Arsene Wenger skomplementował Real Madryt. Zdradził, co urzekło go w jego grze

Arsene Wenger nie kryje swojego zachwytu nad grą Realu Madryt w meczu z Manchesterem City. Francuz zdradził, co najbardziej podoba mu się w drużynie Carlo Ancelottiego. 

Real w środę dokonał rzeczy praktycznie niemożliwe. W dwie minuty doprowadził do dogrywki w meczu z Manchesterem City, strzelając dwie bramki. Następnie wywalczył awans do finału Ligi Mistrzów dzięki trafieniu Karima Benzemy.

Uwagi

„Obywatele” mieli swoje problemy. Szczególnie nie popisał się Jack Grealish, wprowadzony na drugą połowę przez Pepa Guardiolę. Anglik nie wykorzystał świetnej okazji do zdobycia bramki. Arsene Wenger zauważa jednak jeszcze jeden błąd, jaki popełnił wicemistrz Europy.

– Przy golu na 1:1 Carvajal zbyt łatwo minął Grealisha. On musiał bezwzględnie walczyć o zatrzymanie tego dośrodkowania! – oznajmił Francuz.

Wenger nie może nachwalić się drużyny Carlo Ancelottiego. Postawa Realu zrobiła na byłym trenerze ogromne wrażenie.

– W Realu zaskakuje mnie to, że za każdym razem znajduje rozwiązanie swojego problemu. Nie możemy zapomnieć, że Chelsea i Manchesterowi City strzelił po sześć goli. Nie często zdarza się, by City w dwóch meczach stracił tyle bramek. Real ma coś wyjątkowego – podsumował Francuz.

Carlo Ancelotti podsumował drogę Realu Madryt. „To jest wyjątkowe”

Real Madryt środowego wieczora awansował do finału Ligi Mistrzów. Zwycięstwo nad Manchester City odbyło się w niezwykłych okolicznościach. –Stało się coś dziwnego– komentował Carlo Ancelotti.

Choć Manchester City od 73. minuty prowadził z Realem Madryt w dwumeczu dwoma bramkami, to nie postawił kropki nad „i”. Dzięki dubletowi Rodrygo udało się doprowadzić do dogrywki, w której gola strzelił Karim Benzema.

Spektakularna droga

„Królewscy” nie pierwszy raz w tym sezonie skutecznie odrabiali straty. Wcześniej z pozytywnym skutkiem gonili wynik w meczach z Chelsea i PSG. Carlo Ancelotti przyznał, że awans Realu do finału Ligi Mistrzów to niezwykłe zjawisko.

– Stało się coś dziwnego. Mieliśmy fantastyczne noce. Graliśmy z fantastycznymi drużynami, które były postrzegane jako kandydaci do wygrania Ligi Mistrzów. Nasi piłkarze nigdy się nie poddali. To jest wyjątkowe w Realu. Nikt nie myślał, że w tym sezonie możemy osiągnąć kolejny finał, ale to zrobiliśmy – stwierdził „Carletto”.

28 maja w Paryżu Real zmierzy się w finale z Liverpoolem. Ancelotti perspektywa rywalizacji z „The Reds” bardzo się podoba.

– Jestem bardzo szczęśliwy, że znów w finale zmierzę się przeciwko wspaniałemu Liverpoolowi. Jako piłkarz grałem przeciwko niemu w 1984 roku, a jako trener w 2005, 2007 i teraz. Mieszkałem w tym mieście przez dwa lata. Dla mnie to derby. Wciąż jestem z Evertonu – podsumował Włoch.

Leo Messi nie wierzył w zwycięstwo Realu. Wysłał wiadomość do Sergio Aguero

Real Madryt dokonał wczoraj rzeczy niebywałej i wyeliminował Manchester City w półfinale Ligi Mistrzów. Na zwycięstwo „Królewskich” zareagowali niemal wszyscy, cały świat po prostu nie dowierzał. Także Leo Messi był w ciężkim szoku. 

Rewanż w Madrycie układał się lepiej dla „Obywateli”. Manchester prowadził w dwumeczu 4-3, a w 73. minucie bramkę strzelił Riyad Mahrez. Wydawało się, że wynik jest już przesądzony.

W doliczonym czasie gry dwa gole w przeciągu dwóch minut strzelił jednak Rodrygo i podłączył Realowi tlen. Wynik dwumeczu wskazywał 6-6, więc potrzebna była dogrywa. W niej rzut karny wykorzystał Karim Benzema i wprowadził Real do finału Ligi Mistrzów.

Szok

Cały świat nie wierzy w to, co zrobili piłkarze Carlo Ancelottiego. Zachwyty nad grą „Królewskich” płyną zewsząd. W wydarzenia na Santiago Bernabeu nie wierzył także Leo Messi. Argentyńczyk wysłał wymowną wiadomość do Sergio Aguero.

– Leo napisał do mnie: „Przestań pieprzyć, to nie może być prawda – zdradził przyjaciel Messiego, który na Twitchu komentował spotkanie Realu z City.

Wraz z Aguero podczas transmisji obecny był Carlos Tevez. On także nie był w stanie zrozumieć, jak Realowi udało się odwrócić losy dwumeczu.

– To szaleństwo. Nie można wygrać kolejnego meczu w taki sposób. Graliśmy w piłkę i taka jest prawda – podsumował.

Finał Ligi Mistrzów zaplanowano na 28 maja bieżącego roku. W Paryżu spotkają się Real Madryt z Liverpoolem.

Kolejna szpilka w mapie Michniewicza. Gdzie teraz uda się selekcjoner?

Niedawno Czesław Michniewicz odbył tournée po Stanach Zjednoczonych. To jednak nie koniec podróży selekcjonera. Niebawem uda się również do Włoch, gdzie między innymi przyjrzy się Nicoli Zalewskiemu.

Michniewicz skrupulatnie pracuje nad przygotowaniem reprezentacji Polski do mistrzostw świata w Katarze. Jeszcze w czerwcu „Biało-Czerwoni” zagrają z Walią, Holandią oraz dwukrotnie z Belgią w Lidze Narodów. Selekcjoner rozważa różne warianty składu i wciąż obserwuje polskich zawodników.

Podróże

Niedawno szkoleniowiec udał się do Stanów Zjednoczonych, gdzie spotkał się między innymi z Gabrielem Sloniną. Według „Interii” kolejnym przystankiem Michniewicza będą Włochy.

52-latek zamierza przede wszystkim obejrzeć mecz półfinału Ligi Konferencji Europy z udziałem AS Romy i Leicester City. W składzie „Giallorossich” najpewniej pojawi się Nicola Zalewski, który notuje świetne występy.

Michniewicz obejrzy jednak także inne spotkanie. W planach ma mieć mecz Sampdorii Bartosza Bereszyńskiego z Lazio.

„Będzie chciał się pożegnać z kibicami” – Brzęczek zapowiada powrót Błaszczykowskiego

Jakub Błaszczykowski w bieżącym sezonie tylko dwa razy pojawił się na murawie w meczu Ekstraklasy. Jerzy Brzęczek zapewnia jednak, że piłkarz powróci jeszcze do gry. Zapewnił o tym w rozmowie ze sport.pl.

Byłego reprezentanta Polski prześladują problemy z kolanem. Początkowo Błaszczykowski za wszelką cenę chciał uniknąć operacji. Niestety finalnie musiał się ugiąć i przejść zabieg, który wydłużył jego powrót na boisko.

Będzie pożegnanie?

Wiele osób stwierdziło, że operacja może przyspieszyć zakończenie kariery Błaszczykowskiego. Okazuje się jednak, że 36-latek może jeszcze się pojawić na murawie. Jerzy Brzęczek zapewnił o tym w rozmowie ze sport.pl.

– Kuba po tej operacji czuje się lepiej niż po tej, którą miał w 2014 roku. Po tym, co się wydarzyło, jeszcze wróci na boisko. Wiem to, bo widzę jego zaangażowanie w rehabilitację. Będzie chciał się pożegnać z kibicami w stroju sportowym jako czynny zawodnik – powiedział były selekcjoner.

– Trudno jest się wczuć w to, co przeżywa Kuba. Po zerwaniu więzadeł nie poddał się operacji, liczył, że wygra walkę z kontuzją rehabilitacją, ciężką pracą. Widziałem, jak on pracuje. Też myślałem, że mu się uda. Bardzo chciałby pomóc drużynie nawet z trybun. Wiemy, jaki ma charakter i pasję do futbolu – podsumował Brzęczek.

Ancelotti potwierdził zakończenie kariery trenerskiej. Nie wykluczył zostania selekcjonerem

Carlo Ancelotti oficjalnie potwierdził, że zamierza zakończyć karierę trenerską. Włoch zapowiedział, że nie poprowadzi już innego klubu, niż Real Madryt. Zaznaczył jednak, że nie wyklucza objęcia reprezentacji. 

Ancelotti został w sobotę pierwszym trenerem w historii, który wygrał mistrzostwo wszystkich topowych lig europejskich. Co więcej, Włoch ma na koncie trzykrotny triumf w Lidze Mistrzów. Tym samym osiągnął już wszystko, co mógł osiągnąć jako trener klubowy.

Koniec kariery czy nowy początek?

W rozmowie z „Prime Video” szkoleniowiec przyznał, że myślał już o przejściu na emeryturę. Zaznaczył, że Real Madryt będzie jego ostatnim klubem i po swojej drugiej przygodzie w Hiszpanii zakończy karierę. „Królewskich” będzie prowadził jednak tak długo, jak będzie chciał tego jego pracodawca.

– Po mojej przygodzie z Realem Madryt najprawdopodobniej przejdę na emeryturę. Jeśli jednak Real będzie chciał, żebym został tutaj na kolejne dziesięć lat, to zostanę dziesięć lat – oznajmił Włoch.

Zawód trenera jest niezwykle wyczerpującym i czasochłonnym zawodem. Ancelotti chciałby zakończyć karierę, aby spędzić więcej czasu z bliskimi oraz zwiedzić miejsca, w których do tej pory nie był.

Chciałbym być blisko moich wnuków, pojechać na wakacje z żoną. Jest tyle rzeczy, które można zrobić, a które odkładałem… Chciałbym odwiedzić miejsca, w których do tej pory nie byłem jak Australia czy Rio de Janeiro. Chcę częściej odwiedzać swoją siostrę. Niestety nie na wszystko jest czas, dlatego gdy przejdę na emeryturę, będę miał co robić – argumentował.

https://twitter.com/FabrizioRomano/status/1521417262342676480?ref_src=twsrc%5Etfw%7Ctwcamp%5Etweetembed%7Ctwterm%5E1521417262342676480%7Ctwgr%5E%7Ctwcon%5Es1_&ref_url=https%3A%2F%2Fsport.tvp.pl%2F59975202%2Fcarlo-ancelotti-wyznal-kiedy-zakonczy-trenerska-kariere-nie-wyklucza-prowadzenia-reprezentacji

Ancelottiego zapytano przy okazji o ewentualne objęcie reprezentacji. Na taką opcję 62-latek pozostaje otwarty. Jedną z potencjalnych kadr, jakie mógłby poprowadzić Włoch jest Kanada, z której pochodzi jego żona.

Kanada? Czemu nie. Ostatnio bardzo dobrze sobie radzili – podsumował.

„Carletto” nadal pozostaje w grze o wygranie Ligi Mistrzów 2021/22. Najpierw jednak Real musi pokonać Manchester City w rewanżowym spotkaniu półfinałowym. Po pierwszym meczu „Królewscy” przegrywają 3-4.

Bartosz Frankowski pod ostrzałem Czechów. Podyktował kontrowersyjny rzut karny [WIDEO]

Bartosz Frankowski miał przyjemność sędziowania meczu na szczycie ligi czeskiej, pomiędzy Slavią Praga a Viktorią Pilzno. Niestety nasz arbiter podyktował kontrowersyjny rzut karny, który może przesądzić o mistrzostwie. Na rozjemcę spotkania wylała się fala krytyki. 

W niedzielę rozegrało się spotkanie, które mogło przesądzić o mistrzostwie Czech. Liderująca w tabeli Viktoria Pilzno podejmowała drugą Slavię Praga, nad którą ma dwa punkty przewagi. Do poprowadzenia tego meczu ściągnięto z Polski Bartosza Frankowskiego.

Kontrowersje

Widowisko zakończyło się remisem (1-1). Tym samym przewaga Viktorii nie uległa zmianie. Doszło do tego jednak w niezwykle kontrowersyjnych okolicznościach. W 88. minucie polski arbiter podyktował rzut karny dla Slavii, którego na bramkę zamienił Ondrej Kudela.

Viktoria szybko rzuciła się do ataku, aby jeszcze w końcówce odrobić straty. W pole karne rywali wpadł Matej Trusa, który runął na murawie po kontakcie z przeciwnikiem. Frankowski podyktował kolejny rzut karny. Wykorzystał go Jean David Beauguel i ustawił wynik na remisowy.

Podyktowana „jedenastka” wzbudziła ogromne kontrowersje. Arbiter nie zdecydował się na obejrzenie powtórki, co tylko bardziej rozwścieczyło kibiców.

https://twitter.com/no_ni_ck/status/1520845654003703809?ref_src=twsrc%5Etfw%7Ctwcamp%5Etweetembed%7Ctwterm%5E1520845654003703809%7Ctwgr%5E%7Ctwcon%5Es1_&ref_url=https%3A%2F%2Fwww.meczyki.pl%2Fnewsy%2Fburza-po-decyzji-polskiego-sedziego-bartosz-frankowski-mogl-wplynac-na-losy-walki-o-mistrzostwo-czech-wideo%2F187448-n

– W Premier League takiego karnego by nie było. Moim zdaniem Trusa wcale nie musiał upaść. Jeśli był kontakt, to minimalny – stwierdził czeski dziennikarz Pavel Hartman.

– Trusa stracił równowagę. Kontakt był minimalny. Moim zdaniem nie doprowadził do upadku piłkarza Viktorii – dodał z kolei doświaczony szkoleniowiec Vlasimil Palicka.

Włoskie media zachwycone Skorupskim. Polak okrzyknięty bohaterem meczu z Romą

Łukasz Skorupski ma za sobą kolejny udany mecz w barwach Bolonii. Tym razem Polak świetnie spisał się przeciwko AS Romie. Włoskie media okrzyknęły zgodnie naszego golkipera bohaterem i najlepszym piłkarzem spotkania. 

W niedzielę na Stadio Olimpico w Rzymie nie uświadczyliśmy żadnych goli. Spotkanie zakończyło się bezbramkowym remisem, a duża w tym zasługa Łukasza Skorupskiego, który zanotował kolejny świetny występ między słupkami Bolonii. Dla 30-latka był to szczególny mecz. W AS Romie przebywał przez pięć lat (2013-2018).

Bohater meczu

Dodatkowo Polak ma po nim spore powody do zadowolenia. Świetnie zaprezentował się w bramce Bolonii, zachowując czyste konto. Włoskie media zgodnie stwierdziły, że był najlepszym piłkarzem na boisku oraz okrzyknęły go bohaterem swojego zespołu.

– Przedłużył dobrą passę Bolonii. Wielki bohater wieczoru na Stadionie Olimpijskim. Najpierw powiedział „nie” Zaniolo, zamknął drzwi przed Carlesem Perezem, a potem klasowo zatrzymał Kumbullę napisało „TuttoMercatoWeb”, oceniając Polaka na „7,5”.

– Bez wątpienia najlepszy w stawce. Był autorem ważnych interwencji. Najpierw odmówił radości z gola Zaniolo, a potem Perezowi, ale prawdziwym majstersztykiem była obrona przeciwko Kumbulli w drugiej połowie – dodaja calciomercato.com, które przyznało Skorupskiemu tę samą ocenę. 

Włoski oddział „Eurosport” przyznał Polakowi nieco niższą ocenę. Redakcja stwierdziła jednak mimo to, że był najlepszym piłkarzem na boisku.

– Zareagował na strzał Zaniolo, dobry po uderzeniu Pereza, niesamowity po strzale głową Kumbulli. Trzy ważne interwencje – argumentowano.

Niemcy zachwyceni Marcelem Lotką! 20-latek nominowany do nagrody piłkarza miesiąca

Niemieccy kibice i dziennikarze są zachwyceni formą, jaką prezentuje 20-letni Marcel Lotka. Polak wszedł niespodziewanie do bramki Herthy Berlin i notuje świetne występy. Niewykluczone, że zostanie wybrany najlepszym piłkarzem miesiąca. 

Kilka miesięcy temu prawdopodobnie sam Lotka nie sądził, że będzie podstawowym bramkarzem Herthy. 20-latek mógł do niedawna liczyć wyłącznie na grę w rezerwach, ale przez problemy kadrowe dostał swoją szansę. I skrzętnie ją wykorzystał. Na początku lutego wszedł do bramki i nie wyszedł z niej do teraz.

Piłkarz miesiąca?

W ostatnich dwóch spotkaniach (1:0 Augsburg i 2:0 Stuttgart) zachował czyste konta. Dodatkowo obronił aż 20 strzałów na swoją bramkę, za co nominowano go do nagrody dla najlepszego młodego piłkarza miesiąca (Rookie of The Month). Oprócz Lotki nominowano także Dominika Szoboszlaia z RB Lipsk oraz Jonasa Winda z Wolfsburga.

Warto odnotować, że latem Lotka przeniesie się do Borussi Dortmund. 20-latek będzie rywalizować o miejsce w składzie z Lucą Unbehaunem. Z klubu odejdą natomiast inni bramkarze, w postaci Marwina Hitza, Romana Buerkiego i Stefana Drljacy.

Luquinhas opowiedział o rozstaniu z Legią. „Wiedziałem, że to jedyna słuszna decyzja”

Luquinhas zimą rozstał się z Legią i przeniósł się do MLS. W New York Red Bull radzi sobie całkiem nieźle, ostatnio strzelił gola oraz zanotował asystę. W rozmowie z „Przeglądem Sportowym” Brazylijczyk opowiedział nieco o decyzji swojego odejścia z warszawskiego klubu. 

25-latek długo wahał się nad transferem. Po głośnym ataku kibiców Legii na piłkarzy Luquinhas zdecydował się jednak odejść. Przyjął ofertę New York Red Bull i oficjalnie trafił do MLS.

Kulisy

Jak na razie w MLS Brazylijczyk radzi sobie całkiem nieźle. Na koncie ma sześć występów oraz jednego gola i asystę. W rozmowie z „Przeglądem Sportowym” zdradził, jak szybko zaaklimatyzował się w nowym otoczeniu.

– Ostatnio wiele działo się w moim życiu. Zawirowania w Legii, odejście mojej babci, przeprowadzka do USA. Potrzeba było trochę czasu, aby pewne rzeczy wskoczyły z powrotem na właściwe tory – rozpoczął.

– Jak zostałem przyjęty? Uważam, że bardzo dobrze i ciepło. Klub, zawodnicy i kibice zaakceptowali mnie na wiele różnych sposobów. To był z pewnością dużo lepszy początek niż np. w Legii, gdzie oceniano mnie przez pryzmat mojego wzrostu. Wiem, że pierwotnie byłem lekceważony z tego powodu, uważano, iż mogę nie podołać fizycznie i nie będę w stanie dać drużynie zbyt dużo. Sytuacja oczywiście się zmieniła po tym, jak zobaczono mnie w akcji na boisku. To w zasadzie jedyna duża różnica pomiędzy moim początkiem w Warszawie i Red Bulls. Tutaj kredyt zaufania poczułem od pierwszej chwili, w Polsce trochę to potrwało – dodał.

Aby zatrzymać Luquinhasa w Legii, Aleksandar Vuković zaproponował mu nawet opaskę kapitańską. Ostatecznie 25-latek nie miał okazji wystąpić z nią na ramieniu w lidze. Mimo to Brazylijczyk docenia ten gest oraz miło wspomina swoją przygodę z Polską.

– W Legii zawsze dawałem z siebie wszystko i przeżyłem w jej barwach piękne chwile. Moment, w którym trener Vuković zaproponował mi rolę kapitana, był dla mnie zaskakujący, bo nie widziałem siebie w tej roli. Ale zaakceptowałem to, bo bardzo szanowałem szkoleniowca i skoro on uważał, że mogę sobie dać radę, to przynajmniej chciałem spróbować. Niestety nie było mi dane zagrać z opaską w meczu ligowym, bo otrzymałem ofertę nie do odrzucenia z Red Bulls. Kiedy podejmowałem decyzję o przejściu do MLS, byłem pełen emocji i bardzo to przeżyłem. Ale wiedziałem, że w związku z zawirowaniami w Legii w tym sezonie jest to jedyna słuszna decyzja, która zaprocentuje długoterminowo – podsumował Luquinhas.

Real Madryt ma nowy cel transferowy. To alternatywa za Erlinga Haalanda

Real Madryt wciąż myśli o transferze Erlinga Haalanda. Klub zdaje sobie jednak sprawę, że sprowadzenie Norwega będzie jednak ciężkim zadaniem. W związku z tym „AS” podaje, że Florentino Perez wybrał już łatwiejszą do zrealizowania alternatywę. 

„Królewscy” mają potężne plany na letniego okienko transferowe. Wiadomo, że lider La Liga zabiega o zakontraktowanie Kyliana Mbappe. Poza Francuzem Real wciąż myśli o Erlingu Haalandzie. Te dwa transfery mogą łącznie kosztować kilkaset milionów euro.

Alternatywa?

Sytuacja jest jednak dość dynamiczna. Mbappe wciąż nie podjął ostatecznej decyzji odnośnie swojej przyszłości. Haaland z kolei ma być po słowie z Manchesterem City. Może się więc okazać, że z transferu Norwega nic nie wyjdzie. Co wtedy zrobi Real?

Okazuje się, że Florentino Perez ma już przygotowany plan awaryjny. Według „AS” w przypadku fiaska negocjacji z Haalandem klub ruszy po Raula de Tomasa. 27-latek gra obecnie w Espanyolu Barcelona, gdzie sprawuje się naprawdę dobrze.

W 32 występach napastnikowi udało się strzelić 15 goli i zaliczyć dwie asysty. Dobra forma Tomasa pozwala Espanyolowi stawiać twarde warunki przy negocjacjach. Według różnych źródeł mówi się nawet o 50 milionach euro. Ta kwota odstraszyła już między innymi Arsenal, który miał mocno zabiegać o sprowadzenie Hiszpana.

Co ciekawe 27-latek grał w przeszłości w Realu Madryt. Choć nie był integralną częścią pierwszej drużyny, to występy notował w rezerwach „Królewskich”. Dla głównej drużyny zaliczył tylko jeden mecz.

Kuriozalna wypowiedź Jerzego Brzęczka. Trener broni skandaliczne zachowanie Fernandeza

Niedawno w meczu Wisły Kraków z Wisłą Płock doszło do dużego skandalu. Luis Fernandez, piłkarz „Białej Gwiazdy” uderzył jednego z rywali. Jerzy Brzęczek mimo wszystko postanowił podjąć się wytłumaczenia zachowania swojego podopiecznego…

Za kadencji byłego selekcjonera Wisła Kraków nadal ma problem z wygrywaniem meczów. W rywalizacji z imienniczką z Płocka było blisko remisu, ale ostatecznie nie udało się wywieźć żadnych punktów. „Nafciarze” wygrali spotkanie 4-3.

Poza wysokim wynikiem na murawie panowało także wysokie ciśnienie. Bardzo wyczuwalne były emocje, jakie towarzyszyły zawodnikom obu drużyn. Doszło nawet do skandalu z udziałem Luisa Fernandeza.

W pewnym momencie piłkarz Wisły Kraków uderzył w tył głowy Damiana Michalskiego. Oczywiście Fernandez wyleciał z boiska, a Komisja Ligi zawiesiła go do końca sezonu Ekstraklasy.

Emocje?

Mimo obrzydliwego zachowania zawodnika Jerzy Brzęczek postanowił go wytłumaczyć. Były selekcjoner bronił swojego podopiecznego i sugerował, że sprawę powinno rozpatrzeć nieco „szerzej”. Słowa szkoleniowca zostały odebrane dość nieprzychylnie.

– Luis jest rozczarowany. To są emocje. Na to wydarzenie należałoby spojrzeć z szerszej perspektywy – bo od minuty 86. minuty, gdy Luis wyskoczył do pojedynku powietrznego z Michalskim. W moim odczuciu został uderzony łokciem, a nikt tego nie zauważył – stwierdził Brzęczek.

– Później, jeśli popatrzymy na filmik, to Luis podszedł do kibiców i ich uspokajał, bo byli prowokowani przez zawodników Wisły Płock po bramce. Z tego, co mi mówił, nastąpiło jeszcze pewne zachowanie ze strony Michalskiego i stąd taka jego reakcja – dodał.

Wisła Kraków wciąż nie może wydostać się ze strefy spadkowej Ekstraklasy. Klub zajmuje dopiero 16. miejsce w tabeli z dorobkiem 29 punktów. Do Zagłębie Lubin, które znajduje się w bezpiecznej strefie, traci dwa „oczka”.

Prezes Radomiaka tłumaczy zwolnienie Banasika: „Ważne, żeby nie pracować z tym samym trenerem”

Kilka dni temu zarząd Radomiaka podjął dziwna decyzję o zwolnieniu Dariusza Banasika. Miejsce dotychczasowego trenera zajął Mariusz Lewandowski. Sławomir Stempniewski był dziś gościem na „Kanale Sportowym”, gdzie wytłumaczył decyzje kibicom. 

Radomiak miał świetną rundę jesienną w Ekstraklasie. Nieoczekiwanie klub skazywany na pożarcie znalazł się w czołówce tabeli, prezentując bardzo dobry, zgrany futbol. Po przerwie zimowej zdecydowanie obniżył jednak poziom.

Obecnie zajmuje 7. miejsce w tabeli, a ostatni mecz wygrał 27 lutego. Winą za pogorszenie się gry Radomiaka szybko obarczono Banasika. Szkoleniowcowi nie dano czasu, aby mógł wyprowadzić drużynę z kryzysu. Zamiast tego zarząd postanowił go zwolnić i zastąpić Mariuszem Lewandowskim.

Pokrętne tłumaczenia

Sławomir Stempniewski, prezes Radomiaka w piątek pojawił się na „Kanale Sportowym”. Wyjaśnił w nim, dość specyficzną logiką, czemu zwolniono Banasika.

– Dla rozwoju zawodników ważne jest, żeby wciąż nie pracować z tym samym trenerem – powiedział Stempniewski.

– Jesień pokazała, że puchary to nie są marzenia z księżyca, to są zupełnie realne rzeczy – dodał.

„Wszystko zawdzięcza Włochom, ale czuje się Polakiem”. Polityk krytykuje Zalewskiego

Nicola Zalewski udzielił ostatnio wypowiedzi o wyborze reprezentacji, dla której będzie grał. 20-latek przyznał, że decyzja była dla niego dość prosta, gdyż w 100% czuje się Polakiem. Słowa piłkarza Romy głośno skrytykował Antonello De Pierro, włoski polityk. 

„Reprezentacja? Była szansa gry dla Włoch, ale z szacunku dla mojej rodziny zawsze wybierałem Polskę – bo w 100% czuję się Polakiem” – powiedział Zalewski po zremisowanym meczu Ligi Konferencji z Leicester City (1-1).

Krytyka

Wypowiedź piłkarza spotkała się z ciepłym przyjęciem w naszym kraju. We Włoszech natomiast pojawili się jej krytycy. Polityk, Antonello De Pierro stwierdził, że Zalewski powinien okazać wdzięczność, gdyż to nie w Polsce, właśnie we Włoszech przyszedł na świat i dorastał.

– Urodzony w Tivoli, wychowany w Poli Zalewski wszystko zawdzięcza Romie i Włochom, ale wybrał grę dla Polski, bo „czuje się w 100% Polakiem”. Talent to za mało, a wdzięczność robi różnicę – stwierdził na Twitterze De Pierro. 

Pod wpisem udzieliło się oczywiście wielu polskich kibiców. Co ciekawe zareagował również Mateusz Święcicki. Dziennikarz „Eleven Sports” pozamiatał, stwierdzając, że Zalewski po prostu „chciał zagrać na mundialu„.

Piękne słowa Nicoli Zalewskiego. „Reprezentacja? Czuję się w 100% Polakiem”

Nicola Zalewski zaliczył wczoraj kolejny dobry występ w barwach AS Romy. „Giallorossi” zremisowali z Leicester City pierwszy mecz półfinałowy Ligi Konferencji Europy. W wywiadzie pomeczowym Polaka zapytano o możliwość gry dla włoskiej reprezentacji. 20-latek wyznał, że brał pod uwagę występy dla „Biało-Czerwonych”. 

Zalewski przeżywa świetny czas w Romie. Młody piłkarz notuje dobre występy, a w czwartkowym meczu z Leicester zaliczył asystę przy bramce Lorenzo Pellegriniego. Ostatecznie „Wilkom” nie udało się dowieźć zwycięstwa i spotkanie zakończyło się remisem (1-1).

Czuję się Polakiem

Po ostatnim gwizdku Zalewski stanął do wywiadu. Dziennikarz „Sky Sports” zapytał go o możliwość gry dla reprezentacji Włoch (20-latek posiada dwa obywatelstwa, ale wybrał grę dla Polski). Bez wahania odpowiedział, że marzył jedynie o grze dla „Biało-Czerwonych”.

– Reprezentacja? Była szansa gry dla Włoch, ale z szacunku dla mojej rodziny zawsze wybierałem Polskę – bo w 100% czuję się Polakiem – odparł Zalewski.

20-latek zadebiutował w polskiej kadrze za kadencji Paulo Sousy. Obecnie regularnie występuje w AS Romie. W bieżącym sezonie ma na koncie 18 spotkań, w których zanotował dwie asysty. Wczoraj popisał się pięknym podaniem do Pellegriniego, po którym Roma wyszła na prowadzenie w meczu z Leicester City.

EkstraklasaTrolls.pl
Przegląd prywatności

Ta strona korzysta z ciasteczek, aby zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o ciasteczkach są przechowywane w przeglądarce i wykonują funkcje takie jak rozpoznawanie Cię po powrocie na naszą stronę internetową i pomaganie naszemu zespołowi w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne.