Młody kibic w Anglii nie miał litości. Piłkarz przepraszał, a ten go zaskoczył [WIDEO]

W trakcie meczu Crystal Palace z Aston Villą (2:1) doszło do zaskakującego zdarzenia, które natychmiast stało się viralem w mediach społecznościowych. W centrum tej sytuacji znaleźli się kolumbijski piłkarz Daniel Munoz oraz młody kibic Aston Villi.

Nietypowe zdarzenie w trakcie meczu

W spotkaniu 1/8 finału Pucharu Ligi angielskiej Daniel Munoz z Crystal Palace rozegrał pełne 90 minut. Jego zaangażowanie na boisku miało bezpośredni wpływ na wynik spotkania. Kolumbijczyk asystował przy bramce Eberechiego Eze.

Podczas meczu Munoz wpadł w bandy reklamowe. Wracając na boisko, postanowił przeprosić kibiców za swój upadek. W geście dobrej woli zwrócił się do fanów Aston Vill. W momencie, gdy Munoz skierował się do kibiców z przeprosinami, młody chłopiec, ubrany w kurtkę Aston Villi kompletnie go zaskoczył.

Kibic The Villains spojrzał na zawodnika Crystal Palace, po czym bez wahania pokazał mu dwa środkowe palce. Reakcja chłopca szybko obiegła media społecznościowe.

Źródło: X

Wichniarek ostro o krytykach Lewandowskiego. „Trzeba być ułomnym”

Robert Lewandowski od lat pełni rolę kapitana i lidera reprezentacji Polski, jednak jego postawa na boisku nieustannie wywołuje mieszane reakcje kibiców. Artur Wichniarek zabrał głos w tej sprawie. Według byłego reprezentanta krytyka „Lewego” jest kompletnie nietrafiona.

Wichniarek o Lewandowskim w kadrze

Ostatnie spotkania reprezentacji Polski wzbudziły ożywione dyskusje wśród kibiców, zwłaszcza w kontekście roli Roberta Lewandowskiego na boisku. Podczas meczu z Chorwacją napastnik pojawił się dopiero w drugiej połowie.

W związku z tym wśród części fanów pojawiły się opinie, że drużyna gra lepiej, gdy Lewandowskiego nie ma w składzie. Artur Wichniarek stanowczo zareagował na te komentarze. Były piłkarz zaznaczył, że nie widzi podstaw do kwestionowania obecności Lewandowskiego w kadrze.

– Można usłyszeć słowa, że zawodnicy naszej reprezentacji czują się lepiej, kiedy na boisku nie ma Roberta. To jest takie pier****nie za przeproszeniem. Mamy gościa, który jest mega gwiazdą i napastnikiem. I ktoś w ogóle jest w stanie dyskutować, czy on ma grać w reprezentacji? Trzeba być ułomnym kibicem, czy kimś, kto ogląda futbolu, żeby w ogóle wchodzić w taką dyskusję – powiedział Artur Wichniarek w Prawdzie Futbolu.

Przed reprezentacją Polski ostatnie tegoroczne mecze w ramach Ligi Narodów, które odbędą się w listopadzie. 15 listopada drużyna zmierzy się z Portugalią na wyjeździe, a 18 listopada podejmie Szkocję na PGE Narodowym.

Źródło: Prawda Futbolu

Zieliński nadal niepewny miejsca w pierwszej jedenastce Interu. „Hierarchia jest jasna”

Piotr Zieliński był jednym z kluczowych graczy w ostatnim meczu Serie A przeciwko Juventusowi, gdzie zdołał dwukrotnie wpisać się na listę strzelców (obie bramki zdobył z rzutów karnych). Pomimo tego, według Tomasza Lipińskiego, pozycja Polaka w składzie Interu wciąż jest daleka od pewności.

Spora konkurencja w środku pola

Lipiński podkreśla, że w obecnym ustawieniu Interu trener Simone Inzaghi preferuje trójkę podstawowych pomocników. Zieliński i Davide Frattesi pełnią rolę zawodników rotacyjnych, co oznacza, że miejsce w wyjściowej jedenastce mogą zająć jedynie przy absencji głównych graczy.

Według komentatora, Inzaghi stosuje wyraźną hierarchię, z której wynika, że to właśnie ci trzej zawodnicy mają pierwszeństwo, kiedy wszyscy są w pełni zdrowi.

– W tym momencie hierarchia w Interze jest jasna. Jeżeli wszyscy są zdrowi, to podstawowa trójka to jest Calhanoglu, Mchitarjan i Barella, natomiast Frattesi z Zielińskim są pierwsi do rotacji – ocenił.

Lipiński w rozmowie z portalem WP Sportowe Fakty dodał jednak, że częstotliwość występów Zielińskiego w Interze Mediolan mogła być wyższa, gdyby nie drobne urazy.

– Myślę, że ten początek Zielińskiego pod względem minutowym na pewno byłby też lepszy, gdyby nie jego drobne problemy zdrowotne w okresie przygotowawczym i teraz po kadrze. To chyba bardziej mu utrudnia takie mocniejsze wejście w ten Inter niż duża konkurencja – stwierdził.

Inter gra jednak mecze co trzy dni i potrzebuje szerokiego składu. Według Lipińskiego, Zieliński w najbliższym czasie będzie z pewnością częścią rotacji. Obok Polaka na szansę czeka również Asllani, który jednak pozostaje na dalszym planie.

Źródło: WP Sportowe Fakty

Brazylijski kibic Lecha jest już w Poznaniu. Wszystko za sprawą zbiórki fanów Kolejorza

Jakiś czas temu wśród fanów Kolejorza pojawił się plan, aby sprowadzić na mecz swojego kolegę po szalu z drugiej strony świata. We wtorek, Alexandre Baginski znalazł się w Poznaniu, gdzie w hotelu powitano go m.in. rogalem świętomarcińskim.

Kibice zrzucili się na wyjazd kibica Lecha

Pod koniec sierpnia 2024 roku jeden z użytkowników Twittera reaktywował zbiórkę na przylot Alexandre do Polski. „BrzozaLP”, kibice Lecha i sponsor Kolejorza – bukmacher Superbet uzbierali łącznie 10 tysięcy złotych na wyjazd Brazylijczyka do naszego kraju.

Alexandre ruszył w podróż w poniedziałek 28 października. Taksówką musiał pojechać 100 kilometrów na lotnisko do Porto Alegre, następnie poleciał do Rio de Janeiro, gdzie przesiadł się na lot do Paryża. Stamtąd przesiadł się w samolot do Berlina. W stolicy Niemiec odebrał go już wspomniany „BrzozaLP”.

Plan na wyjazd

Początkowo Alexandre Baginski miał zobaczyć trzy spotkania z udziałem Lecha Poznań. Skończy się jednak na dwóch z uwagi na odpadnięcie z Pucharu Polski. Brazylijczyk pojedzie do Krakowa na mecz z Puszczą Niepołomice oraz zobaczy domowy hit z Legią.

Brazylijczyk dzięki Poznańskiej Lokalnej Organizacji Turystycznej dzień przed meczem z Legią będzie mógł nocować w tym samym hotelu co Kolejorz.

Skąd miłość do Lecha?

Alexandre ma polskie korzenie zawsze chciał zgłębić wiedzę na temat naszego kraju. W pewnym momencie postanowił to zrobić za pomocą piłki nożnej. Jako młody chłopak, Alexandre czytał sporo na temat Polski. W pewnym momencie dowiedział się, że jego przodkowie wyemigrowali z polskich ziem w końcówce XIX wieku.

Oprócz tego fascynowała go piłka nożna, a wolne chwile często spędzał, grając w FIFĘ. W 2015 roku roku postanowił połączyć hobby z poszerzaniem wiedzy o Polsce. Zdecydował się wówczas na rozpoczęcie trybu kariery w FIFA 14 polską drużyną. Po przeglądzie opcji wybrał Lecha Poznań, zaczął śledzić ich profil na Facebooku, a wkrótce oglądać mecze na żywo online.

Po pewnym czasie Alexandre na tyle wkręcił się w kibicowanie Lechowi Poznań, że założył profil „Kolejorz Brazil”, gdzie relacjonował mecze poznaniaków w języku portugalskim. Dziś jego konto na X obserwuje ponad pięć tysięcy użytkowników.

Źródło: X

Maciej Iwański zdradził swoje głosy ze Złotej Piłki. „Zdecydowały o tym detale”

Maciej Iwański był jedynym polskim elektorem w głosowaniu do Złotej Piłki. Dziennikarz TVP Sport podzielił się swoimi typami na najlepszego piłkarza świata. Wybory Iwańskiego w tegorocznej edycji idealnie pokryły się z czołówką plebiscytu, na którą złożyli się Rodri, Vinicius Junior oraz Jude Bellingham.

Detale przesądziły o wyborze

Maciej Iwański w rozmowie z portalem sport.tvp.pl na początku opowiedział o organizacyjnej kwestii głosowania. Polak od 2010 roku jest przedstawicielem jury i w tym roku również głosował na najlepszego piłkarza roku.

– Trzeba sobie zdać sprawę z tego, że w głosowaniu Złotej Piłki nie wybiera się najlepszej „dziesiątki”, tylko szuka się tego, kto może wygrać. Po poprzednim sezonie dla mnie sprawa była prosta. Wiedziałem, że zwycięzcą będzie Vinicius albo Rodri. Moją czołową trójkę uzupełnia jeszcze Jude Bellingham. W tym roku mieliśmy nowość, polegającą na tym, że mogliśmy oddać głos nie na pięciu, lecz na dziesięciu piłkarzy. Inaczej też wygląda sama punktacja. Zgadzam się z redaktorem naczelnym „France Football”, który powiedział, że to dużo bardziej sprawiedliwe. Pula punktów jest dużo większa, poza tym od ubiegłego roku głosuje stu, a nie 183 dziennikarzy. Najlepszych wybierają przedstawiciele TOP100 krajów w rankingu FIFA. Wcześniej przez wiele lat głosowali wszyscy przedstawiciele federacji zrzeszonych w FIFA – powiedział Maciej Iwański.

Dlaczego Rodri?

Pierwsze miejsce w tegorocznym plebiscycie zajął Rodri z Manchesteru City. To właśnie jemu najwięcej punktów oddał również Polak. Dlaczego?

Według Iwańskiego Rodri uosabia piłkarską pokorę i stabilność, które wyróżniają go na tle współczesnych gwiazd. Zdaniem Iwańskiego, chociaż Vinicius ma wielkie umiejętności, to brak triumfu w Copa America sprawił, że ustąpił miejsca Hiszpanowi.

– Każdy elektor kieruje się trzema kryteriami. Pierwszym są osiągnięcia indywidualne, drugim zespołowe, a trzecim jest klasa i fair play. Detale zdecydowały o tym, że postawiłem Rodriego – ocenił.

Zatem Maciej Iwański głosował w następujący sposób:

  • 15 punktów dla Rodriego,
  • 12 punktów dla Viniciusa,
  • 10 punktów dla Bellinghama.

– Klasa, jaka przemawia za Rodrim, skłoniła mnie do tego, aby znalazł się minimalnie przed piłkarzem Realu Madryt – zakończył.

Źródło: TVP Sport

Kulisy sporu o herb i nazwę Radomiaka. „Sytuacja jest absurdalna”

Radomiak Radom znalazł się w centrum medialnego zamieszania po tym, jak jego profile na platformach społecznościowych zniknęły z sieci. Obecnie klub posiada jedynie konto na Facebooku, które działa pod nazwą „Radomiak S.A.” i używa logo innego niż oficjalny herb klubu. Sprawa ta ma swoje korzenie w nierozwiązanym konflikcie między klubem a jego byłym właścicielem.

Kulisy sporu o herb i nazwę klubu

Według Szymona Janczyka problem wynika z przepisania praw do herbu i identyfikacji wizualnej klubu na osobę prywatną – byłego właściciela Radomiaka.

Zgłosił on roszczenia wobec kont społecznościowych, które posługiwały się historycznym herbem Radomiaka, co doprowadziło do usunięcia tych profili z platform.

Janczyk zaznaczył jednak, że obecny właściciel nie zamierza wprowadzać zmian na koszulkach drużyny, więc zawodnicy nadal będą występować z historycznym herbem.

– Najpiękniejszy herb w historii polskiego piłkarstwa nigdzie się nie wybiera. Radomiak będzie z nim grał nadal, z perspektywy klubu nic się nie zmienia. Lata temu herb i cała reszta zostały przepisane na osobę prywatną, byłego właściciela klubu, który teraz zgłosił wszystkie konta w mediach społecznościowych używające tegoż herbu – wyjaśnił.

– Sytuacja jest absurdalna i nie wygląda profesjonalnie, ale tych rzeczy nie dało się odzyskać, bo jak? Właściciel musiałby je przepisać na klub albo sprzedać. Druga opcja brzmi rozsądnie, ale: a) za ile? nawet za cenę z kosmosu?, b) czemu w zasadzie płacić komuś za własny, używany kilkudziesięciu lat herb, tylko dlatego, że zamiast zapisać go na klub, zapisał go na siebie? Przecież to dobro wspólne (zwłaszcza taki herb!), nie powinno należeć ani do obecnych, ani poprzednich, ani nawet dawniejszych właścicieli – dodał Janczyk.

– Trzeba będzie rozwiązać temat i powalczyć o odzyskanie kont. Najbardziej szkoda ludzi zajmujących się mediami społecznościowymi, którzy wykonali dobrą pracę, ożywili je, a teraz zostało im to odebrane – podsumował dziennikarz Weszło.

Radomiak Radom zajmuje obecnie 13. miejsce w Ekstraklasie i przygotowuje się do meczu w Pucharze Polski, w którym we wtorek zmierzy się ze Śląskiem Wrocław.

Źródło: X

Mbappe rozjechany przez hiszpańskie media. „Indywidualny kataklizm”

Kylian Mbappe miał być jedną z kluczowych postaci El Clasico i stanowić fundament ofensywy Realu Madryt. Jego pierwszy występ w tym prestiżowym spotkaniu na Santiago Bernabeu zakończył się jednak dla niego wyjątkowo pechowo. Mbappe aż osiem razy znalazł się na pozycji spalonej. Hiszpańskie media ostro skomentowały nie tylko jego grę, ale także wpływ na zespół.

Krytyczne opinie

Hiszpańska prasa nie pozostawiła suchej nitki na występie Mbappe. Według katalońskiego „Sportu” Francuz „zrobił z siebie historycznego głupca”. Źródło uważa, że nieudana współpraca napastnika z kolegami z drużyny była widoczna przez całe spotkanie.

Dziennik „AS” uznał występ Francuza za „indywidualny kataklizm”. Według tego źródła wciąż brakuje mu zrozumienia z resztą zespołu. Natomiast „Marca” zauważyła, że Mbappe „nie wydaje się tak groźny i zdecydowany jak w poprzednich latach”.

Niedopasowany do zespołu?

Carlo Ancelotti planował stworzyć ofensywny tercet złożony z Mbappe, Viniciusa Juniora i Jude’a Bellinghama. Jednak współpraca tej trójki okazuje się mało efektywna – wspólnie zdobyli tylko 11 bramek w La Liga. Warto porównać to do Roberta Lewandowskiego, który sam w lidze strzelił już 14 goli.

Przyjście Mbappe do Realu Madryt miało wzmocnić drużynę i podnieść jej poziom, jednak początkowe mecze pokazują, że Francuz nie spełnia oczekiwań. Zaledwie sześć bramek, z czego połowa z rzutów karnych, to wynik daleki od oczekiwań.

Źródło: Interia Sport, AS, MARCA, Sport

UEFA zdecydowała ws. Frankowskiego i Musiała. Złe informacje dla polskich sędziów

UEFA wykluczyła Bartosza Frankowskiego i Tomasza Musiała z sędziowania meczów w europejskich pucharach do czerwca 2025 roku po incydencie, do którego doszło w sierpniu w Lublinie. Dzień przed spotkaniem eliminacji Ligi Mistrzów sędziowie zostali przyłapani pod wpływem alkoholu. To skłoniło także Polski Związek Piłki Nożnej do nałożenia rocznego zawieszenia.

Trudny czas dla Frankowskiego i Musiała

Bartosz Frankowski i Tomasz Musiał zostali wykluczeni z sędziowania meczów w europejskich pucharach aż do czerwca 2025 roku. UEFA kierowała się decyzją swojego organu ds. kontroli, etyki i dyscypliny.

Organizacja uzasadniła swoją decyzję naruszeniem zasad dobrego zachowania oraz działaniami podważającymi reputację organizacji. Polscy arbitrzy są również zawieszeni przez Polski Związek Piłki Nożnej. To oznacza, że przez co najmniej pięć miesięcy nie będą mogli sędziować żadnych meczów.

Frankowski i Musiał mieli pełnić rolę sędziów VAR podczas sierpniowych kwalifikacji do Ligi Mistrzów. Jednak z powodu incydentu, do którego doszło dzień przed meczem Dynama Kijów z Rangers FC, zastąpiono ich innymi sędziami. Pod wpływem alkoholu sędziowie ukradli znak drogowy.

PZPN zawiesił Frankowskiego i Musiała na rok, z możliwością skrócenia zawieszenia do pięciu miesięcy. Warto jednak dodać, że pozostała część kary jest objęta okresem próby na dwa lata. Po ogłoszeniu decyzji obaj sędziowie wydali oświadczenia, w których przeprosili za swoje zachowanie i wyrazili nadzieję na możliwość odbudowy zaufania.

Zawieszenie nałożone przez UEFA i PZPN oznacza, że Frankowski i Musiał nie wrócą na europejskie boiska do lata 2025 roku. Być może będą mogli jednak wcześniej sędziować na polskim podwórku.

Źródło: UEFA, TVP Sport

Kołtoń zdradził kulisy rozmowy z Probierzem. „Michał chyba się oburzył”

Roman Kołtoń w programie „Dwa Fotele” na antenie „Meczyków” zdradził kulisy rozmów z Michałem Probierzem. Według dziennikarza, selekcjoner reprezentacji Polski zdecydowanie zareagował na wiadomość o niestabilności kadry.

Kołtoń zdradza kulisy

Minął już ponad rok, odkąd Michał Probierz objął funkcję selekcjonera reprezentacji Polski. Bilans jego kadencji obejmuje siedem zwycięstw, cztery remisy i cztery porażki, lecz niejednolita forma zespołu wciąż budzi wątpliwości co do stabilności w grze Polaków.

Roman Kołtoń w rozmowie z Januszem Basałajem zdradził, że otwarcie zasygnalizował Probierzowi ten problem. Jak sam opowiada, wysłał trenerowi SMS-a, na którego selekcjoner zareagował w zdecydowany sposób.

– Na początku zgrupowania napisałem Probierzowi SMS-a. Michał chyba się oburzył na jedną kwestię, bo do mnie zadzwonił. Ja napisałem, że brakuje stabilizacji, a on wypalił, że nie brakuje, nakręcił się i przez kwadrans ze mną rozmawiał. Później na konferencji prasowej miałem wrażenie, że jedna z jego wypowiedzi była kierowana do mnie — powiedział Kołtoń na kanale „Meczyki”.

– W tym momencie kadencji Probierza brak stabilizacji jest bardzo niebezpieczny, bo ten okręt wciąż się kołysze. Jedni wchodzą, drudzy wychodzą, inni wypadają za burtę, a komuś trzeba rzucać koło ratunkowe — dodał dziennikarz.

Źródło: Meczyki.pl

Mbappe może być zadowolony. Wyjaśniła się kwestia zaległości z PSG

Według doniesień „L’Equipe”, Kylian Mbappé wygrał spór z Paris Saint-Germain dotyczący zaległych wypłat. Wspomniane źródło twierdzi, że francuski klub będzie musiał wypłacić swojemu byłemu zawodnikowi aż 55 milionów euro. Sprawą zajęła się komisja prawna Francuskiej Ligi Piłkarskiej, która wydała decyzję korzystną dla zawodnika.

Werdykt na korzyść zawodnika

Francuz odszedł z PSG latem 2024 roku. Nie otrzymał jednak pensji za trzy ostatnie miesiące gry w barwach paryskiego klubu – kwiecień, maj i czerwiec. Ponadto klub nie wypłacił mu należnej premii, którą miał otrzymać już w lutym. W sumie mistrzowie Francji zalegają Mbappé gigantyczną kwotę 55 milionów euro.

Sprawa trafiła przed komisję prawną Francuskiej Ligi Piłkarskiej, która szczegółowo przeanalizowała całą sytuację. Werdykt ma zostać oficjalnie ogłoszony 25 października, jednak według źródeł zbliżonych do „L’Equipe” już wiadomo, że decyzja będzie korzystna dla Kyliana Mbappé. PSG będzie musiało uregulować swoje zobowiązania wobec byłego zawodnika.

Kylian Mbappé spędził w Paris Saint-Germain siedem lat. Francuski napastnik rozegrał łącznie 308 meczów, w których zdobył 256 bramek. Jego wpływ na grę zespołu oraz wkład w zdobywane trofea uczyniły go jednym z największych symboli paryskiego klubu.

Źródło: L’Equipe

Ujawniono przewidywaną tabelę Ligi Konferencji. Dobre informacje dla polskich drużyn

Po drugiej kolejce fazy grupowej Ligi Konferencji Legia Warszawa i Jagiellonia Białystok mają realne szanse na awans do dalszej fazy. Świadczy o tym tabela oczekiwanych wyników.

Legia Warszawa z pewnym awansem do 1/8 finału?

Według tabeli Legia Warszawa znajduje się na 5. miejscu z oczekiwanym dorobkiem punktowym wynoszącym 13.03 punktów. Jej prawdopodobieństwo znalezienia się w czołowej 24 drużynach wynosi 99.8%.

Co więcej, Legia ma także 94.4% szans na zajęcie miejsca w pierwszej 16. Według szacunków, aby dostać się do najlepszej 8 drużyn, potrzebne będzie zdobycie około 13 punktów. To oznacza, że Legia musi zdobyć jeszcze przynajmniej 7 punktów w kolejnych czterech meczach.

To jest absolutnie w jej zasięgu, biorąc pod uwagę dotychczasowe występy. Według wspomnianej tabeli, Legia ma 64.8% szans na znalezienie się w TOP 8.

Jagiellonia Białystok nieco dalej

Jagiellonia Białystok znajduje się na 9. miejscu z oczekiwanymi 12.06 punktami. W przypadku białostockiego klubu, prawdopodobieństwo awansu do najlepszej 24 drużyn wynosi aż 98.8%.

Sytuacja Jagiellonii wygląda jednak nieco mniej pewnie, jeśli chodzi o wywalczenie miejsca w pierwszej 16. Szanse na taki wynik wynoszą 85.1%. W tej chwili szanse Jagiellonii na awans do najlepszej 8 są szacowane na 46.2%.

Dobry prognostyk

Obie polskie drużyny znajdują się zatem na bardzo dobrej drodze do gry na wiosnę. Jagiellonia Białystok i Legia Warszawa mają 6 punktów po dwóch spotkaniach, a przed nimi jeszcze kilka spotkań z niżej notowanymi rywalami.

Miejmy nadzieję, że obu polskim drużynom uda się znaleźć w TOP 8 tego zestawienia.

Źródło: X

Barcelona chciała tylko Szczęsnego. Dziennikarz zdradził kulisy transferu Polaka

Wojciech Szczęsny dołączył niedawno do FC Barcelony. Według hiszpańskiego dziennikarza, Matteo Moretto, Polak był zdecydowanym numerem jeden na liście życzeń katalońskiego klubu po tym, jak Ter Stegen doznał kontuzji.

Numer jeden na liście

Marc-Andre ter Stegen doznał poważnej kontuzji kolana nieco ponad miesiąc temu. Początkowo FC Barcelona nie była przekonana, czy powinna ściągać nowego bramkarza, jednak powaga sytuacji zmusiła klub do podjęcia decyzji o transferze. Ostatecznie wybór padł na Wojciecha Szczęsnego.

Matteo Moretto w rozmowie z Eleven Sports przyznał, że Szczęsny od początku był priorytetem dla FC Barcelony. Polak nie tylko wzbudził zainteresowanie, ale stał się pierwszym i najważniejszym kandydatem do zastąpienia kontuzjowanego Ter Stegena.

– Prawda jest taka, że kiedy FC Barcelona zaczęła myśleć o sprowadzeniu bramkarza, to pierwsze nazwisko, jakie się pojawiło, to Szczęsny. I to był piłkarz chyba najbardziej chciany przez klub. Szczęsny zakończył karierę w Juventusie na tak wysokim poziomie, że de facto jest niemożliwe, żeby jego kandydaturę porównywać z kimś innym. Żaden z dostępnych bramkarzy nie miał tego poziomu – powiedział.

– „Barca”, kiedy już zdecydowała się na zakontraktowanie bramkarza, chciała tylko Szczęsnego. To było coś ciekawego i pięknego zarazem, że Wojciech powiedział „tak” Barcelonie po zawieszeniu butów na kołku. Ale dla niego jest to bardzo ważny ruch w karierze – podsumował dziennikarz.

Źródło: Eleven Sports

Niemiecka policja grozi Podolskiemu. Chodzi o zdarzenia z pożegnalnego meczu

10 października na RheinEnergieStadion w Kolonii odbyło się pożegnanie Lukasa Podolskiego. Mistrz świata z 2014 roku podziękował kibicom i klubowi za swoje piłkarskie początki. Wydarzenie to miało jednak nieoczekiwany finał. Jak się okazuje, Podolskiego mogą czekać konsekwencje prawne związane z użyciem pirotechniki podczas meczu.

Spotkają go konsekwencje?

Podolski zorganizował wielki mecz pożegnalny na stadionie FC Koeln. W czasie spotkania 39-latek zagrał jedną połowę w barwach Górnika, a drugą w koszulce FC Koeln.

Mecz stał się nie tylko okazją do podziękowań, ale i wielkiego show dla fanów. Po godzinie gry Podolski skierował się w stronę trybuny największych fanatyków FC Koeln.

W pewnym momencie wszedł na tzw. „gniazdo” i przyjął od jednego z kibiców zapaloną racę. To właśnie ten moment przykuł uwagę niemieckich służb.

Używanie pirotechniki na stadionach w Niemczech jest surowo zabronione. Według rzecznika służb, który rozmawiał z agencją DPA, Podolski dopuścił się wykroczenia administracyjnego.

– Napisaliśmy raport z tego zdarzenia i wykroczenia administracyjnego, do którego doszło. Dokumenty przekazaliśmy ratuszowi – poinformował rzecznik policji.

Podolskiemu grozi teraz kara grzywny za używanie pirotechniki na stadionie. Chociaż niemieckie prawo przewiduje, że samo użycie pirotechniki nie jest przestępstwem, o ile nie zagraża bezpieczeństwu innych osób, nie oznacza to, że były reprezentant Niemiec uniknie kary.

Niemieckie przepisy jasno określają, że pirotechnika na stadionach, nawet jeśli nie powoduje bezpośredniego zagrożenia – jest zabroniona. W związku z tym Podolski może spodziewać się kary finansowej.

Źródło: TVP Sport, DPA