Fatalny początek sezonu Flamengo. Kibice mają dość. „Ćwiąkała, miałeś rację co do Paulo Sousy”

Flamengo nie najlepiej weszło w nowy sezon ligi brazylijskiej. Wściekli są fani tejże drużyny. Niektórzy z nich mają już dość Paulo Sousy. Jeden z fanów Flamengo napisał na Twtterze, że Tomasz Ćwiąkała miał rację do co portugalskiego szkoleniowca.

W kwietniu zainaugurowana zmagania w nowym sezonie brazylijskiej Serie A. Nie najlepiej w nowy sezon weszło Flamengo. Zespół dowodzony przez Paulo Sousę po pięciu rozegranych spotkaniach ma na swoim koncie zaledwie pięć punktów i zajmuje dopiero 14. pozycję w ligowej tabeli. Ostatnie spotkanie Flamengo przeciwko Botafogo zakończyło się porażką Urubu 0:1.

Wszyscy pamiętamy, w jakich okolicznościach Paulo Sousa żegnał się z reprezentacją Polski. Portugalski szkoleniowiec zrezygnował z pracy w Polsce na rzecz brazylijskiego Flamengo. Niespodziewana decyzja Sousy wywołała w Polsce ogromną falę krytyki. Specjalny film w języku portugalskim dla kibiców Flamengo nagrał wówczas Tomasz Ćwiąkała, który podsumował pracę Sousy w Polsce i powiedział, czego można się po nim spodziewać. Nagranie odbiło się szerokim echem w Brazylii i zostało odtworzone już 400 tysięcy razy.

Po ostatniej porażce Flamengo z Botafogo brazylijscy kibice ponownie zaczęli narzekać na Paulo Sousę. Jeden z nich przyznał rację Tomaszowi Ćwiąkale.

Jeden z portali poświęcony Flamengo napisał, że cierpliwość względem Paulo Sousy się już skończyła. Czytamy, że zdaniem kibiców, zespół przestał się rozwijać. Utworzono także ankietę, w której zagłosowało ponad 1000 osób. Kibice Flamengo są zgodni – aż 80% z nich chce odejścia Paulo Sousy.

Mega bonusy na Gierki od LOTTO czas start!

Przygotowaliśmy dla Was mega bonusy na Gierki od LOTTO! Zagrajcie 5 razy za stawkę 5 zł, a odbierzecie 5 zł na dalszą grę na lotto.pl lub w aplikacji mobilnej LOTTO. Z promocji możecie skorzystać przez najbliższe dwa dni – 9 oraz 10 maja! Nasza promocja jest powtarzalna, co oznacza, że możecie odebrać 5zł dowolną liczbę razy!

Więcej informacji oraz regulamin znajdziecie na stronie naszej promocji:
https://oferta.lotto.pl/mega-bonusy-w-gierkach

Kontrowersja w meczu Piast – Lech. Damian Kądzior uderzony łokciem w twarz [WIDEO]

Lech Poznań wygrał z Piastem Gliwice (2:1) w 32. kolejce PKO BP Ekstraklasy. Podczas meczu doszło do sporej kontrowersji z udziałem Daniego Ramireza i Damiana Kądziora. Hiszpan uderzył Polaka w twarz z łokcia, jednak sędzia nie pokazał mu za to żadnej kartki. Do sytuacji w pomeczowym wywiadzie odniósł się sam Kądzior.

Ramirez uderzył piłkarza Piasta

https://twitter.com/Swiderr03/status/1523352102445416448

Perspektywa Kądziora

Damian Kądzior dość mocno ucierpiał w starciu z Danim Ramirezem. Piłkarz Piasta Gliwice w pomeczowej rozmówce z Jakubem Polkowskim z Canal+ Sport odniósł się do zdarzeń z boiska. Były zawodnik Dinama Zagrzeb nie chciał komentować decyzji sędziego.

– Na temat pracy sędziego nie chcę się wypowiadać. Ramirez wypuścił sobie piłkę i moim zdaniem ewidentnie uderzył mnie w twarz – powiedział w pomeczowym wywiadzie.

https://twitter.com/adam_dworak/status/1523360748042276865

Ocena spotkania

– Trzeba docenić klasę rywala. To jest zespół, który walczy o tytuł mistrza Polski. W drugiej połowie nie mieliśmy nic do stracenia. Lech miał problemy. Z boiska miałem poczucie, że łapiemy kontrolę, ale nie możemy tracić takiej bramki, jak tej… – zaczął.

Lech Poznań liderem Ekstraklasy! Gol na wagę zwycięstwa w końcówce [WIDEO]

Lech Poznań wygrał z Piastem Gliwice w 32. kolejce PKO BP Ekstraklasy. Kolejorz wykorzystał potknięcia Rakowa Częstochowa z Cracovią (1:1) i uplasował się na pozycji lidera tabeli dwie kolejki przed końcem sezonu. Strzelcem bramki na wagę zwycięstwa Mikael Ishak.

https://twitter.com/CANALPLUS_SPORT/status/1523353228058181632

Dziwna sytuacja w meczu Lechia – Stal. Reakcja Bartosza Salamona: „Nauczyliśmy się po Lech – Legia” [WIDEO]

Podczas meczu Lechii Gdańsk ze Stalą Mielec doszło do niecodziennej sytuacji. VAR weryfikował decyzję… VAR. Do sytuacji odniósł się Bartosz Salamon z Lecha Poznań, który nawiązał do meczu Kolejorza z Legią Warszawa, kiedy nie podjęto decyzji o analizie wydarzeń z boiska.

Mecz Lechii Gdańsk ze Stalą Mielec był prawdziwym rollercoasterem. Ekipa z Trójmiasta prowadziła 2:0, później mielczanie doprowadzili do remisu, by w końcówce znów prowadzenie objął zespół Tomasza Kaczmarka.

Dziwna sytuacja

Bramka na 3:2 była absolutnym ewenementem ze względu na dwukrotną analizę VAR. Najpierw sędzia Paweł Malec anulował gola dla Lechii Gdańsk po wideoweryfikacji (wszystko zasygnalizował na boisku), a później zmienił decyzję na pierwotną. Taki rozwój spraw wywołał spore poruszenie wśród kibiców i dziennikarzy.

https://twitter.com/Oskar_M04/status/1523279708669890560

https://twitter.com/D_Smyk/status/1523279644983709698

https://twitter.com/Maciej_Wasowski/status/1523280410565771264

https://twitter.com/_Ekstraklasa_/status/1523285272200421377

Trzeba wywierać presję

Do sytuacji z Gdańska odniósł się również obrońca Lecha Poznań, który wrócił myślami do wydarzeń z 9 kwietnia 2022 roku. Przypomnijmy, że w końcówce spotkania Kolejorza z Legią Warszawa stoper ekipy ze stolicy zagrał ręką. Sędziowie nie podjęli jednak żadnych działań, aby na spokojnie zweryfikować tę sytuację. Arbiter tamtego meczu niedługo po zakończeniu akcji zagwizdał po raz ostatni.

– Czyli po Lech – Legia nauczyliśmy się, że trzeba wywierać presję na sędziach po każdej kontrowersji, bo w sumie to VAR nie zawsze reaguje. Dziś dodatkowo wiemy, że nawet jeśli VAR podejmie decyzję, to trzeba dalej protestować, bo też ją można zmienić – napisał Bartosz Salamon na Twitterze.

https://twitter.com/salamon1591/status/1523282706079092736

Jeden z kibiców zauważył, że piłkarze Lecha Poznań po wspomnianej sytuacji z meczu z Legią Warszawa nie nałożyli większej presji na arbitra. Obrońca Kolejorza odpowiedział kibicowi, że zadba o ten aspekt po wyleczeniu kontuzji.

https://twitter.com/salamon1591/status/1523284751834038273

Brak klasy Juergena Kloppa. Bardzo niepotrzebne słowa pod adresem Conte i Tottenhamu

Liverpool utrudnił sobie walkę o mistrzostwo Anglii. „The Reds” tylko zremisowali z Tottenhamem (1-1) mecz 35. kolejki Premier League. Juergen Klopp po ostatnim gwizdku udzielił kontrowersyjnej wypowiedzi.

Sobotnie widowisko wydawało się być pod kontrolą Liverpoolu. Choć ekipa Kloppa nie mogła znaleźć sposobu na defensywę Tottenhamu, to gołym okiem widać było przewagę nad drużyną Antonio Conte. W drugiej połowie to jednak „Koguty” wyszły na prowadzenie po trafieniu Sona. „The Reds” zdołali wyrównać kilka minut później i spotkanie zakończyło się podziałem punktów.

Tym samym Liverpool znacząco utrudnił sobie walkę o mistrzostwo Anglii. Obecnie ma na koncie tyle samo „oczek”, co Manchester City, z tym że „Obywatele” grają dziś z Newcastle. Istnieje więc bardzo duże prawdopodobieństwo, że drużyna Pepa Guardioli odskoczy w tabeli rywalom.

Kontrowersyjny wywiad

Po spotkaniu obaj szkoleniowcy udzielili krótkich wypowiedzi dziennikarzom. Juergen Klopp nie wypadł wówczas najlepiej. Niemiec dał się ponieść emocjom i niepotrzebnie zdyskredytował pracę, jaką Antonio Conte wykonuje w Tottenhamie.

– Spodziewałem się, że tak to będzie wyglądało. To było jasne, że Tottenham zagra w taki sposób. Patrząc na ich indywidualności i plan gry wiedziałem, że będzie piekielnie trudno – rozpoczął Klopp.

– Koniec końców zdobyliśmy jeden punkt i musimy go szanować. Mamy jeden punkt więcej niż przed tym spotkaniem, ale wszyscy wiemy jaka jest sytuacja. Przestańmy się jednak zachowywać tak, jakbyśmy byli na pogrzebie. Nie lubię tego nastroju – kontynuował.

– Co do dzisiejszego meczu… nie lubię takiego futbolu. Ale to mój osobisty problem. Uważam, że mają na tyle jakości, że powinni grać inaczej. Ale to mój problem. Ja nie mogę tego zmienić. Po prostu trudno zaakceptować, że światowej jakości piłkarze skupiają się na blokowaniu piłek – brnął dalej niemiecki szkoleniowiec.

– Zresztą, nieważne, naprawdę, nieważne. Szanuję wszystko, co robią, ale to nie mój futbol. Plan Tottenhhamu na ten mecz wypalił, ale to oni są teraz na piątym miejscu w Premier League – wypalił na koniec.

Wielu postronnych kibiców uznaje końcówkę wywiadu za niepotrzebną. Słowa Kloppa zostały odebrane, jako brak klasy i poszanowania w stosunku do rywali.

To dlatego Boruc nie gra w Legii? Absurdalny powód nieobecności 42-latka

Artur Boruc od kilku miesięcy nie pojawił się na boisku w barwach Legii Warszawa. Ostatni raz doświadczony bramkarz zaliczył występ w lutym, przeciwko Warcie Poznań. Wówczas uderzył Dawida Szymonowicza, za co wyleciał z boiska. Z informacji podanych przez media okazuje się, że może mieć to bezpośredni związek z dalszą nieobecnością 42-latka w składzie „Wojskowych”. 

Po wspomnianym incydencie w meczu z Wartą Komisja Ligi nałożyła na Legię karę pieniężną. Według informacji Tomasza Włodarczyka grzywną miał zapłacić zawodnik, na co nie chciał zgodzić się klub. W ten sposób zaognił się konflikt między stronami.

Jaka jest prawda?

To jednak nie sam konflikt jest tu problemem. Dopóki jedna ze stron nie ureguluje kary nałożonej za zachowanie Boruca – bramkarz nie może zostać zgłoszony przez Legię do kadry meczowej. Włodarczyk konkretnie wypowiedział się o całej sprawie w programie „Pogadajmy o Piłce”.

– Mam informację, że Artur Boruc nie gra w Legii, bo nie została opłacona jego kara 25 tysięcy złotych w Komisji Ligi. I to jest konflikt de facto wewnętrzny – może nie między trenerem a piłkarzem, a piłkarzem a klubem. Pamiętamy, że były tarcia między zarządem a Arturem ws. premii za europejskie puchary. I tutaj mamy podobne starcie, takie dochodzą do nas głosy – zdradził dziennikarz.

– Mamy jasność, że ta kara „wisi” i jest polemika, kto ma ją zapłacić – dodał.

Do słów Włodarczyka odniósł się również Aleksandar Vuković, który był gościem w programie na kanale „Meczyków”. Serb nawet nie próbował zaprzeczyć podanym informacjom. Dodał również, że Komisja Ligi może nie otrzymać wymaganych pieniędzy.

– Trzeba się zwracać do organów, które się tym zajmują w klubie. Coś na ten temat wiem, słyszałem i jest temat tej kary, ale wydaje mi się, że Komisja Ligi może się nie doczekać zapłaty  oznajmił.

Polacy kontynuują strzelanie w MLS. Kolejne bramki zdobyli Adam Buksa oraz Jarosław Niezgoda [WIDEO]

Polscy piłkarze na dobre zadomowili się w MLS. Minionej nocy po jednej bramce zdobyli Adam Buksa oraz Jarosław Niezgoda.

Buksa

Po słabym początku sezonu Adam Buksa powoli wraca na dobre tory. W pierwszych czterech meczach nowego sezonu MLS napastnik New England Revolution nie potrafił znaleźć sposobu, by pokonać bramkarzy rywali. W kolejnych czterech meczach było już zdecydowanie lepiej. W każdym z nich Polak zdobywał po jednej bramce. Jest to najlepsza seria zdobywanych bramek z rzędu od czasu przenosin do MLS. Wcześniej 25-latek strzelał bramki w co najwyżej trzech meczach z rzędu.

Minionej nocy Buksa pokonał bramkarza Columbus Crew strzałem głową. Zespół Polaka zremisował 2:2. W tym sezonie Buksa rozegrał 8 spotkań, w których zdobył łącznie 4 bramki.

https://twitter.com/Nitrov01/status/1523237618070474752

Niezgoda

W przeciwieństwie do Buksy, Jarosław Niezgoda miewa wahania formy i nie potrafi strzelać bramek seriami. Mimo to w tym sezonie ma na swoim koncie już 3 bramki. Ostatnia z nich padła w meczu przeciwko New York Red Bulls. Zespół Polaka, Portland Timbers, zremisował 1:1.

https://twitter.com/TimbersFC/status/1523095698022887424

Inni Polacy

Jeśli chodzi o poczynania pozostałych Polaków w MLS w ten weekend, to tym razem obyło się bez żadnych konkretów. Charlotte FC z trzema Polakami w kadrze pokonał Inter Miami 1:0. 56 minut rozegrał Kamil Jóźwiak, a do 86. minuty przebywał na boisku Karol Świderski. W kadrze meczowej ponownie nie znalazł się Jan Sobociński.

W kadrze na ostatnie spotkanie nie znalazł się także Kacper Przybyłko, który zmaga się z kontuzją. Chicago Fire przegrało z Atlantą United 1:4. W bramce Strażaków wystąpił Gabriel Slonina.

Los Przybyłki i Sobocińskiego podzielił także Patryk Klimala, choć o przyczynach jego absencji nic nie wiemy. New York Red Bulls pod nieobecność Polaka zremisował z Portland Timbers 1:1.

Jerzy Brzęczek wierzy do samego końca. „Nasza sytuacja jest bardzo trudna, ale będziemy walczyć”

Wisła Kraków zremisowała z Jagiellonią Białystok w sobotnim meczu PKO BP Ekstraklasy. Biała Gwiazda coraz bardziej zmierza w stronę spadku do niższej ligi. Jerzy Brzęczek podsumował bezbramkowe spotkanie na pomeczowej konferencji prasowej.

Bezbramkowy remis przy ulicy Reymonta

– Na pewno jesteśmy rozczarowani i zawiedzeni tym, że pomimo tego, że do ostatnich sekund tego spotkania dążyliśmy do zwycięstwa, nie byliśmy skuteczni. W drugiej połowie stworzyliśmy kilka sytuacji. Plan taktyczny i zmiany otworzyły nam więcej możliwości. Zabrakło jednak zimnej głowy, wyrachowania i żeby w jakiś sposób wykorzystać chociaż jedną sytuację. Na pewno jesteśmy rozczarowani – powiedział były selekcjoner reprezentacji Polski.

Walka do końca

13-krotny mistrz Polski zajmuje aktualnie 16. miejsce w tabeli Ekstraklasy. Biała Gwiazda traci 3 punkty do bezpiecznej strefy. Do końca sezonu pozostały dwie kolejki. Jerzy Brzęczek stara się podchodzić do całej sytuacji z optymizmem.

– Nasza sytuacja jest bardzo trudna, ale patrząc jeszcze na układ tabeli, pozostały dwa spotkania i na pewno dopóki będziemy mieć szansę, będziemy walczyć o to, żeby zdobyć punkty, które będą potrzebne do utrzymania – przyznał.

Przed Wisłą Kraków ostatnie dwa spotkania w lidze. Biała Gwiazda zmierzy się z Radomiakiem Radom na wyjeździe (15.05 o godz. 17:30) oraz z Wartą Poznań u siebie (21.05 o godz. 17:30).

Źródło: Sport.pl, Wisła Kraków

„Szóstki” dla Polaków w Serie A. Włoskie media chwalą też Piotra Zielińskiego

Polscy piłkarze pozytywnie ocenieni przez włoskie media po 36. kolejce Serie A. Cieszy szczególnie dobra ocena Piotra Zielińskiego, który mecz z Torino (1-0) zaczął na ławce rezerwowych. 

W sobotę na włoskich boiskach mogliśmy oglądać występy Karola Linetty’ego, Bartosza Bereszyńskiego oraz Piotra Zielińskiego. Ten ostatni rozpoczął jednak zmagania z Torino na ławce rezerwowych. W ostatnim czasie notowania reprezentanta Polski znacząco spadły i już czwarty raz z rzędu nie było go w pierwszym składzie.

Pozytywne oceny

„Zielek” otrzymał w meczu z „Bykami” 22 minuty na pokazanie się na murawie. Krótki występ odnotowały włoskie media. „La Gazzetta dello Sport” jednogłośnie z tuttomercatoweb.com oceniły Polaka na „6” w dziesięciostopniowej skali.

– Wreszcie widzimy Piotra, jakiego dobrze znamy – napisano w „LGdS”.

– Dobry wpływ na grę. Kilka niebezpiecznych zagrań, a przede wszystkim fizyczna obecność w celu powstrzymania ataków gospodarzy – argumentował tuttomercatoweb.

W ekipie Torino na boisku pojawił się natomiast Karol Linetty. Pomocnik od dawna nie miał okazji wybiec na mecz Serie A. Tym razem otrzymał jednak szansę pogrania przez 24 minuty. Również zebrał pozytywne komentarze i oceny na poziomie „6”.

– Dał świeżość w środku pola. Nie wyróżnił się, ale nie zrobił też godnych uwagi błędów – czytamy.

– Starał się grać dobre, wertykalne piłki do Belottiego – dodaje „LGdS”.

„Szóstki” otrzymał także Bartosz Bereszyński, którego Sampdoria w tej samej kolejce przegrała z Lazio (0-2). Ekipa Polaka wciąż nie jest pewna utrzymania w Serie A.

– W pierwszej połowie próbował się zrelaksować wraz z Candrevą. W drugiej nie udało mu się wpłynąć na ofensywę Sampdorii, pozostając zablokowanym w linii obrony. Pod koniec gry jedno z jego zagrań dociera do Quagliarelli, który jednak nie jest w stanie tego wykorzystać – ocenia tuttomercatoweb.

– Sprawdzał, czy są jakieś problemy i robił to aż do końca. Utrzymywał prawą stronę przy życiu wraz z Candrevą – dodaje „LGdS”.

Marcel Lotka porównany do legendy Bundesligi. „Jest jak Oliver Kahn”

Marcel Lotka w ostatnim czasie zrobił prawdziwą furorę w Niemczech. Choć polski bramkarz w meczu z Mainz (1-2) przyczynił się do porażki Herthy, to i tak otrzymał pochwały od swojego trenera. Felix Magath porównał go do Olivera Kahna. 

Od kilku kolejek Bundesligi Lotka pozostaje pierwszym bramkarzem Herthy Berlin. Polak wskoczył do składu, gdy resztę bramkarzy zaczęły nękać kontuzje. Między słupkami spisuje się na tyle dobrze, że nie zapowiada się jednak, aby miał oddać miejsce w „jedenastce”.

Jak Oliver Kahn

W ostatniej kolejce ligowej Hertha mierzyła się z Mainz. Berlińczycy przegrali 1-2 i wciąż nie są pewni utrzymania w Bundeslidze. Przy pierwszym trafieniu dla rywali zawinił właśnie Lotka, który zaskoczony strzałem, przepuścił piłkę pod pachą.

Mimo błędu popełnionego przez 20-latka Felix Magath trener Herthy, postanowił go pochwalić. Co ciekawe, porównał go do jednej z największych legend Bundesligi oraz Bayernu Monachium.

– Jego rozwój jest rewelacyjny. Szkoda by było, gdyby tak utalentowany bramkarz, który wysunął się teraz na pierwszy plan, musiałby zrezygnować z wywalczonej pozycji. Lotka jest jak Oliver Kahn, ponieważ ma odwagę, która dawniej cechowała Olivera – stwierdził w rozmowie z telewizją „Sky”.

Lotka po sezonie miał przenieść się do Borussii Dortmund. Hertha chciałaby jednak zatrzymać transfer 20-latka. Według „Bilda” w umowie zawartej między klubami znajduje się klauzula, które może anulować transakcję. Na razie nie wiadomo więc, jaka przyszłość czeka polskiego bramkarza.

Wojciech Kowalczyk został uhonorowany przez Real Betis. Zaskakujący numer na koszulce

Przy okazji meczu z FC Barceloną włodarze Realu Betis postanowili uhonorować Wojciecha Kowalczyka. Były polski piłkarz przez pięć lat reprezentował barwy klubu z Estadio Benito Villamarín.

Głośno na temat przeszłości Wojciecha Kowalczyka w Realu Betis zrobiło się po tym, jak „Los Verdiblancos” zwyciężyli w tegorocznym finale Pucharu Króla. Obrońca triumfatorów turnieju, Hector Bellerin, świętował zdobycie trofeum w koszulce z nazwiskiem popularnego „Kowala”.

https://twitter.com/doceparsecs/status/1518287176055808000

Kowalczyk uhonorowany

Wojciech Kowalczyk był zawodnikiem Realu Betis w latach 1994-1999. W tym czasie wystąpił w 62 meczach hiszpańskiego klubu i strzelił 12 bramek. Polak został zaproszony do Sevilli przy okazji spotkania z FC Barceloną. Przed rozpoczęciem meczu 50-latek otrzymał koszulkę z zaskakującym numerem.

https://twitter.com/Sportowy_Kanal/status/1523039660347641857

Jak wyjaśnił profil Realu Betis na Twitterze, liczba 672 symbolizuje to, którym piłkarzem w historii klubu był Kowalczyk.

https://twitter.com/RealBetis_en/status/1523045673473822720

Kontrowersje przed finałem LM w kwestii dystrybucji biletów. Jurgen Klopp: „Gdzie jest reszta biletów?”

Wielkimi krokami zbliża się finał Ligi Mistrzów. Na trzy tygodnie przed pojedynkiem Realu Madryt z Liverpoolem pojawiły się pewne kontrowersje związane z dystrybucją biletów.

28 maja zostanie rozegrany wielki finał Ligi Mistrzów. W wieńczącym sezon 2021/2022 meczu zmierzą się ze sobą Liverpool oraz Real Madryt. Pierwotnie finał miał być rozegrany w Sankt Petersburgu. W związku z wybuchem wojny na wschodzie Europy UEFA postanowiła przenieść finał do Paryża na Stade de France. Pojemność stadionu jest szacowana na około 75 tysięcy kibiców.

UEFA zadecydowała, że Liverpool i Real Madryt otrzymają po 20 tysięcy wejściówek na tegoroczny finał Ligi Mistrzów. Oznacza to, że wolnych miejsc pozostanie wciąż około 35 tysięcy. Niezadowolony z takiego obrotu spraw jest trener Liverpoolu, Jurgen Klopp. Jego zdaniem obie drużyny powinny otrzymać więcej biletów na finał Ligi Mistrzów dla swoich kibiców.

– Dostaniemy po 20 tysięcy biletów, tyle samo Real Madryt, ale na Stade de France może wejść ponad 75k kibiców. Gdzie jest pozostałe 35 tysięcy biletów? – skomentował Jurgen Klopp.

– Paryż to dobre miejsce, do którego można się udać również bez biletu i spędzić tam miło czas. Bilety są naprawdę drogie i jestem niesamowicie wdzięczny za to, co kibice dla nas robią – dodał.

https://twitter.com/maciejluczak/status/1522669689356365830