Oyedele trafi do Legii Warszawa? „Wojskowi” rozmawiają z Manchesterem United o transferze

Legia Warszawa ruszyła po kolejnego zawodnika. Według doniesień brytyjskiego „Daily Mail”, ekipa z Łazienkowskiej chce ściągnąć Maxiego Oyedele z Manchesteru United. Rozmowy między klubami mają już trwać. 




Oyedele został włączony przez Erika ten Haga do przedsezonowych przygotowań, podczas których zebrał w większości dobre recenzje. Młodzieżowy reprezentant Polski miał okazję zagrać z Rosenborgiem, Rangersami, Arsenalem, Betisem oraz Liverpoolem. Ostatecznie jednak nie znalazł się w kadrze „Czerwonych Diabłów” na rozgrywki Premier League.

Trafi do Ekstraklasy?

Jak się dodatkowo okazuje, Oyedele może nawet definitywnie odejść z Old Trafford. Zainteresowana jego transferem ma być Legia Warszawa, która według „Daily Mail” rozpoczęła już rozmowy z Manchesterem United. Dokładne wymagania Anglików nie są do końca znane, ale dziennikarze mówią o niewielkiej opłacie transferowej oraz sporym procencie od kolejnego transferu 19-latka.




Sam Oyedele ma być bardzo pozytywnie nastawiony do wyjazdu do Polski, skąd pochodzi jego mama. Dodatkowo miałby szansę na regularne występy na wysokim poziomie. Mało tego, miałby również okazję do gry w europejskich pucharach. Legia wciąż liczy się w walce o awans do Ligi Konferencji Europy. Najpierw jednak musi pokonać w dwumeczu kosowską Dritę.

Wielka kasa za gwiazdę Rakowa Częstochowa! Dwukrotnie pobiją swój rekord transferowy

Gianluca Di Marzio przekazał, że Norwich City złożyło potężną ofertę Rakowowi Częstochowa za Ante Crnaca. „Medaliki” mogą zarobić wielkie pieniądze na transferze napastnika. 




Crnac od dawna był łączony z odejściem z Rakowa. Michał Świerczewski potwierdzał jakiś czas temu, że Chorwat będzie mógł zostać sprzedany, jeśli oferta za niego będzie opiewać na przynajmniej 10 milionów euro. Wygląda na to, że taki scenariusz niebawem się ziści.

Rozmowy trwają

Do Rakowa miała wpłynąć oficjalna oferta za 20-latka z Norwich City. Według Gianluki Di Marzio, Anglicy oferują za napastnika jeszcze wyższą kwotę, niż oczekiwano. Włoch pisze o 11 milionach.

Jeżeli taka transakcja faktycznie dojdzie do skutku, to Raków dwukrotnie pobije swój rekord transferowy. Do tej pory było nim sprzedanie Kamila Piątkowskiego do RB Salzburg za pięć mln euro. Co z kolei ciekawe, Norwich podobne pieniądze zapłaciło tylko za 6 piłkarzy w swojej historii.

Łódź chce uhonorowania Franciszka Smudy. Wiceprezydent potwierdza: „Zasługuje”

Franciszek Smuda w niedzielę przegrał walkę z nowotworem krwi. Obecnie pojawiają się pomysły w kwestii uhonorowania wieloletniego polskiego trenera. Temat podjęły już władze miasta Łódź.




76-latek przez długi czas zmagał się z chorobą, ale ostatnie przegrał walkę. Cała Polska pogrążyła się w żałobie. Odszedł bowiem nie tylko bardzo doświadczony trener, były selekcjoner reprezentacji, ale również niezwykle barwny człowiek.

„Zasługuje”

Smuda największe sukcesy odnosił między innymi stojąc za sterami Widzewa Łódź, z którym awansował przed laty do Ligi Mistrzów i wywalczył dwa mistrzostwa Polski. Władze miasta podjęły temat uhonorowania zmarłego szkoleniowca. Kwestię tę podniósł na Twitterze Adam Pustelnik, wiceprezydent Łodzi, który chce nazwać z jedną ulic nazwiskiem 76-latka.

– Wybitny trener zasługuje na odpowiednie uhonorowanie. Będę zabiegał o nazwanie jednej z łódzkich ulic imieniem Franciszka Smudy – napisał Pustelnik. 

Legia odpowiada na zarzuty Wojciecha Kowalczyka. Obszerne oświadczenie w obronie Goncalo Feio

Legia Warszawa nie zostawiła bez komentarza ostatniej wypowiedzi Wojciecha Kowalczyka dotyczącej Goncalo Feio. Portal Legia.net opublikował oświadczenie nadesłane przez rzecznika prasowego klubu, Bartosza Zasławskiego. 




Ostatnie dni są naznaczone wydarzeniami ze stolicy Polski. Po meczu rewanżowym z Broendby (1-1) w eliminacjach Ligi Konferencji Europy, Goncalo Feio posłał wulgarne gesty w kierunku kibiców z Danii, co poruszyło cały kraj. Szybko zaczęły mnożyć się informacje, że sytuacja w Legii jest bardzo napięta, a oliwy do ognia dolał w niedzielnym programie „Liga Minus” na kanale „Weszło” Wojciech Kowalczyk. Były piłkarz stwierdził, że Portugalczyk wyzywa swoich piłkarzy. Więcej o tym pisaliśmy TUTAJ.

Oświadczenie Legii

Ten komentarz nie mógł przejść bez echa i już w poniedziałek doczekaliśmy się odpowiedzi ze strony rzecznika prasowego „Wojskowych”. Bartosz Zasławski, dla portalu Legia.net, przesłał obszerne oświadczenie, w którym odpowiada na zarzuty Kowalczyka. Poniżej cała treść:

„Trener Feio jest bardzo zaangażowany w codzienne życie zespołu, a relacje z zawodnikami są dla niego kluczowe. Często podkreśla, że stanowią one wręcz najważniejszą część pracy trenera i najpierw patrzy na zawodników jak na ludzi, z ich emocjami, odczuciami, sprawami rodzinnymi, a potem jak na zawodowych piłkarzy. Chce ich lepiej zrozumieć i poznać. Wtedy dotrze do nich na boisku”.




„Trener nie hierarchizuje piłkarzy — poświęca bardzo dużo czasu zawodnikom rezerwowym i kontuzjowanym, każdego z nich traktuje osobiście, jest dla nich dostępny o każdej porze dnia i nocy. W obecnej kadrze zespołu jest dziewięciu młodzieżowców. Pamiętam, jak pod koniec ubiegłego sezonu mimo dnia wolnego przyjechał do LTC [Legia Training Center, ośrodek treningowy – przyp. red.], żeby być na treningu indywidualnym dwóch młodych zawodników, mimo że jeden z asystentów będących na miejscu mógł go poprowadzić. Zrobił to nie z tego powodu, żeby go 'nadzorować’, ale żeby oni czuli jego wsparcie, miał dla nich konkretne wskazówki i sugestie, które oni potem wdrożą do zajęć z drużyną i w warunkach meczowych. Już czterech młodych piłkarzy – Kuba Adkonis, Jan Leszczyński, Kuba Żewłakow i Maciej Kikolski (wypożyczony do Radomiaka) – przedłużyło kontrakty z klubem w tym oknie, a niebawem zrobią to następni. To też pokazuje zaufanie do sztabu i dyrektora sportowego”.

„Co więcej, trener nigdy publicznie nie skrytykował zawodnika. Po niezadowalających wynikach brał całą winę na siebie. Również w jego poprzednich klubach znany był z tego, że wstawia się za drużyną i dźwigał cały ciężar medialny i społeczny”.




„Na prośbę zawodników plan zespołu jest przygotowany z większym wyprzedzeniem niż w poprzednich latach, żeby można było zaplanować inne aktywności i życie rodzinne. Piłkarze wiedzą dosłownie wszystko — o której godzinie będą mieli posiłek, o której będzie odprawa, w jakich godzinach mają wyznaczoną pracę z fizjoterapeutami, o której będzie wylot na mecz w pucharach i kiedy będzie powrót. Drużyna bardzo doceniła, że trener konsekwentnie dba o te kwestie i przychylił się do ich prośby”.

„Mamy świadomość, że medialność klubu jest ogromna i każdy portal w Polsce pisze o Legii, natomiast chcielibyśmy w większym stopniu komentować sprawy sportowe i fakty, a nie nieprawdziwe i niepoparte niczym opinie”

Niespodziewany transfer Wojciecha Szczęsnego? Bramkarz może trafić do Hiszpanii!

Wojciech Szczęsny poszukuje obecnie nowego klubu. Po rozstaniu z Juventusem, Polak może zdecydować się na nietypowy kierunek. „Cadena SER” podaje, że zainteresowany usługami doświadczonego bramkarza jest Villarreal. 




Siedem lat spędził Wojciech Szczęsny w Juventusie. W sumie w Turynie rozegrał 252 mecze. Strony zdecydowały się jednak na rozwiązanie kontraktu.

Nowe wyzwanie?

Niedawno reprezentant Polski w rozmowie z „Eleven Sports” zdradził, że jest niemal pewny tego, gdzie będzie kontynuować karierę. Jednocześnie zaznaczył, że nie będzie to żadna bomba transferowa. – Na 80 proc. wiem, gdzie będę grał, ale nie chcę za wcześnie o tym mówić. To nie będzie „bombazzo” – mówił.

Do tematu postanowiły podłączyć się hiszpańskie media. Według „Cadena SER”, wybór Polaka miał paść na Villarreal. Szczęsny miałby być świetnym następcą Filipa Jorgensena, który przeniósł się do Chelsea. W uzasadnieniu dziennikarze piszą o doświadczeniu, którym może pochwalić się 34-latek.




– Doświadczenie Polaka i jego umiejętności mogą być kluczowe we wzmocnieniu defensywy. Jego przyjście mogłoby wnieść nową dynamikę do szatni. Otoczenie Szczęsnego potwierdza zainteresowanie Villarrealu, ale to nie jest jedyny klub zainteresowany jego pozyskaniem – pisało „Cadena SER”.

Kontrakt Szczęsnego z Juventusem miał oryginalnie obowiązywać do końca sezonu 2024/25. Wysokie zarobki Polaka zmusiły jednak klub do zrezygnowania z golkipera. W związku z tym zadecydowano o rozwiązaniu umowy.

Gęsta atmosfera w Legii Warszawa. Goncalo Feio… wyzywa swoich piłkarzy?

Pozycja Goncalo Feio słabnie? Tak wynika z ostatnich wydarzeń i słów Wojciecha Kowalczyka w „Lidze Minus”. Były piłkarz twierdzi, że wykonał kilka telefonów i dowiedział się, że Portugalczyk wyzywa swoich zawodników. 




Nie milkną echa ostatniego zachowania Goncalo Feio po meczu z Broendby (1-1) w eliminacjach Ligi Konferencji Europy. Gdy wybrzmiał ostatni gwizdek, trener Legii posłał kilka wulgarnych gestów w stronę duńskich kibiców. Sprawa oburzyła niemal całą Polskę, a wygląda na to, że to dopiero początek problemów Portugalczyka.

Wyzywa piłkarzy?

O ile wiadome było, że Feio posiada duży temperament i jego wybuch to kwestia czasu, o tyle spodziewano się, że zawodnicy będą stać za nim murem. Tutaj również mają się natomiast pojawiać zgrzyty. Wojciech Kowalczyk w „Lidze Minus” na kanale „Weszło” zdradził, że drużyna nie do końca popiera swojego trenera.




Wykonałem już 2-3 telefony i wiem, że w szatni są wkurzeni, bo on wyzywa piłkarzy. Było gorąco. Jest źle – powiedział Kowalczyk.

Jest kilku zawodników, którzy po prostu są wyzywani. Jest zadyma – dodał w programie. 

Hansi Flick chwali Lewandowskiego za mecz z Valencią, ale… nie za strzelony dublet

Robert Lewandowski świetnie rozpoczął nowy sezon w FC Barcelonie. Polak zdobył dublet w meczu z Valencią (2-1) i poprowadził Blaugranę do zwycięstwa. Hansi Flick nie szczędził pochwał pod jego adresem.




Valencia początkowo okazała się lepsza od Barcelony i na Mestalla jako pierwsza trafiła do siatki. Stan rywalizacji, tuż przed przerwą, wyrównał jednak Robert Lewandowski. Krótko po rozpoczęciu drugiej połowy Polak ponownie wpisał się na listę strzelców. Tym razem wykorzystał pewnie rzut karny, podyktowany po faulu na Raphinhi.

Pochwały

Zadowolony z występu napastnika był Hansi Flick. Niemiec chwalił Lewandowskiego nie za same trafienia. Podobała mu się również robota w defensywie, którą wykonał w trakcie meczu.

– Lewandowski jest absolutnym profesjonalistą. Bronimy i atakujemy jako drużyna. On wykonał pracę, która wykroczyła poza strzelone gole – ocenił Flick. 




Szkoleniowiec nie miał łatwego zadania przed inauguracyjnym meczem. W pierwszym składzie z Valencią zagrało kilku niedoświadczonych zawodników, jak Marc Bernal czy Marc Casado. To pokłosie dużego natłoku meczów w ostatnim czasie.

– Okres przygotowawczy był dla nas bardzo trudny, bo nasi zawodnicy grali na EURO i igrzyskach olimpijskich. Z tego powodu więcej grali młodzi zawodnicy. Spisywali się dobrze, więc zostali nagrodzeni w meczu z Valencią – przyznał. 

Gholizadeh dogadany z nowym klubem! Wiadomo, jakich pieniędzy oczekuje Lech

Ali Gholizadeh ma być blisko odejścia z Lecha Poznań. Irańczyk jest już ponoć po słowie z nowym klubem. Sprawa może rozwiązać się jeszcze podczas trwającego okna transferowego. 




Transfer Gholizadeha do Lecha Poznań w zeszłym roku okazał się totalnym flopem. „Kolejorz” zapłacił za niego prawie 2 miliony euro, a reprezentant Iranu głównie leczył kontuzje. Od momenty transferu zanotował zaledwie 17 występów dla poznaniaków i zanotował jedną asystę. Notabene, miała ona miejsce w ostatnim meczu z Zagłębiem Lubin (1-0).

Koniec przygody

Występ i asysta z „Miedziowymi” może okazać się ostatnimi, które zaliczył Gholizadeh w barwach Lecha. Irańskie media podają, że 28-latkiem zainteresowało się tamtejsze Persepolis FC. Sam zawodnik miał zresztą już kontaktować się z działaczami klubu i zaakceptować proponowane warunki.




Na przeszkodzie w finalizacji mogą jednak stać warunki transferu. Lech ma bowiem oczekiwać za Irańczyka 1,5 mln euro. Persepolis ma natomiast wierzyć, że uda się go wykupić za kwotę miliona euro. Jeżeli nie uda się osiągnąć porozumienia w taki sposób, to w grę ma również wchodzić wypożyczenie skrzydłowego.

Jan Bednarek stanął w obronie kolegi z drużyny. Awantura w przerwie meczu [WIDEO]

Jan Bednarek i jego Southampton wrócili do Premier League, choć nie w takim przypadku, jak oczekiwali. „Święci” w 1. kolejce ligi angielskiej przegrali 0-1 z Newcastle United. Polak spędził na murawie 90 minut, a w przerwie padł ofiarą sprzeczki. 




Newcastle już w 28. minucie musiało grać przed własną publicznością z Southampton w osłabieniu. Czerwoną kartką został ukarany Fabian Shar po dość kontrowersyjnej sytuacji. Najpierw Szwajcar został sfaulowany przez Bena Breretona, a następnie w odpowiedzi uderzył go „z główki”. Chilijczyk padł na murawę, a sędzia wyrzucił z boiska zawodnika „Srok”. Mimo grania w osłabieniu, do bramki szybko trafił Joelinton, wyprowadzając gospodarzy na prowadzenie. Wynik utrzymał się już do końca.

Awantura

Sytuacja z pierwszej połowy nie miała jednak końca. W przerwie, w tunelu prowadzącym do szatni, Brereton został zaczepiony przez Dana Burna. Jan Bednarek włączył się do akcji, stając w obronie kolegi z zespołu. Zawodnik Newcastle długo się nie zastanawiał i postanowił zaatakować Polaka, najpierw go popychając, a później ciągnąć za koszulkę.

 

Filip Szymczak stanął w obronie Mariusza Rumaka. „Nie wszystko było złe”

Lech Poznań w minionym sezonie zdecydował się zatrudnienie Mariusza Rumaka. Decyzja okazała się kompletną klapą, którą poniekąd przewidzieli kibice, niemal od razu torpedując działania klubu negatywnymi komentarzami. W rozmowie z „TVP Sport” w obronie szkoleniowca stanął jednak Filip Szymczak, napastnik „Kolejorza”.




Władze Lecha pod koniec rundy jesiennej minionego sezonu Ekstraklasy zdecydowały o zwolnieniu Johna van den Broma. Wówczas zdecydowano, że zespół na dobre tory ma przywrócić Mariusz Rumak. 47-latek zanotował co prawda dość obiecujący początek, ale na dłuższą metę zupełnie sobie nie poradził. Widać to było nie tylko w wynikach, ale również w wypowiedziach, których zaczął udzielać na konferencjach prasowych.

„Nie wszystko było złe”

Ostatecznie Rumak został zwolniony po poprowadzeniu drużyny w 16 meczach, z których wygrał tylko pięć. Obecnie trenerem „Kolejorza” jest Niels Frederiksen. Co jednak ciekawe, nie każdy uważa kadencję Rumaka za nieudaną. W obronie byłego trenera stanął Filip Szymczak.

– Było to coś nowego, mieliśmy do czynienia z innych schematem pracy. Na pewno nie było tak, że wszystko było złe. Trener Rumak długo pracuje w klubie, zna specyfikę Lecha i chciał nam pomóc. To się nie udało, trzeba to sobie otwarcie powiedzieć. Nie jest jednak tak, jak media przedstawiają trenera Rumaka. Wręcz przeciwnie. To osoba, która ciężko pracowała, aby w Lechu było lepiej – stwierdził napastnik na łamach „TVP Sport”.




– Media lubią znaleźć sobie kozła ofiarnego. Trener Rumak był na takiego kreowany. Dziennikarze szukają klikbajtów i narracji na ten sam temat. Potem już zrobiło się to nudne i męczące. Przyjęło się, że krytyka jest najlepsza. Uważam, że zawsze warto zacząć od samego siebie – dodał. 

Piotr Zieliński potwierdził, że mógł trafić do Arabii Saudyjskiej. „Pieniądze były gigantyczne”

Latem Piotr Zieliński został oficjalnie zawodnikiem Interu Mediolan. Polak nie mógł narzekać na brak zainteresowania. O jego usługi mocno miały również zabiegać kluby z Arabii Saudyjskiej. W rozmowie z „Eleven Sports” pomocnik zdradził, dlaczego nie zdecydował się na przenosiny na Bliski Wschód. 




Zieliński spędził w Napoli piękne osiem lat. Tego lata zdecydował się jednak na zakończenie tego rozdziału i rozpoczęcie nowego. W związku z tym związał się kontraktem z obecnym mistrzem Włoch – Interem Mediolan. Umowę podpisał do końca czerwca 2028 roku.

Miał ogromne propozycje

Zanim pojawiło się oficjalne potwierdzenie transferu do Interu, media łączyły Zielińskiego z wieloma innymi klubami. Wśród nich były także ekipy z Saudi Pro League. Jak się okazuje, pogłoski o ofertach z tamtego kierunku były prawdziwe. 30-latek był nawet bliski przyjęcia bardzo atrakcyjnego kontraktu na Bliskim Wschodzie, ale ostatecznie się rozmyślił.

– Był temat. Każdy piłkarz, który dostaję taką ofertę, gdzieś zaczyna mu wirować w głowie. Patrzy na te pieniądze bardziej, ale później mija jeden, drugi dzień. Konsultacja z rodziną i trzeba pomyśleć o swoich celach. Co w danym momencie jest dla kogoś ważne – pieniądze, czy próba osiągnięcia czegoś w Europie. Rywalizować z najlepszymi na świecie, granie w Lidze Mistrzów… To było górą – wyjaśnił Zieliński dla „Eleven Sports”.




– Pieniądze zachęcały. Dwa dni były takie, że mówię „idę”. Zabieram bliskich, bierzemy znajomych i będzie nam dobrze. To tylko dwa dni takie były. Cieszę się, że nie skorzystałem z tej oferty. Pieniądze były gigantyczne, wielka różnica to była. Cieszę się, że tak to się potoczyło.  Zarabiam nadal dobrze, gram na wysokim poziomie – dodał. 

Reprezentant Polski okazję na oficjalny debiut w Interze będzie mieć już w sobotę. O godzinie 18:30 mistrzowie Włoch zainaugurują sezon Serie A meczem z Genoą.

Szwajcarzy wściekli po meczu ze Śląskiem. Nagłaśniają skandal rasistowski. „Nieprzyjemne sceny i małpie odgłosy”

Mecz Śląska Wrocław z St. Gallen opiewał w kontrowersje. Jak się okazuje, nie działy się one tylko na murawie. Szwajcarskie media piszą o skandalu na tle rasistowskim. 




„Wojskowi” odpadli z eliminacji Ligi Konferencji Europy w iście kuriozalnych okolicznościach. Dość powiedzieć, że mecz z St. Gallen kończyli w ósemkę po zobaczeniu trzech czerwonych kartek. O pracy sędziego wypowiedział się już Jacek Magiera. Trener zapowiedział również złożenie protestu do UEFA. Więcej pisaliśmy o tym TUTAJ.

Skandal na tle rasistowskim

Jak się okazuje, swoje pretensje mają również szwajcarskie media. Na początku drugiej połowy bramkarz St. Gallen, Lawrence Ati-Zigi podszedł do band reklamowych, gdzie wdał się w dyskusję z jednym z kibiców. Spotkanie zostało wówczas przerwane, ze względu na rasistowskie obelgi rzucane w kierunku Ghańczyka.

– Dyskusja była na tyle żywiołowa, że mężczyznę w białej koszulce wrocławskiego klubu musieli uspokajać fotografowie, a nawet piłkarze gospodarzy – relacjonował dziennikarz sport.pl, Jakub Seweryn. 

Sprawa nie uszła na sucho i poruszono ją na konferencji prasowej po meczu. Odniósł się do niej trener St. Gallen, Enrico Maassen.

– Nasz bramkarz siedzi w szatni i do tej pory jest załamany, ja jako trener i my jako cały nasz klub jesteśmy przeciwko rasizmowi. Nie ma zgody na takie zachowanie kibiców. Nie było to przesadzone zachowanie ze strony naszego bramkarza – mówił. 




– Bramkarz był rasistowsko obrażany przez kibiców gospodarzy we Wrocławiu. Trudno było go uspokoić nawet po meczu. Bardzo dramatyczny mecz był przyćmiony przez nieprzyjemne sceny i małpie odgłosy. To był wieczór w cieniu skandalu rasistowskiego – pisało z kolei szwajcarskie „St. Galler Tagblatt”.

UEFA przyjrzy się brzydkiemu zachowaniu Goncalo Feio. Surowa kara wisi w powietrzu

Goncalo Feio może zostać ukarany za brzydkie gesty w kierunku kibiców Broendby. Michał Listkiewicz wyjaśnił, co może czekać Portugalczyka. 




Legia Warszawa zremisowała w piątek rewanżowy mecz z Broendby (1-1) i zakwalifikowała się do IV rundy eliminacji Ligi Konferencji Europy, dzięki zwycięstwu w Danii (3-2). Po spotkaniu najgłośniej było jednak o zachowaniu Goncalo Feio. Portugalczyk po ostatnim gwizdku zwrócił się w kierunku kibiców gości i posłał im kilka brzydkich gestów. Nagranie TUTAJ.

Surowa kara

Zachowanie Portugalczyka spotkało się już z oburzeniem duńskich oraz polskich mediów. Michał Listkiewicz uważa jednak, że sprawie może się również przyjrzeć UEFA. Były arbiter twierdzi, że Feio może czekać surowa kara.

Delegat UEFA na pewno to szczegółowo opisze. Podejrzewam, że drużyna gości złoży także stosowny protest – ocenił na łamach
„WP Sportowe Fakty”.




– Podejrzewam, że grozi mu odsunięcie od jednego meczu w następnej rundzie europejskich pucharów. I ewentualnie kara finansowa – dodał. 

W ostatniej rundzie eliminacji Legia Warszawa zmierzy się z kosowską Dritą. Jeśli „Wojskowi” wygrają dwumecz, to na jesieni zagrają w fazie ligowej Ligi Konferencji Europy.