Score” wystawił Polakowi notę 5,7 w standardowej skali 1-10. Podobnie 23-latka ocenił serwis „whoscored.com”, na którym przy nazwisku Polaka widnieje nota „5,1”.

Komentarze internautów

Sousa i Cash już po spotkaniu! Wyciekły szczegóły rozmowy 24-latka z selekcjonerem

Paulo Sousa spotkał się z Mattym Cashem! Według Sebastiana Staszewskiego panowie odbyli rozmowę w londyńskim Marriotcie w sobotę rano. W spotkaniu uczestniczyli także rodzice zawodnika Aston Villi. 

Selekcjoner reprezentacji Polski przebywa obecnie w Wielkiej Brytanii. W piątek Sousa oglądał spotkanie Arsenalu z Aston Villą (3-1), aby zobaczyć na żywo Mattyego Casha. 24-latek czeka na ostatnie formalności, po czym odbierze polski paszport.

Według wielu źródeł Sousie mocno zależy na tym, aby prawy obrońca mógł grać dla „Biało-Czerwonych” jeszcze w tym roku. Poza obejrzeniem go w akcji Portugalczyk chciał także spotkać się z nim i porozmawiać nieco o jego przyszłości.

Polubili się

Jak poinformował Sebastian Staszewski z „Interii” w sobotę około 11 rano Cash spotkał się z Sousą. W londyńskim Marriotcie obaj panowie mieli odbyć blisko półtorej godzinną rozmowę. W jej trakcie 24-latek miał zapewnić jeszcze raz, że bardzo zależy mu na grze dla Polski.

Z relacji dziennikarza wynika, że obaj panowie „przypadli sobie do gustu”. Przy ich rozmowie obecni byli także rodzice piłkarza.

FIFA ukarała Albanię za mecz z Polską! Grzywna i zakaz stadionowy dla kibiców

FIFA podjęła decyzję w sprawie zamieszek podczas meczu Albania — Polska (1-0) w Tiranie. Federacja naszych niedawnych rywali otrzymała karę finansową oraz zakazu stadionowego dla kibiców na jeden mecz. 

Przypomnijmy, że reprezentacja Polski wygrała z Albanią na początku października piekielnie istotne spotkanie. Ranga meczu była bardzo wysoka, gdyż dzięki zwycięstwu udało się nam wskoczyć na drugie miejsce w grupie eliminacji mistrzostw świata.

Gorąca atmosfera była bardzo wyczuwalna na murawie. Niestety jednak widać to było także po trybunach. Kiedy Karol Świderski strzelił bramkę na 1-0 dla „Biało-Czerwonych” doszło do niemiłych obrazków.

Albańscy kibice zaczęli rzucać w stronę strzelca oraz reszty kadrowiczów butelki, zapalniczki i inny przedmioty. Wśród nich znalazły się także między innymi nawet telefony. Wobec zagrożenia zdrowia piłkarzy sędzia podjął decyzję o przerwaniu widowiska, która potrwała ponad 20 minut. Finalnie spotkanie dokończono, lecz pewne było, że federacja otrzyma karę.

Ban i grzywna

Tak też się stało. FIFA w piątek podjęła decyzję odnośnie kary dla federacji Albanii i nałożyła na nią grzywnę w wysokości 150 tysięcy franków. W przeliczeniu daje to blisko 650 tysięcy złotych.

Poza karą finansową najbliższe spotkanie Albanii z Andorą (ostatnie w ramach eliminacji mistrzostw świata) odbędzie się bez udziału kibiców.

– Związek wyraża ubolewanie z powodu podjętej decyzji i podejmie wszelkie niezbędne kroki, aby takie sytuacje, spowodowane przez niektóre osoby, nie miały miejsca w przyszłości i nie zaszkodziły naszej reprezentacji w jej meczach międzynarodowych. Federacja oceni możliwość odwołania się od tej decyzji w przewidzianym terminie – napisał albański związek.

Xavi z jasną deklaracją na przyszłość. „Chcę być trenerem Barcelony”

Xavi chciałby w przyszłości objąć FC Barcelonę. 41-letni trener Al Sadd zdradził, że szkolenie piłkarzy Dumy Katalonii jest jego największym celem.

Na początek kariery trenerskiej – Katar

Xavi Hernandez zajął się trenowaniem po bogatej karierze w FC Barcelonie i reprezentacji Hiszpanii. Wraz z Al Sadd zdobył m.in. mistrzostwo Kataru. 41-latek nie ukrywa jednak, że jego największym marzeniem jest trenowanie swojego byłego klubu.

– Chcę być trenerem Barcelony. Nigdy tego nie ukrywałem. To mój cel i marzenie. Jestem zadowolony pracy w Al Sadd. Czuję dumę, że tu pracuję. Jeśli jednak nadejdzie oferta, to ją rozważę i podejmę decyzję – powiedział były reprezentant Hiszpanii.

Rozwój kluczową strefą Hiszpana

Hiszpan uważa, że jest trenerem, przy którym rozwinęłoby się wielu utalentowanych zawodników. Xavi przyznał, iż uwielbia obserwować postępy u piłkarzy i zawsze pomagał innym, aby się poprawiali.

– Gdy grałem w Barcelonie i reprezentacji Hiszpanii, to starałem się pomagać innym piłkarzom w robieniu postępów. Teraz cieszę się tym jako trener. Uwielbiam obserwować ewolucję piłkarzy – zakończył.

Źródło: Meczyki.pl, MARCA

Kosta Runjaić skomentował dotychczasową dyspozycję Kamila Grosickiego. „Musi wygrywać więcej pojedynków”

Kosta Runjaić odpowiedział na pytania dziennikarzy przed spotkaniem Pogoni Szczecin z Jagiellonią Białystok. Szkoleniowiec Portowców ma pewne zastrzeżenia co do gry Kamila Grosickiego. Trener szczecińskiego zespołu uważa, że były reprezentant Polski powinien wygrywać więcej pojedynków na boisku.

Trener wymaga od niego zdecydowanie więcej

Kamil Grosicki dołączył do Pogoni Szczecin w letnim oknie transferowym. „Grosik” do tej pory nie spełnia pokładanych w nim oczekiwań. Podobne zdanie na ten temat ma niemiecki trener Portowców.

– Uważam, że Kamil Grosicki musi wygrywać więcej pojedynków na boisku. Znam jego jakość i wiem, że potrafi to robić – powiedział Kosta Runjaić na przedmeczowej konferencji prasowej.

Słaby początek Grosickiego

„Grosik” wystąpił w siedmiu oficjalnych spotkaniach Pogoni Szczecin w bieżącym sezonie. W tym czasie zanotował jedną asystę.

Z pewnością na słabą formę Grosickiego zdecydowanie wpływa fakt, że piłkarz nie miał odpowiedniego przygotowania do sezonu. Skrzydłowy przed transferem do Pogoni Szczecin nie grał przez kilka miesięcy (ostatni mecz w rezerwach przeciwko Norwich U23 – 10 maja 2021 roku). Portal transfermarkt.de wycenia 33-letniego skrzydłowego na 1 mln euro.

Hajto ocenił postawę piłkarzy Legii. „Muszą pójść agresywnie do normalnej pracy”

Legia Warszawa przegrała ostatni mecz w Lidze Europy z Napoli (0-3). Mimo porażki „Legioniści” nadal zajmują pierwsze miejsce w grupie rozgrywek, lecz dużo gorzej wygląda to w Ekstraklasie. Na krajowym podwórku mistrz Polski wygląda wręcz fatalnie. W tym temacie wypowiedział się Tomasz Hajto. W „Polsat Sport” były piłkarz wskazał, czego brakuje mu w drużynie Czesława Michniewicza. 

Choć Legia przegrała z Napoli (0-3), to w Neapolu zaprezentowała się z bardzo dobrej strony. Gole stracili dopiero pod koniec drugiej połowy, zaś przez większą część gry wyglądali na świetnie przygotowanych na to spotkanie.

Mimo kolejnego dobrego występu w Lidze Europy postawa „Wojskowych” zdecydowanie zawodzi w Ekstraklasie. Po ostatniej klęsce przeciwko Lechowi Poznań, Legia zajmuje dopiero 15. miejsce w tabeli z dorobkiem dziewięciu punktów. Do „Kolejorza”, który lideruje w tabeli, ekipie Czesława Michniewicza brakuje już aż 15 „oczek”.

Nie ma radości z gry

Nad problemami mistrzów Polski w „Polsat Sport” pochylił się Tomasz Hajto. Były piłkarz uważa przede wszystkim, że nie można całej winy zrzucać na trenera. Według niego nieważne kto by przyszedł za Michniewicza — nie zdołałby tego obecnie ułożyć.

– Przede wszystkim Legia musi się teraz skoncentrować na lidze. Wszystkie wymówki można włożyć między książki i mole. To jest Legia Warszawa i nieważne kogo trener wystawi i kto będzie grał, to grając w takim klubie nie wyobrażam sobie, żebym mógł przegrać sześć na dziewięć spotkań i miał zwalać całą winę na trenera. Zawodnicy, nieważne kto jest wystawiony, muszą trochę przyjąć też na klatę i nie mogą notorycznie przegrywać meczów. Sam miałem taką sytuację w jednym z klubów, że byliśmy na pierwszym miejscu, potem potraciliśmy punkty z całym dołem, ale nie wołaliśmy trenera. Poszliśmy sami się spotkać i porozmawiać. Był lekki wstrząs, ostre kłótnie, prawie też doszło do rękoczynów, ale następne spotkanie wygraliśmy na wyjeździe z Leverkusen 3-0 i wygraliśmy sześć czy siedem kolejnych spotkań z rzędu, wracając na pierwsze miejsce. Szatnia na koniec załatwia takie rzeczy, ale pytanie czy Legia ma w szatni takie charaktery, żeby ją wstrząsnąć – stwierdził Hajto.

Dodatkowo zauważył, że piłkarze Legii mają inne nastawienie na spotkania Ekstraklasy, a inne na mecze w Lidze Europy.

– Niektórzy piłkarze myślą, że przyjechała Legia, to musicie się bać, ale dzisiaj to tak nie działa. Dzisiaj w lidze każdy mówi „dawajcie, przyjeżdża mistrz Polski, czekajcie, my wam pokażemy. Możemy mamy trochę mniej umiejętności, ale zagramy ostro, oddamy serducho”. I Legia ma z tym problem. Piłkarze Legii muszą w końcu wyjść, pójść agresywnie do normalnej pracy i wygrać spotkanie bez szukania wymówek. Chciałbym zobaczyć w meczu ligowym uśmiechniętych zawodników Legii, którzy wychodzą na murawę i mówią tak „przepraszam, ja jestem piłkarzem Legii, my przyjechaliśmy dzisiaj wygrać” – podsumował.