Zbigniew Boniek o dopuszczeniu rosyjskich młodzieżówek do gry: „Byłem oczywiście przeciwny”

UEFA przywróciła do gry na arenie międzynarodowej rosyjskie drużyny młodzieżowe. Z decyzją europejskiej federacji nie zgadza się Zbigniew Boniek, który jest członkiem Komitetu Wykonawczego UEFA.

Po ataku Rosji na Ukrainę wszystkie drużyny klubowe oraz narodowe Rosji zostały wykluczone z rozgrywek międzynarodowych. W ostatnich dniach UEFA podjęła jednak niezwykle kontrowersyjną decyzję. Pomimo trwania wojny za naszą wschodnią granicą UEFA zdecydowała się przywrócić rosyjskie drużyny młodzieżowe do rozgrywek międzynarodowych. Decyzja obejmuje zawodników i zawodniczki do 17. roku życia. Europejska federacja swoją decyzję tłumaczyła tym, że dzieci nie powinny być karane za czyny, za które odpowiedzialność ponoszą dorośli. Więcej o decyzji UEFA pisaliśmy TUTAJ.

Do decyzji podjętej przez UEFA ustosunkował się Zbigniew Boniek. Były prezes PZPN zasiada obecnie w Komitecie Wykonawczym UEFA. To właśnie Komitet Wykonawczy podjął decyzję o przywrócenie rosyjskich młodzieżówek do rozgrywek. Jak przyznał Zbigniew Boniek w rozmowie z „Przeglądem Sportowym”, był on przeciwny takiemu rozwiązaniu, jednak decyzja została podjęta w wyniku głosowania.

– O tym, że pojawił się taki temat, dowiedziałem się w trakcie obrad Komitetu Wykonawczego. Jasno wyraziłem swoje zdanie w tej sprawie, każdy mógł poznać moją opinię, z którą się nie kryję. Gdy temat został poddany pod głosowanie, byłem oczywiście przeciwny. Jednak byłem w mniejszości – poinformował Zbigniew Boniek.

– Komunikat jasno wyjaśnia kwestie startu rosyjskich drużyn. Chodzi tylko o drużyny do lat 17. Dla mnie ta decyzja jest błędna, ale większość członków Komitetu Wykonawczego była za jej przyjęciem – uzupełnił były prezes PZPN.

Swoje stanowisko w tej sprawie już wcześniej przedstawił obecny prezes PZPN, Cezary Kulesza. Za pomocą Twittera Kulesza przekazał, że jeśli rosyjskie drużyny rzeczywiście zostaną dopuszczone do rozgrywek, to polskie reprezentacje nie będą z nimi rywalizowały.


źródło: Przegląd Sportowy

Michał Budzich