NEWSY I WIDEO

Włoskie media chwalą Drągowskiego! „Był naprawdę świetny”

W sobotę Fiorentina przegrała na San Siro z Interem Mediolan 3:4. Mimo porażki włoskie media chwalą Drągowskiego za wczorajszy występ.

W pierwszej połowie Bartłomiej Drągowski nie miał za dużo do roboty. Dopiero w drugiej połowie piłkarze Interu zaczęli strzelać. Podopieczni Conte zdobyli 3 bramki, z czego dwie wpadły w samej końcówce. Przez całe spotkanie Polak skapitulował 4 razy, po uderzeniach Lautaro Martineza, Romelu Lukaku, Danilo D’Ambrosio oraz kolegi z drużyny, Federico Ceccheriniego. Przy tych sytuacjach Drągowski nie miał zbyt wiele do powiedzenia.

Mogłoby się wydawać, że Drągowski zaliczył wręcz beznadziejny występ, natomiast Antonio Conte pochwalił Polaka na pomeczowej konferencji.

Te trzy punkty są ważne, ale należy dokonać dokładnej oceny. Dobrze, że strzeliliśmy cztery gole, choć mogliśmy więcej. Dragowski był naprawdę bardzo dobry – przyznał włoski trener

Włoskie media również doceniły Drągowskiego. Portal Tuttomercatoweb ocenił występ Polaka na 6 w dziesięciostopniowej skali. W uzasadnieniu możemy przeczytać, że golkiper nie ponosi odpowiedzialności za stracone bramki.

Serwis Goal.com przyznał Polakowi ocenę 6.5 oraz uważa, że Drągowski przy jednej z interwencji dokonał cudu, gdy zatrzymał Romelu Lukaku.

Portal Calciomercato.com jeszcze bardziej docenił występ Polaka i ocenił go na 7.

Kłopoty Pogoni Szczecin! Ponad 20 piłkarzy chorych na koronawirusa

Niepokojące wieści dochodzą do nas ze Szczecina. Władze Pogoni przekazały, że u 30 pracowników klubów testy na koronawirusa wykazały wynik pozytywny. Wśród nich jest 21 piłkarzy.

Jeszcze kilka dni temu trwał spór na linii Pogoń-Lech o przełożenie meczu w Ekstraklasie. Wówczas Portowcy byli przeciwni przełożeniu meczu, jednak oficjalną decyzję podjął zarząd Ekstraklasy, którą klub ze Szczecina musiał zaakceptować. Teraz Szczecinianie powinni być zadowoleni, że do meczu dziś nie dojdzie, dzięki czemu mają więcej czasu na wyzdrowienie i opanowanie sytuacji.

Nie odbędzie się również mecz następnej kolejki pomiędzy Pogonią a Jagiellonią. Ze względu na zachorowania w drużynie Portowców, Ekstraklasa S.A. przełożyła to spotkanie. Póki co, nieznany jest nowy termin spotkania.

Sobotnia tura badań przyniosła kolejne wyniki dodatnie. Osoby te również zostały skierowane do odbywania kwarantanny domowej. Wyniki dodatnie dało łącznie 30 próbek. Wśród chorych jest 21 zawodników, 2 trenerów, 4 przedstawicieli sztabu oraz 3 pracowników administracyjnych. – czytamy na oficjalnej stronie Pogoni Szczecin

Nie ma co ukrywać, nie jest to często spotykana sytuacja. Tym bardziej, jeśli spojrzymy na fakt, że między ostatnim a następnym meczem Pogoń czeka równo miesiąc przerwy. Ostatni mecz rozegrali 19 września ze Śląskiem, a kolejny zagrają 19 października z Lechią. O ile wszyscy do tego czasu wyzdrowieją…

 

Czarne chmury nad książką Brzęczka? Niektóre fragmenty są za mocne…

Książka „W grze” Małgorzaty Domagalik, której bohaterem jest Jerzy Brzęczek, będzie miała premierę w środę. Kilku dziennikarzy już otrzymało swój egzemplarz, aby wystawić recenzję. Wygląda na to, że książka stanie się nie tylko bestsellerem, ale także obiektem szyderstw.

Jerzy Brzęczek to selekcjoner, który wszędzie widzi plusy. Taka sytuacja miała miejsce, gdy po przegranym meczu przeciwko Holandii, szkoleniowiec stwierdził, że jego kadra dobrze się spisała. Tak samo myślą Zbigniew Boniek oraz Arkadiusz Onyszko, którzy bronią Brzęczka w każdy możliwy sposób.

Książka Małgorzaty Domagalik, która ukaże się 30 września, mogła poprawi wizerunek Jerzego Brzęczka, a tymczasem wygląda na to, że da hejterom większe pole do popisu.

Okazuje się, że „W grze” nie jest twórczością niezależną. Książka powstała we współpracy z Brzęczkiem, a cały czas na wszystko oko miał PZPN!

To nie jest tak, że niezależna autorka stworzyła portret selekcjonera. PZPN na pewno miał jakieś mechanizmy, aby to zablokować – stwierdził Mateusz Rokuszewski

Ktoś Brzęczkowi robi krzywdę. Doradza mu w zły sposób i źle kieruje jego wizerunkiem medialnym. Dziwi mnie, że od pewnego czasu nie ma z nim wywiadów. Po tej książce powinien z kimś porozmawiać, żeby się wytłumaczyć z tego i niektórych decyzji – przyznał Maciej Wąsowski

Według informacji zawartych w książce media uwzięły się na Jerzego Brzęczka, ponieważ szkoleniowiec pochodzi… ze wsi.

Na wyciągnięcie własnych wniosków musimy poczekać do premiery, a teraz możemy posiłkować się jedynie zdaniem dziennikarzy. Zobaczymy, jak bardzo autorytet Jerzego Brzęczka ulegnie zmianie po tym, jak ludzie zagłębią się w jego lekturę.

 

Szykuje się kolejna akcja transferowa Grosickiego pod koniec okienka? „Ma świetną ofertę z Championship”

Według doniesień portalu meczyki.pl, niektóre kluby chcą wykorzystać brak regularnej gry Kamila Grosickiego w WBA. Źródło twierdzi, że polski skrzydłowy ma jedną bardzo dobrą ofertę z zaplecza Premier League.

Kamil Grosicki po raz drugi spełnił swoje marzenie o grze w drużynie z Premier League. Sam pobyt w klubie jednak nie wystarczy, bowiem skrzydłowy nie może liczyć w West Bromwich Albion na regularne występy. Slaven Bilić, szkoleniowiec WBA widzi Polaka w roli zmiennika, co doszczętnie chcą wykorzystać inne zespoły.

Mówi się bowiem o tym, że Grosickim interesują się kluby z Turcji oraz ma „bardzo dobrą ofertę z Championship”. Według źródeł portalu meczyki.pl, w swoich szeregach polskiego skrzydłowego widziałyby u siebie władze Nottingham Forrest.

Trudne chwile Bayernu Monachium! „Sytuacja jest wręcz ekstremalna”

Bayern Monachium w czwartek pokonał Sevillę 2:1 w ramach Superpucharu Europy. Bawarczycy już w niedzielę rozegrają kolejne spotkanie, tym razem przeciwko Hoffenheim. Piłkarze zapowiadają, że ten sezon może być najtrudniejszy w ich karierze.

W czwartkowy wieczór Bayern Monachium wygrał z Sevillą i zgarnął już czwarte trofeum w tym roku. Bawarczycy nie byli jednak chętni do świętowania i wcale nie chodziło o prestiż Superpucharu. Piłkarze byli po prostu zmęczeni. Niemiecki dziennik Bild informuje, że zaraz po meczu zawodnicy Bayernu wrócili do hotelu i udali się do łóżek.

Nawet nie świętowaliśmy wygranej. Byliśmy zbyt zmęczeni po 120 minutach grania. Już w sobotę ruszamy na mecz z Hoffenheim. Nie mieliśmy nawet wolnego dnia. Najchętniej spędziłbym teraz pięć dni w kąpielach z lodu – powiedział Robert Lewandowski w rozmowie z Bildem

Sezon ledwo co się zaczął, a piłkarze już narzekają na napięty terminarz. Nie ma się co dziwić. Piłkarze Bayernu Monachium rozegrają w tym tygodniu aż 3 spotkania: 2 ligowe przeciwko Hoffenheim i Hertcie oraz Superpuchar Niemiec przeciwko Borussii Dortmund. Na dodatek za chwilę rozpoczyna się zgrupowanie reprezentacji, podczas którego nasza reprezentacja rozegra 3 mecze.

Sytuacja, pod względem liczby spotkań, jest wręcz ekstremalna – stwierdził Hansi Flick

 

Warta Poznań strzela bramkę w Ekstraklasie po 25. latach przerwy! [WIDEO]

Warta Poznań prowadzi z Wisłą Płock. Bramkę dla Zielonych zdobył Aleks Ławniczak. Wcześniej w Ekstraklasie strzelali w 1995 roku!

Warta Poznań zdobyła bramkę w 29. minucie spotkania 5. kolejki PKO Ekstraklasy. Piłka po rzucie rożnym wykonanym przez Łukasza Trałkę wylądowała na głowie Aleksa Ławniczaka, który pewnie skierował ją do bramki.

To pierwszy gol Warciarzy w tym sezonie Ekstraklasy. Mało tego, to trafienie jest pierwszym od 25. lat na najwyższym poziomie rozgrywek w Polsce. W 1995 roku strzelili gola w Ekstraklasie po raz ostatni.

Wówczas Warta Poznań grała u siebie z Zagłębiem Lubin. Zieloni przegrali to spotkanie 1:3. Autorem poprzedniego gola Warciarzy w Ekstraklasie był Krzysztof Klempka.

Zobacz bramkę Warty Poznań:

Bramka Aleksa Ławniczaka zapisała się w historii Ekstraklasy. Internauci podali kolejne ciekawostki związane z tym faktem. Okazuje się, że Zieloni są 41. drużyną, która trafiła do bramki przeciwnika w Ekstraklasie w XXI wieku. Ponadto, Warta Poznań na tego gola czekała 9235 dni. Ta liczba robi spore wrażenie.

Defensorzy Zielonych dali popis w meczu przeciwko Wiśle Płock. Obrońcy Warty oprócz strzelania bramek kolejny raz utrzymali czyste konto po 45. minutach meczu.

W momencie publikacji tego artykułu Zieloni prowadzą 2:0. Drugą bramkę dla beniaminka zdobył Bartosz Kieliba, kapitan zespołu.

Lucky Loser Serie A w Totolotku!

Druga kolejka Serie A zapowiada się świetnie! Zaczynamy w sobotę o 15:00 pojedynkiem Torino z rewelacją poprzedniej edycji Ligi Mistrzów – Atalantą. Również w sobotę obejrzymy pojedynek Sampdorii (Bereszyński) z Benevento (Glik). W ten weekend czekają nas także wielkie hity: Inter – Fiorentina czy Roma – Juventus. Graj te i inne mecze Serie A w promocji Lucky Loser w Totolotku i zabezpiecz swoją stawkę!

Już teraz obstaw mecze w promocji Lucky Loser (szczegóły promocji TUTAJ) za min. 25 PLN i nie martw się o wynik – jeśli przegrasz, otrzymasz bonus 25 PLN!

Nie masz konta w Totolotku? Zarejestruj się klikając TUTAJ i odbierz 500 zł bonusu od depozytu!

Zasady:

– Promocja obowiązuje wyłącznie w dniach 26-28.09 (SB-PN)
– Postaw min. 25 PLN, w przypadku przegranej otrzymasz bonus 25 PLN
– Na kuponie wyłącznie włoska SERIE A
– Bonus ważny 14 dni
– Obrót 1 raz po kursie min. 2.00
– Bonus ważny na dowolny sport
– Bonus nie może być wykorzystany na zakłady systemowe
– Użytkownik może skorzystać jeden raz w każdym kanale (Internet/Punkt naziemny)
– Promocja dla nowych i obecnych graczy

Nie masz konta w Totolotku? Zarejestruj się klikając TUTAJ i odbierz 500 zł bonusu od depozytu!

Kolejne doniesienia ws. testu Suareza. Miał opisać swoją karierę i… arbuza

Luis Suarez usilnie próbował zdobyć włoski paszport po tym jak wyganiano go z FC Barcelony. Urugwajczyk, aby otrzymać obywatelstwo Italii potrzebował zdać test językowy. Portal libertoquotidiano.it wyznał jak banalne pytania otrzymał napastnik.

Małżonką Luisa Suareza jest Włoszka, przez co do uzyskania obywatelstwa Urugwajczyk potrzebował zdania testu ze znajomości języka włoskiego. Dlaczego musiał to zrobić? Ponieważ starający się o Urugwajczyka Juventus w obecnym okresie transferowym zakontraktował już dwóch graczy spoza Unii Europejskiej i tym samym osiągnął limit.

Okazało się, że jak na egzamin językowy na poziomie B1 pytania były bardzo proste. Suareza zapytano m.in. o imię, opis arbuza oraz o zawód, który uprawia. Całą sprawę na uniwersytecie w Perugii podobno załatwił w godzinę. Ponadto, wiele wskazuje na to, że napastnik miał wiele czasu na przygotowanie swoich odpowiedzi, ponieważ miał wcześniej wgląd do pytań.

Estonia pobiła rekord świata! Wszystko dzięki jednemu z przepisów

Podczas jednego z weekendowych meczów ligi estońskiej doszło do dość zaskakującej sytuacji. Lauri Suup z Levadii Tallinn opuścił boisko już w… 13. sekundzie.

20 września Levadia Tallinn pokonał na swoim terenie Nomme Kalju 2:1. W tym meczu w barwach drużyny zadebiutował młodziutki Lauri Suup. 16-latek zaliczył bezbłędny debiut, a to wszystko dlatego, że biegał po boisku przez 13 sekund. Suup zachował się bardzo profesjonalnie, ponieważ schodząc z boiska podszedł do trenera i kolegów na ławce rezerwowych, aby przybić z nimi piątki. Równie dobrze mógł uciec do szatni.

Prawie 1/3 składu Levadii nie mogła wziąć udziału w meczu, ponieważ przebywała w izolacji. Trener drużyny z Tallina nie miał jednak problemu ze skompletowaniem składu. Wedle regulaminu ligi estońskiej w pierwszej jedenastce musi znaleźć się co najmniej dwóch wychowanków. Dlatego właśnie Vladimir Vassiljev musiał umieścić w wyjściowym składzie Lauriego Suupa.

Pisaliśmy już kiedyś o podobnych sytuacjach, które dość często mają miejsce w lidze rumuńskiej. Tam trenerzy mają jeszcze większy „problem„, ponieważ w wyjściowej jedenastce musi znaleźć się dwóch zawodników poniżej 21. roku życia.

 

 

Czy Wilczek zagrał piłkę ręką? „Drugiej bramki nie powinno być”

Za nami mecz Piasta Gliwice z FC Kopenhagą. Kontrowersje wzbudziła druga bramka dla Duńczyków, przy której asystował Kamil Wilczek, który jednak pomógł sobie ręką.

Dziś swoją przygodę w walce o europejskie puchary kończy Piast Gliwice. Po dwóch zwycięstwach z Dynamem Mińsk i TSV Hartberg przyszła porażka z faworyzowanym FC Kopenhaga. Duńczycy nie pozostawili złudzeń, kto zasłużył na awans do kolejnej rundy, pokonując Polaków 3:0.

Dużą rolę w zwycięstwie Duńczyków odegrał Kamil Wilczek. Polski napastnik zdobył bramkę, a także zaliczył asystę przy drugiej bramce dla Kopenhagi. Właśnie ta druga akcja wzbudziła wiele emocji wśród kibiców, ponieważ Polak pomógł sobie zagraniem ręką.

Cała akcja poniżej:

W pomeczowym wywiadzie Kamil Wilczek przyznał, że pomógł sobie w tej akcji ręką.

Była ręka, nie było to zamierzone zagranie, natomiast ręka była. W momencie, gdy biegłem, piłka odbiła się od ręki i druga bramka nie powinna zostać uznana.

Gra Wilczka w dzisiejszy meczu zdecydowanie nie spodobała się polskim kibicom.


TROLLNEWSY I MEMY