NEWSY I WIDEO

Duże wzmocnienie Rakowa! Ogłoszono wielki powrót do Ekstraklasy

Raków Częstochowa zaczął już teraz wzmacniać się na przyszłość. Klub ogłosił duży powrót do Ekstraklasy. Pion sportowy klubu zostanie wzmocniony Arturem Płatkiem.




W Częstochowie nikt nie pełni funkcji dyrektora sportowego. Spekulowano, że mogłoby się to zmienić po zatrudnieniu Płatka. Raków poinformował jednak o innej roli dla doświadczonego działacza.

Doradca

Z oficjalnego komunikatu Rakowa wynika, że Płatek obejmie stanowisko doradcy zarządu klubu ds. sportowych. Kontrakt, który podpisał, obowiązuje do końca przyszłego sezonu, ale zawarto możliwość jego przedłużenia o kolejne dwa sezony.




– Nowy doradca będzie odpowiedzialny za realizację długofalowej strategii sportowej klubu. Do jego zadań należeć będzie także nadzór nad polityką transferową, wsparcie w procesie skautingu i negocjacji transferowych oraz rozwój struktury sportowej, w tym wspieranie pracy sztabu szkoleniowego i procesu budowy kadry – czytamy na stronie Rakowa.

Płatek wraca tym samym do Ekstraklasy po bardzo długiej przerwie. Ostatni raz w Polsce pracował jako koordynator sportowy w Górniku Zabrze. W ostatnim czasie pełnił z kolei funkcję dyrektora sportowego bułgarskiego Botewa Płowdiw. Z kolei w latach 2012-2018 pracował jako skaut w Borussii Dortmund.

Zbigniew Boniek bezlitosny wobec Frederiksena. „Zostawiłbym go tylko w przypadku zdobycia mistrzostwa Polski”

Zbigniew Boniek ma zdecydowane stanowisko, co do przyszłości Nielsa Frederiksena w Lechu Poznań. Według działacza, „Kolejorz” powinien zwolnić trenera, jeśli zakończy sezon bez mistrzostwa Polski.




Do końca Ekstraklasy pozostały zaledwie trzy kolejki. Na finiszu widać dwóch zdecydowanych faworytów do tytułu mistrza Polski – Raków Częstochowa i Lech Poznań. „Medaliki” mają obecnie na koncie 65 punktów, podczas gdy rywal traci do nich dwa „oczka”.

Brak mistrzostwa = zwolnienie?

Po jesiennej rundzie sytuacja wyglądała zgoła inaczej. To Lech przewodził w tabeli i wyrastał na głównego kandydata do tytułu. Tymczasem wiosenne wpadki ze Śląskiem czy Lechią, pozwoliły odrobić stratę Rakowowi.

Za ostatnie miesiące swojej pracy gorsze recenzje zbiera także Niels Frederiksen. Według Zbigniewa Bońka, media powinny mocno przeanalizować pracę duńskiego szkoleniowca.




– Bardziej niż o Feio mówiłbym o Frederiksenie. Zostawiłbym go tylko w przypadku zdobycia mistrzostwa Polski – ocenił Boniek w „Prawdzie Futbolu”.

– Nie zapomnijmy, że Lech mógł mieć 5 czy 6 punktów przewagi. Nie mieli żadnych innych rozgrywek. Lech musi mieć nieco większe ambicje niż tylko walczyć o tytuł – dodał.

Jeśli Lech myśli nadal o mistrzostwie Polski, to musi w trzech ostatnich kolejkach nie dość, że wygrywać, to jeszcze liczyć na potknięcie Rakowa. W najbliższej kolejce „Kolejorz” zagra na wyjeździe z Legią Warszawa. Później Lech zmierzy się jeszcze z GKSem i Piastem Gliwice.

