NEWSY I WIDEO

Gonçalo Feio: „Stworzono ze mnie czarny charakter. Czasem to niesprawiedliwe”

Gonçalo Feio należy do najbardziej wyrazistych postaci w PKO BP Ekstraklasie. Portugalczyk często zbiera kartki od sędziów i, jak sam twierdzi, nie zawsze dzieje się to z uzasadnionych powodów. W rozmowie z TVP Sport otwarcie opowiedział o swojej reputacji, medialnym szumie i uprzedzeniach, z jakimi – jego zdaniem – musi się mierzyć.

„Nazwisko Feio się klika”

Trener Legii nie unika tematu swojej przeszłości. Przyznaje, że popełniał błędy, ale jednocześnie uważa, że jego obecny wizerunek nie oddaje tego, kim naprawdę jest jako szkoleniowiec i człowiek.

– Popełniłem błędy w przeszłości. Zdaję sobie też sprawę, że stworzono ze mnie nieco czarny charakter. To też wiąże się z sukcesem sportowym w poprzednim klubie, ale i obecnym, bo potrafiliśmy już sięgać po wyjątkowe rzeczy – stwierdził Feio.

– Nazwisko „Feio” się klika. Często pisze się o mnie w taki sposób, by nawiązywać do negatywów. To wpływa na zainteresowanie i na pewno w jakimś stopniu nakręca ludzi – dodał.

Portugalczyk podkreślił, że nie zależy mu na popularności i medialnym rozgłosie. Wręcz przeciwnie – wolałby pracować w cieniu.

– Czy to mi się podoba? Nie. Są w piłce ludzie, którzy uwielbiają być celebrytami. Ja tak zupełnie nie mam. Gdybym mógł zrezygnować z części swojej pensji, by być anonimową postacią, to z miłą chęcią bym to zrobił. Wiem jednak, że tak się nie da – zaznaczył.

Niesprawiedliwe traktowanie?

Feio odniósł się także do liczby kartek, które otrzymał w tym sezonie. Jego zdaniem część z nich była zdecydowanie przesadzona.

– W PKO BP Ekstraklasie mam na koncie 10 kartek. Czasami na nie zasłużyłem. Byłem też jednak karany za zdjęcie kurtki czy przywołanie własnego gracza w Katowicach – tłumaczył.

– Mam poczucie, że pojawia się uprzedzenie wobec mnie. Nie mam innego słowa, by nazwać te odczucia. Nikt mi nie powie, że jestem innym trenerem w Polsce, a innym w Europie – dodał, przywołując fakt, że w rozgrywkach UEFA nigdy nie został napomniany.

Zderzenie reputacji z rzeczywistością

Szkoleniowiec Legii przyznał, że różnice między opiniami osób, które go znają, a tym, co funkcjonuje w przestrzeni publicznej, są ogromne.

– Stworzyła się pewna aura, która nie jest bezpodstawna, bo jednak wiąże się z błędami przeszłości. Nie ma jednak do końca nic wspólnego z rzeczywistością Gonçalo Feio jako trenera, lidera czy współpracownika. Często to niesprawiedliwe – podsumował.

Źródło: TVP Sport

Hiszpańscy dziennikarze są pewni. Tyle pauzować ma Antonio Ruediger

Hiszpańscy dziennikarze przekazali najświeższe informacje co do potencjalnej kary dla Antonio Ruedigera. Wkrótce powinniśmy poznać oficjalną decyzję.

W miniony weekend miał miejsce finał Pucharu Hiszpanii. W wielkim finale FC Barcelona mierzyła się z Realem Madryt. Po niezwykle emocjonującym pojedynku po triumf sięgnęła Duma Katalonii. Zespół Hansiego Flicka odniósł zwycięstwo 3:2.

Przez cały mecz na murawie panowała napięta atmosfera. Wszak wokół meczu powstało wiele różnych kontekstów. Nad meczem nie do końca panował również arbiter główny, co tylko potęgowała złość agresję u piłkarzy. Szczególnie było to widoczne w końcówce meczu, kiedy w furię wpadł Antonio Ruediger. Wideo z tego zajścia zobaczycie TUTAJ.

Zachowanie niemieckiego zawodnika spotkało się z ogromną krytyką ze strony kibiców. I nie ma co się temu dziwić, gdyż taka reakcja była poniżej wszelkiej krytyki. W mediach natychmiast zaczęto domagać się wysokiej kary dla piłkarza Realu.

We wtorkowy wieczór pierwsze poważniejsze informacje w tej sprawie przekazali liczni hiszpańscy dziennikarze. Według informacji ukazanych w mediach Antonio Ruediger ma zostać zawieszony na 6 meczów. Lucas Vazquez ma nie zagrać w 2 meczach. Z kolei Jude Bellingham (który również otrzymał czerwoną kartkę) ma nie pauzować w żadnym meczu.

Co ciekawe, Realowi do końca sezonu pozostało już tylko 5 spotkań w hiszpańskich rozgrywkach. Jeśli powyższe doniesienia się sprawdzą, to Ruediger będzie pauzować w tylko jednym meczu. Dlaczego? Niemiec poddał się zabiegowi, przez który i tak będzie pauzować do końca tego sezonu.

Narodowość problemem Lewandowskiego? „Nie może być najlepszy na świecie”

Robert Lewandowski od lat uchodzi za jednego z najlepszych napastników globu. Mimo licznych sukcesów klubowych i dwukrotnego otarcia się o Złotą Piłkę, nie brakuje głosów, że reprezentant Polski nie może być uznawany za absolutnego numer jeden. Takie stanowisko przedstawił agent Roger Wittmann.

„Brak sukcesów reprezentacyjnych robi różnicę”

W rozmowie z Weszło.com Wittmann otwarcie przyznał, że Lewandowski jest fenomenalnym zawodnikiem, jednak nie spełnia wszystkich kryteriów, które – jego zdaniem – definiują najlepszego piłkarza świata.

– Robert Lewandowski to fantastyczny napastnik, ale nie możesz być najlepszy na świecie, jeśli nie wygrasz mistrzostwa świata. Albo przynajmniej mistrzostwa Europy. Dlatego najlepsi pochodzą z Argentyny, Brazylii czy Niemiec – stwierdził agent.

Jego zdaniem sukcesy na arenie międzynarodowej są kluczowe przy ocenie absolutnej klasy gracza.

Wizerunek również ma znaczenie

Wittmann podkreślił również, że narodowość zawodnika ma wpływ na jego postrzeganie w świecie piłki.

– Kolejna sprawa: wizerunek polskiego piłkarza nigdy nie będzie tak dobry, żeby mówić o nim „najlepszy na świecie”. Niczego mu nie ujmując, bo to klasa sama w sobie – dodał.

Agent zwrócił uwagę na realia marketingowe i stereotypy, które wciąż istnieją w futbolu na najwyższym poziomie.

Szacunek mimo krytyki

Mimo tych zastrzeżeń Wittmann nie szczędził Lewandowskiemu słów uznania:

– Teraz Lewandowski rośnie. I dobrze, bo na to zasłużył. Uwielbiam go jako zawodnika. To killer, gladiator, który się nie poddaje – podkreślił.

Roger Wittmann to założyciel agencji ROGON, jednej z największych firm menedżerskich na świecie. Specjalizuje się m.in. w sprowadzaniu Brazylijczyków do Bundesligi. W swojej stajni ma także Marcela Sabitzera.

Źródło: weszlo.com

Szymon Marciniak w egzotycznej lidze. Poprowadzi mecz o mistrzostwo

Szymon Marciniak ponownie rozszerzy listę krajów, w których miał okazję prowadzić spotkania. Po doświadczeniach w krajach arabskich, Szwajcarii, Czechach, Grecji, Japonii czy na Cyprze, teraz przyszedł czas na Albanię.

Marciniak rozjemcą finału play-offów

Polski arbiter otrzymał zaproszenie do poprowadzenia finału ligi albańskiej, który odbędzie się 12 maja. Będzie to spotkanie decydujące o mistrzostwie kraju, rozegrane w formacie Final Four. O tytuł powalczą: Egnatia Rrogozhinë lub FK Partizani oraz Vllaznia Shkodër lub Dinamo City Tirana.

Decyzję o zaproszeniu Marciniaka ogłosił prezydent Albańskiego Związku Piłki Nożnej, Armand Duka:

– Do finału zaprosiliśmy jednego z najlepszych sędziów na świecie, Polaka Marciniaka, który tak poprowadzi mecz finałowy, aby dać jak najmniej wątpliwości co do zwycięzcy – podkreślił podczas ceremonii losowania par półfinałowych.

Polski sędzia pożądany w całym świecie

Od kilku sezonów Marciniak cieszy się ogromnym uznaniem nie tylko w UEFA czy FIFA, ale także w federacjach krajowych. Wielokrotnie proszono go o prowadzenie pojedynków o podwyższonym ryzyku, aby zmniejszyć szanse na kontrowersje związane z decyzjami sędziowskimi.

Z możliwości takich wyjazdów 44-latek chętnie korzysta, oczywiście za zgodą Polskiego Związku Piłki Nożnej.

Sytuacja w albańskiej lidze

W sezonie zasadniczym liderem została Egnatia Rrogozhinë, choć w końcówce rozgrywek straciła sporo punktów i wyprzedziła Vllaznię Shkodër zaledwie o dwa „oczka”. Kolejne dwa punkty straty zanotowało Dinamo City Tirana, które jednak prezentowało się słabo w decydujących tygodniach sezonu.

Z kolei FK Partizani na ostatniej prostej wskoczyło na czwarte miejsce, rzutem na taśmę zapewniając sobie udział w play-offach.

Sezon w Albanii przyniósł także znaczące niespodzianki – z elitą pożegnały się takie uznane marki jak KF Laçi oraz ośmiokrotny mistrz kraju, FK Skënderbeu.

Źródło: FSHF, transfery.info

Ekstraklasa wkracza w decydującą fazę! Wyliczono szanse poszczególnych drużyn

Do końca sezonu PKO BP Ekstraklasy pozostały już tylko 4 kolejki. Piotr Klimek wyliczył szanse poszczególnych klubów w walce o mistrzostwo, a także w bitwie o utrzymanie.




Za nami 30 kolejek PKO BP Ekstraklasy. Do końca sezonu każdy klub rozegra jeszcze po 4 mecze. Na ten moment liderem jest Raków Częstochowa, a za jego plecami znajdują się Lech Poznań i Jagiellonia Białystok. W strefie spadkowej znajdują się z kolei Śląsk Wrocław, Stal Mielec i Puszcza Niepołomice.

W walce o mistrzostwo uczestniczą już w zasadzie tylko 2 zespoły. Faworytem jest liderujący Raków Częstochowa. Według wyliczeń Piotra Klimka „Medaliki” mają 81,5% szans na tytuł mistrzowski. Z kolei Lechowi Poznań daje się 18% szans. Mistrzostwo Jagiellonii jest już tylko iluzoryczne i prawdopodobieństwo jest oceniane na 0,5%.

W przyszłym sezonie europejskich pucharów udział wezmą 4 polskie kluby. Piotr Klimek wyliczył szanse, jakie mają na to poszczególne zespoły. Uwzględniono w tym również nadchodzący finał Pucharu Polski, którego stawką będzie miejsce w kwalifikacjach do Ligi Europy. I tak niemal na 100% pewny gry w Europie jest Raków Częstochowa (≈100%). Podobnie Lech Poznań, którego szanse wynoszą 99,8%. Następni w kolejce są: Pogoń Szczecin (72,7%), Jagiellonia Białystok (68,5%), Legia Warszawa (58,9%) i Cracovia (0,1%).




Co z walką o utrzymanie w lidze? A no w nią włączone są w zasadzie 4 kluby. Największe prawdopodobieństwo spadku widnieje przy Stali Mielec i jest ono szacowane na 92,4%. Wielce prawdopodobne, że z Ekstraklasą pożegna się Śląsk Wrocław, szansa na to wynosi 89,8%. Trzecim faworytem do spadku jest Puszcze Niepołomice (39,6%). Jeśli któryś z tych 3 klubów się utrzyma, to duże szanse na spadek ma również Lechia Gdańsk (39,6%). Pozostałe kluby powinny być już raczej spokojne utrzymania, ale matematycznie małe szanse na spadek mają również Zagłębie Lubin (2,7%), Radomiak Radom (0,1%) i Widzew Łódź (0,1%).

Lechia Gdańsk bez licencji na grę w Ekstraklasie! PZPN opublikował oficjalny komunikat

Mnożą się problemy Lechii Gdańsk. PZPN podjął decyzję o pozbawieniu klubu licencji na grę w Ekstraklasie. Obecnie działacze mają pięć dni na złożenie pisma odwoławczego.




Komisja Ligi opublikowała we wtorek raport dotyczący licencji na grę w Ekstraklasie i europejskich pucharach w kolejnych sezonach. 17 drużyn uzyskało opinie pozytywne. Aż siedem zostało jednak objęte nadzorami.

5 dni na odwołanie

Jedyną drużyną, która nie uzyskała licencji od Komisji Ligi, jest Lechia Gdańsk. PZPN poinformował, że klub nie spełnia wymogów F.05 Podręcznika Licencyjnego. Punkt tyczy się prognoz finansowych na następny sezon.

Treść komunikatu znajdziecie TUTAJ.

To nie oznacza jednak, że Lechii w przyszłym sezonie w Ekstraklasie nie zobaczymy, jeśli uda się jej utrzymać. Gdańszczanom przysługuje okres pięciu dni odwołania. Jeśli pismo nie wpłynie do PZPN na czas, lub jeśli zostanie odrzucone, Lechia zostanie automatycznie przesunięta na ostatnie miejsce w tabeli.




Podręcznik Licencyjny zaznacza, że Komisja Odwoławcza ma czas na zebranie się do 15 maja. Jeżeli utrzyma decyzję o nieprzyznawaniu licencji, Lechii pozostanie jedynie skierowanie się do Piłkarskiego Sądu Polubownego.

Screen: X / Tomasz Włodarczyk.

Wiadomo, ile Ancelotti ma zarabiać jako selekcjoner Brazylii. Nie będzie płaczu po Realu Madryt

Carlo Ancelotti już w czerwcu ma zasiąść na ławce reprezentacji Brazylii. Hiszpańskie media dotarły do informacji o potencjalnych zarobkach szkoleniowca. Te mają się niewiele zmienić względem tego, co zarabia dotychczas w Realu Madryt.




Wiele wskazuje na to, że przygoda Ancelottiego z Madrytem dobiega końca. Fabrizio Romano niedawno poinformował, że Włoch dogadał się z brazylijską federacją. Stery nad kadrą „Canarinhos” ma objąć już podczas czerwcowego zgrupowania.

Sowita wypłata

Choć kontrakt 65-latka z Realem Madryt wygasa dopiero w 2026 roku, to strony miały podjąć decyzję o jego wcześniejszym zakończeniu. Tym samym praca Ancelottiego ma dobiec końca wraz z ostatnim meczem sezonu 2024/25.

Kolejne źródła donoszą, że sprawa została już przesądzona. „AS” dotarł natomiast do informacji o zarobkach. Te mają się niewiele różnić od tych, które Ancelotti inkasuje obecnie. Mowa konkretnie o 10 milionach euro rocznie.




Ponadto podano, że kontrakt Włocha ma obowiązywać do mistrzostwa świata w 2026 roku. Zawarto w nim jednak opcję przedłużenia aż do 2030 roku. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z medialnymi doniesieniami, Ancelotti powinien zadebiutować 4 czerwca w meczu z Ekwadorem.

Szykuje się rekordowy transfer Widzewa? Napastnik na radarze klubu

Widzew Łódź szykuje się do intensywnych ruchów transferowych po zakończeniu sezonu. Jednym z głównych celów klubu jest Mariusz Stępiński. 29-letni napastnik Omonii Nikozja może nie tylko wrócić do Polski, ale także stać się bohaterem największego transferu w historii łódzkiego klubu.

Ambitne plany Widzewa

Od czasu, gdy Robert Dobrzycki – właściciel firmy Panattoni – przejął większość akcji Widzewa, w Łodzi mówi się o ambitnych planach. 13,4 miliona złotych zainwestowanych w klub ma przełożyć się na realne wzmocnienia. Wiele mówiło się także o usprawnieniu infrastruktury. Opowiadał o tym między innymi wiceprezes Rydz, w rozmowie z Tomaszem Ćwiąkałą.

Wśród nazwisk pojawiających się w medialnych spekulacjach znaleźli się polscy piłkarze grający za granicą: Michał Skóraś, Kamil Jóźwiak, Dawid Kownacki. Wiele wskazuje jednak na to, że pierwszy z wymienionych raczej nie będzie chciał jeszcze wracać do Ekstraklasy. Wśród wymienionych znalazł się także Mariusz Stępiński.

Omonia oczekuje miliona euro

Jak donoszą cypryjskie media, Omonia Nikozja wycenia swojego napastnika na milion euro. Portal Sport-fm.com.cy informował, że Widzew Łódź już złożył ofertę, ale była ona zbyt niska, by rozpocząć negocjacje.

– Omonia oczekuje lepszej propozycji. Obecnie nie prowadzi rozmów z żadnym polskim klubem. Sprawa jest rozwojowa – czytamy na cypr24.eu.

Jeśli Widzew rzeczywiście zdecyduje się spełnić oczekiwania Cypryjczyków, byłby to najdroższy zakup w historii klubu. Dotąd rekord transferowy Widzewa wynosił 500 tysięcy euro – tyle zapłacono za Marcina Robaka w 2008 roku.

Mariusz Stępiński ma za sobą bardzo udany sezon. W 38 występach dla Omonii zdobył 16 bramek i zanotował jedną asystę. Jego regularność i doświadczenie czynią go atrakcyjnym celem transferowym.

Aktualnie Omonia Nikozja zajmuje czwarte miejsce w cypryjskiej lidze z dorobkiem 61 punktów. W ostatniej kolejce klub powalczy o awans na trzecią pozycję, dającą prawo gry w eliminacjach Ligi Konferencji Europy.

Źródło: Cypr24.eu, Sport.pl

Eden Hazard nie nudzi się na emeryturze. Wziął udział w wyścigu kolarskim. Wydarzenie przyćmiła tragedia

Eden Hazard raczej nie tęskni za piłką nożną. Belg wystartował w weekend w wyścigu kolarskim na Majorce. Wydarzenie zostało jednak przyćmione przez tragedię.




W sobotę odbył się amatorski wyścig kolarski „Mallorca 312 OK Mobility”. Na trasę dookoła Majorki wystartowało około 8500 rowerzystów. Frekwencja była rekordowa dla tego wydarzenia.

W cieniu tragedii

Pośród startujących w wyścigu rowerzystów, znalazł się Eden Hazard. 34-latek zakończył karierę w październiku 2023 roku. Swoim udziałem w wyścigu pochwalił się w mediach społecznościowych. Belg przejechał 167 kilometrów.

Ze świata piłki nożnej na wydarzeniu pojawił się także Lionel Scaloni. Obecny selekcjoner reprezentacji Argentyny także ukończył wyścig.

Niestety, podczas wydarzenia doszło także do przykrej sytuacji. W trakcie wyścigu doszło do wypadku, w wyniku którego 40-letni Brytyjczyk spadł z roweru. U mężczyzny nastąpiło zatrzymanie akcji serca. Mimo szybkiej reakcji, nie udało się go uratować.

Piłkarz Lecha po stracie punktów: „Wierzymy w mistrzostwo”

Lech Poznań miał szansę zrównać się punktami z Rakowem Częstochowa, jednak dramatyczna końcówka meczu z Radomiakiem pokrzyżowała jego plany. Mimo rozczarowującego remisu 2:2, Radosław Murawski w rozmowie z TVP Sport zapewnił, że „Kolejorz” wciąż walczy o mistrzostwo Polski.

Sytuacja wymknęła się spod kontroli

Wydawało się, że Lech po niedzielnym spotkaniu znacząco zbliży się do lidera tabeli. Jeszcze w 78. minucie poznaniacy prowadzili 2:0 i kontrolowali przebieg meczu. Jednak końcówka należała do Radomiaka. Najpierw kontaktowego gola zdobył Capita, a w doliczonym czasie gry punkt dla gospodarzy uratował Abdoul Tapsoba.

Tym samym Lech traci dwa punkty do Rakowa, który również nie ustrzegł się wpadek. Medaliki zremisowały niedawno z Puszczą Niepołomice i przegrały z Pogonią Szczecin.

Radosław Murawski pojawił się na murawie w 58. minucie. Po meczu z Radomiakiem nie ukrywał rozczarowania wynikiem i grą drużyny w końcówce.

– Nie da się normalnymi słowami wytłumaczyć tego, co działo się w drugiej połowie. Jest to dość trudny moment, bo z mojej perspektywy, wchodząc przy 2:0, mieliśmy rozgrywać, utrzymać się przy piłce i szukać sobie kolejnych szans. Było kompletnie odwrotnie. Drużyna walcząca o mistrzostwo Polski powinna dowieźć ten wynik – powiedział pomocnik Lecha.

Pomimo straty punktów, Murawski zapewnił, że drużyna nie zamierza składać broni.

– Nikt ze wszystkich dookoła nie wierzy w mistrzostwo, ale my sami wewnętrznie wierzymy. Nie patrzymy już na Raków, przed tym meczem też nie patrzyliśmy. Skupiamy się na sobie, chcemy wygrywać. Nie jest łatwo wygrać osiem meczów z rzędu. Zdawaliśmy sobie sprawę, aczkolwiek boli, że przy 2:0, kiedy zwycięstwo powinno być dowiezione, tracisz niepotrzebnie punkty. Nie składamy broni, idziemy dalej. Mamy cztery mecze, cztery bardzo ważne finały. Chcemy w nich zdobyć 12 punktów i zobaczymy, co nam to przyniesie na koniec sezonu – podkreślił były piłkarz Piasta Gliwice.

Do końca sezonu Lechowi Poznań pozostały cztery spotkania: z Puszczą Niepołomice, Legią Warszawa, GKS-em Katowice oraz Piastem Gliwice.

Źródło: TVP Sport

Lil Pump w koszulce pierwszoligowca. Niespodziewana promocja polskiego klubu [WIDEO]

Wisła Płock walczy o powrót do PKO BP Ekstraklasy, a o klubie zrobiło się głośno w zupełnie nieoczekiwanym kontekście. Wszystko za sprawą amerykańskiego rapera Lil Pumpa, który w najnowszym teledysku pojawił się w trykocie „Nafciarzy”.

Koszulka z Płocka na światowych ekranach

Lil Pump, którego kanał na YouTube śledzi ponad 17,7 miliona subskrybentów (stan na 28 kwietnia 2025 roku), opublikował właśnie teledysk do swojego nowego utworu „Too Long”. W wideoklipie artysta występuje ubrany w koszulkę Wisły Płock, co szybko przykuło uwagę polskich kibiców i mediów.

Jak się okazuje, raper otrzymał trykot podczas swojej wizyty w Polsce. Latem ubiegłego roku odwiedził Płock przy okazji udziału w Polish Hip-Hop Festival – jednej z największych imprez hip-hopowych w Europie Środkowo-Wschodniej.

Wisła Płock walczy o Ekstraklasę

Aktualnie Wisła Płock zajmuje trzecie miejsce w tabeli pierwszej ligi, z dorobkiem 54 punktów. Pozycja ta zapewnia udział w barażach o awans, jednak drużyna Mariusza Misiury wciąż ma matematyczne szanse na bezpośredni powrót do Ekstraklasy.

Źródło: YouTube

Wojciech Szczęsny zdradził kulisy nowej fryzury Lamine Yamala. Proponował mu ścięcie na łyso [WIDEO]

Głośnym echem w hiszpańskich mediach odbił się fakt zmiany fryzury Lamine Yamala. Kulisy zdradził Wojciech Szczęsny. Polak proponował swojemu młodszemu koledze ścięcie włosów na „zero”.

Za nami finał Pucharu Hiszpanii. Przyniósł on kibicom dużą dawkę emocji i wiele zwrotów akcji. Po niezwykle emocjonującym spotkaniu po końcowy triumf w rozgrywkach sięgnęła FC Barcelona. Zespół z Katalonii pokonał Real Madryt wynikiem 3:2. Rozstrzygnięcie zapadło w dogrywce.




Finałowe starcie Barcy z Realem rozgrzewało kibiców na wiele dni przed samym meczem. W ostatnich dniach w hiszpańskich mediach było kilka głośnych tematów. Najgłośniejszym bez wątpienia był wątek sędziego tego spotkania. Było także kilka pomniejszych tematów jak chociażby zmiana fryzury u Lamine Yamala. Tak, w Hiszpanii był to całkiem gorący temat. Szerzej opisywaliśmy tę sprawę TUTAJ.

Na dwa dni przed meczem finału Pucharu Króla hiszpańskie media donosiły o ewentualnej zmianie fryzury u Lamine Yamala. Dzień przed meczem wyszedł on na trening w zimowej czapce. Plotki hiszpańskich redakcji się sprawdziły, gdyż 17-latek wyszedł na mecz z Realem w przefarbowanych włosach.




Już po zakończeniu meczu o całą tę sytuację został zapytany Wojciech Szczęsny. Polak ujawnił, że przed meczem w hotelu Barcy pojawił się fryzjer. Wojtek miał namawiać Yamala, by ten ściął się na łyso.

– Był wczoraj fryzjer w naszym hotelu dla zawodników, którzy chcieli zmienić fryzurę. Namawiałem go, żeby zmienił i żeby ściął na zero. Ale nie posłuchał – zażartował Wojciech Szczęsny.

Kuriozalna sytuacja przed meczem Odry z Górnikiem. Zawodnicy nie wyszli na murawę przed startem

Do kuriozalnej sytuacji doszło przed meczem Odry Opole z Górnikiem Łęczna. Piłkarze gości nie wyszli na murawę razem z rywalami. W efekcie na murawie widzieliśmy dość zabawny obrazek.




Kibiców, zgromadzonych w niedzielę na Itaka Arena, powitali jedynie piłkarze Odry Opole. Rywale z Łęcznej nie wyszli na murawę przez pierwsze kilka minut.

Protest

Był to efekt opóźnień wypłaty, z którym zmagają się zawodnicy Górnika. Protest drużyny został wyjaśniony przez Kamila Kanię oraz Tomasza Łapińskiego.




Mamy informację, że będziemy świadkami protestu piłkarzy Górnika Łęczna, którzy opóźnią wyjście na mecz ze względu na niewywiązywanie się klubu z pewnych zobowiązań. Zawodnicy nie dostają po prostu pieniędzyprzekazali na antenie TVP Sport.

Zawodnicy Górnika na murawę wyszli po kilku minutach. W efekcie start spotkania został opóźniony.

FIFA upamiętni papieża Franciszka. Infantino zapowiedział specjalny mecz

Śmierć papieża Franciszka w ostatnich dniach była najgłośniejszą informacją. Jorge Mario Bergoglio zmarł w wieku 88 lat. Pięć dni później w Rzymie odbyły się uroczystości pogrzebowe, w których udział wzięli zarówno światowi przywódcy, jak i przedstawiciele świata sportu. Jednym z nich był szef FIFA, Gianni Infantino, który zapowiedział szczególny sposób uhonorowania zmarłego Ojca Świętego.

Mecz legend na cześć Franciszka

Gianni Infantino ogłosił, że FIFA zorganizuje specjalne wydarzenie jeszcze w tym roku. Celem będzie nie tylko uczczenie pamięci papieża, ale także promowanie wartości, które były mu bliskie – jedności i radości płynącej z futbolu.

– Na naszym ostatnim spotkaniu, kilka miesięcy temu, rozmawialiśmy z Franciszkiem o zorganizowaniu meczu dla dzieci z udziałem światowych legend, aby uczcić jego pasję do piłki nożnej i promować jedność wśród młodych ludzi. Myśleliśmy o wrześniu. Teraz na pewno to zrobimy, aby uczcić jego pamięć, jednocząc największe legendy futbolu – zapowiedział Infantino.

Szef FIFA podkreślił także emocjonalny wymiar ostatnich dni.

– Emocje dzisiejszego poranka były wyjątkowe. Tak wielu ludzi z różnych stron świata zebrało się dla Franciszka. Świat pokazał, jak wielką miłością darzył papieża. W piłce nożnej chodzi o inkluzywność. FIFA zrzesza 211 krajów, więcej niż ONZ – dodał.

Franciszek od zawsze otwarcie przyznawał się do miłości do piłki nożnej. Był oddanym kibicem argentyńskiego klubu San Lorenzo. Członkiem drużyny pozostawał nieprzerwanie od 2008 roku i nawet podczas pontyfikatu opłacał składki członkowskie.

Nie zerwał więzi z ulubioną drużyną – przyjmował jej piłkarzy na audiencjach i kibicował im z Watykanu. Teraz władze San Lorenzo zapowiedziały, że nowy stadion klubu ma nosić imię papieża Franciszka.

Tym żyje Hiszpania. Lamine Yamal zaskoczy fryzurą na El Clasico?

Jednym z głównych tematów w hiszpańskich mediach przed El Clasico jest fryzura Lamine Yamala. W tej sprawie hiszpańscy dziennikarze przeprowadzili małe śledztwo.




Dzisiejszego wieczoru odbędzie się El Clasico. Tym razem stawka tego pojedynku będzie wyjątkowo wysoka. FC Barcelona i Real Madryt zmierzą się w finale Pucharu Hiszpanii. Wygrany zainkasuje kolejne trofeum do swojej kolekcji, przegrany zostanie z niczym.

Przed dzisiejszym meczem hiszpańskie media były mocno poruszone kwestią fryzury Lamine Yamala. Temat niejako zapoczątkował Hansi Flick, który zasugerował na konferencji prasowej, że Lamine czymś zaskoczy kibiców.

– Yamal jest niesamowitym zawodnikiem jak na swój wiek i myślę, że bardzo dobrze przygotował się na jutro. Będziecie zaskoczeni na treningu: ma dla was specjalną niespodziankę – powiedział Hansi Flick.




Na treningu przed El Clasico Yamal nie pokazał swojej fryzury. Pomimo temperatury wynoszącej 28 stopni trenował w czapce.

Hiszpańscy reporterzy zdołali jednak zrobić zdjęcie Yamalowi z ukrycia. Widać na nim, jak spod jego czapki wyłaniają się blond włosy.


TROLLNEWSY I MEMY

EkstraklasaTrolls.pl
Przegląd prywatności

Ta strona korzysta z ciasteczek, aby zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o ciasteczkach są przechowywane w przeglądarce i wykonują funkcje takie jak rozpoznawanie Cię po powrocie na naszą stronę internetową i pomaganie naszemu zespołowi w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne.