Albania osłabiona przed meczem z Polską! Kluczowy piłkarz nie zagra w Tiranie

We wtorek odbędzie się mecz Albania — Polska w ramach eliminacji do mistrzostw świata. Skala spotkania jest niebywale wysoka, gdyż od jego wyniku może zależeć to, która drużyna zagra w barażach. Póki co problem pojawił się u naszych rywali. Kluczowy piłkarz otrzymał pozytywny wynik testu na koronawirusa. 

Sytuacja w naszej grupie jest dynamiczna. Pierwsza w tabeli Anglia jest raczej poza zasięgiem reszty ekip. „Synowie Albionu” mają na koncie 19 punktów. Druga Albania ma z kolei 15 „oczek”, wyprzedzając nas tym samym o jedno.

Kluczowy piłkarz nie zagra

Po spojrzeniu w tabelę od razu widać zatem, jak istotne jest wygranie wtorkowej rywalizacji. To nie będzie jednak łatwe, gdyż Albańczycy dysponują solidnym zespołem, o czym sami się przekonaliśmy. Choć przed miesiącem w Warszawie wygraliśmy z nimi aż 4-1, to grę głównie dyktowali nasi najbliżsi przeciwnicy.

W Tiranie może być jednak inaczej. W meczu na pewno nie zagra bowiem strzelec jedynego gola z wrześniowego starcia dla Albanii, a więc Sokol Cikalleshi. Piłkarz otrzymał pozytywny wynik testu na obecność koronawirusa, o czym poinformowała tamtejsza federacja. Zawodnik musiał opuścić zgrupowanie kadry i udać się na kwarantannę.

 

Courtois otwarcie uderza w UEFĘ. „Gramy coraz więcej. Nikogo to nie obchodzi”

Thibaut Courtois wypowiada się coraz odważniej na temat UEFY. Belg ostatnio skrytykował pomysł rozgrywania meczu o 3. miejsce Ligi Narodów. Tym razem golkiper przypuścił otwarty atak na organizację. 

W niedzielę reprezentacja Belgii uległa Włochom w meczu o brązowy medal Ligi Narodów (1-2). Jeszcze przed rozpoczęciem spotkania głośno było o wypowiedzi Thibaut Courtois, który skrytykował UEFĘ.

– Niedzielny mecz z Włochami jest bez sensu. Trzecie miejsce w Lidze Narodów nic nam nie da. Nie rozumiem po co rozgrywany to spotkanie – stwierdził ostro 29-latek.

„Dbają tylko o swoje kieszenie”

Zdanie podtrzymał także po porażce z Włochami. Belg mocno skrytykował działania UEFA oraz FIFA.

– To był mecz tylko dla pieniędzy. Musimy być szczerzy. Dla UEFA to dodatkowe pieniądze, bo mecz był w telewizji. Zobaczcie w jakim stopniu zmieniły się obie drużyny. Gdybyśmy grali ze sobą w finale, to składy byłyby inne. To dowód na to, że gramy zbyt dużo meczów – przyznał Courtois.

– Kolejne mistrzostwa świata są w listopadzie. W tym sezonie będziemy musieli grać do końcówki czerwca. Będą kontuzje, bo nikt nie dba o piłkarzy. Po sezonie dostaniemy z dwa tygodnie wolnego. To nie wystarczy, żebyśmy mogli grać przez dwanaście miesięcy na najwyższym poziomie. Jeśli nie będziemy nic mówić, to zawsze będzie tak samo – dodał.

Courtois odniósł się także do niedawnej wojenki między UEFĄ a klubami, chcącymi zorganizowania Superligi.

– UEFA sprzeciwia się Superlidze, ale dodaje dodatkowe mecze, tworzy nowe rozgrywki, Puchar Konferencji [Liga Konferencji – przyp. red.] czy jak kto się tam nazywa… Zawsze jest to samo. Są wściekli na kluby, które chcą grać w Superlidze, ale w ogóle nie myślą o piłkarzach. Troszczą się tylko o swoje kieszeni – kontynuował.

– Teraz słyszę, że jest pomysł, by co rok były mistrzostwa Europy albo świata. Kiedy odpoczniemy? Nigdy. W końcu najlepsi piłkarze będą cały czas kontuzjowani. Nie jesteśmy robotami. Gramy coraz więcej, a odpoczywamy mniej. Nikogo to nie obchodzi – skwitował dosadnie.

Przed Paulo Sousą arcyważny egzamin. Zwycięstwo z Albanią jest koniecznością

Reprezentacja Polski zbliża się do kluczowego momentu eliminacji mistrzostw świata. Przed Paulo Sousą arcyważny mecz z Albanią, od którego zależy, czy znajdziemy się w piłkarskiej elicie. Na papierze, patrząc szczególnie na wynik naszej ostatniej rywalizacji z „Orłamiwydaje się, że wszystko powinno pójść gładko. W końcu w Warszawie rozgromiliśmy ich 4-1. Rzeczywistość jest jednak dużo bardziej brutalna.

W Polsce owszem wynik był po naszej stronie. Sama gra jednak pozostawiała wiele do życzenia. Zawiodło wiele czynników, ale sprzyjało szczęście. Albania miała mnóstwo okazji i zamiast jednego gola na PGE Narodowym spokojnie mogła wbić następne. Dlatego do najbliższego starcia w Tiranie trzeba podejść z szacunkiem do rywali.

Mecz warty więcej

Albańczyków rzeczonym szacunkiem trzeba darzyć z kilku powodów. Oprócz ich gry w Warszawie należy pamiętać, że to właśnie oni zajmują obecnie miejsce wicelidera naszej grupy eliminacyjnej. W tym momencie to właśnie oni, a nie „Biało-Czerwoni” kwalifikują się do gry w barażach o udział w mundialu.
Spotkanie z Albanią to mecz, który po prostu trzeba wygrać. Remis? Nic nam nie da. Porażka? Totalna klapa i duże utrudnienie w kontekście wyjazdu na mistrzostwa.
Obecnie nasi wtorkowi rywale mają na koncie 15 punktów. Polacy utrzymują, bliski, bo bliski, ale jednak dystans jednego punktu. W przypadku porażki Albania odskakuje nam już na cztery „oczka”. Remisując, zachowujemy natomiast status quo i oczekujemy listopadowych, decydujących meczów. Zwycięstwo zapewnia nam natomiast dwupunktową przewagę.

Nie można stracić środka pola

Co jednak zrobić, aby zapewnić sobie ten komfort w postaci dwupunktowej przewagi? Przede wszystkim w Tiranie nie możemy pozwolić sobie na oddanie środka pola, tak, jak miało to miejsce na PGE Narodowym. Wówczas przecież Albańczycy nas dosłownie zgnietli.
Podopieczni Paulo Sousy nie byli w stanie utrzymać się przy piłce i wymienić kilku podań. Jakub Moder i Grzegorz Krychowiak zupełnie nie udźwignęli ciężaru gry i niemal w całości oddali pole rywalom. We wtorek taka sytuacja nie może mieć miejsca.

Nie można polegać tylko na Lewandowskim

Choć gra we wrześniu się nie zgadzała, to zgadzała się forma Roberta Lewandowskiego. Nasz kapitan niemal w pojedynkę rozbił defensywę Albanii i podźwignął resztę reprezentacji. Nie możemy jednak polegać na nim bez końca.
W Tiranie musi pojawić się ktoś jeszcze, kto w razie problemów będzie w stanie wziąć grę na siebie. Ktoś, kto przytrzyma piłkę dłużej, chwilę pomęczy, ściągnie na siebie obrońców gospodarzy.

Zero z tyłu z poważnym rywalem

Jak na razie Paulo Sousa zachował czyste konto dwa razy. Pierwszy raz udało mu się to w meczu z Andorą (3-0) oraz w ostatniej rywalizacji ze wspomnianym już San Marino (5-0). Aczkolwiek wcześniej nawet i ci drudzy byli nam w stanie wpakować bramkę, jeszcze we wrześniowej rywalizacji (7-1).
Zarówno Andora, jak i San Marino to rywale, którzy nie są na szczególnie wysokim poziomie. Do tej pory ani z Anglią, ani z Węgrami, ani z Hiszpanią, Szwecją, Słowacją czy, chociażby tą Albanią, nie potrafiliśmy skończyć meczu z czystym kontem. Za każdym razem traciliśmy bramki po indywidualnych błędach defensywy czy grupowym „wylewie”.
Oczywiście, sam Sousa mówił już, że wolałby wygrać 5-4, niż 1-0, bo ceni sobie ofensywny futbol, a w końcu zwycięstwo, to zwycięstwo. Nie da się jednak ukryć, że miło by było zobaczyć ponownie szczelną defensywę w naszej reprezentacji. Gdyby w Tiranie udało się wygrać i to jeszcze z czystym kontem, to śmiało, można by przyklasnąć Portugalczykowi i pogratulować dobrego odrobienia pracy domowej.

Piłkarz z Bundesligi na oku FC Barcelony. Klub zamierza ruszyć do działania zimą

FC Barcelona snuje plany transferowe na zimę. Według Matteo Moretto ze „Sky Sports Italia” Blaugrana interesuje się Denisem Zakarią. Dziennikarz potwierdził tym samym informacje katalońskiego „Sportu”.

Piłkarz od 2017 roku występuje w Borussii M’Gladbach. Jest także reprezentantem Szwajcarii. Wcześniej łączono go z przenosinami do innego zespołu, głównie z Bundesligi. Swojego czasu zainteresowanie wykazywać nim miał między innymi Bayern Monachium.

Darmowy transfer?

Barcelona, borykająca się z problemami finansowymi chciałaby pozyskać pomocnika za darmo. Będzie to możliwe już w styczniu. Kontrakt Szwajcara z Borussią wygasa wraz z końcem 2022 roku. Oznacza to, że w styczniu będzie mógł negocjować umowę z innym klubem.

O zainteresowaniu Barcelony piłkarzem informował niedawno kataloński „Sport”. Teraz potwierdził je Matteo Moretto. Według dziennikarza „Sky Sports Italia” Blaugrana zamierza wykorzystać okazję do pozyskania 24-latka.

W tym sezonie Zakaria pięciokrotnie wybiegał na boisko w barwach Borussii. Wyceniany na 27 mln Szwajcar zanotował dwa trafienia oraz dołożył jedną asystę do swojego dorobku.

Neymar nie wyklucza zakończenia kariery! Zrobi to po mundialu w Katarze?

Neymar niespodziewanie zakończy karierę w reprezentacji Brazylii? Jak sam przyznaje — nadchodzące mistrzostwa świata w Katarze mogą być jego ostatnim wielkim turniejem. 29-latek nie radzi sobie już tak dobrze psychicznie.

Piłkarz PSG od dawna jest liderem swojej reprezentacji. Dodatkowo wciąż jest młodym zawodnikiem, więc nikt nie spodziewał się, że myśli o zakończeniu kariery w najbliższych latach. Swoim wyznaniem zaskoczył jednak wszystkich.

Ostatni taniec?

W rozmowie z „DAZN” Neymar przekazał, że mundial w Katarze może być jego ostatnim turniejem reprezentacyjnym. 29-latek nie wyklucza zakończenia kariery w narodowych barwach właśnie po nadchodzących mistrzostwach świata.

– Myślę, że to będą moje ostatnie mistrzostwa świata. Wynika to z tego, że nie wiem, czy jestem odpowiednio silny wewnętrznie, aby nadal radzić sobie z piłką nożną – mówił na antenie „DAZN”.

– Zrobię wszystko, żeby pokazać się z dobrej strony i odnieść zwycięstwo z Brazylią, aby spełnić moje największe marzenie z dzieciństwa. Mam nadzieję, że to się uda – dodał lider kadry „Canarinhos”.

Neymar w lutym skończył 29 lat. W reprezentacji łącznie wystąpił 113 razy. Jest na dobrej drodze do zostania najlepszym strzelcem w historii swojego kraju. Na koncie ma 69 goli, podczas gdy Pele wyprzedza go o osiem trafień.

Roberto Mancini wskazał faworyta do wygrania Złotej Piłki. „Zasługuje na to wyróżnienie”

Już niedługo odbędzie się gala „France Football”. Na niej poznamy najlepszego piłkarza świata 2021 roku. Swojego kandydata do wygrania plebiscytu wskazał Roberto Mancini.

Reprezentacja Włoch zajęła 3. miejsce w tegorocznej edycji Ligi Narodów, pokonując Belgię 2-1. Przed startem meczu poruszono temat Złotej Piłki. W sumie nagrodę wygrać może aż pięciu rodaków selekcjonera włoskiej kadry.

„Wygrał wszystko, co możliwe”

Na liście nominowanych pojawili się bowiem: Jorginho, Leonardo Bonucci, Gianluigi Donnarumma, Nicolo Barella i Giorgio Chiellini. Według Manciniego na wygranie Złotej Piłki najbardziej zasłużył ten pierwszy.

– Cała piątka znalazła się tam ze względu na to, że jest dobra, a nie ze względu na mnie. Moim zdaniem to Jorginho powinien zdobyć Złotą Piłkę – przyznał Mancini.

– Wygrał wszystko, co było możliwe i bardzo zasługuje na to wyróżnienie. Inny werdykt wydawałby mi się dziwny – dodał selekcjoner.

Zbigniew Boniek wierzy w zwycięstwo z Albanią. „Jesteście lepsi i trzeba to udowodnić”

We wtorek reprezentacja Polski podejmie w Tiranie Albanię. Wynik tego spotkania może przesądzić o tym, która drużyna zagra w barażach o udział w mistrzostwach świata w Katarze. Przed tym arcyważnym meczem głos zabrał Zbigniew Boniek. 

W sobotę reprezentacja Polski pokonała San Marino (5-0). Choć zwycięstwo nie sprawiło „Biało-Czerwonym” większych problemów, to widać było pewne mankamenty w ich grze. Te z kolei napawają pewnym niepokojem przed spotkaniem z Albanią.

Być albo nie być

Owy niepokój powiększa się, gdy spojrzymy na naszą grupową tabelę. Albańczycy wygrali bowiem z Węgrami (1-0) i nadal wyprzedzają naszą reprezentację jednym punktem. Spotkanie w Tiranie podopieczni Paulo Sousy muszą wygrać, jeśli poważnie myślą o grze na mundialu w Katarze.

Przypomnijmy, że choć pierwszy mecz z Albanią wygraliśmy na PGE Narodowym wysoko (4-1), to jednak gra pozostawiała sporo do życzenia. Zbigniew Boniek jest jednak spokojny. Były prezes PZPN wierzy w zwycięstwo „Biało-Czerwonych”.

– Są mecze, które muszą wygrać piłkarze, a nie trenerzy. Takim właśnie jest mecz z Albanią. Jesteście lepsi i trzeba to pokazać, udowodnić. Powodzenia – napisał an Twitterze.

Mecz z Albańczykami zaplanowano na wtorek na 20:45. Równolegle Anglicy podejmą Węgrów, zaś San Marino zmierzy się z Andorą.

Polacy strzelają za oceanem! Spokój i pewne wykończenie [WIDEO]

Dobre występy Polaków za oceanem! Patryk Klimala strzelił gola w meczu z Interem Miami. Podobnej sztuki dokonał Kacper Przybyłko, pokonując Przemysława Tytonia w meczu przeciwko FC Cincinnati.

W nocy New York Redbulls pokonało Inter Miami (1-0) po bramce Patryka Klimali. Polak strzelił swojego ósmego gola w tym sezonie MLS.

Kacper Przybyłko także zaliczył dobry występ. Jego Philadelphia Union pokonała FC Cincinnati (2-1). Napastnik strzelił bramkę Przemysławowi Tytoniowi.

Kilka dni temu swoją bramkę dołożył jeszcze inny Polak. Tym razem natomiast na zapleczu Major League Soccer trafienie zaliczył Dariusz Formella. Jego FC Sacramento przegrało jednak z San Diego Loyal (1-2).

Wielki dzień Łukasza Fabiańskiego. Selekcjoner San Marino: „To było coś wyjątkowego, a okoliczności idealne”

Reprezentacja Polski pokonała San Marino (5-0) na PGE Narodowym. Sobotnie spotkanie było wyjątkowe dla Łukasza Fabiańskiego. 36-latek w 57. minucie opuścił murawę, kończąc tym samym swoją wieloletnią przygodę z kadrą. Po spotkaniu zarówno selekcjonerzy, jak i koledzy bramkarza skomentowali jego decyzję.

Fabiański rozegrał w reprezentacji Polski 57 meczów. Stąd też minuta, w jakiej opuścił boisko PGE Narodowego. Przed pierwszym gwizdkiem otrzymał specjalną koszulkę z tą samą liczbą, wręczoną przez prezesa PZPN, Cezarego Kuleszę.

W 57. minucie koledzy z boiska utworzyli szpaler dla doświadczonego golkipera. Nagranie z tego wyjątkowego momentu możecie zobaczyć poniżej:

Ostatni mecz Łukasza Fabiańskiego w reprezentacji Polski! Koledzy utworzyli szpaler [WIDEO]

Piękne słowa

Kilka słów po meczu wypowiedzieli między innymi selekcjonerzy obu reprezentacji. Trener San Marino przyznał, że moment, kiedy „Fabian” opuszczał boisko był wprost wspaniały.

– Gdy Fabiański był żegnany przez cały stadion, widziałem radość na twarzach kibiców. To było coś wyjątkowego, a okoliczności idealne – stwierdził na konferencji pomeczowej Franco Varrella.
Również Paulo Sousa ocenił całą sytuację. Podobnie jak poprzednik docenił, że udało się to zorganizować przy wypełnionym stadionie.
– Łukasz zasłużył na takie pożegnanie. Wielu piłkarzy nie ma ku temu okazji. Cały kraj, wszyscy dali mu coś wspaniałego, pięknego. Zasłużył na to – przyznał Portugalczyk.
– Cieszymy się, że mogliśmy pożegnać takiego piłkarza jak Łukasz Fabiański. To legenda polskiej piłki. Dla mnie gra z nim w jednej drużynie to zaszczyt, bo to człowiek-ikona do naśladowania – dodał z kolei Krzysztof Piątek.

Cezary Kulesza o podsłuchu w gabinecie: „Nikogo nie podejrzewam”

„WP Sportowe Fakty” poinformowało, że w piątek w siedzibie PZPN znaleziono podsłuch. Urządzenie nadające sygnał do nieznanego odbiorcy ukryto w gabinecie Cezarego Kuleszy. Sprawę skomentował sam prezes związku.

O sprawie z rana poinformował Piotr Koźmiński z „WP Sportowe Fakty”. Nad typem urządzenia, miejscem jego ukrycia i innymi szczegółami dziennikarz pochylił się w swoim artykule. Streszczenie sytuacji możecie przeczytać TUTAJ.

Podejrzenia?

Cezary Kulesza skomentował sprawę w rozmowie z Krzysztofem Wilanowskim „Radia ZET”. Jak stwierdził sam prezes – nie rozumie, po co ktoś miałby podsłuchiwać jego rozmowy.

– Nie wiem, w jakim celu ktoś chciał podsłuchiwać mnie i osoby, które przebywały w moim gabinecie – przyznał Kulesza.

– Nikogo nie podejrzewam. Wyjaśnienie tej sprawy zostawiam policji – dodał. 

Kto wygra Ligę Mistrzów według Messiego? Wskazał swoich faworytów

Odejście Leo Messiego z FC Barcelony tego lata wzbudziło wielkie emocje. Na łamach „France Football” 34-latek opowiedział nieco szczegółów dotyczących rozstania z jego ukochanym klubem. Argentyńczyk wskazał także faworytów do wygrania tegorocznej edycji Ligi Mistrzów.

Messi z Camp Nou przeniósł się na Parc des Princes. To właśnie PSG, w którym obecnie gra często wskazywane jest jako jeden z kandydatów do zwycięstwa w Lidze Mistrzów.

Inne zespoły

Argentyńczyk ma jednak świadomość siły innych ekip. Jak sam mówi — jest wiele bardzo dobrych zespołów z podobnym potencjałem jak paryżanie.

– Są jeszcze inne mocne zespoły, jak Chelsea, Real Madryt, Bayern, oba zespoły z Manchesteru, Inter – wymieniał zawodnik.

Messi pominął przy tym FC Barcelonę. Nie powinno to budzić większego zaskoczenia. Blaugrana boryka się obecnie z wielkimi problemami i z trudem punktuje nawet w La Liga.

Przy okazji 34-latek wrócił do sagi transferowej ze swoim udziałem. Latem opuścił Katalonię, w której grał niemal od zawsze.

– Muszę przyznać, że w życiu nie sądziłem, że trafię do innego klubu. Gdy wróciłem z urlopu, zamierzałem podpisać nowy kontrakt z Barceloną i zacząć przygotowywać się do sezonu. Usłyszałem jednak, że to nie będzie możliwe. To mnie bardzo dotknęło. Kiedy wydano komunikat, mówiący że nie mogę kontynuować kariery w klubie, zacząłem szukać innego klubu – opisał.

Zbigniew Boniek broni Nicolę Zalewskiego. „Zrobił głupstwo, ale każdy je popełniał”

W mediach społecznościowych pojawiło się ostatnio nagranie z Nicolą Zalewskim. Filmik wzbudził spore kontrowersje, zaś sam zawodnik może mieć kłopoty. Nad całą sprawą pochyliło się już kilka portali w Polsce oraz we Włoszech. Swojego komentarza udzielił także Zbigniew Boniek. 

Zalewski nie pojawił się na październikowym zgrupowaniu reprezentacji Polski. Kilka dni temu zmarł tata 19-latka. Paulo Sousa na konferencji prasowej potwierdził, że młody piłkarz AS Romy potrzebuje obecnie spędzić kilka dni z rodziną.

Pomocnik odreagowuje jednak w inny sposób. W piątek w mediach społecznościowych pojawiło się nagranie, na którym widać Zalewskiego. Jego znajomy krzyczał: „Dzisiaj, Jose, jaramy, odpie*rzamy”. Słowa kierowane były oczywiście do Jose Mourinho, trenera Romy.

Wzięty w obronę

Materiał wzbudził spore kontrowersje we Włoszech, ale i w Polsce. Wiele osób zarzucało 19-latkowi, że nie pojawił się na zgrupowaniu, ale chodzi na imprezy. Swojego głosu w tej sprawie udzielił Zbigniew Boniek.

– Wydaje mi się jasne to, co się stało. Nicola to dobry zawodnik, ale przede wszystkim bardzo dobry chłopak. Rozumiem, że pod względem wizerunkowym nie wygląda to dobrze, ale nie przesadzałbym z ocenami – przyznał były prezes PZPN na łamach „La Gazzetta dello Sport”.

– Teraz przechodzi trudny okres. Wyszedł pobawić się ze znajomymi, żeby odreagować. Ma 19 lat, zrobił głupstwo, ale chyba każdy je popełniał w jego wieku. Z tą różnicą, że wtedy nie było mediów społecznościowych – dodał.

 

Newcastle to początek wielkiego projektu. Kolejny klub na oku księcia Arabii Saudyjskiej

Nowi właściciele Newcastle planują kolejne ruchy na piłkarskim rynku?! Po kupieniu klubu z Premier League chcą przenieść się na włoskie boiska. „Calciomercato” podaje, że Saudyjczycy chcieliby wykupić Inter Mediolan.

Kilka dni temu oficjalnie poinformowano, że Newcastle United przeszło w ręce saudyjskiego publicznego funduszu inwestycyjnego. Wykupienie klubu z St. James’ Park to jednak dopiero początek eskalacji.

Wielki projekt

Mohammed bin Salman w przyszłości obejmie tron Arabii Saudyjskiej. To właśnie on stoi obecnie na czele Newcastle United. „Calciomercato” podaje, że książę ma wielkie plany dotyczące piłki nożnej.

Wykupienie „Srok” jest pierwszym krokiem w rozwoju własnej sieci klubów. Według włoskiego portalu następnym celem ma być Inter Mediolan. Saudyjski książę chce skorzystać z problemów finansowych mistrzów Włoch i dołączyć ich do swojego projektu.

Póki co nie wiadomo jednak wiele w tej sprawie. Pewne jest natomiast, że pieniądze nie są dla niego żadnym problemem. Salman operuje bowiem budżetem wyliczanym na 320 miliardów funtów.

Wielkie słowa legendy o Lewandowskim! „Zasługuje na to, aby wygrać Złotą Piłkę”

„France Football” niebawem przyzna Złotą Piłkę za rok 2021. W gronie faworytów do zgarnięcia nagrody znalazł się Robert Lewandowski. Rui Costa, legenda portugalskiej piłki uważa, że Polak zasługuje na tę nagrodę. 

Galę przyznania Złotej Piłki zaplanowano na końcówkę listopada. Obecnie najczęściej jako głównych kandydatów do wygrania plebiscytu stawia się Lionela Messiego, Jorginho oraz Roberta Lewandowskiego.

„To maszyna”

O szansach Polaka wielokrotnie wypowiadali się piłkarscy eksperci oraz legendy sportu. W rozmowie z „A Bola” swoje zdanie w tym temacie dodał także Rui Costa. Legenda Portugalii przyznał, że liczy na zwycięstwo 33-latka.

– Moim zdaniem Robert Lewandowski zasługuje na to, aby wygrać Złotą Piłkę. To maszyna – przyznał krótko 94-krotny reprezentant Portugalii.

Przypomnijmy, że Robert Lewandowski był niekwestionowanym faworytem do wygrania nagrody w 2020 roku. Wówczas jednak „France Football” odwołało galę, tłumacząc się pandemią koronawirusa.

W siedzibie PZPN znaleziono podsłuch! Trwa poszukiwanie odbiorcy sygnału…

Szykuje się ogromna afera. Według „WP Sportowe Fakty” w siedzibie Polskiego Związku Piłki Nożnej znaleziono aktywny podsłuch. Portal informuje o szczegółach w tej sprawie. 

W piątek w gabinecie Cezarego Kuleszy miał zostać odkryty podsłuch. „WP Sportowe Fakty” podaje, że zewnętrzna firma natrafiła na urządzenie, wysyłające sygnał do nieznanego odbiory. Na tę chwilę nie udało się jeszcze określić jego tożsamości.

Trudna sprawa

Jak podaje dalej portal — Urządzenie było zamontowane w obudowie grzejnika. Dalej czytamy, że PZPN zabezpieczył wszelkie ślady oraz powiadomił odpowiednie służby. Piotr Koźmiński dodał również, że jeden z pracowników składa zeznania na policji.

Na tę chwilę tożsamość odbiorcy sygnału pozostaje nieznana. Według Koźmińskiego trudno będzie dojść do tego, kto owy podsłuch zamontował. Urządzenie to nie typ gsm, przy którym dużo łatwiej ustalić, kto odbierał sygnał. Zamontowany w siedzibie PZPN podsłuch jest „typu radiowego”.

– W związku z tym, że to podsłuch „typu radiowego”, a nie gsm (w przypadku gsm bardzo łatwo ustalić gdzie trafiał sygnał, bo opiera się to na telefonii komórkowej) nie będzie łatwo ustalić kto podsłuchiwał najważniejsze osoby w polskim futbolu. Niemniej w tej sprawie prowadzone są w siedzibie związku intensywne czynności. Na miejscu cały czas pracują odpowiednie służby – pisał Koźmiński.