Kibice Pogoni domagają się kary dla Legii. Do PZPN trafiło oficjalne pismo od jednego z poszkodowanych

Kibice Pogoni Szczecin apelują do PZPN o wyciągnięcie konsekwencji wobec kibiców Legii Warszawa. To pokłosie wydarzeń, jakie miały miejsce przy okazji finału Pucharu Polski.




Legia Warszawa w miniony piątek wygrała Puchar Polski. W finale na PGE Narodowym „Wojskowi” wygrali z Pogonią Szczecin (4-3). Wokół spotkania narobiło się sporo afer.

Apel kibiców

Wcześniej kibice Legii uderzali w PZPN przez kwestie organizacyjne. Federacja odpowiedziała z kolei niezastosowaniem się do obowiązujących procedur. Do głosu doszła także policja, która podkreślała niestosowane zachowanie sympatyków stołecznego klubu.




Teraz z kolei konsekwencji wobec Legii domagają się kibice Pogoni. Legioniści mieli dopuścić się agresji wobec kibiców rywali. Jedna z poszkodowanych osób zwróciła się w oficjalnym piśmie do Adama Gilarskiego, rzecznika dyscyplinarnego PZPN.

Fragmenty listu:

Szanowny Panie Gilarski,

zwracam się z prośbą o pilne podjęcie zdecydowanych działań dyscyplinarnych wobec Klubu Legia Warszawa w związku z przemocą, do której doszło podczas finału Fortuna Pucharu Polski w dniu 2 maja 2025 r. na PGE Narodowym. Jako osoba obecna na meczu i bezpośredni świadek niepokojących incydentów, czuję się w obowiązku przekazać Państwu szczegółowy opis sytuacji oraz zaapelować o wyciągnięcie konsekwencji wobec Klubu Legia Warszawa.

Jest to kolejna sytuacja, w której kibice Legii Warszawa dopuszczają się agresji – zarówno fizycznej, jak i psychicznej – wobec innych uczestników wydarzenia piłkarskiego. Już przed meczem osoby w barwach Pogoni Szczecin były zastraszane, atakowane i zmuszane do zdejmowania klubowych szalików – bez względu na wiek. Wiele osób relacjonowało, że nie mogli poruszać się swobodnie po Warszawie, nie mówiąc już o bezpiecznym dotarciu na stadion.

Z relacji innych kibiców oraz dostępnych w mediach społecznościowych nagrań jasno wynika, że agresja ze strony części kibiców Legii miała miejsce również w innych punktach miasta oraz na stadionie. Ataki nie omijały nawet dzieci i rodzin z dziećmi oraz Policji. Próby wybielania tych zachowań poprzez publikacje o rzekomej prowokacji są nie tylko nie na miejscu, ale i szkodliwe. 

Po zakończeniu meczu mój mąż i małoletni syn zostali brutalnie pobici przez pięcioosobową grupę sympatyków Legii – w tym kobietę – w rejonie Mostu Poniatowskiego. Do ataku doszło bez żadnej prowokacji, a sprawcy wyszli z pobliskiego baru. Nie byliśmy jedynymi poszkodowanymi. W mediach społecznościowych znajduje się wiele nagrań ukazujących skalę agresji ze strony grup kibiców Legii.

Apeluję do PZPN o: 

  • wszczęcie postępowania dyscyplinarnego wobec Klubu Legia Warszawa,
  • nałożenie sankcji, takich jak zakaz udziału kibiców w przyszłych meczach, kary finansowe lub ograniczenia udziału w rozgrywkach pucharowych,
  • oficjalne potępienie prób wybielania środowiska kibicowskiego, zamiast podjęcia odpowiedzialności za przemoc,
  • ustanowienie jasnych zasad odpowiedzialności klubów za działania własnych kibiców. 

Na osobne podkreślenie zasługuje również kwestia nagłego i nieuzasadnionego podniesienia cen biletów po awansie Legii Warszawa do finałuczytamy.

Całość listu do Adama Gilarskiego znajdziecie na pogonsportnet.pl.

Ronaldo zaproponował ogromną kasę za gotowanie. Kulinarna influencerka ujawniła kwotę

Kulinarna influencerka Marta García Bou, znana w sieci jako „Boukie” wystąpiła niedawno w podcaście „Kapra”. Tam zdradziła, że kontaktowała się z nią sama Georgina Rodriguez – partnerka Cristiano Ronaldo. Tematem rozmowy była propozycja zostania prywatną kucharką piłkarza na czas tygodniowego pobytu na jego luksusowym jachcie zacumowanym na Ibizie.

Nie byle jaka propozycja

Oferta? Brzmi jak z bajki. Ponad milion euro za siedem dni pracy, przy czym jednym z warunków miała być gotowość do gotowania o dowolnej porze dnia i nocy.

Kolejna pierwsza taka historia

To nie pierwszy raz, kiedy Cristiano Ronaldo wykazuje się zamiłowaniem do dobrej kuchni i nietuzinkowych relacji z szefami kuchni. Kilka miesięcy temu fiński kucharz Arto Rastas ujawnił, że po jednym z kulinarnych eventów w Helsinkach Portugalczyk zaprosił go do swojej rezydencji w Arabii Saudyjskiej.

CR7 nadal w formie

40-letni piłkarz wciąż nie zwalnia tempa na boisku. W barwach Al-Nassr rozegrał już 38 spotkań. Zdobył w nich 33 bramki i notując 4 asysty. Według medialnych doniesień zarabia w Arabii Saudyjskiej 200 mln euro rocznie. Zatrudnienie kucharki nie powinno więc być większym problemem.

Źródło: Kapra

Zażarta dyskusja w Kanale Sportowym. „To jest ten moment, kiedy ja muszę wyjść”

W jednym z ostatnich programów na antenie „Kanału Sportowego” miała miejsce zażarta dyskusja. W pewnym momencie Robert Podoliński stwierdził, że opuści studio. Ostatecznie do tego nie doszło.

W poniedziałek na antenie „Kanału Sportowego” odbył się program „Liga PL”. Zgromadzeni w studio goście rozmawiali na wiele tematów związanych z polską piłką. Nie zabrakło wątku finału Pucharu Polski. W pewnym momencie temat rozmów zszedł na Legię Warszawa i jej potencjał kadrowy.




Kiedy eksperci zaczęli dyskutować na temat kadry Legii Warszawa, w studio zawrzało. Adam Sławiński stwierdził, że kadra Legii nie jest wystarczająca na walkę o Mistrzostwo Polski. Nie zgodzili się z nim Igor Lewczuk i Robert Podoliński.

– Na długodystansowej drodze, jaką jest Mistrzostwo Polski, ta kadra bardziej się odbija – ocenił Adam Sławiński

– Ja tego nie kupuję. Nie kupuję tego w ogóle. Nie kupuję opowieści, że Legia ma słabą kadrę – odpowiedział Robert Podoliński.

– Kun to jest zawodnik na Koronę Kielce. Chodyna na Piast Gliwice. (…) Wielu piłkarzy nie powinno grać w normalnej Legii Warszawa – stwierdził Sławiński.

– I to jest ten moment, kiedy ja muszę wyjść – podsumował Podoliński.




Wyjątkowy gest Gholizadeha w meczu z Puszczą. Oddał hołd ofiarom ogromnej tragedii

Lech Poznań w sobotę przejechał się po Puszczy Niepołomice. Jednym z bohaterów „Kolejorza” był zdecydowanie Ali Gholizadeh. Irańczyk złożył przy okazji swojego występu hołd ofiarom tragedii w Bandar Abbas.




Lech kompletnie rozbił w 31. kolejce Ekstraklasy Puszczę, która walczy o utrzymanie. „Kolejorz” wygrał aż 8-1, a Ali Gholizadeh strzelił dwa gole i zanotował asystę. Jego trafienia były szczególnej urody.

Hołd ofiarom

Jednak jeszcze bardziej szczególne było zachowanie Irańczyka po bramkach. 29-latek założył na mecz czarne opaski na oba nadgarstki. Po trafieniach wskazywał wprost na nie.




Jak się okazało, było to skierowane do ofiar tragedii, jaka miała niedawno miejsce w Bandar Abbas. 27 kwietnia na terenie miasta doszło do eksplozji i rozległego pożaru. Nie wiadomo, jaka jest dokładna liczba ofiar, ale mówi się o 70 osobach. Ponad 1200 miało z kolei zostać ranne.

Gest Gholizadeha obiegł już świat. Spotkał się z bardzo ciepłym odbiorem szczególnie w Iranie. Tamtejsze media doceniają pamięć i zachowanie 29-latka.

Policja reaguje na oskarżenia Legii wobec PZPN. Opublikowano bardzo wymowne zdjęcie

Wciąż toczą się spory po finale Pucharu Polski. Legia Warszawa oskarżyła PZPN o nieprawidłowości, a federacja odpowiedziała zarzutami o złamane procedury. Teraz do głosu doszła także policja.




Legia Warszawa wygrała w piątek Puchar Polski. W finale na PGE Narodowym „Wojskowi” pokonali Pogoń Szczecin (4-3).

Spory

Jak to często bywa przy tego typu wydarzeniach, bardzo dużo działo się już przed meczem. Kibice Legii mieli mieć problemy z wejściem na obiekt. Klub oskarżył PZPN w oficjalnym komunikacie o nieprawidłowości organizacyjne. Federacja zdecydowanie się z takimi zarzutami nie zgodziła i je odparła.




Jeden i drugi klub otrzymał z odpowiednim wyprzedzeniem oficjalne informacje — przekazane również na odprawie z Delegatem oraz Policją — którym wejściem należy wprowadzić oprawy meczowe. W przypadku Legii Warszawa wyznaczono bramę nr 4. W celu uniknięcia zatorów przy wejściu na stadion organizator ustalił, że oprawy mają zostać dostarczone na teren obiektu do godziny 12.00. Z nieznanych organizatorowi powodów oprawa kibiców Legii została dostarczona pod inną bramę — nr 2 — i w późniejszej godzinie. Ten fakt był głównym powodem powstałych utrudnień i opóźnień w wejściu na stadion. Ponieważ wywołało to komplikację ze sprawdzeniem oprawy. Kibice sami zdecydowali, że wstrzymują wchodzenie oraz, że nie wpuszczą innych sympatyków Legii na czas kontroli bezpieczeństwa oprawyczytamy w odpowiedzi opublikowanej na łamach „Przeglądu Sportowego”.

W sumie dotarliśmy do momentu, gdy dwie strony przedstawiały kompletnie inne narracje. Legia zaznaczała, że jej kibice zostali zlekceważeni i byli prowokowani przez służby. PZPN z kolei zaznacza, że kluby znały procedury i je zaakceptowały. Poznaliśmy jeszcze trzecią stronę sprawy.

– Stołeczna Policja od zawsze podejmuje działania zapewniające bezpieczeństwo podczas imprez sportowych. Imprez, które są świętem dla kibiców, imprez, które mają przebiegać w duchu sportowej rywalizacji. Niestety dobra atmosfera i pozytywne emocje związane z przeżywaniem wzlotów i upadków ulubionych drużyn, często są zakłócane przez chuliganów i pseudokibiców – opisała Polska Policja.

– Podczas czwartkowego meczu o Puchar Polski, policjanci zatrzymali blisko 100 osób. Część z nich była pod wpływem narkotyków i alkoholu, a także posiadała przy sobie niebezpieczne przedmioty, którymi rzucała w kierunku służb porządkowych i Policji. Funkcjonariusze w toku przeszukań tych osób zabezpieczyli liczne wyroby pirotechniczne oraz środki odurzające. Niektórzy poszukiwani byli przez organy ścigania, celem odbycia kary pozbawienia wolności. Zatrzymani chuligani byli agresywni i stwarzali realne zagrożenie dla innych uczestników tego sportowego święta, a pamiętajmy, że na mecze często przychodzą rodziny z małymi dziećmi – dodano.

Wymowny wpis Arki Gdynia o pierwszej lidze. „Toksyczna relacja”

Arka Gdynia po niedzielnym meczu z Bruk-Bet Termalicą Nieciecza awansowała oficjalnie do PKO BP Ekstraklasy. Gdynianie po zakończeniu spotkania pożegnali się z zapleczem elity w wymowny sposób.

Niedzielna wygrana dała awans

Arka Gdynia pokonała u siebie Termalicę Nieciecza 2:1 i oficjalnie przyklepała promocję od wyższej ligi. Nie od dziś wiadomo, że gdynianie uchodzili w ostatnich latach za jedną z najlepszych drużyn w lidze. Praktycznie co roku wymieniano ich w gronie kandydatów do awansu. Tak się jednak nie działo.

Zwłaszcza dotkliwy był poprzedni sezon, gdzie gdynianie w ligowej końcówce spadli z miejsc gwarantujących bezpośredni awans. Trafili jednak do strefy barażowej, gdzie awansowali nawet do finału.

Gdynianie długo prowadzili po bramce Olafa Kobackiego, ale Motor Lublin w końcówce strzelił dwie bramki i to właśnie oni stali się beniaminkiem w ekstraklasie w sezonie 2024/2025.

Teraz, gdy Arka może pożegnać się z 1. ligą administratorzy social mediów postanowili dodać wymowny wpis. Piszą w nim o toksycznej relacji z rozgrywkami.

„Hej, 1. Liga, nie bierzcie tego osobiście, ale ta relacja była toksyczna. Pa!”

Źródło: Arka Gdynia

Arka Gdynia w Ekstraklasie, ale… nie jest na to gotowa. „To musi jasno wybrzmieć”

Arka Gdynia już oficjalnie awansowała do PKO BP Ekstraklasy. Po spotkaniu z Termalicą szkoleniowiec gdynian przyznał jednak, że jego drużyna nie jest gotowa na rywalizację w elicie.

Wygrana w hicie kolejki

Arka mierzyła się w niedzielę z wiceliderem 1. ligi. Ekipa z Trójmiasta wygrała ze Słoniami i mogła świętować awans do ekstraklasy. Po spotkaniu szkoleniowiec gdyńskiego zespołu nie szczędził pochwał zespołowi.

Nie zabrakło jednak mocnych zdań. Jednym z nich była opinia Dawida Szwargi na temat kadry. Według byłego szkoleniowca Rakowa Częstochowa, Arka nie jest jeszcze gotowa na piłkarską elitę w Polsce.

– Uważam, że w pierwszej połowie był naprawdę bardzo wysoki poziom. Trzeba mieć osobowość, aby w meczach o taką stawkę pokazać najlepszą wersję siebie. Grzeczni chłopcy zostali w domu. My dzisiaj wyszliśmy na boisko jak pewna siebie banda, wiedząca, co chce zrobić, bardzo agresywna i zorganizowana. […] Za to szacunek dla piłkarzy i dla całego sztabu – powiedział na konferencji prasowej.

– Doskonale wiem, że na tę chwilę nie jesteśmy gotowi na Ekstraklasę – ani pod kątem personalnym, ani sztabowym czy organizacyjnym. Pod każdym względem musimy zrobić krok do przodu. To musi jasno wybrzmieć, bo w innym wypadku przygoda w Ekstraklasie potrwa bardzo krótko – dodał były trener Medalików.

– Nie mam na myśli wielkiej rewolucji, tylko po prostu zrozumienie tego, że klub cały czas musi iść do przodu. Jeśli wpadniesz w stagnację, to będziesz walczył o utrzymanie w Ekstraklasie. Tam poziom organizacyjny klubów jest już bardzo wysoki, co pokazały też europejskie puchary – podsumował.

Źródło: Meczyki.pl, Arka Gdynia

Co dalej z Peną w Barcelonie? Dziennikarz przedstawił nowe informacje

Sezon 2024/25 dobiega końca, a wraz z nim coraz intensywniej krążą transferowe spekulacje. W przypadku FC Barcelony mowa nie tylko o możliwych wzmocnieniach, ale też o odejściach z klubu. W przestrzeni medialnej pojawiły się nowe doniesienia w sprawie przyszłości Inakiego Peni oraz Frenkiego de Jonga.

Pena bez szans na grę

Kontrakt Inakiego Peni z Barceloną obowiązuje do czerwca 2026 roku, ale wiele wskazuje na to, że bramkarz opuści klub już latem. Wszystko z powodu coraz bardziej klarownej hierarchii między słupkami. W nowym sezonie o miejsce w bramce rywalizować mają Marc-André ter Stegen oraz Wojciech Szczęsny, który zdążył już zapracować na miano „talizmanu” drużyny.

Choć Pena mógłby zapewne liczyć na oferty z LaLigi. Jednak jak informuje Matteo Moretto – Hiszpan raczej zdecyduje się na wyjazd za granicę. Wciąż nie wiadomo, który kierunek wybierze, ale jedno wydaje się pewne: w Barcelonie nie widzi już swojej przyszłości.

De Jong w Al-Ittihad?

Zupełnie inna jest sytuacja Frenkiego de Jonga. Holender wciąż ma ważną umowę z katalońskim klubem do połowy 2026 roku i prowadzi rozmowy w sprawie jej przedłużenia. Barça postrzega 27-latka jako kluczowy element środka pola, ale jego sytuacja – ze względu na ogromne zarobki – nie jest całkowicie klarowna.

Według Moretto zainteresowanie pomocnikiem wyraził Al-Ittihad. Saudyjski klub nie prowadzi na razie formalnych rozmów, ale „trzyma rękę na pulsie” i rozważa złożenie oferty.

Portal transfermarkt.de wycenia Inakiego Penę na 10 mln euro. Według tego samego źródła De Jong jest warty 45 mln euro.

Źródło: Relevo, Meczyki.pl

Były reprezentant Polski nie wierzy w Lecha. „W 2025 roku wygrali jeden ważny mecz”

Lech Poznań odniósł historyczne zwycięstwo nad Puszczą Niepołomice. Rozgromił gości z Małopolski aż 8:1, jednak nie każdy jest przekonany, że „Kolejorz” może sięgnąć po tytuł. Marcin Żewłakow nie krył rozczarowania postawą drużyny w rundzie wiosennej.

Historyczny mecz i efektowne gole

Spotkanie z Puszczą przejdzie do historii Lecha. Klub z Poznania ostatni raz strzelił więcej niż osiem bramek w meczu ligowym w… 1950 roku.

Marcin Żewłakow nie dał się jednak porwać euforii po efektownym zwycięstwie. W jego ocenie Lech nie daje wystarczających powodów, by wierzyć w jego końcowy triumf w Ekstraklasie.

– Lech kilkoma bramkami pokazał, do jakiego poziomu trzeba dążyć. To były filmowe akcje, ale mam wrażenie, że w obliczu mistrzostwa ten mecz nic nie znaczy. Może to być bardzo dobre przetarcie przed meczem z Legią, ale ja przestałem wierzyć w Lecha – przyznał Żewłakow w Kanale Sportowym.

Dziennikarz ocenił także, że poznaniakom brakuje regularności, która jest niezbędna w decydującej fazie sezonu.

– Lech jest zdolny do ładnej gry i jednostkowych, doskonałych meczów, ale jeśli trzeba dowieźć temat, to w tym sezonie już tego nie widzę. W 2025 roku Lech wygrał jeden ważny mecz – z Pogonią – dodał.

Lech ma jeszcze matematyczne szanse na mistrzostwo Polski, jednak musi zdobyć o trzy punkty więcej od Rakowa Częstochowa w trzech ostatnich kolejkach.

Kolejny mecz „Kolejorz” rozegra w niedzielę, 11 maja. Na wyjeździe zmierzy się z Legią Warszawa. W tej samej kolejce Raków zagra z Jagiellonią.

Źródło: Kanał Sportowy

Co dalej z Urbańskim? Niezbyt optymistyczne przewidywania włoskiego dziennikarza

Kacper Urbański miał nadzieję, że wypożyczenie z Bolognii do AC Monzy otworzy przed nim drzwi do regularnej gry. Niestety – rzeczywistość okazała się brutalna. Mimo dużych oczekiwań 20-letni reprezentant Polski nie zdołał przebić się do składu zespołu, który lada moment pożegna się z Serie A. Włoski dziennikarz Andrea Nervuti nie widzi dla Urbańskiego przyszłości także w klubie z Emilii-Romanii.

Dobry początek, a potem szybki zjazd

Urbański trafił do Monzy 25 stycznia z nadzieją, że otrzyma więcej szans niż w Bolognii. Początkowo rzeczywiście dostawał miejsce w wyjściowej jedenastce, jednak z czasem jego rola w drużynie malała. Przez niemal cały marzec nie podnosił się z ławki rezerwowych, a w kwietniu zaliczył jedynie dwa krótkie występy: 77 minut przeciwko Venezii i końcówkę meczu z Napoli.

W ostatnim spotkaniu z Juventusem (0:2) znów nie wszedł na boisko. Liczby z całego sezonu są dla niego mało optymistyczne – 20 meczów, 988 minut, jedna bramka.

W Bolonii go nie widzą?

Po zakończeniu sezonu Urbański wróci do Bolognii, lecz jego przyszłość w zespole jest niepewna. Dziennikarz Bologna Today, Andrea Nervuti, w rozmowie z WP SportoweFakty nie pozostawił złudzeń.

– Jego umiejętności techniczne nigdy nie były kwestionowane, ale w realiach Bolonii zawsze wydawał się nieco „zbyt miękki”. Konkurencja w środku pola była ogromna i bardzo silna, więc tymczasowe wypożyczenie wydawało się najlepszym rozwiązaniem dla wszystkich – ocenił.

– Szczerze mówiąc, trudno mi sobie wyobrazić, że znów zobaczymy go w koszulce Bolonii w przyszłym sezonie. Transfer definitywny nie jest wykluczony i mógłby mu wyjść na dobre. Może odblokowałoby go to mentalnie i pozwoliło mu w końcu wywalczyć miejsce w składzie zespołu ze środka tabeli Serie A – dodał.

Czas na nowe rozdanie?

W niedzielę 4 kwietnia Monza zmierzy się u siebie z Atalantą Bergamo. Nawet wygrana nie zmieni już sytuacji. Klub z Lombardii zajmuje ostatnie miejsce w tabeli i jest pewny spadku do Serie B.

Bologna natomiast to szósta siła ligi z 61 punktami. Ta ekipa powalczy tego samego dnia o udział w Lidze Mistrzów w bezpośrednim starciu z Juventusem.

Źródło: WP Sportowe Fakty

Marc-Andre ter Stegen wrócił do do wyjściowego składu Barcelony! Hansi Flick podjął decyzję ws. kolejnych meczów

Marc-Andre ter Stegen rozegrał pierwsze spotkanie po powrocie z kontuzji. Czy Niemiec wygryzie Wojciecha Szczęsnego z udziału w kolejnych meczach? Szczegółów udzielił Hansi Flick.




We wrześniu ubiegłego roku Marc-Andre ter Stegen nabawił się kontuzji. Pierwotnie zakładano, że Niemiec w tym sezonie już nie zagra. W związku z tym władze FC Barcelony postanowił zakontraktować Wojciecha Szczęsnego.

Rekonwalescencja ter Stegena przebiegła sprawniej niż zakładano. W związku z czym niemiecki golkiper zdołał się wykurować na końcówkę tego sezonu. Hansi Flick postawił na swojego rodaka we wczorajszym meczu LaLiga przeciwko Realowi Valladolid. Po delikatnych perturbacjach po zwycięstwo sięgnęła Duma Katalonii, która wygrała 2:1.

Przed Barceloną kluczowe spotkania na finiszu tego sezonu. Przede wszystkim rewanżowy półfinał Ligi Mistrzów z Interem i El Clasico w LaLiga. Kto będzie bramkarzem w tych meczach? Hansi Flick przekazał, że postawi na Wojciecha Szczęsnego.




– Wojciech Szczęsny zagra w Lidze Mistrzów UEFA i El Clasico, ale cieszę się z powrotu Marca – oznajmił Hansi Flick.

Kibic Pogoni wylądował w szpitalu. Został pobity z powodu… szalika

Jeden z kibiców Pogoni Szczecin został pobity i trafił do szpitala. Zapalnikiem był szalik w barwach „Portowców”.




Tegoroczna edycja Pucharu Polski dobiegła końca. W wielkim finale na Stadionie Narodowym spotkały się Pogoń Szczecin i Legia Warszawa. Obie drużyny zaprezentowały wysoki poziom i zapewniły kibicom masę emocji. W meczu w sumie padło aż 7 bramek. Po końcowy triumf sięgnęła Legia, która wygrała z Pogonią 4:3.

Kilka godzin po meczu nieprzyjemnymi szczegółami wydarzenia podzielił się jeden z kibiców Pogoni Szczecin. Zamieszczając wpis na Twitterze, poinformował on o swoim pobycie w szpitalu. Trafił tam po tym, jak został pobity w drodze powrotnej ze stadionu do hotelu.

– Pozdrawiam wszystkich, którzy wrócą do domu bezpieczni i z szalikiem, mi się ta sztuka nie udała dzięki gościnności pewnych panów z małą ilością włosów na głowie odzianych w białe t-shirty – przekazał Oskar, kibic Pogoni Szczecin.

Do zdarzenia miało dojść w autobusie. Napastnicy zaczęli domagać się szalików Pogoni. Doszło do rękoczynów, czego efektem jest uraz nosa i rozcięta warga. Jeden z ciosów miał zostać zadany, kiedy sympatyk Pogoni leżał na ziemi.




– Jechaliśmy pociągiem spod stadionu do hotelu i jak wsiedli na Powiślu to nas otoczyli i zaczęli do nas się zbliżać i żądać szalików. Było na kamerze w pociągu, więc po całej akcji jakiś młokos zakleił ją wlepką albo zaczął coś przy niej majstrować – ujawnił kibic Pogoni.

– Nos stłuczony/złamany, czekam na laryngologii aby się dowiedzieć, lekko rozcięta warga chyba jeszcze, bo nie miał nawet na tyle przyzwoitości by dać mi w pełni wstać po pierwszym gongu i sprzedał mi kolano jak będąc na ziemi trzymałem dalej szalik – dodał.


TROLLNEWSY I MEMY

EkstraklasaTrolls.pl
Przegląd prywatności

Ta strona korzysta z ciasteczek, aby zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o ciasteczkach są przechowywane w przeglądarce i wykonują funkcje takie jak rozpoznawanie Cię po powrocie na naszą stronę internetową i pomaganie naszemu zespołowi w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne.