Niepokojące wieści po meczu Premier League. Piłkarz został wprowadzony w śpiączkę

Podczas ostatniej kolejki Premier League, Taiwo Awoniyi doznał urazu brzucha w meczu z Leicester City. Jak się okazało, stan piłkarza Nottingham był bardzo poważny. Na tyle, że wprowadzono go w śpiączkę.




Nottingham Forest minionej niedzieli zapewnił sobie grę w europejskich pucharach w nadchodzącym sezonie. Kropką nad „i” okazał się remis (2-2) z Leicester City. Wciąż zachowują jednak szansę na awans do Ligi Mistrzów.

Śpiączka

Niestety, ten wielki moment dla Nottingham, został przyćmiony. Po końcowym gwizdku na murawę stadionu wpadł właściciel klubu, Evangelos Marinakis. Działacz miał wyraźne pretensje do Nuno Espirito Santo.

Powodem miała być sytuacja z jednym z piłkarzy. Taiwo Awoniyi w jednej z akcji wpadł na słupek. Chciał wrócić do gry, bo Nottingham nie miało już możliwości przeprowadzenia zmiany. Było to jednak niemożliwe, wobec czego Forest grało w osłabieniu.




Awoniyi w poniedziałek przeszedł operację. Stan zdrowia zawodnika okazał się dużo poważniejszy, niż zakładali klubowi lekarze. „Daily Mail” twierdzi nawet, że gdyby zbagatelizowano sytuację, piłkarz mógłby nawet umrzeć.

Zareagowano na szczęście w samą porę, a operacja przeszła pomyślnie. Awoniyi po jej zakończeniu został wprowadzony w stan śpiączki farmakologicznej i przeniesiony na oddział intensywnej terapii. Podkreślono, że życiu zawodnika nie zagraża już niebezpieczeństwo.

Maxi Oyedele ekspresowo odejdzie z Legii? Słynny klub chce aktywować klauzulę. Połowa kwoty może trafić do Manchesteru United

Maxi Oyedele ledwo trafił do Legii Warszawa, a niebawem może odejść. Utalentowanego pomocnika chce wykupić Szachtar Donieck. Ukraińcy rozważają aktywowanie klauzuli.




20-latek trafił do Legii Warszawa latem minionego roku. Dobrze pokazał się w swoich pierwszych spotkaniach, co zaowocowało powołaniem i debiutem w reprezentacji Polski. W dalszej części sezonu nieco obniżył jednak loty, co miało związek z kontuzją.

Szybkie odejście?

Ostatnio Oyedele znowu pokazywał natomiast wysoki poziom. Goncalo Feio posłał pomocnika do boju przeciwko Chelsea w ćwierćfinale Ligi Konferencji. 20-latek świetnie zaprezentował się na przestrzeni całego dwumeczu.




Kibice Legii mogą się jednak nie za długo cieszyć z występów utalentowanego pomocnika. Według portalu meczyki.pl, Szachtar Donieck poważnie rozważa aktywowanie klauzuli w kontrakcie Oyedele.

Tomasz Włodarczyk z portalu meczyki.pl ustalił, że kwota ma opiewać na sześć milionów euro. Połowę ma jednak zgarnąć Manchester United, który zagwarantował sobie 50 proc. od kolejnego transferu Polaka.

Jeśli Ukraińcy aktywują klauzulę, piłeczka będzie po stronie Oyedele. Nie jest powiedziane, że zdecyduje się na tak szybkie opuszczenie Legii. Tym bardziej, że w sezonie 2025/26 „Wojskowi” będą rywalizowali o udział w Lidze Europy.

AKTUALIZACJA

Według najnowszych informacji Tomasza Włodarczyka Maxi Oyedele nie jest zainteresowany wyjazdem na Ukrainę.

Źródło: Meczyki.pl

Lech przed Rakowem w tabeli, ale nie w wyliczeniach. „Medaliki” nadal faworytem do mistrzostwa Polski

Im bliżej końca sezonu, tym sytuacja w Ekstraklasie staje się dynamiczniejsza. Paweł Mogielnicki z portalu 90minut.pl ponownie wyliczył szanse na mistrzostwo Polski. Tym razem dotyczą one już tylko Lecha Poznań i Rakowa Częstochowa.




W miniony weekend Raków przegrał z Jagiellonią (1-2), co skrzętnie wykorzystał Lech Poznań. „Kolejorz” wygrał z Legią Warszawa (1-0), dzięki czemu na finiszu sezonu wyprzedził rywali o jeden punkt w tabeli.

Roszady

Jeszcze przed starciem, szanse Lecha na mistrzostwo Polski oceniano na 22,9 proc. Paweł Mogielnicki zaktualizował swoje predykcje i teraz „Kolejorz” ma już 49,7 proc. szans. Nadal jednak wyżej oceniany jest Raków – 50,3 proc.

Do końca sezonu pozostały zaledwie dwie kolejki. Lecha czeka najpierw wyjazd na mecz z GKSem Katowice, a następnie spotkanie z Piastem Gliwice przy Bułgarskiej.




Raków z kolei najpierw pojedzie do Kielc na starcie z Koroną. Sezon zakończy natomiast meczem z Widzewem Łódź przed własną publicznością.

Gigantyczna kontrowersja po El Clasico. Niewytłumaczalne słowa z pokoju VAR, podczas analizy gola Fermina Lopeza [WIDEO]

W Hiszpanii wciąż jest gorąco wokół sędziów. Kolejnych kontrowersji dostarczyło ostatnie El Clasico. Tym razem szokujące słowa padły w pokoju VAR.




FC Barcelona wygrała w niedzielę czwarte El Clasico w bieżącym sezonie. Tym razem Blaugrana pokonała Real Madryt 4-3. Poza wieloma golami, spotkanie obfitowało także w masę kontrowersji.

„Całe szczęście”

Największe oburzenie wzbudziło anulowanie gola Fermina Lopeza na 5-3. Konkretnie jednak chodziło o to, co nagrały mikrofony w pokoju VAR. Nagrano, jak niezidentyfikowana osoba mówi „Całe szczęście”.

Nagranie opublikowała Hiszpańska Federacja Piłki Nożnej (RFEF). Wspomniany fragment nie został jednak najpewniej przeoczony, bo próbowano go przemilczeć.




Mimo kontrowersji mogliśmy poznać tok myślenia sędziego Hernandeza Hernandeza. Inna sprawa, czy decyzja była słuszna. Według „Archivo VAR” gol Lopeza powinien zostać uznany, bo ręka była przypadkowa.

– Tak piłka, uderzyła w rękę, a miała wyjść… Pokażcie mi szerokie ujęcie, żebym zobaczył całą akcję i jej koniec. Okej, ręka jest w górze, ewidentnie. Anuluję gola – tłumaczył natomiast Hernandez.

Wyliczono szanse Rakowa, Lecha i Jagiellonii na mistrzostwo. Faworyt pozostaje niezmienny

Ekstraklasa znajduje się obecnie w decydującej fazie. Walka o mistrzostwo trwa, a Paweł Mogielnicki z 90minut.pl wyliczył szansę poszczególnych drużyn. Największy procent uzyskał Raków Częstochowa.




W sobotę obecny mistrz, Jagiellonia Białystok, pokonała faworyta do tegorocznego tytułu – Raków. Podopieczni Adriana Siemieńca wygrali na wyjeździe 2-1. Już w niedzielę potknięcie „Medalików” może wykorzystać Lech Poznań, który podejmie Legię Warszawa.

Zdecydowany faworyt

Mimo porażki, to wciąż Raków zdaje się być głównym kandydatem do wygrania mistrzostwa Polski. Paweł Mogielnicki z portalu 90minut.pl wyliczył, że „Medaliki” mają aż 77 proc. szans na końcowy sukces.




Szanse Lecha wyliczył z kolei na 22,9 proc. Jagiellonia na obronę tytułu sprzed roku ma zaledwie 0,06 proc.

FOT: Foto: Jakub Ziemianin / Raków Częstochowa

Mikrofony wychwyciły rady trenera Igi Świątek. Kamery nagrały frustrację Polki [WIDEO]

Iga Świątek ekspresowo odpadła z turnieju WTA w Rzymie. Kamery uchwyciły słowa Polki po porażce z Daniele Collins.




Zaledwie na trzeciej rundzie zakończyły się zmagania Świątek na turnieju w Rzymie. Nasza tenisistka nie miała szans z dużo lepiej dysponowaną Daniele Collins. Amerykanka całkowicie rozbiła Polkę.

„Graj, żeby wygrać”

Jak na razie Świątek nie może zaliczyć do udanych bieżącego roku. To już jej kolejne niepowodzenie pod wodzą nowego trenera, Wima Fissette. Od kilku tygodni w mediach przewija się temat relacji zawodniczki ze sztabem.

Na pewno sytuacji nie załagodzi reakcja Polki na rady trenera w trakcie meczu z Collins. Belg wciąż wykrzykiwał w kierunku Świątek dość banalne frazesy.




– Iga, graj, żeby wygrać. To proste. Graj, żeby wygrać – krzyczał Fissette, co słychać na nagraniu z kamer.

Świątek raczej wiele to nie pomogło. Sprawiała raczej wrażenie niewzruszonej, zniechęconej, a nawet poirytowanej banalnymi podpowiedziami.

Marek Papszun nie celuje w mistrzostwo Polski. Wskazał cel, jaki wyznaczył Rakowowi

Marek Papszun wskazał cel Rakowa na końcówkę sezonu. Szkoleniowiec zaznaczył, że nie jest to mistrzostwo Polski. Najważniejszy skalp został już zdobyty.




Raków pozostaje głównym faworytem do mistrzostwa Polski. „Medaliki” przewodzą w tabeli Ekstraklasy i wyprzedza Lecha Poznań o dwa punkty. W sobotę zmierzą się z obecnym mistrzem, Jagiellonią Białystok.

„Pojawił się drugi cel”

Papszuna zabraknie jednak w tym starciu na ławce, bo musi pauzować za kartki. Drużynę pod jego nieobecność poprowadzi Artur Węska. Szkoleniowcy pozostaną jednak w kontakcie.

– Kilka takich sytuacji już doświadczyłem w życiu, choćby w Radomiu w sezonie mistrzowskim. Mecz w Gdyni też oglądałem z trybun. Można powiedzieć, że jestem doświadczony – stwierdził Papszun.

– Komunikacja nie musi być tajna, żyjemy w wolnym kraju. Można się komunikować z kim się chce. To będzie oficjalna komunikacja – dodał.

Mimo dobrej sytuacji w tabeli, Papszun stara się nie mówić o mistrzostwie. Zaznaczył, że najważniejszy cel został już spełniony. Raków ma zapewnioną grę w europejskich pucharach w przyszłym sezonie.




– Nie skupiamy się w tej chwili na rozmowach z zawodnikami i przymiarkach transferowych. Mamy już zapewnioną grę w europejskich pucharach, a teraz pojawił się na horyzoncie drugi cel w postaci walki o wicemistrzostwo Polski i na nim się skupiamy. Mam nadzieję, że wraz z naszymi kibicami uda nam się go zrealizować – podsumował.


Foto: Jakub Ziemianin / Raków Częstochowa

Nietypowy kibic Śląska Wrocław. Specjalnie przeprowadził się do Polski. „Wybrałem się w przygodę życia”

Śląsk Wrocław ma nietypowego kibica. Poczynania „Wojskowych” śledzi Francuz, Antoine Gedon, który zamieszkał nawet we Wrocławiu. O szczegółach zauroczenia klubem opowiedział w rozmowie z „TVP Sport”.




Gedon jest magistrem komunikacji i marketingu cyfrowego. Pochodzi z północnej części Francji, z okolic Lille i… kibicuje Śląskowi. Od stycznia mieszka we Wrocławiu, gdzie nie opuszcza żadnego meczu i wnikliwie opisuje wydarzenia wokół klubu.

„Stawał się częścią mojej historii”

23-latek jeszcze w 2021 roku założył na portalu X profil „SlaskFR”. Jego zamysłem było przybliżenie polskiej piłki francuskim kibicom. Pojawiają się na nim wpisy i grafiki jego autorstwa, a także relacje na żywo z meczów w ojczystym języku.

Początki mojego zainteresowania to sezon 2017/2018. Tak naprawdę przypadek sprawił, że pierwszy mecz Ekstraklasy, jaki oglądałem na YouTube, był z udziałem Śląska Wrocław. Nigdy nie byłem fanem hegemonów, którzy potrafią zdominować ligę, jak PSG. Wolałem kluby z sercem, surową i autentyczną duszą, dlatego też od razu pokochałem Śląsk. To nie wyniki sprawiły, że się w nim zakochałem, bo tamten sezon wcale nie był łatwy. Coś w Śląsku mnie przyciągnęło – odporność drużyny na boisku, niesamowita baza fanów, którzy żyją dla drużyny, ogromny stadion, na którym czujesz pasję w każdej przyśpiewce, miasto z bogatą historią i niezaprzeczalnym urokiem. To był prawdziwy, niefiltrowany futbol, czyli taki, jaki powinien być. Wtedy nie zdawałem sobie z tego sprawy, ale Wrocław powoli stawał się częścią mojej własnej historiipowiedział Gedon dla „TVP Sport”.




Dopiero w październiku 2024 roku Gedon zdecydował się na tygodniową podróż do Polski. Obejrzał wówczas domowe mecze Śląska ze Stalą Mielec i Rakowem Częstochowa. Spotkał się nawet z Jackiem Magierą i otrzymał koszulkę od Simeona Petrowa. To był bodziec, przez który w styczniu bieżącego roku na sześć miesięcy przeprowadził się do Wrocławia.

Zaczęło mnie męczyć oglądanie meczów przed telewizorem. Czasami sygnał internetowy się zacinał, a jakość obrazu nie była zbyt wysoka. To komplikowało relacjonowanie moich meczów w sieci. Nie odczuwałem już wielkich emocji. Stwierdziłem, że po pięciu latach pisania we Francji, czas w końcu wyruszyć do Wrocławia i obejrzeć mecz na żywo. Najpierw były spotkania ze Stalą i Rakowem, a miesiąc później udałem się na kolejną wycieczkę, tym razem na starcia z Piastem i Puszcząprzyznał.

Miałem sporo czasu wolnego, a że nie miałem w życiu jeszcze tak długich wakacji, stwierdziłem, że czemu nie wybrać się do Wrocławia na pół roku. To było moje marzenie, żeby przeżyć tam całą rundę. Wiedziałem, że taki moment może się już nie powtórzyć. Wybrałem się w przygodę życia, płacę za wszystko z własnej kieszeni. Reakcje mojej rodziny i znajomych na to, że wyjeżdżam na kilka miesięcy, były różne. Większość zrozumiała, że robię to z pasji dla Śląska i dlatego, że spodobała mi się Polska. Niektórzy znajomi byli zdziwieni i nie wiedzieli o Wrocławiu nic, a dziś to się zmienia i chcą mnie tu odwiedzićdodał.

Cytowane wypowiedzi pochodzą z wywiadu na portalu tvpsport.pl. Oryginalny wywiad w całości możecie przeczytać tu: Antoine Gedot – kibic Śląska Wrocław z Francji. Zamieszkał na pół roku, żeby zobaczyć walkę o utrzymanie | TVP SPORT

Wojciech Szczęsny ze „specjalnym traktowaniem” przed El Clasico. Barcelona przygotowuje się do meczu z Realem

W niedzielę Hiszpanii odbędzie się El Clasico. FC Barcelona szykuje się do hitowego spotkania z Realem Madryt, ale nie cała drużyna trenuje na pełnych obrotach. Część zawodników ma „specjalne traktowanie”.




Kilka dni temu FC Barcelona odpadła z Ligi Mistrzów po porażce w półfinale z Interem Mediolan (6-7 w dwumeczu). Nie ma jednak czasu na rozpamiętywanie. Już w niedzielę Blaugrana spotka się z Realem Madryt w hicie LaLigi.

Specjalne traktowanie

Po spotkaniu z Interem pojawił się jednak problem w dyspozycji niektórych zawodników. Część zespołu wciąż ma odczuwać dyskomfort po wymagającej batalii. Z tego względu sztab szkoleniowcy Barcy zarządził o „specjalnym traktowaniu” niektórych piłkarzy.




Według „Mundo Deportivo” w tym gronie znaleźli się: Lamine Yamal, Wojciech Szczęsny, Ronald Araujo, Frenkie De Jong, Ferran Torres i Andreas Christensen. Wszyscy mieli trenować jedynie na siłowni.

Robert Lewandowski oraz reszta zespołu odbyła zajęcia na murawie. Część z nich trenowała jednak indywidualnie. W tym gronie znalazł się także Alejandro Balde, który wraca po kontuzji.

Jarosław Mroczek zbanowany w Pogoni Szczecin! Alex Haditaghi zakazał byłemu właścicielowi wejścia do klubu i loży VIP

Mimo zmian w Pogoni Szczecin nadal jest bardzo gorąco. Jak dowiedziało się „Weszło”, Jarosław Mroczek otrzymał zakaz wstępu do klubu i na lożę VIP. Taką decyzję miał osobiście podjąć Alex Haditaghi, a więc nowy szef „Portowców”.




Haditaghi przejął Pogoń raptem kilka tygodni temu, a już rozpoczyna swoje żelazne rządy. Kanadyjczyk zdążył już zbanować Przemysława Pańtaka z grupy F-MG.COM. Teraz poszedł jeszcze dalej.

Zakaz wstępu

Portal „Weszło” dowiedział się, że na czarnej liście biznesmena znalazł się były prezes Pogoni – Jarosław Mroczek. Były właściciel, a także jego najbliższa rodzina, nie będą mogli pojawiać się już na meczach Pogoni w loży VIP.




Tak, niedługo wydam oświadczenie. Ta sytuacja jest żenująca, nie wiem, co się temu panu stałocytuje Mroczka portal weszło.com.

Źródło: https://weszlo.com/2025/05/07/jaroslaw-mroczek-pogon-szczecin-zakaz-wstepu-haditaghi/

Wojciech Szczęsny dumny ze swoich młodszych kolegów, mimo porażki z Interem. „Wygrają jeszcze sobie ten puchar parę razy”

Wojciech Szczęsny nie dopisze sobie trofeum za wygranie Ligi Mistrzów. Polak mimo porażki z Interem podkreśla, że jest jednak dumny. Wróży swoim młodszym kolegom świetlaną przyszłość.




Inter Mediolan w miniony wtorek zameldował się w finale Ligi Mistrzów. Po emocjonującym rewanżu, Włosi wygrali z FC Barceloną w dogrywce (4-3). W sumie dwumecz zakończył się wynikiem 7-6.

„Jestem dumny”

Całe spotkanie w bramce Barcelony rozegrał Wojciech Szczęsny. Polakowi nie udało się uchronić drużyny od porażki, choć zaliczył kilka bardzo dobrych interwencji.




Po ostatnim gwizdku stanął przed kamerami „Canal+ Sport”. Podkreślał, że mimo wyniku jest dumny ze swoich młodszych kolegów. Życzył im również wielu wygranych Lig Mistrzów w przyszłości.

– Bardziej niż zły jestem dumny z tych młodych chłopaków. Dla większości z nich to jest początek kariery. Dzisiaj przegrali i wszystkim będzie trochę smutno, ale udowodnili, że wygrają jeszcze sobie ten puchar parę razy w życiu – przyznał Szczęsny.

Szymon Marciniak w ogniu krytyki po półfinale Ligi Mistrzów. Pedri przejechał się po Polaku

Pedri nie oszczędził Szymona Marciniaka po przegranym półfinale Ligi Mistrzów z Interem (3-4). Hiszpan stwierdził wręcz, że pracy arbitra powinna bliżej przyjrzeć się UEFA.




Za nami jeden z najlepszych dwumeczy w historii Ligi Mistrzów. Inter Mediolan pokonał FC Barcelonę w sumie wynikiem 7-6 i zagra w finale tegorocznych rozgrywek. Rewanż na San Siro rozstrzygnęła dopiero dogrywka.

„Jest wiele rzeczy, który nie rozumiem”

Choć o samym dwumeczu mówi się bardzo dużo, to wiele mówi się również o Szymonie Marciniaku. I niestety nie są to pochlebstwa. Polak poprowadził półfinałowy rewanż i zbiera teraz masę krytyki.




Szczególnie niezadowolony z pracy Marciniaka jest obóz FC Barcelony. Według zawodników oraz Hansiego Flicka, wszystkie stykowe sytuacja były rozstrzygane na korzyść Interu. Wiele mówi się przede wszystkim o sytuacji z 68. minuty, gdy podyktowano rzut karny za faul na Yamalu, a po analizie VAR decyzja została niesłusznie cofnięta.

– UEFA powinna przyjrzeć się temu sędziemu. Jest wiele rzeczy, których nie rozumiem. Zgadzam się z Hansim Flickiem, że wszystkie sytuacje 50 na 50 były na korzyść rywali – ocenił Pedri.

EkstraklasaTrolls.pl
Przegląd prywatności

Ta strona korzysta z ciasteczek, aby zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o ciasteczkach są przechowywane w przeglądarce i wykonują funkcje takie jak rozpoznawanie Cię po powrocie na naszą stronę internetową i pomaganie naszemu zespołowi w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne.