Jakub Kosecki uważa, że nadal może podbić Ekstraklasę. „Mogę się założyć o wszystko, co mam”

Jakub Kosecki nie daje o sobie zapomnieć. Były piłkarz Legii Warszawa uważa, że wciąż ma wszystko, aby za kilka miesięcy być jednym z najlepszych piłkarzy w Ekstraklasie. 

Obecnie „Kosa” gra w barwach KTS-u Weszło, który jest na ostatniej prostej do awansu do IV ligi. Wcześniej przez lata grał jednak na poziomie Ekstraklasy, głównie w barwach Legii. Po drodze zaliczył także epizod w Cracovii. W swoim ostatnim sezonie był natomiast głównie rezerwowym. Zaliczył tylko sześć występów, w których nie zdobył ani gola, ani asysty.

Wciąż może być najlepszy?

Mimo kiepskiego pożegnania z Ekstraklasą Kosecki uważa, że nadal ma umiejętności do grania na najwyższym poziomie. 32-latek jest przekonany, że mógłby zostać jednym z najlepszych skrzydłowych w lidze. Potrzebowałby do tego zaledwie kilku miesięcy drużynie pokroju Legii Warszawa czy Pogoni.

– Nie chcę nikogo oceniać, ale daj mi pół roku w Legii czy Pogoni, a będę jednym z najlepszych skrzydłowych w Ekstraklasie. Mogę się założyć o wszystko, co mam. Jeśli za siedem-osiem miesięcy tak nie będzie, to oddaje to – stwierdził na łamach „Onetu”. 

Kosecki przy okazji nie omieszkał uderzyć w ogół polskiej piłki. Zaatakował działaczy klubów, a nawet… zlekceważył występy Lecha Poznań w Lidze Konferencji Europy.

– Mnie się nie chce nikomu nic udowadniać. Niech zostanie tak, jak jest. Niech ci, co grają, uważają, że są najlepsi. Niech prezesi, menadżerowie też uważają, że są najlepsi. Niech tak zostanie – przyznał.

– Mnie nie obchodzi, że Lech gra w Pucharze Biedronki i wygrywa z rezerwami jakiejś tam drużyny. Mnie obchodzi Liga Mistrzów i Liga Europy. Tam pokazaliśmy, że jesteśmy niczym – podsumował 32-latek.

1 komentarz do “Jakub Kosecki uważa, że nadal może podbić Ekstraklasę. „Mogę się założyć o wszystko, co mam””

  1. Hahahah co za typol. Typ w Motorze Lublin na 3 poziomie rozgrywek miał problemy z załapaniem do składu. Zwykły wieśniak.

Możliwość komentowania została wyłączona.