Czas na nowy etap w życiu Zlatana Ibrahimovicia? Szwed może dołączyć do agencji Mino Raioli

W październiku Zlatan Ibrahimović skończy 41 lat. Niewykluczone, że wkrótce Szwed zakończy sportową karierę. Jeśli by tak się stało, to niewykluczone, że wówczas Zlatan dołączyłby do agencji menadżerskiej zmarłego niedawno Mino Raioli.

Przed kilkoma dniami świat obiegła informacja o śmierci Mino Raioli. Włoski agent piłkarski zmarł w wieku 54 lat. Od dłuższego czasu zmagał się z chorobami płuc. O śmierci Raioli poinformowała jego rodzina.

Wielkie nazwiska

Włoch uchodził za jednego z najlepszych agentów piłkarskich na świecie. Z jego agencją menadżerską związani są obecnie między innymi Erlin Haaland, Matthijs de Ligt, Gianluigi Donnarumma, Paul Pogba, czy też Zlatan Ibrahimović. Rodzina Raioli poinformowała w oświadczeniu, że „Misja Mino, czyli uczynienie piłki lepszym miejscem dla piłkarzy – będzie kontynuowana z tą samą pasją”.

Koniec kariery coraz bliżej

Jak wspomnieliśmy, jednym z podopiecznych Mino Raioli był Zlatan Ibrahimović. Panowie współpracowali ze sobą przez długie lata. Szwedzki piłkarz ma na karku już 40 lat. Kiedy pojawia się na boisku w barwach Milanu, wciąż potrafi dać swojemu zespołowi wiele dobrego. W ostatnim czasie w regularnej grze przeszkadzają mu jednak liczne kontuzje.

Nowa rola Ibrahimovicia?

Kontrakt Zlatan Ibrahimovicia z AC Milan wygasa wraz z końcem tego sezonu. Włoskie media podają, że w przypadku zakończenia kariery Szwed mógłby dołączyć do agencji Mino Raioli. Zdaniem „tuttomercatoweb.com” miałoby do tego dojść latem przyszłego roku. Zlatan pełniłby przede wszystkim rolę wizerunkową. Niewykluczone jednak, że wraz z upływem czasu jego wpływ na działanie agencji by się zwiększał. Obecnie władza została powierzona kuzynowi Mino, Vincenzo Raioli.


źródło: tuttomercatoweb.com

Ofiarna interwencja Kamila Grabary. Polak uchronił swój zespół przed porażką [WIDEO]

W meczu 28. kolejki ligi duńskiej FC Midtjylland zremisowało na własnym obiekcie z FC Kopenhaga 0:0. Tym samym Kamil Grabara zanotował już 16. czyste konto w tym sezonie duńskiej ligi. W pewnym momencie Polak musiał ofiarnie ratować swój zespół przed utratą bramki po nierozważnym podaniu jednego z obrońców.

Wielki powrót Cristiano Ronaldo? Media piszą o transferze do Realu Madryt!

Zdaniem dziennikarzy brytyjskiego „Daily Mirror”, Cristiano Ronaldo podczas najbliższego okna transferowego może ponownie trafić do Realu Madryt. Byłby to powrót Portugalczyka na Santiago Bernabeu po czterech latach.

Cristiano Ronaldo po raz pierwszy trafił do Realu Madryt w 2009 roku. Dla klubu ze stolicy Hiszpanii grał aż do 2018 roku. W tym czasie rozegrał dla Królewskich 438 oficjalnych spotkań oraz strzelił 450 goli. W 2018 roku trafił do Juventusu Turyn, a po trzech sezonach spędzonych we Włoszech wrócił do Manchesteru United. Jak się okazuje, wkrótce możemy być świadkami kolejnego powrotu z udziałem Portugalczyka.

Rewolucja w Manchesterze United

Obecny sezon nie układa się po myśli Manchesteru United. Władze klubu zadecydowały, że od przyszłego sezonu nowym trenerem Czerwonych Diabłów będzie Erik ten Hag. Z kolei Ralf Rangnick zdołał już zapowiedzieć, że w letnim oknie transferowym dojdzie do solidnej rewolucji kadrowej. Niewykluczone, że zmiany dotkną także Cristiano Ronaldo.

Odejście Ronaldo?

Dziennikarze „Daily Mirror” piszą, że sytuacja Cristiano Ronaldo w Manchesterze wciąż nie jest taka pewna. Z artykułu dowiadujemy się, że nie jest takie oczywiste, czy Erik ten Hag będzie chciał opierać zespół na doświadczonym Portugalczyku. Holender będzie chciał postawić przede wszystkim na młodych piłkarzy.

Real otwarty na transfer

Z kolei na Santiago Bernabeu są pełni podziwu występów Ronaldo w tym sezonie i są „bardziej niż otwarci” na ponowne powitanie swojej legendy. Kluczowe postacie w klubie wciąż widzą w 37-latku piłkarza, który będzie w stanie strzelić określoną liczbę goli w LaLiga. Sam piłkarz byłby zapewne skłonny na przenosiny, ze względu na możliwość gry w Lidze Mistrzów. Mimo wszystko celem numer jeden Realu Madryt wciąż pozostaje Kylian Mbappe.


źródło: daily mirror

Maciej Skorża podgrzewa atmosferę przed finałem Pucharu Polski. „Skupiamy się tylko na tym meczu”

Wielkimi krokami zbliża się finał Pucharu Polski, w którym zmierzą się Lech Poznań oraz Raków Częstochowa. Dzień przed meczem odbyła się konferencja prasowa. Skupiamy się tylko na tym meczu. W tej chwili nawet rozgrywki ligowe nie są dla nas istotne – powiedział Maciej Skorża.

Już w poniedziałek, 2 maja odbędzie się finał Pucharu Polski 2021/2022. O godzinie 16:00 rozpocznie się pojedynek pomiędzy Lechem Poznań a Rakowem Częstochowa. Spotkanie zostanie rozegrane na PGE Narodowym w Warszawie. Sędzia jutrzejszego meczu będzie Szymon Marciniak.

Przygotowania do finału

Na dzień przed meczem odbyły się konferencje prasowe z udziałem przedstawicieli obu drużyn. Z dziennikarzami spotkał się m.in. Maciej Skorża, który opowiedział nieco o przygotowaniach do meczu.

– Nie żyjemy przeszłością. Skupiamy się tylko na tym meczu. W tej chwili nawet rozgrywki ligowe nie są dla nas istotne. Od początku tygodnia żyjemy i przygotowujemy się mentalnie do tego meczu. Nie mam żadnych wątpliwości, że w sferze mentalnej ten mecz będzie najważniejszy. [..] Dla nas cel jest jeden – zdobyć Puchar Polski i po to tu przyjechaliśmy – ocenił Maciej Skorża.

– To są zawodnicy, którzy mają świadomość swoich umiejętności, którzy mają doświadczenie i duży talent. Myślę, że to jest moment, w którym wszyscy jako drużyna wiemy, czego chcemy. Mamy określony cel do spełnienia – dodał trener Lecha Poznań.

Więcej o Pucharze Polski przeczytacie poniżej:

Szymon Żurkowski z golem przeciwko Torino. Ładny strzał z dystansu [WIDEO]

Empoli przegrało z Torino (1:3) w 35. kolejce Serie A. Jedyną bramkę dla ekipy gospodarzy zdobył Szymon Żurkowski.

Kibice obu zespołów na pierwszą bramkę w spotkaniu musieli czekać do drugiej połowy. W 56. minucie meczu Szymon Żurkowski podjął odważną próbę strzału z dystansu. Futbolówka po jego uderzeniu wpadła do siatki.

Później było tylko gorzej

Niedługo po strzeleniu bramki przez Polaka, z boiska wyleciał Verre i Empoli grało w dziesiątkę. W 78. minucie Andrea Belotti doprowadził do wyrównania. Później było tylko gorzej. W 86. minucie z boiska wyleciał kolejny zawodnik gospodarzy. Stojanowić musiał opuścić plac gry po tym, jak obejrzał dwie żółte kartki. Turyńczycy poszli za ciosem i w 87. oraz 96. minucie swoje dwa trafienia dołożył Belotti.

Ekipa Szymona Żurkowskiego zajmuje 14. miejsce w tabeli Serie A. Empoli skompletowało 37 „oczek” w ciągu 35 spotkań.

Wymiana zdań Sloniny z Klimalą po rzucie karnym. Bramkarz Chicago Fire zna „łacinę kuchenną” [WIDEO]

W nocy z soboty na niedzielę Chicago Fire przegrało na własnym stadionie z New York Red Bulls 1:2. Oba gole dla „Byków” zdobył Patryk Klimala, natomiast w bramce gospodarzy stał Gabriel Slonina. Jedno z trafień Polaka padło po strzale z rzutu karnego. Golkiper „La Maquina Roja” po ostatnim gwizdku sędziego podszedł do swojego „oprawcy” i nieco wulgarnie skomentował wydarzenia na boisku. 

Patryk Klimala bohaterem Nowego Jorku. Dwukrotnie pokonał Gabriela Sloninę [WIDEO]

W nocy z soboty na niedzielę Chicago Fire podejmowało na własnym stadionie New York Red Bulls. Bohaterem „Byków” okazał się Patryk Klimala, który po wejściu z ławki zdołał odwrócić losy meczu.

W pierwszej połowie spotkania nic nie wskazywało na to, aby goście mieli wywieźć z Soldier Field 3 punkty. Już w 17. minucie rzut karny na bramkę zamienił Xherdan Shaqiri. Wynik 1:0 utrzymywał się aż do końcowych minut drugiej odsłony gry.

Patryk Klimala show

Trener Gerhard Struber w obliczu niekorzystnego wyniku dokonał zmiany w przerwie. Na placu gry pojawił się Patryk Klimala, który juz pół godziny później dał swojej drużynie wyrównanie. Przy jego golu asystował były piłkarz Legii Warszawa, Luquinhas.

Chicago Fire kończyło ten mecz w dziewiątkę, ponieważ z boiska wylecieli Jhon Duran oraz Rafael Czichos. W doliczonym czasie drugiej połowy osłabionych gospodarzy ponownie ukuł Patryk Klimala. Tym razem Polak wykorzystał rzut karny.

Real Madryt przypieczętował mistrzostwo Hiszpanii. Courtois wbił szpilkę FC Barcelonie

Real Madryt po zwycięstwie nad Espanyolem Barcelona zagwarantował sobie mistrzostwo Hiszpanii w sezonie 2021/2022. Bramkarz „Królewskich”, Thibaut Courtois, w wywiadzie odniósł się do ligowego klasyku, w którym FC Barcelona rozgromiła jego klub.

Najważniejsze rozstrzygnięcie w aktualnej kampanii ligowej w Hiszpanii przyszło bardzo szybko. Real Madryt na cztery kolejki przed końcem rozgrywek przypieczętował mistrzostwo kraju wysokim zwycięstwem nad Espanyolem Barcelona.

Teraz podopieczni Carlo Ancelottiego mogą całkowicie skupić się na Lidze Mistrzów. W najbliższą środę „Królewscy” zmierzą się na Estadio Santiago Bernabeu z Manchesterem City i spróbują odrobić jednobramkową stratę z pierwszego meczu półfinałowego.

Szpilka w kierunku Barcelony

Chociaż Real Madryt był liderem LaLiga od 3. kolejki, to stołeczny klub nie zdołał uchronić się od bolesnych wpadek. Największym blamażem „Los Blancos” była marcowa porażka z FC Barceloną na własnym stadionie. Po zdobyciu mistrzostwa Hiszpanii Thibaut Courtois wspomniał tamte wydarzenia i wbił szpilkę w odwiecznego rywala.

– Kluczem było to, co działo się po El Clasico. Niektórzy po tym meczu świętowali, jakby zdobyli mistrzostwo. Mówili, że udało im się wrócić. My zachowaliśmy spokój – powiedział Belg, którego cytuje dziennik „Marca”.

Atletico nie uhonoruje Realu zgodnie z tradycją? „Mocno szanujemy naszych kibiców”

W sobotę Real Madryt przypieczętował zdobycie 35. mistrzostwa Hiszpanii w swojej historii. Zgodnie z tradycją triumfatorowi LaLiga w kolejnym meczu na krajowych boiskach przysługuje honor, jakim jest otrzymanie szpaleru od drużyny przeciwnej. Wiele wskazuje jednak na to, że Atletico Madryt nie ma zamiaru dokonać takiego gestu.

Losy tytułu mistrzowskiego w Hiszpanii były rozstrzygnięte już od jakiegoś czasu. W związku z potknięciami FC Barcelony Real Madryt przed 34. kolejką musiał zdobyć zaledwie jeden punkt do końca ligi, aby zagwarantować sobie końcowy triumf.

Podopieczni Carlo Ancelottiego przypieczętowali krajowy czempionat już przy pierwszej okazji, czyli meczem z Espanyolem. „Królewscy” mocno rezerwowym składem rozgromili klub z Barcelony 4:0 i mogli przystąpić do hucznego świętowania.

Atletico nie zrobi szpaleru?

Od ponad 50 lat tradycją w Hiszpanii jest ustawianie szpaleru dla drużyny, która zdobyła mistrzostwo lub puchar kraju. Real Madryt może jednak nie zostać uhonorowany takim gestem przed kolejnym spotkaniem ligowym przeciwko Atletico Madryt. Dlaczego?

Według informacji przekazanych przed radio SER „Rojiblancosnie mają zamiaru oklaskiwać swoich sąsiadów. Decyzję argumentują zachowaniem „Królewskich” sprzed ośmiu lat. Real nie zrobił wówczas szpaleru przed finałem Ligi Mistrzów, chociaż Atletico tydzień wcześniej wygrało ligę hiszpańską. Ważnym aspektem jest jednak to, iż UEFA nie pozwala na takie zachowania w swoich rozgrywkach, a tym bardziej w meczu o końcowy triumf.

Stanowisko klubu potwierdził poniekąd José María Giménez po sobotnim spotkaniu z Athletikiem Bilbao.

– Gratulujemy Realowi zdobytego tytułu. Myślę, że na niego zasługują… ale my mocno szanujemy naszych kibiców – powiedział Urugwajczyk.