Lech Poznań z najlepszym przychodem za sezon 2022/23! Tuż za nim Legia i… długo, długo nic

Serwis „Grant Thornton” przedstawił szczegółowy raport na temat przychodów klubów Ekstraklasy za sezon 2022/23. Pierwsze miejsce zajął Lech Poznań, a tuż za nim uplasowała się Legia Warszawa. Reszta stawki jest daleko w tyle. 




Sezon 2022/23 był bardzo udany dla „Kolejorza” pod względem finansowym. Lech zyskał spore pokłady finansowe dzięki grze w Lidze Konferencji Europy, gdzie dotarł aż do ćwierćfinału. Tam przegrał dopiero z Fiorentiną po zaciętym meczu.




Ranking

Ile jednak finalnie Lechowi udało się zyskać a poprzednim sezonie? Z danych przedstawionych przez „Grant Thornton” wynika, że do kasy poznaniaków wpłynęło (wraz z uwzględnieniem transferów) – 183,72 mln złotych. Tym samym „Kolejorz” zajął pierwsze miejsce w zestawieniu.




O niemal 40 mln mniej zyskała z kolei Legia Warszawa. „Wojskowi”, mimo braku gry w europejskich pucharach, zgromadzili 144,92 mln złotych. Na tym jednak… najwyższe przychody się kończą.

Między Lechem a Legią różnica jest teoretycznie spora, ale patrząc na resztę stawki, można mówić o przepaści. Na 3. pozycji uplasował się bowiem Raków Częstochowa, który może się pochwalić przychodem na poziomie 63,08 mln złotych, a przecież w sezonie, z którego pochodzą wyliczenia, wygrali mistrzostwo Polski.

Tuż za „Medalikami” uplasowała się Pogoń Szczecin z 57,42 mln zł. TOP 5 zamyka natomiast Zagłębie Lubin – 55,26 mln.

Zjawiskowa interwencja Wojciecha Szczęsnego. „Jest jednym z najlepszych bramkarzy w Europie”

Niedzielnego wieczoru Wojciech Szczęsny zachwycił kibiców. Polski bramkarz popisał się fenomenalną interwencją, dzięki czemu Juventus zdołał zremisować 0:0. Po meczu Wojtek zebrał liczne pochwały w mediach.




W niedzielny wieczór Juventus mierzył się na wyjeździe z Atalantą. Spotkanie zakończyło się remisem 0:0. Pełne 90 minut w drużynie gości rozegrał Wojciech Szczęsny. W kadrze meczowej zabrakło natomiast Arkadiusza Milika.




Bohaterem Juventusu we wczorajszym meczu okazał się Wojciech Szczęsny. Polski bramkarz zachował czyste konto. W 74. minucie meczu popisał się fenomenalną interwencją. Wówczas piłkę z rzutu wolnego w kierunku górnego narożnika bramki uderzył Luis Muriel. Szczęsny zdołał zbić piłkę na poprzeczkę, która następnie opuściła boisko.




Po meczu swojego bramkarza pochwalił trener Juventusu, Massimiliano Allegri. Włoski szkoleniowiec przyznał, że interwencja Polaka była niezwykła. Dodał także, że Wojtek jest jednym z najlepszych bramkarzy w Europie.




– To było niezwykłe. Z pewnością jest jednym z najlepszych bramkarzy w Europie. Miał kiepski wieczór przeciwko Sassuolo, ale to może się zdarzyć i nie przegraliśmy z jego powodu – skomentował Allegri.

Swoją interwencję skomentował także sam Wojciech Szczęsny. W pomeczowym wywiadzie przyznał, że po fatalnym meczu z Sassuolo potrzebował takiej interwencji.

– Nie wiem (jak to obroniłem – przyp. red.), ale nie wiem też jak to się stało, że pozwoliłem strzelić sobie takiego gola Laurienté w meczu z Sassuolo. To była ważna obrona, potrzebowałem jej po meczu z Neroverdi. Liczy się ciężka praca. Kiedy popełniasz błędy, po prostu pracujesz i starasz się poprawić – skomentował Wojciech Szczęsny.


źródło: juvepoland

Osimhen wystosował oświadczenie w sprawie afery TikTokowej. „Oskarżenia przeciwko mieszkańcom Neapolu są nieprawdziwe”

Victor Osimhen wystosował oświadczenie po aferze z ostatnich dni. Napastnik SSC Napoli podkreślił w nim swoją miłość do klubu.

Zamieszanie na linii Osimhen – Napoli

Osimhen od dłuższego czasu stanowi o sile ataku SSC Napoli. W ostatnich dniach jego relacje z klubem uległy jednak pogorszeniu. Wszystko za sprawą kontrowersyjnych filmów udostępnianych na TikTokowym profilu Napoli.

Tyle może zarobić Tomasz Adamek za walkę w Fame MMA. Kwota robi wrażenie [CZYTAJ]

Przypomnijmy, że w jednym materiale porównano Nigeryjczyka do kokosa, a w drugim wyśmiano jego pudło z rzutu karnego. Te zdarzenia wywołały liczne pogłoski o potencjalnym transferze napastnika. 24-latek wystosował jednak specjalne oświadczenie, w którym podkreślił miłość do klubu i miasta. Osimhen odniósł się również do zarzutów sugerujących, że fani SSC Napoli są rasistami.

– Przybycie do Napoli w 2020 roku było doskonałą decyzją. Mieszkańcy okazali mi tyle miłości i życzliwości, że nie pozwolę nikomu stanąć między nami. Pasja neapolitańczyków podsyca mój ogień tak, aby zawsze grać z sercem, duszą i miłością do tego herbu. Oskarżenia przeciwko mieszkańcom Neapolu są nieprawdziwe. Mam tutaj wielu przyjaciół, którzy stali się częścią mojej rodziny i codziennego życia. Doceniam Nigeryjczyków i wszystkich, którzy zabrali głos, aby mnie wesprzeć. Dziękuję, jestem dozgonnie wdzięczny. Nadal wspierajmy jedność, szacunek i wzajemne zrozumienie. Forza Napoli – czytamy w oświadczeniu, cytowanym przez Fabrizio Romano.

Źródło: Fabrizio Romano

fot. SSC Napoli

Tyle może zarobić Tomasz Adamek za walkę w Fame MMA. Kwota robi wrażenie

Fame MMA ogłosiło na ostatniej gali nowego, wielkiego zawodnika. Mowa o Tomaszu Adamku, znakomitym byłym polskim bokserze. Ile federację może kosztować ten kontrakt?

W miniony piątek odbyła się druga edycja Fame Friday Arena. Do klatki wszedł między innymi Piotr Lisek (lekkoatleta) czy Dominik Zadora (kick-bokser). Zobaczyliśmy także rewanż włodarza federacji, Michała „Boxdela” Barona z Pawłem Jóźwiakiem.

Wielkie ogłoszenie

W trakcie gali ogłoszono także nowego zawodnika Fame, którym został Tomasz Adamek. Zakontraktowanie kolejnego, wielkiego sportowca, wzbudziło pytania o wysokość gaży, którą włodarze musieli zaproponować byłemu bokserowi. Tym bardziej, że Adamek dawniej stał raczej przeciwko walkom freakowym.

Z różnych medialnych źródeł wynika, że uznany sportowiec może otrzymać nawet milion złotych za jedną walkę. Warto zaznaczyć, że niedawno Tomasz Hajto otrzymał kilkaset tysięcy złotych za wyjście do klatki podczas pierwszej gali Clout MMA. Wówczas zmierzył się ze Zbigniewem Bartmanem.

Na ten moment nie jest znany rywal dla Adamka. Co ciekawe, spekuluje się, że może nim zostać Mamed Khalidov.

Lewandowski powstrzymał kadrowicza od wyjazdu ze zgrupowania reprezentacji Polski. „Przyznałem mu rację”

Paweł Dawidowicz opowiedział o wrześniowych kulisach zgrupowania reprezentacji Polski. Piłkarz Hellasu Werona był bliski przedwczesnego opuszczenia kadry. Od tego pomysłu powstrzymał go jednak Robert Lewandowski.

Zaskakujące kulisy wrześniowego zgrupowania

Paweł Dawidowicz otrzymał powołanie na wrześniowe zgrupowanie reprezentacji Polski. Fernando Santos nie postawił jednak na piłkarza w meczu z Wyspami Owczymi. Posadził go nawet na trybunach. Takie zachowanie wywołało sporą frustrację u obrońcy Hellasu Werona.

Znakomite wieści ws. Jakuba Modera! „Trenuje na pełnych obrotach z pierwszą drużyną” [CZYTAJ]

Piłkarz wściekł się na tyle, że chciał opuścić zgrupowanie reprezentacji Polski. Ostatecznie od tego pomysłu powstrzymał go Robert Lewandowski. 28-latek opowiedział o kulisach tego zdarzenia w rozmowie z Kanałem Sportowym.

– Po tym, jak dowiedziałem się, że jestem na trybunach, stwierdziłem, że jadę do domu, do klubu. Proste. Jeżeli tu mnie nie chcą, nie widzą, to ja też nie chcę być tu na siłę. Bez sensu tracę czas. Jeżeli siedzisz na ławce, to zawsze jesteś częścią zespołu, jesteś gotowy, że wejdziesz. Na treningach się przykładałem, dlatego nie zrozumiałem tej decyzji. Byłem nastawiony mentalnie, że wracam – powiedział reprezentant Polski.

– Lewandowski namówił mnie na grę w ping-ponga. Nie chciałem, w głowie miałem myśli o wyjeździe. Zaczęliśmy grać, w końcu powiedziałem mu o że nie chcę robić syfu, ale po cichu, kulturalnie podziękuję i pojadę do klubu. On mówi: „Pawka, nie rób tak, poczekaj. Nie warto”. Biłem się z myślami, ale przyznałem mu rację. Schowałem dumę do kieszeni. Porozmawiałem z trenerem, ale nic nie wyszło z tej rozmowy – dodał.

Źródło: Kanał Sportowy

Znakomite wieści ws. Jakuba Modera! „Trenuje na pełnych obrotach z pierwszą drużyną”

Wszystko wskazuje na to, że Jakub Moder jest coraz bliższy powrotu na boisko! Polski piłkarz rozpoczął treningi z całą drużyną Brighton.

Na początku kwietnia 2022 roku Jakub Moder nabawił się poważnej kontuzji. Polski pomocnik zerwał więzadła podczas meczu Brighton-Norwich. W przypadku tego typu urazów piłkarze zazwyczaj wracają do gry w ciągu roku. Niestety, przerwa 24-latka okazała się wyjątkowo długo i trwa już półtora roku.

Przez ostatnie miesiące na próżno było szukać dobrych informacji odnośnie stanu zdrowia Jakuba Modera. Pierwsza przełomowa informacja pojawiła się jednak we wrześniu. Wówczas brytyjskie media poinformowały, że Brighton zgłosiło Jakuba Modera do rozgrywek Premier League.

Kolejne dobre informacje przekazał tym razem Tomasz Włodarczyk. Dziennikarz portalu „Meczyki” poinformował, że Jakub Moder trenuje już z całym zespołem Brighton. Jak czytamy, „trenuje na pełnych obrotach”. Ostatnio wziął nawet udział w wewnętrznej gierce. Z niecierpliwością czekamy na powrót 24-latka na boisko.

Jakub Moder rozegrał do tej pory 45 spotkań w barwach Brighton. Dla zespołu Mew zdobył 2 bramki i zanotował 4 asysty.


źródło: meczyki.pl

Następca Lewandowskiego w Bayernie: „Schlebiało mi, że mogłem dołączyć do klubu po tak wielkim napastniku”

Mahys Tel udzielił wywiadu „Le Media Carre”. Napastnik, który dołączył do Bayernu Monachium po odejściu Roberta Lewandowskiego, przyznał, że zrezygnował z przyjęcia „dziewiątki” po Polaku.

Zainwestowali w młodość

Robert Lewandowski odszedł z Bayernu Monachium w minionym oknie transferowym. Klub z południa Niemiec ściągnął wówczas w jego miejsce młodego Mathysa Tela. 18-letni Francuz w rozmowie z „Le Media Carre” przyznał, że miał możliwość przejęcia numeru po Lewandowskim. Ostatecznie nie zdecydował się na taki ruch.

– Robert Lewandowski miał właśnie opuścić Bayern, więc klub szukał wtedy napastnika. Rennes chciało mnie zatrzymać, było sporo rozmów i negocjacji. Kiedy tylko Rennes pozwoliło mi odejść, Bayern puścił Lewandowskiego. Schlebiało mi, że mogłem dołączyć do klubu po tak wielkim napastniku, który tyle osiągnął w Bayernie – powiedział Francuz.

Komentator zdradził kulisy transferu Legii Warszawa. „Działacze zrobili bardzo dobrą robotę” [CZYTAJ]

– Mój numer? Rozmawialiśmy o tym z Hasanem Salihamidziciem i Marco Neppe. Mogłem wybrać między numerem 9 i 39. Nie chciałem wziąć „9” Lewandowskiego, zanim nie dokonam czegokolwiek w Bayernie, zanim ludzie mnie poznają. Chciałem na to zasłużyć. To dla mnie duże wyzwanie i motywacja – dodał 18-latek.

Ostatecznie „dziewiątka” trafiła na plecy Harry’ego Kane’a, który dołączył do Bayernu Monachium w letnim oknie transferowym. Tel będzie musiał więc poczekać na swoją kolej po numer Lewandowskiego.

Źródło: Le Media Carre, Meczyki.pl