Piłkarze Lecha rozmawiali ze swoimi kibicami. Ci krzyczeli: „Gdzie jest Rumak?” [WIDEO]

Lech Poznań po raz kolejny w tym sezonie stracił punkty. Tym razem Kolejorz przegrał z Puszczą Niepołomice. Po meczu piłkarze rozmawiali ze swoimi kibicami.

Za nami starcie Puszczy Niepołomice z Lechem Poznań. Zwycięsko z tego starcia wyszła Puszcza, która niespodziewanie pokonała faworyzowaną drużynę z Poznania. Spotkanie zakończyło się wynikiem 2:1 dla Puszczy.

Po zakończeniu meczu kibice Kolejorza byli mocno niezadowoleni. Szczególnie ci, którzy specjalnie wybrali się na stadion do Krakowa. W związku z kolejną porażką Lecha, po ostatnim gwizdku sędziego sympatycy Kolejorza ucięli sobie dłuższą pogawędkę ze swoimi piłkarzami. Początkowo w rozmowie nie uczestniczył Mariusz Rumak.




Kibice Lecha mieli skandować: „Gdzie jest Rumak?”. Ostatecznie trener Lecha wyszedł do kibiców. Po materiałach zamieszczonych w mediach społecznościowych ciężko póki co stwierdzić, co było tematem rozmów. Poza oczywistym, czyli nie najlepszą formą Kolejorza.




https://twitter.com/azbestfactory/status/1779201852971663538?t=AgZS5UtQUqpTO5WZcEzQTA

„To nie są ustalone rozegrania”. Tak Mariusz Rumak tłumaczył stałe fragmenty Puszczy

Mariusz Rumak był świadomy mocnych stałych fragmentów gry Puszczy Niepołomice. Mimo to szkoleniowiec Kolejorza nie znalazł sposobu na ochronę swojej drużyny przed utratą bramki. Przed meczem atut Puszczy diagnozował w ten sposób: „Po prostu piłka spada w polu karnym i zaczyna być niebezpiecznie”.




W sobotnie popołudnie Puszcza Niepołomice mierzyła się z Lechem Poznań. Faworytem tego starcia była ekipa z Poznania. Mimo to trzy punkty na swoje konto zainkasowała Puszcza. Spotkanie zakończyło się wygraną gospodarzy wynikiem 2:1.

Puszcza wyszła na prowadzenie w tym meczu już w 7. minucie gry. Niedługo później tablica z wynikiem wskazywała prowadzenie gospodarzy 2:0. W 23. minucie bramkę po dośrodkowaniu z rzutu wolnego zdobył Artur Craciun.

https://twitter.com/CANALPLUS_SPORT/status/1779177116602360041

W tym sezonie Puszcza jest naprawdę groźna ze stałych fragmentów gry. Świadomy atutu swojego rywala był trener Lecha Poznań, Mariusz Rumak. Mimo to nie potrafił on przygotować swojego zespołu na uniknięcie utraty gola właśnie po stałym fragmencie gry. Przed meczem Rumak diagnozował atut Puszczy tym, że po dośrodkowaniu piłka spada w polu karnym i po prostu zaczyna być niebezpiecznie. Po prostu.

– Jest to zespół, który gra powtarzalnie. Bardzo mocne stałe fragmenty gry, wyrzuty z autów, po których Puszcza strzeliła siedem bramek. To nie się jakieś ustalone rozegrania, schematy. Po prostu piłka spada w polu karnym i zaczyna być niebezpiecznie. A najtrudniej jest zapanować nad chaosem – powiedział przed meczem Mariusz Rumak.

https://twitter.com/Oskar_M04/status/1779176397312782526




To, że atutem Puszcza Niepołomice są stałe fragmenty gry, to nie ulega wątpliwości. Mówią o tym przede wszystkim statystyki. Część z nich, powołując się na „StatsBomb”, przedstawił Tomasz Ćwiąkała.

Jeszcze przed meczem z Lechem Puszcza zdobyła 8 goli po stałych fragmentach gry w tym sezonie, co daje czwarty wynik w lidze. Pod względem oczekiwanych bramek po SFG Puszcza zajmowała trzecie miejsce w lidze. Po SFG zespół z Niepołomic oddał w sumie 116 strzałów, co jest czwartym wynikiem w lidze.

https://twitter.com/cwiakala/status/1779196657483100508


fot. Twitter

Absurd w Bundeslidze. Rzut karny, gol i… anulowana akcja [WIDEO]

Do absurdalnych scen doszło w Bundeslidze. Podczas meczu imienniczek, Borussii M’Gladbach i Borussii Dortmund sędzia… odwołał wykorzystany rzut karny. 




BVB wygrała mecz ze swoją imienniczką 2-1. Wynik został ustalony jeszcze w pierwszej połowie, kiedy dwukrotnie do bramki trafił Marcel Sabitzer, a gola kontaktowego strzelił Maximilian Wober. Rezultat mógł jednak wyglądać inaczej.

Absurd

Drugi gol Sabitzera był z rzutu karnego, Austriak mógł dopisać sobie kolejne trafienie, gdy sędzia po zmianie stron odgwizdał kolejną „jedenastkę”. I tak też się stało – pomocnik Borussii znów pokonał Jonasa Omlina, a BVB prowadziła 3-1. Ale tylko przez chwilę.




Sędzia Florian Badstuebner użył gwizdka, zatrzymał grę i podbiegł do monitora VAR. Obejrzał akcję, po której podyktował rzut karny, po czym… odwołał przyznaną „jedenastkę”, a co za tym idzie również gola.

Na całą sytuację zareagowała masa niemieckich, ale również polskich ekspertów i kibiców. Komentarza nie omieszkała dodać również sama Borussia, której zawodnicy i tak dali wyraz swojemu niezadowoleniu na murawie. Oficjalny profil klubu dodał wpis z popularnym memem, który wyśmiał arbitra.

Niepokojące informacje o Neymarze z czasów PSG. Oskarżony o uderzenie kolegi na treningu

Pobyt Neymara w PSG został prześwietlony przez dziennikarzy „L’Equipe”. Francuscy redaktorzy wzięli pod lupę Brazylijczyka, skupiając się na czasach jego gry w Paryżu. Niektóre szczegóły są naprawdę przykre. 




Neymar został w 2017 roku wykupiony przez PSG z Barcelony za olbrzymią kwotę 222 mln euro. Z miejsca transfer stał się najdroższym w historii. Po sześciu latach Brazylijczyk odszedł z Francji i obecnie jest piłkarzem saudyjskiej Al-Hilal.

Problemy i bójki

Kiedy PSG kupowało Neymara, wydawało się, że projekt zasilany katarskimi pieniędzmi może faktycznie odnieść upragniony sukces. Niestety, poza krajowymi wyróżnieniami, paryżanie nie zdołali wygrać żadnego europejskiego trofeum. Mało tego, sam Brazylijczyk, choć miał prowadzić drużynę po wspomniane trofea, wiele meczów przepuścił z powodu różnorakich problemów zdrowotnych.

Nie tylko to było jednak problematyczne w kontekście 32-latka. W zeszłym sezonie Neymar miał sprawiać problemy na treningach, jak relacjonuje „L’Equipe”. Pokłócił się między innymi z asystentem ówczesnego trenera PSG – Christophe’a Galtiera. Widzieć to mieli również inni piłkarze.




W trakcie innych zajęć miało z kolei dojść do bójki. Neymar miał się zetrzeć z Ismaelem Gharbim, który odebrał Brazylijczykowi piłkę.

– Na treningach Neymar był też okropny wobec Vitinhi. Vitinha zaprzeczał temu, bo jest dobrym chłopcem i nie chciał żadnych problemów, ale kilka razy też został obrażony – twierdzi anonimowa osoba z klub. 

Dziennikarze dodatkowo nie pierwszy raz potwierdzają, że Neymar ma poważny problem z alkoholem. 32-latek miał czasem przychodzić pijany na treningi.

Japończyk zdradził szokujące kulisy z polskiego drugoligowca. Brak pieniędzy i groźby od władz klubu

Kentaro Arai opowiedział o swoim czasie w KKS-ie Kalisz. Japończyk w rozmowie z TVP Sport przyznał, że nie był to najlepszy moment jego kariery z uwagi na zachowanie klubu.

 

Japończyk oszukany przez polski klub?

Kentaro Arai dołączył latem 2023 roku do KKS-u Kalisz. Spędził tam jedynie siedem miesięcy. 25-letni pomocnik z Japonii nie wspomina jednak nalepiej tego okresu. Piłkarz opowiedział o swoich odczuciach w rozmowie z TVP Sport.

Japończyk przyznał, że przez zaległości finansowe ze strony klubu bardzo trudno było mu żyć. Jednocześnie zabroniono mu mówić o trudnej sytuacji.

 

– Długo trzymałem to w sobie, bo kocham kibiców KKS Kalisz i ten klub, ale dłużej już nie mogłem. Do dziś nie otrzymałem swoich pieniędzy. Pięć dni przed końcem okienka transferowego kazano mi szukać nowego klubu. Mój kontrakt był jeszcze ważny pół roku. Chciałem zostać, ale gdybym to zrobił, to ani bym nie grał, ani nie otrzymywał pieniędzy – powiedział Arai.

– Przez trzy miesiące nie dostawałem wypłaty. Nie miałem pieniędzy na życie. Gdyby nie pomoc kibiców, to nie przetrwałbym. Dziękuję im z całego serca. […] Gdy dobijali się do mnie dziennikarze i pytali o problemy w klubie, to powiedziano mi, bym siedział cicho, bo inaczej nie dostanę pieniędzy i nie będę grał. Byłem przerażony. Nie rozumiałem tego – dodał Japończyk.

– Gdy pytałem, co z pieniędzmi, za każdym razem słyszałem od prezesa Roberta Trzęsały, że będą na koncie za tydzień. I tak w kółko. Nawet gdy odszedłem, to do niego zadzwoniłem. I co powiedział? Że pieniądze będą za tydzień. Jak się okazało, to jego już nie było, a na dodatek zablokował mój numer – podsumował 25-latek, który nie broni barw już tego klubu.

Kentaro Arai po KKS-ie Kalisz bronił barw Stomilu Olsztyn. Aktualnie pozostaje bez klubu.

Źródło: TVP Sport

Dopiero co był bohaterem. Szymański mocno krytykowany przez tureckie media. „Znów nie był w stanie”

Sebastian Szymański w ostatnich tygodniach zdecydowanie spuścił z tonu, jeżeli chodzi o jego formę. Polski pomocnik znalazł się na celowniku tureckich mediów, które postanowiły go skrytykować. Tym razem dostało mu się za ostatni mecz Fenerbahce. 




Szymański trafił do Turcji przed rozpoczęciem bieżącego sezonu za 10 mln euro, co okazało się znakomitym transferem dla obu stron. 24-latek świetnie wpasował się do nowego zespołu i podbił serca kibiców. Do tej pory rozegrał łącznie 48 meczów, strzelił w nich 12 goli i zanotował 16 asyst.

„Znów nie był w stanie”

Ostatnie tygodnie jednak nie są w wykonaniu reprezentanta Polski najlepsze. Ostatniego gola strzelił 10 stycznia. W tym czasie zanotował natomiast trzy asysty, ale to wciąż poniżej poziomu, jaki prezentował od początku swojej gry w Fenerbahce.

Zniżkę formę zauważono także w mediach. Tureccy dziennikarze coraz częściej skupiają się na gorszych statystykach Polaka i wytykają mu mniejszą skuteczność. W bardzo mocnych słowach do Szymańskiego odniósł się Serdar Ali Celikler, ekspert znad Bosforu.




– Szymański znów nie był w stanie strzelić gola. Ostatnią bramkę zdobył dwa miesiące temu. Sezon Super Lig wchodzi w decydującą fazę, a ten od tygodni nie strzelił gola. Łatwo jest pokonać bramkarza Zimbru – przyznał, choć popełnił błąd, bo ostatni raz Szymański trafił w meczu z Konyasporem. Spotkanie odbyło się nie dwa, a cztery miesiące temu. 

Kosta Runjaić nie będzie rozpaczać po Legii. Rozmawia z niemieckim klubem

Kosta Runjaić nie powinien długo rozpaczać po zwolnieniu z Legii Warszawa. Niemiec ma być jednym z faworytów do objęcia Herthy Berlin. Rozmowy mają już trwać. 




Mijający tydzień zaczął się od potężnego trzęsienia ziemi w Legii. Najpierw zwolniono Kostę Runjaicia, a następnie zatrudniono w jego miejsce Goncalo Feio. Portugalczyk jeszcze niedawno prowadził Motor Lublin w 1. Lidze, do której sam go wprowadził.

Spokojna przyszłość

Obecnie Runjaić pozostaje zatem bezrobotny, choć formalnie jego kontrakt z Legią wciąż obowiązuje. W mediach pojawiła się nawet informacja, że klub wypłaci swojemu byłemu trenerowi wszystkie pensje aż do końca sezonu 2025/26. Miesięcznie Niemiec inkasował 30 tysięcy euro.




52-latek długo może jednak bezrobotny nie zostać. Okazuje się, że podjął już pierwsze rozmowy z potencjalnym nowym pracodawcą. Dominik Schreiber przekazał, że już kilka tygodni temu do Runjaicia miała odezwać się Hertha Berlin, z której po sezonie odejdzie Pal Dardai.

Cezary Kowalski opuszcza Polsat Sport. Zaskakująca nowa rola

Po wielu latach spędzonych w redakcji Polsatu Sport Cezary Kowalski zdecydował się na zmianę miejsca pracy. Od teraz dziennikarz będzie pracował w PZPN.




Cezary Kowalski był związany z telewizją Polsat od końca lat 90-tych ubiegłego wieku. W Polsacie Sport zajmował się przede wszystkim piłką nożną. Występował w programach piłkarskich, a także komentował mecze. W programie „Cafe Futbol” prowadził legendarny już cykl „Cezary z Pazurem”.

Ponad 20-letnia przygoda Kowalskiego w Polsacie dobiega jednak końca. O nadchodzącym odejściu „Cezarego z Pazurem” poinformował Mateusz Borek. Nowym miejscem pracy Czarka Kowalskiego będzie Polski Związek Piłki Nożnej! Obejmie on stanowisko doradcy zarządu PZPN ds. komunikacji.

Pazur będzie już teraz drapał gdzie indziej. Konkretnie w piłkarskiej centrali. Cezary Kowalski po latach pracy odchodzi z Polsatu Sport. Zostanie doradcą zarządu PZPN do spraw komunikacji. Powodzenia od całej ekipy Kanału Sportowego – przekazał Mateusz Borek.




https://twitter.com/BorekMati/status/1778802536331239514?t=NlDjAIRjSwsIC9EcYOZIYQ&s=19&fbclid=IwAR2S39LN43wMrRGD2grw0cP86Q1Z1qHe21T6PgV-8Pw6mmmy7lweRhYvb5E_aem_AZ7zYRUon_RXRzX4l2N-vny7FCqZ7GroqFHqeMJEcOuWY8Q7RQhP3xy_3tn3_pG-3cWXg_WcSTwM_e2WIKqXhbcU

Lineker domaga się zmian w europejskich pucharach. „To nie jest sprawiedliwe”

Gary Lineker wypowiedział się na temat potencjalnych zmian w zasadach europejskich rozgrywek. Anglik uważa, że obecny regulamin w pucharach jest niesprawiedliwy.

 

Lineker chce zmian

W minione dni odbyły się mecze Ligi Mistrzów, Ligi Europy i Ligi Konferencji. Podczas spotkań było wiele emocji. Niewykluczone, że w rewanżach dojdzie do dogrywek.

 

W związku z tym Gary Lineker przedstawił swój pogląd na regulamin dotyczący dodatkowych 30 minut gry. Anglik jest zwolennikiem likwidacji dogrywek ze względu na niesprawiedliwość.

– Obecnie w przypadku dogrywki gospodarz rewanżu ma dodatkowe pół godziny gry przed własnymi kibicami. To przewaga, której żadna z drużyn mieć nie powinna. Zwłaszcza w ćwierćfinale Ligi Mistrzów. Podam przykład: jeśli Bayern zremisuje w rewanżu z Arsenalem, to dostanie kolejne pół godziny gry u siebie. To nie jest sprawiedliwe – powiedział Lineker.

Anglik proponuje inne rozwiązanie. Według niego w przypadku remisu w dwumeczu powinno dojść od razu do rzutów karnych, bez dodatkowych 30 minut gry. Z pewnością pomysł byłego piłkarza spotkałby się z przychylnością części osób ze środowiska. Wielu trenerów mówi o zbyt dużej eksploatacji zawodników w trakcie sezonu.

