Legia zrobi trzecie podejście do piłkarza? Szokujące doniesienia ws. nowego napastnika

Legia Warszawa ponownie rozważa transfer Carlitosa – donosi Sergio Sierra z laSexta. Według hiszpańskiego dziennikarza klub miał już nawiązać kontakt z Atromitosem Ateny, gdzie obecnie gra były napastnik „Wojskowych”.

Legia Warszawa bez nowego napastnika

Legia planowała sprowadzić snajpera przed obozem w Hiszpanii, ale nie dopięła żadnej transakcji. Klub analizował kilka kandydatur, w tym Ioannisa Pittasa, Lasse Nordåsa i Róberta Boženíka. Jednak trener Gonçalo Feio rozwiał nadzieje kibiców.

– Pittas, Nordås, Boženík? Myślę, że możecie skreślić te nazwiska. Transfery lubią ciszę, to niełatwe w Legii, więc choćby raz spróbujmy zrobić coś tak, by została zachowana tzw. tajemnica służbowa – powiedział portugalski szkoleniowiec.

Brak nowego napastnika sprawił, że kibice zaczęli szukać alternatyw. Wśród nich szczególną uwagę zwrócił Carlitos, który ostatnio wyjątkowo aktywnie reagował na posty dotyczące Legii Warszawa w mediach społecznościowych. Jego interakcje nie przeszły niezauważone – wielu fanów zaczęło nawoływać do jego powrotu na Łazienkowską.

Z początku temat traktowano z przymrużeniem oka, jednak doniesienia z Hiszpanii nadały mu nowy wymiar.

Według Sergio Sierry z laSexta, Legia miała już nawiązać kontakt z Atromitosem Ateny, gdzie obecnie występuje doświadczony napastnik.

– Rynek wkrótce się zamknie i wszystko może się zdarzyć… – napisał dziennikarz na platformie X.

Carlitos to zawodnik doskonale znany kibicom Legii. Hiszpański napastnik trafił do Warszawy w 2018 roku z Wisły Kraków i szybko stał się kluczową postacią drużyny.

Po udanym sezonie wyjechał jednak do Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Jego powrót do Legii w 2022 roku okazał się nieudany – zawodnik nie spełnił pokładanych w nim nadziei, co doprowadziło do jego kolejnego rozstania z klubem.

Po opuszczeniu Warszawy Carlitos odbudował się w greckiej PAS Lamia, gdzie w poprzednim sezonie zdobył dziesięć goli i zaliczył cztery asysty.

Od lata 2023 roku jest zawodnikiem Atromitosu Ateny, a jego forma ponownie zwróciła uwagę polskiego klubu.

Źródło: X

Piłkarz wyśpiewał swój transfer z Rihanną. Nietypowa prezentacja piłkarza w lidze włoskiej [WIDEO]

Pracownicy włoskiego klubu Genoa CFC wykazali się kreatywnością przy ogłoszeniu transferu Jeana Onany. Do prezentacji nowego zawodnika wykorzystano fragment piosenki Rihanny pt. „What’s My Name?”.

Nowy początek we Włoszech

Obecny sezon nie był łatwy dla Jeana Onany. Kameruński piłkarz, grający dotychczas w tureckim Besiktasie, pełnił rolę zmiennika. Wystąpił jedynie w sześciu spotkaniach, gdzie łącznie zebrał mniej niż 170 minut.

Przez to klub zdecydował się na wypożyczenie go do Włoch. Teraz Onana spróbuje odbudować formę w Genoi, gdzie spędzi co najmniej pięć miesięcy – jego wypożyczenie potrwa do 30 czerwca. W umowie zawarto klauzulę wykupu.

Ogłoszenie transferu Onany wzbudziło duże zainteresowanie w mediach społecznościowych. Materiał wideo przedstawia piłkarza stojącego przed green screenem i śpiewającego razem z Rihanną. Fragment utworu „What’s My Name?” został wybrany ze względu na brzmienie wokalizacji przypominających nazwisko Kameruńczyka.

Źródło: X/Genoa

Zaskakujący transfer Jóźwiaka na ostatniej prostej? Skrzydłowy może wrócić do Polski

Kamil Jóźwiak może wkrótce opuścić Granadę, a jego następny krok może być sporym zaskoczeniem. Jak donosi portal Sportowefakty.wp.pl, zaawansowane negocjacje z reprezentantem Polski prowadzi Jagiellonia Białystok. Po latach zagranicznych występów 26-latek jest gotowy na powrót do Ekstraklasy.

Niespełnione oczekiwania w Europie

Jóźwiak opuścił Polskę w 2020 roku jako jeden z najbardziej utalentowanych zawodników Lecha Poznań, gdzie rozegrał 123 spotkania. Jego zagraniczna przygoda rozpoczęła się obiecująco, ale nie spełniła oczekiwań. Po epizodach w Derby County i Charlotte FC trafił do hiszpańskiej Granady. Niestety, nie zdołał utrzymać się z drużyną w LaLidze i nie stał się czołowym graczem w Segunda División.

Od pewnego czasu Jóźwiaka łączono z transferem. W przeszłości sam odrzucił propozycję Jagiellonii, uznając, że chce udowodnić swoją wartość w Europie.

– Było jakieś 50 procent szans na transfer Kamila Jóźwiaka, my chcieliśmy, ale on nie. Chce udowodnić coś w Europie – mówił dyrektor sportowy Łukasz Masłowski.

Jak widać, sytuacja zmieniła się diametralnie. Brak ofert z topowych lig skłonił Jóźwiaka do rozważenia powrotu do Polski. Według portalu WP Sportowe Fakty obecnie trwają rozmowy na temat warunków kontraktu indywidualnego z Jagiellonią Białystok, a porozumienie jest podobno blisko.

Okazało się również, że Lech Poznań nie wykazał zainteresowania jego powrotem. W tej sytuacji zawodnik przychylnie patrzy na możliwość wzmocnienia Jagiellonii.

Tomasz Włodarczyk z Meczyków zaznacza z kolei, że transfer Jóźwiaka nie jest jeszcze przesądzony. Według niego na stole nadal leżą inne oferty, ale powrót do Ekstraklasy wydaje się coraz bardziej prawdopodobny.

Źródło: WP Sportowe Fakty, Meczyki.pl

Stoicki spokój Szczęsnego przy analizie VAR. Polak nie przejął się faulem w polu karnym [WIDEO]

Podczas meczu pomiędzy Valencią a FC Barceloną, Wojciech Szczęsny ponownie znalazł się w centrum uwagi. W 33. minucie spotkania doszło do sytuacji, która mogła zmienić losy meczu. Polski bramkarz sprokurował rzut karny, ale decyzja sędziego została cofnięta po analizie VAR. Teraz w mediach pojawiło się nagranie z reakcją Szczęsnego przy wspomnianej analizie.

VAR uratował Szczęsnego przed karnym

W początkowej fazie kontrowersyjnej sytuacji arbiter wskazał na „wapno” po tym, jak Szczęsny sfaulował jednego z zawodników Valencii w polu karnym. Po kilku minutach i konsultacji z systemem VAR decyzja została zmieniona. Okazało się, że wcześniej doszło do faulu na obrońcy Barcelony, Julesie Kounde. Tym samym anulowano rzut karny oraz grożącą Szczęsnemu żółtą kartkę.

Jednym z najbardziej zapamiętanych momentów tej sytuacji była reakcja polskiego bramkarza. Kamery uchwyciły, jak Szczęsny, zachowując stoicki spokój, czekał na decyzję sędziego wspólnie z Pauem Cubarsim.

Mecz zakończył się efektownym zwycięstwem Barcelony 7:1. Wojciech Szczęsny, mimo gorącej sytuacji z pierwszej połowy, stracił tylko jednego gola. Ponadto Polak zaprezentował solidną formę w swoim debiucie w lidze hiszpańskiej.

Już w najbliższą środę, 29 stycznia o godz. 21:00, FC Barcelona zmierzy się z Atalantą w ostatnim meczu fazy grupowej Ligi Mistrzów. Trener Hansi Flick zapowiedział, że Wojciech Szczęsny ponownie stanie w bramce Dumy Katalonii, jeśli sytuacja kadrowa pozostanie bez zmian.

Źródło: X

Szczęsny znów mógł sprokurować jedenastkę. Pomógł mu sędzia

Wojciech Szczęsny nieoczekiwanie zadebiutował w lidze hiszpańskiej w barwach FC Barcelony podczas spotkania z Valencią. Mimo wysokiego zwycięstwa 7:1, występ Szczęsnego wzbudził kontrowersje, głównie za sprawą sytuacji z rzutem karnym w pierwszej połowie meczu. Decyzja sędziego Cesar Soto Grado o odwołaniu jedenastki po interwencji VAR wywołała burzę w hiszpańskich mediach. Były arbiter Mateu Lahoz skrytykował zastosowanie technologii w tej sytuacji.

Sporna decyzja VAR

Kluczowy moment spotkania nastąpił w 33. minucie, gdy Szczęsny sfaulował pędzącego na bramkę Hugo Duro. Cesar Soto Grado bez wahania wskazał na rzut karny, co mogło być trzecim kolejnym meczem z rzędu, w którym polski bramkarz sprokurował jedenastkę.

Jednak po konsultacji z VAR decyzja została zmieniona – wcześniejszy faul Julesa Kounde przez Jose Gayę unieważnił rzut karny dla Valencii, a Barcelona otrzymała rzut wolny.

Decyzja VAR wywołała kontrowersje, ponieważ wielu obserwatorów uznało, że sytuacja nie była wystarczająco jasna, by unieważnić pierwotny werdykt sędziego.

Mateu Lahoz ostro skrytykował zastosowanie technologii VAR w tej sytuacji. Jego zdaniem Cesar Soto Grado popełnił błąd.

– To już nie jest piłka nożna. Ci, którzy cierpieli na boisku wiedzą, jak trudno jest sędziować. Z każdym dniem jest coraz gorzej – stwierdził Lahoz na antenie radia Cadena COPE.

Lahoz zwrócił również uwagę, że między faulem Kounde a sytuacją z udziałem Szczęsnego minęło zbyt wiele czasu.

Gdyby decyzja o rzucie karnym nie została odwołana, Valencia mogła zniwelować stratę do 1:4, co mogłoby wpłynąć na dalszy przebieg spotkania. Ostatecznie jednak Barcelona utrzymała przewagę i rozgromiła przeciwnika.

Źródło: Cadena COPE/Sport.pl

Bolesne słowa trenera United ws. Rashforda. „Prędzej wystawię trenera bramkarzy”

Marcus Rashford jakiś czas temu podpadł Rubenowi Amorimowi. Według portugalskiego szkoleniowca Anglik nie spełnia jego oczekiwań dotyczących zaangażowania w treningi. Amorim po wygranym meczu z Fulham kolejny raz odpowiedział na pytanie o Rashforda, tym razem jednak nie przebierał w słowach.

Mocne słowa trenera United

Rashford rozpoczął współpracę z Rubenem Amorimem od mocnego akcentu. W dwóch pierwszych meczach Premier League pod wodzą Portugalczyka Anglik strzelał nawet bramki. To dawało nadzieję na owocną współpracę, jednak z czasem sytuacja 27-letniego zawodnika drastycznie się zmieniła. Anglik, zamiast rozwijać formę, wypadł z łask nowego trenera.

Po niedzielnym spotkaniu z Fulham Amorim został zapytany przez dziennikarzy o brak Rashforda w składzie. Jego odpowiedź była jednoznaczna i brutalna.

– Powód jest wciąż ten sam: postawa na treningu. Jeśli nic się nie zmieni, to ja też nie zmienię swojej decyzji – wyjaśnił Amorim.

– Prędzej wystawię trenera bramkarzy niż piłkarza, który nie daje z siebie wszystkiego. Nie zmienię się pod tym względem. Dotyczy to każdego zawodnika – dodał.

Angielski zawodnik jest łączony z takimi klubami jak FC Barcelona czy Borussia Dortmund. Transfer mógłby nie tylko pomóc Rashfordowi w odbudowie kariery, ale również przynieść korzyści finansowe Manchesterowi United. Rashford zarabia obecnie aż 350 tysięcy funtów tygodniowo, co stanowi duże obciążenie dla budżetu klubu.

Źródło: Daily Mail

Bogusz rozchwytywany na lotnisku w Meksyku. Polak jednym z najdroższych transferów w historii [WIDEO]

Meksykańskie media z ogromnym entuzjazmem śledzą transfer Mateusza Bogusza, który niebawem zostanie oficjalnie zaprezentowany jako nowy zawodnik Cruz Azul. Reprezentant Polski podpisał kontrakt obowiązujący do 2029 roku, a jego transfer stał się jednym z najgorętszych tematów w meksykańskiej piłce.

Oficjalna prezentacja Bogusza tuż za rogiem

Na oficjalne przedstawienie Mateusza Bogusza w nowych barwach kibice i media muszą jeszcze chwilę poczekać.

Wszystko wskazuje jednak na to, że jest to już tylko kwestia dni, a nawet godzin. Polak wylądował w Meksyku, gdzie od razu znalazł się w centrum uwagi lokalnych dziennikarzy i kibiców.

Po przybyciu na lotnisko Bogusz spotkał się z dużym zainteresowaniem mediów. Kamery towarzyszyły mu na każdym kroku, a reporterzy rejestrowali jego obecność z różnych perspektyw.

Co ciekawe, mimo intensywnego zainteresowania, nie zadano mu żadnych pytań. Pierwsze oficjalne wypowiedzi Polaka są spodziewane dopiero podczas zaplanowanej konferencji prasowej.

Cruz Azul zapłacił za Mateusza Bogusza aż 9 milionów dolarów, co czyni go jednym z najdroższych zawodników w historii klubu. To trzeci najdroższy transfer w dziejach tego meksykańskiego giganta.

Przenosiny Mateusza Bogusza do Cruz Azul to kolejny ważny krok w jego karierze. Polski zawodnik ma za sobą udane występy w Major League Soccer.

Źródło: X

Zieliński o aferze stadionowej. „To nie ode mnie zależy”

Piotr Zieliński w rozmowie z TVP Sport wypowiedział się na temat afery stadionowej, sytuacji reprezentacji Polski i początkach w Interze. Według pomocnika kadra musi wejść dobrze w 2025 rok, aby zagrać na mundialu.

Zieliński o aferze stadionowej

Za dwa miesiące reprezentacja Polski rozpocznie eliminacje do Mistrzostw Świata 2026. Biało-Czerwoni zmierzą się z Litwą, Maltą, Finlandią oraz przegranym ćwierćfinału Ligi Narodów, w którym rywalizują Hiszpania i Holandia. Celem minimum dla polskiej kadry jest zapewnienie sobie gry w barażach.

Kilka dni temu w mediach pojawiła się informacja, że reprezentacja Polski „wyprowadza się” ze Stadionu Narodowego z powodów finansowych. Ostatecznie, dzięki interwencji premiera i ministra sportu, podjęto decyzję o rozegraniu czterech meczów eliminacyjnych w Warszawie, a jedynie spotkanie z Finlandią odbędzie się 7 września na Stadionie Śląskim.

W rozmowie z TVP Sport Piotr Zieliński odniósł się do całej sytuacji związanej ze stadionami. Pomocnik Interu Mediolan podkreślił, że nie ma wpływu na decyzje dotyczące lokalizacji meczów.

– To nie ode mnie zależy. Są mecze na Narodowym. Kocham ten stadion, jest piękny. W Chorzowie też mieliśmy kilka fajnych spotkań – przyznał. 30-latek nie ukrywa, że losowanie było dla nas szczęśliwe. […] W marcu czekają nas pierwsze dwa mecze u siebie, które musimy wygrać. Musimy dobrze wejść w ten rok, w eliminacje, żeby każdy z kibiców mógł kibicować tej drużynie na mistrzostwach świata – powiedział Zieliński.

Nowy rozdział w Interze

Po ośmiu latach spędzonych w SSC Napoli Piotr Zieliński latem ubiegłego roku przeniósł się do Interu Mediolan. Do tej pory rozegrał 24 mecze, w których strzelił dwa gole i zanotował jedną asystę.

– Na pewno były trzy, cztery takie mecze, gdzie ta gra mogła być lepsza. Większość była na bardzo dobrym poziomie. Statystyki na pewno można podkręcić i ta druga runda pod tym względem będzie wyglądała dużo lepiej. Generalnie jestem pozytywnie zadowolony i z optymizmem patrzę na drugą część sezonu. Możemy zrobić fajne rzeczy – powiedział pomocnik.

Źródło: TVP Sport

Szczęsny zagra w meczu Ligi Mistrzów? Hiszpańskie media podzielone

Hiszpańskie media debatują na temat obsady bramki FC Barcelony przed starciem z Benficą w Lidze Mistrzów, które odbędzie się we wtorek o godzinie 21:00. Trener Hansi Flick nie zdradził jeszcze, czy w bramce zobaczymy Inakiego Peñę czy Wojciecha Szczęsnego. Według znaczącej większości prasy na boisku zobaczymy raczej Hiszpana.

Flick ma twardy orzech do zgryzienia

Wojciech Szczęsny swoimi dobrymi występami na początku roku sprawił, że Hansi Flick ma nie lada dylemat. Polak prezentował się solidnie, co według wielu ekspertów mogło dać mu szansę na występ w ostatnim ligowym meczu Barcelony przeciwko Getafe (1:1). Mimo to, decyzja trenera była inna, a w mediach pojawiły się spekulacje, że Flick planuje wystawić Szczęsnego w starciu Ligi Mistrzów.

Przedmeczowa konferencja prasowa Flicka dolała oliwy do ognia. Zapytany o decyzję dotyczącą bramkarza, Niemiec odpowiedział tajemniczo:

– Zarządzanie bramkarzami? Rozmawialiśmy, ale sytuacja bardzo się zmienia – stwierdził.

Hiszpańskie media, takie jak Sport, Marca i L’Esportiu, sugerują, że we wtorkowym meczu między słupkami stanie Inaki Peña. Z kolei dziennik AS jako jedyny przewiduje, że to Szczęsny może otrzymać szansę gry.

Informacje od polskiego dziennikarza

Łukasz Wiśniowski na antenie Meczyki.pl przytoczył informacje od hiszpańskiego dziennikarza Toniego Juanmartiego. Wspomniany redaktor uważa, że Polak ma duże szanse na występ. Według polskiego dziennikarza można zaufać tej informacji.

– Toni Juanmarti poinformował, że Wojtek Szczęsny zagra dziś z Benfiką. Zaryzykuję tezę, że jeżeli nic się nie stanie w kontekście np. spóźnienia się na odprawę, to Wojtek dzisiaj zagra w podstawowym składzie Barcelony. Toni Juanmarti to jest osoba, której można ufać i ja mu ufam – powiedział Wiśniowski.

W odróżnieniu od sytuacji w bramce, pozycja Roberta Lewandowskiego wydaje się niezagrożona. Spotkanie Benfica – FC Barcelona zaplanowano na wtorek, 21 stycznia, o godzinie 21:00.

Źródło: Przegląd Sportowy Onet, Meczyki.pl

Ba Loua w klubie Mbappe? Szokujące doniesienia ws. Iworyjczyka

To informacja, która może z pewnością zaciekawić kibiców Lecha Poznań. Francuski klub SM Caen wyraził zainteresowanie Adrielem Ba Louą. To zespół, którego współwłaścicielem jest Kylian Mbappe.

Zainteresowanie Caen

Według doniesień Afrik-Foot SM Caen poważnie interesuje się pozyskaniem piłkarza Lecha Poznań. Adriel Ba Loua jest znany we Francji z wcześniejszych występów w Lille.

Ba Loua to drugi najdroższy transfer w historii Lecha. Iworyjczyk od 2021 roku próbuje udowodnić swoją wartość, jednak jego występy rzadko przekładały się na korzyść zespołu.

W ciągu trzech lat rozegrał 91 spotkań, zdobywając zaledwie sześć bramek i siedem asyst. Często był obiektem krytyki z powodu swoich nieudanych zagrań.

W sezonie 2023/24 Ba Loua zaliczył krótki okres dobrej formy, kiedy strzelił 4 gole w lidze. Sezon później jego pozycja w zespole osłabła, a rok 2024 zakończył poza kadrą meczową.

Lech Poznań chętnie pozbyłby się zawodnika, którego kontrakt wygasa za pół roku. Kolejorz nie zabrał go nawet na zgrupowanie w Turcji. Iworyjczyk ostatnio zagrał w meczu rezerw, gdzie strzelił dwie bramki przeciwko Stilonowi Gorzów.

Potencjalny transfer do Caen byłby dla Ba Louy szansą na nowy start. Trenerem francuskiego zespołu jest Bruno Baltazar, były szkoleniowiec Radomiaka Radom.

Źródło: Afrik-Foot

Adam Małysz krytycznie o polskich skoczkach. „Muszą się temu poświęcić”

Polska reprezentacja skoków narciarskich zmaga się z trudnościami, które szczególnie uwidoczniły się podczas ostatnich zawodów w Zakopanem. W czołówce rywalizacji wciąż potrafi walczyć jedynie Paweł Wąsek. Pozostali zawodnicy osiągają jedynie wyniki pozwalające na awans do drugiej serii. Jeszcze większe zaniepokojenie budzi jednak brak rozwoju młodych talentów. W związku z tym Adam Małysz przedstawił swoje krytyczne spojrzenie na aktualną sytuację polskich skoczków.

Legenda niezadowolona z osiągnięć Polaków

Prezes Polskiego Związku Narciarskiego nie kryje swojego niezadowolenia z pracy młodych zawodników. Jak sam przyznaje, w wielu przypadkach ich zaangażowanie pozostawia wiele do życzenia.

– Niejednokrotnie nie byłem, nie jestem zadowolony z pracy młodych zawodników ze względu na to, że może im się wydaje, że dają sto procent, ale w dzisiejszych czasach to nie wystarcza. Trzeba dać dwieście procent. Ten sport to też ich zawód. Muszą się temu poświęcić nie tylko, jak przychodzą na treningi, ale również poza nimi – powiedział Małysz w wywiadzie dla TVP Sport.

Prezes PZN zwraca uwagę na brak inicjatywy wśród młodych skoczków. Według niego zawodnicy nie wykazują wystarczającego zainteresowania swoim rozwojem i nie szukają odpowiedzi na pytania, które mogłyby pomóc im w osiąganiu lepszych rezultatów.

– Tego mi cały czas brakuje. Żeby więcej się dowiadywali, więcej pytali, wykazywali większe zainteresowanie. Jeśli poszli w to i chcą to robić profesjonalnie, muszą być zaangażowani zdecydowanie bardziej – dodał Małysz.

Niepokojące są również problemy z techniką. Jak zauważa Małysz, wciąż są widoczne podczas treningów. Legendarny skoczek zwrócił uwagę na błędy w postawie zawodników podczas lotu.

– Byłem na treningu przed mistrzostwami Polski i zobaczyłem, jak lata większość naszych zawodników. A lata prawie z podkurczonymi nogami i rękami w powietrzu, tak jakby się bali lecieć. Na progu wydaje się, że go rozniosą, a to wręcz przeszkadza. Czasy, gdy zawodnicy chcieli rozsadzić próg, skończyły się. Dziś im bardziej zrobisz to technicznie, tym lepiej się odbijesz – przyznał Małysz.

Źródło: TVP Sport

UEFA ogłosiła obsadę sędziowską na mecze Ligi Mistrzów. Marciniak poprowadzi hitowe starcie

UEFA przedstawiła obsadę sędziowską na mecze siódmej kolejki fazy ligowej Ligi Mistrzów. Wśród wytypowanych znalazł się Szymon Marciniak. Polski arbiter poprowadzi hitowe starcie Paris Saint-Germain z Manchesterem City.

Hit dla Marciniaka

Styczeń to czas kluczowych rozstrzygnięć w fazie grupowej Ligi Mistrzów. Dwie ostatnie kolejki wyłonią drużyny, które awansują do fazy pucharowej. Jednym z najbardziej wyczekiwanych meczów tej kolejki jest starcie PSG z Manchesterem City, które odbędzie się w środę. Stawka tego spotkania jest ogromna, ponieważ oba zespoły walczą o utrzymanie w rozgrywkach, czyli TOP 24.

UEFA powierzyła prowadzenie właśnie tego spotkania Szymonowi Marciniakowi. Towarzyszyć mu będą asystenci Tomasz Listkiewicz i Adam Kupsik, a funkcję sędziego technicznego pełnić będzie Damian Kos. Za obsługę systemu VAR odpowiadać będzie Tomasz Kwiatkowski wraz z Portugalczykiem Tiago Bruno Lopesem Martinsem.

Dla Szymona Marciniaka będzie to już czwarte spotkanie w bieżącej edycji Ligi Mistrzów. Wcześniej miał okazję sędziować mecze takie jak PSG – Atletico Madryt, Sporting Lizbona – Arsenal oraz Atalanta Bergamo – Real Madryt.

Paris Saint-Germain ma na swoim koncie 7 punktów w fazie ligowej Ligi Mistrzów po sześciu kolejkach. Ekipa z Paryża zanotowała w tym czasie dwa zwycięstwa, remis i trzy porażki. Ich bilans bramkowy wynosi 6:6. Drużyna ze stolicy Francji zajmuje aktualnie 25. lokatę w tabeli.

Manchester City ma z kolei punkt więcej, a ich bilans wynosi po dwie wygrane, remisy i porażki. Jeśli chodzi o bramki, to ich stosunek prezentuje się zdecydowanie lepiej, bo wynosi 13:9. Na ten moment The Citizens znajdują się na 22. miejscu tabeli fazy ligowej.

Źródło: PZPN

Marcin Bułka z kontrowersyjnym wpisem. Nicea musiała wydać oświadczenie

Marcin Bułka wywołał burzę we Francji po obraźliwym wpisie na Instagramie. Polak szybko usunął wpis, ale do całego zamieszania odniosły się oba kluby – Bastia i Nicea.

Wpis Bułki wywołał burzę

Po meczu Pucharu Francji, w którym Nice pokonało Bastię 1:0, Bułka zamieścił na Instagramie wpis: „Wygrana na gów****** stadionie”. Słowa te wzbudziły oburzenie, szczególnie wśród kibiców Bastii, a kontekst historyczny sprawił, że sprawa stała się jeszcze bardziej kontrowersyjna.

Stade de Furiani było miejscem tragicznego wypadku w 1992 roku, kiedy zawaliła się trybuna, powodując śmierć 18 osób.

OGC Nice szybko zareagowało, wydając oświadczenie, w którym stanęło w obronie swojego zawodnika. Klub podkreślił, że Bułka padł ofiarą gróźb w mediach społecznościowych, a jego wpis był reakcją na rasistowskie komentarze, które miały paść na trybunach podczas meczu.

„Nice wspiera Marcina Bułkę, który został ofiarą wielu pogróżek w mediach społecznościowych (…). Motywacją do tego [postu] były obraźliwe uwagi, zwłaszcza o charakterze rasistowskim, wygłoszone przez część publiczności obecnej na trybunach pod adresem kilku jego kolegów z drużyny przez cały wieczór. Marcin zapewnia, że ​​w żaden sposób nie chciał zlekceważyć pamięci ofiar tragedii Furiani. Po przeczytaniu tej błędnej interpretacji natychmiast usunął swoją publikację” – czytamy w komunikacie.

Bastia również opublikowała oświadczenie, w którym potępiła zarówno wpis Bułki, jak i oskarżenia o rasizm wobec swoich kibiców. Klub uznał, że tego rodzaju zarzuty są poważne i wymagają konkretnych dowodów.

„Klub stanowczo potępia wszelkie formy obelg, niezależnie od tego, czy mają one miejsce w Internecie, czy na stadionie (…). Możemy jednak potępić pochopne wysuwanie oskarżeń o rasizm, bez najmniejszych konkretnych dowodów. Tak poważnych roszczeń nie można wysuwać lekkomyślnie, ponieważ niesprawiedliwie rzucają cień na wizerunek naszego klubu. Należy podkreślić, że Marcin Bułka uważał, aby nie wyrazić najmniejszego oburzenia czy niezadowolenia na stadionie, w obliczu faktów, które teraz opisuje jako »obraźliwe uwagi o charakterze rasistowskim«. Z drugiej strony nie wahał się podżegać do nienawiści poprzez prowokacyjną publikację w mediach społecznościowych po spotkaniu.

Choć błądzenie jest rzeczą ludzką, a klub zauważa, że ​​wpis Marcina Bułki został szybko usunięty, jesteśmy zaskoczeni bezwarunkowym poparciem wyrażonym przez OGC Nice. To stwierdzenie zdaje się usprawiedliwiać zachowanie gracza, minimalizując konsekwencje swojej publikacji.

Klub apeluje o większą rozwagę, aby uniknąć jałowych kontrowersji, które jedynie podsycają niepotrzebne napięcia”.

Źródło: Przegląd Sportowy Onet, X

Finał Ligi Mistrzów w Polsce? Optymistyczna wizja eksperta

Polskie stadiony coraz częściej goszczą najważniejsze wydarzenia piłkarskie. W ostatnich dniach pojawiły się głosy, że wizja finału Ligi Mistrzów w naszym kraju jest realna do zrealizowania.

Finał Champions League w Polsce?

Ostatnia dekada to pasmo sukcesów organizacyjnych Polski. Od historycznego Euro 2012 polskie areny sportowe zyskały światowe uznanie.

Stadion Narodowy w Warszawie był gospodarzem finału Ligi Europy w 2015 roku, a kilka lat później w Gdańsku odbył się finał tych samych rozgrywek między Manchesterem United a Villarrealem.

Polska organizowała również Euro U-21 w 2017 roku i mistrzostwa świata U-20 w 2019 roku. W 2023 roku Superpuchar Europy odbył się w Warszawie, a tegoroczny finał Ligi Konferencji zostanie rozegrany na wrocławskiej Tarczyński Arena.

Teraz eksperci wskazują, że Stadion Narodowy w Warszawie może spełniać wymagania UEFA do organizacji finału Ligi Mistrzów. Zbigniew Pszczulny, główny architekt tego obiektu, podkreśla, że konstrukcja stadionu umożliwia dostosowanie go do standardów wymaganych przez organizatorów.

– Naszym zadaniem było zaprojektowanie pięćdziesięciotysięcznika z zamykanym dachem, co jest rzadkie na stadionach piłkarskich. Celem było wielorakie całoroczne wykorzystanie stadionu na różne wydarzenia. Wracając do pojemności na finał Ligi Mistrzów, to zakładam również, że cieszyłby się on co najmniej tak dużym zainteresowaniem mediów jak na przykład mecz otwarcia Euro 2012. Na przytoczonych przykładach widać, że do 60 tysięcy miejsc mogłoby zabraknąć około 5000 – powiedział Pszczulny w rozmowie z TVP Sport.

Pszczulny wskazuje, że możliwe byłoby dostosowanie stadionu poprzez przebudowę jednej z trybun i wprowadzenie miejsc stojących, co zwiększyłoby pojemność obiektu. Przywołał przykład stadionu Borussii Dortmund, który mimo dużej liczby miejsc stojących spełnia wymagania UEFA.

– Pojemność całkowita wynosi 81 tysięcy 365 miejsc, ale aż 28 tysięcy 337 to miejsca stojące. UEFA to akceptuje, inaczej nie dopuściłaby tego obiektu do rozgrywek Ligi Mistrzów. Skoro miejsca stojące mogą być na stadionie klubu, który w ubiegłym roku grał w finale Ligi Mistrzów, a w Dortmundzie rozegrano przecież jeden z półfinałów tych rozgrywek, to dlaczego nie pomyśleć o podobnej przebudowie jednej z trybun na Stadionie Narodowym w Warszawie? Miejsca stojące mogłyby być przeznaczone dla kibiców najbardziej zaangażowanych w doping. Z tego, co słyszę, lepszy doping reprezentacji Polski bardzo by się przydał – dodał.

Liczba 60 tysięcy miejsc bywa uznawana za wymóg, Pszczulny przypomina, że to bardziej zalecenie niż sztywna reguła.

– Myślę, że gdyby kandydatura Stadionu Narodowego została zgłoszona, finał Ligi Mistrzów mógłby się na nim odbyć nawet przy obecnej pojemności. Gdyby jednak UEFA jako warunek postawiła powiększenie liczby miejsc, ten cel można byłoby osiągnąć – przyznał architekt.

Podkreślił jednak, że jakiekolwiek zmiany wymagałyby współpracy z Polskim Związkiem Piłki Nożnej i władzami Warszawy.

Źródło: TVP Sport

Hiszpańskie media doceniły rywala Szczęsnego. Wysoka nota dla Peny

Po trzech meczach przerwy Inaki Pena ponownie pojawił się między słupkami FC Barcelony. Hiszpańskie media doceniły jego występ w pucharowym spotkaniu z Betisem, choć nie udało mu się zachować czystego konta.

Powrót do gry

Ostatnie tygodnie były dla Peny burzliwe. Po spóźnieniu na odprawę przed meczem z Athletikiem Bilbao stracił miejsce w podstawowym składzie na rzecz Wojciecha Szczęsnego.

Polski golkiper wykorzystał swoją szansę, ale w finale Superpucharu Hiszpanii otrzymał czerwoną kartkę za faul na Kylianie Mbappe, co wykluczyło go z gry w Pucharze Króla.

W tej sytuacji Pena wrócił do bramki „Blaugrany”. Choć nie udało mu się zachować czystego konta, to dał się pokonać jedynie z rzutu karnego, co nie umknęło uwadze hiszpańskich mediów.

Hiszpańska prasa pozytywnie oceniła występ 24-letniego bramkarza. Kataloński Sport przyznał mu „siódemkę” w dziesięciostopniowej skali, podkreślając jego pewne interwencje.

– Był uważny poza polem karnym i zaliczył zdecydowane wyjścia z bramki. Prawie obronił rzut karny – napisano na łamach Mundo Deportivo.

Wydaje się, że Inaki Pena pozostanie pierwszym wyborem Hansiego Flicka w najbliższym czasie. Kolejne wyzwanie czeka go już w sobotę, kiedy FC Barcelona zmierzy się na wyjeździe z Getafe w rozgrywkach La Liga.

Źródło: WP Sportowe Fakty