Nowe fakty ws. wycofania się Chelsea z Superligi. Abramowicz dostał telefon z Kremla

Jak wiadomo, Chelsea była pierwszym klubem, który oficjalnie zrezygnował z dołączenia do Superligi. Odejście „The Blues” pociągnęło za sobą falę, która poskutkowała upadkiem projektu. Okazuje się, że za decyzją Romana Abramowicza stał telefon, który otrzymał wprost z Kremla.

W ostatnim czasie Superliga spowodowała mnóstwo zamieszania w futbolowym świecie. Kurz powoli już opada, jednak nowopowstałe (i upadłe) rozgrywki pozostawiły po sobie ślad.

Roman Abramowicz wystosował ostatnio specjalny list do kibiców Chelsea. Przyznał w nim wprost, że żałuje dołączenia do projektu. Przeprosił także kibiców.

Prawdziwy powód

Co jednak stało za nagłą zmianą frontu przez Abramowicza? Okazuje się, że miliarder otrzymał ważny telefon, prosto z samego Kremla. To on bezpośrednio zmienił optykę Rosjanina i spowodował wycofanie się Chelsea z Superligi.

Gazeta „Suddeutsche Zeitug” podała, że władzom Rosji nie podobał się projekt Florentino Pereza. Powstanie nowych rozgrywek nie leżało w interesach kraju ze względu na Gazprom. Gigantyczna firma jest głównym sponsorem Ligi Mistrzów, a przy tym najbardziej rozpoznawalnym.

Nagelsmann nie zostanie trenerem Bayernu. Lipsk żąda ogromnych pieniędzy

Kibice Bayernu wciąż nie wiedzą, kto poprowadzi ich klub w przyszłym sezonie. Hansi Flick zapowiedział już piłkarzom kilka dni temu, że planuje odejść z Monachium latem. Najwięcej w kontekście następcy szkoleniowca mówiło się o Julianie Nagelsmannie. Ta kandydatura jednak najprawdopodobniej odpada ze względów finansowych.

Choć przekazanie Bayernu pod wodzę Flicka okazało się strzałem w dziesiątkę, to niebawem jego kadencja może dobiec końca. Niemiec zadeklarował już, że chciałby się rozstać z klubem, zaś jego aktualni pracodawcy nie zamierzają mu tego utrudniać. Jest to w pewnym sensie również zasługa konfliktu trenera z Hasanem Salihamidziciem. Obaj mają inne spojrzenie na futbol, co przekłada się na wewnętrzne konflikty.

Idealny kandydat poza zasięgiem?

W obliczu odejścia Flicka latem Bayern zaczął się już rozglądać za jego następcą. Media w Niemczech najwięcej rozpisywały się o kandydaturze Juliana Nagelsmanna. Szkoleniowiec RB Lipsk mimo swojego młodego jak na trenera wieku posiada niebywały warsztat trenerski, co udowodnił już wiele razy. Już od kilku lat wróży mu się przyszłość za sterami Bayernu.

To jednak może się prędko nie zdarzyć, a przynajmniej nie od razu po odejściu Flicka. „Sky Germany” poinformowało, że Lipsk oczekuje za swojego trenera 20 mln euro. Jest to kwota, którą wpłacić musiałby klub chcący zatrudnić Nagelsmanna przed końcem jego kontraktu.

Ten z kolei jest ważny do 30 czerwca 2023 roku, co mocno koliduje z planami Bawarczyków. Na ten moment przejęcie Bayernu przez 33-latka wydaje się zatem niemożliwe.

 

Arkadiusz Milik na celowniku giganta! Hitowy transfer już najbliższego lata?

Arkadiusz Milik zostanie w Ligue, ale… i tak zmieni klub? „Tuttosport” informuje, że Polak zwrócił na siebie uwagę francuskiej potęgi i potentata tamtejszej ligi, a więc Paris Saint-Germain. 

Choć 27-latek aktualnie jest zawodnikiem Olympique Marsylii, to od dłuższego czasu mówi się o jego odejściu. Pierwsze informacje na ten temat pojawiły się krótko po przyjściu Milika do Francji. Włoskie media przebąkiwały kilkukrotnie o kolejnych zakusach ze strony Juventusu. To jednak niejedyny gigant, który chciałby wykupić Polaka z OM.

Gorące lato

Milik wzbudza bardzo duże zainteresowanie na rynku transferowym. Podczas ostatniego okienka transferowego do końca ważyły się jego dalsze losy. Wówczas zabiegał o niego wspomniany Juventus, ale i Atletico Madryt. Finalnie brak rytmu meczowego u reprezentanta Polski przeważył i największe marki zrezygnowały z jego transferu.

Teraz 27-latek odzyskał formę. W barwach Marsylii strzelił już sześć goli, kiedy na koncie ma dopiero 12 występów. Władze klubu są z niego bardzo zadowolone, jednak zdają sobie sprawę, że trudno będzie go utrzymać.

Milikiem znowu zaczyna interesować się „Stara Dama”, zaś „Tuttosport” podaje, że polować zaczyna na niego także PSG. Mistrzowie Francji widzą w nim następcę Mauro Icardiego lub Moise Keana. Przyszłość obu panów jest na tę chwilę niewiadomą, co składania władze paryżan do szukania alternatywy.

Ceferin chce ukarać kluby Superligi! „Płaskoziemcy, którzy myślą, że Superliga wciąż istnieje”

Aleksander Ceferin udzielił wywiadu brytyjskiemu „Daily Mail”, w którym opowiedział o możliwych konsekwencjach dla klubów, które chciały utworzyć Superligę. Słoweniec nazwał osoby, które myślą, że Superliga wciąż istnieje, płaskoziemcami.

Kary dla klubów Superligi?

Wciąż nie milkną echa wydarzeń z ostatniego tygodnia w kontekście utworzenia Superligi. Projekt na dobrą sprawę upadł po zaledwie kilkudziesięciu godzinach, choć kilku działaczy, z Florentino Perezem, na czele wciąż uważa, że prace nad Superligą zostały odłożone w czasie. Aleksander Ceferin, prezydent UEFA, nazwał takich ludzi płaskoziemcami.

ZOBACZ RÓWNIEŻ: Florentino Perez: Jeśli ktoś myśli, że Superliga przestała istnieć, to się myli

– Dla mnie istnieją trzy grupy z tych 12 klubów, które chciały utworzyć Superligę. Pierwszą z nich stanowią kluby z Anglii, które wycofały się jako pierwsze, do drugiej należą Atletico, Milan i Inter, a po nich są płaskoziemcy, którzy myślą, że Superliga wciąż istnieje. Między nimi jest ogromna różnica, jednak wszyscy za to odpowiedzą. W jaki sposób? Zobaczymy – skomentował Aleksander Ceferin.

Konsekwencje? Każdy musi ponieść ciężar tego, co zrobił. Nie można udawać, że nic się nie wydarzyło. Nie można zrobić czegoś takiego, a później mówić, że zostaliśmy ukarani, bo wszyscy nas nienawidzą. Jedyną przyczyną ich problemów są oni sami. Ich zachowanie nie było w porządku i w ciągu kilku najbliższych dni zobaczymy, co trzeba będzie zrobić – dodał prezes UEFA.

ZOBACZ RÓWNIEŻ: Główny sponsor Superligi się wycofuje! Czy to definitywny koniec projektu?

 

Zarobki piłkarzy

Ostatnie miesiące są szczególnie intensywne dla piłkarzy, ze względu na to, że obecny sezon rozpoczął się zdecydowanie później niż w poprzednich latach, co jest oczywiście efektem pandemii koronawirusa. Piłkarze, trenerzy i działacze piłkarscy narzekają na zbyt duży natłok spotkań, co widać m.in. po liczbie kontuzji mięśniowych w poszczególnych klubach. Nie pomaga w tej kwestii UEFA, która chce wprowadzić zmiany w Lidze Mistrzów od sezonu 2024/2025. Na mocy zapowiadanej reformy zmianie ulegnie chociażby liczba spotkań do rozegrania przez poszczególne kluby. Aleksander Ceferin odwołał się do komentarzy osób ze świata piłki, odnosząc się do zarobków piłkarzy.

– Niektórzy trenerzy i piłkarze mówią, że jest zbyt dużo meczów. Oczywiście, że może być mniej spotkań, ale również pensje piłkarzy i trenerów będą dostosowane do tego. Nie możesz grać mniej i liczyć, że zarobisz więcejocenił Słoweniec.

 

ZOBACZ RÓWNIEŻ: Zmiany w Lidze Mistrzów szybciej niż zapowiadano? Kiedy reforma UEFA wejdzie w życie?

ZOBACZ RÓWNIEŻ: Roman Abramowicz przeprosił kibiców za dołączenie do Superligi. „Bardzo żałujemy”

ZOBACZ RÓWNIEŻ: Bayern przegrywa, ale Lewandowski strzela gola. Do Mullera zostało 5 bramek [WIDEO]

źródło: Daily Mail

35-letni Piszczek znowu zachwyca formą. Niemcy piszą o meczu „bliskim ideału”

Łukasz Piszczek znowu znalazł się na ustach niemieckich mediów. 35-latek zagrał pełne 90 minut meczu przeciwko Wolfsburgowi (2-0) i zebrał świetne recenzje. Dość powiedzieć, że Polak był jednym z najlepszych zawodników na boisku.

Zwycięstwo z „Wilkami” pozwoliło BVB zachować nadzieję na grę w Lidze Mistrzów w przyszłym sezonie. Walka o miejsca premiowane awansem będzie jednak trwała do samego końca.

Wolfsburg nadal ma dwa punkty przewagi nad Haalandem i spółką. Przed nimi jest jeszcze Eintracht Frankfurt, który z kolei przegrał z Bayerem Leverkusen (1-3) i jest wyżej jedynie o jedno „oczko”.l

Renesans formy

Łukasz Piszczek zdecydowanie może ostatni okres zapisać sobie do udanych. 35-letni już obrońca drugi raz z rzędu wyszedł w wyjściowym składzie Borussii Dortmund i zdaje się, że nie wypuści go zbyt łatwo. Polak złapał kapitalną formę, co udowodnił w spotkaniu przeciwko Wolfsburgowi. Na tę chwilę Thomas Meunier i Mateu Morey zdecydowanie przegrywają rywalizację z „Piszczem”.

Niemieckie media zgodnie oceniły występ doświadczonego piłkarza. „Bild” przyznał byłemu reprezentantowi „3”, gdzie „1” oznacza występ klasy światowej. Taką właśnie otrzymał Erling Haaland, który ustrzelił dublet.

Lepsze oceny od Piszczka, oprócz Norwega, zebrał także Manuel Akanji i Mahmoud Dahoud. Obaj otrzymali „dwójkę”.

„Bliski ideału”

Zarówno „Spox.com”, jak i „Sportbuzzer.de” również przyznali Piszczkowi „trójki”. Przede wszystkim podkreślano jego ciąg na bramkę i odważną grę z przodu.

– Był bardzo aktywny i dynamiczny, choć w drugiej połowie sprawiał wrażenie niepozornego. Wykonał solidną robotę w defensywie. Polski weteran zdobył zaufanie Terzicia w meczu z Unionem i potwierdził to z Wolfsburgiem. Grał solidnie i cały czas szedł do przodu – uzasadniono.

Z kolei według „sport.de” i „Ruhr Nachrichten” 35-latek zagrał jeszcze lepiej. To z kolei przełożyło się na wyższą ocenę, niż przyznali mu poprzednie media. Polak otrzymał od obu serwisów notę „2,5”.

– Grał na odpowiedniej intensywności, był sprytny w budowaniu ataku i chciało mu się biegać. Wykorzystuje okazję, którą otrzymał od Edina Terzicia. Od czasu do czasu był o krok za wolny od rywala. Nie oszczędzał się, a w ryzykownych sytuacjach udawało mu się odbierać piłkę. Raz na jakiś czas dobrze wychodził ofensywnie i celnie dośrodkowywał – napisano o jego występie.

– Ten mecz był bliski ideału. Jeden lub drugi kibic BVB może się zastanawiać, dlaczego trener nie wystawiał częściej Piszczka w wyjściowym składzie – dodaje nawet portal „ran.de”.