Źródło: Daily Mail, Meczyki.pl

Zagraniczni dziennikarze opowiedzieli o postrzeganiu reprezentacji Polski. „Przeciętny kibic kojarzy jedynie Lewandowskiego”

Fabrice Lamperti w rozmowie z portalem „Sport.pl” opowiedział o postrzeganiu reprezentacji Polski we Francji. Redaktor z dziennika „La Provence” uważa, że Trójkolorowi muszą pokonać Biało-Czerwonych w grupowym meczu EURO 2024.

 

Francuzi powinni pokonać Polaków na EURO

Reprezentacja Polski awansowała na Mistrzostwa Europy w piłce nożnej. Biało-Czerwoni okazali się lepsi od Estonii i Walii w barażach o udział w turnieju. Tym samym podopieczni Michała Probierza trafili do jednej z najcięższych grup w rozgrywkach.

Ekipa prowadzona przez byłego szkoleniowca Cracovii spotka się na EURO 2024 z Holandią, Austrią i Francją. Dziennikarz, który reprezentuje kraj Trójkolorowych, opowiedział o postrzeganiu Biało-Czerwonych w ojczyźnie.

 

– Francja musi pokonać Polskę, piłkarze nie mają innego wyjścia. Pamiętajmy jednak, że to będzie trzeci mecz grupowy, a takie spotkania są zawsze wyjątkowe. Niewykluczone, że Francuzi będą mieli już zapewniony awans do fazy pucharowej, a wtedy selekcjoner da szansę zmiennikom – powiedział Fabrice Lamperti z dziennika „La Provence” w rozmowie z portalem „Sport.pl”.

Opinie z Austrii i Holandii

Swoje zdanie na temat Polaków przedstawili również dziennikarscy reprezentanci innych państw. Johannes Branld ze Sky Sport Austria i Sander Janssen z holenderskiego Voetbal International przedstawili swoje opinie o Biało-Czerwonych w rozmowie z serwisem „Sport.pl”.

– Przeciętny kibic w naszym kraju kojarzy z waszej drużyny jedynie Roberta Lewandowskiego. Eksperci określali jednak Polskę jako najmocniejszy zespół występujący w barażach do Euro. Jakość takich zawodników, jak Lewandowski, Zalewski, Kiwior, Bednarek, Zieliński czy Szymański mówi sama za siebie. Tym bardziej jestem zdziwiony, dlaczego polska drużyna tak męczyła się w eliminacjach z Mołdawią – przyznał Brandl.

– Myślę, że dla samego turnieju lepiej, że awansowali Polacy, bo mogą osiągnąć na Euro więcej niż Walijczycy. Inna sprawa, że mieliście naprawdę słabe eliminacje i z takiej grupy jak z Mołdawią, Albanią, Czechami i Wyspami Owczymi powinniście awansować bez problemów – dodał Janssen.

Źródło: Sport.pl

Skandal po meczu o Superpucharu Arabii Saudyjskiej. Piłkarz zaatakowany przez kibica z trybun [WIDEO]

Po meczu o Superpuchar Arabii Saudyjskiej doszło do niemałego skandalu. Jeden z piłkarzy został uderzony bliżej niezidentyfikowanym przedmiotem.




Superpuchar Arabii Saudyjskiej nie jest klasycznym meczem mistrza ligi ze zdobywcą krajowego pucharu. O to trofeum rywalizują aż 4 ekipy, podobnie jak ma to miejsce w Hiszpanii. W tym roku o Superpucharu Arabii Saudyjskiej rywalizowały: Al Ittihad, Al Wehda, Al Hilal i Al Nassr.

W finałowym starciu o Superpuchar Arabii Saudyjskiej zmierzyły się Al Ittihad i Al Hilal. Trofeum padło łupem Al Hilal, które wygrało decydujący starcie wynikiem 4:1.

W ostatnich godzinach zrobiło się niezwykle głośno o Superpucharze Arabii Saudyjskiej. To co odbiło się największym echem w światowych mediach nie dotyczyło jednak stricte samego meczu. Po zakończonej rywalizacji jeden z piłkarzy Al Ittihad, Abderrazak Hamdallah, został zaatakowany pewnym przedmiotem. W opinii publicznej mówi się, że był to bicz albo laska. Na nagraniach ciężko konkretnie stwierdzić, co to był za przedmiot. W odwecie piłkarz oblał wodą napastnika z trybun. W mediach mówi się, że agresorem był sympatyk Al Hilal.

https://twitter.com/plangier/status/1778648611233903081




https://twitter.com/baytAlhilal/status/1778508262239023244

21-latek oczekiwał powołania do seniorskiej reprezentacji Polski. „Liczyłem na to powołanie”

Jakub Kałuziński w rozmowie z portalem „Meczyki” wyznał, że liczył na powołanie do seniorskiej reprezentacji Polski od Michała Probierza. Taki obrót spraw przyjął jednak do wiadomości i nie czuje żadnego rozczarowania.




Już na kilka tygodni przed startem marcowej przerwy reprezentacyjnej w naszym kraju dużo mówiło się o powołaniach. W kontekście dania szansy nowym twarzom wymieniano chociażby Jakuba Kałuzińskiego. 21-latek notuje regularne występy w lidze tureckiej. Biorąc pod uwagę, że w na pozycji defensywnego pomocnika reprezentacja Polski ma duże problemy, powołanie Kałuzińskiego były bardzo prawdopodobne.

Ostatecznie Jakub Kałuziński na znalazł się wśród powołanych na marcowe zgrupowanie. Zamiast niego w szerokiej kadrze pojawił się chociażby Taras Romanczuk. Na debiut w seniorskiej reprezentacji Polski Kałuziński musi zatem jeszcze poczekać. Póki co jest on regularnie powoływany do reprezentacji U-21.

W rozmowie z „Meczykami” Jakub Kałuziński odniósł się do braku powołania na marcowe zgrupowanie. Jak przyznał, liczył, że pojawi się wśród powołanych. Dodał jednak, że nie był rozczarowany zaistniałą sytuacją.

– Rozczarowania nie ma. Ja też nie będę się oszukiwał – liczyłem na to powołanie. Myślałem, że wyglądałem dobrze. Były te głosy, że mogę dostać powołanie. Ale koniec końców taka była decyzja – skomentował Jakub Kałuziński.




Dlaczego Jakub Kałuziński był wymieniany wśród kandydatów do otrzymania powołania? Sam zainteresowany wskazuje dwa główne argumenty. Po pierwsze, doświadczenie w pracy z Michałem Probierzem. Po drugie, granie na pozycji defensywnego pomocnika, gdzie reprezentacja ma niemałe problemy.

– Praktycznie cały rok przepracowaliśmy z trenerem Probierzem. Nasza współpraca była dobra. Możliwe że z tego też te głosy były – przypuszcza Kałuziński.

– Te głosy też były spowodowane tym, że media pisały, że jest problem na pozycji defensywnego pomocnika. Ja zacząłem grać na tej pozycji w Turcji. Były takie głosy, ale stało jak się stało – dodaje.

Ogromna kara za zniszczenia na Stadionie Śląskim. Ruch będzie musiał sięgnąć głęboko do kieszeni

 

W związku ze zniszczeniami na Stadionie Śląskim Ruch Chorzów będzie musiał zapłacić karę. Władze klubu mają sporą sumę do uiszczenia w ramach odszkodowania.

 

Zniszczenia na stadionie

W marcu odbyły się Wielkie Derby Śląska. Ruch Chorzów był formalnym gospodarzem meczu na Stadionie Śląskim. Podczas spotkania doszło do szkód w sektorze gości, ale musi za nie zapłacić gospodarz.

Ruch poinformował, że klub jest zobowiązany do zapłaty aż 1,1 mln złotych w ramach odszkodowania. Chorzowianie poinformowali, że pokryją tę kwotę z własnej kieszeni, ale jednocześnie skierują się do Górnika Zabrze w sprawie zwrotu pieniędzy. Szkody wystąpiły bowiem w sektorze „Torcidy”.

 

– Informujemy, iż po rozstrzygnięciu procedury przetargowej, znając dokładną kwotę, zgodnie z obowiązującymi przepisami zwrócimy się o niezwłoczny zwrot poniesionych kosztów do Górnika Zabrze SA. Górnik Zabrze SA autoryzował przyjazd zorganizowanej grupy swoich kibiców na mecz na Stadionie Śląskim, podczas którego dokonano zniszczeń w sektorze gości – napisano w oficjalnym komunikacie na stronie Ruchu Chorzów.

https://twitter.com/RuchChorzow1920/status/1778383404251173233

Źródło: Ruch Chorzów