Kasperczak o sytuacji Wisły Kraków: „Średniak posiadający średnich piłkarzy”

Henryk Kasperczak udzielił wywiadu portalowi WP Sportowe Fakty. Były trener Wisły Kraków podzielił się swoją opinią na temat obecnej sytuacji Białej Gwiazdy.

Legenda o sytuacji Wisły

Wisła Kraków wciąż walczy o utrzymanie. 13-krotny mistrz Polski znajduje się w strefie spadkowej, a liczba meczów do końca sezonu się zmniejsza. Henryk Kasperczak w rozmowie z WP Sportowe Fakty przyznał, że żal mu Białej Gwiazdy.

– Żal mi Wisły i sytuacji, w której się znalazła. Oczywiście w piłce zawsze wszystko może się odwrócić. Gorzej jednak z perspektywą, jaka kreśli się wokół drużyny – powiedział 75-latek.

– Jeżeli nie ma się pieniędzy, uprawia się złą politykę sportową, to niestety nie ma możliwości, by sytuacja się poprawiła. Takie są teraz problemy Wisły. Przy dużych i częstych zmianach trenerów i zawodników tak to najczęściej się kończy – dodał.

– Wisła Kraków to dziś średniak posiadający średnich piłkarzy. Transfery do klubu nic nie wnosiły, żaden nie był lepszy od poprzedniego. Nie chcę tego nazywać „sekwencją błędów”, ale… no nie wychodzi to prezesom. W takiej sytuacji trudno trenerowi coś zdziałać – podsumował.

Źródło: WP Sportowe Fakty

Ładny gest Jose Mourinho. Oddał hołd zmarłemu właścicielowi Leicester City [WIDEO]

Jose Mourinho i Tiago Pinto złożyli kwiaty pod pomnikiem Vichaia Srivaddhanaprabhy. Trener i dyrektor sportowy AS Romy w ten sposób oddali hołd tragicznie zmarłemu właścicielowi Leicester City w przededniu meczu pomiędzy tymi drużynami.

W czwartek dojdzie do półfinałowych starć w ramach Ligi Konferencji Europy. Jednym z tych spotkań będzie mecz Leicester City przeciwko AS Romie. Starcie zaplanowano na 21:00. W drugiej parze półfinałowej dojdzie do starcia Feyenoordu z Marsylią.

Dzień przed meczem z Lisami, Jose Mourinho w towarzystwie dyrektora sportowego Romy złożyli kwiaty pod pomnikiem byłego właściciela ich rywali. Przypomnijmy, że Vichai Srivaddhanaprabha tragicznie zmarł w wypadku śmigłowca odlatującego z King Power Stadium.

Mino Raiola jednak żyje! „Uśmiercają mnie drugi raz w ciągu czterech miesięcy”

Sportowy świat obiegła informacja o śmierci włoskiego agenta piłkarskiego. Mino Raiola odniósł się do tych plotek na swoich mediach społecznościowych. Menadżer Zlatana Ibrahimovicia zdementował doniesienia o swojej śmierci.

Uśmiercono Raiolę

Mino Raiola zmaga się z ciężką chorobą. W czwartkowe popołudnie światowe media informowały o śmierci włoskiego agenta. Okazało się, że Włoch żyje. Menadżer Zlatana Ibrahimovicia i Erlinga Haalanda opublikował wpis w swoich mediach społecznościowych, w którym dementuje plotki dziennikarzy.

– Aktualny stan zdrowia dla tych, którzy się zastanawiają: wkurzenie na tych, którzy uśmiercają mnie drugi raz w ciągu czterech miesięcy. Wydają się też zdolni do reanimacji – napisał włoski menadżer.

Mino Raiola zmaga się z bardzo ciężką chorobą płuc. Agent trafił do szpitala na początku 2022 roku.

Polak „połączeniem Busquetsa i Pogby”? 16-latek trafi do lidera ligi belgijskiej

Od przyszłego sezonu do Kacpra Kozłowskiego w Royale Union Saint Gilloise dołączy… Olaf Kozłowski. 16-latek nie jest spokrewniony z byłym zawodnikiem Pogoni Szczecin.  Zbieżność nazwisk jest przypadkowa.

Kacper Kozłowski w Belgii będzie grać do końca sezonu. Do lidera Jupiter League pomocnika wypożyczył Brighton po wykupieniu go z Pogoni. Jak się okazuje liczba Kozłowskich w Royale Union musi się zgadzać.

Bez pokrewieństwa

Od nowego sezonu zawodnikiem lidera ligi belgijskiej będzie bowiem 16-letni Olaf Kozłowski. Nastolatek urodził się w Belgii, ale ma polskie korzenie. W rozmowie z Piotrem Koźmińskim potwierdził, że chce grać dla „Biało-Czerwonych”.

– Bardzo bym chciał zagrać dla naszej reprezentacji. Regularnie oglądam mecze kadry, wybieram się na mecz Polska – Belgia, który już niedługo. Jestem bardzo mocno, również mentalnie, nastawiony na to, aby osiągnąć w piłce jak najwięcej. Staram się nie zaniedbywać niczego, pod żadnym względem. Mam dwa marzenia: zadebiutować w lidze belgijskiej i zagrać w biało-czerwonych barwach – oznajmił w „WP Sportowe Fakty”.

Przez ostatnie lata grał on w FC Dender EH. Przedzierał się tam przez kolejne drużyny, aż zwróciło na niego uwagę Royale Union.

– Najpierw występowałem jako środkowy obrońca, ale od zawsze ciągnęło mnie do strzelania goli. Zauważył to jeden z trenerów i przesunął mnie potem na pozycję numer 6. I grając na szóstce w jednym sezonie, w zespole U-17, zdobyłem 22 gole – streścił swoją historię 16-latek.

Olaf Kozłowski określił także, jakiego piłkarza przypomina swoim stylem gry. Stwierdził, że jest to połącznie dwóch zawodników. I to nie byle jakich.

– Myślę, że to połączenie spokoju Busquetsa z inklinacjami Pogby – wyznał odważnie.

Lukas Podolski jeszcze trafi do Wieczystej? Peszko: „Gdybym przycisnął, to może”

Wieczysta Kraków znana jest ze sporego budżetu, jak na poziom rozgrywkowy, na którym występuje. W jej składzie gra między innymi Sławomir Peszko oraz kilku innych zawodników z przeszłością w Ekstraklasie. Właśnie były reprezentant Polski w rozmowie z Sebastianem Staszewskim zdradził, że przejście Lukasa Podolskiego do Wieczystej faktycznie byłoby możliwe. 

Krakowski zespół występuje w IV lidze. Pewnym krokiem zmierza jednak po awans na wyższy szczebel. Spora w tym zasługa składu, jakim Wieczysta operuje. Oprócz Sławomira Peszki gra tam kilku innych zawodników, którzy w przeszłości występowali w Ekstraklasie czy zagranicznych klubach.

Podolski do Wieczystej?

Przed transferem Lukasa Podolskiego do Górnika Zabrze pojawił się temat przenosin Niemca właśnie do Wieczystej. Ostatecznie nic z tego nie wyszło i skończyło się tylko na medialnych plotkach. Mistrz świata z 2014 roku to prywatnie kolega Peszki. Były reprezentant Polski uważa, że nic nie zostało jeszcze w tej kwestii przekreślone.

– Gdybym bardziej przycisnął prezesa i „Poldiego”, to może by coś z tego naprawdę było. Jeszcze nic nam nie uciekło – stwierdził Peszko w rozmowie z Sebastianem Staszewskim w „Po Gwizdku”.

– Lukas spełnił marzenia swoje i kibiców Górnika, dotrzymał obietnicy i teraz jeszcze na zakończenie kariery może trochę pograć gdzie indziej – dodał.

Podolski w bieżącym sezonie rozegrał 27 spotkań dla zabrzan. Zanotował w nich siedem goli i dołożył trzy asysty.

Fatalny błąd Radu! Inter Mediolan traci ważne punkty [WIDEO]

W środowy wieczór Bologna pokonała na swoim terenie Inter Mediolan 2:1. Do 81. minuty na tablicy wyników widniał remis, lecz wtedy fatalny błąd popełnił Andrei Radu. Golkiper Interu fatalnie skiksował, a Nicola Sansone nie miał problemu z trafieniem do pustej siatki przeciwnika.

Do końca sezonu pozostały 4 kolejki. Na pierwszym miejscu tabeli Serie A znajduje się AC Milan, który ma 2 punkty przewagi nad Interem Mediolan.

Jerzy Brzęczek wspomina pracę w reprezentacji Polski. „Chamstwa i złośliwości znieść nie mogłem”

Od lutego Jerzy Brzęczek jest trenerem Wisły Kraków. W rozmowie z czasopismem „Piłka Nożna” 51-letni trener wrócił do okresu, kiedy pracował jako selekcjoner reprezentacji Polski.

W lipcu 2018 roku Jerzy Brzęczek został zaprezentowany jako nowy selekcjoner reprezentacji Polski. Już od samego początku decyzja Zbigniewa Bońka budziła wiele wątpliwości wśród kibiców i eskpertów. Wiele osób obawiało się, że Brzęczek nie ma wystarczającego doświadczenia na ławce trenerskiej.

Praca Brzęczka w reprezentacji

Epizod pracy Jerzego Brzęczka z reprezentacją Polski ciężko jednoznacznie ocenić. Z jednej strony urodzony w Truskolasach trener spełnił cel, jakim był awans na Mistrzostwa Europy 2020. Z drugiej jednak strony zespół dowodzony przez Brzęczka wielokrotnie zawodził kibiców w starciach z lepszymi zespołami, kiedy brakowało wyników, oraz ze słabszymi, kiedy brakowało pozytywnych emocji płynących z gry.

Zwolnienie z reprezentacji

Koniec końców przygoda Brzęczka z reprezentacją Polski zakończyła się nad wyraz niespodziewanie. 51-latek pożegnał się z reprezentacją Polski w styczniu 2021 roku, na kilka miesięcy przed rozpoczęciem EURO 2020(1). Od 14 lutego 2022 roku jest trenerem Wisły Kraków.

Żal Brzęczka

Teraz Jerzy Brzęczek wrócił do okresu, kiedy pracował jako selekcjoner. W rozmowie z gazetą „Piłka Nożna” trener Wisły Kraków przekazał, że ma żal do Zbigniewa Bońka.

– Prezes miał prawo zwolnić zatrudnianego przez siebie pracownika i to zrobił. A ja mam prawo mieć żal, bo uważam, że na to nie zasłużyłem – powiedział Jerzy Brzęczek.

„Brak stylu”

Jak już wspomnieliśmy, reprezentacji Jerzego Brzęczka bardzo często zarzucano „brak stylu”. Ówczesnego selekcjonera krytykowali zarówno kibice, jak i dziennikarze. W wywiadzie 51-latek przyznał, że wielu z tych opinii nie potrafił zrozumieć.

– Ciągle mówimy o stylu, a czy ktoś dokładnie wie, czym jest ten styl? Oblężona twierdza? Na początku byłem otwarty na dyskusje, zawsze jestem otwarty na wymianę argumentów, spory merytoryczne, jednak chamstwa i złośliwości znieść nie mogłem – skomentował Brzęczek.

– Natomiast generalnie dążę do tego, że podczas mojej kadencji bardzo oszczędnie wyciągano pozytywne rzeczy, uwypuklano natomiast te gorsze. Czegokolwiek nie dotyczyłaby dyskusja, to niemal zawsze wracało się do ostatniego z czterech meczów z Włochami – dodał.


źródło: Piłka Nożna

Karuzela trenerska się rozkręca. Nowak na wylocie z Jagiellonii. Kto go zastąpi?

Szykuje się kolejne zwolnienie trenera w Ekstraklasie. Według „TVP Sport” niebawem posadę w Jagiellonii Białystok straci Piotr Nowak. Szkoleniowca ma zastąpić Jacek Magiera.

Los białostockiego klubu wciąż leży na ostrzu noża. Jagiellonia ma zaledwie pięciopunktową przewagę nad 16. w tabeli Wisłą Kraków. Niewykluczone, że „Duma Podlasia” jeszcze spadnie z Ekstraklasy po tym sezonie.

Karuzela

„Jaga” fatalną formę prezentuje od początku rozgrywek 2021/22. Żadnego skutku nie przyniosła nawet zmiana trenera z Ireneusza Mamrota na Piotra Nowaka. Z nowym szkoleniowcem za sterami białostoczanie wygrali zaledwie dwa mecze, natomiast cztery zremisowali i aż pięć przegrali.

Zarząd klubu ma więc rozważać kolejną roszadę na stołku trenerskim. Według „TVP Sport” znalazł się już nawet potencjalny następca. Mowa konkretnie o Jacku Magierze, który niedawno zakończył pracę w Śląsku Wrocław. WKS podobnie jak Jagiellonia walczy o utrzymanie się w Ekstraklasie.

W kręgu zainteresowań „Dumy Podlasia” miał się znaleźć także jej były trener, Michał Probierz. Ostatnia poważna praca podjęta przez 49-latka miała miejsce w Cracovii. Po niej na dwa dni został trenerem Termaliki, ale szybko poróżnił się z zarządem.

Na razie jednak ani jeden, ani drugi nie przejmie sterów Jagiellonii. Prawdopodobnie do końca sezonu drużynę poprowadzi Piotr Nowak.

Kibice Lecha i Rakowa ze wspólnym oświadczeniem. „Raz jeszcze apelujemy do prezesa PZPN”

Kibice Lecha Poznań i Rakowa Częstochowa opublikowali wspólne oświadczenie ws. decyzji dotyczącej finału Pucharu Polski. Ultrasi obu ekip apelują do prezesa Polskiego Związku Piłki Nożnej o zniesienie warunku o ograniczonych wymiarach flag i banerów.

Polski Związek Piłki Nożnej opublikował we wtorek komunikat, w którym poinformował, że kibice Lecha Poznań i Rakowa Częstochowa nie będą mogli wnieść na finał flag większych od wymiarów 2 m x 1,5 m. Takie doniesienia spotkały się z krytyką fanów. Ultrasi Kolejorza i Medalików opublikowali wspólne oświadczenie, w którym apelują o zmianę decyzji.

Zobacz również: Dziwna decyzja ws. finału Pucharu Polski. Zakaz wnoszenia flag

„Na zbliżający się finał Pucharu Polski niezliczone rzesze kibiców w całym kraju czekają z niecierpliwością. Puchary rządzą się własnymi prawami. O zwycięstwie decyduje nie pozycja w tabeli, liga, ale przede wszystkim duch walki i nieustępliwość. To rozgrywki, w których najczęściej odpadali faworyci, a teoretycznie zwycięzcą mogła być drużyna podwórkowa, która zgłosiła się do rozgrywek i pokonała na swojej drodze wszystkich rywali. Atmosfera finałowego meczu udziela się każdemu.

„A niechaj narodowie wżdy postronni znają, iż Polacy nie gęsi, iż swych kibiców mają…”

Nie ukrywajmy – był to również „pojedynek” na trybunach. Zawsze kibice obu finalistów prześcigali się w przygotowaniu najefektowniejszej oprawy meczowej, by jeszcze bardziej podkreślić wagę tego spotkania. Efektowne choreografie kartonowe, pieczołowicie przygotowywane flagi sektorowe, flagi na płotach dodawały niesamowitego kolorytu piłkarskiemu widowisku. Przeciętny sympatyk piłki nożnej był zachwycony atmosferą, która ZAWSZE towarzyszyła finałowi Pucharu Polski, który po wielu latach odzyskał swoją świetność. Aż do teraz…

„Po czynach ich poznacie…”

Niestety, tegoroczny finał będzie zupełnie inny. Nie będzie kolorowych sektorów, nie będzie efektownych opraw, o których mówiła cała piłkarska Europa. Nie będzie możliwości pokazania, że polska piłka nożna to nie tylko Robert Lewandowski, tylko nieprzebrane tłumy kibiców, którzy za swoją drużyną – by ją wspierać – pojadą aż na koniec świata.
Zakaz wnoszenia i prezentowania opraw meczowych, zakaz wieszania klubowych barw na płotach, bardzo wysokie ceny biletów to chyba rzeczywistość, do której nowy zarząd PZPN chce nas przyzwyczaić. Już za moment Stadion Narodowy będzie gościł reprezentacje Polski i Belgii. Zapomnijmy o biało-czerwonych flagach, o białoczerwonym stadionie, o przysłowiowym „dwunastym zawodniku”, który zawsze – nie tylko na meczach w Polsce, ale również pojedynkach wyjazdowych wspierał Polaków.

„Zostało 15 sekund. Mamy dużo czasu…”

Już za kilka dni oczekiwany finał, chwilę później mecz Polski z Belgią – dlatego WSPÓLNIE – prosimy nowe władze Polskiego Związku Piłki Nożnej o umożliwienie przygotowania efektownych opraw przez kibiców Lecha Poznań i Rakowa Częstochowa. My kibice chcemy również wziąć udział w tym piłkarskim święcie. Przecież to właśnie kibice są najważniejszym elementem piłkarskiego świata. To dzięki kibicom – nie tylko tych topowych zespołów, ale Znicza Pruszków, Concordii Knurów, czy Orła Ząbkowice Śląskie – pozwalają na pojawienie się piłkarskich gwiazd światowego formatu.
Raz jeszcze apelujemy do prezesa PZPN, Cezarego Kuleszy, by finał Pucharu Polski był prawdziwym świętem piłki nożnej i kibiców, ale nie tylko kilku działaczy, którzy siedząc w klimatyzowanych lożach VIP sącząc najdroższe alkohole, od czasu do czasu zerkając na ekran telewizora, sprawdzając wynik sportowej rywalizacji.
Stowarzyszenie Kibiców KOLEJORZ
Stowarzyszenie Kibiców WIECZNY RAKÓW”

Jakub Błaszczykowski nie wytrzymał. Po ostatnim meczu miał pretensje do sędziego [WIDEO]

Ostatni mecz z udziałem Wisły Kraków przeciwko Wiśle Płock zakończył się porażką Białej Gwiazdy 3:4. Swojego niezadowolenia względem pracy arbitra nie krył Jakub Błaszczykowski.

Sezon 2021/2022 nie układa się po myśli piłkarzy, kibiców oraz władz Wisły Kraków. Wszystko wskazuje na to, że Biała Gwiazda będzie się bić o utrzymanie do ostatniej kolejki PKO BP Ekstraklasy. Na ten moment Wisła zajmuje 16. miejsce w ligowej tabeli. Do bezpiecznej, 15. pozycji krakowianie tracą dwa punkty. Oznacza to, że każdy punkt jest obecnie na wagę złota. Do końca sezonu zespół Jerzego Brzęczka rozegra jeszcze cztery spotkania.

ZOBACZ RÓWNIEŻ: Piłkarz Wisły Kraków uderzył zawodnika gości. Skandaliczne sceny po meczu przy Reymonta [WIDEO]

Pretensje Błaszczykowskiego

W przerwie meczu w tunelu prowadzącym do szatni sędziego Damiana Sylwestrzaka złapał Jakub Błaszczykowski. Nieobecny w kadrze meczowej z powodu kontuzji piłkarz miał pretensje do sędziego za pierwszą bramkę dla płocczan. Były reprezentant Polski uważa, że w akcji bramkowej faulowany był Enis Fazlagic.

– Panie sędzio… To nie jest pierwszy raz… Przy pierwszej bramce jest ewidentny faul – rozpoczął Jakub Błaszczykowski.

– Wy za każdym razem do mnie mówicie tak samo. Później dzwonicie i mnie przepraszacie. […] Oby pan nie dzwonił jak cała reszta. Zawsze później robicie tak samo. Z Lechem też nie było. a później mi tłumaczycie 50 na 50. Już się zaczyna na was nagonka, za toc co robicie z VAR-em – dodał piłkarz Wisły Kraków.

Trudna przeszłość Patrice’a Evry. „Sprzedawałem narkotyki, żebrałem pod sklepem”

Patrice Evra opowiedział o swoich doświadczeniach z dzieciństwa w programie Freeze The Fear na antenie BBC One. Piłkarz przyznał się do sprzedawania narkotyków w wieku trzynastu lat.

Trudna przeszłość Francuza

Były piłkarz Manchesteru United w 2021 roku wyjawił światu swój sekret. Francuz zdradził, że był molestowany seksualnie przez nauczyciela. Okazuje się jednak, że były obrońca Czerwonych Diabłów ma więcej szokujących doświadczeń.

– Sprzedawałem narkotyki, żebrałem pod sklepem. To prawda. Miałem wtedy jakieś 13 lat. Czasami, kiedy wyrzucali zimne Big Maki, to wyciągaliśmy je ze śmieci. Kiedy odszedł mój ojciec, był chaos. Uratowała mnie piłka nożna – powiedział Evra.

– Kiedy miałem 17 lat, pojechaliśmy do Włoch. Podawano nam jedzenie, nosiłem klubowy dres. Zadzwoniłem do mamy i powiedziałem, że jest jak w niebie. To moje najlepsze wspomnienie – dodał.

Źródło: Daily Mail, Meczyki.pl

Media z Hiszpanii i Anglii wychwalają półfinał Ligi Mistrzów. Komplementy w stronę Benzemy

Manchester City pokonał Real Madryt (4:3) w półfinałowym hicie Ligi Mistrzów. Media z Anglii i Hiszpanii są zgodne na temat jakości spotkania, które stało na bardzo wysokim poziomie.

Manchester City wygrał z Realem Madryt w pierwszym meczu półfinału Ligi Mistrzów. Bramki dla Obywateli zdobyli Kevin De Bruyne, Gabriel Jesus, Phil Foden oraz Bernardo Silva. Dla Królewskich strzelali Karim Benzema (Francuz zdobył dwa gole) oraz Vinicius Junior. Media z Hiszpanii i Anglii komplementują widowisko z wtorku, w którym padło aż 7 bramek.

Sporo uwagi poświęcono Karimowi Benzemie oraz otwartej sytuacji w sprawie rozstrzygnięcia półfinału. Nie zabrakło również wzmianki o szkoleniowcu Realu Madryt, który może wyśrubować dwa nieprawdopodobne rekordy.

Marca

– To kolejny cud. Real wyszedł żywy z pojedynku z lepszym Manchesterem City. Dlaczego? Bo ma wyjątkowego napastnika, zdolnego do precyzyjnego zdobycia dwóch bramek. To geniusz, który graniczy z szaleństwem – napisali o Benzemie dziennikarze wspomnianego źródła.

The Mirror

– Carlo Ancelotti ma na wyciągnięcie ręki dwa niesamowite rekordy trenerskie w tym sezonie. Pierwszy, który wkrótce oficjalnie zdobędzie, to zwycięstwo w każdej z pięciu najlepszych lig Europy – Hiszpanii, Niemczech, Włoszech, Francji i Anglii. Po drugie, zamierza zostać pierwszym trenerem, który dotrze do pięciu finałów Ligi Mistrzów. Poza 2005 rokiem Włoch prowadził swoją drużynę do zwycięstwa za każdym razem. Pomimo tego, że nie jest faworytem w tym dwumeczu, podopieczni Ancelottiego pozostają przy życiu do drugiego meczu w Madrycie – ocenili w Wielkiej Brytanii.

AS

– Real jest w trybie nieśmiertelności i na swoim stadionie rozstrzygnie, kto zagra w finale. W Manchesterze byliśmy świadkami niesamowitego meczu bez defensywy. City było rozpętane w ataku, ale kruche w obronie. Real był bliski najgorszego możliwego scenariusza z powodu nieoczekiwanych błędów w defensywie, które są nieodpowiednie na tym etapie rozgrywek – podsumowali Hiszpanie.

Rewanż pomiędzy Realem Madryt a Manchesterem City odbędzie się w środę 4 maja. Spotkanie zaplanowano na godzinę 21:00.

Źródło: WP Sportowe Fakty

Karim Benzema skomentował swoją panenkę. „To pewność siebie. Mam jej dużo”

Real Madryt przegrał pierwszy mecz półfinału Ligi Mistrzów z Manchesterem City 3-4. Bramki dla „Królewskich” strzelał dwukrotnie Karim Benzema oraz raz Vinicius. Drugie trafienie Francuza było szczególnej urody. 

Benzema w dalszym ciągu potwierdza, że znajduje się w naprawdę wysokiej dyspozycji. Kolejny popis dał w meczu z Manchesterem City na Eithad. Tym razem snajper Realu dwukrotnie pokonał Edersona. Za drugim razem wykorzystał rzut karny, wykonując słynną „panenkę”.

Pewność siebie

Nie byłoby w tym właściwie nic szczególnie szokującego, gdyby nie fakt, że w ostatnim spotkaniu z Ossasuną dwukrotnie zmarnował „jedenastkę”. Przeciwko City wszystko poszło jednak pomyślnie.

– Zawsze sobie powtarzam, że jeśli nie strzela się rzutów karnych, to nigdy się ich nie zmarnuje. To pewność siebie. Mam jej dużo. Zrobiłem to i wyszło dobrze – stwierdził Francuz.

– Nie myśleliśmy o zmianie wykonawcy. Mamy pełne zaufanie do Benzemy. Ćwiczył karne na treningach, ale nie wiedziałem, jak strzeli. Pokazał silną osobowość i charakter. Nie jest łatwo oddać taki strzał w półfinale Ligi Mistrzów – dodał z kolei Carlo Ancelotti.

Choć Manchesterowi udało się wygrać pierwsze spotkanie, to sprawa awansu do finału wciąż pozostaje otwarta. W końcowe zwycięstwo wierzy sam Benzema.

– Porażka nigdy nie jest dobra. Najważniejsze jest to, że się nie poddaliśmy. Teraz zagramy u siebie – będziemy potrzebować kibiców jak nigdy wcześniej. Zrobimy coś magicznego. Wygramy – zapewnił napastnik Realu.

Guardiola wybuchł w meczu z Realem. Trener wściekł się na Riyada Mahreza [WIDEO]

We wtorek byliśmy świadkami prawdopodobnie najlepszego meczu tego sezonu Ligi Mistrzów. W pierwszym półfinale Manchester City pokonał Real Madryt 4-3. „Obywatele” mogli wygrać zdecydowanie wyżej, gdyby wykorzystali wszystkie okazje. Po jednej ze zmarnowanych sytuacji Pep Guardiola wpadł w furię. 

Już po jedenastu minutach wczorajszego widowiska Manchester City prowadził z Realem 2-0. Wynik otworzył Kevin de Bruyne, zaś następnie trafienie dołożył Gabriel Jesus. Następnie worek z bramkami rozpruł się na dobre.

Real złapał kontakt po bramce Karima Benzemy, ale w 55. minucie bramkę strzelił Phil Foden. Minęły zaledwie dwie minuty, a Vinivius dorzucił kolejne trafienie i tym razem to on podpiął tlen „Królewskim”. Następnie po bramce dołożyli Bernardo Silva i ponownie Benzema, ustalając wynik rywalizacji.

Furia

Spotkanie mogłoby się potoczyć inaczej, gdyby „Obywatele” wykorzystali niektóre zmarnowane sytuacje. Jeszcze w pierwszej połowie okazję na 3-0 miał Riyad Mahrez. Algierczyk mógł podać piłkę do świetnie ustawionego Phila Fodena, ale wolał samodzielnie kończyć akcję.

Skrzydłowy trafił jedynie w boczną siatkę. Zachowanie zawodnika rozzłościło Pepa Guardiolę. Katalończyk natychmiastowo poderwał się z fotel i zaczął żywiołowo gestykulować oraz krzyczeć coś do swoich piłkarzy.

Niezadowolony z decyzji Mahreza był również Alan Shearer. Legenda angielskiego futbolu uważa, że 31-latek powinien podnieść głowę przed finalizacją akcji. Wówczas dostrzegłby Fodena.

– Nie powinien strzelać w prawy górny róg. Gdyby podniósł głowę, to zobaczyłby, że Foden jest wolny z lewej strony – uważa Shearer.

Mistrzowie Anglii po pierwszym meczu są w dobrej sytuacji. Zaliczka jednego gola może okazać się kluczowa w rewanżu z Realem Madryt. Sprawa awansu pozostaje jednak otwarta.

Coraz większy chaos w związku z Lewandowskim. Polak nie przepada za Nagelsmannem

Robert Lewandowski ma być coraz bardziej niezadowolony z postawy władz Bayernu Monachium. Polakowi nie podobają się deklaracje składane przez szefostwo, a także taktyka, którą preferuje Julian Nagelsmann. Polak w końcu odejdzie z klubu?

Atmosfera wokół kapitana „Biało-Czerwonych” jest od kilku tygodni bardzo napięta. Od dłuższego czasu spekuluje się na temat przyszłości Lewandowskiego. Bayern nie kwapi się do przedłużenia jego umowy, a on sam ma być otwarty na transfer do FC Barcelony.

Wiadomo już, że do takiego ruchu nie dojdzie podczas najbliższego okienka. Hasan Salihamidzić uciął spekulacje i stwierdził, że na pewno Bayern nie sprzeda swojego napastnika przed wygaśnięciem obecnej umowy. Jeśli więc Lewandowski chciałby zmienić barwy, to musiałby poczekać do 30 czerwca 2023 roku.

Reakcja

Słowa Bośniaka miały nie spodobać się 33-latkowi. Według „Sport Bild” sprawa wcale nie została jeszcze wyjaśniona. Otoczenie Lewandowskiego bierze pod uwagę zmianę klubu przed zakończeniem kontraktu.

– Jeżeli miałby opuścić Bayern i zrobić kolejny krok w karierze, to teraz nadszedł na to czas. W przyszłym roku będzie mniej atrakcyjny dla wielkich klubów – zaznacza „Sport Bild”.

Co więcej, Lewandowskiemu nie podoba się obecna gra Bayernu. Wszystko przez taktykę, jaką preferuje Julian Nagelsmann. Napastnik uważa, że system, w jakim grają Bawarczycy mocno ogranicza jego możliwości strzeleckie. Mimo niezadowolenia Polak nie przedstawił swoich obiekcji trenerowi, choć sam o to prosił.

„Sport Bild” dodaje, że w najbliższym czasie dojdzie do spotkania władz klubu z Pinim Zahavim. Przedstawiciele Bayernu obawiają się, że podczas rozmów Izraelczyk złoży oficjalną prośbę o transfer swojego klienta, przy okazji rozładowując swój gniew.