Joan Laporta został zapytany o transfer Lewandowskiego. „Ma większe szanse” [WIDEO]

Robert Lewandowski w dalszym ciągu nie przedłużył kontraktu z Bayernem Monachium. To z kolei potęguje plotki o jego przyszłości. Media z Hiszpanii wciąż łączą go z FC Barcelona. Joan Laporta zapytany przez jednego z kibiców o transfer Polaka odparł, że „ma większe szanse na przyjście„. 

Umowa Lewandowskiego z Bayernem obowiązuje do czerwca przyszłego roku. Na razie nie wygląda na to, aby 33-latek przedłużył umowę. Co prawda władze Bawarczyków zapewniają, że nie chcą rozstawać się z napastnikiem, ale nie robią nic w kierunku wypracowania porozumienia.

„Bardzo prawdopodobne”

Z obozu Barcelony dobiegają natomiast głosy o stałym kontakcie z Pinim Zahavim, agentem Lewandowskiego. Izraelczyk miał już kilkukrotnie latać do Katalonii, aby negocjować transfer swojego klienta.

Teraz oliwy do ognia dorzucił sam Joan Laporta. Zapytany o potencjalne ściągnięcie napastnika Bayernu odparł, że „Tak, ten ma większe szanse na przyjście”.

Nie jest jednak wiadome, od kogo większe szanse ma Lewandowski, gdyż filmik udostępniony w internecie został ucięty. Potwierdza to więc wyłącznie negocjacje między stronami.

Rio Ferdinand przewiduje wielką przebudowę United. Nawet 15 piłkarzy na wylocie z klubu

Manchester United w tym sezonie spisuje się zdecydowanie poniżej oczekiwań. „Czerwone Diabły” we wtorek przegrały z Liverpoolem aż 0-4, co wzbudziło wiele głosów krytyki. Rio Ferdinand, legenda klubu z Old Trafford uważa, że latem może dojść do kadrowej rewolucji. 

Liverpool wprost skompromitował jednych z największych rywali w Premier League. Manchester United nie miał właściwie żadnych odpowiedzi na grę „The Reds” i przegrał aż 0-4. Co gorsza, porażka oznacza, że najprawdopodobniej drużyny Rangnicka zabraknie w przyszłej edycji Ligi Mistrzów.

Rewolucja

Na gorąco po meczu sam Ralf Rangnick przyznał, że drużynę czeka gruntowna przebudowa. Ocenił, że do klubu może trafić nawet dziesięciu nowych zawodników. Dziś potwierdzono jednak, że w przyszłym sezonie „Czerwone Diabły” poprowadzi Erik ten Hag. To właśnie pod Holendra będzie budowany nowy skład.

Rio Ferdinand nie krył swojego rozczarowania porażką z Liverpoolem. Legendarny piłkarz Manchesteru stwierdził, że z Old Trafford pożegna się nawet 15 piłkarzy.

– Ten Hag musiałby być Einsteinem, aby szybko zmienić sytuację. W jaki sposób Manchester United tak skończył? Nigdy wcześniej nie widziałem upadku w takim tempie. To niepokojące, ale wiedzieliśmy, że ten czas nadchodzi. Musi odbyć się wielka przebudowa. Myślę, że około 15 piłkarzy przygotowuje się do spakowania swoich rzeczy i opuszczenia United. Czy kiedykolwiek w tym klubie wydarzyło się coś takiego? – mówił Ferdinand.

Manchester United zajmuje dopiero 6. miejsce w tabeli Premier League. Tym samym znajduje się w strefie gry w eliminacjach do Ligi Konferencji Europy. Do Arsenalu i Tottenhamu (5. i 4. lokata) traci trzy punkty.

Żegnaj Derby, witaj… no właśnie. Do jakiego klubu powinien trafić Krystian Bielik?

Sezon 2021/22 powoli dobiega końca, a więc, co za tym idzie, w ligach mamy coraz więcej rozstrzygnięć. Na nieszczęście dla kibiców Derby County, „Baranom” nie uda się utrzymać w Championship i wiadomo, że przyszłoroczne rozgrywki spędzą w League One. Co to oznacza dla samej drużyny prowadzonej przez Wayne’a Rooneya? Przede wszystkim odejście wielu zawodników. W tym gronie prawdopodobnie znajdzie się Krystian Bielik. Jaka przyszłość czeka zatem reprezentanta Polski?

Sportowo Derby dawało sobie w tym sezonie radę na zapleczu Premier League. Być może udałoby się zwojować coś więcej, gdyby nie kara odjęcia aż 21 punktów na samym początku rozgrywek. Tak naprawdę licząc tylko punkty, jakie zdobyły „Barany”, to spokojnie udałoby się utrzymać w Championship. Winę ponoszą za to oczywiście działania zarządu i problemy finansowe, jakie spadły na klub. Nie mniej jednak co się stało, to się nie odstanie, a teraz Derby musi się mierzyć z brutalną rzeczywistością.

Co dokładnie wiąże się ze spadkiem do League One? Przede wszystkim wiele transferów zawodników wychodzących z klubu. Na pewno kadra zostanie znacząco uszczuplona. Większość piłkarzy nie marzy o występowaniu na trzecim szczeblu rozgrywkowym w Anglii, a sam klub będzie potrzebować pieniędzy. „Barany” liczą się więc z gruntowną przebudową drużyny. Wśród zawodników, którzy raczej opuszczą Derby znajduje się także Krystian Bielik. Trudno sobie wyobrazić, aby pomocnik dalej występował w lidze spoza „topowej piątki”.

Zastrzyk gotówki

Ewentualna sprzedaż Bielika oznaczałaby również pokaźny zastrzyk gotówki dla klubu. Obecność Krystiana na boisku daje dużo drużynie. Musi mu jednak dopisywać zdrowie, co niestety nie zawsze się zdarza. 24-latek w bieżącym sezonie zanotował tylko 15 występów, w których strzelił jednego gola. Nie grał regularnie, z powodu przytrafiających mu się kontuzji. Zdrowy Bielik to zdecydowane wzmocnienie składu oraz jakość, jakiej czasami brakowało ekipie Rooneya. Polak po powrocie z kontuzji był wielokrotnie chwalony i uznawany za jeden z najjaśniejszych punktów „Baranów”.

– Jest świetnie zbudowany, szybki, potrafi się mądrze ustawiać. W fazie defensywnej dobrze blokuje drogi podania, a gdy Derby atakuje, to potrafi mądrze rozgrywać. Nie wszystkie piłki kieruje na siłę do przodu, często korzysta z całej szerokości boiska. I oczywiście jest wielkim zagrożeniem przy stałych fragmentach gry. Nie ma żadnej przesady, jeśli stwierdzę, że gdy tylko jest zdrowy, to Derby nie ma lepszego zawodnika – mówił między innymi Ryan Conway, dziennikarz śledzący poczynania Derby, w rozmowie z portalem meczyki.pl.

– Uważam, że jest znakomity. Niestety miał pecha z kontuzjami, ale moim zdaniem ma przed sobą wielką przyszłość. Jest fantastycznym zawodnikiem. W tamtym sezonie, kiedy złapał kontuzję, oznaczało to dla nas wielką stratę. To był filar naszej drużyny, wyniki znacząco się pogorszyły, kiedy go straciliśmy – mówił z kolei Shay Given, legenda Newcastle United w rozmowie z Tomaszem Ćwiąkałą w „The Legends”.

Zachwycony Bielikiem był także Czesław Michniewicz, który postawił na niego w meczu barażowym ze Szwecją. Selekcjoner już krótko po objęciu reprezentacji Polski zaznaczył, że widzi w nim olbrzymi potencjał.

– Cieszy mnie Krystian Bielik. Dziś wieczorem do niego zadzwonię. To zawodnik przyszłościowy. To może być w przyszłości filar reprezentacji, ma olbrzymi potencjał, ale też olbrzymi pech w ostatnich latach – przyznał pod koniec stycznia na konferencji. 

Oczywiście trzeba też nadmienić, że w ostatnim czasie Bielikowi przydarzały się gorsze występy. Nie można jednak w ten sposób oceniać całego potencjału i umiejętności, jakie drzemią w 24-latku. Zdecydowanie posiada talent na grę w klubie z Premier League, lub bijącego się o awans do najwyższej klasy rozgrywkowej. League One wydaje się być jednak ligą poniżej jego możliwości.

Gdzie mógłby trafić?

Jeśli Bielikowi dopisze zdrowie, wydaje się, że nie powinien mieć problemu ze zmianą klubu. W Premier League jest kilka ekip, które mogłyby sporo zyskać na wykupieniu pomocnika z Derby. Maciej Łuczak, dziennikarz meczyki.pl stwierdził, że Polak mógłby trafić do Leeds United, Southampton, Crystal Palace, Brighton czy Aston Villi. Osobiście najchętniej zobaczyłbym Bielika w tym ostatnim klubie.

Pod okiem Stevena Gerrarda 24-latek mógłby się jeszcze wiele nauczyć i rozwinąć swoje umiejętności. Przy okazji warto zaznaczyć, że „The Villains” będą szukać latem wzmocnień. Nawet jeżeli Polak nie znajduje się wysoko na liście życzeń, to gdzieś jego nazwisko przewinęło się w gabinetach działaczy. Tym bardziej że klub nie ma zbyt wielu piłkarzy na jego pozycję.

– Bardziej ofensywnych piłkarzy najczęściej ubezpiecza Douglas Luiz. W klubie nie ma jednak za bardzo alternatywy, już zimą Aston Villa starała się o Phillipsa z Leeds – pisał Maciej Łuczak, dziennikarz „Meczyków”, dobrze zaznajomiony z angielskimi realiami. 

Dodatkowo na korzyść takiego ruchu przemawia… Matty Cash. Prawy obrońca mógłby z pewnością szepnąć swoim pracodawcą dobre słówko o reprezentacyjnym koledze. Tym bardziej że sam nie dawno wskazał Bielika jako jednego z polskich piłkarzy, który z powodzeniem mógłby grać w Premier League.

– W kadrze jest wielu utalentowanych zawodników i kilku mogłoby grać w Anglii. Oczywiście Robert Lewandowski czy Piotr Zieliński, to top. A także Krystian Bielik, bardzo dobry zawodnik – stwierdził w rozmowie z Sebastianem Staszewskim. 

Inne opcje?

W grę wchodzi oczywiście także klub z nieco niższego pułapu. Być może Bielikiem zainteresuje się klub z dołu tabeli, lub któryś z beniaminków. Awans do PL ma już zapewnione Fulham, które na pewno będzie potrzebować wzmocnień, jeśli myśli o dłuższym pozostaniu na najwyższym szczeblu rozgrywkowym. Pewnym krokiem do awansu zmierza również Bournemouth, więc to kolejny klub, który na spokojnie może optować za ściągnięciem Bielika.

Nikt jednak nie powiedział, że pomocnika nie może zostać w Championship na kolejny sezon. Gdyby przenosiny do Premier League nie wypaliły, to być może zgłosiłby się klub z aspiracjami walki o awans w przyszłym sezonie.

A kto wie, czy Bielik nie zdecyduje się na drastyczny ruch i totalną zmianę otoczenia? Talent, jakim dysponuje pomocnik pozwala ze spokojem sądzić, że poradzi on sobie również w innym kraju, nie koniecznie tylko w Anglii. Walory fizyczne, jakimi operuje oraz technika mogą mu zapewnić wejście zarówno do Premier League, jak i Bundesligi, La Ligi, Serie A czy Ligue 1.

Warto pamiętać również, że Bielik jest uniwersalnym typem zawodnika. Poza grą na nominalnej pozycji defensywnego pomocnika 24-latka można ustawić jako środkowego obrońcę. To dodatkowo zwiększa wachlarz autów, jakimi dysponuje oraz z pewnością będzie brane pod uwagę przez działaczy klubów, którzy będą zastanawiać się nad wykupieniem Polaka z Derby County.

Piątek wyznał, co zawiodło podczas gry w Milanie. Dlatego nie wyszło mu w Mediolanie?

Krzysztof Piątek obecnie jest piłkarzem Fiorentiny. Do Serie A wrócił po ponad dwóch latach, kiedy to nie poradził sobie w AC Milan. Czemu Polakowi nie wyszło na San Siro? 26-latek opowiedział o przyczynach niepowodzenia w rozmowie z „DAZN”. 

Piątek pierwszy raz trafił do Włoch w lipcu 2018 roku. Sezon 2018/19 był w jego wykonaniu spektakularny. Polak zdobywał gola za golem w barwach Genoi i zapracował sobie na transfer do mocniejszego klubu. Pozostał w Serie A, ale przeniósł się do Milanu.

W pierwszych meczach napastnik dalej błyszczał formą, ale wszystko zmieniło się po zwolnieniu trenera. Gennaro Gattuso został wówczas zastąpiony przez Mario Giampaolo. Wtedy sukcesywnie skuteczność snajpera malała, a gdy do klubu przyszedł Stefano Pioli, Piątek opuścił San Siro i trafił do Herthy Berlin.

Co poszło nie tak?

 26-latek w rozmowie z „DAZN” wrócił do tamtego okresu. Wyznał, co jego zdaniem zawiodło i nie pozwoliło mu do końca rozwinąć skrzydeł. Przyznał także, że żałuje tak szybkiego podjęcia decyzji o odejściu z Mediolanu.

– W ciągu pierwszych siedmiu miesięcy wszystko działało. Strzeliłem wiele goli w drużynie prowadzonej przez Gennaro Gattuso. Potem przyjechał trener Giampaolo i zmienił formację oraz pomysł. To był system, w którym gracze nie występowali na swoich pozycjach – stwierdził Piątek.

– Grałem z Castillejo jako napastnikiem i Suso jako trequartistą, to nie są ich pozycje. W ciągu dwóch miesięcy się myliłem, zespół też się mylił, było ciężko. Nie mogę powiedzieć, że trener słabo mnie rozumiał, ale potrzebowałem czasu, aby zgrać się z tym systemem. Po raz pierwszy grałem z trequartistą oraz dwoma napastnikami – dodał.

– Muszę zrozumieć, co nie zadziałało. Myślę, że obaj potrzebowaliśmy czasu, dwa miesiące to za krótko. Kiedy przyjechałem do Milanu, chciałem od razu wziąć koszulkę z numerem 9. Gattuso i klub powiedzieli mi, żebym wziął 19, bo na „dziewiątkę” trzeba zapracować. Po sześciu miesiącach wziąłem numer 9 i strzeliłem tylko kilka goli, a wszyscy kibice pytali mnie, dlaczego zmieniłem numer – podsumował napastnik.

Piątek w Herthcie dalej nie umiał powrócić do formy prezentowanej na początku przygody w Serie A. Ostatecznie w styczniu bieżącego roku powrócił do Włoch, tym razem podpisując kontrakt z Fiorentiną. W sumie w 13 występach strzelił jak na razie 6 goli.

Flamengo nie zwolni Paulo Sousy. Wiceprezydent klubu zapewnia o poparciu dla Portugalczyka

Brazylijskie media spekulowały niedawno nad przyszłością Paulo Sousy. Portugalczyk miał zostać niebawem zwolniony z Flamengo po znaczących porażkach. Wiceprezydent klubu oznajmił jednak, że 51-latek może być spokojny o swoją posadę. 

Były selekcjoner reprezentacji Polski przegrał jakiś czas temu finał mistrzostw stanowych z Fluminense. Do tego doszła również porażka w meczu o Superpuchar Brazylii z Atletico Mineiro. Jakby tego było mało, to niezadowoleni ze współpracy ze szkoleniowcem mieli być zawodnicy Flamengo.

Można spać spokojnie

W brazylijskich mediach pojawiło się zatem wiele spekulacji odnośnie przyszłości Portugalczyka. Zarząd klubu miał już nawet szukać sobie nowego trenera i szykować się do zwolnienia Sousy. Wiceprezydent Flamengo oznajmił jednak, że na razie 51-latek może być spokojny o swoją posadę i ma poparcie władz.

– Początek sezonu nie ułożył się po naszej myśli, jednak protesty kibiców poszły o krok za daleko. Liczy się to, że Paulo Sousa ma teraz pełne poparcie zarządu – oznajmił Marcos Braz na antenie „SporTV”.

– Rozumiemy, że nowy trener potrzebuje czasu, by wdrożyć swoje metody. W piłce nożnej rezultatów oczekuje się natychmiast. Nie oznacza to, że nie dążymy do osiągnięcia celów, które wyznaczył prezydent Landim – dodał wiceprezydent Flamengo.

Sousa ma podpisany kontrakt z brazylijskim klubem do końca przyszłego roku. Wydaje się więc, że na razie może być spokojny o swoją posadę.

Chirurg ocenił szanse Modera na wyjazd na mundial. „Teoretycznie to możliwe”

Jakub Moder do niedawna był pewniakiem Czesława Michniewicza w kwestii wyjazdu na mistrzostwa świata. Niestety 22-latek doznał poważnej kontuzji i obecnie jego gra na mundialu stoi pod wielkim znakiem zapytania. Doktor Robert Śmigielski na łamach „WP Sportowe Fakty” przyznaje jednak, że nie jest to niemożliwe. 

Moder był jednym z liderów kadry podczas meczu finałowego ze Szwecją (2-0). Pomocnik w meczu Brighton z Norwich 2 kwietnia zerwał jednak więzadła krzyżowe, co wykluczyło go z gry na najbliższe kilka miesięcy. Biorąc pod uwagę, że mistrzostwa świata w Katarze rozpoczynają się na przełomie listopada i grudnia, nie wiadomo, czy uda mu się wrócić do pełni sprawności.

Jest nadzieja

Ciężko określić, ile dokładnie trwa przerwa po zerwaniu więzadeł. Lekarze w większości przyznają, że każdy taki przypadek jest indywidualny. Uśredniając powrót do treningów trwa jednak mniej więcej sześć miesięcy.

– Do każdego pacjenta przy takiego rodzaju urazie należy podejść indywidualnie. U jednego to może trwać cztery, a u drugiego dziewięć miesięcy. Biorąc uśrednioną miarę, można powiedzieć, że po 6 miesiącach można wracać do treningów – przyznał dr Robert Śmigielski dla „WP Sportowe Fakty.

Doktor nie wyklucza, że Moder zdąży się wykurować na mundial. Istnieją różne metody, które mogą przyspieszyć proces rehabilitacji. Wiele jednak zależy od genetyki oraz organizmu kontuzjowanego zawodnika.

– Każdy przypadek jednak jest inny i należy go bardzo uważnie monitorować, szczególnie, gdy mówimy o wyczynowych sportowcach. Teoretycznie jest to możliwe, że pojedzie – wyznał.

– Jest kilka metod, żeby to zrobić, bo poprawa krążenia przyspiesza gojenie. Jednak to wszystko może przyspieszyć gojenie o 20-30 procent, a reszta już zależy od genetyki i jego organizmu – dodał chirurg.

PZPN opublikował ceny biletów na mecze Ligi Narodów. Spory wydatek dla kibiców

Polski Związek Piłki Nożnej ogłosił ceny biletów na nadchodzące mecze Ligi Narodów z udziałem reprezentacji. Kibice, chcący obejrzeć czerwcowe spotkania kadry, będą musieli przygotować portfele. Koszty są całkiem spore. 

W czerwcu „Biało-Czerwoni” zagrają dwa domowe mecze. 1 czerwca we Wrocławiu zmierzymy się z Walią, zaś 14 w Warszawie z Belgią.

Bilety udostępnione

PZPN ogłosił już, ile kosztować będą bilety na te mecze. Wejściówki na jedno i drugie spotkanie będą kosztować tyle samo. Najwięcej trzeba zapłacić za miejsca wzdłuż boiska. Kosztują one 240 złotych.

Bilety II kategorii, czyli miejsca za bramkami, lub na łukach górnej trybuny, kosztują 180 zł. Niżej znajdują się siedzenia III kategorii, które wyceniono na 120 zł.

W ofercie znajdują się również bilety rodzinne. Jedna taka wejściówka kosztuje 160 zł, a wejść może na nią opiekun oraz dziecko do 12. roku życia. Oprócz tego PZPN przygotował także bilety dla opiekunów kibiców niepełnosprawnych. W takim wariancie kosztują one 90 zł.

Rozpoczęcie sprzedaży biletów na mecz z Walią zaplanowano na 12 maja. Niemal dwa tygodnie później (25 maja) wystartuje sprzedaż wejściówek na spotkanie z Belgią.

Polska-Walia:

Polska-Belgia

Kosta Runjaić wściekły po porażce z Rakowem. Niemiec odepchnął operatora kamery [WIDEO]

Pogoń Szczecin przegrała wczoraj bardzo ważny mecz w kontekście walki o mistrzostwo Polski. „Portowcy” ulegli na własnym stadionie Rakowowi Częstochowa (1-2). Tym samym szanse na zdobycie pucharu zostały drastycznie zmniejszone. Kibice nie kryli swojego niezadowolenia po ostatnim gwizdku. Po zawodnikach oraz samym Koście Runjaiciu również było widać nerwy z powodu utracenia takiej okazji. 

Spotkanie świetnie zaczęło się dla Pogoni. Kamil Grosicki popędził skrzydłem i w 25. minucie wyprowadził „Portowców” za prowadzenie. Po przerwie role się jednak odwróciły. Marek Papszun przeprowadził odpowiednie korekty i dzięki golom Gutkovskisa oraz Iviego Lopeza Raków ostatecznie wygrał mecz w Szczecinie. Tym samym usadowił się na fotelu lidera Ekstraklasy (taka sama liczba punktów, jak Lech, ale lepszy bilans bezpośredni).

Niezadowolenie

Dla Pogoni była to druga porażka z rzędu na własnym stadionie. 8 kwietnia szczecinianie ulegli Wiśle Płock (1-2) i mocno utrudnili sobie walkę o mistrzostwo Polski. Wczoraj natomiast niemal całkowicie zaprzepaścili swoje szanse na wygranie wyścigu z Lechem i Rakowem.

Kibice nie ukrywali swojej wściekłości na końcowy wynik. Po ostatnim gwizdku udzielili drużynie Kosty Runjaicia „mowę motywacyjną”. Sami piłkarze wraz ze szkoleniowcem również byli bardzo niezadowoleni. Widać to było na telewizyjnej transmisji.

Obecnie w tabeli Ekstraklasy przewodzi Raków Częstochowa, mający 59 punktów. Tyle samo „oczek” ma Lech Poznań, jednak „Kolejorz” ma gorszy bilans spotkań bezpośrednich z drużyną Marka Papszuna. Podium zamyka Pogoń z dorobkiem 56 punktów.

Odpalił turbo, powalił rywala i posłał rakietę. Grosicki otwiera wynik w meczu z Rakowem [WIDEO]

Kamil Grosicki z kolejnym golem w tym sezonie Ekstraklasy. 33-latek otworzył wynik w iście ważnym starciu z Rakowem Częstochowa! Skrzydłowy popisał się piękną akcją, zwodem i kapitalnym wykończeniem pod poprzeczkę. 

Eriksen wróci do Tottenhamu? „Koguty” zainteresowane Duńczykiem

Christian Eriksen obecnie występuje w barwach Brentford. Duńczyk spisuje się świetnie w Premier League, od czasu swojego powrotu. Według Fabrizio Romano wkrótce może czekać do transfer do lepszego klubu. O pomocnika ma zabiegać jego były pracodawca – Tottenham. 

Podczas ostatnich mistrzostw Europy Christian Eriksen miał atak serca. Na szczęście piłkarz wyszedł z całej sytuacji obronną ręką i mógł wrócić do gry z wszczepionym kardiowerter-defibrylator. Wówczas Duńczyk grał dla Interu Mediolan, ale zasady Serie A zabraniały występować zawodnikom z takimi urządzeniami.

Zimą Eriksen związał się więc z Brentford, występującym w Premier League. Z klubem związał się kontraktem tylko do końca sezonu, ale wiele wskazuje, że zostanie w lidze na dłużej. Świetne występy pomocnika zwróciły bowiem uwagę silniejszych klubów.

Powrót?

W tym gronie miał się znaleźć Tottenham. Fabrizio Romano podaje jednak, że władze „Spurs” nie podjęły jeszcze konkretnych działań ws. Eriksena. Po zakończeniu sezonu najpierw dojdzie do spotkania agenta zawodnika z przedstawicielami Brentford.

Warto przypomnieć, że w Tottenhamie Eriksen rozegrał większą część swojej kariery. Łącznie dla „Kogutów” zanotował aż 305 występów, strzelając przy tym 69 goli i notując 90 asyst.

Czesław Michniewicz o spotkaniu z Gabrielem Sloniną: „Był bardzo wzruszony”

Czesław Michniewicz odwiedził w Stanach Zjednoczonych Gabriela Sloninę. Młody bramkarz Chicago Fire może wkrótce zadebiutować w reprezentacji Polski. Selekcjoner opowiedział kulisy rozmowy na antenie „Radia ZET”. 

17-latek cieszy się opinią ogromnego talentu. W obecnym sezonie w siedmiu występach zachował aż pięć czystych kont, broniąc dostępu do bramki Chicago Fire. Łącznie puścił tylko dwie bramki. Media w Ameryce uważają, że niebawem Slonina może opuścić MLS.

Rozdarcie

Na razie jednak bardziej skupia się uwagę na przyszłości reprezentacyjnej młodego bramkarza. Słonina ma bowiem zarówno amerykańskie, jak i polskie obywatelstwo. W przeszłości otrzymał już co prawda powołanie do dorosłej kadry USA, ale w niej nie zadebiutował. To daje szansę na przekonanie go do gry dla „Biało-Czerwonych”.

W tym celu ze Sloniną spotkał się sam Czesław Michniewicz. Selekcjoner reprezentacji Polski odbył rozmowę z 17-latkiem podczas swojej podróży do Ameryki. Niewykluczone, że 17-latek dostanie powołanie do naszej kadry już na najbliższe mecze Ligi Narodów.

Michniewicz opowiedział o spotkaniu z golkiperem w rozmowie z „Radiem ZET”. Selekcjoner wydaje się być optymistą, jeżeli chodzi o przyszłość Sloniny.

– Wręczyłem mu koszulkę reprezentacji z numerem jeden i orzełkiem. Był bardzo dumny i wzruszony naszą rozmową – oznajmił szkoleniowiec.

– On jest bardzo zainteresowany grą w reprezentacji. Wiemy, że USA także go kusi, by tam grać. Myślę, że jesteśmy na dobrej drodze, żeby u nas grał – dodał.

Mateusz Borek podsyca atmosferę wokół Lewandowskiego. „Jest blisko, coraz bliżej”

Saga z Robertem Lewandowskim w Barcelonie trwa od dobrych kilku tygodni. W dalszym ciągu brakuje oficjalnego potwierdzenia którejkolwiek ze stron. Mateusz Borek w programie „Moc Futbolu” zdradził jednak, że coś faktycznie jest na rzeczy. 

Media już od dawna niemal dzień w dzień informują o negocjacjach Roberta Lewandowskiego z działaczami FC Barcelony. Zwolennikiem transferu Polaka do Katalonii ma być Pini Zahavi. Agent pozostaje ponoć w ciągłym kontakcie z Joanem Laportą.

Z kolei według hiszpańskich i angielskich mediów temat Lewandowskiego nieco traci na sile. Zasługa w tym zainteresowania Barcelony innym napastnikiem. Blaugrana ma bowiem być chętna na wykupienie Gabriela Jesusa z Manchesteru City. Więcej o tym piszemy TUTAJ.

Ćwierkają wróble

Ponownie do sprawy wrócił jednak Mateusz Borek. Dziennikarz w programie „Moc Futbolu” na antenie „Kanału Sportowego” zdradził, że transfer jest coraz bliżej finalizacji. Wszystko dzięki pożyczce, jaką ma niebawem otrzymać Blaugrana.

– Gdzieś tam zaczynają ćwierkać wróble, że jest blisko, coraz bliżej. Barcelona ma otrzymać jakąś „arabską pożyczkę” na 10 lat – mówił Borek.

– Powolutku nad kibicami Bundesliga zaczynają zbierać się czarne chmury. Jestem troszkę zszokowany. (…) „Kicker” pisze o 40 mln euro, które będą potrzebne do zatrudnienia Lewandowskiego Barcelonie. Ja nie uważam, że 40 mln wystarczy. Myślę, że to będzie kwota między 50 a 60 mln – dodał.

Jarmolenko dziękuje Fabiańskiemu za pomoc. Piękny gest polskiego bramkarza

Wojna w Ukrainie dotyka wszystkich, również piłkarzy. Łukasz Fabiański, występujący w West Hamie United gra w jednej drużynie z Andrijem Jarmolenko. Ukrainiec wyznał, że polski bramkarz pomógł w uratowaniu cioci jego żony. 

Już niemal dwa miesiące minęły, od kiedy rosyjskie wojska zaatakowały Ukrainę. Zbrojna inwazja dotknęła wszystkich mieszkańców tego kraju. Wojska Wladimira Putina nie skupiają się wyłącznie na strategicznych, wojskowych punktach. Cierpią także cywile, w tym kobiety czy dzieci.

Pomoc Fabiańskiego

Z Ukrainy wyjechało już ponad pięć milionów osób. Spora liczba uchodźców trafiła do Polski. Nasz kraj mocno angażuje się w pomoc dla ofiar wojny. Polacy przyjmują Ukraińców do swoich domów, lub angażują się w zbiórki odzieży czy innych potrzebnych rzeczy.

Łukasz Fabiański także przejął się losem naszych wschodnich sąsiadów. Golkiper nie chwalił się jednak swoimi czynami. Wyróżnił go natomiast Andrij Jarmolenko, jego klubowy kolega z West Hamu.

– Wielkie podziękowania należą się Łukaszowi Fabiańskiemu. Pomógł uratować ciocię mojej żony – wyznał piłkarz w rozmowie z rosyjskim, antyrządowym YouTuberem, KraSawa.

– Rosjanie zabili ojca, zgwałcili i zabili matkę, zostawili dziecko. Jak to dziecko ma teraz żyć? Wam nie jest wstyd za to? – mówił Jarmolenko, odnosząc się do zbrodni, których dopuszczają się rosyjscy żołnierze. 

– Niektórzy się śmieją, że tak z nami trzeba. Jak was tam wychowują? Jeżeli wam mówią, że walczycie z Banderą albo, że Ukraina wymyśliła Covid, albo trenuje ptaki, albo że Ukraińcy zabijają dzieci mówiące po rosyjsku, to pomyślcie, jak głupi jesteście – dodał.

https://twitter.com/Buckarobanza/status/1516099011492691979?ref_src=twsrc%5Etfw%7Ctwcamp%5Etweetembed%7Ctwterm%5E1516100515066753032%7Ctwgr%5E%7Ctwcon%5Es2_&ref_url=https%3A%2F%2Fsportowefakty.wp.pl%2Fpilka-nozna%2F995967%2Fpiekny-gest-fabianskiego-jego-ukrainski-kolega-zdradzil-szczegoly

PZPN zarobił setki tysięcy euro na odejściu Sousy. Portugalczyk zapłacił karę związkowi

Kilka miesięcy temu Paulo Sousa niespodziewanie opuścił reprezentację Polski. Portugalczyk przyjął ofertę z Flamengo i przedwcześnie zerwał swój kontrakt z PZPN. Oznaczało to oczywiście karę, którą szkoleniowiec musiał uiścić na rzecz związku. Sport.pl podaje, że odszkodowanie trafiło już na konto. I to znacznie większe, niż się spodziewano. 

Na trzy miesiące przed meczami barażowymi Sousa zdecydował się zerwać współpracę z reprezentacją Polski. Cezary Kulesza postawił wówczas sprawę jasno – Portugalczyk będzie musiał zapłacić karę za rezygnację z umowy. Nie do końca było jednak wiadomo, jaką kwotę obejmie rekompensata dla PZPN.

Setki tysięcy euro dla związku

Szkoleniowiec w sprawie zerwania kontraktu kontaktował się z jedną z renomowanych portugalskich kancelarii. Pierwotnie wydawało się, że karę zapłaci Flamengo. Tak się jednak nie stało i 51-latek musiał sięgnąć do własnej kieszeni.

I to dość głęboko. Sport.pl dowiedział się, ile dokładnie Sousa musiał przelać na konto PZPN. Kwota wyniosła aż 400 tysięcy euro. Rekompensatę szkoleniowiec przelał w dwóch ratach. Ta druga zbiegła się zresztą z awansem reprezentacji na mundial po zwycięstwie ze Szwecją (2-0).

Sprawa została tym samym zamknięta raz na zawsze. PZPN wyszedł z niej obronną ręką, osiągając przy okazji dodatkowe zyski. Jako że kwota odszkodowania uzgodniona została w euro związek otrzymał większe pieniądze, niż zakładano kilka miesięcy temu. Ostatnio kurs waluty wzrósł względem tego, ile wynosił w grudniu.

 

Barcelona rezygnuje z Lewandowskiego? Inny napastnik na oku Blaugrany

W ostatnich dniach, czy nawet tygodniach, narosło wiele plotek odnośnie przyszłości Roberta Lewandowskiego. Polak był łączony z transferem do FC Barcelony, ze względu na przedłużające się rozmowy z Bayernem Monachium. Według hiszpańskich i angielskich mediów Blaugrana ma jednak inny cel transferowy. Po nowego napastnika zamierzają sięgnąć do Premier League. 

FC Barcelona zaliczyła ostatnio zniżkę formy. Katalończycy odpadli z Ligi Europy po dwumeczu z Eintrachtem Frankfurt (3-4) oraz z Pucharu Króla. W La Liga zajmują co prawda drugie miejsce, ale w poniedziałek przegrali z 18. w tabeli Cadiz. Joan Laporta chciałby dokonać wzmocnień, które pozwolą jego klubowi wrócić na odpowiednie tory.

Jednym z przyszłych transferów miał być Robert Lewandowski. Barcelona chciała wykorzystać brak porozumienia między 33-latkiem a Bayernem Monachium i skorzystać z wygasającego w przyszłym roku kontraktu. Sprawa przeciąga się już od tygodni, ale nadal brakuje oficjalnych informacji.

Opcja angielska

Angielskie oraz hiszpańskie media podają teraz, że Barca objęła na cel innego napastnika. Potencjalnym wzmocnieniem może być Gabriel Jesus, piłkarz Manchesteru City. Brazylijczyk nie może liczyć na regularne występy w ekipie Pepa Guardioli. Formacja ataku jest bardzo konkurencyjna. Jesus musi rywalizować z Riyadem Mahrezem, Philem Fodenem, Raheemem Sterlingiem oraz sprowadzonym niedawno Jackiem Grealishem.

Dodatkowo w ostatnim czasie snajperowi przydarzyła się kontuzja, a Manchester City chce sprowadzić na Eithad Stadium Erlinga Haalanda. Wszystko wskazuje więc na to, że wkrótce Brazylijczyk opuści „Obywateli”. Jednym z kandydatów do jego ściągnięcia ma być właśnie FC Barcelona.

Według „Marki” koszt wykupienia zawodnika jest bardzo atrakcyjny. W przyszłym roku wygasa jego kontrakt, więc dałoby się go wyciągnąć za około 30 milionów euro.

EkstraklasaTrolls.pl
Przegląd prywatności

Ta strona korzysta z ciasteczek, aby zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o ciasteczkach są przechowywane w przeglądarce i wykonują funkcje takie jak rozpoznawanie Cię po powrocie na naszą stronę internetową i pomaganie naszemu zespołowi w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne.