NEWSY I WIDEO

Dziennikarz zaatakował Jurgena Kloppa. „Myślę, że jesteś winny przeprosiny” [WIDEO]

Jeden z dziennikarzy przycisnął Jurgena Kloppa na konferencji prasowej po meczu z Porto. Żurnalista oczekiwał, że niemiecki szkoleniowiec sprostuje swoje słowa na temat Pucharu Narodów Afryki i przeprosi cały kontynent.

Atak dziennikarza na Jurgena Kloppa

– Ostatnio nazwałeś Puchar Narodów Afryki „małym turniejem”. Uważam, że to obraźliwe dla piłkarzy, kibiców i całego kontynentu. Myślę, że jesteś winny przeprosiny Afryce – powiedział Ojora Babatunde na konferencji po meczu Liverpool – Porto.

Odpowiedź trenera

Jurgen Klopp był zaskoczony stwierdzeniem dziennikarza. Niemiec kompletnie nie miał na myśli tego, co zrozumiał Babatunde. Były trener Borussii Dortmund bronił się, że nazwanie Pucharu Narodów Afryki „małym turniejem” było ironią.

– Nawet nie pomyślałem o tym, żeby nazwać PNA małym czy umniejszać całej Afryce. Chodziło mi o to, że do marca nie ma żadnych przerw na mecze reprezentacji. Dodałem: „A nie, jest jeszcze mały turniej w styczniu”. To była ironia. To wielki turniej. Stracimy na niego naszych najlepszych piłkarzy – odpowiedział Jurgen Klopp.

Ojora Babatunde nie przyjął argumentacji niemieckiego trenera. Szkoleniowiec Liverpoolu postanowił powtórzyć jeszcze raz.

– Nie jestem native speakerem. Jeśli chcesz mnie źle rozumieć, możesz to robić przez cały czas. Nie takie były moje intencje. Robisz z tego większą sprawę niż jest w rzeczywistości – podsumował Jurgen Klopp.

Czołowi zawodnicy mogą wyjechać nawet na miesiąc

Mohamed Salah, Sadio Mane i Naby Keita najprawdopodobniej zostaną powołani na Puchar Narodów Afryki. To oznacza, że Liverpool może ich stracić nawet na miesiąc. Turniej będzie trwał od 9 stycznia do 6 lutego. Gospodarzem przyszłorocznego PNA będzie Kamerun.

Źródło: Meczyki.pl, Daily Mail

Szeliga o szczegółach sprzedania meczu Wisła – Legia z 1993 roku. „Przez lata naciskali, żebym się zamknął”

Grzegorz Szeliga udzielił wywiadu Przeglądowi Sportowemu. Były piłkarz niedawno przyznał się do korupcji. W rozmowie ze wspomnianym źródłem zdradził więcej szczegółów na temat sprzedania meczu Wisła – Legia z 1993 roku.

Grzegorz Szeliga niedawno w mediach społecznościowych opublikował wpis, w którym przyznał się do korupcji w meczu Wisły z Legią (0:6) z 1993 roku. Więcej na ten temat TUTAJ.

Prosili go o milczenie

Były piłkarz w rozmowie z Przeglądem Sportowym opowiedział, że działacze warszawskiego klubu włożyli mu pieniądze do kieszeni, powiedzieli, że ma się podłożyć, a potem przez lata naciskali, aby nic na ten temat nie mówił.

– Znałem wtedy wszystkich piłkarzy Legii, były z ich strony podchody, ale propozycja wyszła od działaczy warszawskiego klubu. Podeszli do mnie pod stadionem, włożyli mi pieniądze do kieszeni w spodniach i powiedzieli, że mam się podłożyć. Potem, przez całe lata były naciski ze strony działaczy Legii, żebym się zamknął. Z tego powodu siedziałem cicho tyle lat. Mieszkam zresztą w Warszawie, stadion Legii widzę przez okno – powiedział Grzegorz Szeliga w wywiadzie dla Przeglądu Sportowego.

– Po meczu wziąłem taksówkę do Nowej Huty. Przyjechałem do mieszkania. Pieniądze położyłem żonie na stole. O godzinie 23 zapakowaliśmy się do auta, bo musieliśmy uciekać z Krakowa. Bałem się o rodzinę. O trzeciej w nocy dojechaliśmy do Warszawy, pod Dworzec Centralny. Kibice Legii cieszyli się tam z mistrzostwa. To, co wtedy czułem, jest nie do opisania… – podsumował.

Ostatecznie PZPN zabrał mistrzostwo Legii Warszawa, a tytuł trafił w ręce poznańskiego Lecha. Wojskowi do dziś nie akceptują decyzji federacji. Klub ze stolicy nadal szczyci się mistrzostwem z 1993 roku.

Źródło: Przegląd Sportowy

Kamil Glik znowu zagra w Serie A? Pojawił się klub, który chce wykupić Polaka!

Kamil Glik wróci do Serie A? Stoper ponownie może zagrać w najwyższej klasie rozgrywkowej we Włoszech. Zainteresowanie doświadczonym zawodnikiem wykazuje Udinese Calcio. 

33-latek do Włoch wrócił po czteroletniej przygodzie w Ligue 1. We Francji bronił barw AS Monaco, z którym sięgnął po mistrzostwo ligi. Rok temu zdecydował się jednak na transfer, a jednocześnie na powrót do Serie A. Podpisał wówczas kontrakt do czerwca 2023 roku z Benevento.

Spadek i frustracja

Jego klub spadł jednak z ligi i obecnie gra w Serie B. Jakby tego było mało drużyna Glika spisuje się, co najwyżej przeciętnie na zapleczu Serie A. Okupuje jedynie środek tabeli i na razie nie zanosi się na szybki powrót Benevento do elity.

To ma z kolei frustrować Polaka, który myśli nad zmianą otoczenia. Ambicje Glika sięgają dużo wyżej, niż granie na drugim szczeblu rozgrywkowym, o czym piszą włoskie media. Dodają również, że stoper chce odejść z klubu jeszcze zimą.

To może się okazać dużo prostsze, niż by się wydawało. Mondoudinese.it podaje bowiem, że usługami 33-latka zainteresowane jest Udinese. Co ciekawe, ten sam klub zabiegał o Glika latem, ale finalnie nie udało się dopiąć transakcji. Serwis podaje, że kwota transferu może wynieść nawet dwa miliony euro.

Wieteska o sprzeczce Slisza z Jędrzejczykiem. „Atmosfera w zespole jest bardzo dobra”

Legia Warszawa w czwartek przystąpi do spotkania z Leicester City w niespokojnej atmosferze. Mistrzowie Polski mają coraz gorszą sytuację w Lidze Europy (zwłaszcza po wygranej Spartaka), a w Ekstraklasie znajdują się w strefie spadkowej. Niedawno na boisku doszło do sprzeczki pomiędzy Arturem Jędrzejczykiem a Bartoszem Sliszem. Mateusz Wieteska zabrał głos ws. wydarzeń z meczu z Górnikiem Zabrze.

Wyjaśnienie sprzeczki

– W spotkaniu z Górnikiem doszło do pewnej sytuacji w związku z emocjami, które w nas buzują. Chłopaki wyjaśnili sobie pewne sprawy związane z wydarzeniami na boisku. Po meczu wszystko wróciło do normy. Atmosfera w zespole jest bardzo dobra, w drużynie nie ma konfliktów – zapewnił obrońca Legii Warszawa.

– W tym trudnym dla nas okresie musimy trzymać się razem jako drużyna i wspierać się na każdym kroku. Nie mogą między nami powstawać konflikty. Wzajemne wsparcie przyniesie efekty. W ostatnim meczu pokazaliśmy, że potrafimy grać, nie odnieśliśmy zwycięstwa, ale jesteśmy na dobrej drodze, by zmienić naszą sytuację – dodał Wieteska na konferencji prasowej przed meczem z Leicester City.

Mecz Leicester City – Legia Warszawa odbędzie się w czwartek 25 listopada o godzinie 21:00.

Źródło: WP Sportowe Fakty

Legendy włoskiego futbolu o Złotej Piłce. „Numer jeden. Lewandowski nie ma sobie równych”

Złota Piłka budzi emocje na całym świecie. Głos na temat plebiscytu „France Football” zabierają najznakomitsi eksperci, ale i byli piłkarze, legendy światowego futbolu. Do dyskusji odnośnie do nadchodzącej gali doszło w studiu „Sky Sports”. 

Najlepszy piłkarz 2021 roku zostanie wybrany już za kilka dni. 29 listopada w Paryżu odbędzie się wręczenie nagród „France Football”. Wśród statuetek do zgarnięcia znajduje się Złota Piłka.

Lewandowski czy Messi?

W kwestii ZP powiedziano już chyba wszystko. Najpoważniejszymi kandydatami do wygrania najważniejszej nagrody indywidualnej są Robert Lewandowski oraz Leo Messi. Głosowanie zakończyło się już jakiś czas temu i prawdopodobnie to właśnie jeden z tej dwójki w poniedziałek będzie ogłoszony najlepszym piłkarzem świata.

Wielu ekspertów i piłkarskich legend opowiedziało się już za swoimi faworytami. Do ciekawej dyskusji doszło ostatnio w „Sky Sports” pomiędzy: Fabio Capello, Estebanem, Cambiasso oraz Alessandro Costacurtą. Panowie wskazywali, kto według nich powinien wygrać Złotą Piłkę.

– Numerem jeden jest Lewandowski. Niegasnący entuzjazm. Ronaldo to człowiek-gol, ale w tym roku Polak nie ma sobie równych – mówił Capelllo. 

– Numer jeden? Lewandowski – wtórował mu Costacurta.

Odmienne zdanie miał tylko Cambiasso. Były reprezentant Argentyny jest zdania, że wygrać powinien jego rodak, a więc Leo Messi.

– Dla mnie Messi. Absolutnie najlepszy – stwierdził.

Kilka lat temu dostarczał sprzęt AGD. Poznajcie bohatera AC Milan

Junior Messias okazał się bohaterem AC Milan w środowym spotkaniu Ligi Mistrzów przeciwko Atletico Madryt. 30-letni Brazylijczyk 2 sezony temu występował w Serie B, a w kampanii 2017/2018 grał w drużynie z czwartego poziomu rozgrywkowego we Włoszech.

Za nami piąta seria gier tegorocznej odsłony Ligi Mistrzów. Na papierze jednym z najciekawiej zapowiadających się spotkań była potyczka Atletico Madryt z AC Milan. Co prawda piłkarze nie rozpieścili kibiców pod względem liczby zdobytych bramek (padła tylko jedna), ale za to byliśmy świadkami niesamowitej historii z udziałem Juniora Messiasa.

Wygrana Milanu

Faworytem wczorajszego starcia było Atletico Madryt. Co prawda podopieczni Simeone nie rozpoczęli najlepiej zmagań w tym sezonie Ligi Mistrzów (4 punkty w pierwszych 4 meczach), jednak AC Milan wystartował jeszcze gorzej (1 punkt w pierwszych 4 meczach). W pierwszym meczu pomiędzy obiema drużynami lepsze okazało się Atletico, które wygrało 2:1. We wczorajszym spotkaniu wydawało się, że padnie remis, gdyż żadna ze stron nie mogła przedrzeć się przez zasieki rywala. Koniec końców w meczu padła bramka, a jej autorem był Junior Messias, który trafił do bramki rywala w 87. minucie meczu.

Nieoczywisty bohater

Gdybyśmy usłyszeli jeszcze kilka dni temu, że Milan wygra z Atletico 1:0 po bramce w końcówce meczu, to chyba nikt nie postawiłby, że będzie to Junior Messias. 30-letni Brazylijczyk trafił do AC Milan pod koniec letniego okienka transferowego w ramach wypożyczenia. Do tej pory dla Rossonerich zagrał 3 razy i zdobył jedną bramkę, właśnie przeciwko Atletico.

Trudne początki

Junior Messias urodził się w Brazylii, jednak tam nie dostrzeżono jego talentu do gry w piłkę. Swoje umiejętności szkolił podczas luźnej gry ze znajomymi, a także grając dla małego, lokalnego klubu. Akademia żadnego wielkiego klubu z Brazylii nie była przekonana co do jego umiejętności i potencjału. W 2011 roku Messias trafił do Włoch w wieku 20 lat, by dołączyć do swojej rodziny, która udała się tam za pracą.

– Nauczyłem się grać kopiąc piłkę z kolegami na ulicy. Czasami samemu wychodziłem z piłką i po prostu odbijałem ją od ściany. Grałem wszędzie tam, gdzie był kawałek wolnej przestrzeni. To było piękne – wspominał Brazylijczyk.

Pierwsza praca we Włoszech

Brazylijczyk chciał kontynuować swoją przygodę z piłką, zgłosił się do kilku klubów z Serie D, jednak wszędzie mu podziękowano. Aby się utrzymać, Messias musiał podjąć się pracy i podjął się jej na budowie, a jego pierwszą „fuchą” było oczyszczanie cegieł. Następnie podjął się pracy jako dostawa w firmie ze sprzętem RTV-AGD.

Pierwszy klub

Pierwszym klubem we Włoszech Juniora Messiasa był 5-ligowy zespół Casale, w którym rozpoczął przygodę w 2015 roku. Trener tej drużyny wcześniej dostrzegł Brazylijczyka na jednym z amatorskich turniejów. Messias zgodził się wziąć udział w kilku treningach, po których obie strony doszły do porozumienia ws. dłuższej współpracy. Brazylijczykowi zaoferowano wówczas 1500 euro miesięcznie, dzięki czemu mógł porzucić swoje poprzednie zajęcia. Messias zdołał strzelić strzelić 21 bramek w 32 ligowych meczach, dzięki czemu wprowadził Casale do Serie D. Po tym sezonie zmienił klub.

– Nie zaoferowali mi odpowiedniej pensji na utrzymanie rodziny. Uwielbiałem to miejsce, a fani mnie kochali. Strzeliłem 21 bramek i drużyna natychmiast wróciła do Serie D – mówił w lipcu 2017 roku.

Komplikacje

W sezonie 2016/2017 występował już na poziomie Serie D w barwach Chieri Calcio. W 33 ligowych spotkaniach zdobył 14 bramek. Po tak dobrym sezonie zdołał dojść do porozumienia z występującym w Serie B Pro Vercceli, dla którego ostatecznie… nie zagrał. Włoski klub nie mógł zarejestrować do rozgrywek piłkarza spoza Unii Europejskiej, który w poprzednim sezonie grał amatorsko. Z tego powodu pod koniec 2017 roku podpisał kontrakt z AC Gozzano.

Debiut w Serie B

Pierwszym poważniejszym klubem w karierze Juniora Messiasa było Crotone, do którego trafił w styczniu 2019 roku, jednak sezon 2018/2019 dokończył w występującym w Serie C AC Gozzano na zasadzie wypożyczenia. Swój pierwszy rok na poziomie Serie B Brazylijczyk spokojnie mógł zaliczyć do udanych. Zawodnik z miejsca stał się podstawowym piłkarze Crotone, dla którego rozegrał 34 spotkania ligowe, zdobywając 6 bramek i notując 6 asyst. Ponadto Crotone zdołało wywalczyć awans do Serie A!

Debiut w Serie A

Pierwszy sezon Juniora Messiasa w Serie A był jeszcze lepszy od premierowej kampanii w Serie B. Brazylijczyk nadal był podstawowym zawodnikiem Crotone, zagrał w 36 meczach, zdobył 9 bramek i dołożył do tego 4 asysty.

– To mój pierwszy rok w Serie A i nie było łatwo przyzwyczaić się do tak znaczącej ligi, nie tylko w Europie, ale na całym świecie – mówił w styczniu tego roku.

Transfer do Milanu

Dobra dyspozycja w poprzednim sezonie nie umknęła uwadze skautów innych klubów. AC Milan chcąc wzmocnić kadrę swojego pierwszego zespołu zdecydował się sięgnąć po 30-latka w ramach rocznego wypożyczenia. A resztę historii już znacie…

– Jestem przeszczęśliwy przede wszystkim ze względu na zwycięstwo drużyny. Oprócz oczywiście debiutu i gola, który przyszedł w momencie największej potrzeby – powiedział po wczorajszym meczu Junior Messias.

– Miałem za sobą trudne chwile, odniosłem dwie kontuzje pod rząd. Dziś ważne było zwycięstwo, wciąż żyjemy i walczymy do samego końca. Emocje? Chciało mi się płakać, przez myśl przebiegło mi wszystko to, co do tej pory przeżyłem. Czyste emocje. Pomyślałem o Bogu, całe moja historia jest napisana przez niego. […] Najlepszy wieczór w karierze? Najpiękniejszy. Mam nadzieję, że przyjdą jeszcze kolejne podobne – dodał.


źródło: newonce.sport, sport.pl, acmilan.com.pl, football-italia.net, breakingthelines

Cristiano Ronaldo przewidział zwycięstwo Juventusu z Barceloną rok temu [WIDEO]

25 listopada swoją premierę miał pierwszy sezon dokumentu o Juventusie. Serial pt. „All or Nothing: Juventus” opowiada o „Starej Damie” pod wodzą Andrei Pirlo. Już teraz można z niego wyciągnąć ciekawe smaczki. 

Między innymi pojawił się ciekawy fragment sprzed meczu z FC Barceloną w fazie grupowej Ligi Mistrzów sezonu 2020/21. Wówczas na zakończenie tego etapu rozgrywek Juventus podejmował Blaugranę na Camp Nou. „Stara Dama” potrzebowała wysokiego zwycięstwa, aby do fazy pucharowej wyjść z pierwszego miejsca.

W taki scenariusz nie wierzył między innymi Pavel Nedved. W rozmowie z Fabio Paraticim stwierdził, że jest to niemożliwe. Były działacz Juventusu, a obecnie dyrektor sportowy Tottenhamu odparł jednak, że Cristiano Ronaldo powiedział, że się to uda.

– Nedved: „Nie możemy wygrać z Barceloną 3:0”

Paratici: „Cristiano powiedział, że możemy”

Nedved: „Tak powiedział?” – słyszmy we fragmencie.

I faktycznie się to udało. Juventus po dwóch bramkach Portugalczyka i trafieniu Westona McKennie’ego „Bianconerri” pokonali Barcę na Camp Nou i awansowali na pierwsze miejsce w grupie. Na niewiele się to jednak zdało. Już w 1/8 finału Ligi Mistrzów pożegnali się bowiem z rozgrywkami po dwumeczu z FC Porto.

 

Cristiano Ronaldo obawia się gangsterów. Zatrudnił dwóch wojskowych do ochrony domu

Cristiano Ronaldo obawia się napadu na swój dom. Portugalczyk postanowił wynająć byłych wojskowych do ochrony, aby zapewnić bezpieczeństwo swojej rodzinie, a zwłaszcza partnerce, która jest w ciąży.

Ochrona domu Ronaldo

Media niedawno informowały, iż dom Cristiano Ronaldo znalazł się na oku brytyjskich gangsterów. W obliczu ciąży Georginy Rodriguez Portugalczyk postanowił nie ryzykować. Para spodziewa się bliźniaków, dlatego piłkarz Czerwonych Diabłów zadbał o bezpieczeństwo rodziny.

 

Wyświetl ten post na Instagramie

 

Post udostępniony przez Cristiano Ronaldo (@cristiano)

Specjaliści przy rodzinie

Według The Sun dwóch byłych wojskowych z przeszłością w Afganistanie chronią posiadłości „CR7”. Wspomniane źródło donosi o tym, że są to bliźniacy, którzy spędzają dzień i noc z rodziną piłkarza Manchesteru United – nawet podczas wydarzeń publicznych.

Byli wojskowi pracują teraz jako paramilitarni eksperci obronni. To jedna z części elitarnej jednostki portugalskiej policji. W momencie oferty pracy od Cristiano Ronaldo zdecydowali się na odejście ze służby.

https://twitter.com/LIGIFootball/status/1463176583359905798

Źródło: WP Sportowe Fakty

Jakub Kwiatkowski zdradza kulisy meczu z Węgrami: „Nikt nie dopuszczał do siebie myśli o porażce”

Mimo że od ostatniego meczu reprezentacji Polski minęło już kilka dni, a emocje zdążyły już nieco opaść, to co jakiś czas nt. spotkania z Węgrami wypowiadają się kolejne osoby. Tym razem głos zabrał rzecznik prasowy PZPN, Jakub Kwiatkowski. W wywiadzie na portalu „weszło.com” czytamy o kulisach klęski z Węgrami.

Niestety, nie tak wyobrażaliśmy sobie koniec eliminacji do Mistrzostw Świata w wykonaniu Biało-Czerwonych. Chyba nawet najwięksi pesymiści nie spodziewali się, że nasi reprezentanci będą się męczyć z grającą w dziesiątkę Andorą, a następnie polegną w starciu z mocno osłabioną reprezentacją Węgier. Niestety, porażka z Węgrami poskutkowała brakiem rozstawienia w losowaniu baraży do Mundialu.

Głos rzecznika prasowego PZPN

W krytycznych komentarzach najwięcej mówiło się o tym, że Paulo Sousa nie potraktował meczu z Węgrami poważnie i nie znał wagi spotkania. Przypomnijmy, że w tym spotkaniu w wyjściowym składzie nie pojawili się Kamil Glik, Grzegorz Krychowiak, Piotr Zieliński oraz Robert Lewandowski. W rozmowie dla „weszło.com.” rzecznik prasowy Polskiego Związku Piłki Nożnej odpowiedział na komentarze mówiące o tym, iż sztab reprezentacji nie znał wagi spotkania z Węgrami.

– Totalną bzdurą i nieprawdą jest to, że kadrowicze i sztab nie wiedzieli, o co grają z Węgrami. Każdy miał świadomość, jaki wynik jest nam potrzebny – zdradził Jakub Kwiatkowski. 

– Sam stworzyłem wirtualną tabelę drugich miejsc i od września po każdym meczu eliminacji aktualizowałem ją, by wiedzieć, na czym stoimy. Zaraz po meczu z Andorą, gdy czekaliśmy pod stadionem w autobusie, dokonałem szybkich zmian, poszedłem do Paulo Sousy i zobaczyliśmy realne scenariusze. Mieliśmy świadomość, że remis na 99% oznacza, że będziemy rozstawieni, a porażka komplikuje sprawę i każe się oglądać na Szkocję, Walię, Turcję, bo wyniki tych drużyn realnie nas interesowały. My nie potrafiliśmy zagrać swojego, im udało się osiągnąć wyniki, które pozbawiły nas rozstawienia – dodal.

– Wszyscy po kolei byliśmy bowiem przekonani, że my tego meczu z Węgrami nie przegramy. Nawet wiedząc, że nie będzie Roberta Lewandowskiego, Kamila Glika, Grześka Krychowiaka czy Piotrka Zielińskiego i tak liczyliśmy co najmniej na remis. Wiem, że się teraz narażam, ale naprawdę – nikt nie dopuszczał do siebie myśli o porażce. Wiedzieliśmy o co gramy, była odpowiednia motywacja i otworzyła się też szansa na to, by reprezentację poprowadzili ci, którzy liderami jeszcze nie byli. Mecz ułożył się jednak źle – ujawnił rzecznik prasowy PZPN.

źródło: weszło.com

Kolejna reforma w piłce nożnej? Przerwa wydłużona do 25 minut i występy, jak z Super Bowl

Kolejny rewolucyjny pomysł w piłce nożnej? Według „Daily Mail” w tym tygodniu odbędzie się posiedzenie International Football Association Board (IFAB). Na spotkaniu przedmiotem dyskusji ma być wydłużenie przerwy w meczach do 25 minut, tak aby wprowadzić… Halftime show, znane z Super Bowl. 

Futbol od lat zmienia się, staje się coraz nowocześniejszy. Dotyczy to zarówno zmian w sferze czysto sportowej, jak nowe pomysły taktyczne i zmiana stylu gry, ale i przepisów i technologii, jak system VAR. Zmienia się także ilość spotkań, dochodzą nowe rozgrywki itp. Niebawem może dojść do kolejnej interesującej reformy.

Piłka nożna jak Super Bowl?

„Daily Mail” podało, że w tym tygodniu odbyć ma się posiedzenie IFAB. Organizacja zajmuje się tworzeniem oraz nowelizacją przepisów w piłce nożnej. Według angielskich dziennikarzy przedmiotem spotkania będzie pomysł o przedłużeniu przerwy w meczu z 15 do 25 minut.

Skąd w ogóle taki pomysł? Organizacja chciałaby wprowadzenia czegoś na kształt Halftime show, które ma miejsce w Super Bowl. Pod tą nazwą kryją się najczęściej koncerty, które w Ameryce robią prawdziwą furorę. Odbywają się po drugiej kwarcie meczu.

Pojawiają się jednak wątpliwości. Istnieje bowiem ryzyko, że zwiększenie czasu przerwy nie pozwoli niektórym piłkarzom utrzymać organizmu w optymalnym stanie. To z kolei mogłoby poskutkować kontuzjami.

Niebywałe rozstrzygnięcie w MLS! Nie oddali żadnego strzału, a i tak awansowali dalej [WIDEO]

Kibice MLS minionej nocy byli świadkami naprawdę zaskakującej historii. Drużyna Real Salt Lake w meczu przeciwko Seattle Sounders nie oddała ani jednego strzału w podstawowym czasie gry, a i tak awansowała do kolejnej rundy play-offów. Pojedynek został rozstrzygnięty w serii rzutów karnych.

Tegoroczny sezon amerykańskiej ligi MLS wkracza w decydującą fazę. W zeszłym tygodniu rozpoczęto zmagania w play-offach, a minionej nocy rozegrano ostatnie pojedynki w 1/8 finału. Już jutro startują ćwierćfinały, w których zobaczymy także reprezentantów Polski. O końcowy triumf w rozgrywkach walczą Jarosław Niezgoda, Kacper Przybyłko, a także Adam Buksa. Niestety z szansami na mistrzostwo pożegnali się Patryk Klimala (jego zespół odpadł w 1/8 finału), Gabriel Słonina oraz Przemysław Tytoń (obaj nie zakwalifikowali się do play-offów).

Niesamowite spotkanie w MLS

Minionej nocy rozegrany dwa ostatnie starcia w 1/8 finału. Nashville pokonało Orlando City 3:1, jednak dużo bardziej interesujące było drugie spotkanie, w którym drużyna Real Salt Lake pokonała na wyjeździe Seattle Sounders po serii rzutów karnych. Zarówno w podstawowych 90 minutach, jak i dogrywce, ponad 30 tysięcy zgromadzonych na stadionie widzów nie zobaczyło ani jednej bramki.

Pełną kontrolę nad spotkaniem mieli gospodarze, którzy zdominowali rywali w statystykach, jednak nie potrafili udokumentować swojej przewagi bramką. Tak więc doszło do serii rzutów karnych, w której goście byli nieomylni. W szeregach Seattle Sounders pomylił się Kelyn Rowe, dzięki czemu Real Salt Lake awansowało do kolejnej rundy. Warto zaznaczyć, że Seattle Sounders broniło tytułu wicemistrza MLS  z poprzedniego sezonu, dziś już wiemy, że nie uda im się tego dokonać. Poniżej wybraliśmy kilka statystyk z tego meczu.

  • posiadanie piłki: 62%-38%
  • strzały na bramkę: 3-0
  • niecelne strzały: 8-0
  • zablokowane strzały: 10-0
  • rzuty rożne: 15-1
  • podania: 711-461

Kuzyn Leo Messiego pewny, kto wygra Złotą Piłkę. Wskazał na swojego krewniaka

Coraz częściej pojawiają się głosy, że to Leo Messi zdobędzie Złotą Piłkę za 2021 rok. Już nie tylko media przekazują takie informacje. Kuzyn Argentyńczyka także jest podobnego zdania. 

Nagroda dla najlepszego zawodnika ostatnich 12 miesięcy zostanie wręczona w poniedziałek. W gronie faworytów znajduje się między innymi Robert Lewandowski czy Leo Messi. To właśnie ten drugi w ostatnich dniach był jednak najczęściej podawany jako tegoroczny zwycięzca.

Siódma Złota Piłka

Jeszcze we wtorek o wygranej 34-latka informował Sergio Gonzalez. Dziennikarz podał, że Robert Lewandowski zajął w plebiscycie drugie miejsce. Teraz także kuzyn Messiego uważa, że nagroda trafi w ręce jego krewniaka.

Maxi Biancucchi, bo o nim mowa, napisał na Instagramie, że podczas poniedziałkowej gali statuetkę otrzyma Messi. Dla gwiazdy Paris Sain-Germain byłaby to siódma Złota Piłka w karierze.

Messi w tym roku może pochwalić się zdobyciem Copa America, które było jego pierwszym w historii trofeum reprezentacyjnym. Piłkarz był liderem Argentyny, którą poprowadził do ostatecznego zwycięstwa. Oprócz tego jeszcze z FC Barceloną wygrał Puchar Króla.

Robert Lewandowski natomiast może się pochwalić niesamowitymi statystykami strzeleckimi. Polak w minionym sezonie pobił rekord Gerda Mullera, strzelając 41 bramek w jednym sezonie Bundesligi. Od 1 stycznia tego roku zdołał także strzelić 64 gole, a więc najwięcej na całym świecie. Poza tym ma na koncie mistrzostwo Niemiec z ubiegłego sezonu.

Kibice Chelsea obrażali Wojciecha Szczęsnego. „Jesteś tylko g*wnianym Fabiańskim”

Wojciech Szczęsny był jednym z najlepszych zawodników w meczu przeciwko Chelsea. The Blues ostatecznie wygrali z Juventusem aż 4:0, a angielscy kibice nazywali Polaka… Fabiańskim.

Szczęsny bohaterem mediów i… obiektem drwin kibiców Chelsea

Zagraniczne media bardzo dobrze oceniły Wojciecha Szczęsnego za spotkanie z Chelsea, jednak sam Polak nie mógł powstrzymać Anglików. Bramkarz Biało-Czerwonych otrzymał niezłe noty, jednak nie był bohaterem spotkania tylko z tego powodu. Kibice The Blues poświęcili Wojciechowi Szczęsnemu sporo uwagi. Fanatycy Chelsea zaprezentowali Polakowi specjalną przyśpiewkę na jego temat. „Jesteś tylko g*wnianym Fabiańskim” – krzyczeli z trybun fani klubu ze Stamford Bridge.

Jak interpretować tę przyśpiewkę?

Łukasz Fabiański za czasów gry w Arsenalu popełnił kilka błędów, które wpływały na losy spotkań. Wojciech Szczęsny prezentował się lepiej, jednak w reprezentacji Polski sytuacja się odwracała. Przyśpiewka kibiców Chelsea dotyka więc obu bramkarzy.

Szczęsny w gorzkich słowach o porażce z Chelsea: Nie byliśmy w stanie z nimi rywalizować

Źródło: TVP Sport

Szczęsny doceniony za występ z Chelsea. „Mogło paść więcej goli”

Chelsea pokonała Juventus 4:0. Mimo wpuszczenia czterech bramek Wojciech Szczęsny był jednym z najlepszych zawodników na boisku. Europejskie media oceniły występ bramkarza reprezentacji Polski.

Jeden z najlepszych na boisku

Wysoka porażka Juventusu w Londynie nie była winą Wojciecha Szczęsnego. Polak prezentował się najlepiej z całej ekipy Starej Damy. Zagraniczne media doceniły występ bramkarza Biało-Czerwonych.

Zobacz również: Kibice Chelsea obrażali Wojciecha Szczęsnego. „Jesteś tylko g*wnianym Fabiańskim”

Dobre oceny w zagranicznych mediach

Większość portali opisała postawę Wojciecha Szczęsnego jako bardzo dobrą. Gdyby nie on, Stara Dama mogłaby stracić jeszcze więcej bramek. Polak popisał się kilkoma znakomitymi interwencjami, przez co zasłużył na pochwały od mediów. Oto oceny, które otrzymał Szczęsny za wtorkowe spotkanie z Chelsea (skala 1-10):

Goal.com (Ocena 6.5)

„Nadzwyczajny przy strzale Jamesa. Nie mógł zapobiec utracie żadnego z goli”.

Calciomercato.com (6.5)

„Przy golach mógł zrobić niewiele lub nic. Puścił cztery bramki, mogło być więcej”.

La Repubblica (6)

„Utrzymywał Juventus na powierzchni tak długo, jak mógł”.

La Gazzetta dello Sport (7.5 – najwyższa nota ze wszystkich piłkarzy)

„Ostatecznie Chelsea zrobiła Juventus na szaro, ale to Szczęsny był jedynym, który starał się temu zapobiec. Bronił strzały Jamesa i Thiago Silvy, a także pięknie interweniował po uderzeniu Wernera. Przeciwnik stworzył sobie jednak tyle okazji, że w pozostałych mógł tylko rozłożyć ręce”.

Szczęsny w gorzkich słowach o porażce z Chelsea: Nie byliśmy w stanie z nimi rywalizować

Źródło: Meczyki.pl

Szczęsny w gorzkich słowach o porażce z Chelsea: Nie byliśmy w stanie z nimi rywalizować

Chelsea wygrała z Juventusem 4:0 we wtorkowym hicie Ligi Mistrzów. Wojciech Szczęsny podsumował spotkanie gorzkimi słowami. Polski bramkarz zauważa różnicę klas pomiędzy zespołami.

Szczęsny podsumował występ przeciwko Chelsea

Juventus przegrał z Chelsea 0:4, co zdecydowanie można nazwać blamażem turyńczyków. Jednym z najlepszych piłkarzy Juventusu był Wojciech Szczęsny. Polak w gorzkich słowach podsumował występ Starej Damy przeciwko The Blues.

Zobacz również: Szczęsny doceniony za występ z Chelsea. „Mogło paść więcej goli”

– Widać było różnicę klas między drużynami. Oni bronią tytułu i należą do europejskiej czołówki. My nie byliśmy w stanie z nimi rywalizować. To boli, ale musimy zacząć od początku – powiedział polski golkiper Juventusu.

– Mecz z Atalantą będzie bardzo ważny. Musimy przygotować się jak najlepiej. Jestem przekonany, że znajdziemy równowagę, nawet jeśli dziś zagraliśmy tragicznie – dodał Wojciech Szczęsny.

Chelsea i Juventus mają pewny awans do fazy pucharowej Ligi Mistrzów. Obie drużyny mają po 12 punktów na koncie. Kwestia kolejności pierwszych dwóch miejsc wyjaśni się w ostatniej kolejce fazy grupowej. Juve zagra u siebie z Malmo, a Chelsea poleci do Rosji na spotkanie z Zenitem, który jest pewny awansu do Ligi Europy.

Zobacz również: Kibice Chelsea obrażali Wojciecha Szczęsnego. „Jesteś tylko g*wnianym Fabiańskim”

Źródło: TVP Sport


TROLLNEWSY I MEMY

EkstraklasaTrolls.pl
Przegląd prywatności

Ta strona korzysta z ciasteczek, aby zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o ciasteczkach są przechowywane w przeglądarce i wykonują funkcje takie jak rozpoznawanie Cię po powrocie na naszą stronę internetową i pomaganie naszemu zespołowi w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne.