Piłka w Anglii powoli budzi się do życia po wielotygodniowej przerwie. Tak długa pauza nie przeszkodziła piłkarzom Arsenalu w utrzymaniu kiepskiej formy z tego sezonu. Wczoraj przegrali z drugoligowcem!
Piłkarze Arsenalu rozegrali wczoraj drugi mecz sparingowy po przerwie związanej z koronawirusem. O ile wynik pierwszego spotkania z Charlton (6-0) napawał optymizmem, o tyle wczorajsza porażka z Brentford nie zwiastuje nic dobrego.
Ten sezon z pewnością nie idzie po myśli klubu z Londynu. „Kanonierzy” przed przerwaniem rozgrywek znajdowali się na 9. pozycji w tabeli Premier League. Jeszcze kilka lat temu wszyscy żartowaliśmy, że Arsenal jest wiecznie czwarty. Dziś kibice o wspomnianym czwartym miejscu mogą zaledwie pomarzyć.
Wczorajszy mecz odbył się za zamkniętymi drzwiami na Emirates Stadium. Kanonierzy dwukrotnie wychodzili na prowadzenie, najpierw za sprawą bramki Willocka, a następnie na 2-1 bramkę strzelił Lacazette. Końcówka spotkania jednak należała do przyjezdnych. W 80. minucie wyrównał Dervisoglu, a w 89. minucie gry zwycięską bramkę zdobył Shandon Baptiste.
A poniżej pierwsza bramka dla Brentford 🙂
https://twitter.com/StanleyHouseLFC/status/1270797076495044614
Jako ciekawostkę powiemy, że pierwsze 45 minut w barwach Brentford rozegrał Joel Valencia. Tak, ten Valencia, który przyleciał do Anglii z Polski i ten, który przez pierwsze miesiące w Anglii walczył o znalezienie się na ławce rezerwowych. W tym sezonie Championship zaledwie raz wyszedł w pierwszym składzie. EKSTRAKLASA GUROM!
Wynik nie napawa optymizmem tym bardziej, gdy spojrzymy, z kim Arsenal zmierzy się na początek po restarcie Premier League. Już 17 czerwca ich rywalem będzie Manchester City, a więc rywal z najwyższej półki. Ojj będzie się działo!