Innowacyjne zmiany w transmisji meczów Premier League! Można się poczuć jak w FIFIE

Brytyjska telewizja „BT Sport” zaprezentowała w ostatnim czasie swoje nowe, innowacyjne rozwiązania w kwestii prowadzenia transmisji ze spotkań Premier League. Nowości wprowadzone przez brytyjską stację przypominają nieco obraz z serii gier FIFA.

W ostatnim czasie dużo się mówi o tym, iż futbolem interesuje się coraz mniej młodych ludzi. Mówił o tym m.in. Florentino Perez, który sugerował, że wprowadzenie Superligi mogłoby poprawić tę sytuację. Inną drogę obrała stacja „BT Sport”, która postanowiła wprowadzić kilka zmian w swojej transmisji.

Zmiany w transmisji meczów

Podczas sobotniego meczu Liverpool-Newcastle „BT Sport” zaprezentowało swoje nowe rozwiązania technologiczne. Jedną ze zmian jest podpisywanie zawodników, którzy biorą udział w centrum rozgrywania akcji. Do tego dochodzi tzw. radar, który sprawia, że czujemy się, jakbyśmy grali w FIFĘ.

https://twitter.com/JakubKrupa/status/1385921959045730304

Zmiany wprowadzone przez „BT Sport”:

  • Podpisywanie zawodników
  • Statystyki na żywo (m.in. prędkość biegu, czy prędkość strzału)
  • Minimapa w dolnym rogu ekranu

https://twitter.com/JakubKrupa/status/1385925776692944897

Bayern przegrywa, ale Lewandowski strzela gola. Do Mullera zostało 5 bramek [WIDEO]

Bayern niespodziewanie przegrał na wyjeździe z Mainz (1-2). Bawarczycy prezentowali niespotykaną dotąd bezradność w ofensywie. Także Robert Lewandowski nie mógł się przełamać po powrocie z kontuzji, aż do ostatniej minuty spotkania.

32-latek strzelił bramkę honorową dla Bayernu w doliczonym czasie gry. Tym samym Polak ma na koncie już 36 trafień w tym sezonie ligowym. Do pobicia legendarnego rekordu Gerda Mullera brakuje mu jedynie pięciu goli.

https://twitter.com/ELEVENSPORTSPL/status/1385979843876163590

Niespodziewany kandydat na zakup Arsenalu. Zasłynął z założenia gigantycznej platformy

Presja wywierana przez kibiców Arsenalu na Stanie Kroenke jest coraz większa. Fani „Kanonierów” chcą, aby Amerykanin sprzedał klub. Z kolei chętnych na kupienie angielskiego giganta nie brakuje. Wśród nich wymienia się nawet założyciela Spotify.

Po zamieszaniu z Superligą pojawiło się sporo doniesień o odejściach prezesów z drużyn, które miały do niej przystąpić. Nawet Conor McGregor na Twitterze wstawił tajemniczy wpis, w którym sugerował wykupienie Manchesteru United.

Arsenal trafi w nowe ręce?

Wśród klubów, które niebawem mogą zmienić właściciela jest także Arsenal. Na kupienie ekipy z Wembley chętnych nie brakuje. Ze swoimi zamiarami nie kryje się także Daniel Ek, a więc szwedzki miliarder.

38-latek zasłynął z ufundowania Spotify. Aktualnie jest to jedna z największych platform streamingowych na świecie. Co ciekawe, Ek napisał o możliwości wykupienia Arsenalu na Twitterze.

https://twitter.com/eldsjal/status/1385667437929062403

– Jako dziecko dorastałem wspierając Arsenal tak długo, jak tylko pamiętam. Jeśli KSE [firma Stana Kroenke – przyp. red.] będzie chciała sprzedać Arsenal, z chęcią zgłoszę swoją kandydaturę – napisał Ek.

130 milionów kary za odejście z Superligi! Poznaliśmy szczegóły umowy pomiędzy klubami

Z każdym kolejnym dniem wypadają kolejne trupy z szafy w kontekście Superligi. Do szczegółów umowy zawartej pomiędzy klubami doszedł „Der Spiegel”. Niemiecka gazeta podała, że każdy klub, który opuści Superligę, będzie musiał zapłacić karę w wysokości 130 milionów funtów. Czy tak też się stanie?

Superliga miała zrewolucjonizować europejską piłkę nożną. Projekt miał być jednym z najważniejszych wydarzeń w historii piłki nożnej, a okazał się ogromnym niewypałem. Głową całego przedsięwzięcia został Florentino Perez, który tłumaczył, że Superliga jest głównie skierowana dla kibiców. Jak się okazało, zdecydowana większość sympatyków futbolu nie była zbyt ochoczo nastawiona do tego projektu.

ZOBACZ RÓWNIEŻ: „Nic nie wiedziałem o projekcie Superligi”. Szokujące słowa dyrektora sportowego Milanu

ZOBACZ RÓWNIEŻ: Joan Laporta nie traci nadziei. „Projekt Superligi nadal istnieje”

Kara za odejście z Superligi

Dziennikarze niemieckiej gazety dotarli do informacji dotyczących potencjalnych kar za opuszczenie projektu. W umowie zapisano karę w wysokości 130 milionów funtów. Nie wiadomo jednak jeszcze, czy taka sankcja zostanie wyegzekwowana. Prezes Superligi, Florentino Perez, jeszcze kilka dni temu powtarzał, że to nie jest jeszcze koniec projektu, a żaden klub go formalnie nie opuścił. Warto jednak zaznaczyć, że wznowienie projektu wydaje się być niezwykle ciężkie do zrealizowania ze względu na fakt, iż ze sponsorowania przedsięwzięcia wypisał się bank JP Morgan.

ZOBACZ RÓWNIEŻ: Real Madryt i FC Barcelona ze specjalnym traktowaniem? W Superlidze mieli zarabiać więcej od reszty

ZOBACZ RÓWNIEŻ: UEFA zamierza nagrodzić Anglików za walkę z Superligą. Wembley zostanie wyróżnione

https://twitter.com/derspiegel/status/1385577192986267649

Roman Abramowicz przeprosił kibiców za dołączenie do Superligi. „Bardzo żałujemy”

Roman Abramowicz wyznał, że żałuje dołączenia do Superligi. Właściciel Chelsea wystosował specjalny list, w którym pisze także, że błędem było niepoinformowanie o wszystkim kibiców. 

Do Superligi początkowo dołączyło pełne „Big Six” Premier League, a więc Tottenham, Arsenal, oba Manchestery, Liveropool i właśnie Chelsea. „The Blues” jako pierwsi zdecydowali się także porzucić projekt. W ich ślady poszli następnie „Obywatele”, a później cała reszta.

Przeproszenie dla fanów

Kibice Chelsea dwa dni po powstaniu Superligi zebrali się pod Stamford Bridge i tłumnie protestowali przeciwko dołączeniu ich klubu do projektu. Ich głosy wysłuchano i Roman Abramowicz finalnie porzucił pomysł Florentino Pereza.

Teraz właściciel „The Blues” wystosował specjalny list. Przeprasza w nich kibiców oraz tłumaczy swoją decyzję.

– Jako klub jesteśmy otwarci na otwarty i regularny dialog z naszymi kibicami i udziałowcami, ale tym razem ze względu na restrykcje czasowe i poufność niestety do tego nie doszło – czytamy.

– Kiedy narosły wątpliwości po oficjalnym ogłoszeniu, postanowiliśmy zrobić krok w tył i posłuchać kibiców. Po rozmowach, mając na względu bardzo mocne opinie przeciw tej propozycji, na nowo oceniliśmy naszą pierwotną decyzję i uznaliśmy, że nie chcemy być częścią tej ligi – napisano dalej.

– Zdajemy sobie sprawę, że powinniśmy wcześniej poinformować o zamierzeniu dołączeniu do grupy. Właściciel i zarząd rozumieją, że nie powinniśmy podejmować takiej decyzji. I bardzo jej żałujemy – dodał Arbamowicz.

Wieczysta zbroi się przed rundą wiosenną! Na celowniku obrońca z Ekstraklasy

Wieczysta Kraków nie zamierza się zatrzymywać na rynku transferowym. Po zakontraktowaniu w zeszłym roku takich nazwisk jak Peszko czy Majewski, klub z krakowskiej okręgówki ma na oku kolejnego piłkarza z Ekstraklasy.

Klub z Krakowa jest znany szerszej publiczności głównie za sprawą bogatego właściciela Wojciecha Kwietnia oraz dzięki ściąganiu znanych piłkarzy. Mimo że klub występuje na 6. poziomie rozgrywkowym w Polsce, to nie oszczędza na płacach dla zawodników, którym potrafi płacić nawet kilkadziesiąt tysięcy złotych. W zeszłym roku Wieczysta ściągnęła do siebie Sławomira Peszko oraz Radosława Majewskiego. Z kolei w tym roku do Krakowa trafił Seweryn Michalski oraz Jakub Bąk.

ZOBACZ RÓWNIEŻ: Wieczysta Kraków łączy siły ze szkołą Marcina Gortata! W planie utworzenie klas piłkarskich

Wieczysta przejeżdża się po przeciwnikach

W rundzie jesiennej Wieczysta była niepokonana na boiskach ligi okręgowej. Żółto-czarni wygrali wszystkie 15 spotkań, strzelając w nich 121 goli i tracąc zaledwie 6. Nad drugą Prądniczanką Kraków Peszko i spółka mają 10 punktów przewagi. Podczas przygotować do rundy rewanżowej Wieczysta udała się w zimę na obóz do Dubaju!

Kolejny transfer w drodze!

Pomimo niemal pewnego awansu do wyższej ligi, Wieczysta nadal chce się zbroić! Jak podaje serwis WP Sportowe Fakty, na celowniku żółto-czarnych znalazł się piłkarz Wisły Kraków – Łukasz Burliga.

ZOBACZ RÓWNIEŻ: Sławomir Peszko zaprezentował nowy numer na koszulce. „Prawie jak James Bond”

Kontrakt 32-letniego obrońcy z „Białą Gwiazdą” wygasa wraz z końcem czerwca tego roku. W trwającym sezonie w barwach krakowskiej Wisły zagrał w 19 spotkaniach. W sumie na boiskach Ekstraklasy Burliga 244 mecze.

Media zachwycone Gumnym. Gikiewicz wkurzony po porażce. „Zostawiliśmy jaja w szatni”

Choć Augsburg przegrał z FC Koeln w piątek, to Robert Gumny ma za sobą udane zawody. 22-latek strzelił swojego pierwszego gola w Bundeslidze i zebrał dobre recenzje za swój występ. Dla drugiego z Polaków w drużynie Heiko Herrlicha spotkanie z „Kozłami” było jednak dużo mniej udane. W rozmowie z mediami Rafał Gikiewicz nie krył swojego niezadowolenia, zresztą nie pierwszy raz w tym sezonie.

Przeciwko Augsburgowi świetnie zaprezentował się Ondrej Duda. Dobrze znany szczególnie kibicom Legii pomocnik ustrzelił dublet jeszcze w pierwszej połowie. Przez dekoncentrację reszty drużyny w drugiej części meczu goście musieli do końca drżeć o wynik. Augsburg jednak tylko postraszył rywali i nie doprowadził nawet do remisu.

Gumny w gazie

Dla Roberta Gumnego może być to przełomowy występ. Polak swoim wejściem ożywił nieco kolegów. Bramkę kontaktową strzelił już w 54. minucie, a na boisku pojawił się w końcówce pierwszej połowy.

Oceny, jakie otrzymał 22-latek również potwierdzają klasę, jaką pokazał. Oprócz jednego trafienia mógł nawet dopisać drugie. Zabrakło niestety trochę celności.

– Zaczął przekonywać do siebie już w ostatnich kolejkach. Udaną serię kontynuował przeciwko Koeln. Nagrodą za dobre mecze był gol, a przecież niewiele brakowało, by strzelił też drugiego. Był to bardzo jasny punkt zespołu w drugiej połowie – podsumował występ Gumnego portal „Augsburger Allgemeine”, który ocenił go na „trójkę” (gdzie 1 to klasa światowa, zaś 6 – występ poniżej krytyki).

Wkurzony „Giki”

Nieco gorszy mecz ma za sobą Rafał Gikiewicz. Trudno go oczywiście winić za stracone gole, jednak to on stał w bramce Augsburga. Po spotkaniu nie przebierał w słowach i dobitnie podsumował grę swoich kolegów.

– Zostawiliśmy jaja w szatni w pierwszych 45 minutach tego spotkania. W drugiej połowie się przebudziliśmy, ale trudno z tego spotkania wyciągnąć coś pozytywnego – stwierdził dobitnie w rozmowie z dziennikarzami.

Wspomniany już „Augsburger Allgemeine” ocenił 33-latka na „3,5”. W podsumowaniu podkreślono jego klasę i zaznaczono, że nie zawinił przy ani jednej bramce dla Koeln.

– Tak ambitny i świetny bramkarz nie zrozumie takiego wieczoru. Pierwsza połowa musiała być w wykonaniu jego kolegów bardzo zaskakująca. Nie mógł nic zrobić przy golach, kilka razy zresztą uratował zespół – uzasadniono.

Francuscy dziennikarze zachwyceni Milikiem. „Benedetto będzie miał problem ze znalezieniem miejsca dla siebie”

Arkadiusz Milik rozkręca się w Ligue 1. Polak zabłysnął w piątkowym spotkaniu Marsylii przeciwko Reims. Francuscy dziennikarze docenili występ byłego napastnika Napoli.

Duży wkład w spotkanie

Arkadiusz Milik dołączył do Olympique Marsylia w zimowym oknie transferowym, po tym jak przesiedział pół sezonu na trybunach. Piątkowe starcie przeciwko Reims było 11. meczem Polaka w OM. Były napastnik m.in. Napoli czy Ajaxu popisał się trafieniem na 2:1.

Zobacz również: Arkadiusz Milik z kolejnym trafieniem! Dał drużynie prowadzenie przed przerwą [WIDEO]

Oceny dla Milika

Ostatecznie spotkanie zakończyło się zwycięstwem marsylczyków. Wynik starcia zatrzymał się na 3:1. Francuscy dziennikarze docenili udział Arkadiusza Milika w tym spotkaniu. Według ekspertów Polak zasłużył na notę „7”.

– Po jego wejściach w pole karne drżeli obrońcy Reims. Mimo że w pierwszej połowie nie był zbytnio obsługiwany przez kolegów, to potrafił przygotować się do najważniejszego ataku. Doskonale wykończył podanie Payeta. Przy takim Miliku Dario Benedetto (napastnik OM, przyp. red.) będzie miał problem ze znalezieniem miejsca dla siebie na boisku – uzasadniają dziennikarze portalu maxifoot.fr.

– Jak co tydzień aktywny i zdobył bardzo ważnego gola – twierdzą eksperci z coeurmarseillais.fr.

Bilans Polaka w bieżącym sezonie to 12 spotkań, 6 bramek i jedna asysta. Według portalu transfermarkt.de Milik jest warty 22 miliony euro.

Źródło: Maxifoot, Coeur Marseillais, WP Sportowe Fakty (tłumaczenie)

Rio Ferdinand o przemianie po osobistej tragedii. „Czasami żałuję, że podczas kariery nie byłem innym człowiekiem”

Rio Ferdinand opowiedział na łamach Sportsmail o wewnętrznej przemianie, której dokonał po osobistej tragedii. Legendarny obrońca Manchesteru United przyznał, że po śmierci żony stał się lepszym człowiekiem.

Znalazł zajęcie po karierze

Odkąd Rio Ferdinand zakończył karierę piłkarską, minęło prawie sześć lat. Po zawieszeniu butów na kołku Anglik rozpoczął pracę jako ekspert w telewizji BT Sport.

Zmienił się pod wpływem tragedii

W 2015 roku Ferdinanda dotknęła osobista tragedia. Żona byłego obrońcy Czerwonych Diabłów zmarła na nowotwór. 42-latek twierdzi, że to pozwoliło mu stać się lepszym człowiekiem.

– Wiem, że to może zabrzmieć dziwnie, ale to, co mi się przydarzyło, pozwoliło mi się stać lepszym człowiekiem. Mogłem spojrzeć z boku na swoje życie i pomyśleć, że taki już nie będę. Nie każdy otrzymuje taką szansę – powiedział Anglik na łamach Sportsmail.

– Zmagam się z tym. Czasami żałuję, że podczas kariery nie byłem innym człowiekiem. Trudno znaleźć balans, bo pewnie nie byłbym tak zaangażowany w grę w piłkę i nie odniósłbym tylu sukcesów. Zresztą nie możesz tego zmienić. Można tylko starać się być lepszym w przyszłości – dodał 81-krotny reprezentant Anglii.

– Byłem tak nisko, że nie widziałem wyjścia. Ale jeśli otaczasz się dobrymi ludźmi, to masz szansę wyjść na prostą – zakończył były piłkarz Manchesteru United.

Rio Ferdinand w trakcie swojej piłkarskiej kariery reprezentował barwy m.in. West Hamu United, Leeds United i QPR. Anglik zdobył sześć mistrzostw Premier League i jedną Ligę Mistrzów. Dziś pełni rolę eksperta w BT Sport.

Źródło: Sportsmail

Skorża otwarcie o sytuacji Lecha. „Tą porażką odebraliśmy sobie szansę na grę w europejskich pucharach”

Lech Poznań przegrał z Podbeskidziem Bielsko-Biała w piątkowym meczu PKO BP Ekstraklasy. Trener Kolejorza, Maciej Skorża stwierdził po meczu, iż ta porażka przekreśliła szanse poznaniaków na grę w europejskich pucharach.

Podbeskidzie uratowane?

Beniaminek PKO BP Ekstraklasy wygrał z wicemistrzami Polski po pięknym uderzeniu Marko Roginicia. 3 punkty w meczu z Kolejorzem są dla bielszczan bardzo ważne, ponieważ wciąż walczą o byt w elicie.

Koniec marzeń o Europie

Wiadomo jednak, że Lech Poznań nie jest zamieszany w walce o utrzymanie, ani o europejskie puchary. Trener Kolejorza, Maciej Skorża po spotkaniu nie ukrywał niezadowolenia.

– Zakładaliśmy, że pierwszy fragment meczu będzie bardzo ważny. W tym okresie Podbeskidzie mocno gra pressingiem, atakuje, zmusza do błędów. Skupiliśmy się na tym, żeby to opanować. I robiliśmy to dobrze. Po przerwie graliśmy bardziej ofensywnie. Zabrakło wykończenia akcji, decyzji o strzale. Wydawało się, że lada moment padnie bramka, ale ostatecznie zabrakło skuteczności – przyznał Maciej Skorża.

– W najmniej oczekiwanym momencie na własnej połowie przytrafił nam się błąd i strata. Zawodnik gospodarzy oddał piękny strzał, który sprawił, że przegraliśmy. Nie zabrakło nam dziś determinacji, ale przede wszystkim skuteczności. Dziś chcieliśmy wygrać, gdyż mieliśmy jeszcze szansę na grę w europejskich pucharach. Tą porażką odebraliśmy ją sobie – stwierdził po meczu szkoleniowiec Lecha Poznań.

Komentarz piłkarza

Rozczarowania nie ukrywał także Nika Kvekveskiri, który po spotkaniu udzielił krótkiej wypowiedzi oficjalnej stronie klubu. Gruzin twierdzi jednak, że drużyna musi w każdym starciu walczyć o trzy punkty. Mimo braku perspektywy na jakikolwiek sukces w bieżącym sezonie.

– Rozstrzygnięcie tego starcia bardzo nas boli, ale musimy podnieść głowy do góry i grać o wygranie następnych meczów w tym sezonie, bo chociaż straciliśmy ostatecznie szansę na wywalczenie awansu do europejskich pucharów, to gramy w Lechu Poznań i w każdym starciu musimy walczyć o trzy punkty, nie ma prawa zabraknąć nam w nich motywacji – powiedział po meczu gruziński pomocnik Kolejorza.

Źródło: Lech Poznań