Legia Warszawa wkracza na rynek kryptowalut! Bitcoin może zacząć się bać?

Legia Warszawa rozpoczęła współpracę z firmą Chili oraz platformą Socios.com. Wojskowi jako pierwszy klub w Polsce wypuszczą specjalne tokeny dla kibiców.

Legia wśród największych

Altetico Madryt, FC Barcelona, Juventus, Galatasaray – to tylko część klubów, które współpracują z platformą Socios.com i wypuściły na rynek fan tokeny. Do tego zacnego grona dołączyła także Legia Warszawa, która ma zamiar wyemitować własne $LEGi.

Wojskowi informują, że posiadacze warszawskiego fan tokena będą mogli liczyć na różne przywileje, takie jak: głosowania w wielu decyzjach dotyczących życia klubu, nagrody VIP, specjalne zniżki oraz oznakowania dla posiadaczy $LEGa.

– Jesteśmy bardzo dumni, że do grupy naszych partnerów dołącza kolejna globalna marka Socios.com. Zależy nam, żeby rozwijać się w obszarze nowoczesnych rozwiązań i technologii, które pozwalają naszym kibicom aktywnie uczestniczyć w codziennym życiu klubu, a nawet brać udział w niektórych procesach decyzyjnych. Wierzymy, że potencjał jednej z najbardziej popularnych marek sportowych w tej części Europy, jaką jest Legia, umożliwi platformie Socios.com zaangażowanie wielu kibiców nie tylko na terenie Polski, ale także na arenie międzynarodowej – powiedział Paweł Kokosza, dyrektor komercyjny Wojskowych.

Lista Paulo Sousy nabiera kolorytu. W reprezentacji zobaczymy nowych zawodników?

Od samego przejęcia reprezentacji Polski przez Paulo Sousę snujemy domysły, kogo nowy selekcjoner powoła na swoje pierwsze zgrupowanie. Przez media przewija się wiele nazwisk, zarówno tych nowych, ale też jak i tych, które w kadrze grają od dawna. Jedni sądzą, że drugie życie dostanie Milik czy Piątek, inni są żądni nowej krwi.

Do tej pory pewniakiem wydawał się, chociażby Krystian Bielik, który świetnie prezentował się w Championship po kontuzji. Również w przypadku Jacka Góralskiego tendencja była zwyżkowa. Mistrz Kazachstanu z Kairatem Ałmaty zapunktował podczas ostatnich meczów Jerzego Brzęczka zarówno w oczach ekspertów, jak i kibiców. Niestety, w przypadku obu piłkarzy plany popsuła kontuzja. Obaj zerwali więzadła krzyżowe, przez co na pewno nie zobaczymy ich w najbliższym czasie z orzełkiem na piersi.

Kto dostanie szansę?

Do drzwi reprezentacji pukają młode, wygłodniałe wilki. Na pozycji stopera rodzi się nam coraz większa rywalizacja, przez wzgląd na schyłek kariery Kamila Glika. Do tej pory świetnie we Włoszech wyglądał Sebastian Walukiewicz, a w Premier League dobre recenzje zbierał Jan Bednarek. Na tę chwilę to jednak zapewne ta trójka będzie stanowić trzon naszej defensywy. Do tego w odwodzie wciąż pozostają jeszcze Michał Helik, Paweł Bochniewicz, Kamil Piątkowski, a do tego odradzający się Paweł Dawidowicz.

Ten ostatni to w ogóle bardzo ciekawy przypadek. Już za Adama Nawałki o 25-latku mówiło się jak o „polskim Howedesie” do spółki z Jędrzejczykiem. Później jednak Dawidowicz zaginął, a odnalazł się ostatnio w barwach drugoligowego Hellasu Verona.

Po lewej stronie obrony również czeka nas zacięta rywalizacja. Oprócz Macieja Rybusa, który po burzliwej kadencji Brzęczka może odzyska posłuch, do gry zostają Reca, Puchacz i Karbownik. To właśnie ostatnia dwójka jest melodią przyszłości, jednak powoli wchodzącą na najwyższy poziom. Kto wie, czy Sousa nie zdecyduje się na postawienie na któregoś z nich na dłużej.

Problemy środka pola

Wspomniane kontuzje Jacka Góralskiego i Krystiana Bielika poniekąd uleczyły ból głowy nowego selekcjonera. Do tej pory powyższa dwójka była niemal pewniakami na Euro, a teraz wiemy, że nie będziemy mogli z nich skorzystać.

Zatem na kogo może liczyć Sousa? Portugalczyk najpewniej myśli o pięciu nazwiskach: Grzegorzu Krychowiaku, Piotrze Zieliński, Karolu Linettym, Mateuszu Klichu i Jakubie Moderze. Czy to wystarczy do zapełnienia kadry na mistrzostwa? Raczej nie, ale w sumie nie mamy wielu innych kandydatów.

Niektórzy dopatrują się powrotu Bartosza Kapustki. Po nieudanych wojażach młody zawodnik odradza się niejako w Legii, dla której strzelił ostatnio gola. Jakimś pomysłem mogłoby być też powołanie Damiana Szymańskiego czy Szymona Żurkowskiego, jednak dopiero czas pokaże, komu faktycznie zaufa selekcjoner.

Bramkarska elita

O obstawienie naszej bramki na Euro, na eliminacje i w ogóle na najbliższe lata nie musimy się obawiać. Oczywiście naturalnie pierwszym wyborem Paulo Sousy logicznie wydaje się Wojciech Szczęsny. Jeśli jednak to nie on stanie między słupkami, a zastąpi go Łukasz Fabiański, to wciąż będziemy się czuć doskonale.

A co, jeśli ani goalkeeper „Starej Damy”, ani West Hamu nie będzie mógł wystąpić w pierwszym składzie reprezentacji? No to nadal mamy Łukasza Skorupskiego czy Bartłomieja Drągowskiego, którzy w Serie A radzą sobie kapitalnie. Naprawdę, bramkarsko nie musimy się obawiać absolutnie niczego.

Odarci ze skrzydeł

O ile defensywa wygląda imponująco, o tyle boki naszej kadry kuleją. Z naszych skrzydłowych regularnie gra tylko Kamil Jóźwiak. Osobiście już zapomniałem, kiedy jakieś minuty zebrał Kamil Grosicki. Zresztą, przez wszystkie sagi transferowe z nim związane sam nie wiem, czy chciałbym go powołać na miejscu Sousy.

Podobnie wygląda sytuacja Damian Kądziora. Od momentu odejścia z Dinama Zagrzeb jego kariera pikuje. Transfer do Eibar miał się okazać złotym strzałem, no ale nie wyszło. Ratunkiem miało być odejście do Turcji, do Alanyasporu. Ale tam też jest ciężko. 113 minut rozegranych na tamtejszych boiskach raczej nie zrobi na nikim wrażenia.

Za Jerzego Brzęczka w reprezentacji na dłużej zabawił Sebastian Szymański. Wówczas jako piłkarz Legii potrafił ładnie zatańczyć z piłką na skrzydle, posłać dobrą piłkę, nawet strzelić bramkę. Później było nieco gorzej, ale jakiś powód tego był.

21-latek w Dynamie Moskwa regularnie gra jako „dziesiątka” czy „ósemka”. To nie jest już typowy boczny pomocnik, jak mogliśmy myśleć o nim te kilka lat temu. Być może pora jednak zastanowić się nad innym pomysłem na młodego zawodnika. Kto wie, czy nie sprawdziłby się jako alternatywa dla Piotra Zielińskiego?

Jedyny pewniak

O swoje powołanie może być pewny właściwie tylko jeden zawodnik. Robert Lewandowski od dawna ma zapewnione miejsce w kadrze. To kapitan z krwi i kości, serce tej reprezentacji. Zagadką pozostaje jednak, kto ma mu towarzyszyć. Czy Sousa pokusi się o grę jednym napastnikiem? A może zagra dwójką jak dawniej?

W przypadku drugiego pomysłu sprawa się nieco komplikuje. Zarówno Krzysztof Piątek, jak i Arkadiusz Milik zmagają się z własnymi problemami, choć zgoła różnymi. Ten pierwszy po prostu w Herthcie nie strzela bramek. Z kolei były napastnik Napoli od przejścia do Marsylii zagrał dwa mecze i nabawił się kontuzji.

Najpewniejsze wydaje się zatem ustawienie Lewandowskiego samego na szpicy, chociaż jest pewna alternatywa. Do dyspozycji nadal mamy między innymi Karola Świderskiego, który mógłby wykorzystać gorsze chwile wspomnianych wcześniej Piątka i Milika. A kto wie, czy do kadry nie zapuka także Bartosz Białek, regularnie łapiący doświadczenie w Bundeslidze.

Debiut

Przypomnijmy, że Sousa swój debiut będzie mieć już za miesiąc. Reprezentacja Polski wraz z Portugalczykiem uda się do Budapesztu na inaugurację eliminacji mistrzostw świata 2022. Tam podejmiemy reprezentację Węgier.

Następnie po powrocie do Polski „Biało-Czerwoni” zagrają z Andorą (28 marca), a trzy dni później czeka ich wyjazd na Wembley. Będzie to trzeci mecz reprezentacji pod wodzą Paulo Sousy.

Następne spotkania Polaków to już tylko sparing z Islandią 8 czerwca. Później czekają nas na pewno trzy mecze w grupie Euro 2020. Pierwszy z nich odbędzie się ze Słowacją (14 czerwca). Kolejni będą Hiszpanie (19 czerwca) i Szwedzi (23 czerwca).

Zbigniew Przesmycki zabrał głos w sprawie błędów i kar dla arbitrów. „Pomyłki się zdarzają” [WIDEO]

Zbigniew Przesmycki urzęduje jako przewodniczący kolegium sędziów PZPN od 2011 roku. 69-letni były sędzia odpowiedział na pytania dziennikarzy Canal+ w programie Liga+Extra.

Nie będzie kar podczas kadencji Przesmyckiego

Temat sędziów w Polsce wciąż budzi wiele kontrowersji. Eksperci i kibice domagają się, by arbitrzy tłumaczyli się ze swoich decyzji. Bardziej konserwatywni dziennikarze żądają również kar dla sędziów. Przesmycki stanowczo odpowiedział na te sugestie.

– Dopóki będę przewodniczącym, sędziowie nigdy nie będą karani za błędy, które popełniają. Oni wykonują swoją pracę najlepiej, jak potrafią. Pomyłki się zdarzają. Nie chcemy robić tych błędów, ale nie można ich wyeliminować. Nawet VAR, od którego oczekiwaliśmy cudów, nie potrafił ich wyeliminować – cytuje Przesmyckiego portal Sport.pl.

Przewodniczący kolegium sędziów stwierdził, że karą dla sędziów są absencje i brak premii.

Źródło: Canal+, Sport.pl

Niebywała postawa piłkarzy i trenera Zenitu! Uratowali mężczyznę z płonącego budynku

Piłkarze oraz członkowie sztabu Zenita Sankt Petersburg popisali się bohaterską akcją. W poniedziałek uratowali oni człowieka z płonącego budynku.

Do przerażającego zdarzenia doszło w ośrodku treningowym mistrzów Rosji. Portal „rt.com” poinformował w poniedziałek o wybuchu pożaru w jednym z budynków. Ponadto, ogień uwięził w nim jednego z pracowników, a ten stracił przytomność.

Bohaterski czyn

Z akcją ratunkową ruszyła trójka piłkarzy Zenitu oraz członek sztabu szkoleniowego. Mowa o dwójce zawodników: Islamie Żiłowie i Nikicie Simidjankinie, a także o trenerze, Luisie Anuli. Wspomniana trójka zauważyła, że pożar wybuchł w pomieszczeniu gospodarczym. Następnie od razu ruszyli na pomoc uwięzionemu pracownikowi.

Anula pomagał w gaszeniu ognia, a piłkarze wyciągnęli nieprzytomnego mężczyznę. Dzięki błyskawicznej reakcji udało się go w porę uratować, przez co nie odniósł poważnych obrażeń.

Cała trójka została okrzyknięta bohaterami w uznaniu za swój heroiczny czyn. Sam Zenit również postanowił odnotować ten incydent. Klub wydał w tym celu specjalne oświadczenie.

– Na zgrupowaniu doszło do incydentu, o którym nie możemy nie powiedzieć. Żiłow, Simdjankin i Anula wykonali prawdziwie męski czyn. Podczas biegania usłyszeli krzyki, podbiegli i zobaczyli dym. W jednym z pomieszczeń wybuchł pożar. Chłopaki wyciągnęli nieprzytomnego mężczyznę i wezwali karetkę. Jego życiu nie zagraża niebezpieczeństwo. Brawo, chłopaki! – napisali Rosjanie.

Paweł Wszołek wydał oświadczenie. Odniósł się do afery ze swoim udziałem

W poniedziałek media obleciała informacja o awanturze, jaką wszczął Paweł Wszołek w weekend. Zawodnik postanowił wydać specjalne oświadczenie, w którym postanawia wyjaśnić sytuację. Rozwiewa także wszelkie powstałe na jego temat plotki.

W minionej kolejce Ekstraklasy Legia Warszawa pokonała Wisłę Płock aż 5-2. Tym samym mistrz Polski uplasował się na pozycji lidera ligi. W przerwie meczu doszło jednak do zaskakującej sytuacji.

Po 45 minutach Czesław Michniewicz postanowił dokonać korekt składu. W ich wyniku murawę musiał opuścić Paweł Wszołek. Piłkarz wściekł się podobno tak bardzo, że wszczął awanturę i sugerował brak szacunku od klubu w jego stronę. Miał nawet grozić rozwiązaniem kontraktu, o czym informował portal „meczyki.pl”.

Naprostowanie

Na temat byłego reprezentanta Polski powstało mnóstwo plotek. Niektóre serwisy sugerowały nawet, że takim zachowaniem stara się wywalczyć transfer. Wszołek postanowił odnieść się do wszelkich informacji na swój temat w specjalnym oświadczeniu, a także wyjaśnić zaistniałą sytuację.

– Ucinając wszelkie plotki dotyczące mojej osoby: Jestem człowiekiem, który zawsze działa w 200% dla dobra klubu, co mogą potwierdzić wszystkie osoby pracujące ze mną. Ostatnią rzeczą, na jaką pozwalałby mi mój szacunek do mojego zawodu, byłoby wdawanie się w konflikty – napisał na Instagramie.

– Wszelkie sprawy rozstrzygane są w szatni, a w przerwie meczu po zmianie, z trenerem Michniewiczem podaliśmy sobie rękę, a z drugim trenerem odbyłem rozmowę po meczu. Mam nadzieje, że również klub, Legia Warszawa, ustosunkuje się do całej sprawy. Ponadto, mediom, które rozpisują się, że „grożę rozwiązaniem kontraktu”, oświadczam, że nie zgadzam się na wkładanie nieprawdziwych słów w moje usta i wierzę, że będzie to sprostowane – dodał zawodnik.

 

Wyświetl ten post na Instagramie.

 

Post udostępniony przez Paweł Wszołek (@pawelwszolek22)

Brzęczek rozchwytywany! Klub z Ekstraklasy pytał o byłego selekcjonera

Według informacji Adama Godlewskiego Śląsk Wrocław kontaktował się z Jerzym Brzęczkiem. Były selekcjoner reprezentacji Polski nie może narazie rozpocząć nowej pracy.

Czech na wylocie

Przyszłość Vitezlava Lavitzki w Śląsku Wrocław jest bardzo niepewna. Mimo szóstej pozycji w tabeli Ekstraklasy, zarządowi oraz kibicom nie podoba się styl gry preferowany przez Czecha. Wojskowi od kilku tygodni zaciekle poszukują nowego szkoleniowca.

Adam Godlewski za pośrednictwem portalu legalnibukmacherzy.pl poinformował, że Śląsk Wrocław kontaktował się z Jerzym Brzęczkiem. Jakiekolwiek negocjacje szybko się jednak zakończyły, ponieważ byłego selekcjonera do czerwca obowiązuje okres wypowiedzenia w PZPN. Przez ten czas 49-latek nie może objąć żadnego klubu.

Anders Vejrgang wraca na zwycięską ścieżkę! 15-latek ponownie niepokonany

Genialna seria 15-letniego Duńczyka została przerwana tydzień temu. W miniony weekend Duńczyk wrócił na zwycięski szlak, wygrywając wszystkie 30 spotkań w lidze weekendowej. Czas na pobicie własnego rekordu?

Kolejne zwycięstwa Vejrganga

Każda seria się kiedyś kończy i tak też było z Andersem Vejrgangiem, który tydzień temu doznał pierwszej porażki w FUT Champions w FIFA 21. Licznik zwycięstw z rzędu 15-latka zatrzymał się na „zaledwie” 535 wygranych. Więcej o tym pisaliśmy tutaj.

Czas na nowy rekord?

Tydzień później Anders wrócił do rywalizacji i wszyscy byli ciekawi, jak poradzi on sobie po ostatniej porażce. Reprezentant RB Lipsk wrócił na zwycięską ścieżkę i ponownie był niepokonany w trakcie weekendu. Jeszcze 17 weekendów bez porażki i będzie nowy rekord!

Warto zaznaczyć, że tym razem Duńczyk nie transmitował swojej gry na twitchu, tak jak to było we wcześniejszych tygodniach. Czyżby Anders chciał usunąć się nieco w cień? A może po prostu lepiej radzi sobie bez dodatkowej presji w postaci dziesiątek tysięcy widzów, którzy śledzą i komentują jego grę?

Paweł Wszołek groził rozwiązaniem kontraktu. Piłkarz zdenerwował się na Michniewicza

W trakcie meczu Legii Warszawa z Wisłą Płock doszło do nieciekawej sytuacji. Po tym, jak boisko opuścił Paweł Wszołek, piłkarz uniósł się gniewem i rozpoczął awanturę. Padły także słowa o rozwiązaniu kontraktu.

Legia pokonała wysoko, bo aż 5-2 Wisłę Płock. Sobotnie zwycięstwo pozwoliło stołecznej drużynie wrócić na fotel lidera Ekstraklasy po piątkowej porażce Pogoni Szczecin (1-2 z Wisłą Kraków). Nastroje w drużynie Czesława Michniewicza nie są jednak tak dobre, jakie powinny być w obecnej sytuacji.

Awantura

W przerwie meczu zapadła decyzja o zmianach taktycznych. Paweł Wszołek miał opuścić boisko za debiutującego Shabanowa, a w jego miejsce przesunięty został Artur Jędrzejczyk. Korekty podyktowano po dwóch golach, które Legia straciła w końcówce pierwszej połowy.

Informacji o zejściu z boiska dobrze nie zniósł wspomniany Wszołek. Z informacji Tomasza Włodarczyka z portalu „meczyki.pl” piłkarz zaczął się awanturować. W szatni miały nawet paść groźby o rozwiązaniu kontraktu. Zawodnik odebrał zmianę jako brak szacunku do niego.

Kara

Dalsze losy Wszołka przy Łazienkowskiej wydają się dosyć niepewne. W gruncie rzeczy jego umowa wygasa za pół roku, jednak w ostatnim czasie wracał do formy. Pytanie po sobotniej sytuacji klub zdecyduje się na rozmowy z piłkarzem pod kątem przedłużenia współpracy.

„Legia.net” informuje, że póki co nie wiadomo, jaka kara czeka zawodnika. Pewne jest natomiast to, że go nie ominie. Na tę chwilę najprawdopodobniejszą wydaje się jedynie przekazanie określonej sumy na cele charytatywne.

Były piłkarz Chelsea skomentował podejście Hazarda do piłki nożnej. „Nie trenował dobrze, być może brakuje mu ambicji”

Filipe Luis udzielił wywiadu dla Daily Mail. Brazylijski obrońca z polskimi korzeniami ostro ocenił podejście Edena Hazarda do piłki nożnej. Zdaniem 35-latka belgijski piłkarz Realu Madryt nie ma ambicji.

Dwie strony Edena Hazarda

Lewy obrońca dzielił szatnię ze skrzydłowym w londyńskiej Chelsea. 35-latek komplementuje umiejętności Hazarda, jednak ma wątpliwości co do jego trybu życia.

– Najlepszymi piłkarzami, z jakimi grałem, są Neymar i Hazard. Na boisku nie można mu było jednak zabrać piłki. Kiwał trzech, czterech zawodników i sam wygrywał mecze. Ma ogromny talent – cytuje Filipe Luisa portal Meczyki.pl.

– Eden Hazard nie trenował dobrze. Jeszcze pięć minut przed zajęciami grał w szatni w Mario Kart. Być może brakuje mu ambicji, żeby powiedzieć: zostanę najlepszym graczem na świecie. Mógłby nim być – uzupełnił Brazylijczyk.

W Madrycie nie powala

Bilans Edena Hazarda w Realu Madryt to 35 spotkań, 4 bramki i 7 asyst. Umowa 30-letniego skrzydłowego z Królewskimi obowiązuje do 30 czerwca 2024 roku. Portal Transfermarkt wycenia go na 50 mln euro.

Źródło: Meczyki.pl, Daily Mail

Mesut Oezil w ogniu krytyki. 92-krotny reprezentant Niemiec śpiewał turecki hymn [WIDEO]

Niemałą burzę wywołał w niedzielny wieczór Mesut Oezil. Piłkarz, który zagrał w reprezentacji Niemiec blisko 100 spotkań, przed wczorajszym meczem zaśpiewał turecki hymn.

Mesut Oezil urodziły się 15 października 1988 roku w Gelsenkirchen i jest potomkiem tureckich emigrantów . Mimo że urodził się on w Niemczech, to nie czuł on szczególnej więzi z tym krajem. Były piłkarz m.in. Realu Madryt nie śpiewał hymnu reprezentacji Niemiec, lecz milczał, co wielokrotnie było tematem dyskusji w mediach. Wówczas tłumaczył się tym, że modli się w duchu, co miało mieć lepszy wpływ na jego grę.

32-latek przez wiele lat był kluczową postacią reprezentacji Niemiec, w której zagrał w sumie w 92 meczach. Po raz ostatni w drużynie narodowej zagrał na Mundialu w Rosji w 2018 roku, gdzie zespół Joachima Loewa nie wyszedł z grupy.

W ostatnich kilkunastu miesiącach 32-latek mocno spuścił z tonu. W styczniu tego roku piłkarz zamienił Arsenal na Fenerbahce, w którym zagrał już czterokrotnie. Jego ostatni występ odbił się szerokim echem za sprawą sytuacji przed samym rozpoczęciem meczu Fenerbahce-Goztepe. 92-krotny reprezentant Niemiec zaśpiewał turecki hymn, co nie umknęło uwadze mediów.

Rezerwowy bramkarz Manchesteru United jako asystent sędziego. Oto Lee Grant

Wielkie kluby mają zazwyczaj bardzo szeroką kadrę rezerwową. Piłkarze, którzy wchodzą w jej skład zazwyczaj dostają bardzo niewiele szans gry. Nie inaczej jest w przypadku Lee Granta, 38-letniego bramkarza Manchesteru United.

W niedzielę „Czerwone Diabły” pokonały Newcastle 3-1 na Old Trafford. Do ciekawej sytuacji doszło w 88. minucie spotkania, kiedy Ole Gunnar Solskjaer zdecydował się na zmiany.

Nowa rola

Wspomniany wcześniej Lee Grant postanowił, że nie będzie się nudzić gdzieś na trybunach. 38-latek pojawił się przy murawie i wcielił się… w asystenta sędziego. Doświadczony bramkarz stanął więc z tablicą do zmian w ręku i sygnalizował rotacje w składzie Manchesteru United. Kibice „Czerwonych Diabłów” natychmiast podwycili zabawne zachowanie rezerwowego piłkarza.

Co ciekawe, Grant przytrzymywał tablicę podczas zmiany 17-letniego Shola Shoretire’a. Młody piłkarz podczas starcia ze „Srokami” zanotował swój debiut w barwach Manchesteru United.

Lewandowski czy Immobile? Miroslav Klose wskazał, kto jest lepszy

Niebawem Bayern i Lazio spotkają się w 1/8 finału Ligi Mistrzów. Przed spotkaniem poproszono byłego piłkarza obu klubów, Miroslawa Klose o porównanie snajperów obu zespołów. Zdaniem Niemca z pojedynku Lewandowski – Immobile zwycięską ręką wychodzi Polak.

Klose ma w swoim CV zarówno grę dla Bayernu, jak i Lazio. Dla Bawarczyków występował w latach 2007-2011. Późniejsze pięć sezonów spędził już w Rzymie. Aktualnie pełni rolę asystenta w sztabie Hansiego Flicka.

Lewandowski czy Immobile?

Byłego napastnika obydwu zespołów poproszono o porównanie ich największych ofensywnych atutów. Chodziło oczywiście o dwa nazwiska – Roberta Lewandowskiego i Ciro Immobile. Obu panów często zestawia się ze sobą w różnych analizach i rozważa, który z nich rzeczywiście jest lepszy.

W bieżących rozgrywkach werdykt wydaje się nadwyraz prosty. Polak na koncie ma już 31 bramek. Z kolei snajper Lazio zdobył ich 19. Klose nie ma wątpliwości, kto z tej dwójki jest lepszy.

– Widzę Lewandowskiego codziennie na treningach, więc mogę go dokładniej ocenić. Uważam, że jest lepszy. To piłkarz kompletny, który jest wzorem do naśladowania dla innych napastników – przyznał Niemiec.

Legenda naszych zachodnich sąsiadów nie dyskredytuje jednak Immobile. Jego zdaniem Włoch to znakomity piłkarz i świetny napastnik. Bardzo ceni sobie rolę Włocha, którą odgrywa w Lazio.

– Immobile też jest świetny, zarówno z piłką, jak i bez niej. Potrzebuje niewielu okazji, aby strzelić gola. To pokazuje jego jakość – zaznaczył.

Bayern Monachium do spotkania z włoskimi rywalami podejdzie w kiepskim nastroju. W ostatnim ligowym meczu przegrali 1-2 z Eintrachtem Frankfurt. Podopieczni Hansiego Flicka zmagają się z pewnym kryzysem. Wcześniej również doznali potknięcia. Dwie kolejki temu tylko zremisowali z Arminią Bielefeld, beniaminkiem Bundesligi.

FC Barcelona powinna zapisać sobie te rady. Niko Kovac zdradził, jak zatrzymał Mbappe

AS Monaco pokonało na wyjeździe PSG 2-0. Z meczu kompletnie wyłączony został Kylian Mbappe, którego obrońcy klubu z księstwa znakomicie pokryli. Po spotkaniu Niko Kovac wyjawił, jakie wskazówki w celu zatrzymania 22-latka przekazał swoim piłkarzom.

Mbappe w spotkaniu z FC Barceloną w Lidze Mistrzów (4-1) popisał się hat-trickiem i zanotował błyskotliwy występ. Od zawodnika oczekiwano potwierdzenia formy w spotkaniach ligowych, jednak w starciu z Monaco zawiódł. Klub z księstwa wygrał nieoczekiwanie z PSG 2-0. Było to dla nich drugie pokonanie wyżej notowanego rywala. Wcześniej odnieśli nad paryżanami zwycięstwo 3-2.

Jak zatrzymać Mbappe?

Po meczu Niko Kovac odpowiedział na kilka pytań dziennikarzy. Trener 4. drużyny Ligue 1 przyznał, że cieszy go zwycięstwo, a jego piłkarze w pełni na nie zasłużyli. Wygraną zawdzięcza przede wszystkim dobrej grze defensywnej.

– Jestem bardzo zadowolony z występu mojej drużyny. PSG to świetny zespół, ale my ciężko pracowaliśmy przez cały mecz i zasłużyliśmy na zwycięstwo – stwierdził Chorwat.

– W obronie pokazaliśmy inną twarz. PSG nie miało wielu okazji do strzelenia gola. To był cudowny wieczór. Potrzebowaliśmy go – dodał.

Jak zatrzymać Mbappe?

Kilka dni temu młody Francuz zanotował kapitalny mecz na Camp Nou. Kluczem do pokonania PSG na Parc Des Princes było zatem przygotowanie się do odparcia ataków Mbappe. Podopiecznym Kovaca udało się wykonać to zadanie, o czym także opowiedział szkoleniowiec.

– Musieliśmy unieszkodliwić Mbappe, bo to świetny piłkarz. Konieczne było odcięcie go od podań. Kryło go trzech, czasami czterech piłkarzy – zdradził były trener Bayernu Monachium.

Rady od Chorwata przydadzą się Ronaldowi Koemanowi. FC Barcelona przygotowuje się do rewanżu z PSG. Do drugiego starcia między obiema ekipami dojdzie już 10 marca. Katalończycy przyjadą do Francji z czterema bramkami do odrobienia.

Co dalej z Kamilem Grosickim? „Nie ma tematu Grosika w Legii”

Wszystko wskazuje na to, że Kamil Grosicki do końca tego sezonu pozostanie piłkarzem WBA. Temat reprezentanta Polski w Legii był, jednak szybko upadł po tym, jak piłkarz zaprezentował swoje oczekiwania finansowe.

Grosicki zmieni klub?

Kamil Grosicki nie jest piłkarzem pierwszego wyboru West Bromwich Albion. W obecnym sezonie Premier League na 25 możliwych do rozegrania spotkań Polak pojawił się na boisku zaledwie trzy razy. W kontekście zbliżającego się EURO 2020(1) dla piłkarzy najważniejsza jest regularna gra.

Nici z powrotu do Ekstraklasy

W ostatnich tygodniach wiele mówiło się o możliwym transferze Kamil Grosickiego czy to do Legii, czy to do Pogoni Szczecin. Koniec końców Portowcy postawili na Rafała Kurzawę, z kolei Legia nie była w stanie przystać na warunki finansowe postawione przez piłkarza i jego agenta. Taką informację anonimowo podał jeden z pracowników warszawskiego klubu w rozmowie z WP Sportowe Fakty.

ZOBACZ: Prezes Pogoni Szczecin zabrał głos w sprawie transferu Kamila Grosickiego. „To była krótka rozmowa”

– Nie ma tematu Grosika w Legii. Był przez chwilę, ale piłkarz postawił takie warunki, że szybko upadł. Zdecydowaliśmy się na piłkarzy, którzy mają możliwość mocno się u nas rozwinąć i jeszcze zyskać na wartości. Stąd sprowadzenie Jasura Jakszibojewa, Nazarija Rusyna  i Ernesta Muciego – wyjawił na łamach portalu WP Sportowe Fakty jeden z pracowników Legii.

Filipe Luis w dobitnych słowach wypowiedział się o Jose Mourinho. „Czułem się zdradzony, nie chciałem dla niego pracować”

Już we wtorek dojdzie do starcia Atletico Madryt z Chelsea w ramach 1/8 finału Ligi Mistrzów. Zawodnikiem, który grał w obu klubach jest Filipe Luis. Obrońca z polskimi korzaniami wypowiedział się na temat trenerów, z którymi współpracował w wymienionych drużynach.

Opinia na temat trenerów

Brazylijczyk pod skrzydłami Simeone stał się jednym z najlepszych lewych obrońców na świecie. Później sprowadzono go do Chelsea, gdzie szkolił go Jose Mourinho. Jak opowiada Filipe Luis zastanawiał się czemu Portugalczyk go w ogóle kupił.

– Kiedy siedziałem na ławce w pierwszym meczu sezonu, to poszedłem do Mourinho i zapytałem się, po co mnie kupił. Odpowiedział wtedy, że nie czuje się ze mną na boisku tak bezpiecznie jak z Azpilicuetą – cytuje Brazylijczyka portal Meczyki.pl.

Odsunięty na finał

Filipe Luis miał dość, gdy Mourinho nie uwzględnił go w pierwszym składzie na finał Pucharu Ligi. Wcześniej w tych rozgrywkach rozegrał wszystkie mecze.

– Czułem się zdradzony. Nie chciałem pracować z Mourinho.

Simeone wydobył cały potencjał

– Wyciągnął ze mnie to, co najlepsze. Znał każdy centymetr mojego mózgu. Nie jest łatwo grać dla Simeone. On nie ma serca. Nigdy się nad nikim nie rozczula. Podejmuje taką decyzję, jak musi, żeby wygrać mecz – zakończył Filipe Luis Kasmirski.

Źródło: Daily Mail, Meczyki.pl